Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Hey
Yorik - a jak ktoś zdradza to myśli o tym kogo zdradza???? Jasne, że myśli się tylko o sobie. Teraz też myślę o sobie. Taki zdradzający/a też potem jednak coś czują i też mają z tym problem. Dla obu stron nie jest to łatwe. Trzeba zadać sobie pytanie czy jestem w stanie wybaczyć zdradzony zdradzającemu i zdradzający samemu sobie. Czy to co ich łączyło to była prawdziwa miłość. Bo jeśli była to miłość przetrwa wszystko.
Taki jak ja zdrajca nie ma też ciekawie, ja mam wyrzuty sumienia bo zniszczyłem to co miałem w swoim małżeństwie i dodatkowo zniszczyłem to co było w tamtym małżeństwie (to była mężatka - mąż wszystko wie). To nie jest łatwe. Musisz z tym żyć.
Betrayed40 - bez przerwy myślę o tym co ona czuje i co zrobić, żeby wszystko wróciło, to pewnie potrwa, ale jest na dobrej drodze. Ona już obdarza mnie takim spojrzeniem jak pisałeś, ja jeszcze nie umiem bo to mi jeszcze siedzi w głowie. Niestety tego nie wymaże się z pamięci niczym.
Przeczytałem tego kartofla - to masakra jakaś, znam kilku takich "kolegów" niestety. Panienka tu i tam, gdzie popadnie....
Trzeba zadać sobie pytanie czy jestem w stanie wybaczyć zdradzony zdradzającemu i zdradzający samemu sobie.
No i co trudniejsze, wybaczyć sobie czy komuś?
Cytat
Czy to co ich łączyło to była prawdziwa miłość. Bo jeśli była to miłość przetrwa wszystko.
No jasne. ile Ty masz lat?
Od dzisiaj nie oglądasz filmów o miłości, wyjątkowo źle na ciebie działają
Po tym czy coś przetrwa ustalasz tą prawdziwą miłość?
Czyli jak by to była prawdziwa miłość z tą mężatką, to powinna przetrwać wszystko, dalej byście się spotykali, nie ważne , że mężatka?
Nawet nie wiesz ile tych prawdziwych miłości pada w zderzeniu z rzeczywistością.
Czy jak żona upora się z traumą to będzie prawdziwa miłość ? Oj.
Cytat
Yorik - a jak ktoś zdradza to myśli o tym kogo zdradza???? Jasne, że myśli się tylko o sobie. Teraz też myślę o sobie.
Przynajmniej Przed i Po wypadało by pomyśleć ;
Możesz napisać, co czułeś do żony, swojej, będąc zakochanym w żonie , tej nie swojej? Zobaczysz jaka prawdziwa miłość z tego wyjdzie.
Cytat
Taki jak ja zdrajca nie ma też ciekawie, ja mam wyrzuty sumienia bo zniszczyłem to co miałem w swoim małżeństwie i dodatkowo zniszczyłem to co było w tamtym małżeństwie (to była mężatka - mąż wszystko wie). To nie jest łatwe. Musisz z tym żyć.
Zaryzykowaliście, bo bez ryzyka nie ma takiej zabawy. Oboje podjeliście jakąś decyzję.
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
fajna dyskusja tylko co ma na celu udowodnić mi że jestem ****ek - jestem, wzbudzić żal - żałuję i jestem wszystkiego świadom jak cholera. i muszę z tym żyć. Yorik co mam według Ciebie zrobić?masz jakieś dobre rozwiązanie na taki problem po którym wszyscy będą zadowoleni ja nie muszę jakby co. Czasem trzeba coś więcej niż krytyka. Zrobiłem źle i będę o tym myślał każdego dnia także o tym że zdradzoną jest wciąż ze mną - nie dlatego że ona musi dlatego że ona
Post doklejony:
że ona chce! i to jest dla mnie najważniejsze i nie zamierzam już nigdy szukać innych i żebyś dobrze zrozumieć dla jej szczęścia nie dla mojego. A dobrze wiesz że jak ona będzie szczęśliwa to ja też
Nic dziwnego że dyskusja ci nic nie daje. Nie zrozumiesz przez co przechodzi twoja żona bo nie jesteś na jej miejscu. I lepiej byś tego nie przechodził. Samym zdradzonym też ciężko oddać cały ten koktajl który im został zafundowany. To całkiem niezła mieszanka uczuć bardzo często sprzecznych. .Jest pewien artykuł .wbij w wyszukiwarkę jw.org znajdź "jak odbudować zaufanie. Odrzuć religijne dodatki i przemyśl. Mi trochę pomogło choć jestem po tej drugiej stronie.
