Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
"Od lat mamy znoszone, znaczone zębem czasu ulubione bambosze. Namawiani na zakup nowych, cieplejszych, ładniejszych, nie możemy się z nimi rozstać...Dlaczego ? Nie fajniej byłoby zamienić je na nowszy model ?"
Mądrze napisane. Lubię moje stare bambosze. Szkoda, że niektórzy wolą co chwilę mieć nowe. Wcale nie cieplejsze i ładniejsze. Poprostu nowe i inne. Ot, cała filozofia.
Tak, do czasu aż się w tych znoszonych bamboszach porządnie nie wyj...esz, bo podeszwa odstaje.
Dupa zaboli i się wtedy idzie po drugie, żeby się kolejny raz nie wywrócić.
Sentymenty drogo kosztują.
Nikt za drugą osobę życia nie przeżyje.
Sami podejmujemy decyzje - te ważne i mniej ważne.
Czasami warto dać drugą czy też kolejną szansę, czasami nie.
I tak jak napisała gabi4 - każdy z nas jest inny i każda zdrada ma inny charakter. Każdy z nas z głębi serca podejmuje decyzje.
kaszubianin - śpię spokojnie , przeszłość ta zła i dobra jest i zawsze będzie - wszyscy to wiemy, jak sam wiesz o zdradzie nie da się zapomnieć ale z każdej lekcji życia można wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość. Co uczyniłam.
Niezapominajko, ja również gratuluję Ci mądrej decyzji. Bardzo Ci też zazdroszczę. Także chciałbym zacząć wszystko od początku... ale w moim przypadku nie jest to takie proste. Tak jak piszesz, zdrada wiele uczy, człowiek jest mądrzejszy i silniejszy. Myślę, że ważne aby mieć świadomość, że zdrada nie bierze się z niczego, na pewno partnerce/partnerowi czegoś musiało brakować skoro zdecydował się na taki krok. Myślę, że znalezienie tej praprzyczyny jest bardzo istotne w odbudowie związku...
Życzę Ci, abyś nigdy nie musiała wracać na to forum, aby szukać pomocy! Będę trzymał kciuki za Was!
Witajcie! Jest mi okropnie przykro, że mnie również spotkało to co Was. Przez całe moje małżeństwo myślałam, że mnie to nigdy nie będzie dotyczyć. Niestety niedawno mój mąż powiedział że mnie zdradził. Teraz twierdz,i że to nie miało żadnego znaczenia, że bardzo mnie kocha i kochał. Zrobił to tylko jeden raz i bardzo tego żałuje. Błaga na kolanach żebym go nie zostawiała.
Przez cały czas, kiedy słyszałam o czyjejś zdradzie, myślałam sobie: "nigdy z takim gnojkiem nie zostałabym". Teraz jestem w takiej sytuacji i nie wiem co mam zrobić. Mamy małe dzieci dla których nasza rozłaka byłaby sztraszną traumą. Męża nadal kocham, ponieważ mamy za sobą naprawdę klikanąscie pięknych lat i wspomnień. Jednak zastanawiam się czy to wszystko ma sens. Nie potrafię mu tego wybaczyć. Ja sama czuję się podle, chociaż On twierdzi, że to nie moja wina. Ja nie wiem czy będę potrafiła go kochać tak jak wcześniej, czy już zawsze będzie zapałała się kontrolka"uważaj nie ufaj Mu, pamiętaj jak bardzo Cię zranił". Nie wiem czy mogę wierzyć w jego bezgraniczną miłość. Czy takie związki się udają czy jest to tylko układ partnerski ze względu na dzieci, pozbawiony spontaniczności, namiętności. Czy można tak żyć???
Proszę pomóżcie mi. Czy warto to ratowąć i czy komuś sie udało?
Lenko!
