Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
jestem świeżo upieczonym zdradzonym mężem,
o wszystkim dowiedziałem się przez przypadek,
moja druga połowa przez przypadek wydzwoniła do mnie z telefonu,
w trakcie randki z kochankiem,
nasłuchałem się przez 20 min.
Zaczekałem aż wróci do domu, na początku się wypierała, czekaliśmy aż dziecko pójdzie spać, potem zaczęła się już konkretna rozmowa.
Okazało się, że w małżeństwie była nieszczęśliwa, że od dawna mnie nie kocha i od 3 lat spotyka się z kochankiem.
byłem tym strasznie dotknięty, cały świat zawalił mi się na głowę, mimo że żoną łączyło mnie już nie wiele , od trzech lat nie spaliśmy ze sobą często się kłóciliśmy cały czas spędzałem z córką, przelałem całą miłość na nią.
ale jak cała rzecz wyszła na jaw poczułem nagle jak bardzo kocham swoją żonę.
postanowiliśmy dla dobra dziecka zostać razem Ona miała odejść od kochanka, następnego dnia zadzwoniła do niego i z nim zerwała. Powoli próbowaliśmy się do siebie zbliżyć, spędzamy cały wolny czas ze sobą rozmawiamy i jest niby ok ale jej uczucie do mnie się nie zmieniło jak próbuje się do niej zbliżyć fizycznie to zaczynają się problemy dochodzi do sprzeczek i w gniewie nie raz mi powtarza że mnie nie kocha i myśli o nim.
mówi że potrzebuje czasu i tu mam pytanie do bardziej doświadczonych osób czy takie zachowanie daje jakieś podstawy do szczęśliwego zakończenia czy uczucie jakie ich łączy jest silniejsze.
minęło już 5 miesięcy od ujawnienia. ja jestem już wypalony psychicznie jestem podejrzliwy i nerwowy miewam wahania nastroju, depresje, coraz gorzej się z tym czuję.
pozdrawiam
Okazało się, że w małżeństwie była nieszczęśliwa, że od dawna mnie nie kocha i od 3 lat spotyka się z kochankiem.
A konkretniej ? Czego dokładnie jej brakowało, bo to są frazesy, często na usprawiedliwienie. Byłeś dla niej nie dobry, nie dbałes o nią, że znalazła innego ?
Cytat
mimo że żoną łączyło mnie już nie wiele , od trzech lat nie spaliśmy ze sobą często się kłóciliśmy cały czas spędzałem z córką, przelałem całą miłość na nią.
No to już wiesz, co było przyczyną odsunięcia Ciebie. To ona o tym zdecydowała, że niewiele Cię będzie z nią łączyło czy Ty ?
Cytat
ale jak cała rzecz wyszła na jaw poczułem nagle jak bardzo kocham swoją żonę.
To nie miłość, to wizja utraty i strach przed zmianami; to też jest niezły afrodyzjak; brak pogodzenia się z tym, że ktoś może być od ciebie ważniejszy; Ale wiesz, kazdy ma swoją definicję miłości;
Coś mi się wydaje, że za bardzo Ci nie zależy.
Cytat
jest niby ok ale jej uczucie do mnie się nie zmieniło jak próbuje się do niej zbliżyć fizycznie to zaczynają się problemy dochodzi do sprzeczek i w gniewie nie raz mi powtarza że mnie nie kocha i myśli o nim.
Żeby się uczucie zmieniło, to musi najpierw być, czy nie ?
Musi też coś je zmienić.
Sam sobie odpowiedziałeś, jaką masz sytuację;
Masz bardzo wierną kobietę, która dochowuje wierności swojemu kochankowi i mężowi się nie pozwoli dotknąć, bo skalał by tą wielką i czystą miłość, skarb normalnie
Cytat
czy takie zachowanie daje jakieś podstawy do szczęśliwego zakończenia czy uczucie jakie ich łączy jest silniejsze.
Nie daje podstaw. Jak widać ich uczucie jest silniejsze.
