Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam..dzis mam 20 lat..minely 4 lata odkad cale moje pieklo zyciowe sie zaczelo..w wieku 16 lat bylam szara myszka ktora ludzie moze czasem widzieli na oczy nikt mnie nie znal. nie interesowal mnie swiat zwiakow ani jakies imprezy..bylam zwykla spokojna dziewczyna.nie posiadalam komputer dopiero od niedawna zaczelam miec telefon komorkowy...poznalam faceta o dwa lata starszego ode mnie..byl to pierwszy faect z ktorym zaczelam byc na serio..szczerze to facet to wogole mi nie podpadl od pierwszego spotkania..poznalam go jak byl pijany..zaczal biegac za mna zdobywanie numeru ciagle smsy namawianie do spotkania..zaczelam sie z nim spotykac..rozpoczely sie straszliwe klotnie u mnie w domu..do domu zaczely nachodzic mnie moje kuzynki ktore probowaly mi uswiadomic ze ten facet nie jest dla mnie ze przez niego bede gorzko plakac ze jedna z kuzynek byla z nim mowily ze to alkoholik ze nie potrafic byc wierny dziewczynie..i bardziej probowalam im w to uwierzyc tym bardziej on staral sie o mnie walczyc bardziej..pomyslalam hyh moze sie mzieni dla mnie..oduczylam go palenia papierosow przy mnie i myslalam ze picia alkoholu tez..(jak pozniej sie okazalo wtedy kiedy byl pijany sadzilam ze byl trzezwy ) w wieku 17 lat sadzac ze ten facet zmienil sie dla mnie..bo i nawet jego rodzina chwalila go ze stal sie duzo lepszym facetem.rzucilama dla niego wszytsko znajomych,sluchalam sie nawet na temat tego co moge nosic do skzoly a co nie...przezylam z nim swoj pierwszy raz..bylam pewna ze to jest ten facet ten jedyny na cale zycie..on byl bardzo zazdrosny o mnie kazdemu sie chwalil ze jest moim 1 facetem..(oczywiscie ja o tym niewiedzialam)..staral sie dbac o mnie..przy kazdej naszej klotni kazdym moim problemie stawal na glowie i w ulamka znalazl sie u mnie by mnie pocieszyc..ogolnie przezywalismy wiele klotni przynajmniej raz w miesiacu nakrylam go na tym ze oszukal mnie i ze zamiast spac chlal z kumplami gdzies w barze badz na dyskotece..ze ja bylam dziewczyna ktora dyskoteki nie krecily ani alkohol nie docieralo do mnie to co on w tym widzi i mocno prostestowalam..im bardziej protestowalam tym bylo wiecej klamstw;/gdzies po 15 miesiacach przed swietami zaczynalo sie cos dziac u nas w zwiazku..on coraz czesciej mowil ze ejstem nie dla niego ze on na mnie nie zalsuguje..bardzo bolaly mnie te slowa..przyjechal jego kumpel z zagranicy obiecal ze nie bedzie chlac jak pojeb..ale gdy zadzwonil nie potrafil ze mna nawet rozmawiac..po 2 godzinach kiedy cos odespal zadzwonil i powiedzial mysle ze to jest ten moment kiedy powinnismy sie rozstac..wytrzezwial ja wrocilam przyjechal z kwiatami przeprosil poplakal sie powiedzial z enie potrafi sobie zycia beze mnie ulozyc...zrezygnowla dl amnie z sylwestraz kumplami..spedzilisy go w dwojke w milej atmosferze.wyznalismy sobie milosc na zawsze uwierzylam ze juz wszytsko bdzie dobrze.a 9 dni pozniej rozeszlismy sie..mial probe do poloneza na mature wyburzylam ze tanczy z laska ktorej nie lubie..na wieczor napsial mi smsma pozegnalnego..wiedzialam ze to koniec juz..wtedy 1 raz pocielam sie..wycialam sobie cyrklem na udzie serce zacisniete cierniem i krwawiace obok tego 3 sznity..akurat tak sie zlozylo ze mialam 18 sadzialam ze przyjdzie nie przyszedl napisal smsa..odkad odszedl zaczelam pic palic az do momentu kiedy tracilam swiadomosc..wychodzialam z domu o 3 popoludniu wracalam o 4 rano..wstawalam o 3 czujac bol w sercu ze jego juz nie ma trzepalo mnie cala z tego bolu..jedynym ratunkiem byl tylko alkohol pomagal pzrestac bolec..on pisal do mnie za kazdym razem kiedy jego kumple dzwonili ze znow pije..grozil ze wszytsko powie mojej mamie ze ja sie zmarnuje..mimo tego ze nie bylismy razem zabral mnie na studniowke podpil troche i zaczalo mu sie do mnie wlaczac ilove..mowil ze tesknil z amna ze brakuje mu mnie ze chce