Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
witam jestem nowa na forum i chciałam sie przywitać ...z mężem jesteśmy 7 lat po ślubie znamy się od 10 i mamy 5 letniego synka oboje mamy po 29 lat na początku wiadomo motyle ślub dziecko =bajka poźniej zaczelo sie psuc wiadomo jakies tam kryzysy ale zawsze powody banalne do naprawienia ...starałam sie niszczyc rutyne ale wiadomo ideałem nie jestem wszystko zaczelo sie psuc kiedy maz dostal nowa swietna prace... zmienil sie nie do poznania styl ubierania sie fryzjer nowa garderoba ciagle nerwowe patrzenie na telefon zupelnie zobojetnial do mojej osoby i nawet do synka ...seks uprawialismy czesto i to wlasnie spowodowalo ze tematu zdrady nie bralam pod uwage .....kilka dni temu jak go zapytalam co mu jest (bo widzialam jak wrocil po pracy z mina menczennika) pow mi ze nic do mnie nie czuje wygaslo uczucie i ze sie wyprowadza za kilka dni bo nie chce juz ze mna byc tak nagle po moim zapytaniu....oczywiscie pytalam o inna ale zaprzeczyl czym mnie jeszcze bardziej doprowadził do rozpaczy (to sie po prostu czuje )nie mam dowodow i nie zalezy mi na nich .....moje zycie leglo w gruzach wszystko peklo jak banka ....wiem ze mam dla kogo zyc boje sie tego jak synek zareaguje jak on sie wyprowadzi banalne pytanie jak zyc? jak sobie poradzić? w codziennym zyciu? mam zmienne nastroje raz wmawiam sobie ze bedzie dobrze a zaraz rycze okrutnie ....nie wiem juz sama co ja teraz czuje jestem rozdarta jak mam go z glowy i serca wyrzucic? jejku jak? czemu to tak boli?
A no boli i będzie bolało jakiś czas.
Zacznij myśleć o sobie, zacznij dbać o siebie, twój synek ma widzieć
piękną mamę a nie obraz zombi. Biesz się do roboty,zbieraj dowody,
adwokat, czy pracujesz, wniosek o alimenty już natychmiast.
Bez przyczyny nic się nie dzieje.Pozwól mu odejść,mimo,że serce Ci krwawi.Następnie na ,,spokojnie" ustal zasady widzeń tatusia z synkiem,alimenty na dziecko.Spokój zachowaj dla dziecka.Choćby w środku Ci się gotowało.Uwierz syn jest w wieku,kiedy wszystko widzi i nie uchronisz się przed pytaniami.Za jakiś czas,gdyby się okazało,że skruszony będzie chciał wrócić na łono rodziny,wówczas to Ty będziesz stawiała warunki.Kiedy go nie będzie wszystko się dowiedz,czyli adwokat,jakie kroki możesz podjąć,żeby zabezpieczyć byt.Wszak ojcem nie przestanie być.Może skusisz się jednak na zdobycie dowodów,dla własnej godności i z szacunku do siebie.Walcz o siebie,nie pozwól robić sobie z mózgu sieczkę.Niech nie wciska Tobie kitu,że nikogo nie ma:szoook
Zacznij je budować samemu, bo masz dziecko, on go nie jest wart,
to śmiec, kawał s...a. ażdy z nas to przeżywał,zabezpiecz finanse,
wymien zamki,
Ustal adres kochanki, jeżeli zostawił w koszu na brudną bieliznę
swoje majty,skarpety, zawilgoć je żeby śmierdziały jak niewiem co,
jak byś nie miała kup od meneli ich używaną bieliznę i wyślij do kochankiz małym liścikiem że od dziś pranie tego od męża będzie w jej obowiązkach. Pamiętaj walczysz teraz o siebe i dziecko resta się nie liczy, jak będziesz miekka on to wykorzysta, zrobisz mu przyjemność.
Masz być piękna, masz być sexy, ma później każdego dnia żałować co stracił. Każde jego słowo to kłamstwo uwierz on to 100 % kłamstwa.
