Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

bardzo smutny01:37:23
Obito02:08:25
Roszpunka1906:22:29
Crusoe07:02:25
# poczciwy07:05:57

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

załamanyDrukuj

Zdradzony przez żonę. JAKIEŚ TRZY MIESIĄCE TEMU WRÓCIŁEM Z HOLANDII I ZNALAZŁEM PRACE W NIEMCZECH. PEWNEGO WEEKENDU PRZYJECHAŁEM DO DOMU . W CZASIE POBYTU W DOMU POKÓCIŁEM SIĘ Z ŻONA. ONA W NERWACH I ŻE BY MNIE BARDZIEJ ZDENERWOWAĆ POWIEDZIAŁĄ MI ŻE MNIE ZDRADZIŁĄ . OPISAŁA MI GDZIE Z KIM I JAK. OD TAMTEGO MOMENTU NIE MOGE SOBIE Z TYM PORADZIC. WYBACZYC JEJ WYBACZYŁEM ALE NIE ZAPOMNIAŁEM . WSZEDZIE TERAZ WIDZE Z JEJ STRONY PODTEKSTY ZE MNIE ZNOWU ZDRADZI. MYSLAŁEM ZE BY ODEJŚC OD NIEJ ALE MAMY KOCHANEGO SYNKA. CIĄGLE MYŚLE O TYM. W GŁOWIE MAM JEDEN WIELKI MEKSYK. OSTATNIO POJECHAŁĄ ZE MNA DO NIEMIEC Z SYNKIEM ZE BY MIEDZY NAMI BYLO LEPIEJ. PEWNEGO WIECZORU SIEDZIELISMY W KUCHNI RAZEM Z MOIM KOLEGA KTORY ZE MNA PRACUJE I MOJĄ ZONA I PILISMY PIWO. BYL Z NAMI SYNEK. BYLO JUZ TROCHE POZNA WIEDZ POWIEDZIALEM ZE IDE SPAC I WZIOLEM SYNKA. ALE W GLOWIE MILAEM JUZ ZE ONA ZOSTAJAC SAMA W KUCHNI Z KOLEGA JUZ COS ZROBI. ZA DWA DNI ZROBILISMY SOBIE WIECZOREK PRZY PIWKU. PRZYSZLI INNI ZNAJOMI. W CZASIE ROZMOW. KOLEGA POWIEDZIL ZE CALOWAL SIE Z MOJA ZONA . ONA NIC NIE POWIDZIALA ZADNEGO SLOWA. JA POTRAKTOWALEM TO JAKO ZART. NIE WIEM CZY SIE CALOWALA ALE PO ZDRADZIE WIEM ZE BYLO BY TO MOZLIWE. NIW WIEM JAK JEJ TERAZ UFAC. MECZY MNIE TO . NIE UMIEM SOBIE Z TYM PORADZIC. CIAGLE SA TERAZ MIEDZY NAM KLOTNIE. WSZYSTKO ZAWSZE MÓWI MI ZE COS ZROBIŁA W KŁÓTNI. ZE POJECHAŁĄ NA KONCERT, ZE BYŁĄ W KINIE.NIE CHODZI MI OTO ZE BY NIE JECHAŁĄ ALE JA SIE DOWIADUJE O TYCH SPRAWACH I O INNYCH DOPIERO JAK SIE KŁÓCIMY. ZRANIŁA MIE BARDZO. PISZĄC TO PŁĄKAĆ MI SIE CHCE . NIE WIEM JAK ŻYĆ .