Cytat
postanowiliśmy dla dobra dziecka zostać razem Ona miała odejść od kochanka, następnego dnia zadzwoniła do niego i z nim zerwała.
Zerwała albo i nie ?
Dałeś ciała. Gdzie są konsekwencje zdrady? Gdzie jej odczucie, że rozwaliła wasze małżeństwo, że to ona traci?
Stało się odwrotnie, na co bezwiednie pozwoliłeś;
Ona wzdychająca królewna w nieszcześliwej miłości żyjąca z mężem którego nie kocha i została znim, aby się męczyć dla wyższego dobra, odmawiając sobie prawa do szczęścia;
Ty masz poczucie straty i będziesz skakał wokół niej jak piesek, czekając nie wiadomo ile na jakieś ochłapy;
Dało Ci to trochę do myślenia ?
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Witam Wszystkich bardzo serdecznie:sosPo długich przemyśleniach postanowiłam postanowiłam trochę poopowidać o sobie.Prozaicznie,zwyczajnie,jak masa innych ludzi-zostałam zdradzona przez osobę którą kochałam,której wierzyłam,z którą jestem do dziś.Mój kochany-ojciec moich dzieci...Ech,idę po pudełko lodów na osłodę
Post doklejony:
Mniam,jestem.Tak więc-nie jestem juz od dawna nastolatką,nie mam już naiwności dziecka ani marzeń.Chciałam żyć spokojnie,być kochaną i jedyną.Mój partner jednak miał inne plany.Na codzień kochający,mniej lub bardziej czuły ale tłumaczyłam sobie,że mój!Nic bardziej błędnego.Z czasem coraz częstrze smsy,telefon chowany w kieszeni,czaty z byłymi na necie,telefony od "kolegi" i umawianie sie na kawę.Kiedyś przeczytałam takiego smsa i świat mi się zawalił.Mniejsza o treść ale fakt!!!Od tamtego feralnego dnia minęło trzy lata,długie lata.Do dziś czuję się jak cień nic nie wartego człowieka.Tkwimy w Naszym związku i dla niego to przeszłość-zamknięty rozdział,dla mnie nauczka i codzienna walka samej ze sobą.
W poście Yorika jak w lustrze odbija się cała Twoja rzeczywistość.
Inna sprawa kiedy, się z tym pogodzisz.
Cytat
mimo że żoną łączyło mnie już nie wiele , od trzech lat nie spaliśmy ze sobą często się kłóciliśmy
Cytat
Okazało się, że w małżeństwie była nieszczęśliwa, że od dawna mnie nie kocha i od 3 lat spotyka się z kochankiem.
Z zestawienia tych dwóch cytatów wynika kolejność.Najpierw jej zdrada i kochanek co skutkowało pojawieniem się negatywną oceną Ciebie i w konsekwencji kłótnie i odsunięcie od łoża.
Rozpad małżeństwa to skutek jej romansu.
3 lata to długo i niestety aż nadto ,żeby żonę i kochanka połączyła silna więź co widać :
Cytat
jak próbuje się do niej zbliżyć fizycznie to zaczynają się problemy dochodzi do sprzeczek i w gniewie nie raz mi powtarza że mnie nie kocha i myśli o nim.
Po 3 latach szansa na to ,że ta się sytuację odwrócić są praktycznie żadne.
Czy wiesz dlaczego została z Tobą zamiast decydować się na życie z nim ? Wygląda na to ,że się bardzo zaangażowała , ale z jakichś powodów nie odeszła.Tym powodem na pewno nie jest uczucie do Ciebie.
Taki układ jak obecnie wyniszczy Cię.
Na wstępie chciałem podziękować Wam za zaangażowanie.
Postaram się pokrótce przedstawi Naszą sytuację.
