Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam.
Wiele czasu zajelo mi podjecie decyzji o napisaniu tego posta ale chec wyrzucenia tego z siebie i anonimowosc zadecydowaly. Kilka miesiecy temu doszlo do zdarzenia,ktore diametralnie zmienilo moj stosunek do wlasnej osoby oraz gleboko wplynelo na moje postepowanie a wiec do rzeczy: Jestem mloda,atrakcyjna kobieta,ktora zawsze byla swiadoma swojej wartosci.Od ponad roku jestem w zwiazku z cudownym i wymarzonym mezczyzna. Kilka miesiecy wstecz nastapil kryzys-glownie z mojej przyczyny. Klocilismy sie i sprzeczalismy prawie kazdego dnia. Padaly przykre slowa dla obu stron. Zawsze jednak szybko zegnalismy spory i wracalismy do sielanki-tak myslalam. Jednak te wszystkie klotnie gleboko wplynely na mojego partnera i jego postepowanie.Stal sie oziebly,seks nalezal do rzadkosci,nie docenial mnie,nie prawil komplementow,nie spedzal ze mna czasu a co najwazniejsze nie chcial rozmawiac.Przestalam czuc sie atrakcyjna i potrzebna.Czekalam cierpliwie az co sie zmieni.Kilka miesiecy temu wyjechalam na kilkudniowa impreze firmowa. Alkohol,przyjazna atmosfera,odleglosc sprawily,ze ja oraz moj znajomy zaczelismy czuc do siebie "miete". Wspolny taniec,dluga rozmowa w pokoju. Wspaniale sie rozumielismy,ja czulam sie atrakcyjna w jego oczach.Lezac na lozku gadalismy przez dlugie godziny.Zaczelismy sie przytulac,jego rece zaczely wedrowac po moim ciele coraz nizej. Nie reagowalam ale tez nie odwzjemnialam tego dotyku. Zaczal dotykac mnie w "tych" miejscach.Poczulam przerazenie ale tez nie potrafilam temu zaprzestac. Pocalowalismy sie i nagle kazalam mu przestac.Ponownie zaczelismy rozmawiac i znowu doszlo do zblizenia. Ciezko nazwac to pieszczotami poniewaz ja lezalam jak kloda, nawet go nie dotknelam ani tym bardziej nie mialam ochoty go rozbierac.Byl tylko jeden nieprzyjemny poalunek.Powoli mnie rozbieral i calowal moj biust.Nagle otzrezwialam i kazalam mu przestac. Nie potrafilam nawet pomyslec o tym,ze moglabym uprawiac seks z kims innym niz moj partner. Na tym sie skonczylo.To wszystko bylo takie bez emocji, takie jalowe.Zasnelismy.Nie mam bezposredniego kontaktu z tym czlowiekiem.kilka razy do mnie zadzwonil. Byly to rozmowy bez rzadnych emocji, raczej moje rozzalenie,ze dopuscilam do takiej sytuacji.Nie powiedzialam nic mojemu partnerowi. Czuje sie podle oszukujac czlowieka,ktory nigdy nie zrobilby mi czegos podobnego-jestem tego pewna. Od kilku miesiecy przezywam horror. Kocham mojego chlopaka ale nie potrafie sie przyznac do tej zdrady bo wiem,ze to bylby koniec poniewaz wedlug niego w milosci nie ma miejsca na zdrade. Staram sama siebie tlumaczyc,ze przeciez nie doszlo do niczego wiecej,nawet nie dotknelam tego czlowieka w taki sposob w jaki dotykam swojego partnera. Byl ubrany, nie rozbieralam go ale pozwolilam na to aby on mnie dotykal. Nie jestem w staie opisac slowami mojego zalu.Zrobilalbym wszystko aby cofnac czas ale niestety to niemozliwe. Chce mu powiedziec ale momentami mysle,ze to byloby tylko ukojenie dla mnie poniewaz poczulabym ulge a jemu zawalilby sie swiat. Nie chce zlamac mu serca ale nie chce tez do konca zycia czuc sie jak najgorsza oszustka i zdrajczyni. Kazdego wieczora czekam az on zasnie o pozniej zaczynam plakac do poznej nocy. Nie wiem co robic. Powiedziec czyli postapic uczciwie i stracic go a tym samym dac mu szanse na spotkanie uczciwej i kochajacej kobiety czy milczec i czuc sie podle do konca zycia? Nigdy sobie tego nie wybacze!
