Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Co Ty masochistka jesteś?:szoook Jakie co sekundę,,kocham go nad życie".KOCHAĆ to Ty masz siebie w pierwszym rzędzie,potem dziecko.KKZB jesteś?Poczytaj sobie o tym.Teraz musisz emocje wyciszyć i pośledzić,porobić zdjęcia,w poniedziałek.Gdzie i z kim wije sobie gniazdko(m.in. za Waszą kasę.Nie wkurza Cię to?).Wynajmij detektywa lub poproś zaufaną osobę.Mając niezbite dowody,możesz spokojnie rozpowiedzieć po rodzinie,znajomych,co też Twój wiarołomny mężuś zrobił z Waszego życia i jakim jest d(u)pkiem.I oczywiście pozew z jego winy oraz alimenty.Życzę konstruktywnych wyborów.Przepraszam,że trochę ostro,ale obudż się dziewczyno,zacznij walczyć o siebie.
Jesteś rozżalona i zdezorientowana, to niestety prawidłowe odczucia w tej sytuacji.
Spróbuj poczytać o etapach po zdradzie ( Widać że niestety dociera już ten fakt do Ciebie ) a sama zobaczysz że występuje tutaj pewna nieunikniona kolejność.
Wszystko zależy teraz od Twojego podejścia do sprawy i jak będziesz silna żeby sobie poradzić.
Jest takie powiedzenie " co Cię nie zabije to wzmocni " powinnaś wziąć je sobie do serca. Nie jest łatwo się pozbierać, człowiek zostaje odarty z godności i wszelkich wartości, które uważał za dotąd za niezniszczalne. To co czujesz w danym momencie to pierwsza rozpacz i bezsilność, że coś nieodwołalnie się kończy, jednak potem jest lepiej bo zbierze się w Tobie złość i chęć pokazania światu na co Cię stać. Wtedy zobaczysz pozytywy i zaczniesz realizować swoje cele. Czasami może to zamienić się w niszczącą siłę i chęć odwetu, niektórym to pomaga ale lepiej wykorzystać ten czas na zrobienie porządkui zadbanie o siebie i przyszłość.
Za wszelką cenę postaraj się nie błagać go o pozostanie, przeciwnie puść wolno. Nic nie działa na takiego ( tu się nie wyrażę ) lepiej niż obojętność i zimne traktowanie.Pogarda w Twoich oczach może być dla niego większym upodleniem niż mogłabyś się spodziewać.
Niech się wyprowadza, a Ty zbieraj siły i rozpacz zamień na budujące działanie. Gwarantuję Ci że będzie lepiej tylko musisz się o to postarać.
Alleluja i ... niech się stanie, tego Ci życzę.
nie będę go już błagać żeby został bo ja tego nie chce ....chce spokoju dla siebie dla synka chce żeby nas zostawił po tym wszystkim co przeżywam nie byłabym wstanie posklejać sobie życie z nim ....nie będę na niego czekała to był jego wybór jego decyzja ...gardzę nim z całego serca ...tylko nie wiem jak można się tak upodlić rodzinę dla jakiejś lafiryndy? wiem że będzie mi ciężko ale trudno powalcze o siebie dla siebie i mojego synka ....zrobię coś dla mnie w końcu nie dla niego....
