Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Jak w tytule. Kiedy jesteśmy w stanie wybaczyć, postarać się zapomnieć, odbudowywać związek? A kiedy nie? Jakie wydarzenia, zachowanie, bariery lub inne okoliczności nie pozwalają na odbudowę związku?
Myślę, że większość z nas robiła takie zestawienia "za" i "przeciw". Zdaję sobie sprawę, że każdy miał indywidualny przypadek.
U każdego był to swego rodzaju pecedens, ale między innymi stąd ten temat.
Możecie podzielić się swoimi przemyśleniami ewentualnie doświadczeniami?
Witam
Ja osobiście bym przebaczył, gdyby zdrada była jednorazowa i byłaby wynikiem gwałtu, odurzenia ( obojętnie czym), ale nie zauroczenia. I jeżeli partner/ ka powiedzieli by prawdę zaraz po tym co się stało, ale zarówno obecnemu partnerowi/ ce a także partnerowi kochanka. Szczera rozmowa i ukorzenie się się z pewnością dałyby sznase w mojej opinii na wybaczenie1
ps
pamietajcie to tylko moja subiektywna opinia, pzdr
Jeszcze parę miesięcy temu wydawało mi się ,ze będę szczęśliwa gdy on skończy romans. Nigdy nie miałam twardych dowodów świadczących o jego zdradzie. Tylko poszlaki - bilingi telefoniczne z nocnymi rozmowami i smsami, plotki w jego pracy, brak zainteresowania seksem ze mną. Komórka w spodniach z wyciszonym dzwonkiem. Twierdzenia, że sie zakochał, którym potem zaprzeczał. Tyle, a może aż tyle. Twierdził, że sama się nakręcam. Zaprzeczał. Kiedy przyparłam go do muru i chciałam odejść, powiedział, że skończył. Że zmieniły sie relacje między nimi /razem pracują/. Jak w takim razie wytłumaczyć, że nic nie było. Mój mąż w zasadzie mówił tak aby nie powiedzieć nic. Same sprzeczności. Widzę aktualnie symptomy zmiany jego zachowania. Niby sie stara. Komórka leży/ może ma drugą?/, przyjezdża po pracy do domu, zabiega o łóżko. Próbuje byc czuły i miły. Ale nie ufam mu. Wybaczyć można komuś kto tego oczekuje. On niestety nie przeprosił mnie za to moje cierpienie . O wybaczenie tez nie prosił. Uważa ,ze jest w porzadku bo mnie nie zostawił. Zrobił mi łaskę. Tylko ja dzisiaj nie wiem ,czy ja tej łaski chce. Mam go ochote karac codziennie za moje cierpienie. Bywam nie do zniesienia. To droga donikąd, ale wkurza mnie to własnie,ze on tego nie żałuje i nie przeprasza. No i jak tu wybaczyć? Myślę ,że wybaczyłabym, jakby szczerze o to prosił i bardzo sie starał odbudowac to co zniszczył, no i chyba musiałby trochę odpokutować. Tak o tym myślę choc zdaje sobie sprawe,że nie tędy droga.
kiedyś przy każdej rozmowie mówiłam, że nie wybaczę zdrady, nigdy. Jak dowiedziałam się co się stało i nie było zaprzeczeń, były prośby o drugą szansę, to zmieniłam zdanie, wybaczyłam. Nie wierzyłam sama w to co robię, to był długi 9 miesięczny romans, ale on przysięgała że jej nie kocha, że to tylko seks. Naiwnie uwierzyłam, a po miesiącu jednak okazało się że nie może życ bez niej, że to nie tylko seks, to motyki w brzuchu, pierwsze po 20 latach.
TYLE WIEMY O SOBIE NA ILE NAS SPRAWDZONO
Teraz to wiem, nigdy nie mówię nigdy .
Kiedy jesteśmy w stanie wybaczyć? Wybaczenie może nastąpić tylko wówczas, kiedy się prawdziwie i szczerze porozmawia. Kiedy on się przyzna, poprosi o wybaczenie. Bo ciężko żyć z człowiekiem, który przedtem nas okłamywał i teraz robi to samo. Może nie już z kochanką, ale chyba okłamywanie w czasie "dobrych chwil" jest jeszcze bardziej bolesne i ciężkie. Mój się stra, ale zaprzecza, że on nigdy, przenigdy... A ja dalej wariuje i myślę, czy się dalej spotykają, czy się dalej kontaktują. I ciągle mu udowadniam kłamstwa. Prawda Prawda Prawda. Tak dużo by dała i mi i jemu - nam
Witajcie!!