Jest trzecie wyjście. Odejść bez słowa na temat faktycznego powodu rozstania, po prostu zostawisz list w którym nie powiesz mu, że byłaś nielojalna, nie zadasz mu tym cierpień, powiesz tylko że Twoje uczucie do niego się wypaliło sie i wygasło, a ty nie możesz być dalej z nim skoro go już nie kochasz.
Odchodząc i nie widując go na co dzień - ukoisz z czasem swój ból tym bardziej że poniesiesz karę - utracisz ukochanego mężczyznę.
Myslalam o tym aby odejsc bez slowa wyjasnienia ale doszlam do wniosku,ze jezeli mam odejsc to wole,zeby znal prawde. Najwiekszym problemem jest to,ze ja nie potrafie odejsc. Kocham go a jednoczesnie zdaje sobie sprawe jak wielka krzywde mu wyrzadzilam. Nigdy nie sadzilam,ze dojdzie to takiej sytuacji. Czuje sie podle i nie potrafie spojrzec na sowje odbicie w lustrze.
Powinnaś jednak z nim szczerze porozmawiać. Ponieważ nawet najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo. Nie powinnaś ukrywać tego wszystkiego przed nim, ale zawsze możesz powiedzieć to w taki sposób aby wina spadła na "znajomego".
Beata
Prawdziwą sprawiedliwością jest przeżyć to co się uczyniło innym
Rozumiem,ze jest ci ciężko, jeżeli jesteś uczciwą osobą to absolutnie naturalne. Ale moim zdaniem, skoro tak bardzo go kochasz to nie powinnaś mu mówić. Nie chciałaś tego, nie było z twojej strony żadnego działania, inicjatywy. Miałaś chwile słabości, tym bardziej, ze od jakiegoś czasu czułaś się mniej atrakcyjna i niedoceniana przez partnera. Ważne, ze w porę się opamiętałaś i nie doszło do niczego więcej. Nie mów, ponieważ dla ciebie to będzie oczyszczenie twojego sumienia, a dla niego może to być prawdziwy dramat. Potraktuj to po prostu jako nauczkę na przyszłosc. Moze to było potrzebne, zebyś się utwierdziła w przekonaniu, że to on właśnie jest dla ciebie najważniejszy. Postataj się przekuć to w coś pozytywnego dla waszego związku.
Nie mysl, ze jestem niemoralna i takie rady żle o mnie swiadczą - ja zostałam zdradzona nie raz i wiem, jakie to paskudne uczucie. Ale z tą chwilą słabości po prostu musisz sobie poradzić sama, nie obciążaj tym jego. Nie doszło do niczego poważnego, nie było zdrady emocjonalnej, już wiesz, że nigdy więcej to się nie powtórzy i to najwazniejsze.
bezimienna wg. mnie nie zdradziłaś chłopaka, dopuściłaś do niestosownego zachowania znajomego, prawie przekroczyłaś granicę, balansowałaś ale do niczego nie doszło i nie powinnaś raczej mówić o tym chłopakowi,
będzie w domysłach widział Ciebie z tamtym do końca życia podejrzewając więcej niż było. Nie płacz w nocy ale całą enegrie spożytkuj na dobre relacje z ukochanym, śpij spokojnie i nie dopuszczaj do takich rzeczy w przyszłości, każdy z nas uczy się na błędach, to był jeden z nich ale nie taki aby odchodzić od osoby, która kochasz, myślę że czas na koniec katowania się.