I o to chodzi:brawo Szczęśliwa mama to i dziecko szczęśliwe.W tym robieniu dobrze wszystkim dookoła zapominamy o sobie.A kiedy jesteśmy zadowolone,wypoczęte,wtedy wszyscy nas odbierają pozytywnie.Świat nie zaczyna i nie kończy się na jednej osobie.Postawiłaś go na piedestale i tylko brakuje,abyś zaczęła się do niego modlić.To jest takie zderzenie-tego co o nim myślałaś i rzeczywistości.A to człowiek ze wszystkimi ułomnościami i słabościami.Nie ma miłości po grób.Ona ewoluuje w trakcie życia z drugą osobą.Zastępują ją inne wartości.Czasem okazuje się,że zainwestowaliśmy uczucia w niewłaściwej osobie.Czasem ludzie wyciągają wnioski z błędów,a czasem nie.Niektórzy myślą tylko o sobie.Nie mają żadnego dekalogu,bo jest im tak najwygodniej.Chcą tylko brać,brać garściami,niszcząc najbliższych i wszystko wkoło.Na szczęście jakaś równowaga w przyrodzie istnieje i nie wszyscy tacy jesteśmy.Sądzę,że nie ma co myśleć,dlaczego i poco on to zrobił,bo każdy zdradzacz dopisuje sobie swoją ideologię.To był jego i tylko jego wybór.Żeby Cię zrozumieć,musiałby to samo kiedyś przejść.Życz mu szczęścia na drogę i zajmij się budowaniem swojego życia.Ono jest najważniejsze dla Ciebie,a przynajmniej takie powinno być.Mówią,że nic nie jest nam dane na całe życie.I jak wskazuje praktyka,tak niestety jest.I zawsze powinniśmy być przygotowani na różne niespodzianki,które życie ze sobą niesie.Wszystko tylko zależy od tego,jak do tego podejdziemy,co dobrego z tego wyciągnięmy dla siebie na przyszłość.Coś mnie dopadło na pisanie(jakaś wena?).Powodzenia
Nie pisz i nawet tak nie myśl ze twoj synek nie bedzie miał normalnego dzieciństwa czy rodziny-bedzie pod warunkiem ze Ty bedziesz tego chciała.Teraz jest ogromny ból i żal ale uwiesz mi z czasem nauczysz się z tym życ,tylko nie pozwol sobie na tym etapie by dziecko to zauwazyło,badz usmiechnieta i zyj tak jak by nic się nie stało,a przedewszystkim wychodz do znajomych nie siedz sama w domu i nie uzalaj sie nad sobą bo to nie z Toba jest problem z facetem.Jestes młoda i szkoda życia na takiego ....-masz dziecko ktore potrzebuje cie teraz bardziej niz kiedy kolwiek,pomysl o synku co on czuje jak widzi cie smutna zapłakana?Uwież mi bol minie a on szczescia nie zbuduje na krzywdzie innych.Jeszcze jedno jezeli nawet ma inną to absolutnie nie mozesz myslec ze jest w czyms lepsza od ciebie,bo żadna pożądna kobieta by nie rozbiła rodziny,nie odebrała by ojca dziecku-więc kim ona jest zwykłym ścierwem ktore pobawi sie a potem sie znudzi,szczescia w życiu nie zazna bo nie tedy droga.Głowa do gory wiem co mowię:cacy
mąż się wyprowadził... na razie rzekomo wyjechał w delegację na dwa tygodnie...jak wróci poszuka czegoś dopóki my się nie wyprowadzimy.....chce sprzedać mieszkanie w którym razem żyliśmy gdyż jak twierdzi "nienawidzi go"....synek bardzo to przeżywa płacze chodzi smutny i właśnie za to najbardziej go nienawidzę....jakoś żyje dużo bólu pytań dlaczego bez odpowiedzi ....wczoraj przed wyjściem mąż starał się do mnie przytulić powiedział tylko "trzymaj się"...nie pokazałam łez tłumiałam to wszystko w sobie kamienna twarz....nie siedzę w domu wychodzę wszędzie gdzie się da ahhh dzisiaj idziemy na basen .....nie wiedziałam że życie jest tak okrutne ....
Krew się we mnie gotuje jak czytam co ten gość (ciężko go nazwać mężem wyprawia).
Nosz k ... nawet mieszkanie jest mu kamieniem u szyi ? ... ano dlatego pewnie, że
chce wymazać wszelkie dowody na istnienie przeszłości, czyli Ciebie i dziecka. Zachowuje się tak jakby jednym gestem chciał przekreślić to co się do tej porywydarzyło. Pewnie myśli, że paląc za sobą mosty wejdzie z czystą kartą w nowe życie i być może nowy związek.
Z drugiej strony, zastanawiam się czy nie ma tutaj też innych przyczyn takiego stanu rzeczy.
Czy czasem nie chodzi o to, że sukces w pracy jest jego priorytetem do tego stopnia, że staliście się dla niego ciężarem, przeszkodą w tych nowych warunkach ? może towarzystwo w którym się teraz obraca absorbuje całą jegouwagę i zpragnął być singlem, bez odpowiedzialności i zobowiązań wobec was ?
Podsumowując zachowuje się jak pijany we mgle. Myślę, że kiedyś gdy euforia minie i dopadnie go rzeczywistość pożałuje, że zaprzepaścił szansę na wychowanie syna, bo gdy dorośnie odpłaci mu brakiem szacunku.To bolesne doświadczenie, zostać w tak perfidny sposób opuszczonym przez rodzica.
