Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
chciałbym podzielić się z Wami moją historią. Zdaję sobie sprawę, że każdy człowiek, historia jest inna i nie można porównywać 1:1, dlatego temat przerabiam już z psychoterapeutką, ale mimo wszystko chciałbym poznać waszą opinię, osób które przechodziły lub przechodzą przez takie piekło.
Zanim przejdę do romansu napiszę kilka słów o nas:
Z dziewczyną jestem już od 5 lat było to naprawdę cudowne 5 lat. Po pół roku przeprowadziła się dla mnie z Warszawy do Krakowa, zostawiając wszystkich swoich znajomych i pracę. Później po 6 mc przenieśliśmy się do kolejnego miasta w którym obecnie mieszkamy, znowu musiała poświęcić swoją pracę. Nawiązać nowe znajomości. Na przestrzeni tych 5 lat nie mieliśmy nawet jednego kryzysu, kłótni. Często zarówno ja, jak i ona jeśli mieliśmy do wyboru zacisnąć zęby poświęcić swoje oczekiwania, zamiast się kłócić wybieraliśmy tą drugą opcję. Tego syfu zebrało się naprawdę dużo, teraz dopiero to wiemy. Mimo iż dobrze nam ze sobą to jednak rozmawiać o trudnych sprawach my nie umieliśmy i chyba wciąż nie umiemy - staramy się, ale to jeszcze nie to. Zarówno ja jak i ona mieliśmy tyle namacalnych dowodów swojej wierności, że ufaliśmy sobie bezgranicznie. Ja mogłem iść na całą noc na miasto ona tak samo, zero zazdrości uczucia niepewności. Do tego stopnia byłem wierny, że jak po pijaku koleżanka z pracy przyszła do mojego pokoju ja ją grzecznie wyprosiłem. Mieliśmy różne problemy, przez które przechodziliśmy zawsze razem. Zgodność charakterów na poziomie 80%.
Romans:
Wszystko zaczęło się w okolicach 3 listopada 2021 (mam dowód), początkowo po prostu została dłużej w pracy, żeby z nim sobie pogadać. On pracował w delegacji remontował budynek firmy w której ona pracuje, ona koordynowała za cały remont, więc czasu na rozmowy i na poznanie się mieli dużo. Od połowy września on zaczął się nią interesować pomagał jej w tym remoncie, robił rzeczy których nie musiał, był na każde zawołanie, dodatkowo oczywiście komplementował, dawał kwiaty itp. Gościu to typowy chłop w delegacji, czyli w domu żona i dziecko + opowieści jak mu jest źle w związku z żoną, że jest z nią tylko dla dziecka. Na codzień mieszka 200 km od nas. Pierwszy fizyczny raz był pod koniec listopada. Dowiedziałem się o wszystkim 6 stycznia wtedy zakończyła wszystko, docelowo planowali zakończyć to 9 stycznia czyli wtedy kiedy skończyłby się remont i on wyjechałby z naszego miasta. Czy by tak było? tego nie wiem i raczej się nie dowiem.
Ogólnie podczas całego romansu nie odczułem, żeby się ode mnie odsunęła. Było wręcz przeciwnie sama szukała kontaktu ze mną, siadała na kolana, całowała, nawet mówiła mi że w pracy codziennie słyszy komplementy, a ode mnie nic, po za wyrzutami, że to źle to niedobrze. Sama sobie pewnego wieczoru już w trakcie romansu, przed pierwszym razem z mojego telefonu wysłała wiadomość do siebie, "KOCHAM CIĘ, jesteś najważniejsza!" - nie wiem po co dziwne to dla mnie. Ja każdą taką jej czułość ignorowałem, jak siadała na kolana to ją zrzucałem. Jak wracała z pracy to szedłem do innego pokoju. Było to spowodowane tym, że z racji pracy zdalnej wpadłem w depresję poczucia, że żyję w klatce. Narastało to od okolic września kiedy już o 16 robiło się ciemno, a największa kulminacja była w listopadzie i grudniu. Nawet w sytuacji gdy nie widzieliśmy się 3 dni bo byłem na wyjeździe nie miałem potrzeby do niej zadzwonić, ani pisać to ona to mimo wszystko to robiła. W trakcie, gdy byłem w tej depresji ona oczywiście próbowała dowiedzieć się o co chodzi, ale ja ją ignorowałem i mówiłem krótko - praca. Oczywiście były dobre dni, kiedy ja okazywałem jej czułość, ale w większości czasu byłem oziębły i zdystansowany.
