Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam wszystkich ponownie
w piątek umieściłam opis mojej historii, który jak się okazało, z powodu awarii systemu, został utracony wraz z Waszymi komentarzami. Przyznam, że nie spodziewałam się aż takiego odzewu, no ale cóż moja sytuacja jest beznadziejna..
Przypominam po krótce ( już nie będę się aż tak rozpisywać, bo na pewno dobrze pamiętacie ) - w moim związku zabrakło seksu, nasze potrzeby w pewnym momencie się rozjechały zupełnie, a ja nie dbałam o to, że mąż ma znacznie większe potrzeby niż ja. W końcu mój mąż kilka miesięcy temu zakomunikował mi, że szukał seksu, a znalazł miłość. Otóż zakochał się w innej kobiecie, przy czym twierdzi, że nadal kocha mnie tak jak kiedyś, że jego uczucia do mnie się nie zmieniły, nadal jestem miłością jego życia, ale jeżeli chcę z nim być to muszę zaakceptować, że jest druga kobieta. On nie chce nas zostawiać ( mamy dziecko w wieku 8 miesięcy), bo nas kocha, ale tam też są uczucia i nie potrafi tak po prostu się rozstać z tamtą dziewczyną. Ona znalazła się w trudnej sytuacji życiowej, on jej pomógł w tych ogromnych problemach i cały czas pomaga, również finansowo, oczywiście. Nie jest tak, że znika z domu na całe dnie, raczej spotyka się z nią w godzinach pracy, czasem w weekendy i zdarzyło mu się wyjechać z nią na 2-3 dni kilka razy. Ja czuję się tragicznie. On uważa, że ja go skrzywdziłam, że zwątpił w to, że ja go naprawdę kocham, a teraz jeśli naprawdę go kocham, to powinnam zaakceptować nową sytuację. Ja wykańczam się psychicznie, próbuję to jakoś zaakceptować, ale raczej słabo mi wychodzi. Zwłaszcza, że postawa męża w tej chwili się zmieniła. O ile wcześniej pokazywał, że jest mu źle z tym, że mnie tak rani, o tyle teraz stwierdził, że nie ma na to wpływu, kocha ją i tyle i ja muszę się z tym pogodzić. Stwierdził, że odkrył, że jest poligamistą i najlepiej by było, to jest jego marzenie, żebyśmy się poznały i przynajmniej polubiły. Pomóżcie, jak sobie pomóc? Ja go kocham i nie chę go zstawiać.
Wybaczcie to, co napiszę. Gdybym była w podobnej sytuacji...
Porządnie wyszorowałabym patelnię, na której smażyły się wcześniej wszelkie frykasy dla małżona, a potem z premedytacją przywaliłabym ową patelnią w zadowolony z siebie pysk zdemoralizowanego samca.
Każdy sąd by mnie uniewinnił - zadbałabym o to.
Jest dziecko, jest seks na obie strony. Kobieto? Ty się nie boisz jakiegoś choróbska? Dla kogo poświęcasz tego dzieciaka?
I jeszcze jedno... Castanow skupia sie na mężu i jego emocjach, pragnieniach, dąsach, fochach, obrażankach. Dużo pisze o swoim cierpieniu otp., itd.
Ok. A Dziecko? Matka chroni Dziecko przed brudem i patologią! Tego mi tu brakuje... Mąż, kochanka, kawka z babą, fantasmagorie mężusia, domorosłe analizy w stylu: - Co mu się stało? Jak mógł?
Mógł i zrobił to!
Kobieto! Masz dziecko i chcesz Je wpakować w patologiczny związek?
Kochasz to Dziecko? Ratuj Je i Siebie i wiej od idioty i gniota moralnego, bo to się należy Dziecku i Tobie!
Święta nie zostaniesz. Raczej zostaniesz beznadziejna matką.
Lisbet... Nie jestem agresywną babą, ale na miły Bóg dostałby ta patelnią jak amen w pacierzu. G... by mnie obchodziła kochanka i łon.
Dziecko i ja - piorytet.
Po cholerę mu taki "wyzwolony" tatusiek? Powołał na świat - ma obowiązek alimentacyjny. Do owego trójkącika seksualnego niech znajdzie sobie inną desperatkę życiową.
Castanow! Zacznij szanować Siebie i Dziecko! Wykończysz mnie Dziewczyno tym uwielbieniem dla gnojka zepsutego jak czereśnia po ataku szpaków.
Zacznij myśleć, bo grasz o życie - Swoje i Dziecka. Nie masz litości nad sobą, to zlituj się nad Maleństem. Ma szansę rosnąć bez garba.
Kobiety które nie miały prawidłowego wzorca męskiego wyniesionego z domu , często wybierają "wadliwych " partnerów.
Jeżeli ten układ będzie trwał i dziecko będzie widziało słabą , uległą matkę to może ją w przyszłości znienawidzić.
I najbardziej okaleczone z tego układu wyjdzie dziecko....
Ja przeżywam w tej chwili taką zmianę nastrojów, że rano myślę, że go zostawię, a już po południu, że przetrzymam kochankę , ona na pewno kiedyś zrezygnuje. Może ona będzie mądrzejsza ode mnie, chociaż wątpię, ona już jednego psychola zaliczyła wcześniej.
Castnow jeszcze odniosę się do tego, ale mówię ci za chwilę wyjdę z siebie i stanę obok.
Pierwsza rzecz, to ta kochanka.
Napisałaś, że to jakaś zagubiona baba po jakimś toksyku- ja nawet w to wierzę, bo żadna normalnie myśląca kobieta nie weszłaby świadomie w układ z żonatym facetem, któremu przed chwilą urodziło sie dziecko. Więc albo jest to zwykła ku..a, albo faktycznie totalnie głupia baba, po której wcześniej jakiś czub przejechał ciężkim walcem.
Bo jaką trzeba być bezwolną kukłą, jak bardzo trzeba nie mieć ambicji i honoru, żeby przyjść do domu żony swojego kochanka i spokojnie pić sobie kawę oraz gawędzić o pierdołach (a ona zrobiła to dwa razy)- ja będąc na jej miejscu zapadłabym się pod ziemię i czułabym się, jak zwykła świnia.
Ona jednak przyszła- to ja się ciebie pytam. Po co ona do ciebie przyszła? Jaki właściwie cel miała ta wizyta? Czy rozmawiałas z nią na temat tego, co ona wyprawia? Czy przyszła ona, bo twój mąż chciał ustalić z wami zasady trójkąta i tego, jak będzie wyglądało to w praktyce? Jak ta kobieta ma zamiar dalej postępować? Co to za człowiek?
Czy zastanawiałas się nad tym? Czy ty, będąc na jej miejscu, też poszłabys sobie spokojnie na kawę do domu kochanka pod obecność jego żony?
Przecież coś takiego normalnie myślącemu człowiekowi nie mieści się w głowie.
Ona będzie mądrzejsza- castnow, ona już jest "mądrzejsza", bo za swoje usługi seksualne doi z twojego męża, a więc i z ciebie określoną kwotę pieniędzy. Ten zepsuty bydlak chodzi do niej, by jej użyć, ale rzuca jej konkretną kasę- twoje pieniądze. Czy macie tak dużo kasy, że utrzymywanie tego mięcha do wyrka nie jest dla was żadnym obciążeniem?
Jak możesz patrzeć spokojnie na tak jawne i bezczelne zaprzaństwo?
Dalej- piszesz o zmianach nastroju, o huśtawce emocjonalnej, że rano najchętniej odeszłabyś od dewianta, a po południu już ci przechodzi i uważasz, że przetrzymasz to mięcho, które przylgnęło do wacka twojego męża i że wszystko jakoś się ułoży.
Castnow huśtawki nastrojów są normalne- w twojej głowie zachodzą bowiem różne zmiany, no pozostajesz w konflikcie sama ze sobą. Żyjesz z czubem, który przez lata wywierał na ciebie duży wpływ i dziś nawet nie jesteś sobie wyobrazić, jak wielki jest to wpływ. Dopiero, gdy odejdziesz od niego i nabierzesz dystansu, to dopiero wtedy dotrze do ciebie, jak wielkie spustoszenie uczynił ten chłop w twojej psychice. Musisz zrównoważyć siły i naprawdę zacząć działać.
Nie przetrzymasz kochanki, bo ona jest dla dewianta kimś bardzo ważnym (przyprowadził ją do domu- to chyba o czymś świadczy, prawda?), ona zaspokaja jego chuć, a oprócz tego działa na niego, jak kojący balsam, bo dla niego ona jest jego boskim dziełem- on czuje się jej wybawicielem, stwórcą i dzięki niej on pompuje swoje ego, on czuje się kimś wyjątkowym, rozumiesz?
Nie przeskoczysz tego i nie przewalisz. Ona nie zniknie- ta baba jest po jakimś toksyku i na swoje nieszczęście po jakimś wcześniejszym syfie wpadła w kolejny, jeszcze większy syf- to norma, jeśli chodzi o toksyki. A skąd wiesz czy wcześniej ona też nie prowadzał się z jakimś żonatym, który na koniec, gdy mu się znudziła kopnął ją w puszczalski zad?
Ty też po uwolnieniu sie formalnym od czubka będziesz miała poważne ze sobą problemy i długo nie będziesz nadawała się do normalnego mężczyzny. To naprawdę nie są żarty.
Przygotuj się, choćby i po swojemu, do podjęcia ostatecznej decyzji.
Nam nie chodzi o to, by zmusić cię do rozwodu albo o to, że my tutaj na tym portalu jesteśmy grupa osób, która zainteresowana jest tym, żeby skutecznie rozwalać małżeństwa- uwierz mi, nikomu tutaj na tym nie zależy.
Ty napisałaś tutaj, bo masz problem, a my staramy się ciebie zrozumieć, wczuć się z w twoje położenie, doradzić i pomóc.
Jednak ostateczna decyzja co masz dalej zrobić ze swoim życiem należy przecież do ciebie i my wszyscy doskonale o tym wiemy.
Żal jest też nam twojej córeczki- kiedyś obudzi się to dziecko w nocy i zechce pójść do śpiącej mamy. Wejdzie do twojej sypialni, a tam będzie akurat orgieta. Zobaczy swoich rodziców, jak kotłują się po wyrze z jakąś obcą babą, jak sapią, dyszą. To co ty sobie wyobrażasz? Dlacego chcesz okaleczyć swoją małą dziewczynkę?
Warto robić takie rzeczy dla jednego rozpasanego i zepsutego chu..ja?
On dlatego przyprowadził do domu kochankę, żebyś zaczęła powoli oswajać się z wizją takiego życia.
UCIEKAJ DZIEWCZYNO OD ZBOKA.
Próby przetrzymania kochanki, czy naprawienia psychola nic nie dadzą.
W końcu kuutas uzna Cię za niepoczytalną i odbierze Ci dziecko!
Weź to pod uwagę. To bardzo prawdopodobne. Boję się, że najgorszego możesz dopiero doświadczyć.
Więc ewakuuj się jak najszybciej!
Mono - życie w jawnym trójkącie już mnie nie interesuje. Miałam takie myśli, że spróbuję tak żyć, dlatego zgodziłam się na spotkania. Mąż roztaczał przede mną wizje, że będzie tak fajnie, ona będzie naszą przyjaciółką, będziemy mogli o wszystkim rozmawiać, będziemy sobie razem wyjeżdżać itd. Ale potem się zastanowiłam i stwierdziłam, że moje dziecko nie może mieć takiego wzorca rodziny. Powiedziałam o tym mężowi, na co on próbował mnie przekonywać, że w dzisiejszych czasach to trudno będzie znaleźć tego jednego, jedynego, więc może lepiej niech ma taki wzorzec. Powiedziałam mu, że absolutnie się nie zgadzam. Najlepsza w tym wszystkim to była jego konkluzja na koniec tej rozmowy - no właśnie on chciał mieć tą jedną jedyną, a ona go tak skrzywdziła brakiem seksu, że musiał przez nią złamać swoje zasady i znaleźć sobie drugą.
Jak to piszę to właśnie się zastanawiam - jaki ojciec może chcieć dawać taki wzorzec dziecku?
Komentarz doklejony:
no i powiedziałam, że więcej się z nią nie spotkam
Komentarz doklejony:
zburzyłam mu radosną wizję cudownego życia w poligamii
catsnow śledzę twój wątek od pewnego czasu i to co tu czytam nie mieści mi się w głowie. Nie możesz żyć w takim związku bo się wykończysz. Nie jestem zwolenniczką ostrych cięć ale na drugą szanse to trzeba sobie zasłużyć. A twój mąż tylko cię upokarza i upodla. Ja nie rozumię o co ty jeszcze tak walczysz?. Wszyscy ci tu dobrze radzą Ty uciekaj od niego i nie oglądaj się za siebie:wykrzyknik
Nie mogę sobie wyobrazić jak świadomie można żyć w takim bagnie :wykrzyknik i jeszcze usprawiedliwiać poczynania męża.
Mam nadzieję ze jednak zrozumiesz to co ci tu radzą i jak najszybciej podejmiesz jedną rozsądną decyzję.
Tego ci z całego serca życzę:wykrzyknik
Castnow , no słów mi brakuje i podejrzewam, że wiele osób czytających to, co napisałaś zatkało z wrażenia.
Tu całkiem niedawno napisał taki jeden- też poligamista. Na co dzień żonaty, ale obok z pozoru normalnego życia wiedzie on drugie (ty nazywaj to naukowo poligamią, a ja życiowo i użyję okreslenia łajdactwem) życie polegające na tym, że ma jakąś kochankę, która chodzi z nim do innych zboków i on razem z nią tam swinguje. Żona, rzecz jasna, o niczym nie ma pojęcia- żyje sobie jakaś kobiecina, pierze gacie tego super mena, gotuje dla niego, sprząta- no wiesz, ona robi za poczciwe matczysko. Tymczasem on prowadza się z jakimiś babami i gzi się z nimi. Napisał tu, bo miał problem. Otóż ta jego stała doopa miała do niego o coś pretensje (chodziło o jakieś jego zachowanie w czasie orgiety w stosunku do innej doopy, on wsadził jej chyba palec w odbyt czy coś w tym rodzaju- ja nie wczytywałam się w to, bo pękałam ze śmiechu i jakoś nie miałam nastroju, by czytać nędznego pornosa spłodzonego przez kretynka) i on właśnie napisał tu, żebyśmy my mu poradzili, co ona ma robić, wyobrażasz to sobie?
Kiedyś napisał też tu inny tego typu, jakiś Adrian czy coś koło tego- tamten też opisywał swoje życie erotyczne ze szczegółami. kochanki nazywał żona nr.1 albo żona nr.2, jakaś doopa była określana przez niego mianem kochanki, czyli miał dwie żony i kochankę- no mówię ci dziewczyno- istna komedia.
To w głowie się nie mieści, jak niektórzy ludzie mają nadźgane we łbie, ale że są też takie kobiety, to dla mnie ju ż totalna abstrakcja.
I niech oni sobie żyją, jak chcą- ja z tym problemu nie mam, bo póki co, po moim łóżku nie przewalają się tacy i takie. Ja mogę tylko pośmiać się z tego i tyle albo potraktować coś takiego, jako ciekawostkę psychiatryczną. Jednak mnie osobiście ci ludzie w niczym nie szkodzą, więc wali mnie to z kim kopulują albo w czyją doopę jakiś chłop wkłada swojego palucha.
Ty jednak masz inną sytuację niż ja, bo tego rodzaju syf dotknął twoją rodzinę i albo zgodzisz się na coś takiego, albo pieprzniesz ty bajzlem i pójdziesz swoją drogą.
Musisz zrozumieć i uwierzyć w to, że ten chłop i tak bedzie robił takie rzeczy- z tobą albo bez ciebie. Znajdzie takie baby, które pójdą na coś takiego- uwierz mi.
To koniec twojego małżeństwa. Masz do czynienia z poważnie zaburzonym człowiekiem.
Chroń dziecko przed tym zbokiem i weź też pod uwagę to, że skoro on będzie kopulował z takimi babami, to wiadomo, że przyniesie ci do domu jakąś chorobę. Jakie to mogą być choroby? No moja droga- już ty wiesz jakie, bo kto jak kto, ale ty znasz się na tych chorobach najlepiej.
Głowa do góry- musisz ogarnąć cały ten syf dla swojego dobra i ze względu na swoje dziecko.
Ojciec z piekła rodem orzekł , że trudno znaleźć tego jedynego więc niech lepiej córka ma wzór tatusia poligamisty. Czyli świadomie i bez wyrzutów sumienia wydały kiedyś córkę w łapy zboczucha i według niego wszystko było by ok. Ty go castnow Obserwuj bo chyba nie zdaje sobie sprawy z jakim zwyrodnialcem Ty mieszkasz. Normalny mężczyzna chroni córkę, kocha nad życie, i w tym wypadku już nie tylko o wzorce chodzi, . On jest w stanie świadomie i z premedytacją skrzywic dziecku psychikę , strach w ogóle z kimś takim zostawić dziecko. Cisna się różne określenia na tego typka.... Ty nie rób rankingu jego wad i zalet tylko powiedz rodzicom i przestan chronić mu tyłek , bo ten tatuś roku skrzywdzić Ci dziecko. Zwyrol do kwadratu.
A dlaczego wyskoczył z czymś takim po 15-tu latach? Jak to się stało, że wcześniej nie zauważyłaś niczego niepokojącego w tym, pożal sie boże, facecie?
Castnow- to proste.
On takie myśli musiał mieć we łbie znacznie wcześniej. to nie stało się bowiem tak, że w niedzielę poszedł spać, jako porządny i odpowiedzialny mężczyzna, a w poniedziałek obudził się, jako zbok albo zwyrol( fajne określenie- muszę je zapamiętać). To był cały proces, który latami rozwijał się w jego chorej głowie- on musiał wiele razy snuć marzenia o takim właśnie seksie, może naoglądał się pornochów (swingowanie stało sie modne i można dokształcić się w tej dziedzinie bez problemów), to rozwinęło w nim niezdrową ciekawość- castnow powiem chamsko i brutalnie- temu chłopu ch..u..j stoi na baczność, gdy tylko pomyśli o takim seksie. Nie powstrzymasz tego, bo to od niego silniejsze.
Ty urodziłaś dziecko, więc według jego oceny stałas się od niego jeszcze bardziej zależna, stałas się jego własnością, rzeczą, przedmiotem i jesteś idealnym narzędziem do tego, by on zrealizował swoje fantazje. On jest ciebie pewny i nawet nie zakłada takiej opcji, że ty powiesz NIE.
Kobietę do trójkąta on też idealnie namierzył, bo baba jest po toksyku, bez pieniędzy- idealny materiał do obróbki. Wyprał jej mózg i ona skłonna byłaby zgodzić się na orgiety z tobą- dlatego przyszła do twojego domu. To była taka manifestacja tego, że ona jest na TAK.
Dziecko pozbądź się złudzeń.
A to jakim on jest ojcem, to najlepiej napisała Lisbet- nic dodać nic ująć.
Komentarz doklejony:
On prędzej czy później nawiąże kontakt z takimi ludźmi- to żaden problem, są specjalne portale dla takich zwyrolów i on zabierze tę swoją kochankę i będą łazić po różnych chałupach, gdzie będą kopulowac z takimi, jak oni.
Nawet, jeśli teraz on z tego zrezygnuje ( anie zrobi tego, bo ma chętną doopę do czegoś takiego, więc nie będzie chciał zmarnować takiej okazji), to wróci do tematu orgietek za rok, dwa albo trzy.
Uwierz w to- on tak będzie żył, a takich, jak on naprawdę nie brakuje.
Pytanie tylko do ciebie- ja ty odnajdziesz się w tego rodzaju rzeczywistości? Czy taką masz konstrukcję psychiczną, że pójdziesz na coś takiego?
Jeśli tak, to masz otwartą do tego drogę.
Jeśli nie, to nie czekaj nie waidomo na co, tylko patrz trzeźwo i zacznij ewakuację.
Komentarz doklejony:
Chcę też uświadomić cię, że u takich ludzi występuje przed tego rodzaju seksem tak wielka chuć, że jeśli orgieta odbywa się w domu któregoś z nich, a są tam dzieci, to ci "ludzie" potrafią podawać tym dzieciom prochy, by spały smacznie i nie budziły się, gdy w domu słychać będzie głośne ryki, jęki i wycia.
W takie to właśnie klimaty masz moja droga castnow szansę wkroczyć.
Nie no Mono - z tymi prochami to już naprawdę przeginasz! Do czegoś takiego nigdy nie mogłabym dopuścić, chyba żartujesz. Aż tak zmanipulowana to ja nie jestem.
Castanow... Ty ponoć jesteś panią doktor. Choinka... , bo nie chcę kląć.
Ty sobie autorytet w środowisku rozwalasz. Pamiętaj, że ludzie nie są ślepi i głusi, a wieści szybko sie rozchodzą. Tobie może się wydawać, że to cicho - sza. Nic podobnego. Prędzej czy później, a Twoje problemy będa na językach. Co się z tym wiąże? Pomyśl...
castnow czytam od początku łącznie z tym co zniknęło z powodu awari.
Zacytuję Twoją wypowiedź;
Cytat
a na koniec rozmowy podkreślił mój małżonek , żebym na pewno nikomu o naszych sprawach nie mówiła, bo to byłoby dla niego równoznacznie ze skokiem w bok.
Tchórz i łajza. Tylko to mi przychodzi na język. Takie 0 stawia warunki. Boi się co ludzie powiedzą. Przykładny mąż. No proszę. Zbierz dowody, nagraj i zabezpiecz. Zobaczysz jak zmięknie jak zobaczy pozew. 22 strony i zero reakcji. Płacz, rozterki. Dziewczyno w ten sposób wykończysz się. To robak, szkodnik. I rozpraw się z nim tak jak rozprawia się ze szkodnikiem. Sam dałem szansę ale podstawowy warunek. Łajza musi tego chcieć i błagać. Tak błagać. Co on robi? Próbuje wmanewrować Ciebie w chore układy.
Cytat
Aż tak zmanipulowana to ja nie jestem.
Jesz mu z ręki i on to widzi czas strzelić pięścią w stół a później jeszcze porządnie przeczołgać a na koniec zastanowić się czy to coś co jest Twoim mężem jest warte Twojej uwagi.
Mnie się wydaje, że mój mąż się mocno zagubił, że za jakiś czas się jednak odnajdzie. Dlaczego miałaby nastąpić aż tak diametralna zmiana? Do tej pory łączyło nas absolutnie wszystko, rozumieliśmy się bez słów, mieliśmy wspólne pasje i do wszystkiego dochodziliśmy razem. Skąd nagle taka zmiana? Nie mogę w to uwierzyć.
Choć niewątpliwie kosztuje to dużo wysiłku i tzw. ogarnięcia tematu, dobrze będzie, jeśli zaczniesz iść w kierunku zrozumienia i akceptacji faktu, że Twój mąż jest na takim etapie swojego życia , na którym Wasza przeszłość ( choćby i najpiękniejsza ) nie ma dla niego znaczenia. To Ty w niej tkwisz, to Ty nią oddychasz, to Ty żyjesz w jej kontekście. Nie on. Nie jest tworem Twojej wyobraźni i wspomnień, tylko człowiekiem stworzonym z krwi i kości , tu i teraz twardo stąpającym po ziemi i wypracowującym sobie dogodne dla niego rozwiązania. Zrozum, nie jesteście ze sobą zrośnięci, nie macie połączonych układów nerwowych. Jedyne , co Was łączy to jakiś tam układ i niewątpliwie nie jest to symbioza z obopólnymi , sprawiedliwie podzielonymi korzyściami dla obojga. On to doskonale wie i wykorzystuje. Będzie eksploatował , dopóki będzie mógł . A będzie mógł, dopóki będziesz się otumaniać oparami tego, co było ( choć mogą to być tylko Twoje wizje przeszłości i też weź to pod uwagę ). Bo prawda jest taka, że czemu ma niby nie korzystać z tego, co jest mu na rękę ? Przecież Twoja naiwność, to nie jego strata tylko Twoja. A Twoja strata , to jego zysk.