Będzie bolało ale pamiętaj, że czas leczy rany. Twoje zmienne nastroje i rozdarcie są całkiem normalnie bo serce zawsze krzyczy głośniej od rozumu. Dla dziecka musisz być silna i nie zatrzymuj męża na silę niech odejdzie i oboje ochłoniecie, a potem wszystko samo się ułoży. Może zdarzyć się tak, ze mężuś będzie chciał wrócić i tu będzie to zależało od ciebie...
Może zdarzyć się tak, ze mężuś będzie chciał wrócić i tu będzie to zależało od ciebie...
Nie czekaj na to bo zwariujesz to może być za miesiąc rok, albo nigdy,
masz pracować nad sobą, jego już nie ma.
Z czasem ból zanika, jak się wyprowadzi odpoczniesz, ja miałem tak
że żona kompała sie i wychodziła oficjalnie do kochanka przy mnie i dzieciach. To dopiero obraz.
Poradzisz sobie,jeszcze będziesz szczęśliwa. Teraz wydaje Ci się to niemożliwe ale nadejdzie taki czas.
Mąż zachłysnął się nową pracą,środowiskiem i tzw. sodówa uderzyła mu do głowy.
Raczej wygląda na to niestety, że ktoś się pojawił przy tej okazji,z tego co opisujesz to typowe oznaki wpadnięcia w amok. Musi to trwać już jakiś czas skoro zdecydował się na taki krok jak opuszczenie domu.
Cytat
nie mam dowodow i nie zalezy mi na nich
Nie powinnaś lekceważyć tej kwestii, pomimo tego że nie masz teraz do tego głowy, później mogą Ci pomóc zabezpieczyć przyszłość Twoją i dziecka.
Może spróbuj jeszcze ( póki się nie wyprowadził ) poszperać żeby coś ugrać dla siebie.
dziękuje za slowa wsparcia naprawde z całego serca co do naszej sytuacji materialnej ja pracuje mieszkamy w jego mieszkaniu które dostał od wujka przed ślubem ja mam natomiast dwa małe pokoiczki (mieszkanie po mojej babci) ktore do tej pory było wynajmowane raczej tam bede sie musiala przeprowadzic,.co do alimentów to pow bedzie placil nawet wiecej niz trzeba (chyba z litosci) ....mam okropne stany leku,nienawisci, milosci (( nie wiem co mam ze soba robic, snuje sie jak duch po domu z kata w kat nie moge spac kupilam sobie leki jakies ziolowe na uspokojenie ale slabo dzialaja ...maz w pon sie wyprowadza dopoki moim lokatorom nie skonczy sie umowa (dwa miesiace) i wtedy tam bede musiala zamieszkac bozee wczoraj sie upodliłam i strasznie ryczałam przed nim błagałam,wyłam jak mogłam to zrobić? a on nic kamień po prostu pow ze ma do mnie tylko szacunek i nic wiecej ....jak to zabolało dalej boli te jego słowa że zobaczysz znajdziesz sobie kogoś ,ułożysz sobie życie i jeszcze mi podziekujesz za to ...jak on do mnie moze tak mówic ....mam mega doła
Post doklejony:
jestem rozbita rozdarta nie mam siły nawet z psem na spacer wyjsc ....nie moge na siebie patrzec bo mysle ze pewnie ma kobiete 1000 razy lepsza łądniejsza ode mnie ....zawodzi mnie wszystko
Mylisz się.Ona jest tylko inna.Poza tym ich rajcuje taka tajemniczość.Kiedy dopadnie ich rutyna,normalne codzienne troski,motylki pójdą w siną dal,to zobaczą się w całej tej zakłamanej Love Story.I na pewno wróci szybciej niż myślisz.Tylko,czy Ty go będziesz jeszcze chciała?I jest tyle samo warta co i ten Twój padalec.Nie żebra się o miłość,ona jest,albo jej nie ma.Wyobrażasz sobie swoje z nim życie?Przecież zaufania nigdy już nie da się odbudować.A bez tego to horror,a nie związek.Przede wszystkim,ponieważ tatuś taki ,,hojny",jak najszybciej idż z nim do notariusza i zawrzyj umowę,co do wysokości alimentów.Nie wierz mu na słowo,bo jego słowa nic nie warte.To co masz na papierze,to się liczy.Mąż będzie miał teraz duuuużo wydatków,w nowym związku,więc dla Ciebie i dziecka zostaną ochłapy.Teraz zaczynasz walkę o siebie i musisz mieć dużo siły.Jeśli mogę coś doradzić -chcesz jakieś leki to skorzystaj z psychiatry.Leki,żeby zadziałały,musisz je przyjmować koło miesiąca.Super,że masz swój kąt,ale myślę też,że jeśli Ci się uda,zrób też podział wspólnego majątku.Zdajesz sobie sprawę,że jak się wyprowadzisz,to na Twoje miejsce wprowadzi się niunia.Dlaczego ma korzystać z tego wszystkiego,co należy do Was.Możesz też porobić zdjęcia co cenniejszych rzeczy,zabrać rachunki i dokumenty.Po prostu z każdej strony się zabezpiecz.Czytaj portal,bo naprawdę czas jest tu najważniejszy.Doły.które Cię dopadają,są normalne.Myśl o dziecku i bierz się za robotę.Uwierz,to nie Twoja wina,a Ty jesteś wspaniałą kobietą.