z emna byc..rozmaiwalismy bradzo dlugo ze soba w pwinicach lokalu gdzioe odbywala sie impreza pod koniec imprezy on wyszedl sie zalatwic dajac mi telefon..zerklam zobaczyc do kogo tak pisal smsy..pisal do jakies laski..napisal jej "kocham cie"..moje serduszko rozwalilo sie do konca oddalam telefon jego siostrze ktor tez tam byla..przyjechal jego tata zawiozl nas do domu..wysiadajac powiedzial zeby jechala do niego..powiuedzialam ze nie bo widzialam smsa..nastawil policzek zebym go pocalowala..mialam ochote mu porzywalic w dziub ale zbyt mocno go kochalam spuscilam glowe i odeszlam..na drugi dzien neiiwem dlaczego spotkalismy sie bylam u niego w domu pisal ciagle smsmy do tej laski a ja umawialam sie z kolezanka na picie..nie zmaieniliosmy w domu ani jednego slowa..wyszlismy..stanelismy kolo sklepu..mialam nadzieje ze ta studniowka cos zmienila ale nie;/ powiedzial mi cala prawde..ze nigdy nie przestal pic ani balowac ze caly nasz zwiazek byl jednym klamstwem ze ja nie powinnam z nim byc tylko znalezc faceta sobie pozadnnego..usiadlam z wrazenia trzymalam lzy niechcialam by widzial ze placze..mowil mowil i powiedzielismy sobie pa..wstalam i szlam placzac..upilam sie w domu sie cielam i tak mijaly mi tygodnie..gdzies po jakims czasie kolezanka z ktora pilam byla u moejj bylej przyajciolki(zostawilam ja z powodu tegio chlopaka) mowila z emarzena chce zobaczyc mnie z enie jest zla nie chcialam tak mi wstyd bylo..namowila mnie przyszlam na klatke zeszly do mnie marzenka zalamala rece widziala ze nie ma radosci juz na mojej twarzy i ze jestem pijana..od tamtego momentu starla sie mi pomogac ale za kazdym raezm gdy go widzialam cielam sie pisalam smsy pozegnalne do niej i on zjawilala sie i bila mnie w twraz mowiac ze nie moge tak robic..czulam sie nikim tym bardziej ze zaczely dochodzic do mnie rzeczy ktore dzialy sie w czasie mojego zwiazku z tym kolesiem..okazalo sie ze cale spoleczenstwo mlodziezy wiedzialo o tym co on ze man robilw lozku o tym ze on mnie zradza o tym ze klamie..zaczely sie dogryzki od kolesi z osiedla smiali i drwili w twarz..tak bardzo siebie znienawidzilam..dowiedzialam sie ze jak pzred swietami chlal to ze pisal juz z ta dziewczyna z ktora obecnie jest..nieiwedzialam ze w zyciu miedzy dwiema osobami chodzi wylacznie o seks..nigdy sie nie staralam o to by miedzy namiw tych sparwach bylo dobrze nie chcialam miec szybko sowjego 1 razu..on nalegal ze pzreciez sie kochamy i bedziemy an zawsze razem..nie bylam gotowa i swiadoma tego ze to m tak duze znaczenie..myslalam ze sypiam z nim tlyko a okazalo sie ze spalam i z jego kochankami czy kurwami bo na nie tez jezdzil czulam sie nikim..potrafil przychodzic pod moj blok i pic z kumplami..pewnego arzu po 4 mieisacach zadzwonil powiedzial mi cala prawde o tym z mnie zdradzal i cale mnostwo innhych strasznych rzeczy..rozmaiwlaismy chyba do 2 w nocy na koniec keidy ja jzu niewytzrymalam powiedzialmz e zakonczmy rozmowe pwoiedzialam ze kocham go odkladalam sluchawke ale slyszlaam z epowiedzial ja Ciebie tez..weszlam w lozko wzielam cyrkiel i pocilama sie wiedzialam z enarobil tyle krzywd za moimi plecami ale uslyszec od niego to bylo dla mnei zabojcze..w naszym towarzystwie byl pewien bardzo pozadnych chlopak znalam go za nim ylam z moim 1 facetem ale zostawilam znajomosc dla niego..zaczelam sie z nim spotykac rozmawialismy duzo myslalam ze uda mi sie zpaomniec o 1 facecie ale widywalam go szcesliwegow koscile ze swoja nowa dziewczyna zawsze serce mi sie krajalo..znajomosc z tym pozadnym chlopakiem pomagala mi podnosci swoja wartosc(( juz nie mowiac o mojej przyjaciolce ktora wciaz czuwala nade mna) w pewnym momecnie oboje uznalismyz e lepiej bedzie jak bedziemy przyjaciolmi bo oboje kochamy kogos innego.w tych dniach kiedy znim sie trzymalam po 5 miesiacach ciecia przestalam sie juz ciac dzieki nioemu chociaz on o tym niewiedzial...nie