Następny krok ( oczywiście , jeżeli chcesz dać sobie szansę wyjścia z obecnej matni ) , sama też skup się na tym , co się dzieje teraz i z obecnych faktów wyciągaj wnioski. Nie z jakiś mrzonek, marzeń i nostalgicznych wspominek. FAKTY. Zastanów się, co konkretnie możesz i powinnaś zrobić dla siebie, żeby móc prawidłowo funkcjonować jako TY , czyli odrębny byt ( a nie Ty - połowa czegoś ). Spisz sobie na kartce te zadania dla siebie i konsekwentnie krok po kroku każdego dnia stawiaj przy nich plusy, kiedy zaczniesz wykonywać choćby i niewielkie posunięcia . Pod koniec tygodnia zrób przegląd. A potem kolejna kartka na nowy tydzień. Skup się nad tym, co realnie możesz. Nie łam głowy nad tym , czego nie możesz, bo to i tak nic Ci nie da, a tylko odbierze energię i przygnębi. Poziom Twojej frustracji dzięki tym prostym zabiegom zacznie opadać , dzięki czemu zaczniesz panować nad swoimi myślami, działaniami , a więc i teraźniejszością , której w takim stanie w jakim obecnie się znajdujesz nijak nie możesz chwycić w garść . Ty nie masz się z nią szarpać, ani od niej uciekać, bo to nic nie da. Ty masz ją okiełznać i dociąć do takiego stanu, aby zaczęła Ci być podległa, a w perspektywie mogła sprawiać satysfakcję. I gwarantuję, że jest to możliwe. Uwierz, człowiek po każdej traumie jest w stanie zacząć żyć tak, że się uśmiecha wstając rano z łóżka.
a na koniec rozmowy podkreślił mój małżonek , żebym na pewno nikomu o naszych sprawach nie mówiła, bo to byłoby dla niego równoznacznie ze skokiem w bok.
To, choć wypaczony, jednak myślący strateg: dokładnie wie, że to, co robi jest społecznym wynaturzeniem i nikt normalny (cokolwiek to znaczy) nigdy czegoś podobnego by nie zaakceptował. Ten facet, catsnow, pod każdym względem jest niebezpieczny i choć nigdy nie posuwam się tak daleko w przewidywaniu przyszłości, jak Mono ...przeczytaj, co napisała w ostatnim wpisie.
Masz do czynienia z dewiantem, jeśli jeszcze, po tylu wpisach tego nie zrozumiałaś.
choć nigdy nie posuwam się tak daleko w przewidywaniu przyszłości, jak Mono
JW, wiem, wiem, jednak czasem robię wyjątki. Do ciebie tak napisałam, ale przeciez w głębi serca ja doskonale wiem, że ty sobie poradzisz w każdej sytuacji. Daleko ci bowiem do np. tego typu kobiety, jak castnow. Ty jesteś tak już uświadomiona pod każdym względem, że ten czy inny facet nie podskoczy ci za wysoko i na pewno nie złamie. Ty jesteś po prostu mądrą kobietą, która zna doskonale życie i na ludzi patrzy trzeźwo, a nie na zasadzie pobożnych swoich zyczeń.
Tak więc nie gniewaj się na mnie- ja chciałam tylko utrzymać w tobie JAWĘ, żebyś przypadkiem nie zachłysnęła się za bardzo i nie przysnęła w którymś momencie.
Jesteś ekspertką od związków- w tobie widzę siłę i szansę na fajny związek. A poza tym, ty nie miałaś i nie masz do czynienia z takim osłem, jaki opisany został w tym wątku. Nie ma żadnego porównania- to w ogóle nie podlega dyskusji.
Wiem, że gdyby twój facet wyskoczył z czymś takim, jak dewiant castnow, to ty natychmiast pogoniłabyś go i to nie tylko ze względu na dzieci, ale przede wszystkim ze względu na swoje dobro. Tak więc spoko- ja najczęściej kreuję czarne wizje, ale wiem przecież, że ty w kaszę nie dasz sobie dmuchać.
Tak samo , w razie najgorszego, radę da sobie Lolik, bo przecież na milę to widać, gdy czyta się jej wypowiedzi.
W przypadku castnow szansa jest, ale bardzo minimalna- ta kobieta straci jeszcze ze dwa albo nawet trzy lata na tego beznadziejnego chłopa. On będzie rozwijał się w swojej nowej pasji znią albo bez niej. Póki co ma on w ręku dwa boki swojego trójkąta- siebie i chętną kochankę. Castnow broni się, ale tylko na razie. Za jakiś czas dołączy ona do środowiska swingersów i albo jej się to spodoba, albo będzie rzygała na kilometr- może to wreszcie ją otrzeźwi.
Dziś ta kobieta jest tak zapatrzona w swojego guru, że nawet dziecko poświęci.
Ja, w każdym razie odpuściłam sobie jej temat, bo próżny trud i gadanie- ja lubię widzieć efekty swojej pracy i absolutnie nie sprawdzam się w roli ściany płaczu albo wyjni. Straciłam zwyczajnie cierpliwość do tej historii, aczkolwiek wcale nie żałuję, że tak się w nią zaangażowałam.
Castnow zrobi to, co podyktuje jej serce, rozum i sumienie, a jeśli zrobi odwrotnie, to przecież szczeście jest możliwe, ale nie obowiązkowe.
Miłego dnia wszystkim życzę.
Mono, absolutnie nie miałam zamiaru w jakikolwiek sposób krytykować Twojego "czarnowidztwa" w catsnow przypadku. Tutaj chyba potrzeba tej dziewczynie namacalnie pokazywać wszelkie możliwe wizje, choć i tak obawiam się, że dopóki wizja się nie spełni (niestety) niczego nie zrozumie.
Mnie tylko zastanawia, dlaczego wykształcona i wydawałoby się inteligentna osoba nie widzi tak oczywistych oczywistości...
A jeśli już o różnych ekstremalnych możliwościach...Catsnow dla mnie zachowuje się, jak naćpana (wybacz) i nie mówię tego ani z ironią, ani ze złośliwością. Wcale nie zdziwiłoby mnie, gdyby do porannej kawy codziennie miała zapodawaną jakąś farmakologię, bo mnie tu Fritzlem zalatuje...
Dokładnie dziewczyny ta bezwolność jest niepokojąca. Do czego zdolny jest chory człowiek nie trzeba tłumaczyć. Castsnow zacznij może jak na wczasach w Egipcie. Pijesz tylko z bytelki którą sama otworzysz. Kawkę robisz sobie sama nie tracąc kubka z zasięgu wzroku
Wiem chore ale zakochanie zakochaniem manipulacja posunięta na max. Ale Twoje reakcje na pomysły dewianta co najmniej dziwne. Kawka z kochanicą? Jaki bedzie następny etap. Niech zgadnę. Delikatne gierki itp.
Jak napisała Mono albo wciągniesz się w towarzystwo swingersów - wątpię. Raczej po sesji będziesz wymiotować z obrzydzenia. Takie wynaturzenie po prostu trzeba lubić. W Twoim przypadku to raczej chęć utrzymania mężusia. Lub raczej strach przed puszczeniem jego portek.
Mono za dwa trzy lata to dziewczyna będzie wrakiem. Jak napisałem dowody sąd i 0 zero litości.
Zachowanie łajzy klasyczne zachowanie kogoś kto "myśli inaczej". Nie jest ważne że robi świństwo rodzinie, nie jest ważne że cierpisz - ważne aby nikt się nie dowiedział. Tacy jak on najbardziej boją się zdemaskowania. Pokazania kim są.
Oczywiście, że masz rację- ta kobieta nas obezwładnia, ale my nic nie możemy zrobić ponad to, co już zrobiliśmy.
Jakies ziarno wątpliwości zostało w niej posiane i albo zgnije ono, albo któregoś dnia zakiełkuje i kobieta ta ucieknie od tego zboka i to w wielkim popłochu.
Ja będąc na jej miejscu (chwała Bogu, że nie jestem i że na pewno mi takie gów..no nie grozi, może jakies inne badziewie jeszcze przede mną, ale czegoś takiego, żebym ja przewalała się wyrze z jakimis zbokami, to nawet w koszmarach sennych sobie nie wyobrażam- mnie osobiście może zagrażać tylko to, że wpakuję sie w relację z jakimś socjopatą, bo naprawdę ciężko ich rozpoznać i tu mogę mieć przez jakiś czas jakieś schody, ale jakies żonate sku..rwy..syny albo zboki na pewno nie będą miały do mnie dostępu)- w każdym razie, niech dokończę swoją myśl- ja na jej miejscu bałabym się nawet zostawiać dziecka pod jego opieką, bo przeciez wczoraj ona nam tu napisała, jakie ten facet ma poglądy na temat dalszego losu swojej córki. Już nawet z obcą nianią mniej bym się bała o dziecko. Po prostu szkoda słów.
Ja w pewnym sensie rozumiem castnow- ona siedzi sama w domu, jest na urlopie z małym dzieckiem, zamknięta w tej swojej klatce, daleko od rodziców i na co dzień cały czas poddawana jest psychicznej przemocy tego zaburzeńca.
Chwała Bogu, że od października pójdzie wreszcie do pracy, trochę więc okrzepnie, nabierze innego spojrzenia, będzie wśród ludzi- jej zycie zmieni sie diametralnie. Poza tym do października wydarzyć się może jeszcze sto różnych rzeczy- wrócą jej rodzice z urlopu, może więc odważy się ona na rozmowę z nimi, wróci jej bliska koleżanka z urlopu, z którą castnow chce porozmawiać o swojej sytuacji i czub też będzie przecież robił coś przez ten czas. Jemu pała sterczy przecież, jak maszt, więc wiadomo, że jak najszybciej będzie chciał się w końcu porządnie spuścić. Może więc on popełni jakiś błąd, tak katastrofalny w skutkach, że castnow tego na pewno już nie zaakceptuje?
Szkoda tej dziewczyny- a co do jej kariery zawodowej? Oczywiście, to też stąpanie po cienkiej linie nad przepaścią, bo przecież ludzie mają oczy i uszy, ten zna tego, a tamten zna tamtą- za jakiś czas wybuchnie wielki skandal. To pewne, jak amen w pacierzu- dewiant też o tym wie i dlatego wymusza na tej kobiecie, by nikomu o niczym nie mówiła.
A wiecie najgorsze i najbardziej obrzydliwe w tym wszystkim jest to, że wszystkie te kłopoty, nieprzyjemności, zagrożenia spowodowane są chucią jednego wacka, więc dla jednego wynaturzonego ch..ja, żeby mógł się porządnie spuścić tyle osób musi cierpieć i unurzać się w gnoju.
To jest dla mnie w tej historii najbardziej obrzydliwe, bo ja jestem bardzo wyczulona na sprawiedliwość, igdy komus dzieje się jawny gwałt i zaprzaństwo, to nie wytrzymuję nerwowo.
Mono ja cię podziwiam za twoją cierpliwość i chęć pomocy catsnow!!! Ale wydaje mi się że nikt tu już nic nie wskóra, ona ma swoją wizje ratowania małżeństwa tylko nie widzi że tu już nie ma czego ratować. Facet ją zeszmacił a ona nie widzi nic w tym złego. Bo gdyby to widziała to już dawno by jej przy nim nie było. Boże gdyby mój mąż przyprowadził kochanice do domu to pomimo mojej miłości noże na pewno poszłyby w ruch!! Więc dziewczyno daj sobie na luz bo szkoda twoich nerwów Na pewno są na tym portalu ludzie którzy bardziej skorzystają z twojej pomocy
Castnow jak już dojrzejesz do Tego aby powiedzieć komuś, to jeżeli masz dobre relacje z tata to spróbuj od niego. Tacy ludzie jak Twój mąż są odważni tylko w stosunku do słabszych , a sprytem i siłą psychiczną łatwo ich pokonać. To są tchórze i lawiranci. Ty nawet jak nie jesteś gotowa na rozstanie teraz, to zadbaj o zbieranie dowodów. Jak porozmawiasz z ojcem i dobrze to rozegracie , to on nie ma szans . I nie chodzi mi żeby go Twój tata zbił tylko jak jest mądrym silnym facetem to tak Tobą i sprawa pokieruje że z niego zostanie psychiczny placek. Ciebie musi silną osoba prowadzić za rękę. Ja koleżance bym nie mówiła, tylko silnej, bliskiej , zaufanej, poważnej osobie . Twojego męża skreśla jego stosunek do córki i chore uświadamianie o czym już pisałam .
Agnieszko też tak uważam i dlatego wczoraj odpuściłam sobie tę sprawę- dziś napisałam tylko i wyłącznie dlatego, żeby odniesć się do tego, co napisała JW na mój temat.
Niech ta dziewczyna robi to, co uważa za stosowne.
Ja myślę , że mimo wszystko warto pisać, castnow jak większość ofiar takich osób ,osiągnie kiedyś za jakiś czas punkt zero, punkt totalnego upokorzenia , i włączy jej się tryb działania . Mam nadzieję że to nastąpi, a wtedy castnow ma szansę aby tu wrócić, przeczytać, spojrzeć na nowo. Dlatego opinie, rady dla niej są cenne., bo wierzę że się jej przydadzą kiedyś w momencie przebudzenia. Jeszcze nie nadszedł ten czas, kto to przeżył ten zrozumie.
Lisbet ja jej nie skreślam i jeśli ona będzie się odzywała, to przecież wiadomo, że i ja będę chciała odniesć się do tego, co napisze ta dziewczyna. Zauważ ile emocji w nas ona obudziła- nawet Brzezina się odezwała specjalnie dla niej i z jej powodu.
Czasem niestety tak jest, że ktoś potrzebuje wałkowania swojego problemu na okrągło- to takie oczyszczanie siebie z brudów- ja to rozumiem. Castnow jest na początku swojej drogi- to i tak cud, że napisała tutaj, że w ogóle wpadała na taki pomysł.
Tylko, że naprawdę ona jest tak oporna, że słow brakuje. Jednak napisała mi przecież, że być może, za jakis czas, ja będę zadowolona z jej decyzji.
więc coś tam na pewno kiełkuje w tej dziewczynie, tylko że my jesteśmy tylko słowem pisanym i jako tacy mamy mniejszą siłę oddziaływania na nią niż dewiant, który jest z krwi i kości i posługując się swoim czarem i urokiem osobistym ma nad nami sto razy większą przewagę.
Nie trzeba mi tłumaczyć jaki wpływ on ma na nią. Ale wierzę że to kiedyś sie zmieni , a słowo pisane ma swoją moc. Przecież Dwie głowy to tylko książka , a ilu dała siłę do zrobienia pierwszego kroku.
Dziewczyny, Catsnow wyjechała na weekend, potem na pewno się odezwie.
Tak, niestety, ale Catsnow jest bardzo ciężkim przypadkiem.
Naprawdę, chyba jednym z najcięższych na tym portalu od lat.
Na początku myślałam, że może ja byłam w czołówce... ale jednak nie.
Zalogowałam się tu tylko ze względu na nią.
Jestem wstrząśnięta jej historią. :niemoc
Prawie już tu nie wchodzę i przeczytałam ją kiedyś przez zupełny przypadek.
Po przeczytaniu pierwszych postów byłam w szoku.
Potem włos jeżył mi się na głowie coraz bardziej.
Jak przeczytałam, że "mąż" mówi Catsnow, że MA MILCZEĆ o tym co się dzieje i absolutnie nie mówić nikomu, to aż mnie zatrzepało.
Czyjeś porównanie go do pedofila było bardzo trafne :
pedofil również po zgwałceniu dziecka, szepcze mu, żeby nikomu nie mówiło, że to będzie taka ich "tajemnica".
Przecież jej "mąż" robi to samo :
on wie doskonale, że to co robi jest patologią i obrzydlistwem do potęgo n-tej, że jest nieakceptowalne etycznie i społecznie !
Ale jeszcze się nie logowałam...
Do czasu, aż przeczytałam, że Catsnow przyznaje się, że doszło już do dwóch kaw z kochanką.
Wtedy aż krzyknęłam przed monitorem : "Nieeeeeeeeeeeeee, to po prostu niemożliwe !".
I dopiero postanowiłam się zarejestrować.
Uważam, że owszem, Catsnow jest niezwykle ciężkim przypadkiem, ale to nie jest tak, że nasza pisanina nic nie daje.
Jestem pewna, że ziarenko zostało już posiane i zacznie kiełkować.
Może to potrwa troszkę dłużej i trudniej, bo może to jakaś rzadsza roślinka, ale... w końcu wyrośnie.
Tak było ze mną.
W gruncie rzeczy to bardzo inteligentna dziewczyna i uważam, że po prostu wyciągnięcie wniosków potrwa dłużej... ale w końcu nastąpi.
Osobiście uważam, że przełom nastąpi po wyjawieniu prawdy Rodzicom.
CO KONIECZNIE MUSI ZROBIĆ.
Wtedy na pewno nastąpi zwrot akcji, jestem tego pewna.
Brzezina i tak było też ze mną. Przez przypadek trafiłam na "Dwie Głowy" i zaczęłam czytać. To co Maja opisała pozwoliło mi zrozumieć, a inne wydarzenia doprowadziły do punktu zero, powiedzenie siostrze i pomoc siostrzeńca pozwoliły na odkrycie zdrady i zdobycie dowodów. A potem poszło już lawinowo. Trzeba jednak osiągnąć tzw punkt zero.
Przykro mi czytać jak catsnow się miota. I też mam nadzieję, że nastąpi bunt, do akcji wkroczy rodzina, a obleśny manipulator się zdziwi.
Ja mam tylko nadzieję ze ona pojechała tam bez męża. Odpocząć, przemyśleć i spojrzeć na całą sytuację z innej strony. Obawiam się że jeżeli ona tam pojechała z nim a nie daj Boże jeszcze jest ta druga, to oni jej takie pranie mózgu zrobią że to ziarnko na pewno uschnie.
Małżeństwo dwojga Amerykanów Geralda i Charlene z pewnością od samego początku nie należało do łatwych. Gerald był typowym szowinistą, który dyktował żonie w co ma się ubierać, zabierał jej wszystkie zarobione pieniądze, bił i poniżał. Mimo to, Charlene wciąż była nim zafascynowana, kochała go i pragnęła spełniać wszelkie zachcianki męża. Nawet wtedy gdy zapragnął mieć młode seksualne niewolnicei. To chore marzenie zostało spełnione w 1978 roku, gdy para wybrała się do centrum handlowego w poszukiwaniu "odpowiedniego materiału na niewolnice". Tam upatrzyli szesnastoletnią Kippi i siedemnastoletnią Rhondę. Wywieźli dziewczyny do domku w górach w Nevadzie, gdzie Gerald wcielał w życie swoje fantazje. Po wszystkim zabili je, a ciała pozostawili w dwóch różnych miejscach. Scenariusz powtarzał się kilkakrotnie, zaś sama Charlene zaczęła się coraz bardziej angażować nie tylko w porwania, ale także w wykorzystywanie ofiar. W sumie zabili 9 młodych kobiet i jednego mężczyznę - chłopaka ostatniej ofiary. Para morderców została złapana, dzięki zeznaniom znajomych ostatnich ofiar, którzy widzieli jak przyjaciele wsiadali do czyjegoś samochodu. Ktoś zapamiętał numery rejestracyjne i to pozwoliło na schwytanie morderców. Charlene zgodziła się zeznawać przeciwko mężowi, pod warunkiem, że nie zostanie skazana na karę śmierci, ostatecznie dostała wyrok 16 lat więzienia, który zakończyła odsiadywać w 1997 roku. Gerald został skazany na karę śmierci, jednak wyrok zamieniono potem na dożywocie. W 2002 roku zmarł w więzieniu na raka.
https://www.facebook.com/pages/Najwięksi-psychopaci-i-mordercy-świata/1454915448081229?ref=stream
Lisbet,
dokładnie tak - każdy z nas musiał przejść taki ów swój "punkt zero".
I chyba każdy z nas pamięta ten swój dzień i ten konkretny moment.
A potem jest tak jak napisałaś.... potem nagle wszystko idzie już lawinowo.
Ja wierzę w to, że i z Catsnow tak właśnie będzie.
AMEN.
Dziewczyny nie przesadzajcie. Idąc tym tokiem myślenia - tu opis amerykanów. Z góry zakładamy związek z psychopatą. Nie każdy zdrajca to psychol. Zaburzeniowiec OK. Ale nie konieczne psychofag.
Jak najbardziej maż to zbok. Ale zakładanie że wciągnie dziecko w to bagno. Zacznie szpikować prochami. Dziewczyny. Catsnow ma od niego odejść ale oceniajmy to co wiemy, a nie budujemy teorie spiskowe. To że marzy mu się trójkąt i orgietki to jedno. I to wiemy. Ale zakładanie jako oczywistość że bedzie takim zwyrodnialcem dla córki - nadinterpretacja. Jakie będą następne teorie Ed B?
Ma się wreszcie uwolnić od niego. I to jest fakt. Zakładanie że wciągnie córkę w swoje zboczone towarzystwo to już domysły.
Na razie Castsow myśli, myśli. Płacze i niewiele wyciąga wniosków. Ręce opadają.
Zakładanie że wciągnie córkę w swoje zboczone towarzystwo to już domysły.
catsnow napisała:
Cytat
Mąż roztaczał przede mną wizje, że będzie tak fajnie, ona będzie naszą przyjaciółką, będziemy mogli o wszystkim rozmawiać, będziemy sobie razem wyjeżdżać itd. Ale potem się zastanowiłam i stwierdziłam, że moje dziecko nie może mieć takiego wzorca rodziny. Powiedziałam o tym mężowi, na co on próbował mnie przekonywać, że w dzisiejszych czasach to trudno będzie znaleźć tego jednego, jedynego, więc może lepiej niech ma taki wzorzec. Powiedziałam mu, że absolutnie się nie zgadzam.
Przekazanie takich wzorców córce i okreslane ich jako normalne jest chore.
Nawet dziecko zostanie uświadomione, bo tatuś chce realizowac swoje fantazje.
Trójkąty czworokąty orgie- jego sprawa co w sypialni, ale wpajanie takich wzorcow dziecku jest chore.
Nie wiem, może niektórzy uwazają że to normalne...
Wychowywanie dzieci w fikcyjnej bajce oderwanej od rzeczywistości, też do niczego dobrego nie prowadzi. Wyrastają potem takie emocjonalne eunuchy umysłowe, zupełnie nie przystosowane do życia, tego co ich czeka. Utraty bajki, którą im wpojono nie mogą znieść, udają więc, że pewne rzeczy nie istnieją lub ich nie dotyczą
Kurczę, niezależnie od tego ile tałatajstwa się obecnie panoszy, to chyba wypadałoby jednak trzymać pion i o pewne wartości nie tylko dbać samemu, ale też przekazywać je młodym. Nie dajmy się zwariować i wciskać sobie goowna , bo jakże to inaczej nazwać ?
Ludzie nie tylko zdradzają, wchodzą w dziwne układy towarzyskie, ale też kradną , podkładają sobie świnie , piją bez umiaru, podkręcają się narkotykami , znęcają się nad zwierzętami, karmią szajsem siejącym spustoszenie w mózgach i organizmach. I to to ma być ta norma, do której powinniśmy równać i przysposabiać nasze latorośle ?
Nie raz było mówione, że zdrada to hybryda. I z tego, co zaobserwowałam potrafi nieźle namieszać niektórym zdradzonym w głowach . Zblazować, nasączyć jadem, żółcią , wypaczyć. Także lepiej jest jednak się przypilnować i nie robić sobie z mózgu sieczki. Chyba dobrze jest , jeśli choć jedna ściana jest prosta ? I niech taka zostanie, żeby było się czego trzymać .
Komentarz doklejony:
Swoją drogą warto mieć wartości i zasady i trzymać pion niż mieć mięciutki kręgosłup i charakter ameby co to się nagnie i dostosuje do byle goowna.
Tak, zwłaszcza że podłożem tego "dopasowywania" jest w większości przypadków strach. A to doradca niewolników. Zabrzmiało może nieco patetycznie, ale co ja poradzę , skoro to prawda .
Dobrze catsnow była na portalu, widzę ze nie odniosła sie w zaden sposób do komentarzy. Powiem wam że sytuacja z którą mamy tutaj do czynienia jest bardzo nieciekawa i niebezpieczna z uwagi na dzieci. Catsnow moze robic co chce, jej życie i jesli chce niech upada, ale dzieci to co innego. Ma ktoś jakiś pomysł co mozna z tym zrobić?