wiem że powinnam brać się w garść dla synka dla siebie ale na razie nie jestem w stanie nic zrobić łudzę się że może jak się wyprowadzi to będzie mi ciut lżej zaczynać od nowa swoje życie...nienawidzę sama siebie bo zawsze jak słyszałam podobne tematy typu zdrada,chłód,obojętność itp mówiłam że ja w życiu bym nie wybaczyła ani bym się nie poniżała przed facetem bo jak nie kocha to nie a tu mam ...widać mało siebie znam...dziś przed wyjściem do pracy powiedział mi żebym sobie nie robiła nadziei bo i tak nigdy nie będziemy razem,pękło coś w nim,nie chciał tego ale po prostu serce tak mu podpowiada nie będzie ze mną z litości ani dla dziecka, w oczy powiedział mi że to nie miłość tylko przywiązanie jest mu przykro że mnie zranił ale dłużej nie mógł mnie oszukiwać (10 dni temu będąc na szkoleniu pisał jak bardzo mnie kocha) ...zawsze mu pomagałam,dużo rozmawialiśmy,starałam się jak mogłam żeby nam się fajnie żyło pewnie że ostatnio nie było dobrze były częste kłótnie awantury ale to tylko i wyłącznie przez jego obojętność i chłód do mnie ...często traktował mnie jak powietrze miał swoje humorki ot tak bo zmęczony bo głowa boli ....bo coś źle zrobiłam ....kalecze chyba samom siebie wspomnieniami jaki był.....
Mona,
odnośnie skupienia się na swoim i dziecka bezpieczeństwie finansowym jak radzi ci chmurka, skorzystaj z tych rad bezwzględnie, są bardzo cenne.
Co do reszty.
Cytat
a tu mam ...widać mało siebie znam...
- czytam to i myślę, że NIKT z nas tutaj obecnych siebie nie znał zanim to COŚ się nie wydarzyło, zatem nie jesteś wyjątkiem.
Jeśli spojrzeć na to z szerszej perspektywy to takie "wydarzenia" służą przede wszystkim temu by poznać siebie. Choć nikt przy zdrowych zmysłach nie życzyłby sobie takich traum, to wielu z nas po takich przeżyciach znajduje siebie samych jako zupełnie nowe istoty, rozumiejące więcej i postrzegajace rzeczywistość znacznie głębiej...tak więc kochana nie rozpaczaj ponad miarę bo to co czujesz teraz, przeminie i stanie się kiedyś czymś odległym i mało istotnym.
Dobrym sposobem by "utrzymać się na powierzchni" w takich traumatycznych chwilach, jest skupienie się na wszystkich pozytywach, które masz by zacząć żyć innym życiem.
Posiadanie pracy, własnego kąta, zdrowia a tym samym perspektyw jest bardzo budujące - bądź tego świadoma i poczuj wdzięczność, że nie jesteś zdana na łaskę i niełaskę niewiernego.
Odnośnie niewiernego- choć jego czyn jest jednoznacznie naganny, niewątpliwym plusem jest fakt, że powiedział szczerze, że nie robi ci złudzeń, że nie mami i nie bawi się tobą. Teraz może tego nie doceniasz, ale z perspektywy dostrzeżesz zapewne zalety takiego zakończenia....ty przynajmniej wiesz na czym stoisz......nie domniemujesz, ty po prostu wiesz i ta wiedza jest bezcenna.
