Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam, zdradę mojego męża opisałam już w zdradzone przez męża - zdradzona przez ukochanego.
Co dalej? nie wiem. W sumie boję się tego co ma się stac. Są takie momenty, że myślę sobie - dziewczyno poradzisz sobie, a czasami wpadam w takiego doła, że mam wszystkiego dośc i chce tylko ryczec do poduszki.
Mieszkamy dalej razem, mamy wspaniałe dziecko. On zachowuje się dziwnie- raz jest ok, czyli przykładny mąż i tatuś, a raz szuka byle powodu do kłótni. On udaje że nic się nie dzieje. Nie chce wogóle na ten temat rozmawiac. Ostatnio jak zaczęłam rozmowę - chciałam by w końcu stwierdził co dalej, bo ja takiego zycia nie chcę, to się obraził i jeszcze stwierdził, że ja tylko rozmawiam o jednym. Wiem, że dalej się z nią spotyka- prawdopodobnie codziennie, dostaje od niej sms-y, dzwoni do niej. Codziennie wychodzi o tej samej godzinie, a potem wraca jak gdzyby nigdy nic.
Podczas ostatniej rozmowy - a raczej monologu z mojej strony - powiedziałam, że albo zostawia mnie w spokoju i wyprowadza się, albo idziemy do poradni małżeńskiej i próbujemy ratowac nasze malżeństwo. Stwierdził tylko, że nie pójdzie do poradni .
A ja się męczę - jak jest w domu jest ok, ale tylko jak dostanie jakiegoś sms-a, to już mam humor zepsuty, jak zbliża się pora jego wyjścia to staje się nerwowa, chce mi się ryczec. Ja oczywiście zatrzymuje go i mowię, gdzie idziesz, posiedź z nami w domu, przecież byłeś zmęczony, a on to olewa i wychodzi. A potem jak gdyby nigdy nic dzwoni z trasy i pyta się co w domu "Kochanie" ?
Wiem, że moim blędem jest to , że ja wogóle odbieram te jego telefony, że cały czas mu mówię że go kocham. Nie potrafię poradzic sobie z bolem- on wychodzi, a moje serce rozrywa się na tysiące kawałków, zastanawiam się co oni robią, dlaczego on mi to robi i zastanawiam się za co ja go tak naprawdę kocham. Głupia czekam zawsze na jakieś cieplejsze slowo z jego strony.
JEstem słaba i to jest mój błąd. Pomóżcie co robic?????
Ja Ci guguś nie pomoge bo ma tak samo..Z tym,że nie mieszkam już z mężem od 3 tygodni.Nie widzę co robi,jak sie szykuję do wyjścia,Czasem tak jak dzis co rusz zerkam w telefon czy zadzwoni..Ja już przerabiam 6 zdradę I przy szóstej powiedziałm BASTA.
Co dzień uczę sie zyć już tylko dla siebie i dzieci.
guga zastanawiam się skąd ty masz siłę na to, aby trwać w takim toksycznym związku? Twoj mąż to najgorszy rodzaj zdradzacza, jesli wogole można ich na rodzaje dzielić. Z tego co piszesz, to przychodzi, zjada obiadek przez ciebie przygotowany, pocieszy się chwilę życiem rodzinnym, a potem wio do kochanki, a tobie zostawia obietnicę, że wasze małżeństwo i tak się skończy.
Rozumiem, że twoje zachowanie jest formą walki o związek. Mówisz mu, że kochasz, mówisz jak wiele może stracić i to bardzo dobrze, ale jak widac na twego męża ta metoda chyba nie podziała.
Sądzę, że w tej sytuacji dobrze byłoby potrząsnąć trochę, albo nawet mocno twoim mężem, bo czczym gadaniem się nie przejmie.
Gdybys jasno pokazała (nie powiedziała) że masz dosyć takiej sytuacji, że wymagasz szacunku, żenie godzisz sie na takie traktowanie to myślę, że dopiero wtedy twoj mąż zacząłby poważnie myśleć, że może ciebie-was stracić, jestem przekonana, że kochanka momentalnie traciłaby na atrakcyjności. Im bardziej by tęsknił za wami i odczuwał brak tego co osiągnął tym mniej ona by go obchodziła.