No cóż, szczerze mówiąc, to nie wiem, co mam napisać. Ja cały czas myślę o moim dziecku, właśnie dlatego cały czas nie mogę nic z tym zrobić, bo serce mi pęka, jak sobie pomyślę, że największym marzeniem mojego dziecka będzie , żeby rodzice kiedyś zamieszkali razem.
Wzorca poligamicznego moje dziecko nie będzie miało, to już oznajmiłam mężowi.
A myślę, że gdybyśmy nie mieli dzieci, to znacznie łatwiej byłoby mi podjąć radykalną decyzję. Czy jestem aż tak głupia w Waszych oczach? Dla mnie naprawdę dziecko jest najważniejsze. Jak na razie ta cała sytuacja się na dziecku nie odbija.
Castnow nie jesteś głupia, tylko naiwna.
Jak na razie ta cała sytuacja się na dziecku nie odbija.- no trudno, żeby już teraz ta sytuacja odbijała się na dziecku, chociaż w pewnym sensie tak jest, bo ty jesteś przecież nieszczęśliwa.
Ciągle masz biedaczko nadzieję, ale to niestety droga donikąd. Ten facet ma stałą kochankę i będzie swingował obojętne czy z tobą, czy z jakąś inną.
To lawina, której ty już nie zatrzymasz.
Twój dom zamieni się w chatkę- kopulatkę, a twoja córka będzie rosła w takim właśnie miejscu. Nie uda ci się ochronić tego dziecka.
Powiedz rodzicom- ty musisz mieć silne oparcie i osobę, która poprowadzi cię w najbliższych miesiącach- sama na pewno nie dasz sobie rady.
dziecko ma 8msc a ty zastanawiasz sie co bedzie za kilka lat gdy bedzie chciało rodziców pod jednym dachem???a niby dlaczego? dziecko chce mieć mamę i tatę,chce czuć się kochane,chce by poświęcali mu swoją uwagę i czas.......bez względu na to pod jakim adresem mieszkają.Chyba źle kombinujesz.Małemu dziecku łatwiej się przyzwyczić do zmian niż dziecku w wieku szkolnym.Raczej nie o to ci chodzi.
Wiem że usuną ten komentarz. Jestem wyważonym człowiekiem. Spokojnym i zrównoważonym ale jak czytam co catsnow piszesz to....................................................................................................wiec ocknij się. Na priwie masz więcej mych przemyśleń. Jesteś tak niesamowita w swojej ślepocie że to zasługuje na medal. Cały stos medali. Nie szanujesz nas. Bo nie szanujesz naszego czasu tobie poświęconego. Nie lubię jak mnie nie szanują
chciałabym żebyście zrozumieli jedno - temat swingowania został zakończony, rozmawialiśmy, powiedziałam definitywne nie na takie pomysły i koniec. Podobnie jakiekolwiek spotkania z kochanką. A więc w naszym domu w czasie mojej w nim obecności żadnych orgii nie będzie. O to możecie być spokojni.
I wiem, zdaję sobie z tego sprawę, że lepiej jest się rozstać, gdy dziecko jest małe niż jak już będzie miało kilka lat. Dlatego wiem, że nie mam zbyt dużo czasu na decyzję.
Masz Ojca- otwórz sie przed Nim. Pomoże Ci. Zbierz siły i poproś o wsparcie. Otwórz się przed Ojcem. To już czas. Pamietaj, że jak sie dowie nie od Ciebie, będzie zawiedziony, że własna córka nie szukała u Niego pomocy. Masz Rodziców! To ważne osoby i zasługują na szczerość. Nie po to na Ciebie chuchali i dmuchali, kształcili, aby nie obdarzyć ich zaufaniem, kiedy stoisz na rozdrożu. Ty ich nie chronisz, raczej pomijasz. Jestem matką dorosłych synów i czułabym sie jak mebel, gdyby uważali, że NIC nie mogę zrobić dla ich dobra.
Catsnow.... Powalasz...., dosłownie ręce opadają. Gdybyś mogła spojrzeć na to co piszesz z mojej perspektywy. Żałosne..., jak to czytam to mi po prostu wstyd. Wstyd mi to czytać. Mam duzo empatii dla ludzi, dla ich losu. Rozumiem ich niemądre, błędne decyzje,jestem za wybaczeniem i próbą bycia razem. Nie raz moja postawa spotyka sie z niezrozumieniem, lecz pomimo tego moje zdanie jest niezmienne. Jednakże nie wybaczam uporczywego kretynizmu. Drażni mnie twoja postawa. Zasłaniasz sie dzieckiem, tym ze ty masz takie poglady i zaznaczyłaś to jaśnie Władcy twemu Jedynemu Panu Najjaśniejszemu. Powalasz. po lekturze tego chce mi się pochlastać dosłownie. Ocknij sie w końcu. Wstań i unieś głowę.
Komentarz doklejony:
JakichWiele Przepraszam, zerwałem się z cum i mnie poniosło. Dobrze że nie zamieściłem słów zamiast tych kropek
...że poniosło, widzę
Proponuję jednak, by co poniektórzy jednak okiełznali emocje catsnow musi najwyraźniej upaść bardzo nisko i jeszcze niżej, żeby zrozumiała, co wyprawia ze swoim życiem. Inaczej się chyba nie da :niemoc
Castnow a czy to nie jest z tobą troszkę tak, że ty uznałaś, iż skoro twój mąż mając stałą kochanicę, ciebie jednak do tej pory nie opuścił, dalej mieszka z tobą i nawet razem gdzieś sobie wyjeżdżacie, a ty wysłu****esz jego miłosnych wyznań, to że w gruncie rzeczy nie jest jeszcze tak tragicznie?
Bo przecież, gdyby on tak bardzo kochał tę flamę, to dawno by sobie do niej poszedł?
Ty na czymś tak żałosnym budujesz w swojej głowie mity i jakieś nadzieje?
Czy jest to możliwe, żebyś była aż tak bardzo zaślepiona i zagubiona w całej tej sytuacji?
Takie pranie mózgu robi ci ten dewiant, że jedziesz mu tak skutecznie i tak długo na takiej zgniłej i śmierdzącej marchewce?
No matko święta- wydaje się cos takiego aż absurdalnym, ale fakty wskazywałyby na taką właśnie wersję i do tego, ty sama też piszesz czasami w ten właśnie sposób.
Robisz na nas wrażenie jakiejś mimozy, która ze stoickim niemalże spokojem godzi sie na to, by w twoim małżeństwie ktoś mocno rąbnięty w łeb odstawiał takie numery, że w głowie się nie mieści.
Inna kobieta, gdyby zobaczyła a w swoim domu flamę męża, to chwyciłaby pogrzebacz i naprała ku..ę po łbie tak, że ona zjeżdżałaby z domu w pięć sekund.aż giry by sobie po drodze łamała. Chłopa też chwyciłaby za chabet i wywaliła ścierwo z domu.
Ty natomiast siadasz sobie spokojnie, robisz kawę jakiejś lafiryndzie, rozmawiasz z nią na jakimś poziomie i pozwalasz, by robiono z ciebie kukłę.
Jakby tego bylo mało szmata przychodzi do ciebie jeszcze raz na kawkę, bo tak jej się spodobała twoja gościnność.
My to czytamy i w głowie nam się coś takiego nie mieści.
Tak więc drugie pytanie do ciebie.
Cco tak naprawdę dzieje się w twoim domu?
Ja, powiem ci szczerze, nawet uknułam sobie w głowie teorię, że ty już zaczęłaś swingowanie z ta flamą. Dewiant przyłączył się do was i jakoś to poszło- może nie najgorzej, skoro przyszła ta druga po repetę.
Czy to nie jest tak?
Przyznaj się i napisz szczerze, jak jest, bo skoro będziesz coś przed nami ukrywała, to nasze rady będą bezcelowe i kompletnie nietrafione.
Czy swingujesz już, czy już masz na swoim koncie tego typu rzeczy?
Bądź szczera- widzisz chyba, że wszyscy chcemy ci tu pomóc.
Komentarz doklejony:
Mąż roztaczał przede mną wizje, że będzie tak fajnie, ona będzie naszą przyjaciółką, będziemy mogli o wszystkim rozmawiać, będziemy sobie razem wyjeżdżać itd.
Czy flama już z wami wyjeżdża na wycieczki?
Czy to możliwe, żeby sytuacja była juz aż tak zaawansowana?
no cóż, były takie plany swingowania i wspólnych wyjazdów, jednak po spotkaniach zapoznawczych zrozumiałam, że to zaszło już za daleko i jeżeli zrobię jeszcze jeden krok, to już nigdy się z tego nie wygrzebię. Dlatego powiedziałam nie.
I tak, ciągle jeszcze gdzieś tam w głębi serca wierzę, że jeszcze coś się zmieni na lepsze i że skoro mnie nie zostawił, to jednak cały czas coś do mnie czuje.
No dobrze- zakładamy więc opcję, że faktycznie nie doszło jeszcze do swingowania, a ciebie trzyma przy dewiancie nadzieja, jakaś irracjonalna wiara w to, że jednak on coś do ciebie czuje.
Na takiej cieniutkiej więc niteczce wisi twoje małżeństwo twoja rodzina i dalszy los twojego dziecka oraz twoja przyszłość.
A powiedz mi czy mieszkanie jest twoje, czy jego, czy też wasze wspólne? Gdzie podziałabys się z dzieckiem, gdyby trzeba było odejść od niego.
Czy praca też ciebie wiąże?
Czy twoi rodzice pomogliby ci w razie czego, czy też musiałabyś stoczyć jakieś boje o ten swój kawałek podłogi na tym świecie?
Może tobie nie chodzi tylko o jakąś miłość, tylko zwyczajnie, boisz się o swoj byt?
Czy istnieje możliwość, ze ten chłop wywaliłby cię z domu i nie dopuścił do dziecka?
Czy ty boisz się tego człowieka?
a kto by się dzieckiem zajmował ?facet potrzebuje wolności .Żonę sprowadził do roli słuźącej .Nie mają ani równych praw ani obowiązków.Co wolno wojewodzie to nie tobie.....Mąż kochankę ma ale żona mieć nie może bo...pan grozi paluszkiem jak rozwiązłość męża przeszkadza to znowu groźba paluszkiem.Prawda jest taka że autorka jak chce by gacie do prania wracały pod wspólny adres będzie cicho,czasem popłacze.Dawno pisałam żeby szukała wsparcia u bliskich.Nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko przez wiele miesięcy miało problem i nie dało znać co się dzieje.Tłumaczenie się dobrem dziecka to wymówka,gołym okiem widać że dziewczyna raz że niezaradna,dwa życia sobie bez prawdomównego męż niewyobraża.A on będzie z czasem przeciągał granicę.Na razie potrzebuje bazy wypadowej więc jest ale z czasem bazę może przenieść.Autorka powinna się przygotować do samodzielnego życia jeżeli nie z przekonania to na wszelki wypadek.
Catsnow,
tak jak Ci pisałam - zrozum, on się nie zmieni.
Zmarnujesz sobie na to czekanie kawał swojego życia - jak ja.
A ten cud nie nastąpi, rozumiesz ?
Twój "mąż" to wyrachowany i zepsuty facet, bez żadnych zasad i moralności.
O kochaniu Ciebie też nie ma tu mowy.
Absolutnie.
Przykro mi, ja wiem jak to boli... :cacy
Ale im szybciej to sobie uświadomisz, tym lepiej dla Ciebie, Słońce.
Tracisz tylko czas i niepotrzebnie przeciągasz swoją agonię w nieskończoność.
Dziewczyny mają rację, ja również doradzam Ci pierwszy bardzo ważny krok : JEDŹ DO RODZICÓW I POWIEDZ IM CAŁĄ PRAWDĘ.
Ty nie "możesz", Ty musisz to zrobić.
Jesteś im ( i sobie ) to winna.
Pamiętaj, to najbliższe Ci osoby.
Osobiście uważam i powtarzam jeszcze raz, że to będzie punkt zwrotny całej tej sytuacji. ZRÓB TO.
Komentarz doklejony:
I Mono bardzo dobrze kombinuje. :tak_trzymaj
Tu jeszcze może być BARDZO istotna kwestia sytuacji finansowej / majątku Catsnow.
Może też jeszcze chodzić o takie sprawy.
Nie oszukujmy się i bądźmy szczerzy :
to również BARDZO ważne aspekty w życiu, które mogą Catsnow dość mocno blokować.
Więc Catsnow :
jaka jest Wasza / Twoja sytuacja finansowa ?
Gdzie teraz mieszkacie ?
Czy po rozwodzie / podziale majątku masz szansę na jakieś mieszkanie dla siebie ?
Czy musiałabyś może wrócić do Rodziców ?
Jaka byłaby Twoja sytuacja finansowa i bytowa po ewentualnym rozwodzie ?
Nie wiem, ale wydaje mi się, że pada w tym wątku zdecydowanie za dużo nakazów, że catsnow coś musi, takie stawianie sprawy może dawać wręcz odwrotny skutek.
Słowo "musisz" można przecież zastąpić tym, ze powinna się zastanowić, czy takie lub inne rozwiązanie nie jest dla niej dobrym wyjściem, język polski zresztą daje szereg możliwości, wszak to bardzo wdzięczne narzędzie.
Ludziom zdarza się robić wiele rzeczy właśnie dlatego że wywodzą się one z nakazów.
Tezeusz,
nie wiem, ale być może nie masz jednak racji...
Na pewnych ludzi takie "dobre rady" nie działają.
:niemoc
Wspominając przeszłość :
mnie osobiście trzeba było do pewnych rzeczy zmusić.
Powiem dosłownie :
byłam w takiej depresji, że leżałam wiele dni nie wychodząc z sypialni.
Moja Mama, znając już całą sytuację i widząc mój stan na początku litowała się nade mną, karmiła i poiła ( w pierwszym etapie całkowicie odmawiałam jedzenia i picia ) i opiekowała się mną.
Trwało to wiele, wiele dni, bez żadnej poprawy - co więcej mój stan nawet pogarszał się.
A że mojej Mamie już czas się kończył ( dosłownie i w przenośni... ) to pewnego dnia nie wytrzymała już, wkurw... się i dosłownie siłą wyszarpała mnie za fraki z tego łóżka.
Dostała jakiś nadludzkich sił i za pidżamę wytargała mnie z tej pościeli.
Płakałam, szarpałam się, wyzywałam i krzyczałam, żeby dała mi święty spokój, ale ona absolutnie nie poddała się.
I KAZAŁA MI się umyć, ubrać i jechać do fotografa - wyrobić zdjęcie do nowego dowodu ( nie miałam jeszcze nowego dowodu po przeprowadzce ).
A dowód był mi potrzebny do wszystkich następnych formalności.
Dodam już tylko, że jak dziś na patrzę na to zdjęcie, to wyszłam na nim dosłownie jak żywy trup, szok...
Następnie pociągnęła to dalej : znów za fraki do Urzędu Miasta po wniosek na dowód.
Następnie umówiła mnie z adwokatem.
Itd. itd. itd. ....
Tezeuszu, powiem tak :
gdyby nie szał mojej Mamy i jej determinacja, jestem pewna, że wtedy nie zrobiłabym tego pierwszego kroku.
Na mnie podziałało.
I co więcej, będę jej za to wdzięczna do końca życia.
Teraz jedyne co mogę dla niej zrobić, to zapalić jej świeczkę.
[']
Castnow,mnie maz zostawil z 9miesiecznym synkiem. I tez bardzo go kochalam. Czasami jesli nie mialam sily juz jako kobieta,znajdowywalam sile jako matka. Pomysl sama...chcesz takiego zycia dla siebie i dla swojego dziecka? A jak ten twoj maz rozpierniczy wasze pieniadze na tamta w 'potrzebie'??
Jestes w fazie amoku i pewnie to,co ci pisza tu na forum,a dobrze pisza,ledwo do ciebie dociera. Zbierz sie w sobie kochana i nie godz sie na to,by ktos cie w ten sposob traktowal. Nie bedzie latwo ci samej...ale przynajmniej otworzysz drzwi na lepsze zycie,bo takie zycie jakie obecnie masz to zadne zycie.
Zycze ci,zebys znalazla w sobie poklady sily,o jakich nawet nie marzylas,ze masz...a masz,wierz mi!!!! :-*
Brzezina no dobra dostarczyłaś argumentów i trudno je obalić, na ciebie podziałało z tym, że nie musi na wszystkich. Matka dobrze cię znała i w swej determinacji sięgnęła po ostateczność. catsnow myślę że z racji swojego temperamentu i analitycznego usposobienia raczej na takie metody nie podpada.
Tezeuszu,
dokładnie, na każdego może zadziałać coś zupełnie innego.
Jednak podejrzewam, że Catsnow jest bardzo podobna do mnie.
I może dlatego ja próbuję pomóc Catsnow "na swój sposób"...
Nie wiadomo czy castnow jest niezaradna- wątpię w to. Może jest flegmatyczna, ma taki analityczny sposób myślenia i do wszystkiego dochodzi powolutku krok po kroku, ale gdy już do czegoś dojdzie, gdy podejmie już jakąś decyzję, to z miną zimnego cyborga wszystko sobie punkt po punkcie zrealizuje i żadna siła jej nie powstrzyma ani nie zbije z tropu- nie wiadomo, jaka jest castnow.
Jednak raczej na pewno nalezy zakładać opcję, że dziewczyna ta ma najnormalniejsza w świecie depresję albo przynajmniej permanentny stan depresyjny.
dlatego ja uważam, że Brzezina ma rację- takim człowiekiem trzeba wstrząsnąć. Ona powinna zmusić się do tego, by powiedzieć o wszystkim rodzicom, a jeśli nadal bedzie ukrywała, co dzieje się w jej małżeństwie, to za rok, dwa castnow będzie wrakiem człowieka.
Ona właśnie musi i chociaż to tryb nakazujący, to żaden inny do niej nie dotrze.
Ona chodzi, mówi i wykonuje proste czynności, bo musi nikt tego za nia nie zrobi, ale w środku jest sparaliżowana ze strachu.
Tak Mono, masz rację, ja wykonuję różne czynności w pewien sposób mechanicznie, bo muszę, natomiast w środku paraliżuje mnie strach - ale nie strach przed mężem jako takim, raczej przed życiem bez niego, w nowej rzeczywistości. Z drugiej strony cały czas mam nadzieję....
Jeśli chodzi o sytuację finansową, to mamy dom. gdybym musiała się wyprowadzić, to raczej musiałabym na razie wynająć jakieś mieszkanie. Raczej nie sądzę, żeby mój mąż totalnie odciął się ode mnie i dziecka finansowo nawet po rozstaniu. Ale piszecie mi że nie znam go... więc ostatecznie nie mogę być tego pewna.
No i jeszcze odniosę się do tego, o czym pisaliście wcześniej. Na tyle dobrze nam się obecnie powodzi, że pomoc finansowa kochance nie odbija się w znaczący sposób na dziecku czy na mnie, nie jest to w żaden sposób odczuwalne.
Catsnow,
rozumiem.
Powiedz jeszcze, czy po rozwodzie i podziale majątku ( sprzedaż domu czy spłata Twojej części majątku przez "męża"... ) będzie stać Cię na kupno mieszkania ?
Czy jest to nierealne i musiałabyś raczej wrócić do Rodziców ?
natomiast w środku paraliżuje mnie strach - ale nie strach przed mężem jako takim, raczej przed życiem bez niego, w nowej rzeczywistości. Z drugiej strony cały czas mam nadzieję....
Nadzieja jak to mówią umiera ostatnia. Dopóki nie wykonasz żadnego ruchu i tolerować będziesz poligamię męża nic się nie zmieni. Bo nicy dla czego? Ma zonę, dziecko, kochankę. Może będzie miał trójkącik po co to zmieniać?
Napisałaś również
Cytat
Jeśli chodzi o sytuację finansową, to mamy dom. gdybym musiała się wyprowadzić, to raczej musiałabym na razie wynająć jakieś mieszkanie. Raczej nie sądzę, żeby mój mąż totalnie odciął się ode mnie i dziecka finansowo nawet po rozstaniu. Ale piszecie mi że nie znam go... więc ostatecznie nie mogę być tego pewna.
No i jeszcze odniosę się do tego, o czym pisaliście wcześniej. Na tyle dobrze nam się obecnie powodzi, że pomoc finansowa kochance nie odbija się w znaczący sposób na dziecku czy na mnie, nie jest to w żaden sposób odczuwalne.
Więc zadam konkretne pytania. Kto jest właścicielem domu. Zakładasz wyprowadzkę - wnioskuję że mąż. Kto jest głównym żywicielem. Utrzymuje Ciebie i kochankę wnioskuję również że on. Chciałbym abyś nam uczciwie odpowiedziała czego naprawdę się boisz tego że stracisz męża czy tego jak sobie poradzisz finansowo. Dlaczego pytam? Bo twój mąż myśli bardzo podobnie jeżeli moje tezy są słuszne ma świadomość że będziesz się go trzymała czym się da aby was nie zostawił. Mówi się kto ma wiedzę ten ma władzę (w pewnym sensie tak). Niestety ale kto trzyma kasę ten ma władzę. Wielu boi się utraty status quo. Twój mąż to widzi. Dlatego to wykorzystuje. Pomoc w niego w domu żadna jak pisałaś wyjazdy podwójne życie więc rozumiem że kwestia finansowa rówież jest istotna. Możliwe że nie jest determinantą ale strach przed nowym "jak sobie poradzę sama z małym dzieckiem" paraliżuje Ciebie.
Oczekujecie że śnieżna kotka stanie się tygrysem. Niestety ale Tezeusz ma rację - nie jest fighter'em.
Myśli racjonalnie co będzie dobre dla niej dla córki. Niestety ale poświęcenie na wiele się nie zda. Catsnow - wykończysz się.
Masz nadzieję - nie wiem czy bym ją miał. To coś (mąż) działa w świetle reflektorów. Nie ma skruchy nie ma wyrzutów sumienia i raczej nic nie zapowiada odmiany. W większości historii (nie znam takiej gdzie było inaczej) zakończonych daniem szansy zdrajca działał w ukryciu (prowadząc podwójne życie). Tu tego nie ma. Podstawą nadziei i dawania szansy jest skrucha i żebranie o nią zdradzacza - również nie widzę. Jak dla mnie temat pozamiatany. Albo decydujesz się na życie w trójkącie. Albo walczysz. Za mało wiem co ma mężuś do stracenia abym coś mógł konkretnie doradzać.
Dziewczyny na koniec ustosunkuje się do waszych uwag:
Lisbet zacytuję ten sam fragment wypowiedzi catsnow:
Cytat
Mąż roztaczał przede mną wizje, że będzie tak fajnie, ona będzie naszą przyjaciółką, będziemy mogli o wszystkim rozmawiać, będziemy sobie razem wyjeżdżać itd. Ale potem się zastanowiłam i stwierdziłam, że moje dziecko nie może mieć takiego wzorca rodziny. Powiedziałam o tym mężowi, na co on próbował mnie przekonywać, że w dzisiejszych czasach to trudno będzie znaleźć tego jednego, jedynego, więc może lepiej niech ma taki wzorzec. Powiedziałam mu, że absolutnie się nie zgadzam.
A co debil ma powiedzieć, jak wytłumaczyć łajdactwo? Przecież najprostsze co może zrobić zdrajca pokazać że nie robi nic złego że tak bywa. Zwykłe słowa wypowiadane przez debila dla usprawiedliwienia podłości. Dlatego uważam iż budowanie teorii że zacznie szpikować dziecko prochami czy wciągać je w środowisko swingersów jak najbardziej ponad miarę na wyrost.
Odnośmy się do faktów a nie domysłów. Zwykły zdrajca, zblazowany erotoman, swingers to wiemy i to są fakty.
Prochy, kopia Fritzl'a to już domysły.
Cytat
Swoją drogą warto mieć wartości i zasady i trzymać pion niż mieć mięciutki kręgosłup i charakter ameby co to się nagnie i dostosuje do byle goowna.
Nazywasz to nagięciem ja jasnym określeniem granic. Wiecie znam wielu takich niewolników, ameb z naszego forum i .... Jakoś w realu poza forum nie użył bym określenia tego rodzaju.