Udało się wielu, wielu też się nie udało. Po pierwsze i najważniejsze, musisz odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego chcę z nim być? To, że macie za sobą wiele dobrych lat wspólnego życia, że macie dzieci to nie wystarczy wbrew pozorom. Wy nie będziecie odbudowywać swojego życia razem, Wy je będziecie budować od nowa. Dzisiaj emocje są świeże, jeszcze nie potrafisz wybaczyć i nie da się tego zrobić na siłę. Truizmem jest mówienie, że potrzebujesz czasu, ale tak właśnie jest. Żeby zacząć konstruktywnie budować, musisz etap zdrady zamknąć, a na to niezbędny jest czas.
Pinokiolo!
Szukanie praprzyczyny jest ważne, ale nie można tego robić "na żywioł" i pod wpływem tak traumatycznych emocji jakie funduje nam doświadczenie zdrady. Najpierw trzeba "ostudzić" emocje a potem analizować fakty. Masz rację, zdrada nie bierze się z niczego, ale obwinianie się czy odwrotnie wybielanie, nie daje żadnych pozytywnych skutków. To wymaga bardzo wnikliwej analizy, która nierzadko boli.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
Lenko!
Udało się wielu, wielu też się nie udało. Po pierwsze i najważniejsze, musisz odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego chcę z nim być? To, że macie za sobą wiele dobrych lat wspólnego życia, że macie dzieci to nie wystarczy wbrew pozorom. Wy nie będziecie odbudowywać swojego życia razem, Wy je będziecie budować od nowa. Dzisiaj emocje są świeże, jeszcze nie potrafisz wybaczyć i nie da się tego zrobić na siłę. Truizmem jest mówienie, że potrzebujesz czasu, ale tak właśnie jest. Żeby zacząć konstruktywnie budować, musisz etap zdrady zamknąć, a na to niezbędny jest czas.
Pinokiolo!
Szukanie praprzyczyny jest ważne, ale nie można tego robić "na żywioł" i pod wpływem tak traumatycznych emocji jakie funduje nam doświadczenie zdrady. Najpierw trzeba "ostudzić" emocje a potem analizować fakty. Masz rację, zdrada nie bierze się z niczego, ale obwinianie się czy odwrotnie wybielanie, nie daje żadnych pozytywnych skutków. To wymaga bardzo wnikliwej analizy, która nierzadko boli.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
Witam wszystkich. Nie wiem czy powinnam o tym pisać gdyż widzę, że moje problemy związane ze zdradą są błahe. Nie mam napisane czarno na białym że zdradził mnie fizycznie mój chłopak.Dla mnie zdrada nie musi być tylko fizyczna. Liczą się tylko fakty i nic więcej. Lecz teraz czuję potrzebę wypisania swoich uczuć, tego co się stało, gdyż wstydzę się rozmawiać o tym z bliskimi a gromadzić to w sobie już nie mam siły.