Tak myślę, bo u mnie to poskutkowało, powiedziałam, że kocham go ale musze odejść bo nie zasługuję na takie życie. Efekt był piorunujący. Dużo siły do działania ci życzę
guga przestań mówić mu że go kochasz, gotować mu, podawać cokolwiek, prac jego rzeczy, wogóle się nim zajmować, przepraszam że tak konkretnie ale tego już próbowałaś czas na inne metody z tego co napisałaś prawda jest taka że to nie działa, on potrzebuje jak piszą dziewczyny potrząśnięcia i to porządnego,
chce mieć tamtą i Ciebie? tu i tu?
jesli się na to zgadzasz to ok, ale będziesz żyła w trójkącie...
wiem że to bardzo trudna sytuacja, moja dobra koleżanka miała tak jak Ty podobnie i efekt?...7 lat udręki, trójkąt, on potrafił na jej oczach ubrać siępieknie, wypachnieć i z uśmiechem zwycięzcy wyjść do tamtej a wrócić nad ranem w rozerwanej koszuli z pomalowanym szminką torsem i chwalić się tym przed nią... ona chciała dobrocią, obiadkami itp. a teraz żałuje bo zmarnowała 7 lat a on i tak odszedł,
co wycierpiała to wycierpiała teraz sama innym kobietom mówi że głupia była,
kochana, pokaż mu że nie jesteś jego własnością pomimo wszystko i że NIE MOŻE poniżać Cię i traktować jak służącą...
nie bój się że przestanie kochać i się obrazi, ma inną kobietę więc jaka jest teraz ta jego miłość?
myśl teraz tylko o sobie i dziecku, daj mu czas na wybór, Ty albo tamta,
musi odczuć że może strcić wszystko,
jest możliwość że wybierze ją...,odejdzie
więc to co zrobisz nie gwarantuje że zostanie, wybierz czy wolisz żyć tak jak teraz czy postawić mu twarde warunki ale z szacunku dla siebie samej...
pozdrawiam.
Edytowane przez finka dnia 01.07.2008 08:45:35
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
guga, święte słowa, potwierdzam, że Finka jest tu Kimś i wie, co pisze.
On się będzie starał mieć i Ciebie i kochankę. Dlatego że myśli, że może. Twoje uczucia i stan już nie mają dla niego znaczenia. (Jakby miały, to nie robiłby tego, co zrobił). Liczy się to, jakie korzyści ma z Ciebie. (Traktuje Cię w sumie gorzej niż niewolnika, bo o niewolnika się dba). I to co robi teraz, robi dla utrzymania tych korzyści.
Wiem, że macie rację. Wczoraj nie zrobiłam mu kolacji - przyszedł i udawałam, że śpię. A on spokojnie włączyl sobie telewizorek i jeszcze się rozwalił na łózku. Ja niby obudzona pytam się go nie robisz sobie kolacji? A on nie nie jestem głodny - już jadłem. A mnie krew zalała - jadl na pewno u tej flądry, i w myślał niech teraz s....ki dostanie..
Dziś w pracy koleżanka mnie pilnowala, żebym nie dzownila do niego oraz nie wysyłała sms-ów. On zadzownił 2 razy. Zajmował się dziś dzieckiem - więc najpierw jaki to on nie jest zmęczony i że dziecko wstało bardzo wcześnie. A potem, jak byli na dworze - chyba chcial pokazac jaki to dobry tatuś.
Przyszłam z pracy, posiedzial chwilę i już się wybiera - on ma niezłą wymowkę - idę na siłownię. Ja mu na to, jakoś na tą siłownię chodzisz coraz wcześniej a wracasz coraz później - no i oczywiście obraza na mnie na maksa.Jaka to ja jestem zła żona , że robię mu wymówki.
Po jakiś 20 minutach dzowni - nie odebrałam. Ale wiecie co po 30 minutach ja sama zadzowniłam - a niech tam pomyslałam, zepsuję mu randeczkę. Odbiera - oczywiście naburmuszony - jak ja śmiem dzownic i informuje mnie, że on dzownił, by powiedziec mi, ze o tej i o tej godzinie wychodził ze sklepu i teraz jedzie na siłownię, żebym mu potem nie zarzucała, ze długo tam siedzi.
