Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Po przeczytani kilku historii i wypowiedzi zaczełam się zastanawiac czy dobrze zrobiłam dając mężowi szansę.
Szansę, bo wybaczyc jeszcze nie wybaczyłam nie potrafię wybaczyc tak z dnia na dzień i już ma byc wszystko ok,z zaufaniem jest to samo,a o sypaniu razem to już szkoda gadac ty śpisz po swojej stronie ja po swojej i mnie nie dotykaj,a jak się do mnie zbliża to już myślę on ją dotykał,ona jego a moze czymś go zaraziła,robi mi sie niedobrze na samą myśl.
Długo się męczyłam z tym bólem w końcu zaczełam brac leki uspokajające,bo już nie dawałam sobie rady z tymi ciągłymi awanturami,wypominaniem mu wszystkiego już byłam tą sytuacją zmęczona ile można płakac,przez 8 miesięcy nic tylko płacz i kłótnie i ciągle pakowanie i wywalanie go z domu,a on nic cierpliwie to wszystko znosił,ale wszystko ma swoje granice.
Dziś nie ma już wypominania i awantur,dostał szansę na to żebym mu wybaczyła i odzyskał moje zaufanie, ale na to musi jeszcze zapracowac,wie że drugiego razu już nie będzie,wie co go czeka jeśli zdradzi ponownie.
Każdy w życiu popełnia błędy,czy ja go też nie popełniłam czy da się życ normalnie po zdradzie?
Często słyszę jaka ty głupia pogoń go,zdradził raz zdradzi i drugi i trzeci raz,a ty będziesz tylko płakac,cierpiec i dawac szansę.
Wiem jedno zdrada ma swoją cenę i trzeba słono płacic.
Ale boję się jednego żebym to ja słono nie zapłaciła.
zawsze istnieje to ryzyko. kon raz znarowiony, zawsze bedzie ciagnal na boki jasne, stare ludowe prawdy. z drugiej strony Twoj facet juz wie co mogl stracic, docenia - z tego co mowisz - co ma. moze bardziej niz przed zdrada. wie, ze nie dostanie drugiej szansy.
sa na tym forum osoby, ktore daly druga szanse i nie zaluja. czas zweryfikuje nasze decyzje. w zyciu nie da rady zaplanowac happy endu, zreszta filozoficznie rzecz ujmujac, kazde zycie konczy sie tak samo. wazne zeby je dobrze przezyc, a na to juz reguly nie ma. nie ubezpieczysz sie od lez i cierpienia niezaleznie od tego czy zostaniesz z mezem, czy nie. inna sprawa jesli cala ta historia wplynela na Twoje uczucia do niego. jesli przestalas go kochac, to nie szukaj innych powodow do rozstania. nie czekaj az Ty sie zakochasz i zdradzisz. wtedy na pewno slono zaplacisz.
Wiesz, Olu76, kiedy pisałam tu na tym forum, że mój mąż odszedł i opisywałam cała historię, parę osób powiedziało mi, że dobrze, że odszedł, bo tylko tak mam szansę zdrowy ewentualny powrót później. Myślę, że jest w tym dużo prawdy, szczególnie, że mój mąż "zakochał się" i nie było mowy o zostaniu. Myślę jednak, że każda sytuacja jest inna, jeśli Twój mąż czuje skruchę, chce być po prostu z Tobą bo Cię kocha, to masz szanse na dobre życie u jego boku. Inna sprawa, że to Ty musisz się uporać ze swoimi demonami, pytanie, czy będąc blisko niego dasz radę. Zadaj sobie to pytanie, bo jeśli nie, to jego miłość do Ciebie może nie wystarczyć.
Ola, każdy zasługuje na jedną szansę. Ale jedną jedyna inaczej stanie się recydywistą, inaczej sama siebie nie szanujesz więc można pomarzyć o szanowaniu z drugiej strony.