Zdrajec, Apologises bardzo ładnie Ci odpowiedział, skorzystaj z tego.
Religijne komentarze faktycznie omijaj, bo często to tylko dorobiona emocjonalna niepragmatyczna bardzo ogólnikowa ideologia mająca swój inny cel. Nie chciałem tego poruszać, ale czemu w Kościele sie źle czujesz? Naprawdę myślisz, że Ci co chodzą do Kościoła to są same aniołki? Uwierz, że z wieloma osobami byś się swoim krzyżykiem nie zamienił.
Przede wszystkim wydoroślej i podejdź do sprawy jak odpowiedzialny facet, który się nad sobą nie użala, bo od tego woda z mózgu Ci się zrobi. Nie Ty jesteś teraz najważniejszy i Twoje cierpienie, choć jak od czasu do czasu będzie Ci niedobrze, to bardzo dobrze
Pytasz co masz zrobić i sam sobie odpowiedziałeś.
Myślisz, że takie istotne jest zapewnianie całego swiata, że nie zamierzasz już nigdy szukać innych? Tego nie wiesz, ludzie są słabi, a życie jest złośliwe; Poza tym szukałeś czy samo Ci się trafiło?;
Dobre rozwiązanie?
Żyj bardziej dla innych a mniej dla siebie. Twoje cierpienie, Twoja sprawa, nie obciążaj za długo tym innych. Gdy odnajdziesz w tym radość, a nie przymus czy pokutę- wygrałeś;
Jesli usiadziesz na laurach lub będziesz pokutował całe życie- przegrałeś.
Dostałeś okazję żeby stać się lepszym człowiekiem, od Ciebie zależy czy z niej skorzystasz i jak spożytkujesz swoje doświadczenie;
Jesli Ci naprawdę na żonie zależy, to sprawisz, że będzie szczęśliwa, wytrzymasz wszystko; będziesz się w nią wsłuchiwał nie w siebie. Staniesz się facetem, jakiego zawsze chciała. Nie jest to łatwe, bo bezterminowe.
Nie znamy przebiegu końca Twojej chwilowej wielkiej miłości i konsekwencji, ale w odpowiednim układzie temu drugiemu małżeństwu też mógłbyś pomóc.
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
... żebyś dobrze zrozumieć dla jej szczęścia nie dla mojego. A dobrze wiesz że jak ona będzie szczęśliwa to ja też .."naprawdę do szczęścia wystarczy ci tylko szczęście żony?Nie napisałeś że nie zdradzisz dla WASZEGO szczęścia tak jakbyś dla swojego szczęścia mógłbyś to zrobić.Ja odnoszę wrażenie że nie jest ci z żoną po drodze,co prawda piszesz ,,żałuje" ale..mam wrażenie że oznacza to,,żałuję bólu który sprawiłem" ale nie jestem szczęśliwy w moim związku. .Napisałeś..,,dodatkowy ból to taki, ze ma sie świadomość, że nie tylko zrobiło się krzywdę rodzinie swojej, ale tamtej także.."za tamtą rodzinę odpowiada dorosła kobieta która podjęła decyzję wiedząc o ewentualnych konsekwencjach.Chyba że były obietnice o wspólnej przyszłości ,plany które legły gdy twoja żona się dowiedziała.Czy to nie tak że mając do wyboru budowanie swojego świata na nowo lub budowanie go z żoną wybrałeś dobro żony i jej świat?Czy gdybyś miał/może masz/możliwość życia sam/bez żony/nie byłbyś szczęśliwszy?Takie ,,będę szczęśliwy gdy ktoś jest szczęśliwy"do niczego nie prowadzi na dłuższą metę.To trochę ,,będę taki jak ona chce"-to się nie sprawdza.
Hej, nie wiem co sie jej działo, bo żadne słowa tego nie opiszą.
Chciałem powiedzieć, że ogólnie podejście jest wszystkich takie samo i takie same wnioski są, nie tylko na tym forum.
Ale może z tej beczki - ja żałuję, jak już wiadomo, bo strraciłem coś czego już nigdy nie odzyskam. Moje małżeństwo jest na bardoz dobrej drodze do odbudowania - niestety brutalne finanse nie pozwalają nam na wiele rzeczy i musimy ciułać z miesiaca na miesiąc. Zaraz usłyszę pewno, no to może lepiej dla niej jakbyśmy sie rozstali, bo ja bym musiał placić alimenty itp. Otóż nie. Ja nie chcę od niej odchodzić a ona ode mnie też - skąd to wiem, bo się o to zapytalem i sam zaproponowałem. Mi wcale lepiej samemu by nie było i wygodniej jak pewno niektórzy myślą.
