Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Jestem jednym z wielu, któremu mijający rok zafundował traumatyczne wydarzenia. Nie będę ukrywał, że były one szokujące. Czułem się strasznie. Każdy kto przeżył zdradę partnera wie co się wtedy czuje. Kto tego nie przeżył, tego nie zrozumie.
Przeszedłem przez wszystkie "fazy" po zdradzie. Byłem w szoku, byłem wściekły, chciałem się mścić. Ale mam to już za sobą. Zrozumiałem, że w niczym mi to nie pomoże i miałem silną motywację aby jak najszybciej wrócić do normalności - synowie! Ja musiałem się nimi zająć. Druga strona nie poczuła się do żadnej odpowiedzialności jako rodzic. Mało tego, zafundowała synom to na co nie zasłużyli. Powiedziała im, że ich nienawidzi i żałuje, że ich urodziła.
Długo zastanawiałem się nad tym czy jest jakakolwiek sprawiedliwość. Doszedłem do wniosku, że jest, ale nie polega ona na tym, że karani są krzywdzący ale nagradzani pokrzywdzeni.
Dziś jestem szczęśliwy. Dostałem nagrodę! Kocham i jestem kochany. Mam realne perspektywy dalszego, wspaniałego życia.
W nadchodzącym Nowym Roku życzę wszystkim którzy zostali skrzywdzeni, aby spotkała ich nagroda. Życzę wszystkim aby byli szczęśliwi, aby byli kochani i kochający!
Składam szczególne podziękowania twórcom tego forum. To dzięki Wam jestem szczęśliwy. Kochani, zasługujecie na Nobla!
To już 3 sylwester bez niego.Zaczynam trzeci rok samotnego życia.Jaki będzie ten Nowy Rok dla mnie ,dla dzieci?Przeszliśmy wiele,walczyliśmy o każdy dzień,każdy oddech,po prostu o życie.Nie przypuszczałam że człowiek jest w stanie tyle znieść,że ten ból,tęsknota jest do przeżycia.myślałam że świat się skończył.że nie ma już nic,że jedynym wyzwoleniem jest śmierć.I moim marzeniem było umrzeć.Pamiętam tego pierwszego sylwestra po jego odejściu.To był ból jakby ktoś rozrywał mi ciało.Szloch ,wycie zranionego zwierzęcia.I pytanie jak żyć?Dokoła słyszałam odgłosy szampańskiej zabawy,a ja samotna,nic nie warta,zagubiona w tym okrutnym świecie.Strach przed sobą,przed życiem,przed przyszłością.Trudne to były chwile ale udało mi się przeżyć.Nadszedł drugi sylwester i znów strach przed tym dniem.Patrzyłam w niebo jakbym szukała tam jakiegoś znaku.Łzy zalewały mi twarz a serce wypełnione było bólem i tęsknotą.Szeptałam -gdziekolwiek jesteś mój boże daj mi nadzieję na lepsze życie,skończ moje cierpienie,powiedz co mam robić by znów zobaczyć słońce,by poczuć wiatr na twarzy.Otarłam łzy i postanowiłam że ten nowy rok bedzie moim nowym życiem.Walczyłam i zaczęłam czuć ten wiatr, to słońce.Ten mijający rok przyniósł mi trochę łez trosk ale i wiele radości.Na ten nowy mam nadzieję że życie szykuje mi wiele radosnych niespodzianek.Bo prawda jest taka że każdy ból każde cierpienie ma swój kres.Nadchodzi moment że trzeba zdjąć żałobne szaty i włożyć na siebie coś kolorowego.Dla nas skrzywdzonych,smutnych zawsze jest nadzieja,zawsze jest światełko w tunelu.Nie myślmy że zdrada odejście jest kresem naszego życia.Ono jest początkiem nowego może innego ale wcale nie gorszego.Otrzyjcie swoje łzy i otwórzcie drzwi by wpuścić nadzieję nową miłość.Tego wszystkim z całego serca życzę.
i moj glos ze szkocji. ucieklam przed swietami bez niego, bez sylwestrowych wspolnych zyczen. jestem na chwile przed wyjsciem do znajomych kuzyna.
to dla mnei bardzo smutny dzien. w tym roku dowiedzialam sie tylu rzeczy. ze jestem zdradzana od lat, ze moj maz ma dziecko z inna kobieta, a moi synowie brata przyrodniego, ze facet, ktoremu oddalam tak wiele lat swojego zycia nie chce ze mna byc, ze... oj dlugo by wymieniac. w tym roku rozwiodlam sie, to swieza sprawa. w tym roku rozpadlo sie moje zycie. i co dalej? nie wiem. nie wiem co przyniesie mi ten nowy rok. mysle, ze gorszy od tego byc nie moze... mysle, ze czlowieka, ktory skrzywdzilby mnie mocniej spotkac juz nie moge, nie ma takiej mozliwosci. ale moze to kuszenie losu? kto wie.
wszystkim zdradzonym zycze, zeby ten mijajacy rok byl prawdziwie najgorszym rokiem w ich zyciu, no i zebysmy juz teraz mieli z gorki szczesliwego Nowego Roku!