Czy popełniłaś błąd?- myślę, że nie jeżeli Mąż się stara, jeżeli chce naprawić to co zniszczył- warto. Ja myślę, że po zdradzie jest to życie inne, co wcale nie gorsze. Z własnej obserwacji, Naszego życia po zdradzie śmiem stwierdzić, że jest lepiej, jestem szczęśliwsza mimo skazy na sercu. Teraz czuje się doceniana, teraz wiem czym jest miłość. Wiem w czym rzecz, czy można da się żyć po zdradzie- da, ale trzeba na to czasu i wyrzuceniu bądź nauczeniu się żyć z tym co się stało. Jednym się udaje, innym życie przypomina koszmar. Mnie się udało, mniej myślę, bolec już przestało- chciałam sama nauczyć się z tym żyć.
Jeżeli chodzi zostaw Go raz zdradził zrobi to drugi raz- może nie mieć znaczenie u Ciebie. Wiele tak słyszałam i cieszę się, że posłuchałam tych którzy mówili daj szansę, będzie dobrze, Wam się uda (niestety tych osób jest tutaj mało). Nie jestem istotą słabą dlatego walkę o siebie podjęliśmy oboje nie tylko On. Myślę kochana, że sama wiesz najlepiej która dla Ciebie droga jest dobra.
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
No wiecie... Jeśli dostał wystarczająco mocno po garach to może się udać. Ale na pewno nie nastąpi to jutro. Pojutrze pewnie też nie.
A czy dawać szansę jakąkolwiek i kiedykolwiek? No cóż. To nie był wyskok z kumplami na piwo i powrót o 4.00 rano na czworakach po schodach na 4 piętro. Sprawa jest dużo poważniejsza.
Jeśli Ola zdecydowała się dać szansę to niestety zdecydowała się również na odcięcie wielkimi nożycami całej przeszłości i zaangażowaniu siebie w naprawę. A myśli będą płatać figle i pamięć będzie się przypominać... Pokochać ponownie po zdradzie to rzecz... prawie niewykonalna? Wysiłek będzie trzeba włożyć olbrzymi by się udało.
Ola 76 a co by bylo gdybyś niec dała tej szansy?Czy czułabyś się szczęśliwsza?Każdy w życiu popelnia błędy robi głupie rzeczy których pote żaluje.Dopoki się nie przkonasz na własnej skórze można tylko przypuszczać co by bylo gdyby.Zapewne żalowała byś że nie dałaś tej szansy więc dobrze się stało bo może się udać a jeśli nie nie będziesz przynajniej wiedziala że nie jest ciebie wart.Najgorsze jest nic nie robić o to przekreśla szanse.Dziś ten związek wymaga dużo pracy i wszystko zależy od was obydwojga.Mąż się stara ale i ty musisz dać mu szansę dać kredyt zaufania po to by wiedzial że to co robi ma sens.Najgorzej jest gdy ludzie zostają ze sobą pod tytułem spróbujmy a potem robią pieklo ze swojego życia.Ciągłe awantury placze wypominania obrzydzenie w łóżku i kończy się to tragicznie.Zdradzacz nie wytezymuje tej presji i ucieka do następnej by dała mu trochę wytchnienia.Więc po co probowac jeśli czlolwiek wie że nie jest zdolny na taką wielka prace?To wymaga dużego samozaparcia mądrości a rzadko ludzie to potrafią bo jest w nas złość pamięc mamy doskonalą do złych rzeczy.Jesli jesteś przekonana że kochasz że chcesz z nim być pęść w niepamięć całe zło bo tylko wybaczenie może dac wam szansę.To boli owszem i boleć będzie ale skoro wspaniałomyślnie pozwoliłaś wrócicić to bądż wspanialomyślna na co dzień.Można i nawet należy pomóc sobie np w grupach wsparcia co daje inne spojrzenie na zdradę pozwala zrozumieć siebie swoje oczekiwania.Bo nie jest tak że wracamy odcinamy nożycami zlo i idziemy dalej.Trzeba pracować.Ja wiem że nie jestem zdolna do takiego pośiecenia i wie to mój mąż ze kto mnie raz zrani nie odzyska mojego zaufania.Więc dlatego go wyrzuciłam bez prawa powrotu choc w życiu wszystko się zdarzyć może.Życzę ci wytrwalośći by udalo wam się pokonac ten Everest bo zawsze jest nadzieja ze drugi raz już sie to nie zdarzy
Chyba nie należe do kobiet które łatwo odpuszczają.