To że działo się między nami źle było winą niezrozumienia naszych potrzeb każde z nas oczekiwało czegoś innego to rodziło sytuacje konfliktowe, przez 16 lat się tego nazbierało żona jeszcze 5 lat temu próbowała wskrzesić nasze oknisko, chciała się przeprowadzić i chciała mieć ze mną drugie dziecko. niestety nic z tego nie wyszło. Z mojej winy podszedłem do tematu racjonalnie (mamy kredyt na obecnym mieszkaniu, teściowa na temat dziecka strzeliła focha i że nie pomoże nam itp) i ja dałem sobie spokój. Teraz wiem, że to był moment przełomowy w naszym życie. Od tego czasu wszystko zaczęło się psuć. Jak większość z Was nie jestem wstanie cofnąć czasu i wszystkiego naprawić, mogę tylko żałować i z tym żyć.
Po jakimś czasie żona wyprowadziła się z naszej sypialni bo zaczęła drugie studia i musiała się uczyć (przynajmniej tak wtedy myślałem).
koniec tej retrospekcji..
Wracając do czasów współczesnych to jestem pewien że żona bardzo kocha naszą córkę i dla niej jest wstanie wszystko poświęcić, nawet kochanka. Podobno potraktowała go z buta
Co do mnie to też nie mogę narzekać, zmieniła się o 180' jest miła każdą wolną chwile spędza ze mną, razem robimy praktycznie wszystko. Tak naprawdę to nigdy nie było tak jak teraz. to dlatego moje uczcie do Niej odżyło, to mało powiedziane ja po prostu za Nią szaleję.
Niestety problemy pojawiają się wieczorami, nie potrafimy się zbliżyć fizycznie i te słowa, które słyszę, mnie nie kocha.
Jestem rozdarty wewnętrznie bo wtedy pryska cały czar rodzi się podejrzliwość, zazdrość .
żona jeszcze 5 lat temu próbowała wskrzesić nasze oknisko, chciała się przeprowadzić i chciała mieć ze mną drugie dziecko. niestety nic z tego nie wyszło. Z mojej winy podszedłem do tematu racjonalnie (mamy kredyt na obecnym mieszkaniu, teściowa na temat dziecka strzeliła focha i że nie pomoże nam itp)..."Jeżeli mogę coś powiedzieć to uważam że rodzenie dzieci to nie jest sposób na naprawę związku w którym się źle dzieje.Powiększanie rodziny by teściowie mieli się czym zająć to brak odpowiedzialności.Gdzie miałoby się wyprowadzić płaczące dziecko gdy mama zaczęła studia?????do dziadków?Od 3 lat żyjecie obok siebie prowadząc wspólne gospodarstwo ty z miłości do niej będziesz ją trzymał na smyczy chociaż jej uczucia się wypaliły dawno temu i nie sądzę że to sprawa mieszkania czy braku dziecka.Od lat uczucia skupiałeś na córce,nie mieszkając z żoną nadal możesz to robić.Żona jednym dzieckiem chciała ratować związek a teraz drugim dzieckiem zasłaniacie się przed nazwaniem spraw po imieniu.Córka ma być odpowiedzialna za nieszczęśliwe życie swoich rodziców?to że mieszkacie razem oznacza że jesteście szczęśliwą rodziną?
nie wydaje mi się że decyzja o drugim dziecku miał na celu tylko ratowanie związku, być może miało to związek z dorastaniem córki (w tej chwili ma już 15 lat).
Wydaje mi się że jesteśmy szczęśliwą rodziną, wszyscy spędzamy razem dużo czasu o dobrze się bawimy, wszyscy wrzuciliśmy na luz. najbardziej korzysta na tym córka.