W trakcie romansu również jej się oświadczyłem - ale nie z powodu miłości, a z powodu że przestanie mnie męczyć. Po oświadczynach wróciliśmy do hotelu i nawet z nią nie siedziałem tylko zeszłem do baru, a jak wróciłem do pokoju i chciała się kochać poprosiłem ją tylko o zrobienie loda.
Z racji, że wiem jak się zachowywałem i dzięki psychoterapii teraz wiem czym było to spowodowane, postanowiłem spróbować. Zbudować z nią nowy związek. Tym bardziej, że ona sama powiedziała że tego chce, że to był błąd, zachowała się jak zimna suka. Że jest w stanie poświęcić wszystko, żeby udowodnić mi, że jestem jest miłością życia i że nie wiedziała o depresji, widziała że jest źle, ale myślała że jest to spowodowane moimi wątpliwościami. Oczywiście to jej nie tłumaczy, bo jeśli miała wątpliwości to miała również milion innych sposobów, żeby do mnie dotrzeć, a nie szukać pocieszenia u kogoś innego. Z drugiej strony oświadczyłem się jej i to nie był dla niej powód do samodzielnego zakończenia tego romansu, tłumaczy się tym że wiedziała, że zaraz to samo umrze śmiercią naturalną, że wyjedzie. Zażądałem od niej, aby zmieniła pracę, wiem że ją to zaboli bo kocha swoją pracę, pracuje z trudną młodzieżą, 3 lata pracowała na swoją pozycję, a teraz to wszystko straci i będzie musiała gdzie indziej zaczynać od zera. Myślicie, że dobrze robię? Tego gościa już tam nie ma, ma przyjechać jeszcze tylko raz za dwa tygodnie, ale powiedziała mi że będzie wiedziała kiedy i weźmie tego dnia urlop.
Co myślicie o tym wszystkim? Jak jest coś niejasne to dopytujcie.
Tak kocham ją i na każdej sesji terapii upewniam się, że nie jest to coś co sobie wmawiam, a rzeczywiście prawdziwe uczucie.
Moje wątpliwości i zachowanie wynikały z depresji w którą popadłem i z którą nie umiałem sobie sam poradzić oraz z braku umiejętności mówienia o swoich problemach.
Oboje bardzo dużo macie do przepracowania każde z was osobno ale też razem (jeśli chcecie być ze sobą). Brak rozmowy o trudnych dla was tematach i problemach, nieumiejętność ich rozwiązywania oznacza, że już na samym starcie tego "nowego" związku jesteście na spalonej pozycji.
Ok...wpadłeś w depresję, tylko skąd mogła to wiedzieć. Czy ona jest psychologiem, psychoterapeutką tudzież psychiatrą, żeby Ciebie umieć diagnozować? Ty ją po prostu raniłeś swoim odrzuceniem; dawała Ci znaki
Cytat
siadała na kolana, całowała, nawet mówiła mi że w pracy codziennie słyszy komplementy, a ode mnie nic
To czego nie miała od Ciebie dostała od niego
Cytat
zaczął się nią interesować pomagał jej w tym remoncie, robił rzeczy których nie musiał, był na każde zawołanie, dodatkowo oczywiście komplementował, dawał kwiaty itp.
a Ty
Cytat
Ja każdą taką jej czułość ignorowałem, jak siadała na kolana to ją zrzucałem. Jak wracała z pracy to szedłem do innego pokoju
Cytat
w sytuacji gdy nie widzieliśmy się 3 dni bo byłem na wyjeździe nie miałem potrzeby do niej zadzwonić
Co Ty byś wybrał stawiając się w na jej miejscu?
Nie tłumaczę jej i nie usprawiedliwiam bo źle zrobiła... dla Ciebie, dla was a przede wszystkim dla siebie...
Jeśli chcecie stworzyć nowy związek to wszystko musi być nowe, lepsze...
uczcie się na swoich błędach, rozmawiajcie, pracujcie nad sobą...oboje.