1. krok koniec z wypominaniem mu tej kobiety,wyzywaniem od różnych,koniec płaczu i ciągłych kłótni.
Jest we mnie jeszcze wiele obaw,strachu i nie pewności czy to ma sens?
jak na razie stara się jak może żebym mu wybaczyła,ale mnie nie interesują czułe słówka,prezenciki tylko czyny.
Przez takie piekło jakie on przechodził nie zyczę żadnemu zdradzającemu ale sami sobie zasłużyli na takie traktowanie,nie jestem z tych co się płaszczą i błagają żeby nie odchodził drzwi są otwarte ja go do niczego nie zmuszam,zależy nam obojgu na ratowani tego związku ale ja się ciągle boję czy on będzie wart tego poświęcenia chyba jeszcze długo będę miec te obawy,może czas pokaże czy było warto.
Ja też dałam szanse i jestem szczesliwa. Tak po prostu, normalnie szczesliwa. Wszystko sie poukladalo, jak sami wiecie i jest ok. Czegoz wiecej trzeba? Tylko jeden warunek, jak zawsze powtarzam - obie strony musza tego chciec. I jesli chca i buduja na nowo i szczerze - to wszystko sie powinno udac.
Nie zgadzam się za to z jednym zdaniem milorda. "Pokochać ponownie po zdradzie to rzecz... prawie niewykonalna? " Jak to pokochać ponownie? Właśnie dlatego chcemy budować na nowo, bo nadal mimo wszystko kochamy!! Jesli nie kochałabym meza, mimo zdrady - dodam, to nie byloby sensu wkladac wysilku w odbudowe rodziny.
Ergo - jesli sie kocha, warto sprobowac, czego i Tobie Olu zycze
Ola76 przecież to naturalne że się boisz.Bo jak się nie bać kiedy doświadczylo się takiego bólu kiedy człowiek myślał że zwariuje i na samo wspomnienie tej traumy człowieka trzęsie.Duzo czasu uplynie zanim przestaniesz się bac ale żeby to nastąpilo to radze idż po pomoc .Strach dziala destrukcyjnie .Wiem co mówie od 3 lat korzystam z takiej formy pomocy i to ogromnie mi pomoglo zrozumieć siebie swoje potrzeby odbudowac swoje życie na nowo.Piszesz o płaszczeniu się przecież to nie tak.Nie płaszczy się czlowiek który kocha któremu zależy który ma w sobie dobroć mierzy swoja miarą ludzi.To chęć ratowania rodziny .Piszesz że drzwi otwarte może odejść .Oczywiście ze może tylko czy to dobre dla ciebie dla was obojga.Tak łatwo powiedzieć znikaj z mojego zycia.Tylko co potem?Co jest niejszym złem odejście pozostanie?Dla ciebie dla niego dla was?To trudne każdy sam musi zdecydować co dla niego najlepsze.Ale zawsze uważałam i uważać będę że należy dać szanse bo to by poem niczego nie żałować.Inna sprawa czy ktoś z tej szansy skorzysta.Piszesz poświęcenie.Dla kogo się poświęcasz?Dla sikebie dla niego?Jeśli dla niego to po co?Jeśli dla siebie to dlaczego?Ja nie nazwałabym tego poświęceniem a ratowaniem mojego naszego zycia?Poświęcic mogę swoją nerkę by ratować chorego człolwieka poświęcic mogę czas by kogoś w potrzebie wysłuchać ale nie poświęcić swoje zycie dla faceta jeśli sama tego niec chcę.Mówi się czasami do dziecka poświęciłam swoje zycie dla ciebie a jak ty mi się odwdzięczasz.Głupie powiedzenie.Robimy to wszystko bo sami tego chcemy i nikt od nas nie