Zaczęło się od tego, że przypadkiem zażartowałam sobie przy moim chłopaku z którym jesetm już od 3,5 roku, że sprawdze go czy czasem mnie nie zdradza. On pewien że nic nie znajdę poszedł wziąć prysznic. W tym czasie zrezygnowałam z tego sprawdzania go i chciałam się zalogować na moje konto na nk. Niestety albo też stety otworzyło się okienko z portalu nk na którym był już zalogowany mój chłopak. Byłam sama w pokoju, coś mnie podkusiło, aby sprawdzić ego wiadomości prywatne. I wtedy zobaczyłam pełno wiadomości od jakiejś nieznanej mi dziewczyny. Zaczęłam czytać wiadomość po wiadomości. Najpierw wołał od niej numer kom, potem nr gg, potem pisał jej że zabierze ją na dyskotekę, że po drodze wpadnie do niej "pomóc jej posprzątać" itd. Wtedy poczułam wielką złość jakby mi ktoś nóż w serce wbił. Czułam się wręcz nikim. Na tym nie poprzestałam. Otworzyłam Jego gg i weszłam w archiwum. Okazało się, że jeszcze oprócz niej pisał do innej. Łzy pojawiły mi sie w oczach. Zdeptał naszą miłość tym wszystkim, moja godność na tym najbardziej ucierpiała. Przyszedł do pokoju. Ja odwrócona do Niego plecami szlochałam, podszedł i zapytał czego płacze, i wtedy wszystko mu wygarnęłam. Pytałam się gdzie ta miłość nasza się podziała? Co zrobiłam takiego złego, że zacząłeś jakieś flirty. Powiedział mi, że on jest tylko chłopakiem itd. bla bla bla. Wyśmiałam Go. Dziwne wytłumaczenie. Płakałam przy nim ok godziny, chciałam żeby mnie wreszcie odwiózł do domu. Przed wyjściem zapytał dlaczego płacze? No a niby dlaczego? Dla mnie był i nadal jest kimś ważnym. Bardzo Go kocham. Planowaliśmy stworzyć kiedyś rodzine, mieć dziecko. Jak to możliwe?Było idealnie aż tu nagle takie coś wyszło na jaw. Zapewniał mnie, że nie spotykał się z nią. Że pisał z Nią tak dla zartów. Przepraszał. Mam swoje zasady i w pierwszej chwili powiedziałam że koniec naszego związku, nie mogę się dzielić z Nim z inną. A teraz? Jesteśmy razem jakby nigdy nic sie nie stało. Wróciliśmy do siebie. Ja nie mogłam mu nie wybaczyć tego gdyż Go za bardzo kocham. On ponoć też. Kocham Go ale mnie to męczy... On zachowuje się jakby się nic nie stało, a dla mnie było to bardzo ważne. Zgnoił moje uczucie do Niego, o zaufaniu nie ma mowy już teraz, a wiem że bez tego ciężko jest utrzymać związek. Nie docenił mnie a jedynie zranił za moją wierność Przepraszam, jest to zbyt błahe, a tak bardzo mnie boli, że mógł wogóle komuś zaproponować wyjazd na dyskotekę, o ile już tego nie zrobił. Skąd mogę wiedzieć że nie zdradził mnie też fizycznie? Wiem także iż pisał na portalu fotka.pl do innych dziewczyn, kiedy przy nim chciałam otworzyć wiadomości prywatne wyrwał mi laptopa i usunął swój profil. Jaka ja byłam głupia, a jaka głupia jestem teraz że z nim jestem. Kocham Go
Ja nie wiem czy będę potrafiła go kochać tak jak wcześniej, czy już zawsze będzie zapałała się kontrolka"uważaj nie ufaj Mu, pamiętaj jak bardzo Cię zranił"
.
Cytat
Czy takie związki się udają czy jest to tylko układ partnerski ze względu na dzieci, pozbawiony spontaniczności, namiętności. Czy można tak żyć???
Najpierw pozwól sobie na gniew, łzy, rozpacz...Musisz dać sobie czas na oswojenie się z tym wszystkim. Nie czas teraz, kiedy targają Tobą emocje, na jakiekolwiek decyzje, ponieważ Twoje postrzeganie całej sytuacji jest z pewnością mocno zaburzone i mało obiektywne...Taki stan trwa różnie długo i musisz być przygotowana, że nie da się go z dnia na dzień zakończyć...
Potem przyjdzie czas na zastanowienie, co dalej, czy dam radę lub raczej czy damy radę odbudować związek, czy w ogóle jest tego wart...Tutaj ważne będą Wasze rozmowy, dlaczego tak się stało, co szwankowało w Waszym związku, że doszło do zdrady, czego oboje oczekujecie...
Kiedy już sama przed sobą zdecydujesz, jak ma wyglądać Twoje jutro pozostaje Ci tylko wytrwale dążyć do celu w miarę możliwości nie oglądając się za siebie...
