Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam wszystkich. Dzisiaj chyba coś we mnie pękło. Do tej pory nigdy nie miałem myśli samobójczych r11; a teraz się pojawiły. To mnie przeraziło. Muszę się z kimś podzielić tym, co przez ostatnie 8 lat niszczyło mnie od środka. Być może zaczyna do mnie docierać, że przez wszystkie te lata oszukiwałem sam siebie, że była to fikcją, jaką próbowałem sobie wyobrazić i sam się tym upokarzałem. Przez te wszystkie lata z nikim nie rozmawiałem o tym, co było we mnie, jestem raczej zamknięty w sobie i starałem się z tym uporać sam zgnieść to w sobie. Mieliśmy wprawdzie terapię rodzinną wspólnie z żoną, ale nie potrafiłem się tam całkowicie otworzyć r11; w kontekście mojej własnej osoby. Myślę, że to był błąd. Zbyt dużo rzeczy się zebrało, nie zgniotłem ich w sobie a one chyba przygniatają mnie.
Dzisiaj po kilku dniach gehenny (dużo już wiedziałem) wyciągnąłem od żony, że w ciągu ostatniego miesiąca zakochała się w facecie, zdradziła mnie z nim i będzie dalej się z nim spotykać. Opowiedziała mi również historię swoich zdrad na przestrzeni ostatnich trzech lat (inny facet) r11; o pewnych rzeczach wiedziałem, mieliśmy potem terapię rodzinną - właśnie z tego powodu, ale te rnowościr1; mnie po prostu zmroziły. Najgorsze jest to, że ja ją kocham i przez ostatnie lata starałem się zrobić wszystko, aby nasz związek naprawić. Dzisiaj czuje się upokorzony, zniszczony, nie chcę patrzeć na swoje odbicie w lustrze, nie wiem czego chcę, nie mam pomysłu na życie. Mam poczucie, że straciłem coś najcenniejszego w życiu, coś co nadawało mi sens istnienia ale jak na to wszystko patrzę w chwilach otrzeźwienia (bardzo nieliczne) to chyba straciłem to już wiele lat temu.
Oto moja historia
Mam 30 lat, żona jest ode mnie 2 lata młodsza, mamy 10 letniego cudownego syna. Jak z tego wynika pobraliśmy się dosyć wcześnie i trochę rprzymuszenir1;. Wcześniej chodziliśmy ze sobą prawie dwa lata i tworzyliśmy udaną parę. Zaczęło psuć się już od ślubu r11; codzienne obowiązki, nie spełnione marzenia (żona została z dzieckiem w domu i poszła na studia zaoczne, a ja do pracy i również studia). Byłem wtedy strasznie sfrustrowany tą sytuacją, żona również dostawała szału (płaczące dziecko itd.). Zdarzyły nam się przepychanki, obrażałem ją r11; na szczęście jej nie uderzyłem ale i tak strasznie tego żałuję, zachowałem się jak smarkacz. Żona zarzuciła mi potem, że się od niej oddaliłem, sprawiałem jej przykrość, nie wspierałem jej itd. r11; dowiedziałem się o tym kilka lat później podczas kolejnego naszego kryzysu i przyznałem jej że tego bardzo żałuję. Pierwszy raz zdradziła mnie 2 lata po ślubie r11; syn miał wtedy niecałe półtora roku. To był jakiś facet poznany podczas wakacyjnej pracy. Spotykała się z nim jak pracowałem na noce, w naszym mieszkaniu, syn spał obok. Romans trwał jakieś pół roku, mówiła że zakochała się w nim opowiedziała mi szczegóły. To było straszne, zostałem jednak ze względu na syna, facet wyjechał a żona chciała do mnie wrócić. Kolejny romans 2 lata po pierwszym, poznała gościa na czacie. Dowiedziałem się o tym sprawdzając komputer. Znowu się zakochała, zdradziła mnie z nim w jakimś hotelu. Razem z tym dowiedziałem się o jakichś innych spotkaniach ale nie pamiętam szczegółów. Już nawet nie pamiętam jak to się stało, że zostaliśmy razem i jak to wtedy było dokładnie. W między czasie żona poszła do pracy. Kolejne zdrady to znowu 2 lata później. Miałem wtedy okres wyjazdów na delegacje. Przypadkowo znalazłem jej pamiętnik ukryty w jakimś pudle. Szok r11; kolega robił jej rozbierane zdjęcia w pracy (wprawdzie seksu z nim nie uprawiała bo rwymiękłr1; aler30, opisała dodatkowo spotkania i seks z chyba 4 różnymi facetami w ciągu miesiąca. Strasznie mnie to dotknęło, bo miałem namacalny dowód jej zdrady. Wyprowadziłem się od niej na miesiąc, ale po tym czasie coś się jej zmieniło, ja również chciałem do niej wrócić, albo raczej do syna. Kolejny rok po tym powrocie było całkiem nieźle (wakacje, wyjazdy, restauracje) ale po nim zaczęły się właśnie 3 lata które mają swój finał dzisiaj.