oczekuje że poświęcimy się dla drugiego człolwieka.Piszesz czyny są ważne a i owszem masz rację.Tylko co rozumiemy pod slowem czyny.Ma nosić nas na rękach calować stopy poniżać sie?Jeśli zostal stara się przynosi kwiaty jak piszesz rozmawia to chyba są właśnie te czyny.Oczekujemy że bęzie księciem a przecież to człowiek jak każdy inny z wadami zaletami.no cóż zdarzyl się wypadek pokutuje za to i on bo przeciekż jest stara się.Nie chodzi o to byś mu byla wdzięczna za to że został ale o to byś była normalna bo tylko tk mozna odbudować dom ze zgliszcz.Podziwiam osoby które pomimo wszystko są razem starają się bo to świadczy o mądrości dojrzalości.Przeciekż człolwiek tak naprawdę nie jest pewien nawet samego siebie.Ganie osoby ktore zostają ze soba a potem robią pieklo i pytam po co w jakim celu.Czasem lepiej dać odejść by móc żyć.Wierzę że przy dużej pracy możliwe jest odbudowanie więzi milości.Może to będzie inna milość ale nikt nie powiedzial że gorsza.Czasem takie doświadczenia czegos nas uczą.POkory uwagi dbalości o związek docenienia malych radości.Często oczekujemy że wszystko będzie jak w bajce ale życie jest czasem trudne zaskakujące musimy się mierzyć z przeciwnościami .Jedno jest pewne cokolwiek się stanie i tak wyjdziemy na prostą jeśli wyciągniemy z tego jakąś nauke.Będzie dobrze OLA co by się nie stało.całusy
Ja go zdradzilam, on mnie zdradził. KOcham go , wszytko co on robi od kilku miesięcy wskazuje na to, że również mnie kocha. Chcemy być ze sobą. Mamy dzieci. Owszem jest ból , zawód, niepewność. Ale czas daje nam szansę na oddalanie się od tych uczuć. Pozostają wnioski,które można wykorzystać.
Nie mogę go wyrzucić , bo i on mnie wtedy nie wyrzucił. Nie chcę go wyrzucić, bo nie chcę życ z nikim innym. Nie mogę jeszcze powiedzieć, że się wylizaliśmy, ale mam na to ogromną nadzieję.
Ola76 , to nie był błąd, to był wyraz ogromnej odwagi i dojrzałości. Na wybaczenie stać tylko ludzi silnych.
Ola76 , piszę te słowa jako osoba która kiedyś sprawiła ból i również jako ktoś kto poczuł jego smak .
Nie słuchaj rad i tego co mówią ludzie obojętne co mówią , musisz sama podjąć tą decyzje nikt inny tylko Ty wiesz jak silne było uczucie i co zniego zostało ... Czy mimo bólu który Ci sprawił kochasz nadal jeśli tak to wiesz którą drogę wybrać , jeśli nie również wiesz co masz zrobić...
Jest jeszcze twój mąż , jest z Tobą wie co zrobił ale chce pokazać Ci że jednak Ty jesteś dla niego najważniejsza... Chocby chodził na rękach czasu nie cofnie dając szansę jemu dajesz ją i sobie dajesz ją Wam a wasza przyszłość jest w waszych rękach ... Widzisz dopiero jak coś tracisz dociera do Ciebie jak bardzo to jest ważne jak bardzo kochasz jak bardzo żałujesz jak bardzo tesknisz do tego co było jak bardzo wiele by się zrobiło żeby nic takiego się nie stało ...
Kiedyś napisałem sms-a do swojej żony - : "Najbardziej kocha się to od czego się cierpi... Zeby to zrozumieć trzeba przez to przejść..." nie odpisała...