Zaraz znowu gromy padą - kocham moją żonę, taką jaka jest, z wadami i zaletami i problemami. Nawet po tej "miłości" którą miałęm z inną, tamta nie dosrasta jej do pięt. Teraz to widzę. Zaraz znowu będzie - to wcześniej nie widziałeś . Strasznie te "riposty" są przewidywalne.
Dla mnie najwążniejsze jest to, ze oboje chcemy wyjść z sytuacji i żyć razem w szczęściu. Reszta jest nieważna teraz.
Odnośnie katolickich doktryn itp. - one mi nie przeszkadzają, część jest "natarczywa" ale ogólnie to gdyby ludzie byli tacy jak powinni według tejże religii (i pewno kilku innych) to nie byłoby takich problemów.
Miło było mi wszystkich posłuchać, bardzo bym chciał żebyście życzyli mi dobrze, mi i mojej żonie i rodzinie. Potępianianie nic nie pomaga takim jak ja, a prowadzi tylko do rozpadu małżeństw, co niekoniecznie musi się dziać .
Jeszcze jedno - dla chcących, planujących itp. zdradzić - NIE RÓBCIE TEGO NAPRAWDĘ NIE WARTO - tyle że ta świadomość przychodiz duuuużo po fakcie.
....,,Nawet po tej "miłości" którą miałęm z inną, tamta nie dorasta jej do pięt..."-skoro to widzisz to życzę WAM byście ogarnęli sytuację na tyle by dalsze życie było coraz lepsze,byście umieli ze sobą rozmawiać i rozwiązywać problemy .
Panowie i Panie. Proszę o odpowiedź jakbyście traktowali takie słowa:
Dziwnie się czuje taka radość i smutek zarazem. Kiedyś cię zamorduje, już nawet wiem jak.
Powyższe zdanie napisał kochanek mojej żony do niej w mailu. Jest oczywiście wyrwane z całej masy zdań napisanych w obledzie typu: szkoda że to nie moje dziecko itd... Temat ciezki. O zdradzie do wiedziałem się 2 dni temu. Przypadkiem wpadły mi w ręce maile. Co więcej moja żona jest w ciąży ze mną co najwyraźniej nie odpowiada temu komuś.
Żona nie chce ze mną oczywiście o niczym rozmawiać.... Mimo wszystko ją kocham i nie chce żeby się coś jej i dziecku stało.
mmmm napisał/a:
(...)napisał kochanek mojej żony do niej w mailu. Jest oczywiście wyrwane z całej masy zdań napisanych w obledzie typu: szkoda że to nie moje dziecko itd...
(...) moja żona jest w ciąży ze mną
Zazwyczaj kochanek jest hmmm...używany z pełną świadomością, że nadaje się jedynie do połechtania próżnego tudzież niedowartościowanego ego i zabawy. Kiedy więc sprawa wymyka się spod kontroli i zdarza się ciąża, jedynym sensownym wyjściem jest wmówić kochankowi, że to dziecko męża. No bo co, jak co, ale na ojca to jednak lepszy ten nudny, ale przewidywalny i odpowiedzialny mąż. Z kochankiem grząski grunt mimo wszystko...acz miły
mmmm, masz pewność, że dziecko biologicznie będzie Twoje? Może inaczej...chcesz być pewnym?
Jeśli chciałbyś rozwinąć swoją historię, opisz ją w dziale zdrad "dodaj zdradę".
mmmm
JakichWiele ma rację, skąd ta pewność że to Twoje dziecko ?
W przypadku gdyby nie było Twoje, masz 6-mcy na zaprzeczenie ojcostwa od momentu urodzenia się dziecka.
Sprawdź bo warto.
mmm dokładnie jak napisał Piotr, JW skąd ta pewność. Mało wiemy jak się układało aby cokolwiek doradzać. Ty jednak znany przewidywalny, on jak nawet widać z jednego maila - czub. Fajny do robienia nastroju. Taki zwariowany, uduchowiony - Ty normalny przewidywalny do bólu. Napisz coś więcej. Badanie dziecka możesz zrobić nawet po narodzinach koszt coś koło 1000 - 1500 PLN próbka śliny i wszystko jasne. Gdy spędzisz kilkadziesiąt albo kilkaset nocy przy takim maluchu prawda może okazać się bardzo bolesna. Jesteś na "starcie". Będąc na Twoim miejscu chyba bym jednak wolał sprawdzić. Chociażby z uwagi na okoliczności.
Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać
mmmm napisał/a:
Dziwnie się czuje taka radość i smutek zarazem.
Jeśli "radość i smutek" dotyczą sytuacji ciąży, to bardzo prawdopodobne, że kochanek zaznajomiony, że co prawda zostanie ojcem, ale poza tą parą, nikt więcej o tym wiedział nie będzie. Powód pewnie prozaiczny i przeliczalny
No i pograć na uczuciach, jak to jest nieszczęśliwy jakoś trzeba, coby pokazać, że przecież nie tylko seks, stąd smuci się chłop...
Swoją drogą, mmmm, całkiem serio...Jeśli nie masz pewności, czeka Cię trudny czas. Współczuję.
mmmm napisał/a:
Panowie i Panie. Proszę o odpowiedź jakbyście traktowali takie słowa:
Dziwnie się czuje taka radość i smutek zarazem. Kiedyś cię zamorduje, już nawet wiem jak.
Powyższe zdanie napisał kochanek mojej żony do niej w mailu. Jest oczywiście wyrwane z całej masy zdań napisanych w obledzie typu: szkoda że to nie moje dziecko itd...
typowy przeciek kontrolowany.
Oczywiście ten mail wpadł Ci w ręce "niby przypadkiem"
Masz się czuć tak jak się czujesz. Cel został osiągnięty.
Żona zdradzała, ale z Tobą zaszła w ciążę.
Jesteś lepszy niż kochanek więc zapomnij, opiekuj się i wychowuj to dziecko.
A może nawet to dziecko jest Twoje....
Kiedy zrobisz badania DNA ?
Kochanek się zbadał na okoliczność choróbsk zanim skorzystał ?
hmmm ciekawe, ja jako zdrajec mogę powiedzieć, że o tym dziecku miałem podobne przemyślenia - niestety, teraz wiem, że to głupota jest, ale oni są w "amoku" jeszcze i myślą jak myślą
pewno nic złego nie bedzie bo to tylko myśli intensywne - o tym zabicu też myślałem w taki sposób - ale nie myślałem, żeby był to przecie kontrolowany = szantaż
moim zdaniem, weź na przeczekanie, tylko bądź stanowczy i kontroluj ją i wcale tego nie ukrywaj
powodzenia
...
Jest powszechna społeczna nieświadomość co znaczy zdrada. Powszechne jest usprawiedliwienie tego bezkrwawego zabójstwa. Tak zabójstwa. Nie pomyliłam się, ani nie przesadziłam. To bezkrwawa zbrodnia na człowieku, którego się kochało, któremu się tą miłość i wierność przysięgało.
Ja sama jeszcze rok temu, myślałam o tym beznamiętnie i bez zrozumienia. Dlatego mam świadomość, że to daleko wydawałoby się idące porównanie, nie jest przesadą. Dziś jestem żywym trupem. Nie wiedziałam, że w momencie, ba w sekundzie w którym dowiadujemy się o zdradzie, coś pali się bezpowrotnie w głowie, coś co stanowi własne "ja" . To trudno zrozumieć, ale jak znikło własne ja, czy właściwie się żyje? Tym jesteśmy przecież. Ciało żyje, intelekt co prawda okaleczony potwornie ale działa. Na zewnątrz nic nie widać oprócz dziwnie roztrzęsionego człowieka. Człowieka, który wie, że tam gdzie są jego uczucia nie ma nic i każda próba wejścia w ten obszar kończy się koszmarem przerażenia. Buduje się więc jakąś protezę siebie,
...
To jest bardzo dobrze i bardzo prawdziwie napisane.
Było na kamiennej tablicy
...
5. Nie Zabijaj. 6. Nie cudzołóż.
7. Nie kradnij
...
Cytat
...ale nigdy to już nie jest to. Tego naprawić się nie da...
Mam nadzieję, że tak nie jest. To znaczy na pewno to co potem nie jest tym co było. Ale chyba niejest tak, że musi być koniecznie źle, a wszczególności że rozwód jest warunkiem wyjścia ku dobremu? No mam nadzieję, że tak nie jest.
Przyznam szczerze, że dobrze trafiony opis, sam do tej pory myślałem, że zdrada to coś co przydarza się innym a nie mi. Bo przecież jak może zdradzić osoba która codziennie patrzy Ci w oczy i mówi, że Cię kocha. Która jest obok Ciebie i jest szczęśliwa...
No niestety po 6 latach taka osoba mówi Ci wprost, że Cię zdradziła i że to koniec.