Tylko z racji tego, że wiem jak się zachowywałem i wiem, że się w jakiś sposób przyczyniłem do tego kryzysu próbujemy. W przeciwnym razie nie byłoby o czym rozmawiać. Nie zrozum mnie źle, nie mam zamiaru brać winy na siebie bo to jednak ona uczucia i swoje ciało oddała innemu, a to powinno być tylko i wyłącznie moje. Moje uczucia i ciało zawsze było tylko jej. Nawet w przypadku kiedy jakiś czas temu odezwała się do mnie była to bez zastanowienia usunąłem wiadomość i zablokowałem ją na Facebooku, żeby przypadkiem nie poszło coś za daleko - taka trochę prewencja.
Szczerze to bardziej niż ich sex boli mnie to, że ona była przy nim szczęśliwa, że mimo że myślałem że nie mieliśmy mimo wszystko przed sobą tajemnic (co nie jest do końca prawdą, bo tłumiliśmy oboje w sobie dużo syfu) to tu pojawiły się te tajemnice, boli mnie to że gdy ja byłem obok ona pisała z nim, że oświadczyny to nie był taki impuls, taki strzał w twarz - "O KU*** co ja robię trzeba to zakończyć". Tylko brnęła to bardziej i bardziej. Jedyne pocieszenie to takie, że zarzeka się, że od oświadczyn nawet raz się z nim nie przespała, ale czy mogę w to wierzyć? nie wiem, ale chcę bo to pomaga, a realnie patrząc nie wiele to zmienia w całej sytuacji, bo co za różnica czy spała z nim 2 razy czy 20 - dla mnie osobiście żadna.
Co do diagnozowania to owszem nie jest psychologiem, ale jednak widząc że coś jest nie tak nie potrafiła do mnie trafić. Uznała, że skoro jej odpowiadam - "nic, praca" - To tak jest i tyle, nie zaryzykowała ostrej kłótni gdzie może bym mógł pęknąć i jej wszystko powiedzieć. Tak, wiem to teraz takie gdybanie, równie dobrze mogę zastanawiać się jakby moje życie wyglądało, gdybym jej nie poznał nigdy.
Co do braku umiejętności rozmawiania w stu procentach racja, teraz jest inaczej przez ten miesiąc zarówno ja jak i ona, nie mamy żadnych hamulców mówimy wprost co nas drażniło, blokowało. Nawet jak ona i ja póki co chodzimy na osobne terapie to rozmawiamy o tym i to nie na siłę, a przynajmniej ja (ona też tak twierdzi) mam potrzebę jej o tym opowiadać, co tam powoli zaczynam rozumieć. Cieszy mnie również fakt, że ona w końcu zaczyna dostrzegać to co zawsze jej mówiłem, że na przestrzeni swojego życia w trudnych momentach uciekała i ten romans to była kolejna ucieczka od problemów. Zamiast z nimi walczyć to wybrała najgorszą z możliwych opcji. Jeszcze pół roku temu nie byłoby nawet mowy żeby sama to przyznała, byłaby pewnie mała kłótnia.
Post doklejony:
Pytanie tylko w jaki sposób mogę teraz uwierzyć w to, że to było nic nie znaczące, że to była głupota i że ona jest w stanie poświęcić się dla naszego związku w 100% nie patrząc na nic. Czy rzucenie przez nią pracy, którą kocha, gdzie realizuje się w stu procentach będzie wystarczające, czy to tylko podświadoma próba ukarania jej i spowodowania, żeby bardziej cierpiała?
Nie zrozum mnie źle, nie mam zamiaru brać winy na siebie
Nigdzie nie napisałam, że to Twoja wina, źle zinterpretowałeś moją wypowiedź. Nie osądzam Ciebie za jej zdradę, cała wina w tej kwestii leży po jej stronie.
Cytat
Pytanie tylko w jaki sposób mogę teraz uwierzyć w to, że to było nic nie znaczące, że to była głupota i że ona jest w stanie poświęcić się dla naszego związku w 100% nie patrząc na nic.
Jeśli nie dasz hej kredytu zaufania to jak widzisz ten związek? Wymaga to wszystko czasu i pracy.