po co mit o byłoDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitajcie. Właściwie sam nie wiem czy ten wątek coś wniesie ale skoro padł pomysł żeby dodać ten wpis to czynię bo zwykłem czynić to co sobie wymyślę... Mam żonę, dwie córeczki i wielki bagaż... To jest moja druga żona ale właściwie pierwsza bo pierwsza się nie liczy. Zdradziłem, sam nie wiem ile razy bo nie liczę... pokusiłem się jedynie o policzenie z iloma kobietami to popełniłem... W ciągu ostatnich dwóch lat miałem szesnaście kochanek, w wieku od 19 do 38 lat. Sam mam 36 i kupę kompleksów... Nie cofnę czasu... Magia, silna wola, współczesna technika... to wszystko jest bezsilne... Nie cofnę tego co sie wydarzyło, nie zmienię przeszłości... Tylko czy publiczne wyznanie grzechów oczyści, uwolni i rozgrzeszy? Czy winny jest winny w stosunku do siebie bo krzywdzi innych, czy w stosunku do tych których krzywdzi? Czy winę da się skasować ? Czy to że teraz jest winny jest wynikową energii tych którzy są winni w stosunku do niego... Czy to prawda że zdrada boli dopiero wtedy jak się wyda ? Czy krzywda i wina powstaje w momencie zdrady... Czy zdrada jest fizyczna czy emocjonalna, czy powstaje w głowie, a ciało ją tylko wykonuje... Może uznacie moją psychikę za chorą a może zobaczycie mnie jako małego chłopca, który tylko wygląda na dorosłego... A może mężczyznę który dorasta do tego aby zmierzyć się z odpowiedzialnością... Może uznacie że przyznanie się do winy może być oczyszczeniem Każda z nich zostawiła coś w mojej głowie... Jedna mniej, druga więcej ale nie zamiatam tego pod dywan... Czy miały cechę wspólną? Co sprawiło że uwikłałem się w te wszystkie historie... Kilka z nich to było szaleństwo na jedną noc ... A reszta... Wydawało mi się że kocham? zawsze podobne uczucia? A może sport i udowadnianie sobie że się da ? Mam wspaniałą żonę... i ładną i mądrą i dlaczego do jasnej cholery nie potrafię być tylko przy niej ? A byłem przez wiele lat wierny... Potem coś pękło i jakby kran odkręcił lała się fala seksu, szarpanych uczuć i leje do dziś ... Zdrada jest narkotykiem - tyle wiem. Ale może być też karmą, energią tkwiącą w rodzinnej konstelacji... Ciekawe jak to ocenicie.

Rozstanie w roczniceDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaCiężko mi się o tym piszę. Ale nie mam komu o tym powiedzieć a przecież mamie nie będę tłumaczyła wszystkiego. To stało się 7 miesięcy temu. W drugą rocznice chodzenia z moim ukochanym. W ten dzień miałam trochę spraw do załatwienia i chciałam zrobić mojemu chłopakowi niespodziankę. Gdy już zrobiłam wszystko co musiałam zaczęłam robić romantyczną kolację dla nas dwojga. Zrobiłam ją i była gdzieś godzina 21 a go nie było więc zadzwoniłam do niego ale nie odbierał więc postanowiłam jechać do jego rodziców bo miał do nich jechać. Więc wsiadłam w samochód i pojechałam zobaczyć czy tam jest. Gdy dojechałam na miejsce zobaczyłam jego samochód. Ale jego rodziców samochodu nie było. Więc po cichu na paluszkach postanowiłam że wejdę do domu i zrobię mu niespodziankę. Gdy weszłam do domu słyszałam jego i jakąś dziewczynę. Nie wiedziałam co się dzieję. Wchodziłam dalej po cichu aż weszłam po schodach na górę do jego pokoju i wtedy zobaczyłam jak kocha się z moją najlepszą przyjaciółką. Nie wiedziałam co mam wtedy zrobić. Upuściłam torebkę a oni usłyszeli. Zobaczył mnie w drzwiach całą zapłakaną. Wybiegłam z jego rodziców domu i wsiadłam w samochód. Zaczęłam pędzić jak szalona na liczniku miałam 180 km/h ale cały czas jechałam przed siebie płakałam dlaczego on mi to zrobił. W pewnym momencie zobaczyłam jak ktoś jedzie za mną to był Kacper mój chłopak który mnie zdradził. Próbował mnie wyprzedzić ale nie pozwoliłam mu na to. W pewnym momencie odpuścił sobie a ja pojechałam do domu. Zaczęłam palić nasze zdjęcia i wspólne pamiątki kolację wyrzuciłam psu i zamknęłam drzwi na klucz. Następnego dnia przyjechał o mnie i mi się tłumaczył. Powiedział mi prosto w oczy że trwa to już 9 miesięcy. Zdradzał mnie od 9 miesięcy a ja tego nie zauważyłam. Jaka głupia byłam. Zabrał swoje rzeczy i wprowadził się do niej bo ona była już w 2 miesiącu ciąży. Mimo że zrobił mi takie świństwo to i tak za nim tęsknie i kocham go. Gdy widzę ich szczęśliwych to mam chęć schować się pod ziemię aby nigdy więcej ich nie widzieć. Kocham go i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Proszę was pomóżcie mi. :(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(