Nasze życie które często nas doświadcza w tak drastyczny sposób nie szczędząc nam silnych i negatywnych przeżyć, które uczy nas i pokazuje nam to co nasze zmysły przytłumiły. Budzi nas do życia z letargu który jednych ogarnął na parę miesięcy, a innych na kilkadziesiąt lat.
Nikt z nas nie mógł spodziewać się takiego zakończenia wielu związków w burzliwy lub też normalny sposób. Nie ma chyba na tym portalu ludzi którzy by nie próbowali na swój własny sposób ratować to co wtedy wydawało się warte naszych starań.
Nam znane są wartości i zasady jakimi powinien kierować się normalnie myślący człowiek dla którego założenie rodziny to nie tylko i przyjemność z przebywania ze sobą razem, ale i wielka odpowiedzialność za nas. Odpowiedzialność za czyny i słowa które wypowiadamy.
Każdy z nas ponosi również odpowiedzialność za uczucia i odczucia jakie wzbudza w swoim partnerze.
To jest właśnie egzamin, tak kolejny egzamin, ale nie ten jaki mieliśmy siedząc za ławkami w szkole, lecz największy egzamin jakie przeprowadza nam nasze życie.
Kochami jestem bardzo dumna z nas wszystkich na tym portalu !!!
My ten egzamin zdaliśmy celująco.
My wiemy i rozumiemy po co człowiek rodzi się i żyje na tym świecie.
To my potrafimy kochać i szanować innych.
To my zasługujemy na wszystko co najlepsze.
Tak jak powiedział Jasminum NAGRODA.
Z tym, że nie chodzi tu tylko i wyłącznie o nagrodę.
Moim zdaniem my ich nie potrzebujemy i życie nie polega na dawaniu nagród i ono samo nam ich nie musi dawać.
Jesteśmy zwykłymi i normalnymi ludźmi którzy mają i wady i bardzo dużo zalet. To my sami dzięki tym doświadczeniom życiowym dostrzegamy te wielkie braki które do tej pory nie były dla nas dostrzegalne, a ciągle sami sobie tłumaczyliśmy ich niedosyt. Tłumaczyliśmy każde nieodpowiednie zachowanie i postępowanie partnera względem nas i rodziny, ustępując i schodząc mu często z drogi.
Moi drodzy wielu z nas po prostu żyło z tak zwanymi toksycznymi ludźmi i żyło w toksycznych związkach.
Dostrzegając to zrozumieliśmy, że świat i życie nie kończy się na naszych pseudo partnerach. Ono istnieje dalej i jest cudowne i przede wszystkim normalne. Pełne radości i miłości.
Dostrzegamy wreszcie wokół nas normalność otaczającej na rzeczywistości i normalnych ludzi. Widzimy w sobie w końcu to, że jesteśmy i mądrzy i atrakcyjny. Dostrzegany i wokół nas również atrakcyjność i mądrość innych ludzi.
To kolejność rzeczy. My ten egzamin zdaliśmy bezbłędnie i gotowi jesteśmy na to aby przyjąć do swojego serca to co oferuje nam życie. Czy to nagroda? Chyba raczej nie, to gotowość naszych umysłów i naszych uczuć na normalność tego świata. Jednakże bardzo ważne jest to, aby na swojej drodze życia spotkać osobę mającą takie same wartości jak my takie samo spojrzenie na życie, i do tego co najważniejsze, aby darzyła nas szczerą i uczciwą miłością taką jaką my potrafimy obdarzyć drugą osobę.