Edytowane przez finka dnia 27.11.2008 23:16:37
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Do zdrady emocjonalnej nie doszlo napewno. Owszem czulam sie dobrze i atrakcyjnie kiedy prawil komplementy,dotykal, zachwycal sie mna ale juz po chwili dopadly mnie wyrzuty sumienia. Kilka razy zdarzylo mi sie pomyslec o tym czlowieku ale uwazm to za zupelnie normalne poniewaz przekroczylam z nim pewna granice swojej intymnosci. On rowniez radzil mi abym nic nie mowila partnerowi skoro nie doszlo do niczego powazniejszego i potraktowala to zdarzenie jako powazna nauczke na przyszlosc. Obecnie, wspomnienie tamtej chwili budzi we mnie odraze i obrzydzenie do wlasnej osoby. Do zdrady fizycznej wg.mnie doszlo w jakims stopniu ale nie w pelni poniewaz ciezko mowic o zdradzie z prawdziwego zdarzenia skoro nawet nie widzialam czesci intymnych jego ciala a tym bardziej nie dotykalam ich. Czuje sie podle poniewaz wypilam o wiele za duzo i pozwolilam na te chwile zapomnienia,ktorej szczerze zaluje. Moze pomyslicie,ze przesadzam ale to zdarzenie naprawde gleboko na mnie wplynelo. Te mysli dopadaja mnie doslownie wszedzie-w pracy,na uczelni,imprezie, nawet na zakupach. Nie bylo dnia podzcas,ktorego nie myslalabym o tym.To trwa juz kilka miesiecy a ja nie potrafie sie od tego uwolnic. Zdarza sie,ze podzcas codziennych czynnosci,obowiazkow w pracy lub spotkania z przyjaciolmi lzy naplywaja mi do oczy gdy sobie o tym przypomne. Nie potrafie okazac mu uczucia tak jak wczesniej bo wtedy czuje sie jak najgorsza oszustka. To takie trudne zyc z tym!
bezimienna napisał/a:
Do zdrady fizycznej wg.mnie doszlo w jakims stopniu ale nie w pelni poniewaz ciezko mowic o zdradzie z prawdziwego zdarzenia skoro nawet nie widzialam czesci intymnych jego ciala a tym bardziej nie dotykalam ich.
Każdego rodzaju kontakt fizyczny ( którego nie dopuściłabyś się z przypadkowo spotkanym pasażerem autobusu ) jest zdradą. Wystarczy, że godziłaś się na to, ażeby przypadkowy partner rozbierał Cię, pieścił etc.
Druga sprawa - co dalej, jeżeli czujesz do siebie wstręt - i nie możesz z tym żyć, a nie chcesz przy tym ranić swojego stałego partnera zwierzając się jemu z tej zdrady, to zwróć uwagę, że i tak zmieniłaś swoje zachowanie w stosunku do niego. Czy on nie wyczuwa tego dystansu, Twojej obojętności ?
Może rozegraj to w ten sposób, że odchodząc powiedz m u, że nie jesteś godna z nim nadal przebywać, gdyż swoim zaniechaniem, zezwoleniem na podejmowanie określonych czynności sprzeniewierzyłaś się Waszej miłości.
Jeżeli Ciebie kocha - nie pozwoli Ci odejść, a Ty unikniesz konieczności zwierzania się ze szczegółów.
triglav1965 juz probowalm to w ten sposob rozegrac. Nie moglam powstrzymac przy nim lez wiec zapytal co sie dzieje. Nie potrafilam powiedziec,ze to nic waznego.Przytuli mnie. Powiedzialam,ze nie zasluguje na niego i na ta milosc.Odparl,zebym sie nie martwila bo on tez nie jest dobrym chlopakiem. Wiecej nie potrafilam z siebie wydobyc. Wiem,ze mnie kocha ale jestem pewna,ze gdy pozna prawde bedzie nim kierowal honor. Wydaje mi sie,ze jego godnosc nie pzowoli na wybaczenie mimo iz bedzie nadal kochal.
bezimienna napisał/a:
triglav1965 juz probowalm to w ten sposob rozegrac. Nie moglam powstrzymac przy nim lez wiec zapytal co sie dzieje. Nie potrafilam powiedziec,ze to nic waznego.Przytuli mnie. Powiedzialam,ze nie zasluguje na niego i na ta milosc.Odparl,zebym sie nie martwila bo on tez nie jest dobrym chlopakiem. Wiecej nie potrafilam z siebie wydobyc. Wiem,ze mnie kocha ale jestem pewna,ze gdy pozna prawde bedzie nim kierowal honor. Wydaje mi sie,ze jego godnosc nie pzowoli na wybaczenie mimo iz bedzie nadal kochal.
To napisz list w oględny sposób i wyjedź w miejsce jemu znane, tak żeby mógł po Ciebie przyjechać.
Musisz przerwać tę samo nakręcającą się spiralę.
Dobrze ci radzę jeszcze raz - znajdz w sobie siłę, zeby przezwyciężyc to poczucie winy, zapomnieć i na tym doświadczeniu budować lepszy związek. Nie męcz się ty i nie próbuj obarczać tym jego, na pewno potrzeba trochę czasu, to samo tak szybko nie minie.
Jezeli będziesz się dalej tak zachowywać to zniszczysz wasz związek, swoje i jego życie. Chyba nie tego chcesz.....?
