Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam, jestem tu nowa i nie ukrywam ze licze na wsparcie...
Od poczatku.....
Szalona milosc, szybka wpadka, pojawienie sie dziecka. NIe decydowalismy sie na slub bo hmmm nie bylismy pewni. Przez 2 lata probowalismy tworzyc rodzine, roznie bywalo. Wtedy jeszcze "chlopak" pracowal daleko od nas, przyjezdzal tylko na soboty i niedziele. 2 lata klotni, oskarzen, mojej "nieuzasadnionej" zazdrosci. Gdy przyjezdzal zamiast sie soba cieszyc ciagle sie klocilismy.
Rozstanie.
Czulam ulge, wreszcie koniec ciaglych nerwow. Nawet zaczelam sie z kims spotykac, fajnie mi sie zylo On rowniez z kims sie spotykal i nawet nie czulam zazdrosci.
Po pol roku zaczal przychodzic nie tylko do dziecka. Cos zaiskrzylo na nowo, postanowilismy sprobowac jeszcze raz. Pokonczylismy swoje "zwiazki" Zrozumielismy ze naprawde sie kochamy, ze nie tylko dziecko nas laczy chcielismy byc ze soba ciagle razem
Postanowilam wyjechac z dzieckiem do miejsca jego pracy. Wszystko zostawilam. Ukladalo sie super, wreszcie normalna codziennosc. Nigdy nie bylo miedzy nami tak dobrze jak wtedy po 2 latach postanowilismy wziasc slub.
Wszystko zalatwione, oplacone i cios...
mies. przed telefon od dziewczyny twierdzacej ze z nim sypia od 6 mies...
Oko mu podbilam... placz... zal... tel. do rodzicow ze slubu nie bedzie ze wracam... plakal jak dziecko... na kolanach blagal o wybaczenie.... nie plakal...szlochal na caly glos
tlumaczyl ze byl pijany a pozniej go szantarzowala i bal sie iz sie dowiem. Zadzwonila do mnie z zemsty bo tego wieczoru powiedzial jej ze to koniec.
Nie bylo latwo ale wybaczylam...slub sie odbyl
Bylam szczesliwa, kochalam go, super sie ukladalo, nie chcialam odchodzic...
Ukladalo nam sie dobrze, czasem jakas mala klotnia ale nie czesto. Staralismy sie oboje, bylo dobrze. Urodzilo sie drugie dziecko, po 6 mies. ktos ze wspolnych znajomych informuje mnie ze maz mnie zdradza...
Zaczynam wnikac... lykam klamstwo ze spotkal w barze kolezanke z pracy ze tylko sie pocalowali ze zaraz drugiego dnia powiedzial jej zeby sobie nic nie wyobrazala bo ma rodzine. Przeprasza, obiecuje... wybaczam...
4 mies pozniej tj. dzisiaj....
mial wrocic o 23 z pracy, godzine sie spoznial, nie odbieral tel.... uparcie wybieralam nr za nr bedac pewna ze nie jest sam, ze nie dam mu spokoju niech sie wkurza tel...
wreszcie odbiera mowi ze wstapil do sklepu i zaraz bedzie...
Po powrocie przyglada mi sie niepewnie probujac wyczuc czy cos podejrzewam, czy cos wiem.... z twarzy jego odczytuje momentalnie ze cos nie gra.... przytualm sie i czuje damskie perfumy.... pytam gdzie ma paragon ze sklepu, ze chce sprawdzic o ktorej godzinie robil zakupy. Mowi ze wyrzucil...
biore portfel, znajduje paragon z mc.donaldsa... 3 hamburgery + 2 male frytki Pytam z kim byl???
Odpowiedz prosta...
Mam kogos
To ta co z nia byles wtedy w barze?
tak.
Rzucialm sie na niego z piesciami, naplulam w twarz i wyrzucilam za drzwi...
Nie wiem co czuje... chyba nawet zdziwiona nie jestem.