Kochani! Jak miło czytać posty osób ,które uporały sie z problemami.Może nie do końca z nich wyszły ,ale kłopoty jakby sie zmniejszyły,przybladły.Każda rana sie zabliźnia ,każdy ból kiedyś się kończy.Tak samo jest z nami -zdradzonymi.Jestem wśród was "najmłodszą " dobiegam dopiero do 60-tki. Może dlatego właśnie mam taką ochotę na życie.Nie złamały mnie romanse męża (sąsiada od dawna)-wręcz odwrotnie -zahartowały mnie i wyzwoliły w pewnym stopniu chęć odwetu. Tylko mój rewanż wyglada iaczej.Przeżyłam (5 lat) temu wigilię gdy złajdaczony i piany denat chrapał za scianą, a ja w 2 pokoju z pudelkiem przy boku zjadałam karpia okraszonego łzami.A gdy pijak otworzył oko to złożył mi życzenia świateczne w postaci wiązanki wyzwisk .Przeżyłam,wiele wstydu,złości ,obelg.Cierpiałam ,trawiłam i uodparniałam się.Obecnie moje życie nabrało tempa.I to ja jestem osobą ,która rozdaje karty. Sąsiad na tydzien przed świętami wyjechał do rodziny. 2 dni przed wigilia wrócił.Po co? To proste -w rodzinie zbrakło dla niego miejsca przy stole.Ale jest przeciez wyjście awaryjne(żadna kochanka też go nie chciała)żona.Jest przecież ŻONA.I usiadł do stołu z opłatkiem w ręku...Nie mogłam wyciągnąć do niego mojej dłoni.Moja ręka zatrzymywana niewidzialną siłą tkwiła przy mnie.A gdy się już przemogłam podałam mu dłoń z opłatkiem ,ale moja obojetność dała znać o sobie.Obojętna ,nieczuła,ale uśmiechnięta i dumna.To starcie dwóch swiatów, ale jak odmiennych.A potem zapukał do drzwi niespodziewany gość.Na stole stawiam zawsze dodatkowe nakrycie-tym razem zostało spożytkowane.Ten gość wniósł w moją osobę pewnego rodzaju oczyszczenie.Radość ,uśmiech ,zadowolenie towarzyszą mi bez przerwy.Nie byłam smutasem ,ale , jakaś energia ze mnie bije.A może to ,że przyjrzałam się sąsiadowi? Opuszczony przez bliskich,znajomych zamyka sie w 4 ścianach.Sylwester? Ja na prywatce on w domu.Sam.Odmieniły sie role.Czas wyzwolil we mnie energię,jego przytłamsił ,zdołował. No cóż .Jak sobie kto poscielił tak śpi! Loda
Sylwester 21.00 on dzwoni do córki.Kochany tatuś przypomniał sobie po alkoholu o dziecku,a nawet w święta nie zadzwonił.-Cześć kochana jestem w górach,co słychać ile gości macie na sylwestra-.W tle słychać szampańską zabawę i głos tamtego dziecka.Mała szybko kończy siada w kąciku i zaczyna płakać.Biorę ją w ramiona a ona szlocha że tatuś zajmuje się nie nią tylko tamtym dzieckiem.Uspakajam ją i dzwonię to wzorowego tatusia z jej telefonu.Myśli że to ona i szok bo słyszy mój głos.Zachowuję stoicki spokój choć mam ochotę udusić drania.Mówię jak śmiesz dzwonić do dziecka pijany i w obecności tamtego.cy wiesz co jej zafundowałeś.Siedzi i płacze ja znow 2 godziny będę ją uspakajać.Mówię zniszczę cię jak nie dasz jej spokoju i odkładam słuchawkę.Dzwoni tym razem na mój telefon że mam bujną wyobrażnie że mogłam ją puścić z nim.Nerwy mi puszczają i krzycże i z dziwką nie doczekanie twoje i rozłączam się.Drżę ze złości.Przecież nawet nie zaproponował jej wyjazdu.Wiedziałam że jest ze swoją nową rodziną w górach od dawna ale nic nie mówiłam małej nie chcąc sprawić jej przykrości.On ten dobry wspaniały tatuś nie omieszkał jej poinformować nie oszczędził jej cierpienia.Uspokoiła się po długim czasie a o 12 wyszłyśmy nad zalew i tam wzniosłyśmy toast szampanem pikolo.Życzenia były piękne wśród pióropuszy petard odbijających się wszystkimi kolorami w wodzie.Obiecałyśmy sobie że ten rok nie będzie zwyczajnym,że będzie on pełen radości marzeń które muszą się spełnić,miłości przyjażni.I zaśmiałyśmy się pełną piersią,Poczułam wolność wyzwolenie od bólu.Pomyślałam o nim tym który kiedyś był mi całym światem ale pomyślałam inaczej jak o kimś kogo trzeba żałować.Biedny zagubiony człowiek który szykuje sobie starość samotną i przykrą.Na szczęście to już nie mój problem.I zrobiłam rachunek strat i zysków.Wyszło że zysków ma o wiele więcej że mam z czego się cieszyć że mam po co żyć.Wracałyśmy do domu śmiejąc się jak opętane szczęśliwe że mamy dokąd wracać że jest takie miejsce na tej ziemi które jest azylem.I czekała mnie niespodzianka.od dwoch lat nie interesują się nami jego bliscy aż tu nagle zaczęli wysyłać smsy z życzeniami.Zignorowałam ich nie odpisałam na życzenia które są fałszem.Wyzwolenie to przekreślenie wszystkiego co łączy się z nim.Kładłam sie spać z uczuciem że wszystko zaczynam od nowa .A dziś napisałyśmy na kartce wszystkie złe rzeczy jakie wydarzyły się w ubiegłym roku a potem wrzuciłyśmy do kominka.Patrzyłyśmy jak całe zło zamienia sie w popiół.Pierwszy raz od 2 lat czuję że mam nowe życie że mogę otworzyć już drzwi bez obawy bez lęku że za nimi zobacże ducha przeszłości.I choć może jeszcze zapłaczę wiem że mój płacz nie będzie już szlochem nie będzie desperackim wołaniem o pomoc bo płakać już nie ma za kim.On umarł ja się odradzam na nowo.Ile dróg trzeba przejść by dojść do celu by móc poczuć życie .I marzę tylko o jednym by móc te wszystkie sprawy za sobą by odzyskać spokój i nigdy nie spotkać go na swej drodze.To był najlepszy sylwester od lat.