Na szczęście synek jest jeszcze mały i niewiele będzie z tego pamiętać a Ty możesz zapewnić mu szczęśliwe dzieciństwo. Dobrze,że skupiasz się na nim i jego potrzebach bo bardzo teraz potrzebuje Twojej miłości.
Staraj się czerpać z niego siłę i bądź bezwzględna w egzekwowaniu tego co będzie zabezpieczeniem waszej przyszłośći.
Post doklejony:
Pisane na szybko, więc sorki za niedoróbki w tekście.
Dokładnie, krew się gotuje. Przecież to jest bezduszne zwierzę, a nie tata.
Ja nie bardzo rozumiem, dlaczego Mona masz obowiązek wyprowadzić się z dzieckiem. To na pewno jest dla chłopca olbrzymi szok, stracił poczucie bezpieczeństwa.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
odwaliło mu konkretnie przez kasę już wcześniej nawet znajomi kiedyś nam bliscy zaczęli się od nas odsuwać teraz wiem że nie przez zazdrość a prze jego zachowanie....traktuje ludzi bardzo z góry jest strasznie ale to strasznie pewny siebie....bardzo mnie ta jego pewność siebie przerażała ale łudziłam się że to moje domysły....też prawda że zaczął bardzo imprezować właściwie tylko o tym potrafił ostatnio mówić.... ma takiego jednego kolegę w pracy wiecznego singla z którym był ostatnio na szkoleniu i po nim się już okrutnie do mnie zmienił...mówię do niego wiem że kogoś masz a on a jakie masz na to dowody? i śmieje się....powiedział że teraz dopiero będzie miał że się zakocha że nie będzie się już ze mną męczył....że pozna wiele smaków i urodzi się na nowo....zaraz kupuje sobie super auto ....w sobotę w ostatnią noc kiedy nocował w domu weszłam nagle do sypialni ( nie śpimy razem) od razu odłożył telefon ....może nie ma tej jednej jedynej dla której odchodzi , ale jestem przekonana że mnie zdradzał dużo wcześniej i mu się spodobało...kasa mu odwaliła to fakt wszystko się od tego zaczęło ....nie ma dla niego rzeczy niemożliwych jest do tego szalenie przystojny i dlatego wie że zdobędzie świat....ale on oczywiście twierdzi że to nie przez to że poprostu nie kocha.....mówię do niego rozwód z orzeczeniem o jego winie ....wyśmiewa to ....powiedział że mnie zniszczy jak będę z nim walczyć...żebym lepiej dla dobra dziecka rozstała się z nim w zgodzie,że lubi mnie i chce być kolegą .....nie chcę tu mieszkać nie mogę tu wysiedzieć ....tak pięknie urządzone mieszkanie jak z bajki tylko że to zła bajka ....te ściany te meble wszystko przypomina mi to jak bardzo mu zależało...jak ja go mało znam....jeszcze się pewnie o tym przekonam
Post doklejony:
mówi że nas nie wyrzuca ...dla dziecka pozwala nam zostać trochę żeby mały się ogarnął ot tak...
Łaskawca kuźwa ... dał wspaniałomyślnie czas na ogarnięcie małemu dziecku. Niezły tupet :niemoc
Szkoda na niego Twojego życia dziewczyno, ten typ tak już ma i będzie miał. Przystojny i próżny do granic możliwości egoista. Tylko to się ciśnie na usta.
To coś dało Ci do zrozumienia ( czyt. nastraszyło, zagroziło ), że masz z nim nie pogrywać bo nie będzie lekko ? To ja mam pytanie, czy byłabyś w stanie wynająć Detektywa w celu poszperania w jego teraźniejszym życiorysie ? może wyszukałby jakieś kwiatki pomocne w ew. sprawie rozwodowej z orzekaniem o winie ? chyba, że wolisz święty spokój ale wtedy tylko pod warunkiem, że zapewni wam godziwe warunki.
Facet aż się prosi, żeby dać mu po doopsku ...
nie wiem czy będę wstanie z tym czymś walczyć ....nie wiem wyniszcza mnie to a ja chcę mieć święty spokój....mój synek bardzo cierpi i to właśnie sprawia że chyba chce się rozstać jak najszybciej....dziś dzwonił od razu dałam telefon dziecku nie chciałam nawet go słyszeć....straciłam w wiarę w miłość w instytucję małżeństwa ....nie znam człowieka z którym tyle lat żyłam ....kiedyś mieliśmy podobną sytuację u bliskiej znajomej zostawił ją facet z dwójką dzieci mój wtedy strasznie się oburzał że jak tak można że chu..wi ręki nie poda....a teraz? jestem na etapie godzenia się z tym dokładnie taka żałoba ...straciłam w wieku 14 lat mamę... osobę która mnie nigdy nie skrzywdziła przeżyłam... to czemu nie przeżyję utraty osoby która tak bardzo mnie skrzywdziła? chyba będzie to troszkę lżejsze nawet bo wiem że utraciłam nic nie wartego ****ka!
