Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam wszystkich. Nawet nie wiem jak zacząć:(((. Po 18 latach zostałam zdradzona. W sumie osiemnaści lat bardzo dobrych z wieloma trudnymi sytuacjami ale razem szliśmy do przodu. Zostałam wdowa z 4 letnia córką w dość młodym wieku. Po 3 latach poznałam M. Podchodziłam z dystansem ale On ujął mnie swoim zachowaniem. Córka miała już 7 lat. Właściwie wzięłam go z ulicy. W sumie nic nie miał (nawet ciuchy mu kupowałam idiotka). Byliśmy razem 18 lat w tym czasie obrósł w tz. piórka znalazł pracę zaczął b. dobrze zarabiać. Było świetnie, egzotyczne wyjazdy, plany na przyszłość. Jeszcze 2 tyg. temu powtarzał iż chce ze mną spędzić całe życie i zestarzeć się. Nie mogę uwierzyć iż było to 2 tyg. temu. W międzyczasie miałam duże problemy z córką (zaburzenia emocjonalne, zamookaleczenia, ciężkie depresje) teraz jest już trochę lepiej ma 25 lat. Ja też zaczęłam chorować - wygrałam walkę z rakiem. Rak mnie zniszczył mój organizm i libido. Już nie byłam takim "demonem seksu" jak kiedyś. Byłam z nim szczera i wydawało się iż wszystko jest oki. Zaczęły się problemy z mieszkaniem. Właściciel nas sprzedał. Nowi właściciel podnosili czynsz i dalej podnoszą już płacimy pona 2.400 zł. Płacił M. a ja płaciłam media. Zresztą co miesiąc wydaje dużo pieniędzy na leki jakie muszę przyjmować oraz na lekarza i leki córki. Córka nie pracuje tej chwili zdrowie jej nie pozwala.
Jakieś 2 tyg. temu przypadkiem zobaczyłam smsy od jakiejś kobiety na tel M. To był przypadek, nigdy nie przyszło by mi do głowy sprawdzać jego te. bo i po co? Zmroziło mnie. M. Często jeździ w delegacje - taka ma pracę. Ostatnimi laty były coraz dłuższe albo wydłużały się w trakcie pobytu poza domem. A ja wierzyłam iż wszystko jest oki:((. Wiem jak ta kobieta się nazywa wiem gdzie mieszka i jak bardzo go ciśnie o małżeństwo. My sie nie popraliśmy chociaż prosił mnie o rękę 3 razy. W sumie doszliśmy do wniosku już jest dobrze jak jest. 2 tyg. temu pojechał w delegację i już nie wrócił. Znów delegację się przedłużyła o weekend. Nie wytrzymałam i powiedziała iż wiem że mnie zdradza.Wszystko zostawił w domu, powiedział iż przyjedzie po swoje rzeczy. Umawiał się iż przyjedzie do domu porozmawiać. 10 razy nie przyjechał. Nie wiem o co chodzi, boi się spojrzeć mi w oczy. Chyba należą mi sie jakieś wyjaśnienia po 18 latach mieszkania razem??. Znalazłam tę babkę na fejsie, publikuje zdjęcia z M. i swoimi dzieciakami. Zdjęcia są z przed prawie 2 lat. Zamurowało mnie. Nie wiem co mam robić, zawaliło mi się życie. Nie śpię nie jem zaczyna mi odbijać. I w dodatku zostałam w koszmarnie złej sytuacji finansowej. Nie dam rady opłacać czynszu. Pewnie po 3 miesiącach dostanę wydalenie na ulicę:(( Już nie mam siły żyć. On nie odbiera tel. nic . Nie wiem jak tak można, Jakim trzeba być człowiekiem aby tak potraktować bliska osobę. Nie mam nigdzie wsparcia nie mam rodziny a Córka nie wiele mi może pomóc. Boje się iz wylądujemy na ulicy:(( Wiem marudzę ale nie mam komu o tym powiedzieć. Nie mam już siły i różne rzeczy chodzą mi po głowie:(( Boję się iż pęknę i zrobię cos głupiego. Przeprasza iż tak wylewam tu żale ale zostałam z tym wszystkim sama.