Oczywiście dzisiaj znowu przetrzepałam jego komorkę - ona pisała jak to bardzo go kocha, z dnia na dzień coraz bardziej a on też kocha i jak to strasznie miał dziś męczący dzień.
Wiecie co wiem, że macie rację z tym wszystkim - ale to jest strasznie trudne. Jestem jak zbity psiak, czekam na odrobinę uczucia i milości z jego strony. Wiem, że to jest straszne, ale muszę się zebrac w sobie i zacząc działac tak jak piszecie. Trudno niech dzieje się co się ma dziac. Dziękuję za wsparcie. Na bieżąco będę Was o wszystkim informowała.
guga skoro masz dostęp do jego komórki i możesz czytać swobodnei jego sms-ki i jej to jeszcze nie zareagowałas??
dawno dawno temu temu gdy nie było tych telefonów z blokadami kalwiatury heheh ,też dorwałam sie do telefonu męza..(spał po piwkowany )- a tu sms-od niej ,że tęskni,że chciała by zaspypiać i budzić sie w jego ramionach....Więc ja dawaj super zabawa.Napisalam do niej niej jako on,że żona śpi a on tęskni.że też chcialby by ona była w jego ramionach ...kiedy sie jego kochanka podkręciła ja jej na to (cały czas jako ON) Game Over..bawiłem sie Tobą, kocham żonę i nie mam zamiaru niczego zmieniać....Było miło ale się skończyło...naprawdę nie wiem czy ona się obraziła,czy uniosła honorem ,ale na drugi dzień to mąż nie mial humoru, a telefon leżal nie ruszany....
guga a jak daleko masz do tej siłowni//Może by tak spacerewk z dzieckiem zobaczyć jak tatuś cwiczy???
Z tą komórką jest tak, że ja podpatrzyłam kod i teraz jak zostawi ją na chwilę to ciach i czytam. W sumie już myslałam, żeby coś takiego zrobic, ale kurczę boję się tego, że ona do niego zadzwoni i wiecie bedzie chciala wyjaśnien - to cwana bestia. moim zdaniem uczepiła się go, a on tego nie wiedzi.
A silownię to wybiera sobie daleko - w innym miescie - bo tam jest podobno najlepsza.
To spisz numer i zadzwoń do niej ,żeby się Odp...........ła od Twojego męża...przerwij to ,póki za daleko nie zaszło...Czy Ty udajesz przed męzem że nic sie nie dzieje ?? jak to wyglada??
ja od razu zadzwoniłam do tamtej w nocy gdy tylko się dowiedziałam o wszystkim, dzwoń do niej, może ona nic o Tobie nie wie i skończy z nim szybciej niż się zaczęło, jak wie o Tobie możesz jej powiedzieć że śpi z Tobą, kocha i bedziesz walczyć, żeby dała sobie spokój bo nie ona pierwsza i nie ostatnia a Ty masz już dość tłumaczenia wszystkim po kolei kochankom że on i tak wraca zawsze do Ciebie...
tylko spokojnym głosem jakbystakie rozmowy co tydzień miała
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Wczoraj w nocy, pokłóciłam się z mężem - w sumie stanęło na tym, że mieliśmy pogadac, a znowu tylko ja mówiłam, on się wkurzył, stwierdził, że ma już dośc i chce się rozwieśc. rano na stoliku widziałam jego obraczkę.
Nie spałam pół nocy, potem wzięłam dzień urlopu.
Przyjechałam do domu, on zajmowal się dzieckiem. Był zdziwiony że jestem.
teraz spi - dorwałam jego komórkę- a tam ona pisze, że przesyła buziaki dla niego i mojego dziecka - fuuuuuuuuuuuuuuj, a on , że będzie u niej wieczorkiem i wszystko jej opowie. Co za świnia z niego.
Ja już nie mam sily walczyc- moim zdaniem to już za daleko zaszło. On jeszcze wczoraj stwierdził, że jestem żoną na papierze - Ludzie za co my kobiety musimy tak cierpiec???