To co wiem to zal o starsze dziecko. Tutaj ma przyjaciol, szkole, swoje zycie a bedzie musialo wracac skad je wyrwalam jak bylo malutkie. Jak to wytlumacze??? Nie klocilismy sie.... bedzie w szoku...
Mnie tutaj nic nie trzyma, nie pracuje bo opiekuje sie mlodszym dzieckie. Podawalam obiadki pod nos mezowi i wspieralam w jego rozwoju zawodowym. Cierpliwie czekalam na swoja kolej tj az maluch pojdzie do przedszkola.
Mam uczucie ze ostatnie prawie 10 lat jest totalnie zmarnowane. Jakby ktos zdeptal moje zycie. Mam sie spakowac i wrocic z niczym tak skad przyjechalam. Samotna matka z dwojka dzieci bez doswiadczenia zawodowego.
Jak mam zaczac wszystko od nowa???
Wstyd mi choc nie zrobilam nic zlego...
Stac go na placenie duzych alimentow na mnie na dzieci. ALe nie mam zadnych dowodow jego zdrad... nic nie moge udowodnic... Moze zeznania kolezanki ale czy jej jedna wypowiedz bedzie potraktowana wiarygodnie???
Moglabym na swiadkow pozwac wszystkich wspolpracownikow ktorzy napewno widzieli ale czy powiedza prawde? nie sadze...
W pracy maja monitoring ale czy mam jakies szanse na uzyskanie dostepu do nich ??? napewno nie...
Sypialam z nim kiedy chcial, jak chcial i gdzie chcial. Nie wiem jak w tym temacie wyrabial na dwa etaty... NIe robilam zadnych wyrzutow o poprzednia zdrade, nie sprawdzalam, nie kontrolowala. NIe klocilismy sie, bylam szczesliwa ale widac on nie...wszystko bylo udawane, tylko po co????
Po cholere mnie tu ciagnal???? rozstalismy sie po cholere zaczal przychodzic ????
Wiem ze przez ostatnie mies byl ze mna tylko ze wzgledu na dzieci. Nie wiem jak mozna przychodzic usmiechac sie i udawac ze wszystko jest ok... pracowalam w tej firmie chwile przed urodzeniem 2 dziecka... znam ja, nie wiem czy to juz wtedy nie trwalo. Z wszystkimi super sie dogadywalam a ona jakas dziwna byla, unikala kontaktu wzrokowego, oschla itd... ale to bylo zanim pojawilo sie drugie dziecko a bylo zaplanowane, oboje chcielismy wiec po co ??? zeby i drugie skrzywdzic???
Jak wytlumaczyc dziecku???
Mam ochote powiedziec ze znudzila sie nasza rodzina tatusiowi postanowil nowa zalozyc ale czy madrze??? Byl dobrym ojcem i mezem gdyby nie male szczegoly w postaci innych kobiet...
moja droga i co ci tutaj napisać??powiem szczerze że wstrząsnęła mną twoja historia!
moim zdaniem musisz odejść...tylko jakoś tak mi się wydaje że to jeszcze nie koniec twojej opowieści,że będzie jeszcze ciąg dalszy...
mam tak wiele myśli w głowie które chciała bym ci przekazać,ale nie potrafię ubrać tego w słowa!!
na usta cisną mi się tylko same inwektywy pod adresem tej gadziny która uważa się za faceta!!!
W jakim sensie myslisz ze to jeszcze nie koniec opowiesci ?
Mam nadzieje za jakis czas napisac ze sie wyprowadzilam,usamodzielnilam i jestem szczesliwa taki planuje koniec tej opowiesci
Zadzwonila dzis tesciowa....
rozmawiala z nim, powiedzial:
"Nigdy jej nie kochalem, myslalem ze sie ulozy ale mam juz dosyc"
Ja nie bieglam za nim tutaj !!! nie ciagnelam pod oltarz na sile!!! nie zgwalcilam w celu splodzenia drugiego dziecka !!!
