Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam, jestem w związku już 3 lata. Pół roku temu zareczylam się z partnerem. Ogólnie jesteśmy zgodni, kazde z nas w jakis sposob dopelnia siebie. Jest między nami problem że czesto sie klocimy, ale tylko przez to że zazywa narkotyki, tzn był w ośrodku, przestal brac i zaczelo nam sie w końcu normalnie ukladac. Do pewnego czasu.. Poklocilismy sie o to ze pojechal sam do kina nie zabierajac mnie. Bolalo mnie to. Gdy sie z nim spotkalam to bylam zla, a on zrobil kolejna awanturę. Obrazil sie na mnie tak ze przez 2 tygodnie sie ze mna w ogole nie kontaktował. Cierpiałam bo tak na prawde to nie ja zawinilam. Pogorzilismy sie. Po jakims czasie okazalo sie ze spotkal kolegę z dawnych lat i wtedy zaczelo sie dla mnie pieklo. Ciagle wyjazdy do niego, wracanie następnego dnia poznym popoludniem lecz zachowywal sie w miare normalnie. Do czasu.. Byly jego urodziny. Oczywiście pojechał tam sam. Wrocil następnego dnia. Mialam dziwne przeczucie. Czułam w srodku bol. Gdy zadzwonil d niego kolega , wyszedł. Poszłam za nim i podsluchalam rozmowe. Rozmawial z kolega i uslyszalam imie dziewczyny. Mowil koledze ze jutro sie z nia spotka na mieście. Był wściekły ze wszystko słyszałam i zrobil awanturę, nie bedac dluzna wykrzyczalam wszystko i wyszłam. Następnego dnia pisał i dzwonil ze nic nie zrobił i ze mnie przeprasza. Nie chcialam tego sluchac. Sprobowalam zaufac. Spiac u niego zaczelam patrzec w smsy w jego telefonie. Widziałam wiadomości jak sie z nia umawial na randke. Zaczelam płakać ale nic nie powiedziałam że wiem,.nawet do tej pory. On sie staral, ciągle razem wychodzilismy, przestał jeździć do tego kolegi i myślałam ze juz Bedzie dobrze. Mylilam sie. W Wielka sobote bylam z nim lecz byl dziwny dla mnie. Prawie wcale sie nie odzywal, siedział i patrzył w telewizor. O 22 poszlam do domu. Wielkanoc.. napisal mi ze jedzie do kolegi bo jest u niego w domu awatura, prosilam zeby przyszedł do mnie ale nie chcial. Dzwonilam zeby przyjechał, znowu mialam to uczucie niepokoju i strachu. Wylaczyl telefon. Cierpialam, plakalam az w koncu powiedziałam sobie ze koniec z nami. Wrócił dopiero w Lany Poniedziałek po południu. Jak gdyby nigdy nic dzwonił chcial sie spotkac. Poszłam tam zeby usłyszeć co ma mi do powiedzenia. Powiedział ze mam mu nie ufać i że jak chce prawde mam zadzwonic do jego mamy. Jego mama powiedZiała mi wszystko. Sprowadzil sobie jakas dziewczynę we Wielkanoc rano. Powiedział ze nie ma gdzie spac. Wtedy to byl cios ponizej pasa. Nie chciałam go nigdy ogladac. Trafił do szpitala, bylo mi go bardzo szkoda i go odwiedzalam. Teraz gdy jest e domu ciągle chce zebym przyszła. Powiedziałam mu gdy mnie przepraszał ze spróbuje dac mu szansę ale nie wiem czy dam rade. Ciagle to do mnie wraca. Z tego co wiem to zdradził mnie bo sie przyznał ale nic więcej nie chce mowic. Ja mam to ciągle przed oczyma choc nigdy jej nie widziałam. Ciągle mi się to sni. Nie potrafie spojrzec mu w oczy, uśmiechnąć sie ani nic. Nie potrafie wybaczyc. Nie umiem. A wybaczalam duzo. Gdy pojawila sie uzywka bil mnie, plul, ciagnal za wlosy, obrazal, gdy przeszło przepraszał i plakal. Wybaczalam, ale z tym nie umiem sobie poradzic. Bardzo proszę o rade. Ja jestem bardzo dobra osoba, staram sie wszystko dla niego robic, pomagam mu we wszystkim jestem na każde zawolanie. Nigdy sie na mnie nie zawiodl. Broniłam go we wszystkim i sie opiekuje. Nie potrafię tego znieść za bardzo mnie to boli. Pomocy...