Po to jest forum zebys nie byla z tym wszystkim sama
Pamietaj jednak, ze nie bedziesz tu za bardzo przytulana i glaskana i ze nie usiadziemy obok Ciebie by wspolnie plakac. To jedynie wzmocnilo by Twoje cierpienie i poczucie bycia ofiara.
Przede wszystkim musisz zadbac o swoje emocje. Musisz starac sie malymi krokami nabierac dystansu zarowno do Waszej relacji jak i tego co obecnie przezywasz. Przechodzisz wlasnie (to etap jak najbardziej naturalny) przez chaos emocjonalny. Zbyt dlugie trwanie na tym etaoie nie jest jednak korzystne. Pomocne w nabieraniu dystansu do Waszego "zwiazku" moze byc zastosowanie metody "34 krokow". Wielu z nas od tego zaczynalo proces ratowania i leczenia siebie.
Przyjdzir Ci zapewne porzucic dotychczasoqe zycie w dotychczasowym miejscu, ale to tez nie jest koniec swiata. To da sie zrobic (choc nie jest latwo) i rozpoczac nowe zycie w innych byc moze "okolicznosciach przyrody".
Poplacz sobie teraz, ptzezyj zalobe po "smierci" Waszego zwiazku, ale mozliwie szybko przejdz przez drzwi, ktore wlasnie otworzyly sie przed Toba. Jakkolwiel zabrzmi to dzis dla Ciebie absurdalnie, jego zdrada moze byc dla Ciebie poczatkiem nowego, lepszego zycia. Ale to jak faktycznie bedzie to Twoj wybor.
Z tego co piszesz, Twój facet prawdopodobnie od dobrych kilku lat prowadził podwójne życie; jak mogłaś niczego nie zauważyć? a może nie chciałaś widzieć?
Piszesz, że miałaś duże problemy z córką, ale ona ma 25 lat więc kto miał te problemy Ty czy ona? Ja wiem, że to córka, wiem, że dla dzieci zrobi się wszystko, ale czy czasem nie starasz się być Matką Teresą?
W obecnej sytuacji w pierwszej kolejności trzeba starać się zabezpieczyć swoją sytuację finansowo-mieszkaniowe. Udaj się do jakiegoś radcy prawnego po poradę; pewnie w tak dużym mieście jak Wawa jest dostępny bezpłatnie dyżurujący dla ludzi, którym się nie przelewa.
To nie czas na poddanie się; wiele przeszłaś i z tym również sobie poradzisz tylko musisz w to uwierzyć;
Spróbuj ocenić sytuację z boku; czy wolałabyś żyć w niewiedzy kolejnych 18 lat i być oszukiwana?
Wiem że wszystko co piszecie jest prawdą. Wiem to dobrze. Ale w tym momencie rozpadłam się na 10000 kawałków muszę się pozbierać i zawalczyć o siebie. Ale zanim to nastąpi chciałabym aby spojrzał mi w oczy i ze mną porozmawiał. Chciałabym aby nie zachowywał się jak ostatni ch...j. Może za dużo wymagam?? Może powiedzenie iż nie ważne jest jak mężczyzna zaczyna ale jak kończy jednak coś znaczy? Dziękuję za uwagę. I spróbuję tych 34 kroków.
Oczekujesz od niego zachowania takiego jakie Ty sobie wyobrażasz, ale skąd takie oczekiwania? Przebij tę bańkę iluzji; faceta za którego go uważałaś już nie ma; nie licz na lojalność; porzuć swoją naiwność; a nawet gdyby zechciał z Tobą pogadać to co by to zmieniło w tej sytuacji? nie trać energii nie skupiaj się na nim tylko przekieruj ją na siebie; uczucie rozpadu na tysiące drobnych kawałków jest nam dobrze znane, ale jak widzisz żyjemy i mamy się całkiem dobrze; Ty też masz szansę, tylko skup się na tym co istotne i na co masz wpływ.