Cytat
Czy rzucenie przez nią pracy, którą kocha, gdzie realizuje się w stu procentach będzie wystarczające, czy to tylko podświadoma próba ukarania jej i spowodowania, żeby bardziej cierpi
Zweryfikuj to. Jeśli ma być to zemsta to dobrego związku nie stworzycie i wtedy wina będzie po Twojej stronie. Jeśli rzucenie przez nią pracy spowoduje Twój spokój i poczujesz się bezpieczniej, to ok. masz prawo rządać tego.
Nie zrozum mnie źle, nie mam zamiaru brać winy na siebie bo to jednak ona uczucia i swoje ciało oddała innemu, a to powinno być tylko i wyłącznie moje.
Jest twoją własnością? Bzdury wypisujesz; jeśli swój tok myślenia przekładałeś na czyny to nie dziwię się, że uciekła do innego; każdy ma prawo do własnych uczuć i odczuć; człowiek potrafi się zakochać kilka razy w życiu; różnica jest tylko taka, że jedni potrafią to zdusić inni nie, z różnych powodów;
Owszem intymność nie powinna wychodzić poza sypialnię, ale twierdzenie, że ona powinna być w całości tylko twoja jest co najmniej nadużyciem; lepiej zmień tok myślenia;
Cytat
Pytanie tylko w jaki sposób mogę teraz uwierzyć w to, że to było nic nie znaczące
Pytanie jakie masz oczekiwania; co dla Ciebie oznacza nic nie znaczące; pewnie dla Was obojga zupełnie co innego; startujecie z zupełnie innych pozycji, to jasne, że Ty masz inne oczekiwania a ona będzie mieć inne
Cytat
że to była głupota i że ona jest w stanie poświęcić się dla naszego związku w 100% nie patrząc na nic.
Chcesz mieć partnerkę czy zwierzątko w klatce? jeśli to drugie to kup sobie papugę; wiesz co oznacza partnerstwo i na czym taki związek polega?
Jeśli dałeś szansę i przy okazji prewencyjnie usiłujesz ją zamknąć w klatce to na starcie jesteś przegrany, ale o tym dowiesz się za jakiś czas; Twojego nadszarpniętego zaufania nie odzyska na pewno takim sposobem a wręcz przeciwnie; granice będziesz tak długo przesuwał coraz dalej aż w końcu sam to rozwalisz;
Związek to wybór a nie przymuszenie czy też poświęcenie; wolny wybór!
Jest twoją własnością? Bzdury wypisujesz; jeśli swój tok myślenia przekładałeś na czyny to nie dziwię się, że uciekła do innego; każdy ma prawo do własnych uczuć i odczuć; człowiek potrafi się zakochać kilka razy w życiu; różnica jest tylko taka, że jedni potrafią to zdusić inni nie, z różnych powodów;
Owszem intymność nie powinna wychodzić poza sypialnię, ale twierdzenie, że ona powinna być w całości tylko twoja jest co najmniej nadużyciem; lepiej zmień tok myślenia;
Nie chcę jej zdominować, panować nad nią. Nasz związek zawsze opierał się na partnerstwie, na podziale obowiązków i tak dalej. Miała pełną swobodę, chciała iść na miasto szła, chciała jechać do innego miasta do koleżanek, żaden problem. Nawet jak zostawała w listopadzie i w grudniu dłużej w pracy, obowiązki związane z domem wziąłem na siebie, żeby jej ulżyć, nawet raz nie robiłem jej awantury o to że później wraca. Jednak mimo wszystko są pewne rzeczy, które powinny być zarezerowane tylko i wyłącznie dla mnie, czyli między innymi słowo kocham Cię, pragnę Cię, sex i tak dalej. Te wszystkie rzeczy odróżniają związek dwóch osób od zwykłej znajomości. Ona to oddała innemu.
Cytat
Pytanie jakie masz oczekiwania; co dla Ciebie oznacza nic nie znaczące; pewnie dla Was obojga zupełnie co innego; startujecie z zupełnie innych pozycji, to jasne, że Ty masz inne oczekiwania a ona będzie mieć inne
Moje główne oczekiwanie to budowa czegoś nowego, nie widzę sensu powrotu do tego co było. Bo to co było nie do końca grało, przez co wylądowaliśmy tu gdzie wylądowaliśmy. Nic nie znaczące oznacza dla mnie - że tak to była tylko głupota te słowa które mu pisała nie były prawdziwe to było zwykłe pisanie dla pisania.