mowilam wczesniej ale kiedy zaczynalam odnawiac znajomosc z przyjaciolka bylam znia na pierwszej dyskotece tam byl chlopak co znalam go pzrez mojego 1 faceta..i z akazdym raezm gdy gzdies z nia jedzilam ten koles byl i zawsze krecil sie kolo mnie..na jednej z imprez kiedy wiedzialam z emu imponuje tym ze jestem taka pozadna dziewczyna z enigdy nei zdradzalam ani nie jezdilam po imprezie postanowilam ze go chce miec..no i jak wiadomo wtedy dla mnie zeby zdobyc faceta jedynym sposobem bylo oddac mu sie bo tak to wssyztsko rozumialam..nie dalam mu sie w ten sposob ale robilismy co innego..nie zyskalam go starcilam do siebie szacunek do reszty..po opk 2 tyg przyjaciolak pokazla mi strone gdzie poznaje sie ludzi i mozna sie spotykac(ja nie mailam neta wiec odwiedzialam ja by posiedziec i pogadac z kolesiami)..poznalam kolesia z okolic obok mnie 3 mieisace sparwdzalam go wydawal sie kolesiem w porzadku byl starszy o 5 lat..pracowal w weekendy sie tlyko widzielismy on mials woje a ja wlasne zycie..dzien pzred wyjazdem an wspolne wakacje zrobilismy to 1 raz..jak pozniej sie okazalo gorzko tego pozalowalam..ledwoscia przyjechalismy na wakacje wyczulamz e cos jest nie tak..okazalo sie ze w momencie kiedy ja szlam na miasto z kolezankami a on z kumpalmi sam poznalam nasza kelnerke i zaczal znia sypiac..kumple mwoili mu o tym ze ma mnie z ejestem fajna laska i ze co on robil ale on powiedzial ze ma mnie w dupie(dowiedzialam sie to z smsow w jego kom jak dorwalam ja)..rzucialam kom on przyszedl i pytal co mi jest kazalam mu wziac telefon i pzrezcyatac co tam pisze a on z enic szybko usunal smsa ktory napsiala mu ta laska mwoiacego tym ze szlajeje za nim ze nie moze doczekac sie kiedy z nia znow to zrobi;/ zostalo mi ponad tydzien wakacji..koles z presji mojej i jego znajomych wyprowadzil sie do tej laski..poznalam mlodego chlopca o 3 lata mlodszego od emnie co caly cza smnie sldzil bo mu sie podobalam gadalismy o poki nie wyjechal..mieszkal w miejkscowosci moejj baci..wrocilismy do domu z wczasow ja pisalam z tym mlodym chlopakiem..zaczal pisac do mnie ten koles co mnie zdradzil ze chce mnie spowrotem z eon jest idiota itp ze chce pogadac spotkalam sie z nim i dalam mu ostatania szanse niechcialam wiecej miec niikogo nowego..zerwalam znajomosc z tamtym nastolatkiem czego pozniej tez zalowalam)..po jakis 2 mieisacah moiedzy mna a tym chlopakiem nie ukladalo sie ja czulam ze on mnie ciagle zdradza wiec sama zaczelam jezdic na dyski ychodzic gdzie snie mwoiac mu o niczym..gdzie spod koniec listopada rozstalismy sie napsialm mu ze mam go dosyc.nie moglam znim zyc tlyko dla tego ze on mnie zdradzil ale dlatgeo z ekochalam nadl 1 chlopaka kiedy sie znim klocilam myslalam o klotniach z moim 1 facetem.przypadkiem jakos znalazlam w swojej kom nr do tego nastolatka napisalam do niego neichcil ze mna gadac poslala mi tylko swoj profil na fotce z jego zdjeciami..nieiwedzialam po co to zrobil..juz wtedy mialam komputer i internet..spotkalam sie z nim u babci i okazalo sie ze on byl szalenie we mnie zkaochany i jak zerwalam z nim kontakt zniszczyl sam siebie stal sie nie znosnym chlopakiem rozrabiaka zaczal cpac..ktos powie moze mi tak specjalnie powiedzial..ale tak nie bylo on mial szalone pomyslky zawsze ale to byla nastoletnia milosc a ja mu odebralam ja bo wolalam kolesia co mnie zdradza.gorzko zalowalam swego wyboru.zerwalismy znow kontakt zyje sobie po swojemu..weszlam na jakies konto zalozylam profil zaczelam nawiazywac kontakty zkolesiami pojawil sie jeden co tak nalegal na mnie ze dalam mu i nr kom i gg..okazalo sie ze jest afectem o 13 lat starszym ode mniebramkarzem z nie daleko mojej miejscowosci dyskoteki..zawsze marzylam o afceci duzych rozmiaro mialam szanse czemu mam nie skorzystac pomyslalam..wiem troche mi przeszkadzal tym bardziej ze pozniej sie przyznal z ema dziecko..pierwsze nasez