Uwierz...dziś, po ponad półtora roku od "mojej" zdrady wciąż żyję i choć utraciłam w jakiejś części to, w co wierzyłam, wiem, że jestem silna, że moje jutro zależy tylko ode mnie...
Dasz radę...
Pozdrawiam ciepło...
Dzięki za słowa otuchy.
Nie wiem jak mam się z tego wszystkiego pozbierać. Znajomi o tym nie wiedzą i chyba nie chcę, żeby o tym wiedzieli. Z drugiej strony uważali nas zawsze za doskonałe małżeństwo i kiedy słucham z ich strony jakiego to ja mam cudownego męża i jaka jestem fajna to czuję się jak idiotka.
Wiem, co przeżywasz, lenko...
Moje małżeństwo w oczach znajomych też graniczyło niemal z ideałem...A jednak...
O zdradzie nikomu nie powiedziałam...
Najpierw : wstyd, jak mnie taka idealną żonę, matkę, kobietę, partnerkę mógł tak potraktować...Nie lubię litości, zawsze uważałam się za "twardą babę", a tu nagle zrobiłam się taka słaba, podeptana...
Potem : nie chciałam, żeby znajomi i rodzina patrzyli na nas z perspektywy "jak ona mogła przyjąć go z powrotem, po tym, co zrobił"...
Dałam sama radę to przejść, choć być może byłoby łatwiej z czyjąś pomocą...
Ty też, kochana, dasz radę. Trzeba na to czasu, choć to trywialnie brzmi, ale uwierz mi : z każdym dniem/tygodniem będzie łatwiej, będzie mniej boleć...
Pisz...forum było dla mnie jedynym miejscem, gdzie mogłam wylać swoje obawy, swój gniew, gdzie otrzymałam wiele ciepłych i pocieszających słów...
ciepło pozdrawiam
jakich wiele
Glowawchmurach!
Twój problem wcale nie jest błahy. Każdy problem, który burzy w sposób dość radykalny dotychczasową stabilizację, jest ważny.
Masz prawo czuć się zaniepokojona, masz prawo domagać się lojalności. Jednak z drugiej strony Twój chłopak naczynił głupot prawdopodobnie zupełnie nie zdając sobie sprawy z faktu, że Ciebie krzywdzi. Bardzo możliwe, że było to faktycznie pisanie dla samego pisania i dowartościowania swojej próżności, pozbawione zupełnie jakichkolwiek zamiarów fizycznej zdrady. Nie znam Twojego chłopaka, nie wiem jakie wartości są jego priorytetami. W temacie "Ta trzecia- winna czy nie?" pisałam o tym, że w momencie rozpoczynania bycia razem umawiamy się co do fundamentów. I to jest moment na wyjaśnienie sobie co będziemy aprobować, a co jest dla nas niedopuszczalne. Jeżeli umówilibyście się, że flirtowanie w sieci jest ok, to problem w ogóle by nie istniał. Jednak Ty poczułaś się zdradzona i miałaś do tego pełne prawo. Zawsze przecież z internetowego flirtu może powstać coś innego.
Teraz, kiedy wszystko wyjaśniliście sobie, Twój facet zapewne zrozumiał, że Cię skrzywdził, chociaż wierzę, że w momencie kiedy to robił, uznał znikomą szkodliwość swoich czynów. Skoro się kochacie, wyjaśniliście sprawę, ustaliliście zasady, to mogę tylko życzyć szczęścia i wytrwania. Jest jednak pewne "ale"... Niestety, zaufanie to taka rzecz, którą można bardzo łatwo stracić, a odbudowanie wymaga ogromnego wysiłku. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami uda Wam się ta sztuka.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
Lenko!
Znajomi nie zawsze powinni wszystko wiedzieć. Od takiej wiedzy są przyjaciele. Ludzie bardzo często karmią się takimi zdarzeniami w myśl zasady "fajnie, kiedy innym jest gorzej niż nam."