Po pierwsze odradzam związku z osobą uzależnioną od jakichkolwiek używek. To jest moja droga gorsze od zdrady, jeszcze o tym nie wiesz. Życie z nałogowcem to ciągła walka o jego trzeźwość... Ty walczysz żeby go wyciągnąć z rynsztoku, a on walczy żeby tam wrócić.
Nawet są osoby, które po terapiach wiele lat nie piją/nie ćpają. Ale po tych paru latach pojawi się tzw nawrót, nie daj boże znowu sięgną po używkę i piekło zaczyna się na nowo. Po co Ci to? Uciekaj od tego jak najdalej!!
Druga rzecz, z nałogami zazwyczaj idą w parze zdrady. Dlatego, że nałóg to nie tylko ćpanie i picie, to cały szereg zaburzeń emocjonalnych i psychicznych, które są także na trzeźwo.
W skrócie mówiąc: MĘCZARNIA, odradzam.
No i już tak na sam koniec: tolerujesz upokorzenia, tolerujesz zdrady. Nie masz do siebie samej szacunku czy jak?
Może udaj się do pdychologa, może jesteś współuzależniona... Twoja akceptacja na te numery nie jest normalna. Dając mu kolejne szanse i wybaczając te numery, dajesz mu przyzwolenie na dalsze traktowanie Ciebie w ten sposób.
Gdy pojawila sie uzywka bil mnie, plul, ciagnal za wlosy, obrazal, gdy przeszło przepraszał i plakal. Wybaczalam
Kobiety są dla mnie nieustającą zagadką! Te podświadome umiłowanie siły i uciekającego zaćpanego samca do puszczy... To współuzależnienie od takich emocji!
Tu chyba nie dowiesz się nic innego poza głosem rozsądku - wiej od niego, nie marnuj swojego życia!
Jak ma pociąg do używek, to nic dobrego z tego nie będzie. Za to dużo emocji i cierpienia, bo to egoiści są - zawsze muszą mieć dobrze. Jak trzeba będzie mieć na prochy, to bez zająknięcia na ulicę Cię pośle, byś mu zarobiła? Nie pójdziesz?! No coś ty, powie - nie kochasz mnie, przecież wiesz, jak bardzo tego potrzebuję! A potem użyje siły! On musi mieć dobrze tylko dla siebie.
Co zrobił? Zrobił sobie dobrze! Ot, taki mały skok w bok. Pojawiła się nowa laska, mógł sobie posamczyć, zrobić fajnie - Ty Misiaczku więc idziesz w odstawkę na półkę w tym czasie - nie ma Cię, jesteś w rezerwie!
Jak będzie potrzebował, to się do Ciebie przyczołga pod drzwi, gdzie będzie przepraszał i groził, byś tylko zrobiła mu dobrze. Ale to jemu ma być zawsze dobrze - a Tobie co najwyżej, nędzne ochłapy z tego pańskiego stołu.
Jeśli myślisz kiedyś o dzieciach - nie skazuj nie tylko siebie, ale i ich na dość podły los. To nie jest materiał na męża i ojca. Póki możesz - uciekaj z tego związku, zmień kartę w telefonie, starą wyrzuć - zero kontaktu. Ratuj siebie i własne życie! Wiej!
:cacy
Bardzo proszę o rade. Ja jestem bardzo dobra osoba,
staram sie wszystko dla niego robic,
pomagam mu we wszystkim jestem na każde zawolanie.
Nigdy sie na mnie nie zawiodl. Broniłam go we wszystkim i sie opiekuje.
Martusiu, jest jakiś konkretny powód (np. wzorce rodzinne, wrodzone predyspozycje) dla którego jesteś w stanie całe Twoje życie uzależnić od człowieka który nie dość że Cię nie kocha, ale nawet nie szanuje.
Siiebie przy tej okazji ustawiłaś w roli cierpiętnicy, poświęcającej się na własne życzenie. To tylko Twój wybór, miej tego świadomość.