faceci i zdradaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWItajcie. otóż byłam w zwiazku 2 lata,( ja mam 22 a on 24) niedawno okazało się, że miał "przyjaciółke" odkrylam ich rozmowy na gg i sms. Pikantne i pełne uczucia (którego jak twierdzi nigdy nie bylo) ze to niby tylko flirty, pisal ze teskni ze jest taka pieka i sexi i ze chce patrzec na nia ciagle. CO dziwniejsze ona wiedziala, ze jest "moj" w zwiazku i ona tez ma/miala? kogos. Jednak te ich konwersacje byly jak narkotyk (dla obojga) Bardzo mnie to zabolało i cierpiałam okropnie bo ufalam i tak abrdzo kochałam i tak wiele poswiecilam (i bylam gotowa jeszcze wiecej poswiecic) nie bylo nigdy miedzy nami klotni, (male sprzeczki czasmi o bzdety i obrazenie nie trwalo godz) i ciagle mysle czemu? on Twierdzi, ze mogl z nia pisac chamskie żarty bo nic dla niego nie znaczyła (dziwne) boli mnie tez to ze klamał. i te rozmowy trwaly podczas naszego calego ziwazku.Twierdzi ze nie calowali sie nie spali ze soba. ale po tylu klamstwach nie wierze. zwiazek sie skonczyl (przynajmniej z mojej strony) a on teraz walczy o nas. ciagle namawia mnei an rozmowy i ok. tyle ze on mnei sznatazuje emocjonalnie, wie ze jestem wrazliwa i mam miekke serce) i przychodzi i na kolanach placze i ze nie bedzie juz nigdy i przyzeka ze to byl blad. ze sobie cos zrobi jak odejde. Zalezy mi na nim dalej, i chcialabym zaczac od nowa, ale nie moge przestac myslec czy teraz on bylby wierny. nie moge zasnac jak gdzies idzie, nie dobrze mi jak wracam do rodzicow na weekend i on zostaje 200 km dalej i pomysle co on moze odwalić. nie wiem co zrobic. nie potrafie byc stanowcza przy nim mam zaplanowana rozmowe, chce mu wszystko wygarnac zaczac od nowa z kims innym ale on zaczyna wspominac fajne momenty z naszego zwiazku i przytula ( a tak mi go brak) i meczy mnie to strasznie i jestem w kropce zaufac ponownie? czy warto? nie wiem czy pozbede sie tej niepewnosci. meczy mnei jak on wypisuje do mnei ze kocha i teskni. mam już metlik w glowie. bo skoro po niecalych 2 latach klamanie i pisanie ze chce zjesc z niej deser to dlaniego nic (tylko zart a nei zdrada )to chyba dluzszy zwiazek odpada.? Jest niedojrzaly emocjonalnie. Mysle tez ze on nieakceptuje siebie wpełni, swojego wygladu. i moze potrzebowal aprobaty z jej strony alby czuc sie pewniej. jednak ja jestem uczuciowa i myslalam, ze daje mu wystarczajco duzo uczucia ciepla i milosci....