Dobrze wiedzieć, że przychodzi wkońcu taki czas, kiedy każdy nas wreszcie się ze sobą upora. To jakaś iskierka nadziei na przyszłość. Ja miałam wczoraj straszny dół. Czytałam stare pamiętniki, gdzie opisywałam szczegółowo, jak się poznaliśmy, zakochaliśmy, nasz pierwszy raz.... I poduszka w nocy była mokra od łez. Dziś mija 12 rocznica naszego pierwszego razu. Niby, cytuję: " stara się pracować nad sobą, choć zatracił radość z tego co w życiu najważniejsze i potrzebuje czasu", ale mimo wszystko mógł mnie chociaż przytulić i pocałować, a tu nic. Dziś pewnie poducha znów będzie mokra. Ach życie.
Dla mnie tamten rok, kiedy się dowiedziałam i ten, kiedy usiłuję o nas walczyć, będą najgorszymi latami mojego życia. Bo póki co walczę sama, a potem mam nadzieję na światełko w tunelu, jakie wielu z Was już widzi. Wszystkiego dobrego szczęściarze.
Ja również chciałabym złożyć Wam życzenia z okazji Nowego Roku. Niech będzie dla Was kochani bogaty w dobrych ludzi wokół Was , niech z twarzy i oczu nie znika radość. Życzę również zdrowia.
Dla mnie ten rok też był bardzo ciężki. Pierwszy rok po zdradzie. Teraz przyszedł nowy rok. Mam nadzieję, że będzie już łatwniej. Dziękuję za to, że jesteście. Pozdrawiam gorąco
U mnie to też pierwszy sylwester bez niego... Od lat nie byłam na balu , więc skorzystałam z zaproszenia przyjaciół i poszłam.Byłam sama, choć niezupełnie.Wokół mnie byli mi bliscy ludzie.Bawiłam się cudownie, do dziś bolą mnie nogi od tańca.Smakowałam te chwile bo chcę je dokładnie zapamiętać...Dotarło do mnie, że bez niego też się świetnie bawię...I tak sobie postanowiłam,że od dziś jestem silniejsza i zdecydowana, chcę robić to czego nigdy nie robiłam, nie chcę tracić czasu, oglądając się za tym co było...ważne jest co będzie!!Ale to ja o tym decyduję..
Pozdrawiam Was serdecznie w nadziei.że dla wszystkich ten rok będzie zdecydowanie lepszy!!!
Parę dni temu minął rok od męża zdrady....rok najgorszy w moim życiu.
Myślałam ,że ta wewnętrzna walka w moim sercu i umyśle się nie skończy.Jeszcze do nie dawna było tyle we mnie sprzeczności.
Po
trzebowałam tyle czasu ,żeby z czystym sumieniem powiedzieć-już Cię nie kocham już nie walczę!!! NIE CHCĘ.
Trwało to długo i czasami miałam wątpliwości czy ja na prawdę jestem w stanie tego człowieka przestać kochać? Jednak to co wydaję się niemożliwe jest możliwe!!!
Parę dni temu przeczytałam swoje pierwsze posty ,które były pełne rozpaczy ,żalu ,złości ale także nadzieji.Czytałam je i nie było we mnie żadnych emocji....nic.Zupełna pustka.Na tą chwilę czekałam bardzo długo ,ale warto było.Przetrwałam!!!
Przede mną rozwód to w tej chwili już tylko czysta formalność.
Pozdrawiam WAS wszystkich i życzę wsystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!!
berta napisał/a:
Sylwester 21.00 on dzwoni do córki.Kochany tatuś przypomniał sobie po alkoholu o dziecku,a nawet w święta nie zadzwonił.-Cześć kochana jestem w górach,co słychać ile gości macie na sylwestra-.W tle słychać szampańską zabawę i głos tamtego dziecka.Mała szybko kończy siada w kąciku i zaczyna płakać.Biorę ją w ramiona a ona szlocha że tatuś zajmuje się nie nią tylko tamtym dzieckiem.Uspakajam ją i dzwonię to wzorowego tatusia z jej telefonu.Myśli że to ona i szok bo słyszy mój głos.Zachowuję stoicki spokój choć mam ochotę udusić drania.Mówię jak śmiesz dzwonić do dziecka pijany i w obecności tamtego.cy wiesz co jej zafundowałeś.Siedzi i płacze ja znow 2 godziny będę ją uspakajać.Mówię zniszczę cię jak nie dasz jej spokoju i odkładam słuchawkę.Dzwoni tym razem na mój telefon że mam bujną wyobrażnie że mogłam ją puścić z nim.Nerwy mi puszczają i krzycże i z dziwką nie doczekanie twoje i rozłączam się.Drżę ze złości.