Tak to wyglądało dla mnie do dzisiaj:
Pod koniec grudnia 2005 otwarłem komputer, w IE pokazała się historia wszedłem r11; a tam dwie rozbierane sesje mojej żony i info, że to pierwsze zdjęcia i będą kolejne. Z reguły zawsze wcześniej coś podejrzewałem ale w tym przypadku całkowicie mnie to zaskoczyło. Byłem sam, sięgnąłem po butelkę r11; wypiłem dużo, rozbiłem jakiś talerz, wybiłem pięścią dziurę w drzwiach. Znalazł mnie nieprzytomnego jej ojciec, zobaczył również jej zdjęcia (nie wyłączyłem już komputera). Nie pamiętam następnych trzech dni, sytuacja potoczyła się szybko r11; właśnie wtedy (trzy dni po moim odkryciu) dowiedziała się że, jej kolega z pracy opublikował bez jej zgody jej zdjęcie (inne) na jakimś portalu. Dostała rróżner1; komentarze. Załamała się właśnie z powodu tego opublikowanego zdjęcia. Próbowała się wtedy otruć. Wtedy zachowałem się strasznie głupio r11; nie odwiozłem jej sam do szpitala zrobił jej to ojciec i powiedziałem jej, że nawet nie umie się otruć. Z perspektywy czasu widzę że nic nie usprawiedliwia tego co zrobiłem r11; nawet to że 3 dni wcześniej zobaczyłem jej zdjęcia. Być może to był moment, w którym mogłem ją odzyskać. Nie wiedziałem co wtedy zrobić r11; zostać r11; czy nie. Zostałem r11; już naprawdę nie wiem dlaczego. Dochodziliśmy do siebie jakiś czas. Kontaktowała się wprawdzie z tym facetem (szpieg w komputerze, rachunek za telefon), ale jak jej o tym powiedziałem stwierdziła że z nim to już koniec. A r11; nie przyznała się do seksu z nim. Byłem prawie pewny, że kłamie ale trzymałem się tej wersji. Podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu terapii rodzinnej i trwała ona 2 lata. W tym czasie kwiaty, Grecja, Ibiza, weekend w apartamencie prezydenckim itd. Wydawało mi się, że idziemy do przodu. Ale myliłem się. Pół roku temu zakończyła terapię, spotkała się znowu z tym facetem (szpieg w komputerze i zrzut płatności kartą w mieście tego faceta; głupie co?), ale szła w zaparte, że to nic nie znaczy. Jednak wyprowadziła się na krótko, po jej powrocie myślałem, że będzie ok. ale nie było. Byłem coraz bardziej podejrzliwy, np. chowała telefon nawet idąc do WC więc założyłem znowu kontrole komputera. I stało się. Będąc na studiach moja żona poszła do knajpy z koleżankami i poznała kogoś (znowu innego). Dowiedziałem się o tym, prosiłem o szczerą rozmowę, starałem się być jak najlepszy. Do niczego się nie przyznawała. Maile o tym, że chce to z nim robić zbywała, że to żart. Już byłem prawie zdecydowany na rozstanie, chciałem zlecić zdobycie dowodów do sprawy rozwodowej (AD) ale wysłała mi SMS-a, że mnie kocha i się rozmyśliłem w ostatniej chwili. Cztery dni temu zobaczyłem zapis jej rozmowy na GG r11; przecinkami w tej rozmowie były słowa kocham cię, chcę być z tobą, chcę się z tobą kochać. Zrobiłem jej awanturę jak ją przyłapałem na rozmowie z tym facetem w mojej obecności, wyrwałem jej telefon oczywiście były tam jego zdjęcia.