I niech cię moja droga nie zajmuje jaka jest ta jego nowa kobieta....szkoda czasu i energii. Ani on, ani inna rzecz na świecie nie definiuje ciebie ani nie świadczy o twojej wartości, ta wartość jest stała i zupełnie niezmienna, bez względu na okoliczności. Zrozumiesz to kiedy przestaniesz się "przeglądać" w oczach innych.
Życzę ci spokoju i mam wiarę że staniesz na nogi szybciej niż nawet przypuszczasz.
Teraz sama widzisz,skąd te awantury.Po prostu zajęty był inną dziunią,a Ty i dziecko jesteście zbędnym balastem.Ależ on ,,szczery".Po prostu chce uciszyć swoje sumienie.Przynajmniej wiesz na czym stoisz.Nie proś,nie błagaj,nie rozpaczaj przy nim,bo go to umacnia w tym,że dobrze robi.Postaraj się być kobietą z klasą,zadbaj o siebie.Na siłę,bo na początku tak jest.Kiedy wszystko się wali,cały nasz świat,upadają wszystkie wartości to niestety nie ma innej rady jak przewartościować wszystko.Są gorsze tragedie na tym świecie i my musimy się z tym godzić.Od nas tylko zależy jak będzie wyglądało nasze życie,jego jakość(a nie bylejakość).A czy wiesz,co to za pani?Może jest mężatką i jej mężowi należy się również prawda.Poczytaj o etapach żałoby,będziesz wiedziała co się z Tobą dzieje.Niestety zdrada i rozpad związku jest porównywalny do śmierci najbliższej osoby i tę sytuację tak trzeba traktować.Jak chcesz to napisz do mnie na PW,a ja w miarę czasu odpiszę.Chmurka:cacy
Mylisz się.Ona jest tylko inna.Poza tym ich rajcuje taka tajemniczość.Kiedy dopadnie ich rutyna,normalne codzienne troski,motylki pójdą w siną dal,to zobaczą się w całej tej zakłamanej Love Story.I na pewno wróci szybciej niż myślisz.Tylko,czy Ty go będziesz jeszcze chciała?
Chmurka ma rację-motylki opadną i przejrzy na oczy ale Ty(wiem, że teraz się z tym nie zgodzisz) być może już nie będziesz chciała z nim być. Mi też tak mówiono tu a ja nie wierzyłam. Walczyłam jak lwica. A im bardziej mi zależało tym bardziej on starał się odsunąć. Sprawdziło się wszystko, co mi tu pisano.
Chce odejść - proszę bardzo. Spakuj jego rzeczy (byle jak, tak żeby się pogniotły , brudne w szczególności muszą być śmierdzące, najlepiej wymieszaj z czystymi ) - Piotr73 dobry pomysł na opadnięcie różowych okularów :tak_trzymaj
Jemu różowe okulary również muszą opaść. Najlepiej jak zamieszka z nią. Pranie, sprzątanie, gotowanie - ze zmęczenia już nie będzie miała zawsze ochoty na seks. Nie zawsze będzie wydepilowana, zadbana, pachnąca, umalowana. Różowe okulary u męża opadną szybciej niż Ci się zdaje. No chyba, że jest to naprawdę wielka miłość, ale to rzadko się zdarza. A i przestań się martwić, że jesteś gorsza od kochanki. Nie, ona jest inna i ta inność go zafascynowała. Ja dwa tygodnie temu zobaczyłam na żywo kochankę męża - wyleczyłam się ze wszystkich swoich kompleksów
Byłam przez pewien czas w podobnej sytuacji.Na początku będzie Ci bardzo ciężko (mi się po prostu żyć nie chciało, mimo że mam dwoje dzieci). Musisz znaleźć sobie coś co Ci da kopa do działania. Mi adrenalinę podnosiło szpiegowanie męża. Dowody musisz mieć, on na 99 % ma romans(to wynika z opisu jego zachowania). Mi siły dodało również spotkanie z adwokatem. Bo przestałam być z tym sama.