nadziejaDrukuj

Zdradzona przez mężapiszę do was z prośbą o to żebyście pomogli mi wydobyc się z obłędu który sobie stwarzam sama.rok temu dowiedziałam się że mój mąz ma od 3 lat kochankę i ma z nia dziecko-szok nie opuszcza mnie do dziesiaj, ona młoda 30 letnia ja 50 , mąz od początku romansu postawił jej sprawę jasno, że nie zostawi mnie, bo mnie kocha.Wiem , że to dziwne.Ona po roku romansu wyszła za mąz i świadomie chciała mieć dziecko z moim mężem! Ciąż z nim była przez nią zaplanowana - chciała mieć dziecko i mój mąż wiedział o tym bo przestała brać tabletki -zrobił to bez zabezpieczenia twierdząc , że nie kazała mu się zabezpieczyć -to był dzień . Dziecko oczywiście wychowywał jej mąż -nic przecież nie wiedział .Oni się rozstali, facet jest nadal w kiepskim stanie -wychowywał dziecko i kochał je. Pierwsze pół roku ona robiła rózne rzeczy żeby mój mąż był z nią.On płaci jej 2 tys. na dziecko, ale go nie widuje.Widywał ale był horror-nie mogłam żyć , bo ona miała na niego cały czas wpływ. Mój problem teraz to to, że ciągle boję się jej.Ufam mojemu mężowi.Ale jej się boję-cały rok dała mi nieżle popalić. , ona mnie nienawidzi bo uważa ze przeze mnie jej dziecko nie ma ojca. Ona ma wszystko -oprócz mojego męża .Czuję jednak że zniszczyła mnie-wiedziała przecież że ja jestem i że on nie chce z nią żyć a mimo to pokierowała tak że ani sama nie jest szczęśliwa a nasze życie jest trudne.Co moge zrobić żeby nie czuła się taka dumna, pewna siebie i żeby nie obarczała mnie winą.Rady typu-pokaż siłę , nie daj jej poznać po sobie, .My pracujemy w tej samej małej miejscowości ja mój mąż mąż były jej, i ona.Musimy czasem się widywać.Wiem , że ludzie o tym wiedzą -szczególnie z jej pracy bo przez 3 lata codziennie tam mój mąż do nie przychodził.Czuję się wtedy jak tam idę strasznie -ludzie patrzą na mnie z politowaniem . Wciąż gryzę się ze powinna jakoś to zadośćuczynić ale nie wiem jak .