Aż do dzisiaj nie chciała mi powiedzieć prawdy r11; nie wiem, dlaczego ale musiałem to wiedzieć. To, co usłyszałem spowodowało, że się załamałem. Cały czas łudziłem się, że moje podejrzenia to nieprawda, że ona nie kłamie r11; oczywiście myliłem się. Na początek przyznała się, że z tamtym facetem z przed 3 lat zakończyła związek 3 miesiące temu. Pierwszy raz spotkała się z nim dla seksu za kasę (500) bo dawałem jej za mało pieniędzy (kr30;a no coments!!!) a jr30;.e szafy nam się w domu nie zamykają. Potem się zakochała i przez cały ten czas spotykała się z nim i uprawiała seks. Uświadomiłem sobie, że przez te 3 lata wszystkich okłamywała mnie, rodzinę, psychologów r11; ta świadomość jest straszna. Powiedziała mi, że były w tym czasie okresy, kiedy czekała na mnie, chciała naprawić nasz związek a ja ją odtrącałem, nie wspierałem jej, nie obdarzyłem jej zaufaniem itd. Straciłem swoją szansę i jest już za późno. Mówi mi, że jej nie zależy na pieniądzach, a z drugiej strony twierdzi, że ich brak zniszczy nawet najlepszy związek. Z tym ostatnim facetem spędziła 2 tygodnie temu 3 romantyczne dni i zdradziła mnie z nim. Jest w nim zakochana i chce się z nim spotykać.
Najgorsze jest w tym to, że ja ją kocham i próbuję o nią walczyć. Nigdy jej nie zdradziłem a miałem wiele okazji. Z drugiej strony coś mi mówi, że jestem głupcem, debilem i co ja z nią robię. Czuje się upokorzony do szpiku kości, a nie mogę tego zakończyć. Chodzę jak widmo i brzydzę się siebie, bo wciąż chcę być z nią blisko. Ona mnie pociesza i boi się żebym sobie czegoś nie zrobił, co gryzie mnie jeszcze bardziej. Po prostu nie wiem, co mam zrobić. Zawsze wydawało mi się, że jestem silnym facetem, ale to mnie chyba przerosło.
Proszę wyzwijcie mnie od głupców i debili, bo jak to sam przeczytałem to tylko takie określenia mi się nasuwają. Przepraszam za tą objętość, ale trochę mi ulżyło jak to napisałem.
Pozdrawiam
Kamil, będzie bardzo trudno, ale musisz odejść od niej jak najprędzej! Ona Cię zniszczy i zniszczy Twoje całe życie. I nie jesteś debilem ani głupcem, po prostu bardzo ją kochasz. Niestety, ale Waszego związku raczej się już nie da odbudować. Twoja żona jest okropną kobietą i widocznie juz się nie zmieni, zresztą ona wogóle nie chce się zmieniać. Całe jej zycie to jedno wielkie oszustwo. J jesteś bardzo, bardzo silnym facetem, tyle przetrwałeś u jej boku, tyle przetrwałeś upokorzeń i kłamstw. Ale trzeba powiedzieć KONIEC! Nie masz sobie nic do zarzucenia, prubowałeś ratować Wasze małżeństwo, ale Twoja żona nie chciała niczego naprawiać. A do "tanga trzeba dwojga". Musisz uwierzyć w siebie, musisz pomysleć w końcu o sobie i o swoim zyciu. Jesteś wspaniałym facetem i zasługujesz na prawdziwą miłość. I uwierz, że poradzisz sobie bez niej, dasz radę!!! Będzie ciężko, nawet bardzo, ale dasz radę. Definitywnie skończ Wasze małżeństwo, niech Ona poczuje co straciła.Zawsze do nie wracałeś, zawsze czekałeś , zawsze się starałeś.A ona?Ona się przyzwycziła, że jej wszystko wolno, że i tak mąż od niej nie odejdzie! Jak od Niej odejdziesz, razem z Waszym synem, to wtedy Ona zastanowi się nad swoim zachowaniem i życiem...