Magdo,
On nie ma obowiazku reagowac na Twoje: "chcialabym". Nie masz zadnej mocy sprawczej, by na jakimkolwiek czlowieku poza Toba sama wymoc okreslone zachowanie. Marek Aureliusz celnie to ujal piszac: "a chocbys pekl nie zmieni sie postepowanie innych".
Skup sie na tym na co masz wplyw czyli na sobie. On, jesli kiedys odpowie Ci dlaczego to zrobil, jest w calym tym ukladzie duzo mniej istotny.
Magdo,
Ty nie nie masz luzowac tylko skupic sie na tym na co masz REALNY wplyw czyli na WLASNYM zyciu.
Z czasem zrozumiesz, ze oczekiwanie od niego okreslonego zachowania jest nierealne i ze warto skupic sie na sobie i na wlasnym radzeniu sobie z rzeczywistoscia.
Magdo,
W 100 proc. sie z Toba zgadzam. Masz racje - WYDAJE CI SIE
Ty i tylko Ty decydujesz jak odbierasz zdarzenia ze swojego zycia, jak je oceniasz, jaka nadajesz im wartosc i jakie znaczenie.
Ty rowniez decyduj3sz o tym czy postepowac dobrze czy zle, dbac o siebie czy siebie krzywdzic.
Innymi slowy to Ty i tylko Ty decydujesz o tym, czy zyjesz dobrze czy zle.
mnie w tej historii uderza jedno ,, Wiem jak ta kobieta się nazywa wiem gdzie mieszka i jak bardzo go ciśnie o małżeństwo. My sie nie popraliśmy chociaż prosił mnie o rękę 3 razy" czy przypadkiem nie dotego sprowadza sie wasz problem - on sie tobie kilka razy oswiadcza, bez rezultatu, spotyka kobiete, ktora chce byc jego, ja go nie usprawiedliwiam, ale 18 lat razem, a u ciebie jeszcze nie zasluzyl na bycie mezem?
Z opisu autorki jawi się ten pan dobrze, myślę że na początku związku tak było, właśnie co się stało że się zmieniło...?
Możliwe, że blebleblee ma rację w tym co napisał a z pewnością część racji bo problem pewnie był większy...
Magda, masz ok 50 lat i rozumiem,że świat Ci zawalił się całkowicie. Jednak urażona duma i złamane serce nie są teraz Twoim największym problemem, lecz finanse. Weź na to skieruj swoje działania, szukaj tańszego mieszkania, bo wylądujesz z córką na bruku. Bez względu na jej problemy, ona też musi się w tym temacie wykazać i chocby świat stanął na głowie, to musisz to ogarnąć. To jest teraz piorytet, a nie zdjęcia kochanki na fejsie. On odszedł, bo chciał i tyle. Dorosły facet sam odpowiada za swoje wybory i siłą go do powrotu nie przymuszaj, bo wyjdzie Ci to bokiem. Weź teraz naprawdę odpowiedzialność za swoje życie bez opierania się na nim. Szukaj lokum, nie powodów zdrady, bo ich nie znajdziesz. Dasz radę.
Magdo,
Przeciez tu moze buc cala masa powodow "dlaczego".
Od wstydu przed Toba, poprzez cale spektrum powodow "pomiedzy", po tworzenie "dobrej legendy" i lek przed Twoja reakcja.
Wyjasni lub nie wyjasni, a nawet jesli wyjasni to po pierwsze czy zgodnie z prawda, a po drugie czy z ta wiedza bedzie Ci latwiej?
Jestes juz dzis gotowa by udzwign a c KAZDA "prawde"?
Romanos udźwignę każdą prawdę jestem silna. Zresztą wolę prawdę niż sytuację jaka jest teraz. A przyjść musi do domu bo tu zostały wszystkie jego rzeczy. Dokumenty, motor, skuter itd. On po prostu boi się konfrontacji. Może boi się mojej reakcji?? Ale ja już się pogodziłam z tym co zrobił. Zresztą nie jestem typem kobiety która robi afery. A może po prostu nie ma jaj??