Ty nie masz powodu do wstydu. Wstydzić się należy rzeczy, w których mieliśmy czynny a przede wszystkim świadomy udział, a które krzywdzą innych. Co ciekawe, większość zdrad pojawia się w związkach, które uchodzą za idealne. Wynika to z prostej zasady, że im gorzej się dzieje w związku, tym bardziej robimy wszystko, żeby inni tego nie widzieli, bo to wstyd, że sobie nie radzimy z problemami. Oczywiście jest to bzdura, ale bzdura tak głęboko zakorzeniona społecznie, że o problemach mówi się dopiero wtedy, kiedy powstaje gordyjski węzeł. A można je było rozwiązać dużo wcześniej, gdyby nie ten wstyd. Stąd na terapie trafiają osoby po zdradzie, po przemocy fizycznej i psychicznej, tak poranione, że często nie da się już zrobić nic, żeby związek zbudować od nowa. Za dużo w tym żalu, bólu, często wręcz nienawiści hodowanej od lat. Często pomaga instytucja przyjaciela, do którego mamy zaufanie. Bo taki przyjaciel potrafi spojrzeć obiektywnie i pokazać paluchem co jest nie tak.
Pozbierasz się Lenko, tylko niczego nie przyspieszaj. Będzie dobrze, bo jesteś mądrą kobietą, bo potrafisz patrzeć i widzieć.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
Dziękuję za te słowa Kasia767
Nie męczyłoby mnie to wszystko, gdyby to, że jedna dziewczyna z którą pisał mieszka całkiem niedaleko mnie (miejscowość obok) . Nie znam jej, nie wiem jaka ona jest. Właśnie to ją zaprosił na wspólną impreze. Ale czy byli na niej? Tego się nie dowiem już. Mój chłopak wypierał się i mówił iż nigdzie z nią nie był. Te inne dziewczyny z sieci jakoś mnie nie drażnią specjalnie, tylko ta jedna. I tylko właściwie o nią mam tylko pretensje do chłopaka. A On dokładnie wie, jak mnie to poruszyło. Nieważne czy z nią tylko gadał milusio czy ją całował. Różnicy dla mnie nie ma. Poprostu zdradził i tyle. A ja nie dzielę się nim z nikim.
W tym momencie i w ostatnich dniach mam straszną ochotę znowu Go sprawdzić. Straciłam zaufanie już całkiem do Niego.... Ale co najdziwniejsze, po tym wszystkim kocham Go jeszcze bardziej. Jak stwierdził mój chłopak: stałam się dla Niego jeszcze bardziej kochana. Modlę się żeby mnie tylko nie nabierał. Dla mnie i tak jest aniołem... mimo wszystko.
Nie oszalałaś. Aniołem dzięki Bogu Twój chłopak też nie jest, bo wierz mi, z aniołem raczej byś oszalała. Pobłądził trochę, trochę mu się pomyliło, ale w momencie, kiedy mógłby całkiem realnie Cię stracić wzięło się z najgłębszych pokładów świadomości opamiętanie. Poza wszystkim bądź konsekwentna: jeżeli kochasz to spróbuj zaufać. To, że masz ochotę na sprawdzanie, to zupełnie naturalna ochota. Tyle tylko, że czasami przeradza się w obsesję i wtedy nikłe szanse na ratunek. Przecież on może Cię zdradzić na milion różnych sposobów i to bez używania sieci...