Trzymam kciuki i pisz ile Ci sił starczy-to naprawdę pomaga. Pozdrawiam
Niesamowicie przykra historia.Podczas czytania zly naplynely mi do oczu.Nie jestem zupelnie niewinna kobieta,tez zdarzalo mi sie bladzic ale chyba nigdy nie zrozumiem jak mozna uprawiac seks z innymi osobami bedac w zwiazku-niewazne czy to malzenskim czy zupelnie nieformalnym. Nie mnie oceniac takie postepowanie ale odnosze wrazenie,ze Twoja zona to poprostu ZLY CZLOWIEK!!! PASOZYT,ktory cale zycie wykorzystuje Twoja dobroc, oddanie,chec posiadania szczesliwej rodziny. Poczynania tej kobiety nie mieszcza mi sie w glowie.Te regularne kilkuletnie romanse,spotkania za pieniadze, sprowadzanie kochanka do WASZEGO mieszkania-to musi byc dla Ciebie koszmar.Kamilu jestes mlodym mezczyzna,szczerym, oddanym,zdolnym do prawdziwej milosci a co najwazniejsze-niebywale silnym! Jedyne co moge doradzic-odejdz od tej kobiety.Pozostajac przy niej, nawet zakladajac,ze ona sie zmieni i wczesniejsze bledy sie nie powtorza,wydaje mi sie,ze nie bedziesz juz tym samym czlowiekiem.Nie jestem w stanie uwierzyc,ze taka rana moze sie kiedys zagoic. Masz ogromne szanse na to aby spotkac wartosciowa kobiete,ktore doceni Twoja osobowosc i Ciebie jako mezczyzne a przede wszystkim dzieki ktorej znow pojmiesz znaczenie slowa SZACUNEK! Wierze w to i zycze powodzenia:*
kamil78 napisał/a:
Powiedziała mi, że były w tym czasie okresy, kiedy czekała na mnie, chciała naprawić nasz związek a ja ją odtrącałem, nie wspierałem jej, nie obdarzyłem jej zaufaniem itd. Straciłem swoją szansę i jest już za późno.
wiesz co tym akurat się nie przejmuj bo ona stara się w jakiś sposób wybielić że ja chciałam dobrze a to Ty byłeś niedobry, a to było na odwrót. Bo to ona (jeżeli by jej zależało) powinna czekać na Ciebie i walczyć bo to ona zdradzała a nie Ty a jeżeli mówi tak jak przytoczyłeś to widać że emocjonalnie jest na poziomie dziecka z podstawówki. Po prostu wybaczyłeś raz, potem drugi i ona wiedziała że ktoś taki nawet i za setnym razem wybaczy i ona to wykorzystywała! Tym bardziej że nie widać w jej zachowaniu choć maleńkiego wyrzutu sumienia po tym co robiła, po prostu byłeś zabawką i jedyne co możesz zrobić to odejść i pokazać że nawet ta zabawka może być szczęśliwa z kimś normalnym a nie wiecznym dzieckiem które jak zostanie pozbawione pewnych rzeczy po Twoim odejściu, zrozumie co robiła (chociaż i to wydaje się niestety mało prawdopodobne, bo ona najwyraźniej nie uczy się na błędach - bo jak można dalej się zadawać z osobą która bezprawnie umieszcza zdjęcia w necie?). (...)Ona mnie pociesza i boi się żebym sobie czegoś nie zrobił, co gryzie mnie jeszcze bardziej(...)
dobre pociesza a jednocześnie wbija ten nóż coraz bardziej w plecy i Ty jeszcze jej żałujesz? Chce się z nim spotykać? Ułatw jej zadanie i spakuj torby niech biegnie do niego skoro tak go kocha i chce z nim być.
I taka mała rada bo to nie był jeden raz a wiele razy z różnymi osobami, radzę zrobić badania na obecność chorób przenoszonych drogą płciową tak na wszelki wypadek, żebyś nie żył z prezentem od jej "kolegów".
Kochaś mojej żony trafił do szpitala zakaźnego a żonka całe dnie nie śpi bo boi się że to może być coś poważnego co sama mogła złapać a że czeka na wyniki (które sam kazałem jej porobić) jej stan nie jest za ciekawy...