Nie nalezy mi sie choc odrobina szacunku? Nie mogl zachowac sie jak czlowiek przyjsc, przeprosic i odejsc tylko powie ze bylam dla niego nikim przez te wszystkie lata?????
Dzis na spokojnie popatrzylam na ten paragon z mc donaldsa, wczoraj bylam pewna ze byli po pracy ale nie... W grafiku napisal ze pracuje od 9 na paragonie godz. 11.31! Jak wychodzil do "pracy" dostalam buzi na dowidzenia ( jeszcze spalam) Po poludniu dzwonil i 1,5 godz. rozmawialismy. O wszystkim i o niczym, troche mi przeszkadzal bo bylam zajeta ale nie pozwalal zakonczyc rozmowy... wyglupialismy sie, wesolo bylo. Nie takie chyba sa relacje gdy sie nie kocha??? Ciekawa jestem ile czasu spedzal naprawde w pracy a ile na randkach.... wielce zapracowany. Zero skrupulow, jeszcze wczoraj jak rozmawialismy poprosil zebym rozlozyla lozko bo jest zmeczony... no nie watpie.
Monia - to strasznie boli. Nie analizuj , nie szukaj , nie sprawdzaj - od tego można popaść w obłęd - ja byłam tego bliska. Myśl o sobie , dbaj o siebie. Dzieciom powiesz , jak zapytają , a najlepiej - niech on im to powie, ale dopiero jak zapytają.
Ja chciałabym zacząć od nowa - uciec , zmienić otoczenie. Nie mogę. Jednak jeżeli dal Ciebie to problem - nie wyprowadzaj się , to on powinien się wyprowadzić i płacić na Wasze utrzymanie.
Wierzę ,że dasz sobie radę
Poki co jego wyrzucilam i nie chce go widziec. Pozniej chce wyjechac w rodzinne strony, tutaj juz mnie nic nie trzyma.... Zaczekam tylko do konca roku szkolnego bo nie chce dzieciny teraz wyrywac ze srodowiska no i nie wiem, moze tu posiedze poki sie nie zakoncza sprawy rozwodowe, pokorzystam z dostepu do morza ostatnie lato Nawet nie wiem ile trwa rozwod Do konca wakacji sie wyrobimy?
Monia, Trzymam za Ciebie kciuki i życzę Ci wszystkiego dobrego, zasługujesz na szczęście. A on, kiedyś wspomni jak zabraknie mu rodzinnego ciepełka jak zabraknie pieniędzy jak dopadnie choroba, starość, wtedy zda sobie sprawę jak spie... życie dzieciom, Tobie i sobie. Nie wierze w to, co ci powiedział>>> ze nie kochał Ciebie nigdy>>>> kochanki mu zawróciły w głowie ten dreszczyk który doświadczał tak go rajcował, że uczucia jakby wygasły, oddalił się. Gdyby nie kochał,nigdy... to nie decydowałby się na dzieci z Tobą, ślub ect.
myślę sobie że nie masz co analizować tego co było i jego zachowania...po prostu on jest zwykłą męską świnia...
kochaneczka zawróciła mu w głowie...wiesz według mnie schemat jest zawsze taki sam!!
a skoro teściowa dzwoniła to ty też powinnaś była sobie z nią pogadać jaką szuję wychowała! i jak ona się na to zapatruje!
jak dla mnie spakuj mu w torbę co jego i won do kochanicy!!!!!
Teściowe....one NIGDY nie przyznają,że ich synuś jest złym człowiekiem! Będą się starały go usprawiedliwiać-albo,co gorsza,trzymać jego stronę...
A jeżeli chodzi o romansy w pracy,to myślę Moniu,że ci faceci po prostu nie mają wyobraźni.Jak spotykają kochankę w pracy,to ona zawsze jest w pełnym makijażu,nienagannie ubrana,ułożona fryzurka-no ideał po prostu :/.Oni czasami mogą nawet nie wiedzieć jak taka naprawdę wygląda i jaka jest naprawdę..Jakby tak jej zmył makijaż i zamienił modne ciuchy razem ze szpilkami na domowy strój i postawił przy garach albo jakby ją samą zostawił przy sprzątaniu,praniu,przewijaniu dziecka,zmęczoną ,to czy nadal byłaby dla niego taka atrakcyjna i byłaby takim ideałem:/.