Wtedy zmienia się wiele, nawet taki temat jak to, że myślało że zdrady się nie wybaczy jednak pojawia się wtedy myśl, że jak żałuje i będzie chciała to nawet będzie się mogło wybaczyć.
Później dowiedziałem się, że to tak na prawdę koniec, nic nie chce i uważa ten temat za zamknięty, okazało się, że uczucie się wypaliło, że od dłuższego czasu już mnie nie kochała a była ze mną z przyzwyczajenia.
Nie ma nic gorszego niż zakończyć związek zdradą, to co czuje druga osoba niezależnie czy to zdradzony facet czy kobieta jest druzgocące, niszczące.
Nie było to jakoś dawno temu bo tydź więc jeszcze niestety wszystko siedzi na psychice ale dnia w którym się dowiedziałem praktycznie nie pamiętam, rano następnego musiałem się upewnić że to następny dzień i że nie był to koszmar...
Co czuje zdradzony facet, cóż z mojej strony mogę opisać to tak jakby ktoś w jednym momencie dał nam cios kijem przez plecy, prętem w głowę, nożem w serce a jeszcze kilka szpikulców w brzuch. Tzn "mind fu*k" jaki się pojawia jest okropny, jedyne co mi się przez pierwsze dni w głowie pojawiało to dlaczego ?
Minął tydź i nadal jestem wrakiem człowieka - chociaż mogę już coś zjeść bo wcześniej nawet nie mogłem przełknąć jedzenia.
Pamiętam pierwsze spotkanie z przyjaciółką następnego dnia bo musiałem się komuś wygadać jak mnie zobaczyła to wymsknęło się jej tylko "ja pierd...." teraz jak mi mówi to wyglądałem jakbym właśnie jechał skoczyć z mostu, istny wrak człowieka i w sumie nadal się tak czuje.
Nie rozumiem jak można przekreślić tyle lat bycia z kimś i to w taki sposób, czemu kobiety skoro nie czują już nic do drugiej osoby bo "wypaliło się" nie zakończą związku normalnie, rozmową, przekazując co i jak i mówiąc że to koniec.
Oczywiście wtedy też by bolało, też by było źle bo w końcu kończy się tyle lat bycia nie ja nie ty ale MY. Nie ma często uciec po tym w jakąś codzienność bo codzienność to właśnie MY, rzeczy które się robiło robiło się wspólnie.
Ehh zdrada niszczy, jest to taki koszmarny cios dla osoby która została zdradzona, że nie potrafię tego nawet nazwać, jak to było we władcy pierścieni słowa pewnego enta "Nie ma takiego przekleństwa w języku Elfów, Entów i mowie Ludzi które mogłoby wyrazić tą zdradę" jest to coś czego opisać się nie da.
Ludzie mówią czas, potrzeba czasu aby zapomnieć aby było lepiej, nie prawda, czas nic nie zmieni, czas nie sprawi, że zapomnimy całe np. 6 lat życia, życia które było jedną wielką barwą szczęścia które zostało w tak okropny sposób zniszczone, bo wiedza czemu się to zakończyło pozostanie w nas zakorzeniona już na całe życie. Oczywiście kiedyś nie będziemy ryczeć jak dzieci którym zabiera się cukierka jak sobie przypomnimy ale żal i smutek pozostanie bo pozostanie wiedza, że osoba która była dla nas całym życiem potrafiła zrobić coś tak okropnego. Pozostanie doza nieufności nawet jeśli kogoś poznamy bo jak zaufać nowej osobie która mówi, że nas kocha skoro poprzednia która tak mówiła zrobiła co zrobiła.
Jak to powiedziałem przyjaciółce która mnie pociesza codziennie, jest przy mnie mimo iż jej facet jest zazdrosny ale ona wie, że 25 lat znajomości a 15 lat przyjaźni nie zatrze się nawet jak jest się w związku, pamiętam że jej powiedziałem kiedy właśnie użyła słowa, że czas zagoi rany...
"Nie, nie zagoi ran, rany po zdradzie to rany które można porównać do wbicia lodowych ostrzy w serce, umysł i duszę człowieka, czas sprawi tylko, że te lodowe ostrza stopnieją nie dając ciągłego bólu przez samo ich tam bycie, niestety rany które te ostrza spowodowały nie znikną, zmienią się w paskudne blizny które będą o wszystkim przypominać jak tylko ich dotkniemy w temacie miłości i zaufania"
Ehh pierwszy temat a rozpisałem się i zacząłem marudzić...