Bercia chciałbym abyś postawiła sie w odwrotnej sytuacji. Jestem facetem zdradzonym, którego zona wrobiła w dziecko swojego kochanka. Uporałem sie z tym zawiłym problemem prawnym, pozostał z tego związku jeszcze mój synek, niestety musze walczyć o każdą chwile spędzaną z nim, ponieważ jego matka za wszelką cenę stara się utudniać mi kontakty. Chciałbym wyjechac z nim na urlop - ona nie wyraża zgody. Minął już grubo ponad rok, jestem związanyz kimś o podobnych doświadczeniach, wspólnie staramy się zbudować rodzinę z naszymi dziećmi, które są w podobnym wieku, lubią się i dogadują. Planujemy wspólny urlop - i pada sprzeciw z ust matki mojego dziecka, opluwanie i obrzucanie inwektywami mojej nowej partnerki. Słowo które użyłaś - dziwka - jest jednym z najsłabszych.
Czytając Twój post poczułem się niespecjalnie radośnie. Rozumiem że on nie zadzwonił i nie zaprosił Twojego dziecka na wyjazd. To źle o nim świaczy. Ale nowa partnerka ojca Twoich dzieci zapewne bedzie walczyć o choćby akceptację dzieci, bedzie zabiegać o ich przychylność. Dzieciaki są zagubione, więc im nie utrudniaj, niech same wyrobią sobie o niej zdanie, a Ty najlepiej wcale nie komentuj. Mnie to strasznie irytuje, kiedy mój syn mi mówi jak mamusia źle mówi o mojej partnerce i jej dziecku. Sam powiedział - przecież mamusia ich nie zna. A ma dopiero 6 lat...
To my posiadamy mądrość jaką obdarzyło nas życie. Mądrość wypracowaną przez ciernie smutku, żalu i rozpaczy.
Nikt nam nie obiecywał, że życie będzie lekkie, łatwe i przyjemne. Nie obiecywano nam, że przepłyniemy przez nie nie mocząc nóg.
Życie uczy pokory wobec otaczającej nas rzeczywistości doświadczając i wymagając od nas, aby pokonywać trudy z podniesioną głową.
Podnosimy się z kolan, dajemy radę i idziemy dalej na przód przed siebie. Przestajemy patrzeć na to co było, bo tego już nie ma.
Tylko raz się rodzimy.
Tylko raz mamy 18 lat.
Tylko raz mamy pierwszą dziewczynę/ chłopaka w swoim życiu.
Tylko raz mamy pierwszą żonę/ męża.
Wszystko ma swój początek i koniec. Po złym przychodzi dobre. Mądrością jest znaleźć to co nas cieszy, co przynosi satysfakcję w życiu, co daje nadzieję na lepsze jutro.
Berta napisała
Cytat
I zaśmiałyśmy się pełną piersią,Poczułam wolność wyzwolenie od bólu.Pomyślałam o nim tym który kiedyś był mi całym światem ale pomyślałam inaczej jak o kimś kogo trzeba żałować.Biedny zagubiony człowiek który szykuje sobie starość samotną i przykrą.Na szczęście to już nie mój problem.I zrobiłam rachunek strat i zysków.
Cytat
A dziś napisałyśmy na kartce wszystkie złe rzeczy jakie wydarzyły się w ubiegłym roku a potem wrzuciłyśmy do kominka.Patrzyłyśmy jak całe zło zamienia sie w popiół.Pierwszy raz od 2 lat czuję że mam nowe życie że mogę otworzyć już drzwi bez obawy bez lęku że za nimi zobacże ducha przeszłości.
Wszystko jest możliwe. Wszystko jest osiągalne. Trzeba tylko w to wierzyć. Trzeba przede wszystkim uwierzyć w siebie i zaufać sobie samemu. Przecież chcemy dla siebie dobrze, nie oszukamy samych siebie bo i po co. A satysfakcją z naszego życia jest radość i uśmiech z każdego codziennego dnia w którym otaczają nas kochający ludzi i przyjaciele. Z którymi możemy podzielić się i smutkami i radościami jakich doznajemy.