Cytat
Chcesz mieć partnerkę czy zwierzątko w klatce? jeśli to drugie to kup sobie papugę; wiesz co oznacza partnerstwo i na czym taki związek polega?
Jeśli dałeś szansę i przy okazji prewencyjnie usiłujesz ją zamknąć w klatce to na starcie jesteś przegrany, ale o tym dowiesz się za jakiś czas; Twojego nadszarpniętego zaufania nie odzyska na pewno takim sposobem a wręcz przeciwnie; granice będziesz tak długo przesuwał coraz dalej aż w końcu sam to rozwalisz;
Związek to wybór a nie przymuszenie czy też poświęcenie; wolny wybór!
Nie chcę jej zamknąć w klatce, nie każe jej zamknąć się w domu i siedzieć tylko ze mną. Chcę tylko, żeby zmieniła pracę. Bo świadomość, że spotykali się właśnie tam mnie rozwala. Świadomość, że wchodzi do jakiegoś pomieszczenia i jej się On przypomina. Nie radzę sobie z tym. Na wiele rzeczy, które mnie bolą nie mam już wpływu muszę je po prostu wybaczyć, bo czasu nie cofnę, ale z tym bólem związanym z jej pracą jestem w stanie sobie poradzić, oczywiście tylko przy jej pomocy.
Moje główne oczekiwanie to budowa czegoś nowego, nie widzę sensu powrotu do tego co było
Pachnie to trochę myśleniem życzeniowym; pytanie czego ona chce; a niestety każde jej zapewnienie w tym momencie nie ma żadnej mocy i znaczenia;
Pytając o oczekiwania miałem na myśli czego oczekiwałbyś od niej konkretnie? Co jesteś w stanie dać od siebie? czy jesteś w stanie zaakceptować ten fakt, który się wydarzył? I czy finalnie będziesz w stanie wybaczyć? Jeśli tak to jakie warunki muszą być spełnione? Dziś słowa nie mają żadnego potwierdzenia.
Cytat
Nic nie znaczące oznacza dla mnie - że tak to była tylko głupota te słowa które mu pisała nie były prawdziwe to było zwykłe pisanie dla pisania.
A jak chcesz to zweryfikować? Nawet jeśli w tamtym momencie miało jakieś znaczenie (bo musiało mieć, inaczej nie zdarzyłoby się) to co to zmienia?
Cytat
Świadomość, że wchodzi do jakiegoś pomieszczenia i jej się On przypomina. Nie radzę sobie z tym.
Tylko wiesz ona dbając o Twój komfort psychiczny sama powinna wyjść z takiego założenia; ona powinna dawać propozycję rozwiązania tego tak abyś Ty czuł się komfortowo; nie Twoim zadaniem jest stawiać warunki; o tym pisałem wyżej; to ona powinna udowodnić Ci ile dla niej znaczysz; czynami a nie słowami; ona narobiła syfu i ona powinna posprzątać; nie wyręczaj jej w tym; niech główkuje;
Cytat
Na wiele rzeczy, które mnie bolą nie mam już wpływu muszę je po prostu wybaczyć, bo czasu nie cofnę, ale z tym bólem związanym z jej pracą jestem w stanie sobie poradzić, oczywiście tylko przy jej pomocy.
Od razu coś zakładasz nie mają w tym momencie na to żadnych podstaw; daj jej się wykazać; Ty już nic nie musisz a tylko możesz; pośpieszyłeś się z tą deklaracją; czy ona coś straciła? utwierdziłeś ją tylko w przekonaniu, że każdy wybryk ujdzie jej na sucho;
Pachnie to trochę myśleniem życzeniowym; pytanie czego ona chce; a niestety każde jej zapewnienie w tym momencie nie ma żadnej mocy i znaczenia;
To prawda, ciężko mi jej w coś teraz uwierzyć. Ona chce to naprawić, przyjmuje każdy mój wybuch na klatę nie ważne co mówię jak ją obrażam, ona przyjmuje to i zapewnia o swojej miłości. Widzę, że już popada w schizę i każde moje głośniejsze westchnięcie, chwilowe zawieszenie paraliżuje ją, bo boi się że zaraz znów wybuchnę. Niestety, wszystkie moje wybuchy były dodatkowo spotęgowane przez alkohol, na trzeźwo nie ma z tym problemu. Dlatego póki co odstawiam alkohol i obserwuję co będzie dalej.