Zawód z DOBICIEMDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam moja historia dla jednych może wydać bardzo schematyczną dla mnie jednak jest kompletnie mnie wytłumaczalna. Nieco ponad rok temu żona wybrała się do lokalu z dwiema przyjaciółkami, miałem ją wtedy z tamtąd odebrać, powiedziała mi że odwiezie je mąż jednej z koleżanek. Ja wróciłem do domu nieco wcześniej i od razu położyłem się spać, nie miałem więc najmniejszego pojęcia o której wtedy wróciła. Tak się akurat złożyło że po tygodniu odwiedziła nas jedna z przyjaciułek i po kilku głębszych temat zszedł na nieszczęsny miniony weekend, nie mogły dojść do porozumienia co do odwozu z minionej imprezy, od razu zapaliła mi się kontrolka. Nazajutrz ponownie zapytałem kto ją odwiózł, twardzo upierała się że mąż koleżanki. Podniosłem jej telefon, wykonane poł-czyste, skrzynka sms-czyste. nigdy ich nie kasowała. Usiadłem do komputera i sprawdziłem billingi stanęłą wtedy za mną z wściekłością w oczach jak nigdy todąd, pytając co robię. Odparłem że sprawdzam jej tel skoro sama nie potrafi powiedzieć mi prawdy. Spytałem czy kogoś ma, odparła że tak, że zadzwoniła po niego do lokalu, że się całowali, ale że do niczego więcej nie doszło, przyznała że znajomość zaszła jednak nieco za daleko. Wiele ja w tym zawiniłem, nie mogę powiedzieć żebym był idealnym mężem, tak naprawde to nie byłem nawet dobrym i choć bardzo ją kocham, to nie potrafiłem może z jakichś powodów nie chciałem, jej tego okazać, nie wiem sądzę że ona mogła by o wiele więcej na ten temat powiedzieć a niżeli ja. Dzisiaj bardzo żałuję tego kim byłem, bo choć jej nie zdradzałem, to mogłem być o wiele lepszy tego już nie naprawię. W każdym razie żona obiecała że to już skończone, że teraz zaczniemy budować lepszą przyszłość, że postaramy się być dla siebie lepsi. Jezu jaki ja byłem wtedy szczęśliwy, ktoś dał mi szansę że by wszystko naprawić, móc być szczęśliwym chociaż być może na to nie zasługiwałem. Radość jednak nie trwała zbyt długo nazajutrz wysłałem sms-a do pana E. na pewno nie był przyjemny ale jakoś musiałem rozładować emocje i się zaczęło lawina sms-ów zwrotnych jaki to ja jestem głupi, telefony do mojej żony. to był jej kolega z pracy dużo starszy od niej ale to nieistotne. Spotkałem się z nim wysyłając sms z tel. żony że muszę się z nim spotkać (pisałem jako ona), oczywiście się zgodził. Nagrałem całą naszą rozmowę. No i oczywiście to spowodowało kolejne zamęczanie telefonami, sms-mi. Zona poprosiła mnie wtedy żebym pozwolił się jej z nim spotkać w tym samym lokalu do którego wcześniej go zaprosiła, po dziś dzień nie wiem dlaczego się zgodziłem, przecież pracują razem, może zadzwonić i to skończyć...itd. Ale się zgodziłem. Obiecała mi że to zajmie tylko godz. że wiem gdzie jest, że w każdej chwili mogę wejść i sprawdzić. Jeszcze przed wyjściem z samochodu przyszła wiadomość na jej telefon "kierowcy możesz dać już wolne" nie wierzyłem że po tym jeszcze wyjdzie ale jednak, wyszła. Było mi wtedy bardzo ciężko ale postanowiłem że muszę przecież komuś na tym zasranym padole zaufać, odjechałem więc, po godzinie ciągnącej się jak dni podjechałem pod lokal, po chwili zona wychodzi ale z samochodu z czerwoną różą, myślałem wtedy że serce mi pęknie całą noc nie spałem, powiedziała mi że nie miała wyjściabo inaczej by odjechał, pytam i co z tego ? Ale nic jakoś się z tego otrząsnąłem choć po tym wieczorze coś we mnie pękło, kim właściwie dla niej byłem ? Może już za późno na wszystko. Zapewniała że mnie kocha że to przecież za mnie wyszła że może tak miało być żebyśmy mogli zrozumieć swoje błędy, też brałem to za dobrą monetę. Często pytałem czy się z nim widuje, odparła że tak w końcu razem pracują, i wychodzą razem na papierosa. Było mi bardzo ciężko i prosiłem żeby dla mnie zakończyła jakiekolwiek kontakty, że jest mi z tym wszystkim bardzo trudno i nie daję sobie rady. Nie zgodziła się.... szkoda. Poprosiłem wtedy jeden jedyny raz koleżankę z jej pracy że miała oko na żonę. Ja wysyłałem dziennie kwiaty, przez chyba cztery m-ce, pracowałem 14 godz. dziennie 7 dzni w tygodniu nie mogłem ich więc kupić osobiście, ale cieszyłem sie mogąc to robić. Na początku września dowiedziałem się że dalej z nim jest, to było jak grom z jasnego nieba, zabiło we mnie wszystko w co jeszcze wierzyłem. Na dziś dzień nie stać mnie nawet na emocje, jestem jak duch tylko ten cierpiący. Podobno nie mogła znieść inwigilacji, przecież gdybym ją inwigilował wiedział bym już dawno a ja głupi wierzyłem i nie zrobiłem nic żeby ją sprawdzić. Mam trójkę cudownych dzieci, żonę która bóg jeden raczy wiedzieć co do mnie czuje, nawet jeżeli się zastanowić, to jak może tak z dnia na dzień skończyć coś co ciągnęło przecież miesiącami. ja wysyłałem żonie kwiaty i byłem z tego naprawdę dumny a teraz jest mi wstyd pokazywać się u niej w pracy, bo i jak ja wyglądam zwłaszcza w oczach tego gościa ? W końcu dla niego i przed nim pozwoliła mnie poniżyć. I chociaż za to jak traktowałem zonę przez lata zasłużyłem na wiele, tym razem nie potrafię sobie już z tym poradzić. Coś we mnie umarło, nie ma emocji a przynajmniej nie tyle ile powinno. Dziennie patrzę na żonę i zastanawiam się czy mnie kocha, kim tak właściwie dla niej jestem, co będzie dalej... Nie wiem i bardzo się tej przyszłości boję. Wielokrotnie poddawałem próbie zufanie, prawie tak samo często je zawodziłem, może właśnie tak powinna wyglądać kara. tylko w tym wszystkim bardzo się boję że razem ze mną zostaną ukarane moje dzieci a one w niczym nie zawiniły. Nie chcę żeby stały się ofiarą głupoty i braku odpowiedzialności swoich rodziców, ludzi którzy powinni zrobić wszystko żeby uczynić ich świat piękniejszym i bogatszym. Trzymajcie kciuki, bo to teraz bardzo potrzebne.