Pytasz o radę i pewnie oczekujesz takiej która podpowie Ci, co Ty masz zrobić by "narzeczony" się zmienił.
Moja odpowiedź brzmi: wpływ masz tylko na siebie.
Niie można nikogo zmienić wg swoich upodobań.
Ale z całą pewnością można zmienić siebie..
Za taką zmianą siebie idą właściwe wybory i właściwe decyzje, te przekładają się na inną jakość życia.
Póki co, jakość relacji jaką masz z obecnym narzeczonym (o zgrozo przyszlym mężem!) nie posiada żadnej wartości. Bo przecież wartością nie jest ewidentna autodestrukcja której doświadczas ale też jesteś współtwórczynią.
Mam nadzieję, że owa relacja nie jest całym Twoim życiem, bo jeśli jest, to sprawa i tak skomplikowana, komplikuje się bardziej.
Jesteś od tego pana uzleżniona, to należy powiedzieć wprost.
Tak jak on od używek, tak Ty od niego. Zatem stan Twój jest także "chorobowy".
W takim stanie umysłu raczej nie dokona się żadna zmiana w Twoim postrzeganiu, taka która wyprowadzi Cię z błędnego koła zależności.
Póki chcesz w tym trwać, żadna treść dewaluująca ten układ nie jest w stanie tego zmienić. Zmiany Ciebie mogą się rozpocząć dopiero wtedy gdy zdasz sobie sprawę że trwasz w patologicznym układzie i zechcesz świadomie wyjść z tego układu..
..,, jesteśmy zgodni, ........... czesto sie klocimy,..."
...,, bil mnie, plul, ciagnal za wlosy, obrazal, gdy przeszło przepraszał i plakal....."
... staram sie wszystko dla niego robic, pomagam mu we wszystkim jestem na każde zawołanie..."
To ostatni dzwonek na faceta dla 23 latki ?
Dlaczego się tak bardzo nie szanujesz,dlaczego obcemu facetowi dajesz sobą pomiatać?Po co go tak tłumaczysz?
Wiesz jak wygląda miłość z twojej strony,dlaczego nie dziwi cię to ze jego,,miłość"jest inna??????
Kochać to nie znaczy tłumaczyć,wyręczać,tolerować syf,płaszczyć się,wszystko wybaczac.Są jakieś granice.
On się z tobą nie liczy.Ważniejszy jest nałóg,impreza,kolega,koleżanka itd.Oślepłaś z tej miłości?
Przeprasza gdy chce spokoju a jak go ma zaczyna od nowa.
Pracujesz,masz rodzinę?
Dziękuję za dobre rady ale dalej nie potrafie nic zmienić. Jak chciałam odejść to i tak mnie przekonal ale ja nie potrafię byc dla niego nawet mila. Ja juz po prostu nie mam sily jestem tym wszystkin wykonczona. Rodzina.. taaak mam ja, ale nie czuje sir w niej dobrze mam dobre kontakty tylko z mama a reszta ma mnie totalnie gdzieś. Ka pomóc mam kazdemu, gdy ja pomocy potrzebuje wszyscy sie odwracają
Przecież Tobie jest potrzebna bardzo konkretna terapia. Nie bez powodu wpadłaś w sidła uzależnionego. Na tym forum pomoc dla Ciebie jest dość ograniczona. Nie tyle, że da Ci się pomóc, co narzędzia są ograniczone.
Przede wszystkim potrzebna jest rozmowa. Z jakiej rodziny podchodzisz? Dlaczego tylko mama jest jedyną osobą zdolną do pomocy? Czy masz przyjaciół, pracę?
Tata ma ciągle do mnie pretensje i nie traktuje mnie jak córkę tylko jak wroga. Mam dwóch braci starszy ciagle mnie obraża nie wazne co do niego powiem. Młodszy jest juz podobny do starszego, ciagle cos chce, a jak ja o coś poproszę to nic dla mnie nie chce zrobić. Do tego popadlam w depresje, przebywam na zwolnieniu lekarskim, ponieważ leki ktore dostalam od lekarza przestaly działać i mi je zmienil. Jestem juz dosłownie wrakiem, nic mnie nie cieszy i nie mam w nikim wsparcia. To nie jest tak ze sie żale, ale pisze jaka jest po prostu prawda.