Nie zakładaj niczego z góry że będzie super albo że tylko udaje , bądz sobą i pozwól jemu na odbudowanie tego co zburzył .Zburzył jednym ruchem a teraz trzeba powoli cegiełkę jedną po drugiej układać...
powodzenia
ola76 napisał/a:
czy dobrze zrobiłam dając mężowi szansę.
Może właściwszym byłoby stwierdzenie, że dałaś szansę WAM, nie tylko mężowi...
W ten sposób :
1. Masz możliwość, by Twój niewierny całym sobą udowodnił Ci, że pomylił się, wikłając się w zdradę
2. Masz możliwość sprawdzić czy z tym, co zrobił, dasz radę żyć
3. Masz w końcu sposobność sprawdzić, na ile Wasze uczucie jest silne ( mimo wszystko ) i warto o nie walczyć...
Kiedyś przeczytałam w "Chirurgach" : "...nawet największa porażka, nawet najgorsza, jest sto razy lepsza od zaniechania próby...
Nikt nie powie Ola czy Wasz związek przetrwa tą 'próbę',czy pokonasz niechęć fizyczną do męża czy nie sparzysz się po raz drugi,czy jeśli będziecie razem będzie to związek taki jakbyś tego chciała,czy jeśli odejdziesz od męża to będziesz szczęśliwsza, czy ktoś inny nie zrobi Ci tego samego,czy ten potworny strach który nam towarzyszy zdradzonym kiedyś minie-same pytania żadnej odpowiedzi.Czas pokaże.
Ale powiem Ci jedno na moją opowieść o zdradzie mojego męża a jesteśmy podobne reagowałam prawie identycznie Tami napisała coś co dało mi do myślenia - "Pamiętaj, że zamknięcie się w skorupie i bierne uczestniczenie w tym czymś co nazywasz daniem szansy, to tak naprawdę nie jest naprawianiem małżeństwa. Niezależnie od tego kto zawinił,naprawiać muszą chcieć dwie osoby i co najważniejsze to czynić".Trzymaj się i pamiętaj są tutaj inni którzy zawsze Cię wysłuchają,chociaż tyle możemy zrobić sami dla siebie.
Im bardziej, powoli ale stopniowo, oddalam się od tego bólu, tym bardziej skłonna jestem do samokrytycznych refleksji. Na chwilę obecną jestem w stanie przyznać, ze zdrada mojego męża mogła mieć podłoże w moim zachowaniu. Wydawało mi się, ze jestem dobrą żoną, bo dbam o niego i dzieci w sensie wypełniania swoich obowiązków.
Ale jak sobie teraz myślę, to kurcze .... olewałam go. Patrzyłam na niego z góry, nie widząc w nim mężczyzny tylko narzędzie do wypełniania zadań. Nie wydawalo mi się, ze miałby odwagę pozwolić sobie na romans. I nagle zdziwko. Nie dość, ze to zrobił , to jeszcze kobieta , z którą się zadał postawiła wszystko na głowie, zeby go zdobyć. To sprawiło, że po pierwsze w jednej sekundzie zdaląm sobie sprawę, ze on mój , kocham , nie oddam !! a zaraz potem spojrzałam na niego oczami innych kobiet. Z pewnością moze się podobać i być dla innych atrakcyjny.
Po zdradzie nie miałam nigdy problemu z niechęcią fizyczną. Wręcz przeciwnie. Jego atrakcyjność w moich oczach znacznie wzrosła. Moja atrakcyjność w jego oczach wzrosła im bardziej pokazałam mu, jak jest dla mnie ważny. Myślę, ze wcześniej po prostu nie dostawal ode mnie takich sygnałów.