Jasno sprecyzowane poglądy, szkoda że nie zawsze idące w parze z naszą historią.
Zawsze staram się przeczytać historię pod nickami i nie wiem czemu ale widać zupełnie co innego niż czytamy w poradach. Szczególnie tych najbardziej ortodoksyjnych.
Ktoś powie nie popełnij moich błędów, inny przeczyta i nasunie się myśl:
Cyt. Rekonstrukcja:
Cytat
I z tego, co zaobserwowałam potrafi nieźle namieszać niektórym zdradzonym w głowach . Zblazować, nasączyć jadem, żółcią , wypaczyć.
Catsnow, wybierz porady które najbardziej pasują do Twojej sytuacji. I prośba jak byś mogła odpisz na moje pytania odnośnie sytuacji materialnej.
Betrayed40 pozwol , że sie odniosę do tego co npisaleś o moim cytacie :
Cytat
Swoją drogą warto mieć wartości i zasady i trzymać pion niż mieć mięciutki kręgosłup i charakter ameby co to się nagnie i dostosuje do byle goowna.
Ten cytat nie dotyczył casnow i nie pisałam tego o niej ni o żadnym użytkowniku Historia catsnow i jej perypetie z mężem przypominają moją historie , daltego jej historia jest mi bliska.
Nie wiem dlaczego opatrznie to zrozumiałeś, ponieważ ten cytat dotyczył wartości przekazywanych dzieciom- aby przekazać im takie zasady i wartości, nauczyć co jest dobre albo złe aby mimo zła panoszącego sie wszędzie mialy wpojone od dziecka zasady dzięki którym nie bedą musiały miec miękkiego kręgosłupa . Beda miały pion o którym pisałam rekonstrukcja. I mimo własnych przykrych doświadczeń takie wartości przekazać dziecku. I odnosiłam sie bardziej do wypowiedzi Yorika na temat dzieci.
To że tak to odebrałeś i odniosles do mojej historii i dodatkowo doszukujesz sie jadu i żółci to Twoja sprawa i twój sposob postrzegania. Moje intencje były inne
Catsnow, na razie masz trochę zamulone spojrzenie na rzeczywistość, ale któż by nie miał w Twojej sytuacji. Choćbyśmy nie wiem co tu tworzyli, najważniejsze jest abyś podejmowała działania tylko takie, które będą harmonijnie korespondować z Twoim sumieniem i Twoim wewnętrznym przekonaniem, że robisz dobrze.
Ten galimatias życiowy da się poukładać i fajnie byłoby gdybyś o zapodawania sobie takiej myśli zaczęła pracę nad sobą . Dopiero wtedy uda Ci wystartować w świetlaną przyszłość . Nie jest łatwo się uspokoić i myśleć trzeźwo w momencie kiedy koncentrujesz się li tylko na samych ciemnych stronach swojego obecnego życia. Nie jest łatwo dojść do siebie i do swojego rozumu, kiedy koncentrujesz swoją uwagę tylko i wyłącznie na kimś, kto jest dla Ciebie wielką niewiadomą , źródłem bólu, żalu, strachu i tym podobnych emocji. To , co złe już się stało, nie masz na to wpływu , więc nie ma najmniejszego sensu kotwiczyć się przy tym.
Do czego zmierzam : spróbuj codziennie oderwać się myślowo choć na pół godziny od tego co jest, od czarnych wizji co będzie i od żalu za tym , co było. Ja wiem , że to potwornie trudne, ale wytłumacz sobie jak małemu dziecku, że bardzo , bardzo potrzebne. Nawet najsilniejszy koń padnie , jeśli będzie "karmiony" tylko pejczem , razami i krzykiem. Psyche działa tak samo. Po prostu rób sobie dotąd takie pozytywne pranie mózgu i pogadanki samonaprowadzające, aż zauważysz że Twój motorek w głowie przestawia się na wartościowsze paliwo niż strach, ból i rozpacz. I wtedy zacznij wprowadzać sobie do codziennego "menu" jakieś drobne przyjemności , coś co zainteresuje , coś co oderwie , zresetuje.
Dzięki temu dasz odpocząć sponiewieranej waleniem w mur głowie . A naprawdę będzie Ci jeszcze baardzo potrzebna do poukładania wielu spraw.
Betrayed40 r11; właścicielem działki, na której stoi nasz dom, jest mój mąż i była ona kupiona przed zawarciem związku małżeńskiego. Dom zaczęliśmy budować kilka miesięcy przed ślubem, w momencie ślubu stał stan surowy. Nie wiem zatem, jak to wygląda prawnie, czy cos mi się w ogóle należy. Oczywiście mąż zarabia świetnie, od niedawna jego firma zaczęła bardzo dobrze prosperować. Oczywiście że w jakimś sensie boję się istotnego pogorszenia sytuacji materialnej. Pomagałam mężowi w firmie niejednokrotnie, nawet fizycznie. Szkoda mi teraz tak po prostu o tym zapomnieć. Z drugiej strony ze względu na mój zawód, to chyba moje możliwości nie są złe r11; jak wezmę 8 dyżurów w miesiącu i dodatkową pracę w przychodni, to będę mogła zapewnić sobie i córce życie na pewnym poziomie. Rodzice oczywiście też w miarę możliwości pomogą.
Mono r11; ciągle się waham czy powiedzieć rodzicom. Jednego dnia myślę, że tak, innego że nie mogę im na razie powiedzieć, wiem w jakim oni będą szoku i jak będą cierpieć. Oni się w ogóle niczego nie domyślają.
Dziękuję Rekonstrukcja za radę. Właśnie tak staram się robić, mam różne zainteresowania, w tym muzyczne i literaturowe, i to mi pomaga się oderwać choćby na chwilę. Oczywiście przy dziecku czasem jest z tym trudno, ale coś tam da się zrobić.
We mnie ta kobieta nie budzi irytacji,tylko zwykle obrzydzenie,chyba tego slowa brakuje w Waszych postach.Obrzydza mnie.Nie wydaje mi sie,zeby cokolwiek do niej docieralo,strata czasu.Dociera do ciebie cos w ogole NO COZ,NO COZ?Wynosisz cos z tego?.Czy po prostu jara Cie to,ze wzbudzasz tu ogolna uwage,a w we wlasnym domu jestes zwyklym smieciem?Niewolnica Izaura,bez godnosci,dumy.Czytajac twoje wypowiedzi,czuje sie jakbym cofnela sie do czasow niewolnictwa.Dalabys sie pociac za jego wyruchanego,brudnego penisa.Jak mozna z kims takim sypiac,przeciez to oblesne,palcem bym nie tknela zuzytego oblecha.Mono,wytlumacz mi jak tak inteligentna i swiadoma siebie kobieta jak Ty moze emocjonalnie wczuwac sie w ten watek,przeciez do niej i tak nic nie dociera.
ctsnow, przekopiowane z innego forum może coś Ci to wyjaśni:
"W momencie zawarcia małżeństwa powstaje pomiędzy Państwem majątkowa wspólność małżeńska i w zasadzie wszystko, co nabywacie Państwo w trakcie małżeństwa do tej wspólności wchodzi.
Współwłasność ta jest współwłasnością łączną r11; nie macie Państwo w nabywanych rzeczach udziałów w ułamkach. Podstawową zasadą jest, że wszystko co znajduje się na gruncie (poza nielicznymi wyjątkami) jest własnością właściciela gruntu, tak więc wszystko, co powstanie na nieruchomości Pani męża, będzie tylko jego własnością. Wybudowany przez Państwa dom stanowi jednak nakład z majątku dorobkowego na majątek odrębny męża.
W przypadku ustania wspólności majątkowej czy to na drodze rozwodu orzeczenia separacji czy też sądowego lub umownego zniesienia wspólności, podlegać będzie rozliczeniu. Nie ma Pani jednak i nie będzie miała prawa do żądania części lub całości domu, a jedynie do spłaty. W przypadku sprzedaży tej nieruchomości przez męża i nabycia przez Państwa innego domu wartość gruntu będzie stanowić nakład męża z majątku odrębnego na majątek dorobkowy, pozostała część wartości to Państwa majątek dorobkowy.
Mogą Państwo również w drodze umowy rozszerzyć majątkową wspólność małżeńską na tę nieruchomość, czy też zawrzeć umowę darowizny pomiędzy mężem i Panią i wtedy będzie Pani również właścicielką r11; darowizna powinna być dokonana do Pani majątku odrębnego"
Komentarz doklejony:
Sprawdź księgi wieczyste kto figuruje jako wlaściciel
Tak też myślałam... są pewne "komplikacje" finansowe i bytowe.
Osobiście uważam, że to też tak mocno blokuje Catsnow.
I rozumiem całkowicie, absolutnie nie potępiam...
Jest tak jak wkleiła Lisbet.
Dom prawnie jest własnością "męża".
Jednak też nie do końca.
Catsnow, jeśli udowodnisz swoje nakłady finansowe ( faktury z Twoim imieniem i nazwiskiem na zakup np. materiałów budowlanych itd. ) w dalszą budowę domu tj. od czasu ślubu czyli od stanu surowego w górę, to będzie już traktowane jako Twój wkład w ten dom i wspólny majątek.
Catsnow, to są bardzo zawiłe sprawy a Ty w zasadzie nie wiesz na czym stoisz !
Więc stąd też jest ten paraliżujący strach, Słońce !
Ty po prostu nie wiesz nic na temat swojej przyszłości.
W ten marsz do prawnika - on Ci wszystko wyjaśni, co i jak !
I na pewno rozwieje te Twoje wątpliwości !
Nie zamiataj ich pod dywan i nie przeczekuj, że problemu nie ma i jakoś to będzie...
Uwierz mi na słowo, że poczujesz ogromną ulgę jak dowiesz się wszystkiego co i jak.
RADY w TEJ SYTUACJI SĄ DWIE :
1. Rozmowa z Rodzicami
2. Prawnik ( nawet z Rodzicami ).
Zawsze co trzy głowy to nie jedna.
Catsnow, działaj.
P.S.
Jestem wierząca, serio pomodlę się za Ciebie, żebyś odnalazła w sobie siłę.
Ja tez mam narzeczonego,ktory jest lepiej sytuowany ode mnie,duzo lepiej,to normalne w tych czasach,ale gdyby mnie ktos potraktowal w ten sposob,to wolalabym pod mostem mieszkac,jak to sie w Polsce mowi.Jezeli sama siebie nie szanujesz,to nikt nie bedzie ciebie szanowal,ja z takim brakiem szacunku do wlasnej osoby nigdy sie nie spotkalam,umrzesz ze wstydu jak to do ciebie dotrze.Masz stwierdzona depresje? Bylas u psychiatry?Gdziekolwiek bylas?To straszne goowno ,ktore ponoc dotyka glownie inteligentne osoby,wiec tobie nie grozi.Powaznie jestes lekarzem?
Marcelinka postaraj się o taktowniejsze formułowanie sądów. Wykształcenie nie ma nic wspólnego z inteligencja i odwrotnie.
edit tezeusz
Catsnow , sytuacja ewidentnie wymaga porady prawnej . Jeśli Twoi rodzice wspomagali Was w budowie i wykończeniu domu , to bezwzględnie powinnaś ich poinformować , co się dzieje.
Postaram sie o taktowniejsze formulowanie sadow i wiem doskonale o tym,ze wyksztalcenie nie ma nic wspolnego z inteligencja,czego przykladem jest NO COZ,NO COZ.Przepraszam,ale jak pomysle ze niewolnik mnie leczy.
jestem teraz pod innym nickem ale muszę się wypowiedzieć! Słuchajcie ludzie: na nic wasze starania, dopóki ona nie zrozumie, dopóki nie dotrze do niej to co wy już teraz widzicie! mi zajęło rok zanim zrozumiałam wiele rzeczy a i tak jeszcze mam nadzieje na poprawę! każdy jest inny więc inaczej to przeżywa, po drugie z boku ocenia się wszystko inaczej!ona jest przykładem kobiety całkowicie uzależnionej od swojego faceta, to że związała się z nim jako bardzo młoda osoba- dziewczyna (chyba nic nie pomyliłam?), która nie była ukształtowana na pewno nie pomaga jej, bo koleś sobie ją wychował jak chciał!wiem co pisze! mi niejednokrotnie bliscy mówili że mnie nie poznają, że zmieniłam się pod jego wpływem (stałam się bezbronną, uzależnioną od niego sierotką, która nie ma swojego zdania- tak po krótce)!
CASTNOW- zacznij słuchać tych rad, spróbuj oceniać swoje życie -sytuację tak na sucho, bez uczuć! zacznij analizować jego złe zachowanie- nie wypieraj tego z głowy...nie żyj tylko jego tanimi słodkimi przebłyskami! oceń to na chłodno!musisz się pogodzić z tym, że on już cie nie kocha i na pewno to nie jest osoba na którą możesz liczyć! czy czujesz się przy nim bezpiecznie? na pewno nie- ale oceń to na zimno! jesteś wykształconą inteligentną osobą, masz superr możliwości zarobkowania, przecież bez problemu sobie poradzisz!POWTARZAM BEZ PROBLEMU!niech sobie ten dom w doope wsadzi, z czasem dorobisz się czegoś swojego, przecież potrafisz...i jedno najważniejsze zaczniesz sama decydować o sobie i z czasem to ci się spodoba!może nie teraz, bo w tym momencie to on-potwór to robi! pomyśl, nie da się kochać dwóch kobiet-- to tylko fascynacja erotyczna-tyle, nie kocha żadnej z was! jak to już napisała chyba mono, wie kogo sobie wybrać za cel- osoby łatwe do manipulowania! pomyśli w końcu o sobie, jesteś szczęśliwa? na pewno NIE!chcesz tak dalej żyć? NIE!BOLI? WIEM I BĘDZIE JESZCZE DŁUGO ale w końcu przestanie boleć, a tak się zamęczysz! zaznaczam że wiem co pisze...ja w końcu się odważyłam na konkretne działania! IDŹ DO PRAWNIKA I RODZICÓW, zobaczysz jak ten skurczybyk zmięknie! ZROZUM TYLKO RADYKALNE KROKI MOGĄ GO ZMIENIĆ A NIE BYCIE DOBRYM! WIEM TO SAMA ZE SWOJEGO DOŚWIADCZENIA! WIEDZĄ TO TEŻ CO NIEKTÓRZY CO CI TUTAJ DORADZAJĄ BO SAMI DALI DRUGĄ SZANSE ALE TO JEST TYLKO MOŻLIWE PO RADYKALNYM CIĘCIU!
Marcelinko, to prawda, że historia castnow poruszyła mnie i poświęciłam jej trochę czasu i serca.
Policzyłam, że na tym wątku wypowiedziało 38 osób- wszyscy tłumaczą castnow rzeczy oczywiste i starają się podpowiedzieć jej konkretne działania- efekt praktycznie żaden.
To wkurzające i frustrujące. Też czuję się zawiedziona, ale i tak nie żałuję tego, że troszkę tu sobie popisałam. Zobacz, ile jest czytań tej historii, więc nie ma siły- nic nie pójdzie na zmarnowanie. Wielu osobom, które czytają tę historię, przykład castnow na pewno otworzy oczy.
Ona, skoro tak bardzo pragnie zyć z oblechem, to niech dalej się z nim buja, jednak ktoś inny skorzysta na udzielonych castnow radach i dzięki nim wyleczy się ze swojego dziadostwa. Chociażby dlatego właśnie warto było zaangażować się w tę historię. Ja nie żałuję.
Już pisałam, że gdzieś wyczytałam bardzo mądre zdanie: SZCZĘŚCIE JEST MOŻLIWE, ALE NIE JEST OBOWIĄZKOWE.
Ja oczyma wyobraźni widzę nadętego buca, który przechadza się po swoich włościach z wielce zarozumiałą gębą, na innych spogląda z góry, bo to takie wielkie panisko jest. Taki zblazowany, zmanierowany gostek, któremu przewróciło się we łbie od nadmiaru kasy i powodzenia.
Fura, skóra i komóra- są jednak kobiety, którym tacy faceci bardzo się podobają, a wręcz imponują im. Mnie może coś takiego wprawiać w zdumienie, ciebie też Marcelinko i sto innych kobiet też brzydziłoby się takiego oblecha, ale castnow widzi w nim swojego idola, zachwyca się nim i dlatego przypięła się do jego portek z całych swoich sił. Kochanka też jest zakochana w tym cudzie.
I co można zrobić z czymś takim?
Ano nic nie można zrobić.
Castnow za rok albo dwa będzie wrakiem człowieka, poświęci nawet własne dziecko, ale dewianta nie opuści ani nie zdemaskuje.
Dopiero, gdy dewiant ją wykopie (a to jest mało prawdopodobne, bo niby dlaczego miałby to zrobić?) ona będzie musiała pójść swoją drogą, ale przecież i wtedy będzie zalewała się łzami rozpaczy, jakie to wspaniałe życie ona straciła.
Marcelinko- głupota ludzka nie zna granic.
Tu ktoś napisał, że na koniec zło samo się skompromituje- ja w to wierzę i życzę temu zboczonemu ku..sowi, żeby któregoś dnia stracił wszystko, co ma i żeby na stare lata złamany chorobami wył samotnie do księżyca.
Niestety w życiu nic tak nie działa- tylko w bajkach zwycięża dobro.
W życiu takie bydlaki najczęściej dobrze lądują.
Dlatego czasem można pokiwać tylko głową nad czyimś losem, pomóc jeśli się da, a jeśli zwyczajnie nie da się, to odwrócić wzrok i zająć się sobą. Nikogo na siłę nie da się przecież uszczęśliwić.
Bardzo pouczający wątek- jest tu cała instrukcja, jak pokierować swoim życiem, by nie wylądować tak, jak castnow.
Najbardziej szkoda mi tej małej dziewczynki. Castnow też budzi moje współczucie, ale dziecka żal mi najbardziej.
Co to za dom? Co to za rodzina?
A przecież bywa i tak, że są ludzie, którzy żyja w jeszcze większym dziadostwie- i co my możemy zrobić?
Ano NIC.
Marcelinko, bardzo łatwo przychodzi Tobie ocenianie innych. Nie powiem chętnie poznał bym Twoją historię. No cóż łatwiej oceniać innych.
Wracając do tematu catsnow. Jak napisali przedmówcy finansowo wygląda to nieciekawie. Dobrze się domyśliłem. Dom jest męża. Jeżeli byśmy żyli w państwie prawa. Mąż był by uczciwym człowiekiem wtedy z tymi nakładami bym się zgodził.
Jest jednak drobny problem. Ani to państwo prawa ani porządny człowiek. W sądzie wygrywa nie ten co ma racje czy doznał krzywdy ale ten kto ma mocniejsze "papiery".
Zacznij moja droga od zabezpieczenia dokumentacji (jeżeli jest jeszcze w domu - obstawiam że wiele w niej już brakuje).
Brzezina niestety nie masz racji.
Cytat
Catsnow, jeśli udowodnisz swoje nakłady finansowe ( faktury z Twoim imieniem i nazwiskiem na zakup np. materiałów budowlanych itd. ) w dalszą budowę domu tj. od czasu ślubu czyli od stanu surowego w górę, to będzie już traktowane jako Twój wkład w ten dom i wspólny majątek.
Udowodni jedynie że była zaangażowana w budowę domu. Jeżeli nie posiadają rozdzielności majątkowej wydatki w okresie po ślubie bez względu na to na kogo są faktury traktowane są jako wspólny nakład bo dochody małżonków traktowane są jako coś wspólnego (czyli dzielone po połowie). Jeżeli mieli byśmy mówić tylko i wyłącznie o nakładach autorki. Musieli byśmy mieć przypadek np. Catsnow sprzedaje mieszkanie (będące jej własnością przed ślubem) i przekazuje uzyskane w ten sposób pieniądze na budowę domu. Wówczas mamy sytuację z poniesieniem nakładów z majątku odrębnego. Podobnie jest z darowiznami. Wygrana w Totka nie jest np odrębnym dochodem .
W uczciwość męża nie wierz. W to że będzie poczuwał się do pomocy wam hm... też nie za bardzo. Jak wcześniej ktoś napisał to niezły strateg. Wszystko już zaplanował. Ułożył misterny plan. Na forum często piszemy że prawdziwe oblicze zdrajcy poznajemy przy rozwodzie. Piszesz że mąż ma nieźle prosperującą firmę.
Jakie to ma znaczenie? Bardzo duże znam wiele osób mających uprawiających "swoją działkę". Również z forum. Spostrzeżenie? Ludzie pragmatyczni, prowadząc swoją działalność muszą tacy być. Kalkulujący oceniający zyski straty i zagrożenia. Na moje Twój mąż już się przygotował do ewentualnego rozwodu. Ma pieniądze więc stać będzie go na prawnika (dobrego).
Tak to niestety wygląda. Najważniejsze zabezpiecz dowody. Nagraj wasze rozmowy z propozycjami trójkąta również. Posunął bym się również do ściągnięcia dziuni do waszego domu niby na rozmowę w praktyce zarejestrował bym całość również video. To wojna którą mąż wypowiedział rodzinie. Niestety taka w której nie bierzemy jeńców.
Mówię na swoim przykładzie. Samo zebranie wystarczających dowodów zdrady zajęło mi max 2 tygodnie. Przygotowanie tematów finansowych to już dłuższa bajka.
Na tą chwilę w mojej ocenie masz 2 opcje. Albo odchodzisz z podniesioną głową - decydujesz się na walkę, albo swingujesz w trójkącie.
Dziewczyno o Twoim zawodzie pisała JW w swoim wątku. Moja gwiazda też jest lekarzem. Dlatego z czystym sumieniem mogę stwierdzić. Poradzisz sobie z palcem w ... .
Urok zawodu polega na tym że na bezrobocie nie trafisz nie będziesz szarpać się za najniższą krajową czy pensję z niewolnictwa pracy. Dom zbudujesz następny teraz to tylko budynek. Były tu dziewczyny w dużo gorszej sytuacji materialnej niż Twoja a jednak nie chciały tkwić w czymś takim.
Jak napisano powyżej.
Cytat
RADY w TEJ SYTUACJI SĄ DWIE :
1. Rozmowa z Rodzicami
2. Prawnik ( nawet z Rodzicami ).
Zawsze co trzy głowy to nie jedna. smiley
Od siebie dodam j/w. Zabezpiecz dokumenty finansowe. Zabezpiecz dokumenty budowy domu. Jeżeli masz dostęp do PIT męża zrób kopię. Bo obawiam się że przy rozwodzie strasznie spadną mu dochody :niemoc. Urok pracy na własny rachunek.
Ufasz rodzicom powiedz im o wszystkim sama nie dasz rady. Czasami po prostu potrzeba z kimś porozmawiać i najzwyczajniej w świecie "wypłakać się w rękaw". To co teraz robisz to chronisz to coś co było Twoim mężem. Bo się może jeszcze ułoży. Bo się opamięta. Ani się nie ułoży ani się nie opamięta. Niestety ale ma wszystkie asy w rękawie.
Dziewczyno czas skończyć z płakaniem i wziąć się do roboty. Czas działa na Twoją niekorzyść. Dziunia przyssała się do męża bo dla niej to wygrana w Totka i uwierz łatwo nie odpuści. Jeżeli dojdzie wspólne potomstwo (a to tylko kwestia czasu-dziunia wie co robi) nie będziesz miała wiele do powiedzenia.
Dokładnie buterfly, ja też bym powiedziała "nażryj sie tą swoją chałupą albo wsadź ją sobie w doopę" i odeszłabym od kogoś, kto aż tak mnie rani i mną pomiata. Nawet pięciu minut nie wytrzymałabym na tym pstrym koniu, bo czułabym się, ja jakaś pariaska, czyjaś dziewka służebna, popychadło, no po prostu brak słów.
Sama zarobiłabym na siebie i chociaż, być może, nie żyłabym na tak wysokim poziomie materialnym, ale byłabym u siebie i czułabym się panią własnego losu.
Nie potrzebowałabym łachy jakiegoś oblecha.
Niech ta kochanica łasi się do takiego, ja na pewno bym się nie poniżała.
Tak, każda rada wniosła coś i być może castnow czy inna osoba z niej skorzysta.
Mąż catsnow byc moze przestanie na nia naciskać i po prostu znajdzie kolejną chętną gdzie indziej, dorywczą pania do trójkąt z kochanką.