spotkanie bylo tlyko na chwileale jak go zobaczylam bo wysiadl z aiuta myslalamz euciekne byl pzrerazajacy..pogadalam znim w twarz okazalo sie ze calkiem mily charakter ma i fajny smiech na pozegnanie pocaowalismy sie delikatnie..powiedzil ze mam uciekac bo mam zbyt dobre wibracje na niego.. pozniej napisal smsa z ejestem juz jego..z zcasem zastanawilam sie czy oplaca mi sie nzow wizac ze znow moge wpadnac w dno i z niego nie wyjsc..ale jak to ja zawsze musze sie wpakowac w klopoty..spotkalismy sie kilka arzy po wielu rozmowach zaczelam dochodzic ze on mimo z ema tyle lat wcale nie jest madrzejszy od mojego 1 faceta bo zalezy mu tez wylacznie na seksie..a skoro mu zalezalo to moglam go tym zatrzymac zrobilam to i juz po minucie zalowalam powiedzial czemu musez byc tak zajebista teraz neiiwe ktora z nas ma wybrac..mial inna laske!!!!!!!!!!!!!!!!!zawiozl mnei do domu..na drugi dzien poslzam do przuajciolki wyplakalam sie i anpislaam mu ze to koniec nie bede ta druga,,on napisal jak nie to nie..ale co godzine meczyl mnie smsami..postanowialam ze im szybciej znajde kolesia tym on sie syzbciej odwali..tez sie mylilam..nie bylam nawet swiadoma tego ale z dniem keidy zaczelam pisac z tym starszym kolesiem tracilam reszty godnosci w sobie..teraz seks byl dla mnie niczym..oslzo do mnie z eminal nie caly rok kiedy stracilam moja milosc a ja mam juz za soba kolejnych 2 facetow..zaczelo do mnie dochodzic ze moj 1 facet mial racje mowiac mi ze pzrez niego juz nigdy nie bede szczesliwa..moze smiesznie to zabrzmi ale nie mial kto mi pomoc zrozumiec o co chodzi w tym swiecie i o facetach..moja ptzyjaciolka pzrebierala jak mogla w afcetach chcialam miec jai ona kazdy z ania latal mogla miec kazdego!! znalazlam tego kolesia szybko znim poszlam w lozku..koles mial wiecej godnosci niz reszta bo to on tak naprawde 1 raz mnie zostawil dlatego ze si szanowalam..i zadalam sobie pytnie i co teraz?? chcesz szukac nowych kolesi i miec ich jak najwiecej pzrecie zi tak nikt pozadny Cie juz nie zechce,,nieuwierzycie na co wpoadlam zeby nie miec wiecejk afectow ani nie dawac sie na pokusy im..ze moge w koncu sobie zycie ulozyc..postanowilam wrocic do bylego swojego jakiegos..wrocilam do tego starego tylko on ciagle z amna pisla przyjal mnie z mila checia..twierdzil z emnie kocha..ale ja juz nie olewlaam nic mailam stronki pislaam z innymi kolesiami mialam jego prostesty w dupie..po jakims tyg isania zaczal mnie pzrekonywac na necie pewnien koles co mieszka ode mnie 900km:;/niechcialam sie w nic angazowacv powiedzialamz e mam afceta i ze sie znim z aprae dni spotykam on tak mi ryl psyche ze masakra..moil ile by dal by mnie miec ze on rozumie ze to moj facet ze pewnie z nim bede spac ale z eonz azdrsony itp..nawet sumienie mnie ruszylo..ale powiedzialam ze nie moge miec kolejnego afceta spotkalam sie z moim bylo co bylo i wrocilam ..pisalam z tamtym kolsiem on udawal ze wsyztko jest ok..ale ja czulam ze cos trace,,zerwalam z tym starym kolesiem i zaczlelam starac sie o tego chlopaka co mieszkl tak daleko od emnie..bylo ciekzo on nieiwerzyl mi staral sie sam sobie wmawiac ze nie zalezy mu na mnie ale fakty byly inne..pisalismy ze soba doslownie 24 h an dobe calymi wieczorami gadalismy pzrez telefon bo mial darmowe nawet niwiem keidy ale drugi raz zaczelam kochac szleczo..dawal mi to cieplo co potzreebowlaam ja go niewidzialam ani nie czulam ale mysle ze to jest wlasnie to neizwykle z epotrafilismy sie zblizyc do siebie w kazdy sposob nie czujac..ten stary koles pisal z amna ciagle obeicywal ze zmieni sie ze rzuci bramki ze kupi mieszkanie tylko zebymw rocila ze nie umie sobie bez mnie poradzic..neiiwme czemu ale ja sadze ze skoro dla niego cale zycie liczylo sie tlykoz aliczanie kopbiet to co nagle spoytykjac zwykla pzrecietna nastolatke sie zakochl niewierze w to..tacy jak on sie nie zmieniaja z pwoodu