Łapcie swoje chwile. Jednak, nauczeni doświadczeniem, ustalcie jasne zasady w swoim związku.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
Lenko,
jak, jak kazdy tu z nas przechodza mniej lub bardziej te same fazy.
ja znalazlam moje dowody w styczniu, wszyscy wiedza ile juz przechodzilam faz
od rozpaczy, zlosci, rzucania obelg w "fanke" mojego meza, wywyzszania sie na nia i jej osmieszania, po pokore, beznedzieje, obojetnosc i juz sama nie wiem co.
dzis? dzis dochodze do siebie po sporej infekcji.....i nie wiem czy to antybiotyk czy sytuacja zrobila mnie obojetna na sprawe...teraz
poczekajcie a za kilka dni znow beda piorunami rzucala i ziala ogniem:-)
a naszej pani kochanej fance nigdy nie wybacze wszystko jedno co.
jest inny watek na forum co do winy tych trzecich ale ja mam wyrobione zdanie....choc moj kochany malzonek tez nie jeste calkiem bez winy
on ponosi najwieksza....i nie wiem czy nie cierpi najmniej ....ale stara sie jak moze, bardzo sie stara...
ja tez sie zastanawiam czy kocham jak dawniej, chyba nie.....a kocham w ogole?..mam nadzieje ze tak
moj facecik tez byl idealem, my bylismy w oczach innych super para, sliczne dzieci, przystojni rodzice, zdjecia z wakacji graniczyly ze zdjeciami reklam biur podrozy...i co z tego??? "otipsiony kurdupel" i tak mu zaimponowal..... i oszukiwal swoja piekna-reklamowa rodzine, by moc sie z karlica spotkac
ale wiesz, teraz nam chyba dobrze idzie, pomijajac moje nagle przychodzace ataki paniki, placzu itp to jakos idzie
jak sie moiw, czas leczy te rany jakos...mi jest juz lepiej ( a moze to antybiotyk taka zobojetniala mnie nadal robi...) ale chyba dalam sobie spokoj, ( ile razy juz to postanawialam??!!)...ale moze tym razem sie uda i ani razu juz nie wypomne..
trzymam sama za siebie kciuki..
bedzie dobrze, wierz mi, ja taka histeryczka, a daje rade..
nie dalabym bez pomocy forum, to jest pewne! wiec pisz tu ile masz ochote!!
tu sie dostanie i pocieszenie i kopa w tylek, bo i tego potrzeba czesto
Blondyna!
Niezmiennie potrafisz mnie rozbawić do łez opisywaniem "swojego mola".
Stachura kiedyś napisał: " ty świński ryju, ty świński ogonie, ty świńska nóżko, ty golonko, ty fałdo, ty grubasie, ty pyzo, ty klucho, ty kicho, ty pulpecie, ty żłobie, ty gnomie, ty glisto, ty cetyńcu, ty zarazo pełzakowa, ty gadzie, ty jadzie, ty ospo, dyfteroidzie, ty pasożycie, ty trutniu, ty trądzie, ty swądzie, ty hieno, ty szakalu, ty kanalio, ty katakumbo, ty hekatombo, ty przykry typie, ty koszmarku, ty bufonie, ty farmazonie, ty kameleonie, ty chorągiewko na dachu, ty taki nie taki, ty ni w pięć ni w dziewięć ni w dziewiętnaście, ty smutasie, ty jaglico, ty zaćmo, ty kaprawe oczko, ty zezowate oczko, ty kapusiu, ty wiraszko, ty ślipku, ty szpiclu, ty hyclu, ty przykry typie, ty kicie, ty kleju, ty gumozo, ty gutaperko, ty kalafonio, ty wazelino, ty gliceryno, ty lokaju, ty lizusie, ty smoczku, ty klakierze, ty pozerze, ty picerze, ty picusiu, ty lalusiu, ty kabotynie, ty luju pasiaty, ty kowboju na garbatym koniu, ty klocu, ty młocie, ty piło, ty szprycho, ty graco, ty ruro nieprzeczyszczona, ty zadro, ty drapaku, ty drucie, ty draniu, ty przykry typie, ty kapitalisto, ty neokolonialisto, ty burżuju rumiany, ty karierowiczu, ty groszorobie, ty mikrobie, ty gronkowcu, ty kieszonkowcu, ty gonokoku, ty luesie, ty purchawko, ty nogawko, ty mitomanie, ty narkomanie, ty kinomanie, ty grabarzu, ty bakcylu, ty nekrofilu, ty