Catsnow dopasuje się do tego pozornie spokojnego układu, bo mimo wszystko będzie miała męża na co dzień. Ludzie wiele potrafią sobie wmówić i dopasować ale podświadomości nie da się oszukać i odbije się to na jej psychice- tak jak napisała Mono będzie wrak. Może wtedy coś zrozumie.
Córka - w miarę dorastania dostrzeże fałsz między rodzicami i na niej odbije się to również.
catsnow nie jest gotowa na zmiany, choć nie miała by trudnego startu w samodzielność.
Dobrze Mono go opisałaś- nadęty buc .
Dokładnie córka nie ma roku. Za 7, 8 lat będzie już dużo widzieć
Cytat
Córka - w miarę dorastania dostrzeże fałsz między rodzicami i na niej odbije się to również.
Najprostszymi słowami wspólnie z łajzą zryjecie jej psychikę. Ty z racji niezrozumiałego poświęcenia, zblazowany buc z racji zaspokajania swoich potrzeb.
Determinanty różne efekt dla dziecka bez znaczenia.
Brzezina niestety nie masz racji.
Udowodni jedynie że była zaangażowana w budowę domu. Jeżeli nie posiadają rozdzielności majątkowej wydatki w okresie po ślubie bez względu na to na kogo są faktury traktowane są jako wspólny nakład bo dochody małżonków traktowane są jako coś wspólnego (czyli dzielone po połowie).
Oj faktycznie, może nieudolnie się wyraziłam, ale o to mi dokładnie chodziło :
Cytat
Catsnow, jeśli udowodnisz swoje nakłady finansowe ( faktury z Twoim imieniem i nazwiskiem na zakup np. materiałów budowlanych itd. ) w dalszą budowę domu tj. od czasu ślubu czyli od stanu surowego w górę, [b]to będzie już traktowane jako Twój wkład w ten dom i wspólny majątek.
Chodziło mi o to, że jej zakupy / nakłady w budowę domu w będą traktowane już jako wspólny majątek.
Czyli w razie rozstania do podziału na pół.
Słuchajcie, to nie jest tak, że ona nie chce zmian.
Gdyby tak było, nie weszła by tu na to Forum.
I nie napisała tu swojej smutnej historii.
Ona chce... tylko na dzień dzisiejszy strach przed tymi zmianami i "nowym" ją paraliżuje.
Uważam, że też z czystej niewiedzy.
Wczoraj dopiero okazało się, że ona kompletnie nie wie, na czym stoi.
A pamiętajcie, że "strach ma zawsze wielkie oczy".
I wcale nie jest jej teraz dobrze.
Męczy się strasznie.
Zacytuję jej słowa z jej pierwszego postu :
- "moja sytuacja jest beznadziejna..."
- "Ja czuję się tragicznie."
- "Ja wykańczam się psychicznie, próbuję to jakoś zaakceptować,
ale raczej słabo mi wychodzi."
- "Pomóżcie, jak sobie pomóc?"
Problem w tym, że to wszystko u niej strasznie długo trwa.
O wiele dłużej niż u innych.
Ale ja w nią wierzę... i jak to mówią : "Lepiej późno niż wcale !"
Wierzę, że już dojrzała do podjęcia pierwszych kroków.
Czemu nie dacie tej dziewczynie samej dojrzeć do postawienia pierwszego kroku ? Ona nie jest głupia, jak to niektórzy sugerują. Jest TYLKO załamana, do czego ma absolutne prawo ( napisałam TYLKO , bo z załamania się wychodzi , głupota natomiast jest nieuleczalnym stanem i działa na innych poziomach ).
Na razie jej mąż ma nad nią przewagę , a wiąże się to głównie z tym, że on na chłodno podchodzi do sprawy. Także podkręcanie emocji Catsnow i wirtualne krzyki na nią, wydłużają tylko niepotrzebnie stan , z którego i tak niełatwo się wychodzi.
Catsnow, dasz radę poukładać ten chaos życiowy, dasz radę poukładać sprawy finansowe. Warunek jest jednak jeden : jasno określone cele . Określone na zasadzie : co mogę w danym momencie i w danej sytuacji zrobić. A do tego potrzebujesz spokojnej głowy. Bo inaczej ciągle będziesz wpadała w pułapkę targających emocji : dlaczego ja nie mogę tego , czy tamtego ? Z całą pewnością potrzebujesz wsparcia kogoś, kto ma na tyle wątły bądź całkowicie obojętny stosunek emocjonalny do Twojego męża, że nie zaślepi w poszukiwaniu korzystnych i konstruktywnych dla Ciebie i dziecka rozwiązań. To jest ten rodzaj gry, w której wygrywa ten, kto potrafi działać metodycznie. Strategia nie rodzi się z chaosu i szalejących emocji.
Przede wszystkim to się chyba nie zrozumieliśmy - to nie jest tak, że kwestie materialne mnie przy mężu zatrzymują. Pieniądze nigdy nie były dla mnie ważne. Tak jak napisałam wcześniej i tak jak napisaliście też Wy z takim zawodem bez problemu sobie poradzę. Bardziej chodziło mi o to, że mi po prostu szkoda oddawać czegoś, w co włożyłam całe serce i mnóstwo pracy jakiejś pindzi, która wyskoczyła nie wiadomo skąd. Ale nie jest to tak, jak sugeruje tu wiele osób, że to jest główny powód tego, że nie chcę podjąć radykalnych kroków. To nie jest żaden powód. Raczej rozważania praktyczne nad sytuacją obecną i ewentualnie przyszłą. Bo o tych wszystkich aspektach prawno-formalno-finansowych nie mam zielonego pojęcia. Zawsze żyłam "pod kloszem" - najpierw rodzice, potem przyszły i obecny mąż. Moim zadaniem było zdobywać wiedzę i ją rozwijać, a przyziemne sprawy zawsze były na drugim planie. No ale przynajmniej mam konkretny zawód, dzięki któremu zawsze sobie poradzę.
A obrażanie mnie, nazywanie głupią itd. nie pomoże. Jeśli myślicie, że to mnie zmusi do działania, to niestety działa wręcz przeciwnie - jedyne na co mam ochotę, to wyrzucić komputer do śmietnika
Komentarz doklejony:
A do Marcelinki - jeśli jeszcze o tym nie wiesz, to leczą Cię różni ludzie - alkoholicy, socjopaci, zdradzacze i kłamcy. I jeszcze inni. Jak Ci to przeszkadza, to przestań się leczyć w ogóle, bo nigdy nie wiadomo , na kogo trafisz. W dzisiejszych czasach najważniejsza dla lekarza ma być autonomia pacjenta - nikt Cię do leczenia zmuszać nie będzie. Pozdrawiam.
mi po prostu szkoda oddawać czegoś, w co włożyłam całe serce i mnóstwo pracy jakiejś pindzi, która wyskoczyła nie wiadomo skąd
Catsnow- przestaw myslenie - to nie chodzi o to cudo twojego męża i jego kochankę. To w co wlożyłas tyle serca i pracy jest juz fikcją. Nie ta kochanka to bedzie inna. Miłość męża do ciebie nie istnieje. Ty nie musisz niczego oddawać , bo juz nie masz niczego (nie mówię o rzeczach materialnych)
Jeżeli tego nie pojmiesz to nie ruszysz do przodu.
To chodzi o Ciebie i Twoje dziecko.
Żyłaś pod kloszem , ktoś zawsze za Ciebie podejmował decyzję- chcesz dalej utrzymywać ta fikcję tylko w imię czego?
Tak jak pisalam możesz nie oddawać męża, mieć go na co dzień , kochanki beda go miały od święta tylko że prędzej czy później rzeczywistość Cie spod tego klosza i tak wykopie.
Zmień priorytety i myslenie.
betrayed40 bardzo dobrze się domyślasz
mam pytanie do ciebie-czy ja też takie farmazony wypisywałam i mówiłam?pewnie nie raz jeszcze będę miała wątpliwości i serce mnie potwornie boli ale tak- w końcu zrozumiałam że jedynym wyjściem jest radykalne cięcie!jest jeden kierunek albo w lewo albo w prawo, nie ma czegoś po środku!
castnow ale czego ci szkoda?tego co zbudowałaś? ale co ty zbudowałaś?przepraszam za brutalność ale masz ''chorą'' rodzine i tylko ty ja możesz uzdrowić! koleś ma cię w doopie..czemu tego nie rozumiesz?to co wypisujesz jest aż absurdalne?zrozum on uprawia seks z inną- a to powinno być tylko dla was zarezerwowane! seks to coś intymnego, nadzwyczajnego, to zaufanie, bliskość a dla niego to sport!szkoda że dla ciebie tak nie jest! wiem co pisze!
Komentarz doklejony:
słuchaj chcesz wyrzucić kompa to zrób to....szokuje mnie twoja postawa...zacznij się buntować mężowi a nie nam- my chcemy ci pomóc a on cię wykańcza! trafiłam z tym, ze ciągle ktoś za ciebie podejmował decyzje, trzymał cię pod kloszem stąd twoja postawa! co z niego za mąż???????proszę cie- co on ci daje?mało to chłopów?
To nie pindzia ci wszystko zabrała- to twój mąż okradł cię ze wszystkiego, z marzeń, z planów, z godności i z prawa do posiadania zdrowej rodziny.
To Twój mąż jest złodziejem Twojego życia- kochanka niewiele ma z tym wspólnego, bo ona nie wlazła mu do łóżka na siłę i wbrew jego woli. To on zaprosił ją do tego łóżka- pojmij to w końcu.
Gdzie Ty castnow widzisz miłość do siebie ze strony tego człowieka?
Dasz sobie radę sama, ale nie chroń więcej zła, które wykańcza Ciebie i Twoją maleńką córeczkę.
Nikt nie posądza Cię o to, że lecisz na pieniądze albo, że kieruje Tobą chciwość- my uświadamiamy Ci tylko, że ten człowiek z całą pewnością ciebie nie kocha, ani nie szanuje, ani tym bardziej nie poważa.
To nie jest stan przejściowy- będzie coraz gorzej, bo ten facet dopiero zaczął się rozwijać w swoich nowych zachciankach.
Za moment on nawiąże kontakt ze środowiskiem swingersów i czy z Tobą w składzie osobowym, czy bez Ciebie, on będzie się tak realizował.
Nie masz już czego szukać w tym żałosnym związku.
Albo zostaniesz i będziesz pilnowała swojego dorobku (czyli swojego mitu i fikcji), albo odejdziesz od szamba i zaczniesz budować własną i godną Ciebie rzeczywistość.
Nie masz innej drogi.- aż do starości będziesz tkwiła w tym czyśćcu? Po co? Dlaczego? Dla dziecka? Dla zachowania pozorów?
Komentarz doklejony:
Miało być w piekle, ale miałam zamiar napisać też coś o czyśćcu, więc wyszedł mi taki zlepek myślowy.
Komentarz doklejony:
Odejdziesz, a on, być może, zwiąże się z pindzią i to ona będzie panią na jego włościach.
Jednak czego Ty jej zazdrościsz?
Dostanie ona przecież zwykłego łajdaka za towarzysza życia, który będzie brał ją do łóżka wraz z innymi babami albo z czasem, zamarzy się temu zbokowi, także jakiś dodatkowy chłop i tam będzie gził się na kupie, jak zwierzę.
Z jednej strony pindzia będzie miała wszystko, a z drugiej strony raz na jakiś czas będzie przewalała się ze swingersami.
Czy uważasz, że pindzia będzie szczęśliwa? Że taki fant wygrała na loterii, że tylko trzeba jej pozazdrościć?
A może rzeczywiście będzie ona szczęśliwa w takim układzie?- kobiety bywają różne, więc może i pindzia o niczym innym nie marzy, tylko o tym, by przewalać się w wyrze z różnymi babami i chlopami.
Daj spokój kobieto- ciesz się, że on wyskoczył z czymś takim jawnie,a nie swinguje za Twoimi plecami, bo i tak przecież żyją niektórzy- wiodą podwójne życie i pies z kulawą nogą o niczym się nie dowie.
Tobie przynajmniej dano jakiś wybór- podziękuj temu panu za szczerość i podziękuj mu też za taką miłość.
Albo spełnij jego oczekiwania i swinguj razem z nim i z kochanką.
Taaaa
Ważny powód dom , dorobek
Harowałam na "nasz " dom ponad 20 lat
Dom lekką ręką ceniąc wart ok 400tys
Niestety mi nalezy się zwrot nakladów tylko ( bo dom mąz oddał ojcu)
Więc i o zwrot kosztów cięzko walczyć bo wpisowe do Sądu to kolosalne pieniądze
Powiecie nie na temat pisze
Na temat ...
Zostawiłam dom , meble , i resztę cudów ( jak dopieszczone pokje , łazienka gdzie paluchy zniszczyłam i mózg ugotowałam)
Castnow za każdym razem znajdzie inny powód aby nie odejść
Bo jest chora
Nie gniewaj się Castnow , chora oznacza uzależniona , sama taka jestem ( choć wyłaże z tego , gryzę zębami i szarpię pazurami )
Wiem że można wszystko :wykrzyknik:wykrzyknik:wykrzyknik:wykrzyknik
Jeśli tylko się chce , bo znajdą się pomocne dłonie które nie pozwolą utonąc
Znałam osobiście jedną kobietę, która była w podobnej sytuacji. Postawiła ze swoich własnych ciężko zapracowanych pieniędzy dom od podstaw na działce męża. Ponieważ to były ciężkie czasy, jeśli chodzi o dostępność materiałów budowlanych , wszystko kupowała na swoich teściów , bo byli rolnikami i mieli większe możliwości w zakupach budowlanych. Historia skończyła się tak, że spakowała rzeczy dziecka oraz swoje w malutką siateczkę ( reklamówek wtedy nie było jeszcze ) i przy pomocy zaufanych osób ulotniła się pewnej nocy letniej , pozostawiając na włościach bez większego żalu męża wraz z jego alkoholizmem i innymi przypadłościami . I naprawdę nie miała dokąd pójść, bo jej rodzice dysponowali tak malutkim mieszkankiem, że sami się w nim ledwo mieścili. Tułała się po wynajmowanych, przez pewien czas mieszkała też ze mną i z moją małą wtedy córeczką. Łapała się każdej pracy , aby związać koniec z końcem, a zasądzone na dziecko alimenty miała tylko na papierze , czyli bez możliwości wyegzekwowania nawet przez oddział szturmowy komorników. Wykształcenie zawodowe, bo nawet matury nie miała.
Finał tej historii jest taki : co jakiś czas ta mocno dojrzała już kobieta ( od niedawna babcia ) przyjeżdża do Polski i wygląda jak milion dolarów i jak siostra swojej córki, a nie jej mama .
Da się ? Da ! Tylko trzeba wiedzieć , czego się chce od życia. I nie oglądać w tył, bo po co. Kiedy mieszkałyśmy razem poznałam jej historię w czasie nocnych pogaduszek. Spytałam ją , czy nie żal jej tego, co straciła, przecież cała jej wieloletnia harówa poszła w ****u, przeszła w łapy pijaka, który nią pomiatał, znęcał się fizycznie i maltretował psychicznie, oraz oczywiście zdradzał. Spojrzała tylko na mnie z uśmiechem i nie potrzebne były żadne słowa.
Podejrzewam, że gdybym dziś miała możliwość jeszcze raz zapytać o to samo, to nie tylko by się uśmiechnęła pobłażliwie, ale wręcz uśmiała do łez.
Ot taka sobie historyjka, która mi się przypomniała dzięki temu wątkowi.
Catsnow, nawet jeśli wyjdziesz z tego chorego układu z przysłowiową gołą doopą , to i tak będziesz wygrana. Także do stracenia nie masz nic, a to jest wyjątkowo korzystna pozycja startowa.
Tak, macie rację, tzw. dorobek nie jest żadnym argumentem, najwyżej trzeba będzie zapracować na nowy.
Ja wiem, że wszyscy tutaj załamują ręce i się na mnie denerwują. Ale wiedzcie, że dzięki temu portalowi powoli narasta we mnie bunt. Na pewno ziarno zostało zasiane i pewnie kiedyś wykiełkuje...
Porządnie wyszorowałabym patelnię, na której smażyły się wcześniej wszelkie frykasy dla małżona, a potem z premedytacją przywaliłabym ową patelnią w zadowolony z siebie pysk zdemoralizowanego samca.
Każdy sąd by mnie uniewinnił - zadbałabym o to.
Jest dziecko, jest seks na obie strony. Kobieto? Ty się nie boisz jakiegoś choróbska? Dla kogo poświęcasz tego dzieciaka?
I jeszcze jedno... Castanow skupia sie na mężu i jego emocjach, pragnieniach, dąsach, fochach, obrażankach. Dużo pisze o swoim cierpieniu otp., itd.
Ok. A Dziecko? Matka chroni Dziecko przed brudem i patologią! Tego mi tu brakuje... Mąż, kochanka, kawka z babą, fantasmagorie mężusia, domorosłe analizy w stylu: - Co mu się stało? Jak mógł?
Mógł i zrobił to!
Kobieto! Masz dziecko i chcesz Je wpakować w patologiczny związek?
Kochasz to Dziecko? Ratuj Je i Siebie i wiej od idioty i gniota moralnego, bo to się należy Dziecku i Tobie!
Święta nie zostaniesz. Raczej zostaniesz beznadziejna matką.
Dobra uwaga o dziecku werbena. To dziecko, choć jest malutkie, za chwilę będzie widziało rzeczy których nie powinno zobaczyć.
Dziecko i ja - piorytet.
Po cholerę mu taki "wyzwolony" tatusiek? Powołał na świat - ma obowiązek alimentacyjny. Do owego trójkącika seksualnego niech znajdzie sobie inną desperatkę życiową.
Castanow! Zacznij szanować Siebie i Dziecko! Wykończysz mnie Dziewczyno tym uwielbieniem dla gnojka zepsutego jak czereśnia po ataku szpaków.
Zacznij myśleć, bo grasz o życie - Swoje i Dziecka. Nie masz litości nad sobą, to zlituj się nad Maleństem. Ma szansę rosnąć bez garba.
Ryby i dzieci nie mają głosu? Nie wiem jak z rybami , ale dzieci rosną, zaczynaja myśleć...
Jeżeli ten układ będzie trwał i dziecko będzie widziało słabą , uległą matkę to może ją w przyszłości znienawidzić.
I najbardziej okaleczone z tego układu wyjdzie dziecko....
Castnow jeszcze odniosę się do tego, ale mówię ci za chwilę wyjdę z siebie i stanę obok.
Pierwsza rzecz, to ta kochanka.
Napisałaś, że to jakaś zagubiona baba po jakimś toksyku- ja nawet w to wierzę, bo żadna normalnie myśląca kobieta nie weszłaby świadomie w układ z żonatym facetem, któremu przed chwilą urodziło sie dziecko. Więc albo jest to zwykła ku..a, albo faktycznie totalnie głupia baba, po której wcześniej jakiś czub przejechał ciężkim walcem.
Bo jaką trzeba być bezwolną kukłą, jak bardzo trzeba nie mieć ambicji i honoru, żeby przyjść do domu żony swojego kochanka i spokojnie pić sobie kawę oraz gawędzić o pierdołach (a ona zrobiła to dwa razy)- ja będąc na jej miejscu zapadłabym się pod ziemię i czułabym się, jak zwykła świnia.
Ona jednak przyszła- to ja się ciebie pytam. Po co ona do ciebie przyszła? Jaki właściwie cel miała ta wizyta? Czy rozmawiałas z nią na temat tego, co ona wyprawia? Czy przyszła ona, bo twój mąż chciał ustalić z wami zasady trójkąta i tego, jak będzie wyglądało to w praktyce? Jak ta kobieta ma zamiar dalej postępować? Co to za człowiek?
Czy zastanawiałas się nad tym? Czy ty, będąc na jej miejscu, też poszłabys sobie spokojnie na kawę do domu kochanka pod obecność jego żony?
Przecież coś takiego normalnie myślącemu człowiekowi nie mieści się w głowie.
Ona będzie mądrzejsza- castnow, ona już jest "mądrzejsza", bo za swoje usługi seksualne doi z twojego męża, a więc i z ciebie określoną kwotę pieniędzy. Ten zepsuty bydlak chodzi do niej, by jej użyć, ale rzuca jej konkretną kasę- twoje pieniądze. Czy macie tak dużo kasy, że utrzymywanie tego mięcha do wyrka nie jest dla was żadnym obciążeniem?
Jak możesz patrzeć spokojnie na tak jawne i bezczelne zaprzaństwo?
Dalej- piszesz o zmianach nastroju, o huśtawce emocjonalnej, że rano najchętniej odeszłabyś od dewianta, a po południu już ci przechodzi i uważasz, że przetrzymasz to mięcho, które przylgnęło do wacka twojego męża i że wszystko jakoś się ułoży.
Castnow huśtawki nastrojów są normalne- w twojej głowie zachodzą bowiem różne zmiany, no pozostajesz w konflikcie sama ze sobą. Żyjesz z czubem, który przez lata wywierał na ciebie duży wpływ i dziś nawet nie jesteś sobie wyobrazić, jak wielki jest to wpływ. Dopiero, gdy odejdziesz od niego i nabierzesz dystansu, to dopiero wtedy dotrze do ciebie, jak wielkie spustoszenie uczynił ten chłop w twojej psychice. Musisz zrównoważyć siły i naprawdę zacząć działać.
Nie przetrzymasz kochanki, bo ona jest dla dewianta kimś bardzo ważnym (przyprowadził ją do domu- to chyba o czymś świadczy, prawda?), ona zaspokaja jego chuć, a oprócz tego działa na niego, jak kojący balsam, bo dla niego ona jest jego boskim dziełem- on czuje się jej wybawicielem, stwórcą i dzięki niej on pompuje swoje ego, on czuje się kimś wyjątkowym, rozumiesz?
Nie przeskoczysz tego i nie przewalisz. Ona nie zniknie- ta baba jest po jakimś toksyku i na swoje nieszczęście po jakimś wcześniejszym syfie wpadła w kolejny, jeszcze większy syf- to norma, jeśli chodzi o toksyki. A skąd wiesz czy wcześniej ona też nie prowadzał się z jakimś żonatym, który na koniec, gdy mu się znudziła kopnął ją w puszczalski zad?
Ty też po uwolnieniu sie formalnym od czubka będziesz miała poważne ze sobą problemy i długo nie będziesz nadawała się do normalnego mężczyzny. To naprawdę nie są żarty.
Przygotuj się, choćby i po swojemu, do podjęcia ostatecznej decyzji.
Nam nie chodzi o to, by zmusić cię do rozwodu albo o to, że my tutaj na tym portalu jesteśmy grupa osób, która zainteresowana jest tym, żeby skutecznie rozwalać małżeństwa- uwierz mi, nikomu tutaj na tym nie zależy.
Ty napisałaś tutaj, bo masz problem, a my staramy się ciebie zrozumieć, wczuć się z w twoje położenie, doradzić i pomóc.
Jednak ostateczna decyzja co masz dalej zrobić ze swoim życiem należy przecież do ciebie i my wszyscy doskonale o tym wiemy.
Żal jest też nam twojej córeczki- kiedyś obudzi się to dziecko w nocy i zechce pójść do śpiącej mamy. Wejdzie do twojej sypialni, a tam będzie akurat orgieta. Zobaczy swoich rodziców, jak kotłują się po wyrze z jakąś obcą babą, jak sapią, dyszą. To co ty sobie wyobrażasz? Dlacego chcesz okaleczyć swoją małą dziewczynkę?
Warto robić takie rzeczy dla jednego rozpasanego i zepsutego chu..ja?
On dlatego przyprowadził do domu kochankę, żebyś zaczęła powoli oswajać się z wizją takiego życia.
UCIEKAJ DZIEWCZYNO OD ZBOKA.
W końcu kuutas uzna Cię za niepoczytalną i odbierze Ci dziecko!
Weź to pod uwagę. To bardzo prawdopodobne. Boję się, że najgorszego możesz dopiero doświadczyć.
Więc ewakuuj się jak najszybciej!
Jak to piszę to właśnie się zastanawiam - jaki ojciec może chcieć dawać taki wzorzec dziecku?