ja,ona i jej "przyjaciel",zdrada internetowa?:(Drukuj

Zdradzeni w innych związkachWitam Nawet nie sadzilam ze tu bede pisac :(.Opisalam moj problem na innym portalu,ale nikt nie byl w stanie mi pomoc ;( Otoz jestem z pewna dziewczyna w zwiazku ok.2 lat i 5 miesiacy.Wszystko bylo pieknie.Mysle ze to byla wielka milosc od pierwszego wejrzenia.Otoz ta "moja" dziewczyna zaczela pisac z pewnym chlopakiem przez facebook(on jest z innego kraju).Zmienilo sie jej zachowanie:zrobila sie oschla,zmienila podejscie co do zwiazku,stroni od bliskosci.Czasami ja ograniczalam od znajomych,ktorzy propononowali jej seks. Dziewczyna powiedziala mi,ze chyba cos czuje do tego przyjaciela(znaczy kocha go),podoba sie jej,podobaja sie jego dlonie,wlosy,zdjecia itp. :( mimo sie nie widzieli nigdy.Zarzekala sie ze kocha mnie bardziej niz jego,ale czy mozna kogos kochac przez internet?Czy to chwilowe zakochanie?.Kiedys pisal pod zdjeciami,ze jest piekna i ja kocha(specjalnie),co wzbudzalo we mnie zazdrosc i do tego zaczol mnie publicznie oczerniac(ze jestem nienormalna,nie zasluguje na dziewczyne),robil to tak bym wyszla na idiotke.Oczywiscie dziewczyna go bronila,bo za bardzo sie unosze i jestem zazdrosna...Ona go uwaza za przyjaciela,i kocha jak przyjaciela(ja nie wierze w to).Pisalam z nim,ale on zaczol mnie atakowac,ublizac.Powiedzialam dziewczynie,lecz ona nie uwierzyla.Potem dziewczyna byla zla za to ze pisalam z nim(bardziej ufa jemu niz mi).Ona mu nie powiedziala prawdy ze jest ze mna,i co do mnie czuje.Ukrywala to przed nim,tylko napisala ze jestem "wazna osoba"dla Niej(dowiedzialam sie tego od niego).Sytuacja teraz sie bardzo zmienila,wczoraj mi napisala,ze chce byc sama i zyc w celibacie bez bliskosci i pocalunkow.To bardzo dziwne,poniewaz 2 tygodnie temu doszlo do bliskosci i wczesniej tez.Nie bylo z tym problemu. Myslicie,ze popelnilam jakis blad?Czy jakis wplyw mial tamten jej "przyjaciel"?On raz ja oszukal i byla zalamana.Potem znow mu zaufala(ten chlopak ma dziewczyne).Wysyla jej rozne linki do pieknych piosenek i tekstow.Jestem zawiedziona :(( Chcialam dodac,ze dbalam o dziewczyne:okazywalam duzo uczucia,poswiecalam sie,(nawet jak byla smutna moglam do niej przyjechac o 2 w nocy).Moze za duzo okazywalam uczuc?Gdzie moglam popelnic blad? Nie wiem co ja zrobilam zle,chcialambym wiedziec... smutek86