Zbieraj dowody-to będzie zabezpieczenie przyszłości Twojej i dziecka. On na razie wspaniałomyślnie godzi się na alimenty ale nie miej złudzeń, że tak pozostanie. Przecież jak będzie płacił Tobie to dla kochanki zostanie mniej. Myślisz, że go nie zbuntuje przeciw Tobie? Zbuntuje, masz to jak w banku. Udawaj, że uwierzyłaś, że kochanki nie ma i zbieraj dowody - obowiązkowo dyktafon ma mieć przy sobie(jak chcesz mogę Ci polecić fajne, tanie i banalnie proste urządzenie na PW). Jeśli zamierzasz zbierać dowody, powiedz mu że godzisz się na wyprowadzkę ale poproś żeby jeszcze się nie wyprowadzał (wymyśl jakiś pretekst, np że potrzebujesz trochę czasu na ochłonięcie i zorganizowanie na nowo logistyki życia codziennego. Skoro Cię szanuje, jesteś matką jego dziecka - powinien się zgodzić). I żadnego błagania o pozostanie z Tobą bo to i tak nic nie da a stracisz w jego oczach. Ja też błagałam. On na to z takim strasznym chłodem w oczach: nie zostanę z tobą z litości, ułożysz jeszcze sobie życie.
Wiele jeszcze czeka Cię trudnych chwil, musisz być silna. Synek i tak będzie przerażony całą tą sytuacją więc staraj się być twarda. :cacy
heh widzę tylko na razie nie umiem jej włączyć do serca....naprawdę uwierzcie mi jakim ukojeniem jesteście... to forum te posty różne historię rzucają światełko na to że to da się przeżyć i spokojnie ułożyc życie
Przeżyjesz, częśc serca zarezerwowaną na niego daj dziecku.
Ja kiedyś po zobaczeniu się w lustrze, ukrywałem sie przed dziecmi,
mój "piekny wygląd zombi" rajcował ją, nazywała mnie czubkiem.
Kupiłem da siebie porządne ciuchy, teraz ludzie mnie nie poznają,
jestem zadbany, pachnący a moja lafirynda teraz tylko patrzy i
niedowierza. Ja się do niej nawet uśmiecham bo ona nie potrafi.
Cieszę się że się od niej uwolniłem, musi minąć czas zaczniesz spać
jak człowiek, żyć jak człowiek.
Nie strasz Twojego dziecka.
Post doklejony:
Masz go dołować swoim pięknym wyglądem, ma widzieć co stracił.
Teraz go upewniasz że nie warto.
Witaj
Czytałam i przypominałam sobie,że u mnie było tak samo.Mąż znalazł nową pracę i nie tylko....Wyciszanie telefonu,dodatkowe godziny a ja głupia czekałam i ufałam aż do pewnego momentu zadzwonił jego telefon odebrałam i usłyszałam kochanie czy powiedziałes jej?Nogi mi sie ugieły,zaniemowiłam.życie runeło.Po całych dniach płacz,wyrzuty sumienia co ja zrobiłam ,dla czego mnie zostawia dla innej.Przekreslił 10 lat wspolnego życia ,nie interesowało go to ze byłam w 4 miesiącu ciązy ,odszedł. Niewidziałam go przez 5miesiecy ,urodził sie synek zjawił sie w szpitalu z kwiatami udając szczesliwego tatusia.Byłam twarda,nie rozpłakałam sie choć mało brakowało,myslałam ze serce mi pęknie z żalu.Jak sie okazało stacił pracę jego kochanica znalazła sobie innegoa on z podkulonym ogonem starał sie bym mu wybaczyła.Moze powiecie ,ze jestem głupia ale wybaczyłam (ale nie zapomniałam i serce nie raz boli jak na niego patrzę jak jest teraz kochającym mężem i ojcem).Zdrada boli wybaczyc mozna ale w głebi serca zostaje blizna ktorej nie mozna uleczyc.Jestesmy juz razem 17 lat i zbiegiem czasu widzę ze stara sie bardzo naprawic krzywde jaką mi zrobił . Kochana głowa do gory pamietaj ze on nie zasługuję bys przez niego płakała życie jest piękne i co na Gorze nam zapisali tak będzie,a on opamieta sie tylko zeby dla niego nie było za pożno.Pozdrawiam:cacy