Obys sie nie przeliczyla...
Tymczasem nie rozmyslaj i nie tworz "scenariuszy altrnatywnych".
Tak jak doradzaja inne osoby, zacznij budowac swoj swiat bez niego. Kontakt z prawnikiem i psychologiem jest bardzo wazny, bo musisz wiedziec na czym stoisz i dokad isc. Wszystko to po to, zebys nie zostala przez swoje zaniedbania z niczym jak rowniez po to, bys gdy dojdzie do konfrontacji, byla juz chocby pol kroku do przodu.
Jakkolwiek bedziesz byc moze chciala zaklinac rzeczywistosc, to co minelo juz nie wroci i ZAWSZE bedzie inaczej.
Corka tez musi sie usamodzielnic czy to z wlasnej woli czy "z pomoca" Twojego kopniaka. I nie ma tu znaczenia stan w jakim ona teraz jest.
Pewnie masz rację. Pójdę do przodu i konfrontacji się nie boję. A córka, nie wiem jak będzie osobom z ciężką depresją i osobowością bordeline "kopniak" może tylko skierować w złą stronę. To nie jest takie proste jak myślisz.
A córka, nie wiem jak będzie osobom z ciężką depresją i osobowością bordeline "kopniak" może tylko skierować w złą stronę.
Skąd się wzięło borderline? To jakieś podejrzenia czy realne przesłanki? Albo diagnoza specjalisty?
Cytat
Zresztą wolę prawdę niż sytuację jaka jest teraz.
Zapytam jeszcze raz. Co ta prawda w tej sytuacji wg Ciebie zmieni?
Przecież sytuacja jest bardzo klarowna. Wszystko jest jasne. Czego jeszcze potrzebujesz aby porzucić życzeniowość?
Magdo,
Mam wrazenie, ze swoje dalsze dzialania za bardzo uzaleznisz od tego co zrobi "twoj" facet.
Nie tylko z reszta od niego, stanem corki ronirz probujesz sie "tlumaczyc".
To nie tak...
Oczywiscie, zdrowie corki ogrnicza Ciebie w ruchach (inna rzecz ze sam "borderyzm" jest czesto dla chorego, dobra wymowka, by nic ze soba nie robic i maksymalnie erowc na innych), ale tylko do w pewnym i to wcale nie wielkim stopniu. Podobnie jego dzialnia i zaniechania.
Jest cala masa spraw, ktore niezwlocznie powinnas zaczac ogarniac bez wzgledu na corke i jego. Naprawde musisz zapanowac nad chaosem emocjonlnym jaki masz w sobie i nad sprawami materialnymi.
Bo sie obudzisz w "carnej d...e"
Poczciwy - córka ma zdiagnozowana chorobę. A skąd się wzięło bordeline?? po prosta ma i tyle. Dla mnie prawda ma znaczenie. Życzeniowość - nie wiem czemu tak myślisz? Niczego od niego nie chcę tylko prawdy to dużo po 18 latach?? A tak ogólnie czuję się atakowane przez ciebie. Dlaczego??
Raczej dostajesz kubel zimnej wody na glowe
Poczciwy ma racje - prawda z jego (Tojego eks) ust nic nie zmieni i nie sprawi, ze pojdziesz chocby krok do przodu. Czego potrzebujesz? Ma powiedziec jak bylo i "szczerze przeprosic"? Chcesz widziec jak sie kaja i napawac swoja "moralna wyzszoscia"?
Naprawde, nie tedy droga. Lepiej skupic sie na pracy nd soba, bo tylko wkladajac wysilek w siebie jestes w stanie to niewatpliwie bardzo zle.doswiadczenie bycia osoba zdradzona przekuc w "sukces".
A tak ogólnie czuję się atakowane przez ciebie. Dlaczego??
A na co liczyłaś logując się na tym forum? Juz w pierwszym poście bodajże Romanos napisał Ci czego możesz się spodziewać na forum. Czego nie zrozumiałaś?