Tato to wszystko nie jest takie proste.Gdyby on odszedł bo byl nieszczęśliwy bo żle mu bylo za jaiś czas poznal inną kobietę mialabym inny stosunek do tego.To ona wiedząc że ma dzieci doprowadziła do odejścia mojego męża to ona wiedząc że jest z wizytą u swoich dzieci dzwoniła specjalnie do mojego męża.To ona umieścila na nk siebie mojego męża i swoje dziecko na wczasach nad morzem.To również dzieki niej mój mąż walczy by nam zabrać wszystko by nie płacić alimentów.jej mąż wyprowadził się w czerwcu a dwa tygodnie pózniej już tam mieszkał mój mąż.Czy myślisz że jest to osoba której mogłabym powierzyć swoje dziecko chocby na jedną dobę.Jestem sama dwa lata i na tyle już zdrowa żeby móc rozpocząć nowy rozdział mojego życia ale nie wyobrażam sobie że mogłabym sprowadzić po dwóch tygodniach od odejścia tatusia swojemu dziecku nowego wujka.Nie zachowuje się jak matka jak kobieta więc mojego dziecka nie zobaczy nigdy.Ja o niej nie mówię przy małej bo ona dla mnie nie istnieje bo istnieć może tylko ktoś kto na moje zainteresowanie zasługuje.Moje dzieci doskonale o niej wszystko wiedzą dzięki niej i ich ojcu.To oni sami zrobili tą złą robotę .Jak piszę gdyby moj mąż znalazł sobie kogoś po odejściu i ta kobieta zachowywałaby się jak przystało na człowieka pomimo swojego bólu nie zabraniałabym kontaktów chętnie nawet bym odpoczęła i dała dziecko na wekend.Ale jak mam dawać żeby moje dziecko bylo bite żle traktowane by patrzyło jak tamto jest kochane noszone na rękach.Nie dziękuję ja juz mialam przedsmak co potrafi zrobić kochany tatuś jak dziecko zachowuje się niestosownie jak nie rozumie matematyki.Nie pozwolę na bicie na wyzywanie.Przeszłyśmy horror wiele terapii 2 lata leczenia u psychiatrów psychologów.Nie chcę już tikow nerwowych nocnego moczenia krzyków w nocy strachu przed zaśnięciem przed smiercią.Za wiele przeszłyśmy by to zmarnować.My chcemy tylko spokoju bezpieczeństwa.Niech oni sobie żyją razem kochają się plodzą dzieci ale niech znikną z naszego życia.Mam teraz badanie przez biegłych psychologów i wiem że nawet jeśli oni wydadzą postanowienie że mała ma z ojcem mieć kontakt to zrobię wszystko żeby ją od tycho kontaktów uchronić.Moj mąż jest za głupi by zrozumieć co jej zrobił że trzeba ją leczyć że musi mieć spokój.Chce z niż kontaktów bo sprawa rozwodowa jest w toku a nie dlatego że jej tak bardzo pragnie.Jeszcze rok temu kiedy leżała w szpitalu nawet się nią nie zainteresował pół roku temu nawet do ni8ej nie dzwonił.Nagle przed sprawą zaczyna szukać kontaktu.Jak go prosiła żeby dał nam na kolorowy papier do szkoly i blok rysunkowy bo nie mamy pieniędzy to odłożył słuchawkę.Teraz kupił jej super telefon przed sprawą choc ona go prosiła o pieniądze na korepetycje.Więc nie mów mi że mam dawać dziecko komuś kto jest nieodpowiedzialny kto ma ją głęboko gdzieś.Jak chce mieć zabawke to niech idzie do sklepu i sobie kupi lalkę może ona tak szybko się nie zepsuje jak jego dziecko.By mieć dziecko prawa do niego trzeba je kochać i szanować bo to taki sam człowiek jak ja czy ty tylko bardziej bezbronny.Dlatego ja ją będę bronić do czasu aż jej ojciec zmądrzeje i stanie się ojcem .Gorzki to post ale musiałam odpowiedzieć na twój byś nie pomyślal że jestem jędzą że przez swoją złość na niego krzywdzę własne dziecko.Ona ma wmawiane że tatuś ją kocha bo pewnie kocha po swojemu jakąś głupią milością że za nią tęskni ale sama podjęła decyzję że nie chce go widywać bo potem cierpi bo się boi że znów ją będzie bił że będzie rozmawiał przez telefon.I wiem że to słuszna decyzja do czasu aż mała wyzdrowieje a on przyjdzie po rozum do głowy.My chcemy poprostu zacząć żyć i przestać się bać.Chcę patrzeć na roześmianą buzię mojej córki a wszystko inne nie ma znaczenia.
Zbliża się koniec roku...Nachodzą refleksje, podsumowania...
Na Forum trafiłam późno...W sumie szkoda, bo może moja rekonwalescencja przebiegałaby szybciej...
Miałam już większość złych emocji poza sobą i może też dlatego nigdy nie opisałam swojej zdrady...W dalszym ciągu jednak nie radziłam sobie tak, jakbym chciała. Wciąż miałam masę wątpliwości i pytań, na które nie znałam odpowiedzi...
Dziś jestem za sprawą osób, które podały mi tu pomocną dłoń, które słuchały tych samych pytań, które radziły, ganiły, podtrzymywały na duchu zupełnie inną osobą...
Czy jestem szczęśliwa ?