A jeżeli jesteś wierząca to idz z tym do księdza, do spowiedzi, myslę, że to da ci oczyszczenie i ukojenie i będzie ci łatwiej wybaczyc samej sobie.
bezimienna spójrz na swoją sytuację z innej strony. Jest para która nie ma jeszcze ślubu, więc na dobrą sprawę oboje są jeszcze na etapie przekonywania się czy ten (ta) to właśnie ta osoba na całe życie. Nastąpił kryzys, oddalenie, i zdarzenie na twojej imprezie firmowej mogło ci pokazac, że jednak to nie ten, że jeszcze nie jesteś zdecydowana na stały związek z tym właśnie partnerem. A co się okazało, że potrafiłaś otrzeźwiec, że pieszczoty z innym uświadomiły ci że jednak kochasz swego chłopaka.
Wiele się na tym forum pisze o zdradzie emocjonalnej, o zakochaniu partnera w kimś innym, wiele się pisze o romansach i wieloletnim oszukiwaniu partnera i to wszystko po ślubie. Ty jesteś w tej chwili bogatsza o pewnośc, że możesz śmiało złożyc przysięgę bo całe zajście dało ci trochę posmakowac jakie mogą byc konsekwencje i ból prawdziwej zdrady. A jest jeszcze gorzej, gdy dochodzą wspólnie spędzone lata, dorobek i przede wszystkim dzieci.
Nie katuj się więc tymi złymi myślami, potraktuj to jako wskazówkę i nauczkę, zostaw za sobą a skup się na tym co chcesz zbudowac ze swoim mężczyzną. Powodzenia
betikk myslalam juz wiele razy o ksiedzu i spowiedzi ale w ostatnich latach tak oddalilam sie od kosciola, ze wstyd sie przyznac ile czasu uplynelo od mojej ostatniej wizyty w tym miejscu. No tak ale "Jak trwoga to do Boga". Uwazam jednak,ze takie spotkanie mogloby mi w pewnien sposob pomoc-ukoic. Jest jedno ale-aby takie spotkanie mialo sens uwazam,ze potzrebne jest przyznanie sie winy.
Ika wiele razy rozwazalam nad tym a co bedzie jak to wlasnie on jest tym jedynym i kiedys bedzie nam dane stanac przed oltarzem i zlozyc przysiege. Nie wiem czy bede mogla to zrobic majac cos takiego na sumieniu. Zgadzam sie z Toba w wielu kwestiach a mianowicie: wiem jak to boli i dzieki temu nigdy nie dopuszcze juz do podobnej sytuacji.Moze to dziwnie zabrzmi ale ciesze sie,ze nie doszlo do niczego wiecej.
Jestem przerazona tym faktem gdyz nigdy nie sadzilam,ze pozwole na cos takiego. Mam mieszane uczucia w stosunku do walsnej osoby. Czasami mysle,ze powinnam o tym zapomniec poniewaz nie dopuscilam do najgorszego,wyciagnac wnioski,dac mu z siebie co mam najlepsze i zyc lepiej. Z drugiej strony mysle,ze nie powinnam go tak oszukiwac,pozwalac mu zyc w takiej nieswiadomosci. Nie potrafie powiedziec ,ze go Kocham myslac o tym co mam na sumieniu. Nie chce aby on mowil,ze kocha bo tak naprawde nie wie z jak podla kobieta ma do czynienia.
Wiele razy probowalam odwrocic sytuacje w myslach i stanac w jego skorze. Mysle,ze jezeli jemu przytrafilaby sie identyczna sytucja i tak samo jak w moim przypadku nie doszloby do niczego wiecej to ja chyba nie chcialabym wiedziec o calym zajsciu. Mysle,ze moje sumienie,ktore nie da mi nigdy spokoju jest swego rodzaju kara dla mnie.