sromotniku bezwstydny, ty seksolacie, ty bajzeltato, ty szmato, ty scholastyku, ty kiwnięty dzięciole, ty strzaskana rzepo, ty współczesna ruino, ty rufo nieprzeciętna, ty klapo, ty gilotyno, ty szubienico, ty przykry typie, ty szlafmyco, ty pomponie, ty kutafonie, ty pomyjo, ty knocie, ty gniocie, ty gnoju, ty playboyu, ty modny przeboju, ty astamanioano, ty moja droga ja cię wcale nie kocham, ty omamie blue, ty onanio, ty kurza melodio, ty zdarta płyto, ty trelewizjo, ty lelemencie, ty dupku żołędny, ty bycie zbędny, ty podwiązko, ty klawiszu, ty kołtunie, ty larwo, ty kleszczu, ty mszyco, ty szkodliwa naliścico, ty korniku zrosłozębny, ty korniku bruzdkowany, ty koński bąku, ty końska pijawko, ty szulerze, ty gangsterze, ty rabusiu, ty morderco, ty przykry typie, ty nygusie, ty bumelancie, ty akselbancie, ty kurdebalansie, ty kurdemolu, ty zębolu, ty szczerbolu, ty rybo dwudyszna, ty wypukła flądro, ty śnięty halibucie, ty śmierdzący skunksie, ty moreno denna, ty mule epoki, ty zbuku, ty kwadratowe jajco, ty artysto, ty prywaciarzu, ty intelektualisto badylarzu, ty talencie na zakręcie, ty geniuszu z przymusu, ty wajszwancu od awansu, ty awangardo ariegardy, ty tabako w rogu, ty neptku, ty nadrachu, ty meneliku, ty sedesie z bakelitu, ty koterio, ty komitywo, ty kombinacjo, ty machinacjo, ty metodo kupiecka, ty dolary i piernaty, ty a dalejże ty w szmaty, ty lichwiarzu, ty wekslu, ty kwicie, ty kleksie, ty pecie, ty bzdecie, ty przykry typie, ty makieto, ty tapeto, ty tandeto, ty torbo, ty torbielu, ty drągu w dziejowym przeciągu, ty kiju, ty kij ci w oko, ty hak ci w smak, ty nogo, ty fujaro, ty klarnecie, ty bidecie, ty kiblu, ty biegunko, ty kałmasznawardze, ty flujo, ty szujo, ty fafulo, ty muchoplujko ze złotym zębem, ty mrowkolwie plamistoskrzydły, ty kawale chama w odcieniu yellow bahama, ty palcu w nosie, ty baboku, ty obiboku, ty bago, ty zgago, ty dzwonie bez serca, ty emalio z nocnika, ty czarnodupcu, ty kolcogłówku, ty capie, ty bucu, ty wawrzonie, ty luluchu, ty patafianie, ty palancie, ty palantówo, ty szajbusie, ty aparycjonisto, ty kulturysto, ty żigolaku, ty łajdaku, ty chechłaku, ty lebiego, ty alfonsie i omego, ty przykry typie, ty konweniujący kołnierzyku, ty zerowokątny czytelniku, ty literacki żywociku, ty kawiarnio, ty rupieciarnio, ty trupieciarnio, ty chałturo, ty paprochu, ty farfoclu, ty chęcho, ty chachmęcie, ty chebdo, ty chwaście, ty mydłku, ty mizdrzaku, ty wyskrobku, ty cycku, ty sikawo, ty siuśmajtku, ty zgniłku, ty padalcu, ty zaropialcu, ty przykry typie, ty lilio w kibici łamana, ty prostowaczu banana, ty wyciśnięta cytryno, ty kotlecie sponiewierany, ty zapluty kabanosie, ty zapity kurduplu, ty zmęczona jagodo, ty wczasowa przygodo, ty pipo grochowa, ty zapchany gwizdku, ty pięć minut za krzakiem rozmarynu, ty niedokończona iluzjo, ty zaciągnięta żaluzjo, ty zazdrostko, ty zawistniku, ty arszeniku, ty ciemna maszynerio, ty sztuczny kwiatku, ty krosto, ty pryszczu, ty wągrze, ty zachciewajko, ty kurzajko, ty pluskwo, ty mendo, ty mendoweszko, ty przykry typie, ty złap mnie za pukiel, ty wskocz mi na kant, ty narób mi wkoło pióra, ty mów mi wuju, ty masz na loda, ty nie śpiewaj nie mam drobnych, ty kandydacie do nogi, ty kto ci ręce rozbujał, ty zniknij systemem bezszmerowym, ty ciągnij smugę, ty spadaj, ty zjeżdżaj, ty spieprzaj, ty stleń się, ty spłyń z lodami, ty giń, dzyń, dzyń, dzyń................"