oto czlowiek...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romanszdradzalem i gdyby znow nadazyla sie okazja pewnie znow bym zdradzil.nie potrafie nad tym panowac nie potrafie tego powstrzymac.wiem ze zle robie.niewiem co chce tym osiagnac jednak mysl o zdradzie bliskiej mi osoby jest tak silna ze nie potrafie powiedziec sobie nie. ze dam rade i powstrzymam sie od tego jednak brne w to i az wstyd sie przyznac nie mam wyzutow sumienia.no moze raz kiedy zrobilem to z prostytutka.czulem sie z tym zle.kobiety z ktorymi zdradzalem swoja druga polowke zawsze byly zamezne i zawsze byly to blondynki.przeanalizowalem to i po czasie zdalem sobie z tego sprawe ze mialy blond wlosy i byly w zwiazku malzenskim.tak nieswiadomie trzymalem sie tego schematu.zdalem sobie z tego sprawe calkiem niedawno.gdyby ktos sie mnie zapytal dlaczego zdradzam to pewnie uslyszalby w odpowiedzi martwa cisze.nie potrafie odpowiedziec na to pytanie.nie wiem co jest motorem mojego dzialania.moze fakt iz mam przez moment kobiete ktorej facet jest nie swiadomy tego ze moze go zdradzic?????byc moze w ten sposob ja sie jakos dowartosciowuje ze jestem w tym lepszy niz oni????ze daje tym kobietom wiecej przyjemnosci niz ich mezowie????nie potrafie na to odpowiedziec.byc moze kreci mnie fakt ze te kobiety uwazaja sie za niedostepne a ja je zdobywam do momentu az pojda ze mna do lozka.nigdy jakos nie interesowal mnie szybki sex.wolalem zdobywac kobiete powoli zabiegac o jej wzgledy a potem,a potem zaciagnac ja do lozka raz, kilka a potem zapomniec o tym,o niej.bez watpienia jest to chore wiem ze ja jestem chory.wiem ze to co robie jest niemoralne, zle ,podle.chce to zmienic w obliczu faktu ze teraz to moja druga polowka mnie zdradza,czuje lek ,nie potrafie wyobrazic sobie ze to teraz ona mnie zdradza chociaz o moich zdradach nie wie nic wpadam w panike gubie sie,bladze,dziwne co?ja zdradzalem i nie mialem wyzutow a teraz jestem zdradzany i....,i tak bardzo sie tego boje,boje sie ze ktos moze mi ja odebrac.pewnie nie powinienem nie czuc nic ale czuje i wiem jak czuje sie czlowiek zdradzony.oto chora historia czlowieka,oto czlowiek ktory poniosl kare za swoje postepowanie.piszac to do was ktozy beda to czytac nie spodziewam sie wspolczucia ani zalu chcialem to po prostu z siebie wyrzucic.dziekuje.

kiedy ?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansOpisałem dziś swoją historię, ale znikła nie wiem dlaczego. Ponieważ zależy mi na opinii osób spotykających się na tym forum, w skrócie napiszę o co chodzi. Małżeństwo od 12 lat, dwoje dzieci 12 i 5. 7 lat temu przyznałem się do zdrady, od tamtej pory jest równia pochyła, żona nie potrafiła wybaczyć, być może ja się za mało starałem naprawić swoje błędy. W każdym razie obecnie między nami nie ma miłości, bliskości, ciepła. Są coraz częstsze kłótnie, ciche dni i chłód. To tyle tytułem wstępu. Moje pytanie i prośba dotyczy Waszej opinii na temat czy warto dzieci wychowywać w tego typu atmosferze ? Czy lepiej dla nich rozstać się i przynajmniej nie zmuszać ich do oglądania fałszywych relacji ? Dziękuję za wszelkie uwagi i sugestie.

oszustwo - zdrada - dzieckoDrukuj

Zdradzeni w innych związkachPoznajac X byłam po chorym związku. Wstydziałam się, że potrafiłam być z psychopatą 6 lat i dawać mu nonstop szanse.... Opowiedziałam X, że rozstałam się z Y wczesniej niż to było w rzeczywistości - bardzo mi na nim zależało. POza tym nie chciałam, żeby myslał, że ma być lekiem na tamten związek. Zakochałam się bardzo. Nawet nie wiedziałam kiedy zaszłam w ciążę (po pół roku znajomości). Miał być ślub, dom i cała czeredka dzieciaków. Gdy ja leżałam na sali poporodowej X dopadł moje archiwa na płytach CD. Zaczeło się piekło. Wyszło na jaw, że go okłamałam. Mało tego znalazł też nagranie, gdzie jestem z byłym w jednoznacznej pozycji. A przeceiż wtedy miałam być już sama... Jego wściekłość nie znała granic. Nie przyjechał po mnie nawet do szpitala. Od tamtego czasu (zaraz minie rok) były nieustanne jazdy o to, że go okłamywałam i że go upokorzyłam mając takie nagranie. Wtedy, gdy ja byłam w połogu spotykał się z jakąś A. - ponoć ona rozumiała jego smutki jak nikt. Wdał się z nią w romans i za iesiąc będzie dziecko z tego romansu. X nie kocha jej - chce ponoć być ze mną - ma świadomość że nawalił, ale to moja wina - gdybym go nie okłamała to by do tamtej nie poszedł. Pomóżcie mi zrozumieć jego logikę, bo chwilowo mi odjęło rozum..:( nie mam już czym ryczeć, bo jak? a miało być tak cudownie... już zaczęło się "układać"... zaczęłam wierzyć że wyjdziemy z tego jakoś. .. jestem chyba głupia i naiwna???