w tej chwili to żona chce spędzać dożo czasu ze mną, robimy razem rzeczy których nie robiliśmy razem, od chodzenia na długie spacery z psem (wcześnie to był wyłącznie mój obowiązek a teraz to przyjemność), razem zaczęliśmy biegać, jeździć na rowerze, razem jeździmy córką na zawody po całej Polsce. Dodam że żonie nie jest łatwo, mam ciężką pracę i wraca wykończona, do tego szkoła (tutaj jaj jej pomagam jak mogę). widzę że próbuje się też do mnie zbliżyć czasami poda mi rękę na spacerze albo położy się obok mnie. Być może potrzeba jej trochę czasu żeby o nim zapomniała. Wierzę że w końcu nasze uczucie się odrodzi , nie będzie to miłosne uniesienie z amorami jak z kochankiem (niestety) ale silna więź, uczucie o wiele trwalsze zbudowane na naszych doświadczeniach wykute we łzach i wzajemnym szacunku i zaufaniu, coś nas przecież kiedyś łączyło ,skoro ja potrafię to czuć to może Ona też to poczuje a widzę, że walczy.
niestety łatwo o tym tylko pisać, a jak człowiek wraca do domu przyjdzie noc i leży obok niej ...
ja w tej chwili walczę sam ze sobą raz mam ochotę po prostu wyjść o nie wracać, nie myśleć o niczym o niej o córce o pracy zamknąć drzwi i zniknąć a po chwili już żałuje, kocham córkę i żonę i wiem że to by wszystkim zaszkodziło, doprowadziło do rodzinnej tragedii, gdzie już nic nie dało by się naprawić, teraz przynajmniej jest szansa.
Nie mam pojęcia, co dokładnie czuje i co myśli Twoja żona...
Znamy tylko relację z Twojego punktu widzenia... i być może rzeczywiście jest tak, że o kochanku zapomnieć Jej trudno... Po prostu nie wiem...
Jeśli jednak w sumie okazuje Ci pozytywne emocje, zaangażowanie... i tylko w łóżku coś nie gra... to może można by Ją spróbować uwieść na nowo...?
Może mógłbyś spróbować na Nią skutecznie zadziałać...?
Nie wiem, czy Twoja żona zupełnie nie wykazuje zainteresowania seksem... ale może gdybyś Ty celowo skierował Jej myśli na takie tory... to coś by w Niej drgnęło...?
Może warto spróbować...?
Na przykład podsunąć Jej do czytania artykuły, książki o takiej tematyce (tyle że może skierowane do kobiet, bo pewna różnica w odbiorze na pewno jest), może pooglądać razem jakieś filmy (patrz wyżej - może nie za ostre od razu ).
Może spróbuj, jak podziałają na Nią komplementy - od bardziej ogólnych... do konktretów - co dokładnie Ci się w Niej podoba, jak jest zgrabne, piękne, kobiece, kuszące, rozpalające...
Jeśli nie zareaguje negatywnie... to spróbuj wypowiadania na głos (może nawet lepiej szeptania ) lub na piśmie w SMSach, mailach fantazji o tym, na co miałbyś ochotę...
A jednocześnie i delikatnego dotyku - muskania, głaskania, pocałunku w dłoń, czy w kark...
I to wszystko wcale nie w nocy... tylko w ciągu dnia dla budowania napięcia... narastania pokusy...
Wydaje mi się, że tego typu uwodzenie generalnie może działać na kobiety skuteczniej niż bezpośrednie, jednoznaczne dobieranie się w nocy - próbowałeś może w ten sposób...?
Nie dziwię Ci się, że brakuje Ci bliskości fizycznej i... życzę, żebyś w takim układzie nie trwał całymi latami... bo tym sposobem coś Was oboje omija...
Co z tym zrobisz - Twoja decyzja...
Trzymaj się, Adam!!! :cacy
Świat nie jest czarno-biały...
... chociaż chwilami tak się nam wydaje.
Marta74,
próbowałem już delikatnego dotyku w ciągu dnia , masażu, głaskania itp ale wygląda na to że to tylko ja się nakręcam a nie Ona , ana leży jak sparaliżowana udaje że śpi itp.
jak z nią o tym rozmawiam to słyszę, że czuje się z tym nieswojo, że nie potrafi się przełamać, mój dotyk ją drażni
jak niechcący dotknę jej piersi to zaczyna się blokować i zamyka się w sobie.
w tej chwili już nie próbuję (staram się o tym nie myśleć) po prostu ją przytulam, a czasami mam nerwy i jak leżymy razem w łóżku to odsuwam się jak najdalej żeby jej nie dotknąć.