A jeszcze 2 miesięce temu byłm najszczęsliwszą osobą pod słońcem.
guga... z tego co piszesz zaszło bardzo daleko ale nie jest jeszcze nic powiedziane co bedzie dalej, Twój mąż jest jak w amoku, nie zważa na to co Ty czujesz, mój też tak miał,
teraz jestes najważniejsza Ty i dziecko, pomyśl nad najlepszym wyjściem, może poproś o pomoc rodziców? tesciów? jakie masz z nimi relacje?
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
finka - z teściami mam relacje wspaniałe. Oni już o wszystkim wiedzą i są strasznie wkurzeni na mojego męża. Jego ojciec już z nim na ten temat rozmawiał - ale on tylko się wkurzył i powiedział mu, że nie będzie nikogo słuchał i tak zrobi to co chce.
Tak on jest jak w jakimś amoku, ja wogóle nie poznaję tego człowieka. Ja mu mówię jak mnie rani i nasze dziecko. A on mi mówi Ty do tego dziecka nie mieszaj. Nienormalny. Mowię mu chcesz by dziecko było w rozbitej rozdinie, by miało tatę raz na jakiś czas. A on - że mam dziecka do tego nie mieszac, bo to są nasze sprawy.
Wariat.
Ehh sytuacja z moim facetem,a raczej totalnej zmianie jego sposobu myslenia byla dokladnie taka sama. Nie mam dzieci nie jestem zona ale mnie tez cholernie bolalo i domyslam sie jak strasznie musi bolec w rodzinie
Ja tez powiedzialam jego mamie o wszystkim. Sama juz nie wiedzialam co dalej zrobic.
Pomogla rozmowa, rozmowa czasami bez emocji czasami z burza tyle,ze on mnie jeszcze chcial sluchac...
Jak Ty mozesz "nie mieszac" dziecka w te sprawy skoro ono cierpi i bedzie cierpialo w tym. Moze powinnas "na spokojnie" porozmawiac jak wiele dzieci w tej sytuacji reaguje, jak przejmuje wine na siebie jak nie chce im sie zyc??
To moze zadne pocieszenie z mojej strony
Czesciowo wiem co czujesz, mysie o Tobie i mam nadzieje guga,ze czujesz chociaz odrobine wsparcia:*
Edytowane przez Pikolina dnia 03.07.2008 00:27:42
"Puść to, jak wróci- jest twoje, jak nie- nigdy nie było..."
guga mój mąz z dobrego czlowieka zamienił się w bestię.Jak patrzę na niego to zastanawiam się z kim ja żyłam 22 lata bo chyba nie z takim palantem.A może to ja byłam kretynką i widziałam to co chcikałam widzieć miałam jakieś bzdurne wyobrażenie o nim?On mnie tak zaskakuje że szczęka mi opada do samej ziemi.Ja to nazywam zamianą mózgu na spermę bo jak inaczej mozna to zrozumieć.On kochany mąż ojciec który nieba nam przychylał który kochał tak córkę jak nikogo na świecie nagle zmienia się tłucze ją wyzywa rozmawia przy niej z kochanką i robi rzeczy które poprostu szokują.Nie znam go nie wiem kim jest i nie wiem czy kiedykolwiek mu to wybaczę.Wiesz to jest tak straszne że mnie by nigdy nie przyszło do głowy że można być tak bezwzględnym tak cholernie złym.Ja by zrozumiała gdyby prze te wszystkie lata był podły ale nie rozumiem że z dobrego człowieka wylazło takie gówno.Złośc zz swoje czyny przelewa na nas to rodzaj samoobrony tylko czy tak postępuje ktoś kto chce się nazywać człowiekiem.Zostaw go jeśli walczyłaś i to nic nie dało.Niech robi co chce.Zaoszczędzisz sobie dużo bólu bo on teraz będzie cię tylko ranił.Odetnij tą nić jaka jeszcze została bo to toksyczny związek i nic z niego nie masz a powiem więcej że jak go będziesz zatrzymywać to cię znienawidzi.Niech sobie przeżyje tą swoją miłość daj mu to czego chce.Jeśli ma być dobrze to będzie.Pamiętaj że na siłę nic nie da rady zrobić.Nie zmusisz go do kochania do bycia z tobą.A z każdymdniem będziesz jeszcze bardziej cierpieć patrząc na niego żyjąc obok siebie.Ja wyzwoliłam się choć początki były ciężkie ale dziś jestem zadowolona bo być z nim takim jaki jest obecnie to dla mnie samobójstwo.I wiem że kiedyś zapłacze że będzie chciał wrócić ale ja już będe wyleczona z tej miłości.Zrób to dla własnego dobra.To walka z wiatrakami.Decyzja należy do ciebie .Pozdrawiam i życzę siły
Sytuacja zmienia się u mnie z dnia na dzień.