Komentarz doklejony:
no i powiedziałam, że więcej się z nią nie spotkam
Komentarz doklejony:
zburzyłam mu radosną wizję cudownego życia w poligamii
Nie mogę sobie wyobrazić jak świadomie można żyć w takim bagnie :wykrzyknik i jeszcze usprawiedliwiać poczynania męża.
Mam nadzieję ze jednak zrozumiesz to co ci tu radzą i jak najszybciej podejmiesz jedną rozsądną decyzję.
Tego ci z całego serca życzę:wykrzyknik
Tu całkiem niedawno napisał taki jeden- też poligamista. Na co dzień żonaty, ale obok z pozoru normalnego życia wiedzie on drugie (ty nazywaj to naukowo poligamią, a ja życiowo i użyję okreslenia łajdactwem) życie polegające na tym, że ma jakąś kochankę, która chodzi z nim do innych zboków i on razem z nią tam swinguje. Żona, rzecz jasna, o niczym nie ma pojęcia- żyje sobie jakaś kobiecina, pierze gacie tego super mena, gotuje dla niego, sprząta- no wiesz, ona robi za poczciwe matczysko. Tymczasem on prowadza się z jakimiś babami i gzi się z nimi. Napisał tu, bo miał problem. Otóż ta jego stała doopa miała do niego o coś pretensje (chodziło o jakieś jego zachowanie w czasie orgiety w stosunku do innej doopy, on wsadził jej chyba palec w odbyt czy coś w tym rodzaju- ja nie wczytywałam się w to, bo pękałam ze śmiechu i jakoś nie miałam nastroju, by czytać nędznego pornosa spłodzonego przez kretynka) i on właśnie napisał tu, żebyśmy my mu poradzili, co ona ma robić, wyobrażasz to sobie?
Kiedyś napisał też tu inny tego typu, jakiś Adrian czy coś koło tego- tamten też opisywał swoje życie erotyczne ze szczegółami. kochanki nazywał żona nr.1 albo żona nr.2, jakaś doopa była określana przez niego mianem kochanki, czyli miał dwie żony i kochankę- no mówię ci dziewczyno- istna komedia.
To w głowie się nie mieści, jak niektórzy ludzie mają nadźgane we łbie, ale że są też takie kobiety, to dla mnie ju ż totalna abstrakcja.
I niech oni sobie żyją, jak chcą- ja z tym problemu nie mam, bo póki co, po moim łóżku nie przewalają się tacy i takie. Ja mogę tylko pośmiać się z tego i tyle albo potraktować coś takiego, jako ciekawostkę psychiatryczną. Jednak mnie osobiście ci ludzie w niczym nie szkodzą, więc wali mnie to z kim kopulują albo w czyją doopę jakiś chłop wkłada swojego palucha.
Ty jednak masz inną sytuację niż ja, bo tego rodzaju syf dotknął twoją rodzinę i albo zgodzisz się na coś takiego, albo pieprzniesz ty bajzlem i pójdziesz swoją drogą.
Musisz zrozumieć i uwierzyć w to, że ten chłop i tak bedzie robił takie rzeczy- z tobą albo bez ciebie. Znajdzie takie baby, które pójdą na coś takiego- uwierz mi.
To koniec twojego małżeństwa. Masz do czynienia z poważnie zaburzonym człowiekiem.
Chroń dziecko przed tym zbokiem i weź też pod uwagę to, że skoro on będzie kopulował z takimi babami, to wiadomo, że przyniesie ci do domu jakąś chorobę. Jakie to mogą być choroby? No moja droga- już ty wiesz jakie, bo kto jak kto, ale ty znasz się na tych chorobach najlepiej.
Głowa do góry- musisz ogarnąć cały ten syf dla swojego dobra i ze względu na swoje dziecko.
Castnow- to proste.
On takie myśli musiał mieć we łbie znacznie wcześniej. to nie stało się bowiem tak, że w niedzielę poszedł spać, jako porządny i odpowiedzialny mężczyzna, a w poniedziałek obudził się, jako zbok albo zwyrol( fajne określenie- muszę je zapamiętać). To był cały proces, który latami rozwijał się w jego chorej głowie- on musiał wiele razy snuć marzenia o takim właśnie seksie, może naoglądał się pornochów (swingowanie stało sie modne i można dokształcić się w tej dziedzinie bez problemów), to rozwinęło w nim niezdrową ciekawość- castnow powiem chamsko i brutalnie- temu chłopu ch..u..j stoi na baczność, gdy tylko pomyśli o takim seksie. Nie powstrzymasz tego, bo to od niego silniejsze.
Ty urodziłaś dziecko, więc według jego oceny stałas się od niego jeszcze bardziej zależna, stałas się jego własnością, rzeczą, przedmiotem i jesteś idealnym narzędziem do tego, by on zrealizował swoje fantazje. On jest ciebie pewny i nawet nie zakłada takiej opcji, że ty powiesz NIE.
Kobietę do trójkąta on też idealnie namierzył, bo baba jest po toksyku, bez pieniędzy- idealny materiał do obróbki. Wyprał jej mózg i ona skłonna byłaby zgodzić się na orgiety z tobą- dlatego przyszła do twojego domu. To była taka manifestacja tego, że ona jest na TAK.
Dziecko pozbądź się złudzeń.
A to jakim on jest ojcem, to najlepiej napisała Lisbet- nic dodać nic ująć.
Komentarz doklejony:
On prędzej czy później nawiąże kontakt z takimi ludźmi- to żaden problem, są specjalne portale dla takich zwyrolów i on zabierze tę swoją kochankę i będą łazić po różnych chałupach, gdzie będą kopulowac z takimi, jak oni.
Nawet, jeśli teraz on z tego zrezygnuje ( anie zrobi tego, bo ma chętną doopę do czegoś takiego, więc nie będzie chciał zmarnować takiej okazji), to wróci do tematu orgietek za rok, dwa albo trzy.
Uwierz w to- on tak będzie żył, a takich, jak on naprawdę nie brakuje.
Pytanie tylko do ciebie- ja ty odnajdziesz się w tego rodzaju rzeczywistości? Czy taką masz konstrukcję psychiczną, że pójdziesz na coś takiego?
Jeśli tak, to masz otwartą do tego drogę.
Jeśli nie, to nie czekaj nie waidomo na co, tylko patrz trzeźwo i zacznij ewakuację.
Komentarz doklejony:
Chcę też uświadomić cię, że u takich ludzi występuje przed tego rodzaju seksem tak wielka chuć, że jeśli orgieta odbywa się w domu któregoś z nich, a są tam dzieci, to ci "ludzie" potrafią podawać tym dzieciom prochy, by spały smacznie i nie budziły się, gdy w domu słychać będzie głośne ryki, jęki i wycia.
W takie to właśnie klimaty masz moja droga castnow szansę wkroczyć.
trzymam kciuki za Waszą cierpliwośc , mojej mi nie wystarczyło
Cytat
Ty sobie autorytet w środowisku rozwalasz. Pamiętaj, że ludzie nie są ślepi i głusi, a wieści szybko sie rozchodzą. Tobie może się wydawać, że to cicho - sza. Nic podobnego. Prędzej czy później, a Twoje problemy będa na językach. Co się z tym wiąże? Pomyśl...
Zacytuję Twoją wypowiedź;
Cytat
a na koniec rozmowy podkreślił mój małżonek , żebym na pewno nikomu o naszych sprawach nie mówiła, bo to byłoby dla niego równoznacznie ze skokiem w bok.
Tchórz i łajza. Tylko to mi przychodzi na język. Takie 0 stawia warunki. Boi się co ludzie powiedzą. Przykładny mąż. No proszę. Zbierz dowody, nagraj i zabezpiecz. Zobaczysz jak zmięknie jak zobaczy pozew. 22 strony i zero reakcji. Płacz, rozterki. Dziewczyno w ten sposób wykończysz się. To robak, szkodnik. I rozpraw się z nim tak jak rozprawia się ze szkodnikiem. Sam dałem szansę ale podstawowy warunek. Łajza musi tego chcieć i błagać. Tak błagać. Co on robi? Próbuje wmanewrować Ciebie w chore układy.
Cytat
Aż tak zmanipulowana to ja nie jestem.
Jesz mu z ręki i on to widzi czas strzelić pięścią w stół a później jeszcze porządnie przeczołgać a na koniec zastanowić się czy to coś co jest Twoim mężem jest warte Twojej uwagi.
Cytat
Choć niewątpliwie kosztuje to dużo wysiłku i tzw. ogarnięcia tematu, dobrze będzie, jeśli zaczniesz iść w kierunku zrozumienia i akceptacji faktu, że Twój mąż jest na takim etapie swojego życia , na którym Wasza przeszłość ( choćby i najpiękniejsza ) nie ma dla niego znaczenia. To Ty w niej tkwisz, to Ty nią oddychasz, to Ty żyjesz w jej kontekście. Nie on. Nie jest tworem Twojej wyobraźni i wspomnień, tylko człowiekiem stworzonym z krwi i kości , tu i teraz twardo stąpającym po ziemi i wypracowującym sobie dogodne dla niego rozwiązania. Zrozum, nie jesteście ze sobą zrośnięci, nie macie połączonych układów nerwowych. Jedyne , co Was łączy to jakiś tam układ i niewątpliwie nie jest to symbioza z obopólnymi , sprawiedliwie podzielonymi korzyściami dla obojga. On to doskonale wie i wykorzystuje. Będzie eksploatował , dopóki będzie mógł . A będzie mógł, dopóki będziesz się otumaniać oparami tego, co było ( choć mogą to być tylko Twoje wizje przeszłości i też weź to pod uwagę ). Bo prawda jest taka, że czemu ma niby nie korzystać z tego, co jest mu na rękę ? Przecież Twoja naiwność, to nie jego strata tylko Twoja. A Twoja strata , to jego zysk.
Następny krok ( oczywiście , jeżeli chcesz dać sobie szansę wyjścia z obecnej matni ) , sama też skup się na tym , co się dzieje teraz i z obecnych faktów wyciągaj wnioski. Nie z jakiś mrzonek, marzeń i nostalgicznych wspominek. FAKTY. Zastanów się, co konkretnie możesz i powinnaś zrobić dla siebie, żeby móc prawidłowo funkcjonować jako TY , czyli odrębny byt ( a nie Ty - połowa czegoś ). Spisz sobie na kartce te zadania dla siebie i konsekwentnie krok po kroku każdego dnia stawiaj przy nich plusy, kiedy zaczniesz wykonywać choćby i niewielkie posunięcia . Pod koniec tygodnia zrób przegląd. A potem kolejna kartka na nowy tydzień. Skup się nad tym, co realnie możesz. Nie łam głowy nad tym , czego nie możesz, bo to i tak nic Ci nie da, a tylko odbierze energię i przygnębi. Poziom Twojej frustracji dzięki tym prostym zabiegom zacznie opadać , dzięki czemu zaczniesz panować nad swoimi myślami, działaniami , a więc i teraźniejszością , której w takim stanie w jakim obecnie się znajdujesz nijak nie możesz chwycić w garść . Ty nie masz się z nią szarpać, ani od niej uciekać, bo to nic nie da. Ty masz ją okiełznać i dociąć do takiego stanu, aby zaczęła Ci być podległa, a w perspektywie mogła sprawiać satysfakcję. I gwarantuję, że jest to możliwe. Uwierz, człowiek po każdej traumie jest w stanie zacząć żyć tak, że się uśmiecha wstając rano z łóżka.
Cytat
To, choć wypaczony, jednak myślący strateg: dokładnie wie, że to, co robi jest społecznym wynaturzeniem i nikt normalny (cokolwiek to znaczy) nigdy czegoś podobnego by nie zaakceptował. Ten facet, catsnow, pod każdym względem jest niebezpieczny i choć nigdy nie posuwam się tak daleko w przewidywaniu przyszłości, jak Mono ...przeczytaj, co napisała w ostatnim wpisie.
Masz do czynienia z dewiantem, jeśli jeszcze, po tylu wpisach tego nie zrozumiałaś.
JW, wiem, wiem, jednak czasem robię wyjątki. Do ciebie tak napisałam, ale przeciez w głębi serca ja doskonale wiem, że ty sobie poradzisz w każdej sytuacji. Daleko ci bowiem do np. tego typu kobiety, jak castnow. Ty jesteś tak już uświadomiona pod każdym względem, że ten czy inny facet nie podskoczy ci za wysoko i na pewno nie złamie. Ty jesteś po prostu mądrą kobietą, która zna doskonale życie i na ludzi patrzy trzeźwo, a nie na zasadzie pobożnych swoich zyczeń.
Tak więc nie gniewaj się na mnie- ja chciałam tylko utrzymać w tobie JAWĘ, żebyś przypadkiem nie zachłysnęła się za bardzo i nie przysnęła w którymś momencie.
Jesteś ekspertką od związków- w tobie widzę siłę i szansę na fajny związek. A poza tym, ty nie miałaś i nie masz do czynienia z takim osłem, jaki opisany został w tym wątku. Nie ma żadnego porównania- to w ogóle nie podlega dyskusji.
Wiem, że gdyby twój facet wyskoczył z czymś takim, jak dewiant castnow, to ty natychmiast pogoniłabyś go i to nie tylko ze względu na dzieci, ale przede wszystkim ze względu na swoje dobro. Tak więc spoko- ja najczęściej kreuję czarne wizje, ale wiem przecież, że ty w kaszę nie dasz sobie dmuchać.
Tak samo , w razie najgorszego, radę da sobie Lolik, bo przecież na milę to widać, gdy czyta się jej wypowiedzi.
W przypadku castnow szansa jest, ale bardzo minimalna- ta kobieta straci jeszcze ze dwa albo nawet trzy lata na tego beznadziejnego chłopa. On będzie rozwijał się w swojej nowej pasji znią albo bez niej. Póki co ma on w ręku dwa boki swojego trójkąta- siebie i chętną kochankę. Castnow broni się, ale tylko na razie. Za jakiś czas dołączy ona do środowiska swingersów i albo jej się to spodoba, albo będzie rzygała na kilometr- może to wreszcie ją otrzeźwi.
Dziś ta kobieta jest tak zapatrzona w swojego guru, że nawet dziecko poświęci.
Ja, w każdym razie odpuściłam sobie jej temat, bo próżny trud i gadanie- ja lubię widzieć efekty swojej pracy i absolutnie nie sprawdzam się w roli ściany płaczu albo wyjni. Straciłam zwyczajnie cierpliwość do tej historii, aczkolwiek wcale nie żałuję, że tak się w nią zaangażowałam.
Castnow zrobi to, co podyktuje jej serce, rozum i sumienie, a jeśli zrobi odwrotnie, to przecież szczeście jest możliwe, ale nie obowiązkowe.
Miłego dnia wszystkim życzę.
Mnie tylko zastanawia, dlaczego wykształcona i wydawałoby się inteligentna osoba nie widzi tak oczywistych oczywistości...
A jeśli już o różnych ekstremalnych możliwościach...Catsnow dla mnie zachowuje się, jak naćpana (wybacz) i nie mówię tego ani z ironią, ani ze złośliwością. Wcale nie zdziwiłoby mnie, gdyby do porannej kawy codziennie miała zapodawaną jakąś farmakologię, bo mnie tu Fritzlem zalatuje...
Wiem chore ale zakochanie zakochaniem manipulacja posunięta na max. Ale Twoje reakcje na pomysły dewianta co najmniej dziwne. Kawka z kochanicą? Jaki bedzie następny etap. Niech zgadnę. Delikatne gierki itp.
Jak napisała Mono albo wciągniesz się w towarzystwo swingersów - wątpię. Raczej po sesji będziesz wymiotować z obrzydzenia. Takie wynaturzenie po prostu trzeba lubić. W Twoim przypadku to raczej chęć utrzymania mężusia. Lub raczej strach przed puszczeniem jego portek.
Mono za dwa trzy lata to dziewczyna będzie wrakiem. Jak napisałem dowody sąd i 0 zero litości.
Zachowanie łajzy klasyczne zachowanie kogoś kto "myśli inaczej". Nie jest ważne że robi świństwo rodzinie, nie jest ważne że cierpisz - ważne aby nikt się nie dowiedział. Tacy jak on najbardziej boją się zdemaskowania. Pokazania kim są.
Jakies ziarno wątpliwości zostało w niej posiane i albo zgnije ono, albo któregoś dnia zakiełkuje i kobieta ta ucieknie od tego zboka i to w wielkim popłochu.
Ja będąc na jej miejscu (chwała Bogu, że nie jestem i że na pewno mi takie gów..no nie grozi, może jakies inne badziewie jeszcze przede mną, ale czegoś takiego, żebym ja przewalała się wyrze z jakimis zbokami, to nawet w koszmarach sennych sobie nie wyobrażam- mnie osobiście może zagrażać tylko to, że wpakuję sie w relację z jakimś socjopatą, bo naprawdę ciężko ich rozpoznać i tu mogę mieć przez jakiś czas jakieś schody, ale jakies żonate sku..rwy..syny albo zboki na pewno nie będą miały do mnie dostępu)- w każdym razie, niech dokończę swoją myśl- ja na jej miejscu bałabym się nawet zostawiać dziecka pod jego opieką, bo przeciez wczoraj ona nam tu napisała, jakie ten facet ma poglądy na temat dalszego losu swojej córki. Już nawet z obcą nianią mniej bym się bała o dziecko. Po prostu szkoda słów.
Ja w pewnym sensie rozumiem castnow- ona siedzi sama w domu, jest na urlopie z małym dzieckiem, zamknięta w tej swojej klatce, daleko od rodziców i na co dzień cały czas poddawana jest psychicznej przemocy tego zaburzeńca.
Chwała Bogu, że od października pójdzie wreszcie do pracy, trochę więc okrzepnie, nabierze innego spojrzenia, będzie wśród ludzi- jej zycie zmieni sie diametralnie. Poza tym do października wydarzyć się może jeszcze sto różnych rzeczy- wrócą jej rodzice z urlopu, może więc odważy się ona na rozmowę z nimi, wróci jej bliska koleżanka z urlopu, z którą castnow chce porozmawiać o swojej sytuacji i czub też będzie przecież robił coś przez ten czas. Jemu pała sterczy przecież, jak maszt, więc wiadomo, że jak najszybciej będzie chciał się w końcu porządnie spuścić. Może więc on popełni jakiś błąd, tak katastrofalny w skutkach, że castnow tego na pewno już nie zaakceptuje?
Szkoda tej dziewczyny- a co do jej kariery zawodowej? Oczywiście, to też stąpanie po cienkiej linie nad przepaścią, bo przecież ludzie mają oczy i uszy, ten zna tego, a tamten zna tamtą- za jakiś czas wybuchnie wielki skandal. To pewne, jak amen w pacierzu- dewiant też o tym wie i dlatego wymusza na tej kobiecie, by nikomu o niczym nie mówiła.
A wiecie najgorsze i najbardziej obrzydliwe w tym wszystkim jest to, że wszystkie te kłopoty, nieprzyjemności, zagrożenia spowodowane są chucią jednego wacka, więc dla jednego wynaturzonego ch..ja, żeby mógł się porządnie spuścić tyle osób musi cierpieć i unurzać się w gnoju.
To jest dla mnie w tej historii najbardziej obrzydliwe, bo ja jestem bardzo wyczulona na sprawiedliwość, igdy komus dzieje się jawny gwałt i zaprzaństwo, to nie wytrzymuję nerwowo.
Niech ta dziewczyna robi to, co uważa za stosowne.
Czasem niestety tak jest, że ktoś potrzebuje wałkowania swojego problemu na okrągło- to takie oczyszczanie siebie z brudów- ja to rozumiem. Castnow jest na początku swojej drogi- to i tak cud, że napisała tutaj, że w ogóle wpadała na taki pomysł.
Tylko, że naprawdę ona jest tak oporna, że słow brakuje. Jednak napisała mi przecież, że być może, za jakis czas, ja będę zadowolona z jej decyzji.
więc coś tam na pewno kiełkuje w tej dziewczynie, tylko że my jesteśmy tylko słowem pisanym i jako tacy mamy mniejszą siłę oddziaływania na nią niż dewiant, który jest z krwi i kości i posługując się swoim czarem i urokiem osobistym ma nad nami sto razy większą przewagę.
Tak, niestety, ale Catsnow jest bardzo ciężkim przypadkiem.
Naprawdę, chyba jednym z najcięższych na tym portalu od lat.
Na początku myślałam, że może ja byłam w czołówce... ale jednak nie.
Zalogowałam się tu tylko ze względu na nią.
Jestem wstrząśnięta jej historią. :niemoc
Prawie już tu nie wchodzę i przeczytałam ją kiedyś przez zupełny przypadek.
Po przeczytaniu pierwszych postów byłam w szoku.
Potem włos jeżył mi się na głowie coraz bardziej.
Jak przeczytałam, że "mąż" mówi Catsnow, że MA MILCZEĆ o tym co się dzieje i absolutnie nie mówić nikomu, to aż mnie zatrzepało.
Czyjeś porównanie go do pedofila było bardzo trafne :
pedofil również po zgwałceniu dziecka, szepcze mu, żeby nikomu nie mówiło, że to będzie taka ich "tajemnica".
Przecież jej "mąż" robi to samo :
on wie doskonale, że to co robi jest patologią i obrzydlistwem do potęgo n-tej, że jest nieakceptowalne etycznie i społecznie !
Ale jeszcze się nie logowałam...
Do czasu, aż przeczytałam, że Catsnow przyznaje się, że doszło już do dwóch kaw z kochanką.
Wtedy aż krzyknęłam przed monitorem : "Nieeeeeeeeeeeeee, to po prostu niemożliwe !".
I dopiero postanowiłam się zarejestrować.
Uważam, że owszem, Catsnow jest niezwykle ciężkim przypadkiem, ale to nie jest tak, że nasza pisanina nic nie daje.
Jestem pewna, że ziarenko zostało już posiane i zacznie kiełkować.
Może to potrwa troszkę dłużej i trudniej, bo może to jakaś rzadsza roślinka, ale... w końcu wyrośnie.
Tak było ze mną.
W gruncie rzeczy to bardzo inteligentna dziewczyna i uważam, że po prostu wyciągnięcie wniosków potrwa dłużej... ale w końcu nastąpi.
Osobiście uważam, że przełom nastąpi po wyjawieniu prawdy Rodzicom.
CO KONIECZNIE MUSI ZROBIĆ.
Wtedy na pewno nastąpi zwrot akcji, jestem tego pewna.
Przykro mi czytać jak catsnow się miota. I też mam nadzieję, że nastąpi bunt, do akcji wkroczy rodzina, a obleśny manipulator się zdziwi.
https://www.facebook.com/pages/Najwięksi-psychopaci-i-mordercy-świata/1454915448081229?ref=stream
dokładnie tak - każdy z nas musiał przejść taki ów swój "punkt zero".
I chyba każdy z nas pamięta ten swój dzień i ten konkretny moment.
A potem jest tak jak napisałaś.... potem nagle wszystko idzie już lawinowo.
Ja wierzę w to, że i z Catsnow tak właśnie będzie.
AMEN.
Jak najbardziej maż to zbok. Ale zakładanie że wciągnie dziecko w to bagno. Zacznie szpikować prochami. Dziewczyny. Catsnow ma od niego odejść ale oceniajmy to co wiemy, a nie budujemy teorie spiskowe. To że marzy mu się trójkąt i orgietki to jedno. I to wiemy. Ale zakładanie jako oczywistość że bedzie takim zwyrodnialcem dla córki - nadinterpretacja. Jakie będą następne teorie Ed B?
Ma się wreszcie uwolnić od niego. I to jest fakt. Zakładanie że wciągnie córkę w swoje zboczone towarzystwo to już domysły.
Na razie Castsow myśli, myśli. Płacze i niewiele wyciąga wniosków. Ręce opadają.
Cytat
catsnow napisała:
Cytat
Przekazanie takich wzorców córce i okreslane ich jako normalne jest chore.
Nawet dziecko zostanie uświadomione, bo tatuś chce realizowac swoje fantazje.
Trójkąty czworokąty orgie- jego sprawa co w sypialni, ale wpajanie takich wzorcow dziecku jest chore.
Nie wiem, może niektórzy uwazają że to normalne...