I czy jakby padała ze zmęczenia,to ich seks byłby tak"boski" jak to często określają itd.
Dopiero jak przychodzi proza życia,to jest test na miłość.Z żonami wytrzymują tyle lat,potem kochanka ich zauroczy-i jak długo wytrzymują...? Wystarczy poczytać historie na forum...jeżeli nie chcą nawet wracać potem do żony,rzucają się z jednych ramion w drugie... nie zagrzewają miejsca...
Bądź silna Moniu-on jeszcze dostanie za swoje,mam nadzieję.
tak zgadza się oleczka!!
uważam że o tak karygodnym zachowaniu partnera-(czy jest to kobieta czy mężczyzna)należy trąbić na lewo i prawo!według mnie zdradzacze powinni być NAPIĘTNOWANI!!!!!
a co do ciebie monia to pisz do nas co się dzieje u ciebie postaramy się jakoś ci pomóc!!!!!
Teściowa nie ma tu niestety za dużo do powiedzenia.. Napewno starała się wychować syna jak najlepiej.. nie wyszło, bo pewnie tak jak i ten mój .. urodził się ze skazą genetyczną.. A one (Teściowe) za jakiś czas i tak pójdą za swoim synalkiem, żeby nie wiadomo jakim był palantem.. to też schemat.. Moja na początku schizowała, na psychotropach leciała, darła się na niego.. i co? I czas zrobił swoje.. dziś nawet nie zadzwoni z zapytaniem "jak wnuczek" Eh.. schemat.. Chociaż jeszcze w pazdzierniku, listopadzie, grudniu.. myślałam, że jest u mnie innaczej.. Monia83 życzę Tobie silnej woli, bo to ważne.. Mam nadzieję, że dasz radę, wszystko wskazuje, iż masz silny charakter..
Wszyscy udają, że nie są szurnięci .. przez co łatwiej im dokuczać
Ps. Z reguły 1 na 2 osoby zdradza..
Monia - nie wyrobisz się z rozwodem do wakacji - takie są realia. Pół roku to chyba minimum od złożenia pozwu. Ale walcz o to co się należy Tobie i dzieciom - tu rozwód nie ma nic do rzeczy. Musicie jakoś przetrwać.
Anice ma 100 % racji - romans to szampan i truskawki , zwykłe życie - to kanapki z pasztetem. Ja tak na to patrzę ...
Daj sobie czas i mysl o tym , czego Ty pragniesz , i nie oglądaj się za siebie..
Emocje opadną , będzie czas bólu , tęsknoty , pragnienia zemsty - wszystko mija z czasem.Dasz radę, zaglądaj do nas.
Teściowa to tylko matka i jako matka zawsze będzie kochać swoje dziecko. To, że nie potrafi przyznać się, że kocha dzieci swojego dziecka, to już inna bajka. Aniu, może ona też musi jakoś pokonać tę traumę, jaką zgotował jej ukochany synek. Pomyśl o swoich dzieciach, wyobraź sobie, że są dorosłe i niezawisłe i zastanów się jak ocenią babcię. Bo dla nich to jest babcia, nie teściowa, a jeśli ona tego nie zauważy, to jej strata.
Monia, trzymam za Ciebie kciuki, podziwiam Twoją siłę, jesteś wielka
NIe bede tu pisala jaki ( tak na wszelki wypadek, internet jednak jest mniejszy niz by sie wydawalo a chce mu zrobic niespodzianke )
Sam z nim wpadl w idiotyczny sposob Powiem tylko tyle ze wysylajac smsa pomylil numery i ktos mi tego smsa przekazal a tam czarno na bialym jego wina, przyznanie sie do zdrady
Wiecie ja na to bylam przygotowana, nie powiem ze nie bola slowa typu "nigdy jej nie kochalem" ale mam wspomnienia wiem jak bylo naprawde a on przeciez nie powie mamusi zdradzilem bo mi sie poziom testosteronu podniosl, badz nie potrafie uzywac mozgu tylko fiutem sie kieruje... tak czy inaczej caly dzien mialam dzis towarzystwo, telefon non stop od rana NIe jestem ani sama ani samotna !!!!!!