dziewczyn..odpisywalam mu jakis zcas ale pozniej pzrestalam defakto pisalam za mna jeszce 4 meiisace potem zniknal..ja zacezlam ukladac zycie.po dwoch mieacacyh rozmow.spoitkalam sie z tym kolesiem byl tez iwlekich rozmiarow mowilismy sobie o wszytskim cieszylismy sie ze siebie mamy i ze sie tak dobzre dogadujemy uwierzylam ze dostalam szanse od losu by wiecej sie jzu nie sanowac..u niego tez moje spotkanie tak znaczylo..on hjest jedynakiem nie mial wielu znajomych prawdziwych nie mial dziewczyny jedynym zyciem yla silownia w tym roku chcial sie na maksa zasterydowac i stac sie afcetem taki jakim jest kazdy bramkarz..chial ruchac kazda co popadnie;/ bylismy wiecs zansa dla siebie..po pierwszym spotkaniu bylam pzrekonana ze to jest juz ten..pierwszy arz od tak dawna widzialam jak chlopak na moj odjazd plakal bylam w szoku nie sadzilam ze moge to zobaczyc..kolejne spotkania mijaly rownie przyjemne wspolne wypady plany na zycie czulam sie tak szczesliwa za kazdym raezm byly lzy. na poczatku wrzesnia bylo wesele dzien pzred on nagle zmienil soe w diabla zaczal miw ygarniac z ejestem kurwa ze sie nie szanuje ze poszlam spacz tym kolesiem jak go poznalam z eprzy mnie czuyje sie nikim umarlam..nieiwedzilam co on mowi..przyjechal mimo tego na wesle na wesele wyburzyl bo zatanczylam z jakims kolesiem obrazil mnie przy mojej mamie..pojechalismy do domu rozmaiwlismy znaczy sie on ja nic nie moglam wymowicpowiedzial o co chodzi i wogle powiedzialm ze neiiwedzialam z emu to ciazylo na sercu obiecal ze jzu tego nie zrobi wiecej...pewnego razu kiedy jego rodzice pojechali na wczasy ja przyjechalam do niego on poszedl na silownie a ja dopadlam kompa..i omal mnie to nie zabiulo co zobaczylam..bylismy ze soba pol roku..a okazalo sie ze pzrez ten zcas on poznaal nowe laski i bajerowal je..nie dojrzalam nic o tym by sie znim spotykal ale sadzilam ze jest moj..najgorsze w tym wszytskim bylo to z eon zbieral od nich nagioe zdjeciA I SAM im te ztakie posylala komentowal tych dziewczyn zdjecia bardzo wulgarnie bylam w szoku..i wiecie co sie stalo..stanelo pzrede mna znow zdanie pzred roku SMIERC..wzielam noz pocielam sobie reke.rzucalam sie jak wariatka poziemi krzyczalam nie tylko nie Ty nie mogle smi tego zrobic.powiedzialmz enie zabije sie teraz poczekam az wroci i ze zobacze co mi powie na zakonczenie..weszedl do domu zobaczylz asloniete okna nie umyte talerze widzialam w oczach pzrerazenie weszedl dop pokoju zobaczyl ze siedze na krzesle widzial moje szklane oczy z lez..zapytal co sie stalo..a ja zapytal jak mogles?? on patrzyl na mnie.. zcemu pisale s znim jak mogles!!! zaczelam krzyczec byc o z calych sil..powiedzialam ze odchodze ze go nienawidze ze zjebal mi cale zycie z eupokorzyl mnei jak tamten facet a ze cieszylam sie ze znalazlam w koncu to co szukalam cale zycie..on plakl nie potrafil nic wyjakac probowal tlumaczyc ze on potzrebowla jakos sie dowartosciowac bo kiedys nie mogl miec lasek bo mial pewien problem(co wiem ze to bylo prawda)..chial mnei przytulic calys ie tzrepal tulil sie ja go odpychalam prawie 6 odzin trwala klotnia w koncu on niewytrzymal wzial ni i chcial se go wbic w gardlo..rzucilam sie i chycialm reke pwoiedzialamz ema tego nie robic..niby sie pogodzilismy powiedzilam daje ostatnia szanse Ci..poszlam sie wykapac..wzielam ze soba noz..za kazdym raezm kiedy podciac chcialm sie on wchodzil do alzienki doszlam do wniosku ze wszytsko sie ulozy jeszcze i ze to jst znak ze mam sie nie zabijac..pare tygodni pozniej wybuchla wojna o to ze on chcial wiedziec co mnie laczylo z tym starym afcetem i jak wsyztskow ygaldalo neichcialam gadac ale co neico mu powiedzialam i zaczelo sie wyzywanie..raz probowal znow cos zrobic sobie ale dalam mu keidys obraczke i pwoidzial ze przez nia nie mogl tegoz robic bo ma nadzieje ze kiedys zrpozumie ze to bylo moje zycie..wydawalo sie ze zropzumial pzrze 3 meiisace