Edytowane przez bezimienna dnia 28.11.2008 17:47:40
Bezimienna! To, że masz poczucie winy, świadczy tylko o tym, ze Twoja moralność nadal jest, chociaż przez moment się odrobinę "zwichnęła". No cóż, powiedzmy sobie uczciwie, że zachowałaś się jak smarkata małolata, czyli jak mi nie dał "mój własny" to sobie znalazłam gdzie indziej. Moja rada: nie mówić. Ale... całkowicie nie podejmować kontaktu z panem z imprezy i po zrobieniu rachunku sumienia mieć mocne postanowienie poprawy. Dlaczego nie mówić? Ano dlatego, że Tobie ulży a Twój Mężczyzna może stać się kolejnym poharatanym forumowiczem właśnie tutaj. Jeśli uczciwie sama przed sobą możesz przyznać, że to był jednorazowy wybryk, to daj sama sobie szansę na zbudowanie normalnych relacji ze swoim partnerem. A poczucie winy... Niech Cię trochę pomęczy, może zauważysz u swojego faceta coś, czego do tej pory nie widziałaś? Będzie dobrze! Pozdrawiam!
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
kasia767 to nie bylo nic w rodzaju-"skoro nie dostaje czegos od swojego faceta to sobie poszukam u innego". To nie bylo nic zamierzonego,zaplanowanego. Ja myslalam, ze skonczy sie tylko na wspolnym tancu,rozmowie i ewentualnie przytuleniu. Niestety zabrnelo to o wiele za daleko!
Edytowane przez bezimienna dnia 28.11.2008 22:11:24
Bezimienna! Pobłądziłaś, może trochę zaskoczyłaś sama siebie. Najważniejsze jest jednak to, że wyciągnęłaś wnioski. Zdarza się. Cóż, błędów nie popełnia ten kto nic nie robi. Ja jednak wierzę w ludzi. W Ciebie też!
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
finka ma racje, nie zdradzilas go, moze Twoje cialo lezalo na tym lozku, moze dotykacl Cie ale Twoj umysl byl gdzie indziej i Twoje uczucia w odpowiednim momencie polozyly temu kres. nie powinnas czuc sie winna, ale Nigdy, przenigdy nie rob tego weicej.... oc do tego czy powinnac mu powiedziec?...mi moja ex takie rzeczy mowila, pozniej przestala, az w koncu sam zaczelm sie dowiadywac, teraz nie jestesmy razem bo nie moglem juz tego zniesc.... zastanow sie czy jest sens ryzykowac zwiazek .....
adam_Gdansk napisał/a:
finka ma racje, nie zdradzilas go, moze Twoje cialo lezalo na tym lozku, moze dotykacl Cie ale Twoj umysl byl gdzie indziej i Twoje uczucia w odpowiednim momencie polozyly temu kres. nie powinnas czuc sie winna, ale Nigdy, przenigdy nie rob tego weicej.... oc do tego czy powinnac mu powiedziec?...mi moja ex takie rzeczy mowila, pozniej przestala, az w koncu sam zaczelm sie dowiadywac, teraz nie jestesmy razem bo nie moglem juz tego zniesc.... zastanow sie czy jest sens ryzykowac zwiazek .....
Ja jednak czuje jakbym zdradzila.Przekroczylam z obcym facetem pewna granice intymnosci,ktora powinna byc zarezerwowana tylko dla mojego faceta. Nie potrafie zapomniec, przestac sie obwiniac, uciszyc sumienia chcoc na chwile. Mam nadzieje,ze to minie z czasem. Wiem napewno,ze jest to porzadna nauczka na przyszlosc. Wyciagam z niej coraz wiecej wnioskow kazdego dnia. Wierze,ze kiedys spojrze na to zupelnie inaczej, bede sie jeszcze cieszyc,ze nie doszlo do niczego wiecej,bede wdzieczna losowi,ze otrzymalam taka nauke.
bezimienna: po pierwsze nie słuchaj triglava bo gada głupoty ze powinnas odejsc bez słowa. Jak w ogole mozna odchodzic bez słowa? Przeciez osobie z ktora jestesmy szmat czasu należy sie wyjasnienie jak psu buda! to tak na marginesie. a teraz wrocmy do sedna. Postapilas źle to fakt, czujesz sie jak skonczona- rozumiem, ale nie zdradziłas go! powiedziałas NIE, a te Twoje wyrzuty sumienia swiądczą o tym że naprawde go kochasz i jestes bardzo moralną osobą. Nie obwiniaj się tak, kazdemu zdarzy się chwila słabości, wkoncu jestes tylko ludzmi. jesli zdecydujesz sie mu powiedziec o tym co zrobiłas, to pokaz mu te posty ktore nam tu napisałas. mysle ze Ci wybaczy bo w nich widac jak bardzo Ci na nim zalezy i jak bardzo wartościową jesteś kobietą. Ja zycze powodzenia i wesolych swiąt