Ludzie nie tylko zdradzają, wchodzą w dziwne układy towarzyskie, ale też kradną , podkładają sobie świnie , piją bez umiaru, podkręcają się narkotykami , znęcają się nad zwierzętami, karmią szajsem siejącym spustoszenie w mózgach i organizmach. I to to ma być ta norma, do której powinniśmy równać i przysposabiać nasze latorośle ?
Nie raz było mówione, że zdrada to hybryda. I z tego, co zaobserwowałam potrafi nieźle namieszać niektórym zdradzonym w głowach . Zblazować, nasączyć jadem, żółcią , wypaczyć. Także lepiej jest jednak się przypilnować i nie robić sobie z mózgu sieczki. Chyba dobrze jest , jeśli choć jedna ściana jest prosta ? I niech taka zostanie, żeby było się czego trzymać .
Komentarz doklejony:
Swoją drogą warto mieć wartości i zasady i trzymać pion niż mieć mięciutki kręgosłup i charakter ameby co to się nagnie i dostosuje do byle goowna.
Wzorca poligamicznego moje dziecko nie będzie miało, to już oznajmiłam mężowi.
A myślę, że gdybyśmy nie mieli dzieci, to znacznie łatwiej byłoby mi podjąć radykalną decyzję. Czy jestem aż tak głupia w Waszych oczach? Dla mnie naprawdę dziecko jest najważniejsze. Jak na razie ta cała sytuacja się na dziecku nie odbija.
Jak na razie ta cała sytuacja się na dziecku nie odbija.- no trudno, żeby już teraz ta sytuacja odbijała się na dziecku, chociaż w pewnym sensie tak jest, bo ty jesteś przecież nieszczęśliwa.
Ciągle masz biedaczko nadzieję, ale to niestety droga donikąd. Ten facet ma stałą kochankę i będzie swingował obojętne czy z tobą, czy z jakąś inną.
To lawina, której ty już nie zatrzymasz.
Twój dom zamieni się w chatkę- kopulatkę, a twoja córka będzie rosła w takim właśnie miejscu. Nie uda ci się ochronić tego dziecka.
Powiedz rodzicom- ty musisz mieć silne oparcie i osobę, która poprowadzi cię w najbliższych miesiącach- sama na pewno nie dasz sobie rady.
I wiem, zdaję sobie z tego sprawę, że lepiej jest się rozstać, gdy dziecko jest małe niż jak już będzie miało kilka lat. Dlatego wiem, że nie mam zbyt dużo czasu na decyzję.
Zlituj sie kobieto... W czasie Twojej w nim obecności? Twój dom- Twoja twierdza. Jesteś czy Cię nie ma - wara od tego miejsca wszelkim larwom męża.
Komentarz doklejony:
JakichWiele Przepraszam, zerwałem się z cum i mnie poniosło. Dobrze że nie zamieściłem słów zamiast tych kropek
Proponuję jednak, by co poniektórzy jednak okiełznali emocje catsnow musi najwyraźniej upaść bardzo nisko i jeszcze niżej, żeby zrozumiała, co wyprawia ze swoim życiem. Inaczej się chyba nie da :niemoc
Bo przecież, gdyby on tak bardzo kochał tę flamę, to dawno by sobie do niej poszedł?
Ty na czymś tak żałosnym budujesz w swojej głowie mity i jakieś nadzieje?
Czy jest to możliwe, żebyś była aż tak bardzo zaślepiona i zagubiona w całej tej sytuacji?
Takie pranie mózgu robi ci ten dewiant, że jedziesz mu tak skutecznie i tak długo na takiej zgniłej i śmierdzącej marchewce?
No matko święta- wydaje się cos takiego aż absurdalnym, ale fakty wskazywałyby na taką właśnie wersję i do tego, ty sama też piszesz czasami w ten właśnie sposób.
Robisz na nas wrażenie jakiejś mimozy, która ze stoickim niemalże spokojem godzi sie na to, by w twoim małżeństwie ktoś mocno rąbnięty w łeb odstawiał takie numery, że w głowie się nie mieści.
Inna kobieta, gdyby zobaczyła a w swoim domu flamę męża, to chwyciłaby pogrzebacz i naprała ku..ę po łbie tak, że ona zjeżdżałaby z domu w pięć sekund.aż giry by sobie po drodze łamała. Chłopa też chwyciłaby za chabet i wywaliła ścierwo z domu.
Ty natomiast siadasz sobie spokojnie, robisz kawę jakiejś lafiryndzie, rozmawiasz z nią na jakimś poziomie i pozwalasz, by robiono z ciebie kukłę.
Jakby tego bylo mało szmata przychodzi do ciebie jeszcze raz na kawkę, bo tak jej się spodobała twoja gościnność.
My to czytamy i w głowie nam się coś takiego nie mieści.
Tak więc drugie pytanie do ciebie.
Cco tak naprawdę dzieje się w twoim domu?
Ja, powiem ci szczerze, nawet uknułam sobie w głowie teorię, że ty już zaczęłaś swingowanie z ta flamą. Dewiant przyłączył się do was i jakoś to poszło- może nie najgorzej, skoro przyszła ta druga po repetę.
Czy to nie jest tak?
Przyznaj się i napisz szczerze, jak jest, bo skoro będziesz coś przed nami ukrywała, to nasze rady będą bezcelowe i kompletnie nietrafione.
Czy swingujesz już, czy już masz na swoim koncie tego typu rzeczy?
Bądź szczera- widzisz chyba, że wszyscy chcemy ci tu pomóc.
Komentarz doklejony:
Mąż roztaczał przede mną wizje, że będzie tak fajnie, ona będzie naszą przyjaciółką, będziemy mogli o wszystkim rozmawiać, będziemy sobie razem wyjeżdżać itd.
Czy flama już z wami wyjeżdża na wycieczki?
Czy to możliwe, żeby sytuacja była juz aż tak zaawansowana?
Napisz szczerze.
I tak, ciągle jeszcze gdzieś tam w głębi serca wierzę, że jeszcze coś się zmieni na lepsze i że skoro mnie nie zostawił, to jednak cały czas coś do mnie czuje.
Na takiej cieniutkiej więc niteczce wisi twoje małżeństwo twoja rodzina i dalszy los twojego dziecka oraz twoja przyszłość.
A powiedz mi czy mieszkanie jest twoje, czy jego, czy też wasze wspólne? Gdzie podziałabys się z dzieckiem, gdyby trzeba było odejść od niego.
Czy praca też ciebie wiąże?
Czy twoi rodzice pomogliby ci w razie czego, czy też musiałabyś stoczyć jakieś boje o ten swój kawałek podłogi na tym świecie?
Może tobie nie chodzi tylko o jakąś miłość, tylko zwyczajnie, boisz się o swoj byt?
Czy istnieje możliwość, ze ten chłop wywaliłby cię z domu i nie dopuścił do dziecka?
Czy ty boisz się tego człowieka?
tak jak Ci pisałam - zrozum, on się nie zmieni.
Zmarnujesz sobie na to czekanie kawał swojego życia - jak ja.
A ten cud nie nastąpi, rozumiesz ?
Twój "mąż" to wyrachowany i zepsuty facet, bez żadnych zasad i moralności.
O kochaniu Ciebie też nie ma tu mowy.
Absolutnie.
Przykro mi, ja wiem jak to boli... :cacy
Ale im szybciej to sobie uświadomisz, tym lepiej dla Ciebie, Słońce.
Tracisz tylko czas i niepotrzebnie przeciągasz swoją agonię w nieskończoność.
Dziewczyny mają rację, ja również doradzam Ci pierwszy bardzo ważny krok :
JEDŹ DO RODZICÓW I POWIEDZ IM CAŁĄ PRAWDĘ.
Ty nie "możesz", Ty musisz to zrobić.
Jesteś im ( i sobie ) to winna.
Pamiętaj, to najbliższe Ci osoby.
Osobiście uważam i powtarzam jeszcze raz, że to będzie punkt zwrotny całej tej sytuacji.
ZRÓB TO.
Komentarz doklejony:
I Mono bardzo dobrze kombinuje. :tak_trzymaj
Tu jeszcze może być BARDZO istotna kwestia sytuacji finansowej / majątku Catsnow.
Może też jeszcze chodzić o takie sprawy.
Nie oszukujmy się i bądźmy szczerzy :
to również BARDZO ważne aspekty w życiu, które mogą Catsnow dość mocno blokować.
Więc Catsnow :
jaka jest Wasza / Twoja sytuacja finansowa ?
Gdzie teraz mieszkacie ?
Czy po rozwodzie / podziale majątku masz szansę na jakieś mieszkanie dla siebie ?
Czy musiałabyś może wrócić do Rodziców ?
Jaka byłaby Twoja sytuacja finansowa i bytowa po ewentualnym rozwodzie ?
Słowo "musisz" można przecież zastąpić tym, ze powinna się zastanowić, czy takie lub inne rozwiązanie nie jest dla niej dobrym wyjściem, język polski zresztą daje szereg możliwości, wszak to bardzo wdzięczne narzędzie.
Ludziom zdarza się robić wiele rzeczy właśnie dlatego że wywodzą się one z nakazów.
nie wiem, ale być może nie masz jednak racji...
Na pewnych ludzi takie "dobre rady" nie działają.
:niemoc
Wspominając przeszłość :
mnie osobiście trzeba było do pewnych rzeczy zmusić.
Powiem dosłownie :
byłam w takiej depresji, że leżałam wiele dni nie wychodząc z sypialni.
Moja Mama, znając już całą sytuację i widząc mój stan na początku litowała się nade mną, karmiła i poiła ( w pierwszym etapie całkowicie odmawiałam jedzenia i picia ) i opiekowała się mną.
Trwało to wiele, wiele dni, bez żadnej poprawy - co więcej mój stan nawet pogarszał się.
A że mojej Mamie już czas się kończył ( dosłownie i w przenośni... ) to pewnego dnia nie wytrzymała już, wkurw... się i dosłownie siłą wyszarpała mnie za fraki z tego łóżka.
Dostała jakiś nadludzkich sił i za pidżamę wytargała mnie z tej pościeli.
Płakałam, szarpałam się, wyzywałam i krzyczałam, żeby dała mi święty spokój, ale ona absolutnie nie poddała się.
I KAZAŁA MI się umyć, ubrać i jechać do fotografa - wyrobić zdjęcie do nowego dowodu ( nie miałam jeszcze nowego dowodu po przeprowadzce ).
A dowód był mi potrzebny do wszystkich następnych formalności.
Dodam już tylko, że jak dziś na patrzę na to zdjęcie, to wyszłam na nim dosłownie jak żywy trup, szok...
Następnie pociągnęła to dalej : znów za fraki do Urzędu Miasta po wniosek na dowód.
Następnie umówiła mnie z adwokatem.
Itd. itd. itd. ....
Tezeuszu, powiem tak :
gdyby nie szał mojej Mamy i jej determinacja, jestem pewna, że wtedy nie zrobiłabym tego pierwszego kroku.
Na mnie podziałało.
I co więcej, będę jej za to wdzięczna do końca życia.
Teraz jedyne co mogę dla niej zrobić, to zapalić jej świeczkę.
[']
Castnow,mnie maz zostawil z 9miesiecznym synkiem. I tez bardzo go kochalam. Czasami jesli nie mialam sily juz jako kobieta,znajdowywalam sile jako matka. Pomysl sama...chcesz takiego zycia dla siebie i dla swojego dziecka? A jak ten twoj maz rozpierniczy wasze pieniadze na tamta w 'potrzebie'??
Jestes w fazie amoku i pewnie to,co ci pisza tu na forum,a dobrze pisza,ledwo do ciebie dociera. Zbierz sie w sobie kochana i nie godz sie na to,by ktos cie w ten sposob traktowal. Nie bedzie latwo ci samej...ale przynajmniej otworzysz drzwi na lepsze zycie,bo takie zycie jakie obecnie masz to zadne zycie.
Zycze ci,zebys znalazla w sobie poklady sily,o jakich nawet nie marzylas,ze masz...a masz,wierz mi!!!! :-*
dokładnie, na każdego może zadziałać coś zupełnie innego.
Jednak podejrzewam, że Catsnow jest bardzo podobna do mnie.
I może dlatego ja próbuję pomóc Catsnow "na swój sposób"...
Jednak raczej na pewno nalezy zakładać opcję, że dziewczyna ta ma najnormalniejsza w świecie depresję albo przynajmniej permanentny stan depresyjny.
dlatego ja uważam, że Brzezina ma rację- takim człowiekiem trzeba wstrząsnąć. Ona powinna zmusić się do tego, by powiedzieć o wszystkim rodzicom, a jeśli nadal bedzie ukrywała, co dzieje się w jej małżeństwie, to za rok, dwa castnow będzie wrakiem człowieka.
Ona właśnie musi i chociaż to tryb nakazujący, to żaden inny do niej nie dotrze.
Ona chodzi, mówi i wykonuje proste czynności, bo musi nikt tego za nia nie zrobi, ale w środku jest sparaliżowana ze strachu.
Jeśli chodzi o sytuację finansową, to mamy dom. gdybym musiała się wyprowadzić, to raczej musiałabym na razie wynająć jakieś mieszkanie. Raczej nie sądzę, żeby mój mąż totalnie odciął się ode mnie i dziecka finansowo nawet po rozstaniu. Ale piszecie mi że nie znam go... więc ostatecznie nie mogę być tego pewna.
No i jeszcze odniosę się do tego, o czym pisaliście wcześniej. Na tyle dobrze nam się obecnie powodzi, że pomoc finansowa kochance nie odbija się w znaczący sposób na dziecku czy na mnie, nie jest to w żaden sposób odczuwalne.
Powiedz mi więc czy ty masz zamiar powiedzieć o wszystkim swoim rodzicom, czy nie?
rozumiem.
Powiedz jeszcze, czy po rozwodzie i podziale majątku ( sprzedaż domu czy spłata Twojej części majątku przez "męża"... ) będzie stać Cię na kupno mieszkania ?
Czy jest to nierealne i musiałabyś raczej wrócić do Rodziców ?
Cytat
Nadzieja jak to mówią umiera ostatnia. Dopóki nie wykonasz żadnego ruchu i tolerować będziesz poligamię męża nic się nie zmieni. Bo nicy dla czego? Ma zonę, dziecko, kochankę. Może będzie miał trójkącik po co to zmieniać?
Napisałaś również
Cytat
Jeśli chodzi o sytuację finansową, to mamy dom. gdybym musiała się wyprowadzić, to raczej musiałabym na razie wynająć jakieś mieszkanie. Raczej nie sądzę, żeby mój mąż totalnie odciął się ode mnie i dziecka finansowo nawet po rozstaniu. Ale piszecie mi że nie znam go... więc ostatecznie nie mogę być tego pewna.
No i jeszcze odniosę się do tego, o czym pisaliście wcześniej. Na tyle dobrze nam się obecnie powodzi, że pomoc finansowa kochance nie odbija się w znaczący sposób na dziecku czy na mnie, nie jest to w żaden sposób odczuwalne.
Więc zadam konkretne pytania. Kto jest właścicielem domu. Zakładasz wyprowadzkę - wnioskuję że mąż. Kto jest głównym żywicielem. Utrzymuje Ciebie i kochankę wnioskuję również że on. Chciałbym abyś nam uczciwie odpowiedziała czego naprawdę się boisz tego że stracisz męża czy tego jak sobie poradzisz finansowo. Dlaczego pytam? Bo twój mąż myśli bardzo podobnie jeżeli moje tezy są słuszne ma świadomość że będziesz się go trzymała czym się da aby was nie zostawił. Mówi się kto ma wiedzę ten ma władzę (w pewnym sensie tak). Niestety ale kto trzyma kasę ten ma władzę. Wielu boi się utraty status quo. Twój mąż to widzi. Dlatego to wykorzystuje. Pomoc w niego w domu żadna jak pisałaś wyjazdy podwójne życie więc rozumiem że kwestia finansowa rówież jest istotna. Możliwe że nie jest determinantą ale strach przed nowym "jak sobie poradzę sama z małym dzieckiem" paraliżuje Ciebie.
Oczekujecie że śnieżna kotka stanie się tygrysem. Niestety ale Tezeusz ma rację - nie jest fighter'em.
Myśli racjonalnie co będzie dobre dla niej dla córki. Niestety ale poświęcenie na wiele się nie zda. Catsnow - wykończysz się.
Masz nadzieję - nie wiem czy bym ją miał. To coś (mąż) działa w świetle reflektorów. Nie ma skruchy nie ma wyrzutów sumienia i raczej nic nie zapowiada odmiany. W większości historii (nie znam takiej gdzie było inaczej) zakończonych daniem szansy zdrajca działał w ukryciu (prowadząc podwójne życie). Tu tego nie ma. Podstawą nadziei i dawania szansy jest skrucha i żebranie o nią zdradzacza - również nie widzę. Jak dla mnie temat pozamiatany. Albo decydujesz się na życie w trójkącie. Albo walczysz. Za mało wiem co ma mężuś do stracenia abym coś mógł konkretnie doradzać.
Dziewczyny na koniec ustosunkuje się do waszych uwag:
Lisbet zacytuję ten sam fragment wypowiedzi catsnow:
Cytat
A co debil ma powiedzieć, jak wytłumaczyć łajdactwo? Przecież najprostsze co może zrobić zdrajca pokazać że nie robi nic złego że tak bywa. Zwykłe słowa wypowiadane przez debila dla usprawiedliwienia podłości. Dlatego uważam iż budowanie teorii że zacznie szpikować dziecko prochami czy wciągać je w środowisko swingersów jak najbardziej ponad miarę na wyrost.
Odnośmy się do faktów a nie domysłów. Zwykły zdrajca, zblazowany erotoman, swingers to wiemy i to są fakty.
Prochy, kopia Fritzl'a to już domysły.
Cytat
Swoją drogą warto mieć wartości i zasady i trzymać pion niż mieć mięciutki kręgosłup i charakter ameby co to się nagnie i dostosuje do byle goowna.
Nazywasz to nagięciem ja jasnym określeniem granic. Wiecie znam wielu takich niewolników, ameb z naszego forum i .... Jakoś w realu poza forum nie użył bym określenia tego rodzaju.
Jasno sprecyzowane poglądy, szkoda że nie zawsze idące w parze z naszą historią.
Zawsze staram się przeczytać historię pod nickami i nie wiem czemu ale widać zupełnie co innego niż czytamy w poradach. Szczególnie tych najbardziej ortodoksyjnych.
Ktoś powie nie popełnij moich błędów, inny przeczyta i nasunie się myśl:
Cyt. Rekonstrukcja:
Cytat
Catsnow, wybierz porady które najbardziej pasują do Twojej sytuacji. I prośba jak byś mogła odpisz na moje pytania odnośnie sytuacji materialnej.
Cytat
Ten cytat nie dotyczył casnow i nie pisałam tego o niej ni o żadnym użytkowniku Historia catsnow i jej perypetie z mężem przypominają moją historie , daltego jej historia jest mi bliska.
Nie wiem dlaczego opatrznie to zrozumiałeś, ponieważ ten cytat dotyczył wartości przekazywanych dzieciom- aby przekazać im takie zasady i wartości, nauczyć co jest dobre albo złe aby mimo zła panoszącego sie wszędzie mialy wpojone od dziecka zasady dzięki którym nie bedą musiały miec miękkiego kręgosłupa . Beda miały pion o którym pisałam rekonstrukcja. I mimo własnych przykrych doświadczeń takie wartości przekazać dziecku. I odnosiłam sie bardziej do wypowiedzi Yorika na temat dzieci.
To że tak to odebrałeś i odniosles do mojej historii i dodatkowo doszukujesz sie jadu i żółci to Twoja sprawa i twój sposob postrzegania. Moje intencje były inne
Ten galimatias życiowy da się poukładać i fajnie byłoby gdybyś o zapodawania sobie takiej myśli zaczęła pracę nad sobą . Dopiero wtedy uda Ci wystartować w świetlaną przyszłość . Nie jest łatwo się uspokoić i myśleć trzeźwo w momencie kiedy koncentrujesz się li tylko na samych ciemnych stronach swojego obecnego życia. Nie jest łatwo dojść do siebie i do swojego rozumu, kiedy koncentrujesz swoją uwagę tylko i wyłącznie na kimś, kto jest dla Ciebie wielką niewiadomą , źródłem bólu, żalu, strachu i tym podobnych emocji. To , co złe już się stało, nie masz na to wpływu , więc nie ma najmniejszego sensu kotwiczyć się przy tym.
Do czego zmierzam : spróbuj codziennie oderwać się myślowo choć na pół godziny od tego co jest, od czarnych wizji co będzie i od żalu za tym , co było. Ja wiem , że to potwornie trudne, ale wytłumacz sobie jak małemu dziecku, że bardzo , bardzo potrzebne. Nawet najsilniejszy koń padnie , jeśli będzie "karmiony" tylko pejczem , razami i krzykiem. Psyche działa tak samo. Po prostu rób sobie dotąd takie pozytywne pranie mózgu i pogadanki samonaprowadzające, aż zauważysz że Twój motorek w głowie przestawia się na wartościowsze paliwo niż strach, ból i rozpacz. I wtedy zacznij wprowadzać sobie do codziennego "menu" jakieś drobne przyjemności , coś co zainteresuje , coś co oderwie , zresetuje.
Dzięki temu dasz odpocząć sponiewieranej waleniem w mur głowie . A naprawdę będzie Ci jeszcze baardzo potrzebna do poukładania wielu spraw.
Mono r11; ciągle się waham czy powiedzieć rodzicom. Jednego dnia myślę, że tak, innego że nie mogę im na razie powiedzieć, wiem w jakim oni będą szoku i jak będą cierpieć. Oni się w ogóle niczego nie domyślają.
Dziękuję Rekonstrukcja za radę. Właśnie tak staram się robić, mam różne zainteresowania, w tym muzyczne i literaturowe, i to mi pomaga się oderwać choćby na chwilę. Oczywiście przy dziecku czasem jest z tym trudno, ale coś tam da się zrobić.
"W momencie zawarcia małżeństwa powstaje pomiędzy Państwem majątkowa wspólność małżeńska i w zasadzie wszystko, co nabywacie Państwo w trakcie małżeństwa do tej wspólności wchodzi.
Współwłasność ta jest współwłasnością łączną r11; nie macie Państwo w nabywanych rzeczach udziałów w ułamkach. Podstawową zasadą jest, że wszystko co znajduje się na gruncie (poza nielicznymi wyjątkami) jest własnością właściciela gruntu, tak więc wszystko, co powstanie na nieruchomości Pani męża, będzie tylko jego własnością. Wybudowany przez Państwa dom stanowi jednak nakład z majątku dorobkowego na majątek odrębny męża.
W przypadku ustania wspólności majątkowej czy to na drodze rozwodu orzeczenia separacji czy też sądowego lub umownego zniesienia wspólności, podlegać będzie rozliczeniu. Nie ma Pani jednak i nie będzie miała prawa do żądania części lub całości domu, a jedynie do spłaty. W przypadku sprzedaży tej nieruchomości przez męża i nabycia przez Państwa innego domu wartość gruntu będzie stanowić nakład męża z majątku odrębnego na majątek dorobkowy, pozostała część wartości to Państwa majątek dorobkowy.
Mogą Państwo również w drodze umowy rozszerzyć majątkową wspólność małżeńską na tę nieruchomość, czy też zawrzeć umowę darowizny pomiędzy mężem i Panią i wtedy będzie Pani również właścicielką r11; darowizna powinna być dokonana do Pani majątku odrębnego"
Komentarz doklejony:
Sprawdź księgi wieczyste kto figuruje jako wlaściciel
Osobiście uważam, że to też tak mocno blokuje Catsnow.
I rozumiem całkowicie, absolutnie nie potępiam...
Jest tak jak wkleiła Lisbet.
Dom prawnie jest własnością "męża".
Jednak też nie do końca.
Catsnow, jeśli udowodnisz swoje nakłady finansowe ( faktury z Twoim imieniem i nazwiskiem na zakup np. materiałów budowlanych itd. ) w dalszą budowę domu tj. od czasu ślubu czyli od stanu surowego w górę, to będzie już traktowane jako Twój wkład w ten dom i wspólny majątek.
Catsnow, to są bardzo zawiłe sprawy a Ty w zasadzie nie wiesz na czym stoisz !
Więc stąd też jest ten paraliżujący strach, Słońce !