Bywam, zgodnie z celnością spostrzeżeń tezeusza ( dziękuję ), że życie składa się z chwil szczęścia, że nie jest ono permanentne...
Czy jestem zadowolona ze swojego życia ?
Tak...tak bardzo jak jest to w obliczu tego, co się stało, możliwe...
Czy wierzę, że postąpiłam dobrze, dając nam szansę ?
Tak, patrząc z perspektywy czasu, który upłynął na zachowanie mojego TŻ i nasze wzajemne stosunki...
Czy wybaczyłam ?
Nie i nie wiem, na czym miałoby ono polegać, mimo że kiedyś wielokrotnie czytałam post Malwi o tym, czym jest wybaczenie...
Czego życzyłabym sobie z kolejnym rokiem...?
Żebyśmy nie zmarnowali tego wszystkiego, co udało nam się na nowo poukładać...
Wam życzę, żebyście mimo przegranej, wygrali walkę o siebie.
Mnie się udało...
to będzie mój pierwszy sylwester bez niego, wciąż mam w sercu ból i żal i już tylko czasem jestem wściekła.Przywitam Nowy Rok sama, nie wiem jak to zniosę, z pewnościom wyleję znowu morze łez, a ON będzie na balu ze swoją "miłościom" będą życzyć sobie wszystkiego najlepszego i planować wspólne życie, ja w tym czasie zaryczę się chyba na śmierć, nie wiem jak to przetrwam?
Ostatniego sylwestra i 10 poprzednich spędzałam z nim, na pierwszym wspólnym sylwestrze wyznał mi miłość i było wspaniale przeżyliśmy dużo złych i dobrych chwil mam milion wspaniałych wspomnień, jest wiele miejsc na świecie które mi go przypominają
Wydaje mi się że wszystko było na nic starania troska zaufanie zaangażowanie, po co to było jak tak się skończyło? Teraz jest to zły człowiek lub może taki zawsze był tylko się kamuflował??? Teraz jestem upokarzana przez niego i jego "byt" wyzwiska psychiczne molestowanie upokorzenie aż wreszcie olanie dziecka, nie interesowanie się jego losem, tym czy ma co jeść w czym chodzi ubrane itp. Tato który jeszcze moment temu dla swojego synka nieba by przychylił stał się złym ojcem skreślił swoje jedyne dziecko i to najbardziej mnie boli i to jest największe rozczarowanie jakie mnie w życiu spotkało. Człowiek który nie tak dawno nas kochał wywalił nas ze swego życia.
Jestem zła na siebie że nie umiałam walczyć że byłam krzykliwa że szalałam że łkałam o jego miłość upodlałam się przed nim a on zwyczajnie miał to gdzieś ta nowa "miłość" była lepsza bo ma prawo jazdy bo ma pracę bo młodsza że z hu....a wiatrak mu zrobiła, tak się tłumaczył lub chwalił
Napiszę mu jutro smsa że życzę mu tego aby zrozumiał jaką krzywdę nam wyrządził żeby już nigdy nie miał dzieci bo na ojca się nie nadaje,żeby dopadły go wyrzuty sumienia tak mocno aż zdechnie sam nie mając nikogo co szklankę wody poda
Czy na to zasłużył???? Nie jestem Bogiem i nie ja go rozliczę i nie ja wydam wyrok mam już to tak na prawdę gdzieś, choć kłamać tu nie będę że kiedy on upadnie być może mnie to ucieszy i nie wykluczam też tego że, znając swoje słabe wrażliwe serce może być mi jego żal.
Niektórzy mi mówią że na to zasłużył swoją podłościom wobec nas wobec jedynego dziecka jakie ma, skazując obecnie swoje jedyne dziecko na nędze broniąc się w sądzie że jest rzekomo bezrobotny walcząc o jak najniższe stawki aby tylko mu na whisky i imprezy nie zabrakło.
Dziękuję Wam że jesteście że pocieszacie że dajecie nadzieję że jesteście !
Spotkałam tu samych wartościowych ludzi z zasadami z szacunkiem dla drugiego człowieka, jesteście niesamowicie wspaniałymi ludźmi!Dziękuję Wam za rady za wsparcie i ocieranie łez.
Wam i sobie życzę aby w tym Nowym roku nie było już łez a jeśli tak to łzy radości aby zaświeciło dla nas słońce aby życie dało nam same radości aby ktoś kto jest gotowy na nową miłość odnalazł ją i aby ona trwała, życzę Wam i sobie uśmiechu na twarzy, aby świat który nas otacza był dla nas przyjazny i pełen miłych niespodzianek, aha! i życzę graczom wygrania fortuny... i sobie tez.
Kocham Was!!!!
I ja tegorocznego sylwestra spędzę w domu.. sama, na własne życzenie.. Miałam propozycję i od rodziców i od koleżanki ale.. wolę być dziś w domu.. Mam nadzieję, że nie będę płakać, liczę że się uchlam (butla szampana ponad litr ) i z uśmiechem wejdę w Nowy Rok.. Już tak nie boli.. Dzięki Wam.. Jesteście wspaniałymi ludźmi, z tak dobrymi sercami..tak wyrozumiali..