Wiem jak to jest... Mój po raz pierwszy mnie zdradził dwa lata po ślubie ,ze starszą od siebie o 10 lat . Oczywiście nie przyznał się do tego nigdy, ale ja czułam.Był pod niesamowitym wpływem tej kobiety. Rozwiało się to po 2 latach , kiedy rozkręcali razem biznes. I kiedy w grę wchodzą pieniądze i seks to niestety nie jest dobrze..Byłam przy nim, wspierałam , ale też było mi łatwiej bo jak powiedziałam , nigdy nie przyznał , że z nią sypia.Wierzyłam bo kochałam!!I trwało to tak przez 8 lat.Wspólne cudowne życie...Aż do tego roku, kiedy wykryłam jego nowy romans. Wówczas przyciśnięty do muru, wyśpiewał wszystko!! W sumie kobiet było pięć , o których mi powiedział!!!Po pół roku nie jesteśmy już ze sobą, nie mieszka z nami. Wcześniej mówił o rozwodzie teraz trochę milczy...ale to kwestia czasu!On nie chce do nas wrócić , choć był moment, że go niemal błagałam na kolanach!!!Jest uparty i nie wróci nigdy!!!Może to i lepiej , bo na dłuższą metę nie mogłabym żyć z takim człowiekiem. Udawałabym przed wszystkimi, że jest OK. a w gruncie rzeczy, to byłby koszmar!!!Jestem młoda, choć nie planuję już żadnego związku chcę nauczyć się żyć bez niego!!! Oduczyć się go kochać,. Jedną zdradę można wybaczyć, jeśli partner bije się w pierś i przeprasza.Każdemu trzeba dać szansę, ale nie więcej... Z reguły jest tak , że jak raz zdradził to niestety zrobi to po raz kolejny....
Witajcie!
Uważam tak jak beata. Kto raz zdradził, zdradzać będzie, może nawet z tą samą osobą. Nie byłam w stanie wybaczyć i od tygodnia jesteśmy po rozwodzie.Po 8 miesiącach oczekiwania ,że zakończy znajomośc z kochanką, ja zakończyłam z nim.On nigdy nie przeprosił i nie prosił o wybaczenie, raczej oczekiwał fanfar,że nie odchodzi i spotykał się z kochanką nadal.Więc jak mogłam wybaczyć cokolwiek?Wiem,że pozdradzie małżeństwo jest całkowicie inne, zachwiana została cała wiara w jego sens. Chc zaczac żyć od nowa, bez kłamstw, oszustwa na codzień, bez tego upokorzenia,które funduje nam wiarołomny małżonek. Mam poczucie,że po rozwodzie odzyskałam odrobinę utraconej godności.Podziwiam tych, którzy porafią wybaczyć. A po zdradzie co dzieje się z tym trzecim? Przecież ta osoba nie znika. Kochanka męża nie zniknęla i jest w jego życiu nadal choć może już w innym znaczeniu. Pozdrawiam Was!!!
Witajcie,
można wybaczyć, można nauczyć się z "tą wiedzą żyć", ale niezbędna do tego jest potrzeba wybaczenie. Nie tylko nasza potrzeba, ale przede wszystkim potrzeba zdradzającego.
On/Ona musi zrozumie i wyznać,że uczynił/a zło:przede wszystkim przyznać się przd nami i samym sobą - dopóki się rozgrzesza, szuka wymówek nawet nie próbujmy nic wybaczać, gdyż w tym momencie tylko upewnimy ich w świedomości, że nie zawinili, że to my ich pchnęliśmy do tej zdrady ...
On/Ona musi poprosić nas o przebaczenie - musi sobie uświadomić, że tego potrzebuje ...w innym wypadku niedostrzeże tego - tak strasznie trudnego dla nas - przebaczenia
On/Ona musi zadośćuczynić.
I w tym momencie pojawia się znak zapytania. Niestety każdy zdradzający musi ponieść karę. Wiem jak infantylnie to brzmi. ale taki jest fakt. Niestety tą karę powinniśmy wymierzyć my - zdradzeni.
Ja od kilku miesięcy zastanawiam się jak go ukarać...nie wiem.
Tak Toma, masz rację we wszystkim co napisałaś. Niestety ja nie doczekałam się tego i postanowiłam ukarać go utratą rodziny. Nie wiem czy zrozumiał co stracił, może kiedyś to nastąpi. W moim przekonaniu to najsolidniejsza kara , adekwatna do popełnionego czynu. Słyszałam gdzieś takie zdanie,że nie wybacza się rzeczy niewybaczalnych. Czyż zdrada nie należy to takich?