Twoje odczucia są tylko Twoimi odczuciami a o moich intencjach póki co nie masz pojęcia; a wiesz dlaczego? bo wolisz grac ofiarę, wygodnie Ci w tej pozycji; kolejna, która oczekuje głaskania po głowie a co gorsza myśli, że przyniesie to w perspektywie czasu wymierne korzyści; obudź się w końcu.
Magda, czekasz na jego gadki szmatki, bo inaczej nie możesz iść dalej? To ja Ci powiem za niego: oddaliłaś się, nie poświęcałaś mu czasu, a zresztą on ma wielki ból serca i jest mu bardzo przykro, zatem sam NIE WIE czemu to się stało.
A prawda jest jedna dla wszystkich zdradzonych: chciał, szukał, znalazł, zrobił to.
I cokolwiek się stanie, czy wrócicie do siebie, czy nie, to jedna lekcja jest dla Ciebie do odrobienia i to natychmiast: weź się za siebie i patrz tylko na siebie i ufaj tylko sobie. Zostałas z niczym jak wiele z nas, bo zaufałaś bezgranicznie, a nawet uwiesiłaś się na nim. Odszedł i co teraz? Teraz życie budujesz od nowa i tak dzień po dniu uczysz się żyć na swój rachunek. Dasz radę, choćbyś miała ten spokój i bezpieczeństwo wydrapać ze ściany. Jesteś wolna i tak na to spójrz, bez ograniczeń, bez lęku co on powie. Uwierz w siebie.
Pani Magdo, bardzo jest mi przykro z powodu tej sytuacji, w pewnym sensie wydaje mi się, jakbym brał w tym udział, ale jakby w kolejnej odsłonie, w relacji z Pani córką. To jej opis przykuł moją uwagę, przez chwilę pomyślałem, że mowa jest właśnie o osobie, z której powodu ja tu jestem...
Cytat
A skąd się wzięło bordeline?? po prosta ma i tyle.
Nie!- to przez brak ojca, a może też (chociaż nie wiem jak jest w tym przypadku) przez Pani obojętność. Proszę niech Pani żyje dla siebie i dla niej i walczy o to, żeby nie powtórzyła tych samych błędów. To trudne, wręcz heroiczne wyzwanie, ale trzeba walczyć o to co się da uratować. Tamten facet w ogóle nie ma znaczenia, to Wy się liczycie!
Pamietaj jednak, ze nie bedziesz tu za bardzo przytulana i glaskana i ze nie usiadziemy obok Ciebie by wspolnie plakac. To jedynie wzmocnilo by Twoje cierpienie i poczucie bycia ofiara.
Przede wszystkim musisz zadbac o swoje emocje. Musisz starac sie malymi krokami nabierac dystansu zarowno do Waszej relacji jak i tego co obecnie przezywasz. Przechodzisz wlasnie (to etap jak najbardziej naturalny) przez chaos emocjonalny. Zbyt dlugie trwanie na tym etaoie nie jest jednak korzystne. Pomocne w nabieraniu dystansu do Waszego "zwiazku" moze byc zastosowanie metody "34 krokow". Wielu z nas od tego zaczynalo proces ratowania i leczenia siebie.
Przyjdzir Ci zapewne porzucic dotychczasoqe zycie w dotychczasowym miejscu, ale to tez nie jest koniec swiata. To da sie zrobic (choc nie jest latwo) i rozpoczac nowe zycie w innych byc moze "okolicznosciach przyrody".
Poplacz sobie teraz, ptzezyj zalobe po "smierci" Waszego zwiazku, ale mozliwie szybko przejdz przez drzwi, ktore wlasnie otworzyly sie przed Toba. Jakkolwiel zabrzmi to dzis dla Ciebie absurdalnie, jego zdrada moze byc dla Ciebie poczatkiem nowego, lepszego zycia. Ale to jak faktycznie bedzie to Twoj wybor.
Z tego co piszesz, Twój facet prawdopodobnie od dobrych kilku lat prowadził podwójne życie; jak mogłaś niczego nie zauważyć? a może nie chciałaś widzieć?