Wczoraj był nawet miły dzień. Zajmował się dzieckiem, potem przyjechał po mnie do pracy. Potem pojechaliśmy na obiad. Tam już zaczęłam się wkurzac, bo co chwilę dostawał sms-y. No i co chwilę coś tam odpisywał.
Wróciliśmy do domu, a on fruuuu i wychodzi. Nie było go około 1,45 godziny.
rano z och sms-ów dowiedzialam się, że się pokłócili - ha ha
Wiecie co ja już nie mam sił. Naprwadę nie mam sił na to wszystko. Chcialabym to wszystko uciąc - tak mówi mój rozum. Patrzę na niego i widzę kłamcę, oszusta- to nie ten sam człowiek, którego pokochałam. Jak on tak może postępowac, tak ranic wszystkich naokoło. Ja mu poświęciełam 8 lat mojego życia, a on mnie po prostu wyrzuca do kosza - i to dla kogo???? Nie potrafię tego zrozumiec. On przecież zawsze miał wszystko - byliśmy wręcz idealną parą. A teraz traktuje mnie gorzej niż śmiecia.
Za co ja go kocham, nie wiem, dlaczego to tak cholernie boli??? Kiedy przestanie mnie to bolec - wtedy gdy przestanę go kochac??
Tak teraz się zastanawiam jak ja jeszcze długo to wszystko wytrzymam - ciagle mam nadzieję, że on w końcu coś zrozumie.
Ale to są już chyba tylko złudne nadzieje. Im bardziej ja chcę, tym bardziej on się oddala. nawet nie mamy już o czym rozmawiac. bo jak tu normalnie rozmawiac gdy każde jego słowo analizuję tysiąc razy.
Mam po prostu taką namiastkę życia- a tego nie chcę.
Przecież jestem młoda, atrakcyjna- ja zasługuję na szczęście. nawet nie wiecie jak mi jest źle- szczególnie dzisiaj.
Dziś byłam na ślubie mojej koleżanki. Ten sam kościół, ten sam ksiądz.... i przyszly wspomnienia. On stał koło mnie, ja obok niego, i patrzyl tym swoim niewidzącym wzrokiem. Dawniej wziął by mnie za rękę - a teraz wsadził ją sobie do kieszeni, żebym przypadkiem go nie dotknęła. Słuchałam o miłości i lzy mi ciekly po policzkach. Nawet nie wyciągnąl chusteczki.... kim on jest, kim się stał? To bestia nie człowiek. Teraz wiem, że on nic już do mnie nie czuje. Ja jestem zbędnym balastem , mnie trzeba usunąc, bo stoję mu na drodze do szczęścia.
Płaczę.... to przynosi ulgę..........
guga, ja też czułam się jak przysłowiowe pięte koło u wozu...rozumiem Cię, postanowiłam wtedy przeczekać jego chłód i obojetność, szliśmy razem nie brał mnie za rękę a ja płakałam widząc przytulone pary... mówiłam mu że go kocham a on zmieniał temat albo udawał że nie słyszy, patrzył na mnie jak na przeszkodę, długie 2 miesiące walczyłam ale coraz słabiej, rósł bunt we mnie, czułam się poniżona, nie widziałam zmiany w nim, płakałam, wyłam z bólu w dzień i w nocy a on patrzył na to i mówił że sobie chyba przeze mnie coś zrobi... gdy się poddałam widząc że on mysli wciąż o tamtej, próbuje z nią kontaktu, pisze do niej... zażądałam separacji, alimentów, kazałam mu się spakować na drugi dzień ocknął się jakby ze snu i trwa to do dziś a z każdym dniem jest lepiej, jeszcze mu nie mówię ale zaczynam wierzyć że się uda,
ja też nie chciałam namiastki życia z nim,oszukiwania i kłamstw,
boli Cię bo go kochasz, trudno coś doradzić, zrób to czy tamto,wyrzuć lub czekaj...