Tak bardzo zazdroszczę Ci tej siły, myszko. Ja niestety nie mogę jej w sobie odnależź. Siły, która pozwoli mi wymierzyć jedyną - adekwatną karę. Oszukuję się, że nie wiem jak go ukarać.
Wiem dobrze - odejście i rozwód to jest jedyna kara.
Boże daj mi siłę, abym mogła to zrobić. Inaczej zatracę siebie.
p.s.
Mój zdrajca
wyznał, że zrobił źle ( nie wiem czy zrozumiał)
poprosił o wybaczenie
brakuje jedynie kary...a wiem,że bez tego nic nie mogę zacząć od nowa
chodzę do psychologa z nadzieją, że pomoże mi odnaleźć tą siłę, by odejść
Toma. Nie do końca jestem przekonany czy odejście i rozwód to jedyna kara (choć być może ja będę musiał niedługo to zrobić). Jeżeli szczerze przyznał, że popełnił błąd, błagał o wybaczenie, no i najwazniejsze zrobił to bez presji, to może daj mu szansę.
Z tego co ja słyszałem, czytałem, to największą karą jest zawsze własne sumienie. Niech on teraz potrafi z tym żyć!
Jasminum pod warunkiem, że oni wiedzą co to jest sumienie. Bo gdzie ono było jak zdradzali czy zrobiło sobie w tym czasie wolne ?
Moim zdaniem to wartości moralne które pogwałcili bez skrupułów o czym zaczynają sobie przypominać wiarołomcy.To one powodują, ze zaczynają mieć wyrzuty sumienia. I tu jest nadzieja zrozumienia przez nich samych wagi popełnionych czynów. Z tym, ze oni nie zrozumieją tego co w takim czasie czuliśmy, jak bardzo byliśmy rozdarci na strzępy. Nie zrozumieją bo tego nie przeżyli.
Jednakże jeśli liczyły się tylko dobra materialne i ich własna wygoda, a my pełniliśmy rolę ich " podnóżków" to ich sumienie nie obudzi się, ono poszło poszukać sobie następnego pseudo podnóżka.
Toma napisałaś, że
Cytat
I w tym momencie pojawia się znak zapytania. Niestety każdy zdradzający musi ponieść karę. Wiem jak infantylnie to brzmi. ale taki jest fakt.
Cytat
On/Ona musi zadośćuczynić.
a jeśli nie rozwód który uważasz za dość drastyczną karę ( z tym, że nie dla każdego zdradzającego to kara bo to był jedyny cel w jego przebiegłym planie) to co w zamian ?
Napiszcie w jaki sposób waszym zdaniem zdradzający powinien, ponieść karę, zadość uczynić wyrządzonym krzywdom.
Oczywiście rozwód jest karą dla tych, zdrajców, którzy go nie przewidywali. Ciekawa jestem kar, które opiszecie. Mój zdrajca nie chciał rozwodu ale sądzę,że po to aby nadal mieć podnóżek, ciepło, czysto i wygodnie. Stąd moja siła na rozwód, nie chciałam już pełnić tej roli. I pytam znów: co z tymi ich kochankami? zniknęli? Jaki jest ciąg dalszy tych znajomości? zniknęły? W moim przypadku nie.
Skoro w końcu wypowiedziałam te słowa, które wcześniej ukrywałam sama przed sobą, będe je powtarzała jak mantrę. Moim zdanie karą jest odejście - czy to wyprowadzenie się, czy wyrzucenie go/jej z domu, z naszego życia. Rozstanie nie przekreśla naszego wspólnego życia. Jest jednak niezbędne dla jakiegokolwiek nowego początku. Czy nasze nowe życie będziemy wiedli z naszym zdrajcą zweryfikuje czas. Wszystkim, którzy mają siłę odejść z całego serca radzę to zrobić.
Pozdrawiam Was.
Kara?....to słowo względne.Jeśli kocha,jeśli popelnił/popełniła błąd to patrzenie na ból drugiej osoby,na jej rozpacz jest karą.Ta świadomość,że wyrządził taką wielką krzywdę rodzinie,ktora nie może sie pozbierać też jest karą. Jeśli jest człowiekiem i ma sumienie to swoją winę będzie nosił w sercu a jeśli nie?A jeśli jest osobą okrutną,bez skrupułów,nie poczuwającą się do winy z którą już nie widzimy dalszego życia, może karą być nasza obojętność....