dlaczego sama się niszczęDrukuj

Zdradzona przez mężaMoja tragedia rozpoczęła się kilka miesięcy temu:(. Sześć lat moim zdaniem udanego małżeństwa (10 lat bycia razem), siedmioletni synek. Nic nie wskazywało na to, że coś się wydarzy mieliśmy wspólne plany, planowaliśmy drugie dziecko i nagle....dziwne zachowanie mojego męża (wyciszony telefon noszony nawet do toalety, nieobecność duchem). Pewnej nocy postanawiam przeszukać jego komórkę (znalazłam PIN w dokumentach) telefon wyczyszczony ze wszystkich smsów, ale po chwili przychodzi jeden od niej. Już nie miałam wątpliwości sms był jednoznaczny, budzę męża wszystkiego się wypiera, że to tylko flirt przez telefon. Następnego dnia coś mnie tknęło przeszukałam jego portfel,znajduję jej zdjęcie. Już weim co to za jedna, koleżanka z pracy. Podczas kłótni słysz, że on nie kocha mnie już od roku, ale był ze mną ze względu na dziecko. Szok nawet nie mam siły płakać. Przez dwa tygodnie nie jem, nie śpię nawet dokładnie nie pamiętam tamtego okresu i on, który nadal się z nią spotyka, ale nie wie czego chce, dlatego ja podjęłam za niego decyzję. Wyprowadzam się na drugi koniec Polski do swojego rodzinnego miasta, składam pozew o alimenty i staram się przetrwać. Ten ból, rozpacz, ta bezsilność, że nic nie mogę zrobić, że straciłam miłość mojego życia, zrozumie tylko ten kto to przeżył. Nie wiem co by było gdyby nie rodzina, która poświęcała mi mnóstwo czasu. Na co dzień funkcjoniję niby normalnie zakładam maskę i każdy się dziwi jak świetnie się trzymam ( a moje wnętrze każdego dnia umiera). Po półtora miesiąca dowiaduję się, że ona jest w ciąży, zamieszkali razem (ja znowu czuję się jakby mi ktoś wbił nóż w plecy, ale dociera do mnie, że to już koniec i wydaje mi się, że zaczynam stawać an nogi nie dzwonię do niego nie piszę). Pomieszkali razem 1,5 tygodnia po tym czasie telefon od niego płacze, błaga, przeprasza, znów wali się mój świat, który pomału zaczęłam budować na nowo równocześnie czuję jakby spełniło się coś niemożliwego radość, ulga strach,wszystko na raz. Jednak daję mu ultimatum jeżeli chce ze mną w ogóle rozmawiać ( nie powiedziałam mu że do niego wrócę) ma się od niej wyprowadzić. Zrobił to natychmiast w ten sam dzień, na drugi dzień przyjeżdża na drugi koniec Polski do nas bez uprzedzenia (chciał nam zrobić niespodziankę). Jak nas zobaczył cieszył się jak dziecko kolejne dwa miesiące są jak w niebie, wyjaśniamy sobie wszystko dużo rozmawiamy,nawet jej ciąża mnie nie odstrasza. Postanawiam przeprowadzić się z powrotem. wszyscy jesteśmy w niebo wzięci, jednak po jakimś czasie zaczynam się dręczyć. wyobrażam sobie ich, rozpamiętuję, przeprowadzam z tą kurewną rozmowy we własnych myślach. Są chwile , że cieszę się i wierzę że damy radę, a za chwilę ryczę i dochodzę do wniosku, żęto bez sensu. Muszę zaznaczyć, że bardzo kocham męża i nie wyobrażam sobie życia bez niego. On też się męczy z tym co zrobił i bardzo stara się mi jakoś pomóc nawet jak wybucham i obrzucam go wyzwiskami (zdarza się) on mnie przytula i mówi, że to minie, że razem damy radę tylko żebyśmy byli razem. Naprawdę On robi wszystko żeby mi nieba przychylić, a ja to wszystko psuję. Czuję sie jak na karuzeli raz na dole raz na górze. Już nie wiem co mam robić sama siebie niszczę ( znowu nie jem nie śpię) dlaczego tak się zachowuję przecież znów jest tak jak chciałam a nawet lepiej. Czuję, że już nie daję rady i sama sobie to robię:(