Dziękuję wam za wsparcie. Teraz widzę, że dobrze było wyrzucić to z siebie. Czuję pewną ulgę. Wprawdzie pewnie to jeszcze trochę potrwa zanim się otrząsnę. Powiem wam, że najtrudniejsze jest pozbycie się poczucia straty, poczucia winy. To ciągle gdzieś siedzi. Czytając was zaczynam przyjmować do wiadomości coś oczywistego, coś co chyba powinienem przyjąć już dawno. bezimienna twoje słowa napawają mnie optymizmem czymś co już od jakiegoś czasu było nieobecne. Może przede mną jest coś więcej niż za mną? Szybko zauważyliście coś o czym nie napisałem, że jej zachowanie jest dziecinne i niedojrzałe. Teraz sobie przypominam, że terapeutki kilka razy mówiły jej to wprost. To też jest fakt, który odrzucałem a jak się zastanowię to mniej drastycznych przykładów było wiele. mikołaj29 twoja rada jest jak najbardziej odpowiednia. Robiłem pełny zestaw badań dokładnie 2 lata temu r11; na szczęście wszystkie wyszły ok, ale może je powtórzę. Tak jak u ciebie żona była przerażona, myślałem że dostanie ataku serca jak podawałem jej wyniki. Sama jednak badań nie zrobiła r30;
To tak jak moja, ja robilem pelen zestaw badan w te wakacje. Sama nie robila, ja bylem zdrowy ale oberwalo mi sie za to, ze pewnie niewierny bylem skoro robilem.
Edytowane przez adam_Gdansk dnia 20.11.2008 23:42:47
Kamilu poczucie straty,ktore odczuwasz bedzie Ci zapewne towarzyszylo jeszcze przez dlugi czas i niestety nic nie jest w stanie go wypelnic.Zniwelowac "go" moze jedynie czas spedzany z przyjaciolmi, rodzina,praca,studia,pasje i zainteresowania.Mam nadzieje,ze masz przy sobie bliskie osoby,ktore wspieraja Cie w tych trudnych chwilach bo bez takich ludzi jest nam niestety ciezko.Nie pozwol aby ten rozdzial twojego zycia decydowal o jego dalszym przebiegu-pamietaj jestes mlodym mezczyzna z przykrymi doswiadczeniami ale za to z wspaniala przyszloscia! Twoja historia wyjatkowo mna wstrzasnela-nie potrafie powiedziec dlaczego. Moze dlatego iz jestem jeszcze bardzo mloda kobieta i zycie jak narazie szczedzi mi takich niespodzianek-oby jak najdluzej. I jescze jedno-masz wspanialego syna wiec jest kolejny kluczowy powod aby zaczac zycie na nowo z wspanial kobieta u boku.Pozdrawiam:*
dziękuję ci za słowa otuchy - to naprawdę bardzo pomaga, że jest ktoś kto mnie rozumie. czuje się fatalnie po wczorajszym dniu nie spałem ani minuty. wieczorem zebrało jej się na kolejne wyznania. Ale myślę, że po tym co usłyszałem wcześniej już chyba nic nie jest w stanie mnie dobić. Okazało się, że z tym facetem z którym miała romans od 3 lat nie zerwała 3 miesiące temu, ale co najwyżej miesiąc i to dopiero jak poznała kolejnego w którym teraz jest zakochana. 2 lata temu byłem z nią i synem nad morzem. ja musiałem wracać po dwóch dniach, a potem on do niej dojechał. spędzili razem 3 dni i RAZEM Z MOIM SYNEM ?!?!?!? JAK ONA MOGŁA ZROBIĆ COŚ TAKIEGO 7-LATKOWI! teraz przypominam sobie, że syn mówił mi coś o tym ale żona się wyłgała a ja uwierzyłem. Tego chyba nigdy nie zrozumiem. A w tym czasie chodziliśmy razem na terapię rodzinną do psychologa... Stwierdziła cytuję " lubię być adorowana, obsypywana prezentami, zabierana do restauracji, jak facet nie wyda na mnie na wejściu 2000 to znaczy że mu nie zależy". I chociaż dalej dażę ją uczuciem to zaczynam widzieć z kim mam do czynienia. ten związek jest toksyczny i wyniszcza mnie już od dawna. z doświadczenia wynika, że zawsze znajdzie się jakiś facet, któremu da się uwieść, bo ona tego po prostu nie kontroluje. Muszę się teraz zastanowić jak to wszystko rozwiązać. Ona nie chce się wyprowadzić ani załatwiać rozwodu. ja się nad wyprowadzką zastanawiam ale mam opory ze względu na syna (chcę z nim jeszcze jak najdłużej pobyć "normalnie" ) i obawiam się, że może to wpłynąć na sprawę rozwodową a chcę orzeczenia jej (żony) winy. zanim coś zdecyduję poradzę się prawnika. opracuję jakiś plan działania i postaram się trzymać.