Piszesz, że miałaś duże problemy z córką, ale ona ma 25 lat więc kto miał te problemy Ty czy ona? Ja wiem, że to córka, wiem, że dla dzieci zrobi się wszystko, ale czy czasem nie starasz się być Matką Teresą?
W obecnej sytuacji w pierwszej kolejności trzeba starać się zabezpieczyć swoją sytuację finansowo-mieszkaniowe. Udaj się do jakiegoś radcy prawnego po poradę; pewnie w tak dużym mieście jak Wawa jest dostępny bezpłatnie dyżurujący dla ludzi, którym się nie przelewa.
To nie czas na poddanie się; wiele przeszłaś i z tym również sobie poradzisz tylko musisz w to uwierzyć;
Spróbuj ocenić sytuację z boku; czy wolałabyś żyć w niewiedzy kolejnych 18 lat i być oszukiwana?
On nie ma obowiazku reagowac na Twoje: "chcialabym". Nie masz zadnej mocy sprawczej, by na jakimkolwiek czlowieku poza Toba sama wymoc okreslone zachowanie. Marek Aureliusz celnie to ujal piszac: "a chocbys pekl nie zmieni sie postepowanie innych".
Skup sie na tym na co masz wplyw czyli na sobie. On, jesli kiedys odpowie Ci dlaczego to zrobil, jest w calym tym ukladzie duzo mniej istotny.
Komentarz doklejony:
Masz rację Romanos, muszę wyluzować. Ale jakoś w tej chwili jeszcze nie potrafię(
Ty nie nie masz luzowac tylko skupic sie na tym na co masz REALNY wplyw czyli na WLASNYM zyciu.
Z czasem zrozumiesz, ze oczekiwanie od niego okreslonego zachowania jest nierealne i ze warto skupic sie na sobie i na wlasnym radzeniu sobie z rzeczywistoscia.
W 100 proc. sie z Toba zgadzam. Masz racje - WYDAJE CI SIE
Ty i tylko Ty decydujesz jak odbierasz zdarzenia ze swojego zycia, jak je oceniasz, jaka nadajesz im wartosc i jakie znaczenie.
Ty rowniez decyduj3sz o tym czy postepowac dobrze czy zle, dbac o siebie czy siebie krzywdzic.
Innymi slowy to Ty i tylko Ty decydujesz o tym, czy zyjesz dobrze czy zle.
Cytat
a później
Cytat
Starał się dla was bardzo, pomimo że przyszedł z niczym.
Jak Ty zachowywałaś się w stosunku do niego, doceniałaś to?
Z jakiegoś powodu nie podołał.
Cytat
A może to nie dla nich się starał?...
Cytat
Z opisu autorki jawi się ten pan dobrze, myślę że na początku związku tak było, właśnie co się stało że się zmieniło...?
Możliwe, że blebleblee ma rację w tym co napisał a z pewnością część racji bo problem pewnie był większy...
Przeciez tu moze buc cala masa powodow "dlaczego".
Od wstydu przed Toba, poprzez cale spektrum powodow "pomiedzy", po tworzenie "dobrej legendy" i lek przed Twoja reakcja.
Wyjasni lub nie wyjasni, a nawet jesli wyjasni to po pierwsze czy zgodnie z prawda, a po drugie czy z ta wiedza bedzie Ci latwiej?
Jestes juz dzis gotowa by udzwign a c KAZDA "prawde"?
Tymczasem nie rozmyslaj i nie tworz "scenariuszy altrnatywnych".
Tak jak doradzaja inne osoby, zacznij budowac swoj swiat bez niego. Kontakt z prawnikiem i psychologiem jest bardzo wazny, bo musisz wiedziec na czym stoisz i dokad isc. Wszystko to po to, zebys nie zostala przez swoje zaniedbania z niczym jak rowniez po to, bys gdy dojdzie do konfrontacji, byla juz chocby pol kroku do przodu.
Jakkolwiek bedziesz byc moze chciala zaklinac rzeczywistosc, to co minelo juz nie wroci i ZAWSZE bedzie inaczej.