Zacznijmy może od zdefiniowania tego, czym jest wybaczenie. Nie chcę tu układać własnej teorii, więc poniżej zamieszczam znalezioną w internecie, która jest najbliższą moim przekonaniom.
Wybaczenie, które powoduje oczyszczenie z negatywnych emocji. Uwalnia od wszelkich destrukcyjnych uczuć: lęku, złości, nienawiści, pogardy, ale i poczucia skrzywdzenia, bycia ofiarą, bezsilności itd., aby zrobić miejsce na inne energie, budujące nowego, silnego duchowego, pięknego, kreatywnego człowieka.
Dla mnie powyższa teoria wskazuje, że proces wybaczenia tak naprawdę największe korzyści niesie nam samym. Raczej śladowo dotyka osoby, która nam zawiniła. Przecież to nam zależy na tym, aby czuć się dobrze, komfortowo, być szczęśliwym. Oczywiście winny także czerpie z tego korzyści. Jak duże zależy już tylko od nas.
Wybaczenie w przypadku zdrady wcale nie musi iść (i często nie idzie) w parze z dalszym pozostawaniem w związku (tak jest np. w moim przypadku).
Pytasz, co musi się stać, żeby uznać, że to ma jeszcze sens, że warto. Myślę, że przede wszystkim Ty sam musisz być przekonany o tym, że tego chcesz. To jest najważniejsze.
Odpowiadając sobie na pytanie, czy chcę, bezwzględnie trzeba odpowiedzieć przed samym sobą, co powoduje, że jest mi z partnerem/ partnerką dobrze. Jeżeli po przeżyciach związanych ze zdradą dochodzimy do wniosku, że niewiele jest już rzeczy, które powodują, że będzie nam dobrze to bez względu na to co czujemy najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie.
Zdrada ma bardzo różne oblicza. Inaczej odbieramy wieloletni romans partnera z sąsiadką, inaczej jednorazowe "zapomnienie się", jeszcze inaczej wielokrotne zdrady z różnymi osobami.
Dla mnie w związku niezmiernie ważne są zaufanie, wzajemny szacunek, lojalność i czysta ludzka przyzwoitość. Brak tych czynników wyklucza romantyczną relację. Ale o tym jestem przekonany dzisiaj, blisko rok po tym, jak moja była już żona się "zapomniała".
Niewiele brakowało, a popełniłbym największy błąd swojego życia i był z nią nadal. Wizje takiego błędu widać jednak dopiero po długim czasie.
Co ex musiałaby zrobić, żeby tę sytuację zmienić. Nic. W czasie konfliktu zbrojnego zdrajców się stawia pod ścianą. U mnie jest podobnie. Jako kobieta do związku, ex została rozstrzelana. Nie ma na to wpływu fakt, że jest obok mnie wspaniała kobieta. 10 miesięcy temu powiedziałbym to samo. Zdrajcom mówię NIE!
Oczywiście każde z nas podejmuje decyzje i działania, zgodne ze swoimi przekonaniami i emocjami. Warto jedynie pamiętać, żeby możliwie najmniej decyzji podejmować pod wpływem tych ostatnich.
Z perspektywy czasu dziś tu i teraz mówię NIE ZDRAJCOM. W pełni popieram Twoje słowa.
Jednakże do tak drastycznych metod jak rozstrzelanie to nie mogła bym tego zrobić.
Wiesz ja nie umiem tak jak Ty Lucki. Ja to bym ich puściła wolno.Tak wolno, ale z dziesiątego piętra.
A tak na poważnie. Moje zdanie jest takie.
Nie ma żadnego wytłumaczenia dla zdrady, absolutnie nie. Mogę, się i zgodzić z twierdzeniem, że partnerzy się jednak nie dopasowali, różnice charakterów, no niech i tak będzie. Z tym, że odpowiedzialna i dojrzała jednostka najpierw kończy jeden związek, a potem zaczyna drugi. Nie jak większość z nich trwa w dwóch jednocześnie. Skoro ja czy ty im nie pasujemy to okej, odejdź, znajdź swoje szczęście gdzie indziej, ale najpierw zakończ jeden związek zanim zaczniesz drugi.
A to co zrobili utwierdza mnie tylko w tym co wcześniej napisałam.
Kiedy najczęściej wracają? A wtedy kiedy ich kochasie/kochanki dają im przysłowiowego pstryczka w nos. Więc gdzie iść, najlepiej na stare śmiecie. To znają, wiedzą jak będą dalej żyć. Znają pewne zasady jakie panują w ich starym gniazdku które im zbrzydło.