Paskudne takie uczucie odtrącenia...
Wiem, że ja takie epizody bardzo źle znosiłam...
A jak Ją spytasz, czego by chciała... co sprawiłyby Jej przyjemność, to co mówi...??
I czy próbowałeś działać bardziej słowem (dla większości facetów to jest chyba trudne...) i... może jakimiś szczególnie zbliżającymi okolicznościami - wyjście, czy wyjazd we dwoje (bez córki)...?
Świat nie jest czarno-biały...
... chociaż chwilami tak się nam wydaje.
Być może potrzeba jej trochę czasu żeby o nim zapomniała.
A być może, trochę czasu, by zdecydować się odejść od Ciebie. Tak łatwo uwierzyłeś, że skończyła 3-letni romans ot tak z dnia na dzień? Nawet jesli nie kontaktują się z sobą w tym momencie, to nastapi to prędzej czy później, bo ona pragnie jego nie Ciebie. O ile ten romans w ogóle sie skończył. Moze zachowuje poprawne relacje z Tobą, a nawet jest bardziej przyjazna by uśpić Twoja czujność? 3 lata... Zgrywając dobrego, wyrozumiałego wujcia, nie sprawisz, ze zapragnie Cię znowu, co najwyżej będziecie sobie żyć jak Pan Tata z Panią Mamą. Szalejesz teraz za nią, zadałeś sobie pytanie dlaczego, skoro własciwie nic was juz nie łączyło. Odpowiedzieć jest prosta, poczułes, ze ja tracisz, a to zadziwiająco zmienia optykę. Chcesz ją odzyskac, jedyna szansa to sprawić, by ona poczuła, ze traci Ciebie, o ile to jeszcze bedzie dla niej cokolwiek znaczyć. Szczerze, 3 lata romansu, 3 lata spaliście osobno (rozumiem, ze bez seksu), jesteście w dwóch końcach galaktyki i tylko kiedy będziecie podążać ku sobie, bedziecie mieli szanse się spotkać. Na razie Ty ją gonisz, a ona ucieka, choc dla pozorów udaje, ze stoi w miejscu. Więc moze przestań ja gonić, a nawet zmień kierunek, może widząc, ze sie oddalasz podązy za Tobą
muszę zgodzić się z Logos ,jedynie taka opcja może się sprawdzić.Jeżeli żona 5 lat temu próbowała wskrzesić coś co się nie wskrzesiło to trzeba sobie uzmysłowić ile to jest nocy i dni.Ja się nie dziwię że po takim czasie obojętności,romansu po drodze/w którym odżyły pewnie zamrożone uczucia/teraz twój dotyk ją paraliżuje.Marta pisze że nie zna uczuć żony autora.Młoda kobieta od lat nie kochana i nie kochająca/mówi o tym/ odzwyczaiła się od człowieka który jest ojcem wspólnego dziecka.Prowadzili razem dom żyjąc w nim osobno.Dotyk byłego kochanka z którym więcej mnie dzieli niż łączy nie sprawiałby mi przyjemności ani w dzień ani w nocy.I nie ważne czy były kochanek byłby chłopakiem,mężem czy partnerem.Żona nie ukrywa że została ze względu na dziecko otwarcie mówi że nie kocha.Chciałbyś seksu dla seksu ale nie każda kobieta ma temperament który potrzebuje zaspokoić ,,dla sportu"Opcja Logos wydaje mi się dobra-daj żonie trochę przestrzeni,pozwól zatęsknić.Wyobraź sobie osobę ,która cię drażni,do której nie czujesz sympatii a później wyobraź sobie że ta osoba z tobą mieszka , obmacuje cię ,zapewnia o uczuciach i jest nachalna.Może wtedy zrozumiesz co czuje żona.
Próbowałem już odchodzić, straszylem, prowokowalem i kończyło się tym, żebym poczekał z tym dla dobra dziecka, żebym nie niszczył dziecku psychiki.