Corka tez musi sie usamodzielnic czy to z wlasnej woli czy "z pomoca" Twojego kopniaka. I nie ma tu znaczenia stan w jakim ona teraz jest.
Cytat
Skąd się wzięło borderline? To jakieś podejrzenia czy realne przesłanki? Albo diagnoza specjalisty?
Cytat
Zapytam jeszcze raz. Co ta prawda w tej sytuacji wg Ciebie zmieni?
Przecież sytuacja jest bardzo klarowna. Wszystko jest jasne. Czego jeszcze potrzebujesz aby porzucić życzeniowość?
Mam wrazenie, ze swoje dalsze dzialania za bardzo uzaleznisz od tego co zrobi "twoj" facet.
Nie tylko z reszta od niego, stanem corki ronirz probujesz sie "tlumaczyc".
To nie tak...
Oczywiscie, zdrowie corki ogrnicza Ciebie w ruchach (inna rzecz ze sam "borderyzm" jest czesto dla chorego, dobra wymowka, by nic ze soba nie robic i maksymalnie erowc na innych), ale tylko do w pewnym i to wcale nie wielkim stopniu. Podobnie jego dzialnia i zaniechania.
Jest cala masa spraw, ktore niezwlocznie powinnas zaczac ogarniac bez wzgledu na corke i jego. Naprawde musisz zapanowac nad chaosem emocjonlnym jaki masz w sobie i nad sprawami materialnymi.
Bo sie obudzisz w "carnej d...e"
Poczciwy ma racje - prawda z jego (Tojego eks) ust nic nie zmieni i nie sprawi, ze pojdziesz chocby krok do przodu. Czego potrzebujesz? Ma powiedziec jak bylo i "szczerze przeprosic"? Chcesz widziec jak sie kaja i napawac swoja "moralna wyzszoscia"?
Naprawde, nie tedy droga. Lepiej skupic sie na pracy nd soba, bo tylko wkladajac wysilek w siebie jestes w stanie to niewatpliwie bardzo zle.doswiadczenie bycia osoba zdradzona przekuc w "sukces".
Cytat
A na co liczyłaś logując się na tym forum? Juz w pierwszym poście bodajże Romanos napisał Ci czego możesz się spodziewać na forum. Czego nie zrozumiałaś?
Twoje odczucia są tylko Twoimi odczuciami a o moich intencjach póki co nie masz pojęcia; a wiesz dlaczego? bo wolisz grac ofiarę, wygodnie Ci w tej pozycji; kolejna, która oczekuje głaskania po głowie a co gorsza myśli, że przyniesie to w perspektywie czasu wymierne korzyści; obudź się w końcu.
To może inaczej; napisz w takim razie jakie masz oczekiwania co do nas?
A prawda jest jedna dla wszystkich zdradzonych: chciał, szukał, znalazł, zrobił to.
I cokolwiek się stanie, czy wrócicie do siebie, czy nie, to jedna lekcja jest dla Ciebie do odrobienia i to natychmiast: weź się za siebie i patrz tylko na siebie i ufaj tylko sobie. Zostałas z niczym jak wiele z nas, bo zaufałaś bezgranicznie, a nawet uwiesiłaś się na nim. Odszedł i co teraz? Teraz życie budujesz od nowa i tak dzień po dniu uczysz się żyć na swój rachunek. Dasz radę, choćbyś miała ten spokój i bezpieczeństwo wydrapać ze ściany. Jesteś wolna i tak na to spójrz, bez ograniczeń, bez lęku co on powie. Uwierz w siebie.
Cytat
Nie!- to przez brak ojca, a może też (chociaż nie wiem jak jest w tym przypadku) przez Pani obojętność. Proszę niech Pani żyje dla siebie i dla niej i walczy o to, żeby nie powtórzyła tych samych błędów. To trudne, wręcz heroiczne wyzwanie, ale trzeba walczyć o to co się da uratować. Tamten facet w ogóle nie ma znaczenia, to Wy się liczycie!