Martuś, kochana - co byś poradziła osobie, o której byś wiedziała, że porusza się w bagnie i już tkwi w nim prawie do połowy?!
Nie ruszaj się, i tak wciągnie na dno?
Czy może coś innego? Że to może ta chwila, by zmienić swoje życie. Jeśli tkwisz w toksycznym układzie, ma on na Ciebie taki wpływ jak powolna trucizna. Stąd depresja.
Wyjedź, zmień otoczenie, zacznij od nowa żyć.
Nie, on raczej tylko pali i czasmi to gorsze ale tak to nic gorszego nie bierze. Kiedy ja próbowałam mu jakos to wybaczyć on znowu zaczyna robić mi to samo i znowu leżę i placze i siebie o wszystko obwiniam a to on jest wszystkiemu winien, ja juz nie mam dosłownie na nic sily
Kobieto właśnie nadszedł moment by wykrzesać resztki sił i dać nogę z tego bagna
człowiek wiele może jeżeli tylko zechce, więc do dzieła bo gorzej niż jest to już nie bedzie
Kochana uciekaj czym prędzej. Mam w rodzinie osobę uzależnioną i to jest błędne koło: bierze-odwyk-jakiś czas nic i znowu. Nie wierz w nic bo uzależnieni to doskonali kłamcy. Będzie mówił i robił wszystko żeby cię przekonać a za plecami będzie robił swoje. Jeśli mówi prawdę, że nie bierze "nic gorszego" dziś, jutro może jednak wziąć. Do tego jak wspomniał Amor HIV i WZW. Uciekaj póki możesz bo im dalej w las tym ciemniej.
Nie, on raczej tylko pali i czasmi to gorsze ale tak to nic gorszego nie bierze.
czasami... A co jeśli jest nosicielem? Co jeśli już zaraził Ciebie? Przecież taka uzależniona osoba nie panuje nad tym co robi. Jak sobie wyobrażasz przyszłość z chodzącą bombą? A co jeśli zaraził Cię, nie wiesz o tym, zakochasz się w kimś innym i zarazisz osobę którą pokochasz i która pokocha Ciebie? Jak będziesz żyła ze świadomością, że uczyniłaś żywego trupa z osoby, którą kochasz? A co jeśli zajdziesz w ciąże, a on Cie zarazi? Jak będziesz żyła ze świadomością, że skazałaś na koszmarne umieranie własne dziecko? Nie zadajesz sobie takich pytań? Przecież jeśli zamkniesz oczy, nie znaczy, że zagrożenia znikną.
Po tym jak zdradził mnie mój maż, z taką co to wcześniej pół miasta gościła (zwykła baba, żadna narkomanka, ot cichodajka), robiłam profilaktycznie takie badania. Dotyczące chorób wenerycznych plus wirusa HIV. Bo zwyczajnie, pieron wie z kim spała i co roznosi. Nie dość, że musiałam czekać kilka miesięcy na zrobienie tych badań, aby były w 100% pewne. To przed odebraniem wyników zawieszałam się w ciągu dnia z powodu lęku, nocami spać nie mogłam. Budziłam się z koszmarnych snów. Noc przed odebraniem wyników zimny pot lał mi się ciurkiem po plecach. A prawdopodobieństwo zarażenia było znikome w porównaniu z Twoją sytuacją.
Ja jestem zdrowa. Mi spadł kamień z serca, ale nie wyobrażam sobie co czują Ci, którzy po zdradzie, po zrobieniu badań, nagle dowiadują się, że są już chodzącymi trupami. W moim przypadku to była jednorazowa zdrada faceta, który nigdy nie pił, ani nie stosował żadnych używek, a przeszłam taki koszmarek. A Ty dziewczyno chcesz się pchać w to, aby takie zagrożenie wisiało nad Tobą przez lata, 24/dobę?