Cytat
Pytając o oczekiwania miałem na myśli czego oczekiwałbyś od niej konkretnie?
W sumie nie oczekuje od niej nic więcej po za daniem mi namacalnego dowodu, który z jednej strony będzie dla niej karą, a z drugiej strony będzie to dla mnie dowód, że dla naszego związku jest w stanie zrobić wszystko.
Cytat
Co jesteś w stanie dać od siebie?
Przede wszystkim jestem w stanie jej wybaczyć, jestem w stanie również się o nią starać i pokazać jej, że to nie ma być tak, że ona teraz ze wszystkiego rezygnuje, a ja siedzę na kanapie i oglądam filmy. Bo nie o to chodzi. Romans to jedno, ale z drugiej strony dzisiaj widzę sytuacje, moje i jej zachowania, które nas niszczyły i doprowadziły do tej sytuacji. Na szczęście te problemy, które były między nami nie wynikają z rzeczy na które nie mamy wpływu, a jest wręcz przeciwnie. Musimy nauczyć się rozmawiać o swoich potrzebach, pragnieniach, a nie dusić je za wszelką cenę tylko dlatego żeby uniknąć kłótni.
Cytat
A jak chcesz to zweryfikować? Nawet jeśli w tamtym momencie miało jakieś znaczenie (bo musiało mieć, inaczej nie zdarzyłoby się) to co to zmienia?
Dowód o który ją poprosiłem będzie dla mnie jasnym sygnałem.
Cytat
Tylko wiesz ona dbając o Twój komfort psychiczny sama powinna wyjść z takiego założenia; ona powinna dawać propozycję rozwiązania tego tak abyś Ty czuł się komfortowo; nie Twoim zadaniem jest stawiać warunki; o tym pisałem wyżej; to ona powinna udowodnić Ci ile dla niej znaczysz; czynami a nie słowami; ona narobiła syfu i ona powinna posprzątać; nie wyręczaj jej w tym; niech główkuje;
Z jednej strony zgadzam się w 100% to na niej leży ciężar odbudowy naszego związku, ale z drugiej strony skoro wiem czego potrzebuję to czemu mam jej tego nie mówić? Mi również zależy i chcę to mimo wszystko wspólnie naprawić. Bo sytuacja nie jest zero jedynkowa, cały ten romans to złożona sytuacja, która nie wzięła się z tego, że po prostu wpadliśmy w rutynę i ona potrzebowała odskoczni, a jednak została przeze mnie odepchnięta. Ostatnie pół roku nasza relacja bardziej przypominała relacja współlokatorów, który od czasu do czasu chodzą ze sobą do łóżka, niż pary ludzi którzy się kochają i chcą stworzyć rodzinę.
Cytat
Od razu coś zakładasz nie mają w tym momencie na to żadnych podstaw; daj jej się wykazać; Ty już nic nie musisz a tylko możesz; pośpieszyłeś się z tą deklaracją; czy ona coś straciła? utwierdziłeś ją tylko w przekonaniu, że każdy wybryk ujdzie jej na sucho;
No właśnie póki co tak naprawdę nic nie straciła. Dlatego zażądałem, aby zmieniła swoją pracę, wiem ile ona dla niej znaczy i wiem, że to będzie dla mnie wystarczający dowodów. Już teraz w momencie kiedy zadeklarowała, że to zrobi, widzę jak bardzo zluzowałem, bo mam w końcu uczucie w sobie, że poniesie te konsekwencje. Z deklaracją sam nie wiem początkowo też tak myślałem, że za szybko, ale to wynika wprost z mojej osobowości - ja zawsze szybko podejmuje trudne decyzje i zazwyczaj są one trafione. Czy ta będzie trafiona? to się okaże.
Ważne, że Ty bierzesz swoje na klatę a ona swoje i rozmawiacie i pracujecie nad sobą i związkiem, bez wyrzutów i zarzutów. Ona ma wiedzieć jak Ciebie zraniła a Ty nie doprowadź się do takiego stanu w jakim byłeś, wiesz że masz skłonności do depresji więc monituj to na ile się da.