Oleczko w szczególności Tobie.. że wysłuchasz i wspierasz, pomimo własnego bólu.. O godz.00 pijemy szampana- pomimo kilometrów, które nas dzielą
Życze nam i Wam aby ten rok był rokiem dobrym dla nas, żeby nasze sercaprzestały cierpieć, żebyśmy potrafili się uśmiechać szczerze i serdecznie.. Żebyśmy wreszcie byli szczęśliwi i za rok napisali o tym jak nasze życie zmieniło się na po prostu cudowne
Ach i jeszcze dla założycieli tej strony- WIELKIE DZIĘKUJĘsmiley i przychylam się do wcześniejszego wpisu, nagroda Nobla Wam się należysmiley Szczęśliwego Nowego Rokusmiley Ps. Tak wiem, że nie należy pisać postu po postach ale dopiero się zreflektowałamsmiley
Postanowiłam i ja się tu wypowiedzieć, ten rok był bardzo cięzki dla mnie moge powiedzieć ze wrecz okropny wiele przeszłam psychicznie wiele wycierpiałam fizycznie, kto mnie zna wiec wie o co chodzi. Ale stary rok pozegnam w gronie moich sióstr wraz z synkiem i mysle ze bedzie on o wiele lepszym rokiem od tego co sie kończy. Ten rok kiepsko zaczełam i tez tak go zakończe. Ale teraz to juz bedzie tylko lepiej choc czeka mnie ciężki okres. Ale wiem że musze wiele zrobić dla siebie musze wiele trudu włozyć w odbudowanie swojej godności i wiary w siebie, wiary we własne ja, bo dzieki niemu te ja było bardzo krytyczne w stosunku do siebie. Ale powiedziałam dość 2 lata zdrady i upokarzania wystarczy, teraz czas przyszedł na mnie na realizacje swoich marzeń, na uszczęśliwieniu siebie i synka. Myslę że bedzie to trudny rok ale duzo lepszy od tego.
Chciałbym wam życzyć i sobie samej żeby ten rok przyniósł nam dużo uśmiechu na twarzy, dużo słońca na niebie oraz samych radosnych dni, pozdrawiam
to i ja cos napisze u nas tez rok 2010 był z jednej strony okropny a z drugiej był wspaniały bo urodził sie mój synus pierwsze Świeta bez niego pierwszy sylwester bez niego, wczesniejszy sylwester spędziliśmy u jego siostry,jeszcze szczęśliwi, zakochani, cieszący sie z zycia i wszystkiego a dziś??? nawet nie czuję że jest sylwester że coś sie dzieje że konczy sie rok tak samo było w Święta też nie czułam tego klimatu. Łzy cisną sie do oczu, jest mi zle, smutno, beznadzejnie brakuje mi go tak strasznie mi go brakuje ,tęsknie za tymi szczęsliwymi chwilami tesknie ale nie za tym mężem który jest teraz ,tylko za tym który był wczesniej,za tym ktorego pokochałam, tak bardzo chciałabym aby to wszystko okazało sie snem,ale niestety to wszystko sie wydarzyło na prawde,jego nie ma
życzę Wam wszystkim kochani spełnienia wszystkich marzeń, abyśmy już nigdy nie płakali ,żebyśmy już zawsze byli szcześliwi
Uffffffff... myślałam, że nie przeżyję... ale przeżyłam.
Byłam sama, a właściwie z psem, telewizorem i butelką czerwonego wina. On z nią. Nawet nie złożył mi życzeń, choćby zdawkowym SMS-em, ale może to i lepiej... straciłam resztę złudzeń. Było ciężko, płakałam a jakże, ale dzisiaj rano do mojej sypialni zaświeciło słońce i... cud, obudziłam się w tym w Nowym Roku z zupełnie innym nastawieniem ! Zrozumiałam, że W KOŃCU jestem gotowa na rozpoczęcie nowego życia. Życia bez Niego. Że chcę, ba, nawet niesamowicie pragnę tego nowego życia !!! Że w końcu "chce mi się chcieć" jak mawiała moja "niezmordowana" psychoterapeutka. Wymodliłam to z nią... i Allelluja, ten dzień nadszedł !!! Wam wszystkim Kochani, tak bardzo cierpiącym i zranionym również życzę nadejścia takiego dnia. Oraz duuuuuużo szczęścia i uśmiechu w Nowym Roku 2011 !
Chcę również kochani złożyć wam życzenia Noworoczne. Oby ten rok był dla każdego piękny, aby każdy z nas poczuł ulgę i aby mógł zacząć nowe spokojne życie. Życzę nam wszystkim szczęścia i pamiętajmy o tym, że na nie zasługujemy.