Ty po prostu nie wiesz nic na temat swojej przyszłości.
W ten marsz do prawnika - on Ci wszystko wyjaśni, co i jak !
I na pewno rozwieje te Twoje wątpliwości !
Nie zamiataj ich pod dywan i nie przeczekuj, że problemu nie ma i jakoś to będzie...
Uwierz mi na słowo, że poczujesz ogromną ulgę jak dowiesz się wszystkiego co i jak.
RADY w TEJ SYTUACJI SĄ DWIE :
1. Rozmowa z Rodzicami
2. Prawnik ( nawet z Rodzicami ).
Zawsze co trzy głowy to nie jedna.
Catsnow, działaj.
P.S.
Jestem wierząca, serio pomodlę się za Ciebie, żebyś odnalazła w sobie siłę.
Marcelinka postaraj się o taktowniejsze formułowanie sądów. Wykształcenie nie ma nic wspólnego z inteligencja i odwrotnie.
edit tezeusz
Catsnow , sytuacja ewidentnie wymaga porady prawnej . Jeśli Twoi rodzice wspomagali Was w budowie i wykończeniu domu , to bezwzględnie powinnaś ich poinformować , co się dzieje.
CASTNOW- zacznij słuchać tych rad, spróbuj oceniać swoje życie -sytuację tak na sucho, bez uczuć! zacznij analizować jego złe zachowanie- nie wypieraj tego z głowy...nie żyj tylko jego tanimi słodkimi przebłyskami! oceń to na chłodno!musisz się pogodzić z tym, że on już cie nie kocha i na pewno to nie jest osoba na którą możesz liczyć! czy czujesz się przy nim bezpiecznie? na pewno nie- ale oceń to na zimno! jesteś wykształconą inteligentną osobą, masz superr możliwości zarobkowania, przecież bez problemu sobie poradzisz!POWTARZAM BEZ PROBLEMU!niech sobie ten dom w doope wsadzi, z czasem dorobisz się czegoś swojego, przecież potrafisz...i jedno najważniejsze zaczniesz sama decydować o sobie i z czasem to ci się spodoba!może nie teraz, bo w tym momencie to on-potwór to robi! pomyśl, nie da się kochać dwóch kobiet-- to tylko fascynacja erotyczna-tyle, nie kocha żadnej z was! jak to już napisała chyba mono, wie kogo sobie wybrać za cel- osoby łatwe do manipulowania! pomyśli w końcu o sobie, jesteś szczęśliwa? na pewno NIE!chcesz tak dalej żyć? NIE!BOLI? WIEM I BĘDZIE JESZCZE DŁUGO ale w końcu przestanie boleć, a tak się zamęczysz! zaznaczam że wiem co pisze...ja w końcu się odważyłam na konkretne działania! IDŹ DO PRAWNIKA I RODZICÓW, zobaczysz jak ten skurczybyk zmięknie! ZROZUM TYLKO RADYKALNE KROKI MOGĄ GO ZMIENIĆ A NIE BYCIE DOBRYM! WIEM TO SAMA ZE SWOJEGO DOŚWIADCZENIA! WIEDZĄ TO TEŻ CO NIEKTÓRZY CO CI TUTAJ DORADZAJĄ BO SAMI DALI DRUGĄ SZANSE ALE TO JEST TYLKO MOŻLIWE PO RADYKALNYM CIĘCIU!
Policzyłam, że na tym wątku wypowiedziało 38 osób- wszyscy tłumaczą castnow rzeczy oczywiste i starają się podpowiedzieć jej konkretne działania- efekt praktycznie żaden.
To wkurzające i frustrujące. Też czuję się zawiedziona, ale i tak nie żałuję tego, że troszkę tu sobie popisałam. Zobacz, ile jest czytań tej historii, więc nie ma siły- nic nie pójdzie na zmarnowanie. Wielu osobom, które czytają tę historię, przykład castnow na pewno otworzy oczy.
Ona, skoro tak bardzo pragnie zyć z oblechem, to niech dalej się z nim buja, jednak ktoś inny skorzysta na udzielonych castnow radach i dzięki nim wyleczy się ze swojego dziadostwa. Chociażby dlatego właśnie warto było zaangażować się w tę historię. Ja nie żałuję.
Już pisałam, że gdzieś wyczytałam bardzo mądre zdanie: SZCZĘŚCIE JEST MOŻLIWE, ALE NIE JEST OBOWIĄZKOWE.
Ja oczyma wyobraźni widzę nadętego buca, który przechadza się po swoich włościach z wielce zarozumiałą gębą, na innych spogląda z góry, bo to takie wielkie panisko jest. Taki zblazowany, zmanierowany gostek, któremu przewróciło się we łbie od nadmiaru kasy i powodzenia.
Fura, skóra i komóra- są jednak kobiety, którym tacy faceci bardzo się podobają, a wręcz imponują im. Mnie może coś takiego wprawiać w zdumienie, ciebie też Marcelinko i sto innych kobiet też brzydziłoby się takiego oblecha, ale castnow widzi w nim swojego idola, zachwyca się nim i dlatego przypięła się do jego portek z całych swoich sił. Kochanka też jest zakochana w tym cudzie.
I co można zrobić z czymś takim?
Ano nic nie można zrobić.
Castnow za rok albo dwa będzie wrakiem człowieka, poświęci nawet własne dziecko, ale dewianta nie opuści ani nie zdemaskuje.
Dopiero, gdy dewiant ją wykopie (a to jest mało prawdopodobne, bo niby dlaczego miałby to zrobić?) ona będzie musiała pójść swoją drogą, ale przecież i wtedy będzie zalewała się łzami rozpaczy, jakie to wspaniałe życie ona straciła.
Marcelinko- głupota ludzka nie zna granic.
Tu ktoś napisał, że na koniec zło samo się skompromituje- ja w to wierzę i życzę temu zboczonemu ku..sowi, żeby któregoś dnia stracił wszystko, co ma i żeby na stare lata złamany chorobami wył samotnie do księżyca.
Niestety w życiu nic tak nie działa- tylko w bajkach zwycięża dobro.
W życiu takie bydlaki najczęściej dobrze lądują.
Dlatego czasem można pokiwać tylko głową nad czyimś losem, pomóc jeśli się da, a jeśli zwyczajnie nie da się, to odwrócić wzrok i zająć się sobą. Nikogo na siłę nie da się przecież uszczęśliwić.
Bardzo pouczający wątek- jest tu cała instrukcja, jak pokierować swoim życiem, by nie wylądować tak, jak castnow.
Najbardziej szkoda mi tej małej dziewczynki. Castnow też budzi moje współczucie, ale dziecka żal mi najbardziej.
Co to za dom? Co to za rodzina?
A przecież bywa i tak, że są ludzie, którzy żyja w jeszcze większym dziadostwie- i co my możemy zrobić?
Ano NIC.
Wracając do tematu catsnow. Jak napisali przedmówcy finansowo wygląda to nieciekawie. Dobrze się domyśliłem. Dom jest męża. Jeżeli byśmy żyli w państwie prawa. Mąż był by uczciwym człowiekiem wtedy z tymi nakładami bym się zgodził.
Jest jednak drobny problem. Ani to państwo prawa ani porządny człowiek. W sądzie wygrywa nie ten co ma racje czy doznał krzywdy ale ten kto ma mocniejsze "papiery".
Zacznij moja droga od zabezpieczenia dokumentacji (jeżeli jest jeszcze w domu - obstawiam że wiele w niej już brakuje).
Brzezina niestety nie masz racji.
Cytat
Udowodni jedynie że była zaangażowana w budowę domu. Jeżeli nie posiadają rozdzielności majątkowej wydatki w okresie po ślubie bez względu na to na kogo są faktury traktowane są jako wspólny nakład bo dochody małżonków traktowane są jako coś wspólnego (czyli dzielone po połowie). Jeżeli mieli byśmy mówić tylko i wyłącznie o nakładach autorki. Musieli byśmy mieć przypadek np. Catsnow sprzedaje mieszkanie (będące jej własnością przed ślubem) i przekazuje uzyskane w ten sposób pieniądze na budowę domu. Wówczas mamy sytuację z poniesieniem nakładów z majątku odrębnego. Podobnie jest z darowiznami. Wygrana w Totka nie jest np odrębnym dochodem .
W uczciwość męża nie wierz. W to że będzie poczuwał się do pomocy wam hm... też nie za bardzo. Jak wcześniej ktoś napisał to niezły strateg. Wszystko już zaplanował. Ułożył misterny plan. Na forum często piszemy że prawdziwe oblicze zdrajcy poznajemy przy rozwodzie. Piszesz że mąż ma nieźle prosperującą firmę.
Jakie to ma znaczenie? Bardzo duże znam wiele osób mających uprawiających "swoją działkę". Również z forum. Spostrzeżenie? Ludzie pragmatyczni, prowadząc swoją działalność muszą tacy być. Kalkulujący oceniający zyski straty i zagrożenia. Na moje Twój mąż już się przygotował do ewentualnego rozwodu. Ma pieniądze więc stać będzie go na prawnika (dobrego).
Tak to niestety wygląda. Najważniejsze zabezpiecz dowody. Nagraj wasze rozmowy z propozycjami trójkąta również. Posunął bym się również do ściągnięcia dziuni do waszego domu niby na rozmowę w praktyce zarejestrował bym całość również video. To wojna którą mąż wypowiedział rodzinie. Niestety taka w której nie bierzemy jeńców.
Mówię na swoim przykładzie. Samo zebranie wystarczających dowodów zdrady zajęło mi max 2 tygodnie. Przygotowanie tematów finansowych to już dłuższa bajka.
Na tą chwilę w mojej ocenie masz 2 opcje. Albo odchodzisz z podniesioną głową - decydujesz się na walkę, albo swingujesz w trójkącie.
Dziewczyno o Twoim zawodzie pisała JW w swoim wątku. Moja gwiazda też jest lekarzem. Dlatego z czystym sumieniem mogę stwierdzić. Poradzisz sobie z palcem w ... .
Urok zawodu polega na tym że na bezrobocie nie trafisz nie będziesz szarpać się za najniższą krajową czy pensję z niewolnictwa pracy. Dom zbudujesz następny teraz to tylko budynek. Były tu dziewczyny w dużo gorszej sytuacji materialnej niż Twoja a jednak nie chciały tkwić w czymś takim.
Jak napisano powyżej.
Cytat
1. Rozmowa z Rodzicami
2. Prawnik ( nawet z Rodzicami ).
Zawsze co trzy głowy to nie jedna. smiley
Od siebie dodam j/w. Zabezpiecz dokumenty finansowe. Zabezpiecz dokumenty budowy domu. Jeżeli masz dostęp do PIT męża zrób kopię. Bo obawiam się że przy rozwodzie strasznie spadną mu dochody :niemoc. Urok pracy na własny rachunek.
Ufasz rodzicom powiedz im o wszystkim sama nie dasz rady. Czasami po prostu potrzeba z kimś porozmawiać i najzwyczajniej w świecie "wypłakać się w rękaw". To co teraz robisz to chronisz to coś co było Twoim mężem. Bo się może jeszcze ułoży. Bo się opamięta. Ani się nie ułoży ani się nie opamięta. Niestety ale ma wszystkie asy w rękawie.
Dziewczyno czas skończyć z płakaniem i wziąć się do roboty. Czas działa na Twoją niekorzyść. Dziunia przyssała się do męża bo dla niej to wygrana w Totka i uwierz łatwo nie odpuści. Jeżeli dojdzie wspólne potomstwo (a to tylko kwestia czasu-dziunia wie co robi) nie będziesz miała wiele do powiedzenia.
Sama zarobiłabym na siebie i chociaż, być może, nie żyłabym na tak wysokim poziomie materialnym, ale byłabym u siebie i czułabym się panią własnego losu.
Nie potrzebowałabym łachy jakiegoś oblecha.
Niech ta kochanica łasi się do takiego, ja na pewno bym się nie poniżała.
Mąż catsnow byc moze przestanie na nia naciskać i po prostu znajdzie kolejną chętną gdzie indziej, dorywczą pania do trójkąt z kochanką.
Catsnow dopasuje się do tego pozornie spokojnego układu, bo mimo wszystko będzie miała męża na co dzień. Ludzie wiele potrafią sobie wmówić i dopasować ale podświadomości nie da się oszukać i odbije się to na jej psychice- tak jak napisała Mono będzie wrak. Może wtedy coś zrozumie.
Córka - w miarę dorastania dostrzeże fałsz między rodzicami i na niej odbije się to również.
catsnow nie jest gotowa na zmiany, choć nie miała by trudnego startu w samodzielność.
Dobrze Mono go opisałaś- nadęty buc .
Cytat
Córka - w miarę dorastania dostrzeże fałsz między rodzicami i na niej odbije się to również.
Najprostszymi słowami wspólnie z łajzą zryjecie jej psychikę. Ty z racji niezrozumiałego poświęcenia, zblazowany buc z racji zaspokajania swoich potrzeb.
Determinanty różne efekt dla dziecka bez znaczenia.
Cytat
Udowodni jedynie że była zaangażowana w budowę domu. Jeżeli nie posiadają rozdzielności majątkowej wydatki w okresie po ślubie bez względu na to na kogo są faktury traktowane są jako wspólny nakład bo dochody małżonków traktowane są jako coś wspólnego (czyli dzielone po połowie).
Oj faktycznie, może nieudolnie się wyraziłam, ale o to mi dokładnie chodziło :
Cytat
Chodziło mi o to, że jej zakupy / nakłady w budowę domu w będą traktowane już jako wspólny majątek.
Czyli w razie rozstania do podziału na pół.
Gdyby tak było, nie weszła by tu na to Forum.
I nie napisała tu swojej smutnej historii.
Ona chce... tylko na dzień dzisiejszy strach przed tymi zmianami i "nowym" ją paraliżuje.
Uważam, że też z czystej niewiedzy.
Wczoraj dopiero okazało się, że ona kompletnie nie wie, na czym stoi.
A pamiętajcie, że "strach ma zawsze wielkie oczy".
I wcale nie jest jej teraz dobrze.
Męczy się strasznie.
Zacytuję jej słowa z jej pierwszego postu :
- "moja sytuacja jest beznadziejna..."
- "Ja czuję się tragicznie."
- "Ja wykańczam się psychicznie, próbuję to jakoś zaakceptować,
ale raczej słabo mi wychodzi."
- "Pomóżcie, jak sobie pomóc?"
Problem w tym, że to wszystko u niej strasznie długo trwa.
O wiele dłużej niż u innych.
Ale ja w nią wierzę... i jak to mówią : "Lepiej późno niż wcale !"
Wierzę, że już dojrzała do podjęcia pierwszych kroków.
Na razie jej mąż ma nad nią przewagę , a wiąże się to głównie z tym, że on na chłodno podchodzi do sprawy. Także podkręcanie emocji Catsnow i wirtualne krzyki na nią, wydłużają tylko niepotrzebnie stan , z którego i tak niełatwo się wychodzi.
Catsnow, dasz radę poukładać ten chaos życiowy, dasz radę poukładać sprawy finansowe. Warunek jest jednak jeden : jasno określone cele . Określone na zasadzie : co mogę w danym momencie i w danej sytuacji zrobić. A do tego potrzebujesz spokojnej głowy. Bo inaczej ciągle będziesz wpadała w pułapkę targających emocji : dlaczego ja nie mogę tego , czy tamtego ? Z całą pewnością potrzebujesz wsparcia kogoś, kto ma na tyle wątły bądź całkowicie obojętny stosunek emocjonalny do Twojego męża, że nie zaślepi w poszukiwaniu korzystnych i konstruktywnych dla Ciebie i dziecka rozwiązań. To jest ten rodzaj gry, w której wygrywa ten, kto potrafi działać metodycznie. Strategia nie rodzi się z chaosu i szalejących emocji.
Oby potem już tylko szło do przodu.
A obrażanie mnie, nazywanie głupią itd. nie pomoże. Jeśli myślicie, że to mnie zmusi do działania, to niestety działa wręcz przeciwnie - jedyne na co mam ochotę, to wyrzucić komputer do śmietnika
Komentarz doklejony:
A do Marcelinki - jeśli jeszcze o tym nie wiesz, to leczą Cię różni ludzie - alkoholicy, socjopaci, zdradzacze i kłamcy. I jeszcze inni. Jak Ci to przeszkadza, to przestań się leczyć w ogóle, bo nigdy nie wiadomo , na kogo trafisz. W dzisiejszych czasach najważniejsza dla lekarza ma być autonomia pacjenta - nikt Cię do leczenia zmuszać nie będzie. Pozdrawiam.
Cytat
Catsnow- przestaw myslenie - to nie chodzi o to cudo twojego męża i jego kochankę. To w co wlożyłas tyle serca i pracy jest juz fikcją. Nie ta kochanka to bedzie inna. Miłość męża do ciebie nie istnieje. Ty nie musisz niczego oddawać , bo juz nie masz niczego (nie mówię o rzeczach materialnych)
Jeżeli tego nie pojmiesz to nie ruszysz do przodu.
To chodzi o Ciebie i Twoje dziecko.
Żyłaś pod kloszem , ktoś zawsze za Ciebie podejmował decyzję- chcesz dalej utrzymywać ta fikcję tylko w imię czego?
Tak jak pisalam możesz nie oddawać męża, mieć go na co dzień , kochanki beda go miały od święta tylko że prędzej czy później rzeczywistość Cie spod tego klosza i tak wykopie.
Zmień priorytety i myslenie.
mam pytanie do ciebie-czy ja też takie farmazony wypisywałam i mówiłam?pewnie nie raz jeszcze będę miała wątpliwości i serce mnie potwornie boli ale tak- w końcu zrozumiałam że jedynym wyjściem jest radykalne cięcie!jest jeden kierunek albo w lewo albo w prawo, nie ma czegoś po środku!
castnow ale czego ci szkoda?tego co zbudowałaś? ale co ty zbudowałaś?przepraszam za brutalność ale masz ''chorą'' rodzine i tylko ty ja możesz uzdrowić! koleś ma cię w doopie..czemu tego nie rozumiesz?to co wypisujesz jest aż absurdalne?zrozum on uprawia seks z inną- a to powinno być tylko dla was zarezerwowane! seks to coś intymnego, nadzwyczajnego, to zaufanie, bliskość a dla niego to sport!szkoda że dla ciebie tak nie jest! wiem co pisze!
Komentarz doklejony:
słuchaj chcesz wyrzucić kompa to zrób to....szokuje mnie twoja postawa...zacznij się buntować mężowi a nie nam- my chcemy ci pomóc a on cię wykańcza! trafiłam z tym, ze ciągle ktoś za ciebie podejmował decyzje, trzymał cię pod kloszem stąd twoja postawa! co z niego za mąż???????proszę cie- co on ci daje?mało to chłopów?
To Twój mąż jest złodziejem Twojego życia- kochanka niewiele ma z tym wspólnego, bo ona nie wlazła mu do łóżka na siłę i wbrew jego woli. To on zaprosił ją do tego łóżka- pojmij to w końcu.
Gdzie Ty castnow widzisz miłość do siebie ze strony tego człowieka?
Dasz sobie radę sama, ale nie chroń więcej zła, które wykańcza Ciebie i Twoją maleńką córeczkę.
Nikt nie posądza Cię o to, że lecisz na pieniądze albo, że kieruje Tobą chciwość- my uświadamiamy Ci tylko, że ten człowiek z całą pewnością ciebie nie kocha, ani nie szanuje, ani tym bardziej nie poważa.
To nie jest stan przejściowy- będzie coraz gorzej, bo ten facet dopiero zaczął się rozwijać w swoich nowych zachciankach.
Za moment on nawiąże kontakt ze środowiskiem swingersów i czy z Tobą w składzie osobowym, czy bez Ciebie, on będzie się tak realizował.
Nie masz już czego szukać w tym żałosnym związku.
Albo zostaniesz i będziesz pilnowała swojego dorobku (czyli swojego mitu i fikcji), albo odejdziesz od szamba i zaczniesz budować własną i godną Ciebie rzeczywistość.
Nie masz innej drogi.- aż do starości będziesz tkwiła w tym czyśćcu? Po co? Dlaczego? Dla dziecka? Dla zachowania pozorów?
Komentarz doklejony:
Miało być w piekle, ale miałam zamiar napisać też coś o czyśćcu, więc wyszedł mi taki zlepek myślowy.
Komentarz doklejony:
Odejdziesz, a on, być może, zwiąże się z pindzią i to ona będzie panią na jego włościach.
Jednak czego Ty jej zazdrościsz?
Dostanie ona przecież zwykłego łajdaka za towarzysza życia, który będzie brał ją do łóżka wraz z innymi babami albo z czasem, zamarzy się temu zbokowi, także jakiś dodatkowy chłop i tam będzie gził się na kupie, jak zwierzę.
Z jednej strony pindzia będzie miała wszystko, a z drugiej strony raz na jakiś czas będzie przewalała się ze swingersami.
Czy uważasz, że pindzia będzie szczęśliwa? Że taki fant wygrała na loterii, że tylko trzeba jej pozazdrościć?
A może rzeczywiście będzie ona szczęśliwa w takim układzie?- kobiety bywają różne, więc może i pindzia o niczym innym nie marzy, tylko o tym, by przewalać się w wyrze z różnymi babami i chlopami.
Daj spokój kobieto- ciesz się, że on wyskoczył z czymś takim jawnie,a nie swinguje za Twoimi plecami, bo i tak przecież żyją niektórzy- wiodą podwójne życie i pies z kulawą nogą o niczym się nie dowie.
Tobie przynajmniej dano jakiś wybór- podziękuj temu panu za szczerość i podziękuj mu też za taką miłość.
Albo spełnij jego oczekiwania i swinguj razem z nim i z kochanką.
Ważny powód dom , dorobek
Harowałam na "nasz " dom ponad 20 lat
Dom lekką ręką ceniąc wart ok 400tys
Niestety mi nalezy się zwrot nakladów tylko ( bo dom mąz oddał ojcu)
Więc i o zwrot kosztów cięzko walczyć bo wpisowe do Sądu to kolosalne pieniądze
Powiecie nie na temat pisze
Na temat ...
Zostawiłam dom , meble , i resztę cudów ( jak dopieszczone pokje , łazienka gdzie paluchy zniszczyłam i mózg ugotowałam)
Castnow za każdym razem znajdzie inny powód aby nie odejść
Bo jest chora
Nie gniewaj się Castnow , chora oznacza uzależniona , sama taka jestem ( choć wyłaże z tego , gryzę zębami i szarpię pazurami )
Wiem że można wszystko :wykrzyknik:wykrzyknik:wykrzyknik:wykrzyknik
Jeśli tylko się chce , bo znajdą się pomocne dłonie które nie pozwolą utonąc
Problem w tym że Ty nie chcesz
Finał tej historii jest taki : co jakiś czas ta mocno dojrzała już kobieta ( od niedawna babcia ) przyjeżdża do Polski i wygląda jak milion dolarów i jak siostra swojej córki, a nie jej mama .
Da się ? Da ! Tylko trzeba wiedzieć , czego się chce od życia. I nie oglądać w tył, bo po co. Kiedy mieszkałyśmy razem poznałam jej historię w czasie nocnych pogaduszek. Spytałam ją , czy nie żal jej tego, co straciła, przecież cała jej wieloletnia harówa poszła w ****u, przeszła w łapy pijaka, który nią pomiatał, znęcał się fizycznie i maltretował psychicznie, oraz oczywiście zdradzał. Spojrzała tylko na mnie z uśmiechem i nie potrzebne były żadne słowa.
Podejrzewam, że gdybym dziś miała możliwość jeszcze raz zapytać o to samo, to nie tylko by się uśmiechnęła pobłażliwie, ale wręcz uśmiała do łez.
Ot taka sobie historyjka, która mi się przypomniała dzięki temu wątkowi.
Catsnow, nawet jeśli wyjdziesz z tego chorego układu z przysłowiową gołą doopą , to i tak będziesz wygrana. Także do stracenia nie masz nic, a to jest wyjątkowo korzystna pozycja startowa.
Ja wiem, że wszyscy tutaj załamują ręce i się na mnie denerwują. Ale wiedzcie, że dzięki temu portalowi powoli narasta we mnie bunt. Na pewno ziarno zostało zasiane i pewnie kiedyś wykiełkuje...