może jeśli masz przyjaciółkę, wyjedz na kilka dni przemysleć,odpocząć psychicznie
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
guga, powinnaś z nim usiąść razem i porozmawiać o przyszłości, waszej wspólnej bądź oddzielnej. Jak widzisz teraz, tylko Twój obraz tego jak jest między Wami i co do siebie czujecie nie pokrywa się z rzeczywistością. Dlatego dobrze by było, jeśli potrafiłabyś skończyć z taką tylko swoją oceną sytuacji, bo będzie obarczona podobnym błędem jak do tej pory. Tak niestety już jest, że kobieta raczej nie zrozumie działań i motywacji mężczyzny i w drugą stronę (małe na to szanse są). Im prędzej zakończysz wyobrażanie sobie tego, co on powinien robić i dlaczego tego nie robi, tym lepiej będzie dla Ciebie. Tak jak pisałem, powinnaś nawiązać z nim dialog i poprosić o jego diagnozę sytuacji. Spróbuj w takiej sytuacji powstrzymać się maksymalnie od okazywania emocji, bo to może spowodować, że nie powie Ci tego, co chce ale to, co chciałabyś wg niego usłyszeć. I staraj się brać jego słowa takie, jakie są, nie szukaj w nich drugiego dna.
Trzymaj się i głowa do góry.
bob-bob napisał/a:
Spróbuj w takiej sytuacji powstrzymać się maksymalnie od okazywania emocji, bo to może spowodować, że nie powie Ci tego, co chce ale to, co chciałabyś wg niego usłyszeć. I staraj się brać jego słowa takie, jakie są, nie szukaj w nich drugiego dna.
Trzymaj się i głowa do góry.
to chyba jest złota rada dla wszystkich, którzy mają jakikolwiek problem w komunikacji damsko - męskiej BOB Twoja precyzja w wypowiadaniu myśli imponuje mi po prostu
bob ma rację i to rzeczywiście działa - sprawdzone w praniu - tyle, że do takiego opanowania naprawdę ciężko dojść, mi to zajęło wiele tygodni... Zresztą emocje pozostały do teraz, oczywiście zmieniły charakter, nie ma już tej złości po obu stronach, nie mam wybuchów, nie ma wypominania, raczej częściej nostalgia czy smutek, łzy dalej po policzkach czasami płyną, ale to raczej jest powodowe tym, że oboje byliśmy głupi, że nie potrafiliśmy oboje wcześniej zareagować, że stało się jak się stało.
Przyjaciel też mi radził - "Stary luzuj, luzuj, weź dystans" - tylko kurde jak?! Czy przy każdej rozmowie miałbym stawiać wiadro z zimną wodą i głowę moczyć?
Tak czy inaczej rada dobra - powstrzymywanie emocji daje najlepsze efekty, człowiek wtedy jest w stanie lepiej pozbierać swoje myśli, lepiej przekazać swoje żale... Po za tym ta druga strona musi zrozumieć, że to ona traci tak naprawdę, trzeba pokazać, że jest się niezależnym i że samemu damy radę... U mnie to działa.. Powoli, ale działa. Zresztą nie ma co liczyć na jakąś rewolucję. Jestem zwolennikiem ewolucji, powoli, do przodu, efekt o o wiele bardziej trwały, ale wymaga ogromnej cierpliwości i twardych zębów (bo często trzeba zaciskać).
PS.
Nie miałem dostępu do forum dwa dni i coś czuję, że się uzależniam - poniedziałek 7.30 - pierwsza czynność - herbata, a potem forum