Post doklejony:
dziś wyniosłam nasze zdjęcia i płytę z wesela do piwnicy....nie chcę wyrzucać mimo wszystko mam nadzieję że kiedyś będzie to miła pamiątka...
Jakie wyjście wybierzesz, bedzie Twoim wyborem. Ważne abyś ( choć to trudne ) realizowała to co
zamierzasz z zimną konsekwencją i wysoko podniesioną głową. Jak czytam co piszesz o tym jego
świętym oburzeniu na sytuację znajomej, to zaraz przypomina mi się jak mój mąż obmawiał kolegów i szydził z tych którzy mieli tzw. " boki " ( gdy bywaliśmy na firmowych imprezach ), albo jak zarzekał się na wszystko, że on " nigdy w życiu " ... dzisiaj chce mi się z tego śmiać. Fałszywa nuta zawsze pobrzmiewa tam gdzie nieczysta gra. Najlepsze jest to, że Ci co najgłośniej krzyczą jacy są uczciwi, sami popełniają najgłupsze błędy.
Postaraj się teraz przetrwać najtrudniejszy okres, szkoda że nie ma przy Tobie mamy która mogłaby Cię wspierać, ale pewnie masz kogoś bliskiego komu możesz zaufać. Ten palant nie jest wart, żeby być w waszej rodzinie. Kiedyś ta sodówa mu minie i się otrząśnie. Jest ( podobno ) kryzys, różnie może być, może wylecieć z tej wymarzonej pracy, wtedy okaże się czy koledzy nadal będą chcieli trzymać z nim sztamę.
Jest takie powiedzenie " jak trwoga to do Boga " ,jeszcze przypomni sobie o was i być może będzie żałował swojego postępowania ale będzie za późno.
Trzymaj się i bądź silna w miarę możliwości. To działa, sama się przekonasz.
u mnie szok za szokiem ....dowiaduje się że na wyjazd pojechał ze swoją byłą miłością z którą odnowił kontakt przez portal.....masakraaaa jakie to puste ....no poprostu takie info daje mi kopy do działania do nienawidzenia go....zresztą podowiadywałam się że nie raz mnie zdradzał z kim popadnie ....teraz bo ludzie nie chceli niszczyć rodziny....dopiero jak sama zabrałam głos to się zaczęło .....nagle znajomi poprzypominali sobie mnóstwo incydentów,sprzeczności.....normalnie jestem w szoku....w ogóle go nie znałam w ogóle...z dnia na dzień widzę swoją ślepotę którą żyłam nie przez kilka ostanich parę miesięcy ale chyba od zawsze....żal mi synka .....brak słów
Współczuję Ci mona bardzo.
Cóż powiedzieć, poza jednym stwierdzeniem: lepiej że ten okreś twojej nieświadomości związanej z prawdziwym obliczem twojego męża JUŻ się zakończył. Wiesz wszystko...i wiesz, że nie ma sensu mieć jakichkolwiek złudzeń co do niego.