Wszyscy zgodnie twierdza ze mu odpier... ze nikt nigdy by sie nie spodziewal !!!
Nie wiem skad we mnie sila Ale dam rade !!! Jedyne czego sie boje to rozmowy z dzieckiem i rozprawy.... boje sie ze sie rozkleje a chcialabym byc silna i twarda...
Co do tesciowej to ode mnie sie dowiedziala o syneczku, przyznal jej sie nie wypieral sie. Mowila ze w zyciu by sie tego nie spodziewala ze jest porabany, ze tak sie nie robi itd Nawet sie poplakala ale wiem ze jak syneczek powie jaki to jest nieszczesliwy i smutny to go zaraz przygarna, przytula, poglaszcza a na nastepna wizyte jak bedzie chcial przyprowadzic nowa znajomosc aby pokazac im jaka ona jest wspaniala to przyjma ich z otwartymi rekoma ale to tez mam gdzies
ODWROTNOSCIA MILOSCI NIE JEST NIENAWISC LECZ OBOJETNOSC
Jestem w stanie chocby teraz z nim usiasc przy jednym stole i na spokojnie bez emocji ustalic co z rozwodem, dziecmi, mieszkaniem, alimentami... a watpie iz jego byloby na to teraz stac
Monia walcz dziewczyno z orzeczeniem...moją historie juz tu opisywałam po krotce powiem tak...Gada poznałam jak mieliśmy po 17 lat wielka milość chodziliśmy ze sobą 7lat a potem slub...nie byłam w ciąży ale chcieliśmy po 2 latach urodził sie nasz synek ....on zaczoł prace w policjito go zmieniło- kobiety, alkohol, zdrady.....coś czułam- ale nie nie chciałam wierzyć ....pierwsza zdrada- wyszła zaraz po urodzeniu synka - ta idiotka- jego kochanka przyszła do nas do domu mi o tym powiedzieć - wybaczyłam bo...wystraszyłam sie ...mały mial jakiś miesiac, ja po studiach bez pracy.....potem po 3 latach - kolejna kochanka- rostalismy sie .....ja też rzucił- dla kolejnej.......wr. prosił o wybaczenie- mnie i wszystkich woku - samego Pana Boga....kochałam , wybaczyłam...kupiliśmy mieszkanie ...i żyliśmy....taka wielka miłosć( chyba tylko z mojej strony) po 7 latach urodziła sie nasza córeczka ...jak miała 15 miesiecy a synek 8 lat- odszedł.....tz wyszedł do pracy- i juz nie wr. wybrał ja...stara, brzydsza i głupsza ...zostawił mnie i dzieci, zostawił długi ...podal o rozwód- nakłamał w pozwie....teraz w sadzie tez słyszę ze nigdy mnie nie kochał, ze uprawiał tylko ze mna sex, nie wiedział nawet kiedy sie jego dzieci urodziły......chce rozwód z orzeczeniem....wywalczyłam zabezpieczenie na mnie ..a on juz dzieci nie widział 10 miesięcy...nasz syn w maju idzie do komunii
annwol75 bardzo poruszajaca historia i czy wszystkie sa tak bardzo do siebie podobne do naszych?
Dla mnie tacy mezczyzni to nic innego jak tchorze !!! Wzieliby wszystko godnie na klate i nie wymigiwali sie od konsekwencji za swoje bledy. Latwiej nas oczwerniac ! Mezczyzni w takich sytuacjach sa tak tepi i beznadziejnie ze mi sie w glowie nie miesci.