Wciąż borykamy się z powracającym od czasu do czasu bólem, trudnymi rozmowami i niepewnością. Ale relacje między nami są cudowne i tak budujące, inne od dotychczasowych. Mamy kontakt przez cały dzień, czego wcześniej nie było, sms- y, telefony, internet. Duzo rozmów, wspólnego czasu , kontaktu fizycznego. W łóżku genialnie , nigdy nie było tak jak teraz. Chętnie, często , aktywnie , blisko, intymnie, satysfakcjonująco.
Ależ ja bym ja chciała, żebyśmy mieli dość siły, aby utrzymać ten kierunek.
Ale będzie i lepiej.
W sobotę pokłóciłam się ze swoją córką.Obie byłyśmy wściekłe i rozczarowane. Gdy wreszcie obraziła się na mnie i poszła się myć, ja ochłonęłam i było mi tylko przykro. I wiesz, co mi powiedziała, gdy już emocje opadły? Nie ma tak, że zawsze jest ładna pogoda, czasami burza też jest potrzebna.
Trzymam na Was kciuki, niech się Wam uda. Komuś wreszcie musi się udać, a Ty jesteś tego warta
A jednak to był błąd za który teraz cierpie jeszcze bardziej, przyszło mi zapłacic słono,ale nie można przewidziec przyszłości.
Wydawało mi sie że już jest wszystko dobrze że już dałam rade jesteśmy razem,ale gdzieś w głębi duszy czułam że coś jednak jest nie tak ummm intuicja czy brak zaufania, nie wiem ale czułam to że coś się dzieje,przejrzałam jego tel.okazało się że nadal utrzymuje ze swoja kochanką kontakty ale nie byłam pewna czy sie spotykają,była awantura wyparł sie ze nic go z nia nie łączy to tylko kolezanka i sobie czasami piszą...a ja głupia uwierzyłam.
Chwila spokoju ale niepokój znów ten sam przyjechał na święta wydawało sie ze jest wszystko dobrze ale wewnętrzny głos mówił co innego i te jego dziwne zachowanie gdzies myslami błądził,nic nie mówiłam ale czółam że cos sie wydarzy i się nie myliłam jego kochanka zaczeła wydzwaniac i sms wysyłac nie wytrzymałam tego kazałam mu sie spakowac i wynieśc,a ja durna myślałam ze jednak moze się myliłam że zbyt emocjonalnie do tego podeszłam i napisałam mu sms że przepraszam za swoje zachowanie i żeby wrócił do domu ale to nie on mi odpisał,myślałam ze jest u swojej mamy zadzwoniłam do niej okazało się że nie nie ma go tam i nie było jego kochanka nie dawała mi spokoju cały czas się łudziłam że jest gdzies u kogos znajomego ale nie u niej a okazało sie że jest jednak z nią
Na co ja głupia liczyłam,na co tyle wycierpiałam już stawałam na nogi po to zeby z podwojoną siła runąc na ziemie,nie podniose się nie dam rady nie chcę życ ale muszę nie zostawie dzieci.
Popełniłam błąd dając szansę i za to przyszło mi zapłacic słono.
Channach76 przykro mi, że twój mąż nie wykorzystał szansy jaką dałaś Wam i Waszym dzieciom. Jest to okropne uczucie, gdy wydaje Ci się że jest już dobrze, a przynajmniej lepiej a tu nagle kolejny cios prosto w serce. Przeżyłam to samo, więc wiem jak to strasznie boli, ale pamiętaj masz dzieci i to dla nich warto żyć a Ty na pewno spotkasz człowieka który Was pokocha.
Pamiętaj, że nie popełniłaś błędu dając mu szansę, to on popełnił błąd że jej nie wykorzystał.
Trzymaj się i bądź dzielna.
Nie obwiniaj się. Zaraz będzie kolejny luty i tym razem 2012. Jeśli stało się tak jak się stało to nie Ty jesteś tu winna a druga raza jest już tą niewybaczalną. Nie zawsze się udaje ratowanie. Ale nigdy nie jest zbyt późno na rozpoczęcie nowego życia. Jeśli wiesz co mam na myśli.