Cytat
Kiedy ja próbowałam mu jakos to wybaczyć on znowu zaczyna robić mi to samo i znowu leżę i placze i siebie o wszystko obwiniam a to on jest wszystkiemu winien, ja juz nie mam dosłownie na nic sily
Co ty chcesz wybaczyć osobie, której mózg nie pracuje? Przecież równie dobrze możesz rozmawiać z krzesłem, z kubkiem, czy ścianą. To się nadaje tylko do leczenia, a i to, prawdopodobieństwo, czy da się wyleczyć, jest znikome. Facet jest żywym trupem, a Twoja obecność obok tylko mu przeszkadza w wyjściu z tego.
Nawet są osoby, które po terapiach wiele lat nie piją/nie ćpają. Ale po tych paru latach pojawi się tzw nawrót, nie daj boże znowu sięgną po używkę i piekło zaczyna się na nowo. Po co Ci to? Uciekaj od tego jak najdalej!!
Druga rzecz, z nałogami zazwyczaj idą w parze zdrady. Dlatego, że nałóg to nie tylko ćpanie i picie, to cały szereg zaburzeń emocjonalnych i psychicznych, które są także na trzeźwo.
W skrócie mówiąc: MĘCZARNIA, odradzam.
No i już tak na sam koniec: tolerujesz upokorzenia, tolerujesz zdrady. Nie masz do siebie samej szacunku czy jak?
Może udaj się do pdychologa, może jesteś współuzależniona... Twoja akceptacja na te numery nie jest normalna. Dając mu kolejne szanse i wybaczając te numery, dajesz mu przyzwolenie na dalsze traktowanie Ciebie w ten sposób.
Cytat
Kobiety są dla mnie nieustającą zagadką! Te podświadome umiłowanie siły i uciekającego zaćpanego samca do puszczy... To współuzależnienie od takich emocji!
Tu chyba nie dowiesz się nic innego poza głosem rozsądku - wiej od niego, nie marnuj swojego życia!
Jak ma pociąg do używek, to nic dobrego z tego nie będzie. Za to dużo emocji i cierpienia, bo to egoiści są - zawsze muszą mieć dobrze. Jak trzeba będzie mieć na prochy, to bez zająknięcia na ulicę Cię pośle, byś mu zarobiła? Nie pójdziesz?! No coś ty, powie - nie kochasz mnie, przecież wiesz, jak bardzo tego potrzebuję! A potem użyje siły! On musi mieć dobrze tylko dla siebie.
Co zrobił? Zrobił sobie dobrze! Ot, taki mały skok w bok. Pojawiła się nowa laska, mógł sobie posamczyć, zrobić fajnie - Ty Misiaczku więc idziesz w odstawkę na półkę w tym czasie - nie ma Cię, jesteś w rezerwie!
Jak będzie potrzebował, to się do Ciebie przyczołga pod drzwi, gdzie będzie przepraszał i groził, byś tylko zrobiła mu dobrze. Ale to jemu ma być zawsze dobrze - a Tobie co najwyżej, nędzne ochłapy z tego pańskiego stołu.
Jeśli myślisz kiedyś o dzieciach - nie skazuj nie tylko siebie, ale i ich na dość podły los. To nie jest materiał na męża i ojca. Póki możesz - uciekaj z tego związku, zmień kartę w telefonie, starą wyrzuć - zero kontaktu. Ratuj siebie i własne życie! Wiej!
:cacy
staram sie wszystko dla niego robic,
pomagam mu we wszystkim jestem na każde zawolanie.
Nigdy sie na mnie nie zawiodl. Broniłam go we wszystkim i sie opiekuje.
Martusiu, jest jakiś konkretny powód (np. wzorce rodzinne, wrodzone predyspozycje) dla którego jesteś w stanie całe Twoje życie uzależnić od człowieka który nie dość że Cię nie kocha, ale nawet nie szanuje.
Siiebie przy tej okazji ustawiłaś w roli cierpiętnicy, poświęcającej się na własne życzenie. To tylko Twój wybór, miej tego świadomość.
Pytasz o radę i pewnie oczekujesz takiej która podpowie Ci, co Ty masz zrobić by "narzeczony" się zmienił.
Moja odpowiedź brzmi: wpływ masz tylko na siebie.
Niie można nikogo zmienić wg swoich upodobań.
Ale z całą pewnością można zmienić siebie..