mona12 napisał/a:
u mnie szok za szokiem ....dowiaduje się że na wyjazd pojechał ze swoją byłą miłością z którą odnowił kontakt przez portal.....masakraaaa jakie to puste ....no poprostu takie info daje mi kopy do działania do nienawidzenia go....zresztą podowiadywałam się że nie raz mnie zdradzał z kim popadnie ....teraz bo ludzie nie chceli niszczyć rodziny....dopiero jak sama zabrałam głos to się zaczęło .....nagle znajomi poprzypominali sobie mnóstwo incydentów,sprzeczności.....normalnie jestem w szoku....w ogóle go nie znałam w ogóle...z dnia na dzień widzę swoją ślepotę którą żyłam nie przez kilka ostanich parę miesięcy ale chyba od zawsze....żal mi synka .....brak słów
i tu mozesz powolac znajomych na swiadkow , zbierz jeszcze pare dowodow i poprostu rozwod nie ma innego wyjscia takie jest moje zdanie . A bolec bedzie caly czas.. ale jestes silna dasz rade powstac !!!! i wtedy wroci na kolanach ale wiedz ze jak zdradzil raz bedzie to robil caly czas
czuje sie jak w koszmarze ale kazde nowe wiadomosci daja mi sile nie wiem czemu .....czuje ulge bo obwinial mnie o wszystko ze wymyslam chore rzeczy....jest bol pewnie ze jest bo mam wrazenie ze ja zylam wogole gdzies w jakims innym swiecie......teraz to prysło....jego nigdy nie było wszystko to kłamstwo wszystko! on po prostu byl zupelnie kims odwrotnym niz myslalam ....nawet wspomnienia sa dla mnie fikcja! u mnie moze byc juz tylko lepiej .....gorzej sie juz chyba nie da.....patrze na to zdystansowana ....tylko błagam powiedzcie jak powinnam sie zachowywac w stosunku do niego ze wzgledu na syna ....nie chce sie z nim awanturowac nie chce zeby moje dziecko widzialo nasze chore relacje.....gadac z nim wogole? smiac sie mu w oczy tak jak on mnie? nigdy juz zadne ponizanie itp to wiem nie chce tego nie czuje tego juz ....ale jak z nim rozmawiac? dla syna?
Obwiniał ciebie bo prościej zrzucić winę na kogoś innego a tym samym zagłuszyć własne wyrzuty sumienia i się wybielić we własnych oczach, to jest dążenie do "odzyskania twarzy". Znajomi nie mówili wcześniej, że go widzieli w różnych sytuacjach bo tak naprawdę nikt nie chce się wtrącać w czyjeś sprawy, ale jak już widzą, iż się rozstajecie to nagle wszystkim się usta rozsznurowały. Tak to działa. U mnie było podobnie, chociaż znalazła się jedna jedyna osoba, która zwróciła mi uwagę na pewną sytuację dotyczącą mojego (byłego już) męża, a której była świadkiem i zawsze będę jej wdzięczna za tę odwagę. Jeśli idzie o twoje zachowanie w stosunku do męża to pewnie każdy robi to na swój sposób, więc ciężko jest radzić. Po pierwsze nic nikomu nie musisz udowadniać, nie ty to zrobiłaś tylko on. Nie powinnaś się poniżać przed nim ani pozwolić aby zrzucił całą odpowiedzialność za to co się stało na ciebie. Ciężko jest odbudować wiarę we własną wartość po czymś takim. Ciężko jest się podnieść i móc znów zaufać, komukolwiek. Ja do dziś mam z tym problem, choć minęły już 4 lata. Ale jedno wiem napewno. Jestem dziś silniejsza niż przedtem, bogatsza w doświadczenia. Nauczyłam się, że JA też jestem ważna, że umiem, potrafię a co najważniejsze, nie "muszę" ale "mogę" robić to na co mam ochotę, to co jest dla mnie ważne i sprawia MI przyjemność, a nie komuś innego. Nauczyłam się akceptować siebie, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami, a jeśli komuś czasem się nie podoba to co robię nie będę przepraszać, Żyję tak, aby nie krzywdzić innych ludzi, ale nie zapominam w tym wszystkim o sobie. Bo ja też jestem ważna dla samej siebie.
Przez wiele lat byłam najpierw czyjąś córką, czyjąś pracownicą, czyjąś żoną, matką, a zapomniałam, że jestem KOBIETĄ. Spełniałam określone role, zakładałam kolejne maski, a nie pamiętałam, że ja też mam swoje pragnienia, marzenia, cele, które są tak samo ważne jak innych. Patrzyłam żeby innym było dobrze ze mną, ale nie żeby ktoś robił coś dobrego dla mnie.
Wiem co czujesz i wiem, że długa droga jeszcze przed tobą, ale wierzę też, że dasz radę. Nie czekaj i nie rozmyślaj, wróci-nie wróci, bo to mija się z celem. Jak wróci to od ciebie będzie zależało co z tym zrobisz, jak nie wróci, będziesz musiała nauczyć się z tym żyć.
Ja wobec mojego byłego męża zastosowałam taktykę chłodnej obojętności. Rozmawiam z nim tyle ile muszę, mamy przecież razem dwoje dzieci, które niczemu nie są winne i tak samo kochają i matkę i ojca. A czasem trzeba uzgodnić pewne sprawy z nimi związane.