byla bajka..poprostu nasz amilosc osiagnela taki poziom radosci z emasakra..kazde znas wiedzialo ze bez siebie nie ma szans ani ze ani jedno ani drugie nie zdradzi..mimo z etak myslelismy postanowilismy ze bedziemy kec hasla do siebie na gg i z eusuniemy nasza klase..bo on sie bal z ejakis moj byly napisze..bylismy tlyko my..od kad sie poznalismy on staral sie o to by dostal mieszkanie bysmy mogli razem zamieszkac..w styczniu dowiedzial sie ze nie ma szans na to z edopierop za dwa lata..zalamal sie i ja tez..tylko ze moje uczucie nie oslablo do niego a on raczej wzial sie w garsc i zaczal myslec realistycznie..kiedy ja do tego doszlam ylo za pozno..we wrzesniu tamtego roku zaczynalam skzole nie przykaldalam sie do niej i kiedy w marcu zaczelo docierac do mnie ze ten afcetz ktorym ejstem nie jest jzu tym afcetem co pare mieisecy temu zawalilam szkole mam sporo zaleglosci..to jest zwizek na odleglosc,,jak spotkalismy sie na walentymnki tak wrocilam dopiero na koniec marca..po paru dniach okazalo sie ze jego byla dziewczyna go znalzla..moj facet kiedys z anim mnie poznal jakies 4 lata temu zranil pewna dziewczyne 14 letnia uznal ze za samrkata i ja pozostwil o ona przeszla zalamanie jak kazda dziewczyna w tym wieku gdy juz ja cos laczy z facetem..on po jakims czasie- oczywiscie nie znajac mnie-odezwal sie do niej bylo mu wstyd za to co zrobil i chcial ja przeprosic i pomoc jej zeby miala szanse znow miec faceta..ja jako mloda dziewczyna tez przezylam cos takiego ale mi facet pomagal do momentu gdy powiedzialam z edalej za nim szaleje wtedy uznal ze nie bede szczesliwa gdy nadal bede z nim pisac..wiec rozumialam ze mojego afceta moglo ruszac sumienie i ze ma faktycznie dobre intencje.wie on co ja przezylam i jak sie dla mnie to skonczylo..tym bardziej chcial jej pomoc...gdy mnie poznal pisal nadal z nia do momentu gdy przeslal mi pewna rozmowe gdzie ona wyznala mu ze nie podoba mu sie to ze ma dziewczyne ( mnie) i ze ona nadal go kocha. on powiedzial jej ze nie sadzil ze dalej cos czuje do niego i powiedzial ze neichce z nia pisac bo jest to nie fair wobec mnie i on na moim miejscu bedac tez by mu to nie pasowalo..zmienil numer gg i skype ale ona go znow po pol roku odnalazla..niby kolezensko napisala co u niego a on jej odpisal mimo ze obiecal mi ze nie bedzie nawet slowem z nia gadac..odpisal wypytal co u niej i jej rodziny..poklocilam sie ale przegryzlam..dzis przez przypadek weszlam na jego skype i dostal on wiadomosc od niej..niewiem jak to sie stalo ale pokazala sie mi cala ich rozmowa..nieiwem jak to nazwac ale on chcial zataic to ze pisze ona do niego..gdy to zobaczylam cala tresc rozmowy ktora wskazywala ze on pisze z nia od kilku juz dni nie mowiac mi o tym i ze uprzedzil ja ze moze pisac tylko wtedy gdy on jest ze boi sie ze ja to zobacze..sciemnil jej ze ja to akceptuje ale zebym sie nie zloscila ma pisac do niego jak on jest..wszytsko bylo by fajnie pieknie gdyby nie to ze nie potrafie zniesc mysli ze sa nas dwie ktore kochaja jego..on twierdzi ze ja tylko lubi ale gdybym ja miala miec z facetem kontakt ktory mowi mi z emnie kocha podejrzewam ze nie bylo by miedzy nami jak jest a nawet moglo by nas nie byc..ja mu powiedzialam ze rozumie go i ze pozwole mu miec kontakt z ta dziewczyna ale dopoki nie ulozy ona sobie zycia i nie bedzie za nim latac to nie widze tego zeby pisali ze soba..tym bardziej ze ona chce cale 24h pisac z nim bo non stop wypisuje za nim;/czyli jezeli on ma do niej stosunki istnie kolezenskie i jezeli zalezy jemu na jej szczesciu to czy nie powinien dac jej spokoj na jakis czas???czy to jest w porzadku by on cos ukrywal za moimi plecami i klocic sie ze mna o swoja byla laske??? ja patrzca na swoje zycie sadze ze dobrzez e ja zostawil bo przynajmniej odkochalam sie w nim i moglam sobie zycie na nowo ulozyc..teraz o tamtej klotni o ta laske minely dw