Za taką zmianą siebie idą właściwe wybory i właściwe decyzje, te przekładają się na inną jakość życia.
Póki co, jakość relacji jaką masz z obecnym narzeczonym (o zgrozo przyszlym mężem!) nie posiada żadnej wartości. Bo przecież wartością nie jest ewidentna autodestrukcja której doświadczas ale też jesteś współtwórczynią.
Mam nadzieję, że owa relacja nie jest całym Twoim życiem, bo jeśli jest, to sprawa i tak skomplikowana, komplikuje się bardziej.
Jesteś od tego pana uzleżniona, to należy powiedzieć wprost.
Tak jak on od używek, tak Ty od niego. Zatem stan Twój jest także "chorobowy".
W takim stanie umysłu raczej nie dokona się żadna zmiana w Twoim postrzeganiu, taka która wyprowadzi Cię z błędnego koła zależności.
Póki chcesz w tym trwać, żadna treść dewaluująca ten układ nie jest w stanie tego zmienić. Zmiany Ciebie mogą się rozpocząć dopiero wtedy gdy zdasz sobie sprawę że trwasz w patologicznym układzie i zechcesz świadomie wyjść z tego układu..
...,, bil mnie, plul, ciagnal za wlosy, obrazal, gdy przeszło przepraszał i plakal....."
... staram sie wszystko dla niego robic, pomagam mu we wszystkim jestem na każde zawołanie..."
To ostatni dzwonek na faceta dla 23 latki ?
Dlaczego się tak bardzo nie szanujesz,dlaczego obcemu facetowi dajesz sobą pomiatać?Po co go tak tłumaczysz?
Wiesz jak wygląda miłość z twojej strony,dlaczego nie dziwi cię to ze jego,,miłość"jest inna??????
Kochać to nie znaczy tłumaczyć,wyręczać,tolerować syf,płaszczyć się,wszystko wybaczac.Są jakieś granice.
On się z tobą nie liczy.Ważniejszy jest nałóg,impreza,kolega,koleżanka itd.Oślepłaś z tej miłości?
Przeprasza gdy chce spokoju a jak go ma zaczyna od nowa.
Pracujesz,masz rodzinę?
Przede wszystkim potrzebna jest rozmowa. Z jakiej rodziny podchodzisz? Dlaczego tylko mama jest jedyną osobą zdolną do pomocy? Czy masz przyjaciół, pracę?
Nie ruszaj się, i tak wciągnie na dno?
Czy może coś innego? Że to może ta chwila, by zmienić swoje życie. Jeśli tkwisz w toksycznym układzie, ma on na Ciebie taki wpływ jak powolna trucizna. Stąd depresja.
Wyjedź, zmień otoczenie, zacznij od nowa żyć.
człowiek wiele może jeżeli tylko zechce, więc do dzieła bo gorzej niż jest to już nie bedzie
Cytat
Albert Einstein
Cytat
Po tym jak zdradził mnie mój maż, z taką co to wcześniej pół miasta gościła (zwykła baba, żadna narkomanka, ot cichodajka), robiłam profilaktycznie takie badania. Dotyczące chorób wenerycznych plus wirusa HIV. Bo zwyczajnie, pieron wie z kim spała i co roznosi. Nie dość, że musiałam czekać kilka miesięcy na zrobienie tych badań, aby były w 100% pewne. To przed odebraniem wyników zawieszałam się w ciągu dnia z powodu lęku, nocami spać nie mogłam. Budziłam się z koszmarnych snów. Noc przed odebraniem wyników zimny pot lał mi się ciurkiem po plecach. A prawdopodobieństwo zarażenia było znikome w porównaniu z Twoją sytuacją.
Ja jestem zdrowa. Mi spadł kamień z serca, ale nie wyobrażam sobie co czują Ci, którzy po zdradzie, po zrobieniu badań, nagle dowiadują się, że są już chodzącymi trupami. W moim przypadku to była jednorazowa zdrada faceta, który nigdy nie pił, ani nie stosował żadnych używek, a przeszłam taki koszmarek. A Ty dziewczyno chcesz się pchać w to, aby takie zagrożenie wisiało nad Tobą przez lata, 24/dobę?
Cytat