Twój mąż zawsze będzie ojcem waszego syna, ale syn nie może ponosić konsekwencji tego co się stało (chociaż i tak poniesie w jakimś stopniu), nie należałoby jednak mu tego jeszcze utrudniać. Małemu i tak ciężko będzie zrozumieć to co się dzieje, a jak na dokładkę zaczniecie się obrzucać błotem, będzie mu jeszcze ciężej. Ja w swoich postępowaniach wobec byłego męża, nawet jak nie raz miałam ochotę mu dopiec, stawiałam na pierwszym planie swoje dzieci, które niczym nie zawiniły i to pomagało ostudzić emocje. A jeśli miałam mu coś do zarzucenia robiłam to telefonicznie, bez ich udziału.
Dużo siły ci życzę, i nie wierz, że nikogo nie ma. Faceci nie odchodzą w próżnię.
Czas to pojęcie względne. Czas to liczby, które sami sobie wyznaczamy....
mam doła ...dowiaduje się kolejnych kolejnych rzeczy ...ten człowiek nie wiedział co to wierność zaufanie ....najgorsze jest to że nie mogę na siebie patrzeć jak na kobietę....nie raz mnie zdradził tyle wiem ...nie mogę popatrzeć na swoje ciało jako obiekt pożądania.....(( to boli ...nigdy mu niczego nie odmawiałam zawsze twierdził że seks mamy cudowny i ....dlaczego? .....wiem że tu puste co piszę ale jak już nic nie rozumiem.....
Szczerze Mona Ci współczuję:rozpacz.Teraz już wiesz,że są na tym świecie ludzie,którzy nie powinni zakładać związków,żenić czy wychodzić za mąż.A tym bardziej mieć dzieci.Trafił Ci się najgorszy sort.Proszę nie bierz tego sobie do serca.Ty nic tu nie zawiniłaś.Oni tacy po prostu są.Na Twoim miejscu mogła być inna kobieta i to samo by miała.To on jest felerny,a nie Ty.Tu nie chodzi o seks.Choćbyś była miss i stawała na głowie,to nic by nie dało.Oni są tak skonstruowani,że non stop potrzebują nowych wrażeń.Dla takich ,,ludzi" nie istnieją:wierność,lojalność,uczciwość i odpowiedzialność.On ,po tym co piszesz,nie kocha syna,wszystkich traktuje przedmiotowo,w nim nie ma żadnych uczuć.Najważniejsza jest jego przyjemność i wszystkie kobiety są dla niego tylko zabawkami.Uwierz,nie masz czego,a tym bardziej kogo żałować.Moja rada,to rozmawiać z nim tylko,jak ja to mówię ,,słóżbowo".Na temat np.synka.Nie mów mu,co planujesz i kiedy,zbieraj dowody i świadków.Nie uzewnętrzniaj się przy nim,nie płacz.On i tak tego nie zrozumie.Zachowaj godność i nie poniżaj się.Trzymaj się:cacy
niby każdy nowy dzień daje mi siłę aby wierzyć że będzie lepiej ale kurcze boli.... co chwile dowiaduje się nowych faktów że w ciąży mnie zdradzał że w kościele ponad rok temu potrafił podejść do kobiety z dzieckiem i dać swoją wizytówkę(był w tedy ze synkiem) ....to są rzeczy o których wiem a o ilu nie wiem? chyba nawet już nie chcę myśleć o tym co on wyprawiał....szok ....normalnie jakbym stała gdzieś obok....aktor pierwsza klasa....śmieję się ze mnie jeszcze ....jakiś koszmar normalnie....cały czar wszystkie wspomnienia prysły....tak dobrze się maskował udawał.....piszecie że kiedyś będzie chciał do mnie wrócić jeju jaką on by miał wtedy godność? kim on jest? może lepiej czym? jakby był pinokiem to nos miałby do nieba.....))) teraz widzę że był strasznym egoistą przez cały nasz ten cholerny związek! on nigdy nie będzie szczęśliwy bo on kocha tylko siebie.....póki co jakoś daję radę ....przekonałam się że można chodzić do pracy nawet się pośmiać mieć siłę aby wstać....żyję ale jest mega ciężko.....a może to ja byłam głupia że nigdy nie zdradziłamże? że ufałam bezgranicznie? teraz i tak ja na tym wychodzę najgorzej mimo że żyłam zgodnie ze swoim sumieniem....to mnie się świat zawalił nie jemu.....nawet nie jest mu przykro.....