Nas nikt nie zapytał się czy sobie sami będziemy umieli poradzić w takiej sytuacji jakiej się znaleźliśmy. Nas rzucono na głęboką wodę. Oni się jednak boją zostać sami. Bo jak sobie teraz biedaczyska by poradzili zaczynając nowe życie, ale już bez nas na własny rachunek. Bez naszej pomocy, wsparcia zupełnie sami i często nawet opuszczeni bez przyjaciół.
Nie ładna im szykowała by się perspektywa życia nieprawdaż. Więc najlepiej szybko wrócić pod nasze skrzydełka z myślą,że jakoś tam będzie.
Ja nie wierzę, że będzie to ich inne, lepsze dla nich i dla nas życie. To będzie ich wegetacja i dostosowywanie się do naszych wymogów jakie im będziemy stawiać. To jak tresura psa. Słucha i do puki go nie spuścisz z oka jest okej, ale jak się zerwie to co wtedy?
Mi nie odpowiadało by życie w rytmie - siad, aport, szczekaj
Tak jak piszesz sami musimy podjąć decyzję czy ratujemy czy jednak rezygnujemy. Ja mimo wielu waszych podpowiedzi i słusznych rad musiałam się przekonać i spróbować czy jest możliwa próba ratowania.
Nikt i nic by mnie od tego nie odwiodło, bo to była wyłącznie moja decyzja. Robiłam to dla siebie. A to, że się nie udało to dziś po wielu miesiącach cieszę się z tego.
A to, że nadal jestem sama to nic, to mnie nie przeraża. Jak będzie miał się ktoś znaleźć to się znajdzie, a jak nie to nie.
A tak naprawdę to nie czuję się samotna gdyż "Samotność zaczyna się z chwilą, gdy człowiek nie ma osoby, której mógłby wyświadczyć dobro z potrzeby serca."
Padło wiele słów o wybaczaniu i każe.Przez wątki przewija się znalezienie ukojenia w modlitwie i Bogu.po czym za jakiś czas pada słowo Kara!
Po pierwsze czy Bóg głosi o wybaczaniu?Czy nasz Wspaniały Ojciec Św Jan Paweł drugi nie wybaczył swemu zamachowcy?
Co do kary..."Bóg go/ją pokarał.Nie Dobry Pan Bóg nie karze i nigdy nie karał.
Po pierwszej zdradzie męża-Wybaczyłam i o dziwo ZAPOMNIAŁAM.Stąd wiem,że można zapomnieć i nie wracać do tego.po drugiej ,też zapomniałam,trzecią przyjęlam chyba jako rzecz naturalną, oczekując iż kiedyś siądzie na d..e.
Moja zdrada była inna i ostatnia.Bo pewnie i kolejną Agatkę bym zdzierżyła,ale ta inna zdrada była kropką nad "i"
Czy tę zdradę była bym w stanie wybaczyć?Na dzień dzisiejszy NIE.
A kara??Hmm...jezli ma być koniecznie kara, to teraz gdy mąz robił wszystko by odzyskać swoją utraconą i zranioną rodzinę, kiedy gotowy jest wrocić do nas na kolanach .....ja mówię NIE!
Jesteśmy szczęśliwi bez niego !
coś niesamowitego!!
U mnie minęły 4 m-c a o wybaczeniu jeszcze mówić nie mogę.
Staram się bardzo ale nie umiem.
Na razie muszę nauczyć się żyć z tą wiedzą.
Kiedy można próbować odbudować swój związek i relacje?
Wtedy kiedy zdrajca żałuje ( jeśli mamy pewność ,że to jest szczere nie udawane)
Mój mąż przeprasza mnie prawie codziennie.
Jest dla mnie dobry.Nie musi mówić mi ,że mnie kocha bez przerwy bo mi wystarczą drobne gesty.Kiedy mnie wyręcza ,kiedy się martwi o mnie.
Kiedy powiedziałam mu,że jutro zostaje z dzieckiem bo ja idę do psychiatry zrobiło mu się bardzo smutno i powiedział,że to przez niego tam muszę iść i spytał czy on nie doradzi mi ,żebym go zostawiła bo on się tego boi.
Wiem jaki był przedtem wiem co robił a czego nie.Widzę,że bardzo się stara być dobrym mężem i dobrym ojcem.
Widzę w jego oczach,spojrzeniu miłość ale jednak we mnie coś jeszcze tkwi i nie umiem tak do końca się tym cieszyć .