Ojjj boje sie rozprawy, mimo wszystko tego typu slowa beda bolec
Monia rozwód nie jest taki straszny przetrwasz go z podniesiona głową a historie naszego życia maja jeden schemat oni zawsze mówią nie kochałem jej ,niech kochają swoje idealne kochanki zobaczymy czy mój ex będzie z nią 14 lat ha ha plus 3 lata chodzenia życzę im żeby wytrwali ze sobą bo zniszczyli dwie rodziny zdrada jest jak narkotyk jeśli ktoś zdradził rozwalił rodzinę zawsze będzie zdradzał takie moje zdanie trzymam kciuki a i rozwód z orzekaniem rób niech płaci ha ha za swoja miłosć
Przyjechal rano zwiezc dziecko do szkoly, przed jej odbiorem ma przyjsc po reszte rzeczy.
ladnie go spakowalam Wyjelam jego brudy z kosza i zmieszalam dokladnie z czystymi rzeczami, do tego gdzies w srodek wrzucilam otwarty zel do kapieli, szampon i pianke do golenia
Mam milion mysli na minute, nie wiem jakie podjac decyzje.
Poki co chodza mi po glowie dwie opcje:
Sprzedaz mieszkania ( z hipoteka) i powrot w rodzinne strony a tam znalezienie pracy i usamodzielnienie sie
lub
pozostanie tutaj, ustalenie opieki nad dziecmi 2 tyg u mnie 2 u niego. Poszukanie pracy na pol etatu zeby pracowac przez 2 tyg a dwa mies wolne.
Jak wyjade to bedzie mial mnie i dzieci z glowy. Bez problemow zycie kawalerskie w pelni.
Jesli chodzi o plusy mieszkania tutaj:
-wiekszy rynek pracy
-dziecko nie musi zmieniac szkoly
- napewno duzo atrakcyjniejsze miejsce do zycia
-maz nie zostaje wolnym i szczesliwym wakacyjnym tatuskiem tylko rowniez spoczywa na nim obowiazek czestej opieki
Jesli chodzi o plusy powrotu w rodzinne strony
- moge liczyc na pomoc i wsparcie rodziny
- prostsze i latwiejsze zycie ale czy lepsze nie wiem ...
Ciezko mi pisac jakikolwiek pozew rozwodowy i cokolwiek planowac jak sama nie wiem czego chce. Chyba sprobuje zycia tutaj, tam moge wyjechac zawsze. Tylko czy dam sobie sama rade????
Nie wiem tez jak rozwiazac sprawe alimentow w systemie rownej opieki
Cokolwiek wymyślisz to zdobądź się na odrobinę wysiłku by w przyszłości miał jak najmniej wpływu na Twoje życie. By któregoś pięknego dnia nie stanął w progu Twoich drzwi. No popatrz Już prawie miałaś ułożone życie na nowo ale heca zaczęła się rzeczywiście dopiero jak pozwoliłaś na powrót. Otworzyłaś drzwi i co się stało?
Bycie blisko bliskich jest najważniejsze. Pomogą (jeśli to rzeczywiście bliscy > bo różnie to bywa). Jeśli trzeba to nawet finansowo. Ja bym wrócił jeśli miałbym gdzie. To zawsze lepsze niż bicie się z myślami sama ze sobą gdzieś gdzie nie ma przyszłości. Zdecyduj co jest lepsze. A prawo i decyzje zostaw prawnikom wtrącając się rzeczowo w ich działania.
Jest jeszcze jedna sprawa.
Mam na stale wydane orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepelnosprawnosci. Orzeczenie wydane na stalejeszcze dlugo przed naszym slubem.
Na orzeczeniu mam napisane iz wymagam czesciowej opieki osoby drugiej.
A takze ze wymagam odpowiedniego zatrudnienia: praca lekka, spokojna, stanowisko pracy przystosowane.
Myslicie ze moglabym to jakos wykorzystac?
Zaznacze ze widze, slysze, poruszam sie i nie widac mojej choroby golym okiem. Jest to dysfunkcja jegnego z narzadow