Ale Blondyna jest lepsza!!!
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
Witajcie w ten piekny sloneczny czwartek!!
Ja mam super humor gdyz wreszcie pozbylam sie odrostow i moje byc 100% blondyna jak nazwa wskazuje
Coraz lepiej w domu idzie, maz sie stara jak nigdy dotad, nawet wczoraj obraczke ogladal i przymierzal, ktorej od ponad 10 lat nei nosi
postepy sa, oj sa!
ja mojej etz od 6 m-cy nie nosze wiec nie napieram....
a o naszej kochanej tipsiarce juz prawie prawie nie mysle.....
tak na marginesie, kiedys jakas pani kosmetyczka chciala mnei namowic na tipsy ( sama miala tak dlugie ze ledwo mogla wykonywac swoj zawod), na pocieszenie lub w celu przekonania powiedziala ze nawet guziki mozna sie nauczyc zapinac jakos bokiem palcow...nie wiem...
ale pomylscie nasza fanka-kurdupelek jest Glownym Specjalista ( nie pytajcie w czym, taki tytyl nosi jaks ie na internet spojrzy na jej miejsce pracy)....i jak ona jako ten tzw specjalista moze wykonac telefon, pisac na koputerze, pisac te urocze sms do swoich nowych sponsorow, jak moze podrapac sie w nosie....??
wiecie ile pieknych koralikow miala na tych swoich szponach??!! to sie nazywa gust!!! ojojoj, nie pogadasz:-)
do konca zycie nie zapomne jak na pierwszych zajeciach z anatomi byla taka dziewuszka z bardzo malej miejscowosci z dlugasnymi rozowymi paznokciami ( tipsow jeszcze nie bylo chyba, albo jej stac na to nie bylo).....przed nami "preparat"..i ona tymi pazurkami miala szukac nerwow, miesni..i inynch organow ciala.......szybko ukrucila pazurki......i tak sobie mysle jak te tipsy sa niehigieniczne.....tak ja wtedy ten roz
ach, szkoda gadac o tipsach i kralicy i.....ale jak juz w innym watku skrobnelam, ona w mini, szpilach i czapeczce nie wystawala ponad zwykly samochod osobowy!!!!! a kurde ponoc prawko ma, chyba na poduszkach siedzi by spoza kierownicy wystawac
a niech to nasze kochane metr piecdziesiat zyje sobie i sprawuje funkcje glownego specjalisty.......
ciesze sie ze jej juz w naszym zyciu nie ma......mam tylko nadzieje ze nei nieszczy lub probuje niszczyc zycia innej rodziny, gdyz zaden wolny facet nie jest na tyle desperado by sie nia zainteresowac....tylko tacy zajeci idioci ktorzy poleca na kilka komplementow.....na temat jacy to oni wspaniali i erotyczni.....hi hi hi
buziaki!!