atygodnie zazadalam aby napsial jej ze nie mzoe miec konbtaktu ale bardzo lagodnie napisal jej to ladnie dlugo jasno..poklocilismy sie o to on sadzi ze marnujemy sobie zycie w ten sposb..powiedzialm mu ze go nie poznaje ze sie mzienil..ze juz od 4 jeiiscy niewidzialam zadnego opisu do mnie na gg ani ze nie slyszlam ze teskni z amna..ze zaczal mnei olewac coraz mniej gadamy..pytam dlaczego?? zawsze pyatalm go czy pasuje mu to ze sie ograniczylismy on mowil ze wie ze inaczej nie pzrtrwamy..a wczoraj powiedzial mi ze juz pzrestal z amna tesknic..ze zle go zrozumial z tym z emu to pasuje..sam narzucil takie rygory a teraz mysli ze ja niewidze co sie dzieje i ze bedzie mogl mnei zostawic..mielsimy sie pobrac w listopadzie a etraz jzu nawet tego nie ma powiedzial z emusi sprawdzic czy jestem jego warta pzoniej w innej klotni mowi ze to mowil w zlosci ze on wie ze jestem ta jedyna.chce znim romzawiac i gdy mowie o obawach on mnei albo zlewa albo sie smieje.i teraz zadalm mu pyatnie by powiedzial zcego zadna od emnie jak sie ma u ans zmienic by on sie nie czul zle w zwiazku to pwoiedzial ze na takie tematy mam se sama pogadac..jemu juz chyba na mnie nie zalezy..zawsze duzo gadal..a pozniej sie okazywalo ze to bylo powiedziane pod impulsem..czuje ze moj zycie znow zbilza sie do tego co bylo on niwie o tym ale znow sie tne..mam ochote zejsc z tego swiata..nie mam sily walczyc juz o nic..tak jak mwoilam mam 20 lat cale zycie zjebane za soba..nie umiem sobie poradzic z ta choroba panikowania i ciecia sie..nie mam w zyciu zainteresowan..nie mam przyjaciol..niechce miec..niechce by ktos pomagal..chcialabym byc szczesliwa z nim a nie moge
w ostatnim czasie powiedzialam mu ze potzreebuje pomocy pierw sie wyklucal ale kiedy powiedzialam mu z enie zartuje i ze jak mamy jaks klotnie moja mysla jest wyskoczyc pzrez okno..powiedzialam ze juz niechce tak zyc.powiedzial z epomoze a teraz milczy..kieyd prosze go by napisal czego zadna jeszce w naszym zwiazku bo pisze do mnie mimo ze wczoraj napisalam mu ze to koniec mowi ze sama se mam pogadac albo na kazde moje pytanie wysyla kropke..a w opisie ma ale beka..jak on mi pomaga jestem taka nawina i amm nadzieje ze moglo by nam sie uda..ale tak naprawde wiem ze los zapisal mi juz miejsce wpiachu tylko czemu mi ciagle w glowie nadzieja
Witaj, zapomniana przez życie. Smutne bardzo jest to co piszesz, mam wrażenie że pełno w tobie wewnętrznych sprzeczności.
Napiszę krotko, musisz odnaleźć siebie, twoje poczucie własnej wartości zostało zniszczone przez nieudane związki, jednak mam wrażenie że jesteś świetną dziewczyną, wrażliwą i mądrą, na dodatek całe życie przed tobą !!!
Nadzieja to dobra rzecz, jednak powinnaś mieć nadzieję że znajdziesz wreszcie kogoś, kto będzie ciebie wart. Wiem że to trudne, ale przetrwasz to i jeszcze któregoś dnia zagości na twojej twarzy szczery uśmiech.
Jeśli chcesz pogadać z kimś to o każdej porze zapraszamy na chat, zawsze znajdzie się ktoś kto chętnie porozmawia. Pozdrawiam i głowa do góry, pamiętaj, że zawsze po burzy wychodzi słońce...
tak karl masz racje we mnie jest pelno spzrecznosci..niewiem co jest dobre a co zle niewiem jak podarzac w zyciu by nie popelniac bledow..a nadzieja jak to mowia matka glupich..ja jestem glupiutka i mialam ta nadzieje ale z dnia na dzien widze ze juz zostalam skreslona ze z kazdym nowym dniem pogarszam tylko swoja sytuacje;/ tak czekam na to slonmce juz 4 lataa wciaz sa problemy
Niestety wszyscy popełniamy błędy, sztuka polega na tym, żeby z tych błędów wyciągnąć wnioski i nie popełniać ich ponownie.
Pamiętaj, o tym zapomniana, że to ty decydujesz o swoim życiu, czasem trudno się jest pogodzić z tym co nas spotyka, i większość osób na tym portalu miało chwile, gdy nie widziało sensu w tym wszystkim. Jednak z czasem okazuje się że można żyć dalej i można być szczęśliwym. Walcz o siebie ! Naprawdę warto.