myślałam że jest lepiej ale wcale nie jest ....teraz do mnie dochodzi wszystko puzzle układają się w jeden cały obrazek....ta zmiana garderoby nowe perfumy co chwila mowa o nowym aucie idealnie wyprasowane koszule musiał mieć pamiętam jak naskoczył na mnie że była za bardzo pomięta ten telefon wiecznie przy **** albo w ręku dosłownie wszędzie... częste wyjazdy brak zainteresowania moją osobą nawet do synka się zmienił nie miał czasu,zmęczony problemem dla niego nawet było wyjście ze mną gdziekolwiek i to wszystko w przeciągu paru miesięcy ktoś tu w innym topiku pisał o gaciach że mąż nagle musi mieć świeże nowe i on też zakupił sobie nówki....przesadne dbanie o wygląd chociaż nigdy taki nie był ...potrafił siedzieć godzinę nawet dwie w łazience z telefonem i brać prysznic ....piszę to czytam i nie wierzę przecież tu jest ewidentnie ktoś trzeci a ja nawet nie dopuszczałam takiej myśli , broniłam się uparcie ....pisałam wcześniej że seks był udany bo był tylko że ja teraz widzę że faktycznie był inny zaczął wprowadzać coś nowego itp miałąm sygnały i nic... amok ...przecież on mnie kocha ....i po tym wszystkim on mi potrafi powiedzieć tylko że przestał kochać i tyle że nikogo nie ma (okropnie się denerwuje).....mam do niego szacunek jako do ojca mojego dziecka ale nie jak męża,mężczyzny...to okropne zawsze miał takie zasady szydził z takich gości i co? nic go nie interesuje ....dziś znowu delegacja tak nagle w pon ma się wyprowadzić ...zauważyłam że on już nawet w oczy nie może mi patrzeć kłamie że nikogo nie ma że musi się na nowo narodzić ale mówiąc to odwraca się ....jedyny plus jest dla mnie taki że proszę Boga,los nie o to żeby wrócił lecz o siłę na rozpoczęcie nowego życia ....nie wiem czarnulko podziwiam Ciebie i wszystkie inne kobiety które potrafią to wybaczyć ja na dzień dzisiejszy nie byłabym wstanie przez to wszystko co ja przechodzę...sama... a on nic ....normalnie funkcjonuje przecież to nie on ma problemy tylko ja... dla niego to początek świata a dla mnie koniec to co ja mam się dziwić że to ja rycze wyję .....nie wiem czy mi się wydaję czy ja mam na czole napisane że mnie porzucił mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą na ulicy w sklepie ...oczy wymalowałam i było ok ale ten wzrok tych ludzi nie wiem o co mi samej chodzi ....... poszłam wczoraj na 1 wizytę to ortodonty bo moim marzeniem zawsze było mieć idealny uśmiech , długo czekałam na termin więc myślę sobie zbiorę się i pojadę...jak czekałam w poczekalni telefon od "męża" że oni z synkiem idą zaraz spać bo on bardzo wcześnie wstaje i prosi mnie abym starła zachowywać się cicho jak wejdę do domu żeby go czasem nie obudzić wyszłam z gabinetu w amoku taka szczęśliwa i co odruchowo szukam telefonu żeby do niego zadzwonić żeby opowiedzieć co i jak ....a przecież jego to już nie interesuje...i łzy same spływały mi po policzku przecież nie mam prawa on już nie jest mój ....i jeszcze łapię się na tym że ryczę myślę jak było cudownie ale wspominam go sprzed roku kilku lat a nie miesięcy czy z ostatnich dni to jest dla mnie plus że on był taki a już nie jest ....teraz mam urlop ale od przyszłego tygodnia wracam i trochę się boję bo pracę też mam stresującą czy wytrzymam psychicznie? czy jakaś porażka w pracy nie spotęguję jeszcze bardziej mojego stanu rozpisałam się ale nie wiem już sama jak to dalej będzie każdy nowy dzień to niepewność tysiąc pytan bez odpowiedzi ... przy dziecku staram się tego nie okazywać powtarzam co sek że kocham go nad życie ale patrzę na niego i myślę że właśnie stracił możliwość na szczęśliwą rodzinę, na piękne dzieciństwo (( dzięki raz jeszcze za ciepłe słowa naprawdę dużo to dla mnie znaczy