A jak się nią nie interesuje wyglądam na smutnego to też źle reaguje , że ona się stara a ja tego nie widzę nie doceniam że, zmieniam co chwilę zdanie itp
Ostatnio jej powiedziałem że jak do mnie nic nie czuję to niech wróci do swojego kolesia, straszylem że do niego zadzwonię i to zalatwie, na drugi dzień była u niego w domu, wtedy moja miarka się przebrała. Jak się dowiedziała że wiem że u niego jest nie odbierała tel. Chciała się spotkać, i znowu udało jej się mnie przekonać że nie chciała żebym zrobił wioche i dlatego musiała mu to wyjaśnić ze mogę do niego dzwonić itp.
Czy ja jestem taki głupi i naiwny? Bo jak czytam to co piszę to się zastanawiam.
Nic nie zrozumiałeś z tego co Yorik napisał.Miejsce z napisem miłość w jej przestrzeni stworzonej przez wyobraźnię zajmuje kochanek.
Ty jesteś w szufladce : ojciec mojego dziecka.
W tym co ona czuje ścierają się 3 siły :
1.uczucie w stosunku do kochanka
2.uczucie w stosunku do córki
3.poczucie obowiązku wobec rodziny , resztki lojalności wobec Ciebie i troska o opinię otoczenia.
Te jej 3 uczucia są od niej niezależne- nie da się ich autodekretować , wyłączyć lub włączyć według potrzeb.
Te 3 uczucia wzajemnie się ścierają tworząc dynamiczny układ.
Tu dygresja - bez względu na aktualny balans między tymi trzema stanami - z żadnego z nich nie jest w stanie rozwinąć się uczucie do Ciebie.
Jeżeli absolutnie dominowałoby uczucie do kochanka przy atrofii dwóch pozostałych to wyprowadziła się by do niego zostawiając dziecko i Ciebie.
Jeżeli dominowałoby poczucie lojalności wobec Ciebie i rodziny to nie uwikłała by się w romans.
To co ona robi to stara się pogodzić te trzy stany bo to pozwoli jej zachować swój pozytywny wizerunek i wyprzeć to co zrobiła nie musząc tego nazywać.
Na razie dominuje uczucie wobec córki , potem wobec kochanka a na końcu lojalność.Jeżeli znikną resztki lojalności , a może się tak stać gdy koszt psychiczny utrzymywania lojalności będzie coraz większy i dyskomfort z tego tytułu będzie się zwiększał to odejdzie do kochanka zabierając córkę.I to co Ty czujesz będzie dla niej nieważne.
Da się żyć razem ale obok.Ale Ty tak żyć nie możesz - jeżeli byłbyś w stanie nie byłoby problemów z psychiką.
Ty nie rozumiesz tego procesu.To nie jest tak ,że raz jest dobrze , a czasami tylko źle bo masz dołki.
Źle jest cały czas - tak dobrze przeczytałeś.Nawet jak jest pozornie dobrze to jest źle.
U Ciebie pojawia się dysonans poznawczy.Zdaniem Twojej intuicji jesteś w samym rogu czarnej du...
Racjonalne myślenie stara się udawać że wszystko jest OK przez wyparcie niewygodnych faktów.Ale robi to nieudolnie.Podświadomie pomija fakty , które mogłyby sprawić ból.
Pomijanie tych faktów powoduje ,że masz fałszywy obraz sytuacji - prawdziwy ma niedopuszczana na powierzchnię intuicja.
Wtedy gdy z jakichś powodów - inicjować ten proces mogą różne czynniki - zdanie intuicji przebije się przez zasłonę stawianą przez racjonalne myślenie masz spadki nastroju.Ale gdy pozornie jesteś szczęśliwy to wcale nie znaczy że tak jest naprawdę- tylko prawda , której depozytariuszem jest intuicja jest skutecznie chowana w zakamarkach.Taka mistyfikacja kosztuje - prędzej czy później wyczerpią się zapasy energii umożliwiającej to autooszustwo.