Jak to napisał ktoś mądrzejszy ode mnie:
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie.
jestes facetem..to sam sie zastanow wiedziac ze dziewczyna miala taka historie w zyciu dalej uwazalbys ja za dziewczyne wartosciowa moglbys cos poczuc do takiej dziewczyn mialbys na tyl eorzumu i sily by pomoc jej..szcerze nie znam takiego faceta..a zapewne bys odpowiedzial ze tak bo chcesz mnie pocieszyc..ja wiem ze pomocna dlon sama musze sobie wyciagnac..ale ja juz raz zrobilam to i sie znow wpakowalam w pulapke chce by ktos inny czytajac to nie popelnial takich bledow jak ja
Zapomniana-czytałam bardzo dokładnie twój post i dochodzę do wniosku , ze ty sięgnęłaś dna. Teraz powolutku postaraj się wypływać na powierzchnie ,zdaje sobie sprawę ,że nie będzie to łatwe dla ciebie ale jest to osiągalne.Każdy z nas tutaj zarejestrowanych przechodził traumę po zdradzie ,a jednak jakoś staramy się żyć dalej i z każdym dniem wychodzi nam to lepiej.Wierzę ,że Tobie się uda, już samo to że o tym napisałaś jest początkiem nowego życia ,bo to ci się nie podoba co robisz i ty sama wiesz o tym .Nikt nie da Ci konkretnej rady jedynie masz wsparcie w nas tu wszystkich.Wejdż na chat tam są fajni ludzie z którymi można o wszystkim i o niczym rozmawiać.Trzymaj się ipozdrawiam cię serdecznie.
Witam Was.
Teraz gdy już minęło trochę czasu minęło,mogę w miarę spokojnie spojrzeć na mój związek a może na inne przy okazji.Chcę zaznaczyć,że każdy z Nas jest inny i nie ma gotowej recepty na udany związek, czy też pozbieranie się po nie udanym.Dużo zależy od Nas samych jak i partnera.
W czasie gdy rozpaczałem po poznaniu prawdy, byłem gotowy wybaczyć, przekreślić wszystko grubą kreską, nie drążyć tematu, nie szukać winnych, tylko spojrzeć krytycznie na siebie, na nasz związek. Byłem gotów i nawet wziąłem winę na siebie.Dopatrywałem się, że to moja wina. Chciałem wszystko naprawić a dokładnie zacząć od nowa.Rozpaczałem, wyłem etc. Czy można dać większy dowód miłości jak chęć spędzenia z kimś reszty swojego życia, chęć by słowa z przysięgi małżeńskiej nie były tylko pustymi frazesami.
Wiedziałem i myślałem, że moja narzeczona też to rozumie,że po okresie wzajemnej fascynacji przychodzi proza życia, ciężka praca nad tym by związek przetrwał, że trzeba rozmawiać o potrzebach, seksie, o tym co nas boli,że trzeba się starać cały czas a nie uznawać czegoś za pewnik.Myślałem.że wie bycie z drugą osobą to poszanowanie siebie, partnera i pewnych wartości takich ja wierność, uczciwość.
Nie chcę się wybielać, wiem że popełniłem błędy, wiem jakie ale czy to powód by zdradzać-nie sądzę. Moim błędem było to,że ufałem, że wierzyłem.Ale czy miłość, bycie z kimś nie buduje się na zaufaniu.I tu dochodzimy do sedna sprawy, czułem od dawna,że coś jest nie tak.Próbowałem rozmawiać ale zawsze kończyło się tak samo tzn obraza,że nie ufam,że się czepiam.Myślałem,że może istotnie taki jestem,więc zmieniałem się dla Niej i to był błąd .Dlaczego, hmm można się zmienić, ale jeśli druga osoba tego nie docenia, sama nie stara się nic zrobić to już jest źle. Kochamy kogoś takiego jakim jest a nie jakim go sobie wyobrażamy!!!
Czekałem na słowo skruchy, zwykłe przepraszam, ja zdradzony chciałem Jej wybaczyć ale z jej strony było tylko obwinianie mnie.Dałem jej czas, prosiłem, błagałem, poniżałem się ale czy w miłości można się poniżać.
I w końcu stwierdziła,że nie będziemy razem.Cierpiałem i jak widać dalej cierpię bo to piszę.W pewnym momencie, kiedy już nie miałem czym płakać,zacząłem analizować hmm wnioski zaskoczyły nawet mnie.Rozumiem,że popełniłem błędy ale też zrozumiałem,że ona potrzebuje ciągłej fascynacji, ekscytacji wynikającej z możliwości poznawania nowych ludzi, satysfakcji,że nie tylko mi się podoba. Ja też to lubię, ale poważnie traktuje związek i mam zasady.Niestety zbyt późno zrozumiałem,że jest niedojrzała do stałego związku, że nie może wytrzymać w stałym związku.
Teraz to wiem i powiem tak jeśli ktoś ma na tyle siły, cierpliwości a druga strona też szczerze tego chce to szanse na naprawę.Nie będzie to ani łatwe ani przyjemne ale jednak są.Wybaczyć można zapomnieć nie.
Ja takiej szansy nie dostałem i nie mam zamiaru czekać aż ktoś dorośnie i stanie się odpowiedzialny nie tylko za siebie ale za drugą osobę i związek.Nie mam zamiaru spędzić życia w "poczekalni".
Na koniec taka rada, nie szukajcie na siłę, by tylko nie być samemu dajcie się odnaleźć, dajcie komuś szansę nie chowajcie się w skorupce(bólu, cynizmu itp), nie przerzucajcie tego co było na nowy związek.Żyjcie i bądźcie szczęśliwi bo macie to tego prawo