wspolczuje Ci Kamil. z tego co mowisz ona nie ma skrupolow i liczy sie tylko jej dobro i komfort. ja przechodzilem podobna gehenne, ominielo mnie na szczesci malzenstwo i dziecko z nia. mozesz o tym poczytac tu: http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=3&thread_id=228
co do Twojego "zwiazku" bo chyba tak mozna nazwac zwiazek w ktorym tylko jedna strona kocha, to wydaje mi sie, ze najlepiej bedzie jesli jak najszybciej sie od niej odetniesz. musisz byc silny.
Czytajac Twoje wypowedzi Kamilu powoli odnosze wraznie,ze Twoja zona ma powazne problemy ze swoja psychika,osobowoscia,poczuciem wlasnej wartosci i rozroznianu pewnych granic w tych sferach.Niestety nie potrafie tego fachowo okreslic bo nie jestem ekspertem-to tylko moje subiektywne odczucia .Adorowana lubi byc kazda kobieta bez wzgledu na wiek,wyglad i stan cywilny ale sa inne i znacznie bezpiecziejsze sposoby na dowartosciowanie wlasnej osoby. Jestem zdziwiona,ze nadal mieszkasz z ta kobieta pod jednym dachem!
Edytowane przez bezimienna dnia 21.11.2008 12:26:26
kamil78 napisał/a:
obawiam się, że może to wpłynąć na sprawę rozwodową a chcę orzeczenia jej (żony) winy. zanim coś zdecyduję poradzę się prawnika. opracuję jakiś plan działania i postaram się trzymać.
Jestem na tym etapie.Za mną 3 rozprawy i zaczynam wątpić w sprawiedliwość. Moja małżonka miała romans z własnym uczniem którego uczyła w szkole średniej, poza tym romansowała z facetem który ma żonę i 2ke dzieci. W sądzie natomiast odprawiła grę aktorską której mógłby pozazdrościć nie jeden aktor, do tego wszystkiego zostałem "obrzygany" przez teściową i siostrę mojej żony, choć zeznania tych ludzi nie miały nic wspólnego z prawdą to już wiem że rozprawa skończy się winą z obu stron. Jak mi to Pani sędzia wytłumaczyła - niech pan będzie winny w 5% rozkładu małżeńskiego to i tak ponosi pan winę, a winy nie ma mniejszej czy większej.
Miałeś kolego ciężką przeprawę przez swoje małżeństwo, ale to przejdzie, wierz mi. Od stycznia nie mieszkam ze swoją żoną, też mam małe dziecko (5lat), i również bardzo kochałem swoją żonę.Może nie miałem tak drastycznych przygód jak Ty,choć moje dziecko też było w mieszkaniu kiedy kochanek czynił swoją powinność co mnie wyprowadziło z równowagi najbardziej, ale przechodziłem podobne chwilę do Twoich. Po czasie przyszło inne podejście do życia, choć rana nadal boli trzeba iść dalej, z myślą o dziecku, z myślą o sobie. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie czuje się bardziej dowartościowany, większą uwagę zwracam na ludzi, na otaczający świat, robić rzeczy których wcześniej będąc w małżeństwie nigdy bym nie zrobił, takich tylko dla siebie.
Uwierz w siebie a wszyscy na około będą Cię podziwiać i szanować. Postaraj się coś zmienić i stać się lepszym, a na początek nie popełniaj błędu zadręczając się swoją sytuacją.
Pozdrawiam