Wtedy zaczną się problemy somatyczne.
Nie masz wyjścia moim zdaniem.Tylko umieszczenie żony w szufladce : matka mojego dziecka i korzystanie ( dyskretne , bez afiszowania się ) z uroków życia szczególnie dotyczy to płci przeciwnej pozwoli być może na obudzenie w żonie jakichkolwiek uczuć.
Oczywiście żonę informujesz ,że nie odpowiada Ci białe małżeństwo i deficyty uzupełniasz poza domem.
Robiąc to co robisz nie dajesz Wam żadnych szans.
Post doklejony:
Robisz wszystko dokładnie odwrotnie niż powinieneś.Nie wiem co trzeba zrobić ,żeby dotarło.
Adam77, dawno nie widziałem tak trafnej oceny po przedstawionej sytuacji. Siadaj i czytaj wszystkie komentarze dotąd, aż zrozumiesz.
Potem na spokojnie zastanów się jak dalej chciałbyś żyć i co możesz sensownego zrobić; napewno nie to co teraz, bo się wykończysz;
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Mechanizmy , które likwidują uczucie bólu po traumatycznych przeżyciach do poziomu umożliwiającego zaspokajanie przez jednostkę podstawowych potrzeb mają na celu nie dopuszczenie do destrukcji psychiki poprzez wysokie natężenie negatywnych emocji.
Nie znam osoby , która byłaby w stanie znieść ten ból wyzwolony jednorazowo.To kolejna przyczyna wahań nastrojów- na raty można sobie z traumą poradzić właśnie poprzez trawienie małych części , pozbywając się tej psychotoksyny stopniowo.
Ja nie jestem typem człowieka, który potrafi skakać z kwiatka na kwiatek. Jak kocham jedną osobę to nie jestem w stanie jej zrobić świństwa (nawet w celu zaspokojenia swoich potrze. Osiągnięcie celu takimi metodami mogło by doprowadzić do upodlenia samego siebie. Już prędzej realny jest dla mnie scenariusz, w którym dokonam autodestrukcji, wysiądzie mi psychika i wpadnę w głęboką depresje. Być może czas uleczy moje rany być może moje uczucie wygaśnie i będę patrzyła na żonę innymi oczyma, oczami obojętności. Na razie jestem w czarnej ****. Najgorsze jest że nie potrafię obrać jednego kursu co chwile zmieniam zdanie, przez co żona patrzy na mnie jak na idiotę, raz jestem miły , zaraz potem smutny, następnie nerwowy i się obrażam, przez to żona nie widzi we mnie partnera, któremu może zaufać. Przeraża mnie moja niestabilność emocjonalna.
Z mojej obserwacji... niestabilność jest absolutną normą (przynajmniej statystyczną ) po takich przejściach...
Że masz skuteczne hamulce... To Ci się bardzo chwali...
Wcale nie musisz robić nikomu świństwa...
Chociaż wizja korzystania z uroków życia opisana przez Skoobiego powinna chyba brzmieć kusząco...?
Jeśli nie chcesz "pójść na całość"... to spróbuj może po prostu uniezależnić się psychicznie od żony, dostrzec potencjalne możliwości... zasiać w żonie niepewność...
Dla mnie analiza Skoobiego brzmi prawdopodobnie i... brakowałoby teraz tylko potwierdzenia od Twojej żony, że rzeczywiście tak czuje...
Adam, jeśli nie jesteś gotowy przyjąć powyższych sugestii w całości, to może czytaj, analizuj i modyfikuj tak, żeby to wpasować w swój system wartości...
W tej chwili się męczysz... żeby nie zamęczyć się ostatecznie... próbuj coś zmieniać ... choćby metodą drobnych kroczków...
Muszę lecieć - mam nadzieję, że nie będę żałowała, że głupoty napisałam...
Trzymam kciuki, Adam!!! :cacy
Świat nie jest czarno-biały...
... chociaż chwilami tak się nam wydaje.