Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Zdrada i szarpiące wewnątrz emocje są za mną. Już na myśl o tym co się wydarzyło nie mam żołądka w gardle i nie robi mi się słabo. Mąż się zmienił, widzę, że robi wiele, żeby było między nami dobrze, ale ja do końca tego nie czuję. Ostatnio powiedział że czuje sie niedowartościowany. Wiem, że on nie chce, żeby doszło do kryzysu, ale ja na prawdę się staram mu pokazać, że jest ważny i potrzebny. Jak mam mu to okazać?Jesteśmy w trakcie terapii. Tam oboje czujemy się bezpiecznie i poruszamy trudne tematy, a w domu cisza. Kiedyś wspomniał, że się boi, że ja i tak kiedyś odejdę, a ja się boję, że on ma rację. Że kiedyś w końcu przestanę myśleć że mamy małe dzieci.... Czy to blokada we mnie, czy kiedyś poczuję się na tyle bezpiecznie, by nie musieć się obawiać co będzie jutro, nie chce rozstania, bo przecież go kocham.
O jakiej Ty mówisz miłości Rozalia, jak Wy nie znacie siebie i własnej wartości?
A na pewno własnej wartości i siebie nie zna on? Jaka miłość? Jak można znać wartość relacji i tego co łączy,być pewnym, że to miłość, nie znając własnej i wzajemnej?
To co się wówczas kocha?
Dobrze, że poszliście na terapie i dobrze, że wiesz że też jesteś zdolna do zdrady i nie uciekasz w twierdzenie, że Ty to nigdy, bo Ty to ta święta.
Amor jaką Ty masz rację.... będę szczerą, brzmisz trochę jak "jawszystkowiem", ale to prawda. Nawet ostatnio na spotkaniu usłyszałam coś w stylu, że ja muszę zrozumieć, że ludziom zdrada się może przydarzyć i mnie też..... ciągle się przed tym wzbranialam, ale gdzieś podświadomie, wiem że jestem do tego zdolna, ba, nawet był czas, że pomyślałam, fajnie byłoby spróbować. Oczywiście nie chce nikogo zranić, poza tym pracuje nad nowym związkiem, ale opadła kurtyna świętości. Ale mam pytanie czemu on nie zna swojej wartości, myślałam że tylko ja jestem w tej sprawie na bakier, ale myślisz, że to właśnie dlatego to wszystko się wydarzyło??? Z tą miłością to jest chyba tak, że kocham tego człowieka jako ojca moich dzieci, tym samym uwierdzając, że kiedyś dokonałam słusznego wyboru..
Post doklejony:
Właśnie przeczytałam w cytatach wpis Amor o poczuciu własnej wartości i pokonaniu siebie, czy to w ogóle możliwe? Jeszcze wiele pracy przede mną, ale przynajmniej widzę przed sobą górę, na która muszę się wdrapać..
Ale mam pytanie czemu on nie zna swojej wartości, myślałam że tylko ja jestem w tej sprawie na bakier, ale myślisz, że to właśnie dlatego to wszystko się wydarzyło???
nie sądzę aby z tego powodu się to wszystko wydarzyło; na to cię wydarzyło ma wpływ cały szereg różnych rzeczy, łącznie (i głównie) z wyborem zdradzającej osoby;
w moim odczuciu, to jest podstawa budowania bliskość; kiedy akceptujesz osobę taką jaką jest realnie, a nie opierasz swojego wyboru na złudzeniach, oczekiwaniach, powierzchownościach;
prawdziwa wartość, to łączna suma plusów i minusów; i o ile plusy bardzo łatwo nam zaakceptować, to nie przychodzi nam to już tak łatwo z tymi ciemnymi i słabymi stronami; dodatkowo znaczna część tego, jak postrzegamy siebie, składa się z wielu złudzeń, fałszywych przekonań;
mam wrażenie, że ciężko nam dotknąć tego co w nas kruche i słabe;
tym bardziej, że gro z tych najgłębszych rzeczy okopane jest przez ego; bo to co wrażliwe najprędzej podatne jest zranieniom;
a przedarcie się przez ego wiąże się bólem i cierpieniem;
druga rzecz; moim zdaniem, wymiana - to słowo klucz; nie otworzysz się głęboko przed osobą, która nie otworzy się tak samo przed Tobą; i to jest bardzo sprytny mechanizm;
po zdradzie mamy mnóstwo lęków, które uniemożliwiają odbudowanie głębszej bliskości; choć tą powierzchowną można mieć zdecydowanie lepszą od wielu związków, których zdrada nie dotknęła; właśnie z tego powodu, że głębiej rozumiemy siebie i drugiego człowieka; że udało się wyjść z wielu fałszywych przekonań; o ile się ktoś nie okopie;
i trzecia rzecz, kwestia tego, na czym on buduje swoje poczucie własnej wartości; bo jak na rzeczach zewnętrznych, to ono zawsze będzie chwiejne; a tego w drugiej osobie nie przeskoczysz, jak ona tego nie przeskoczy sama w sobie;
Amor...Którekolwiek słowo czy zdanie wyjmę z tego co napisałaś, to prawda. Dla mnie najgorsze, może nie najgorsze, ale najtrudniejsze jest to, że jeszcze wiele pracy przede mną, żeby po pierwsze samej to wszystko ogarnąć i jeszcze wspomóc męża. Nie jest to łatwe, szczególnie jeśli się jest z człowiekiem, który nie lubi dużo mówić, sprawia wrażenie osoby zimnej, mało uczuciowej, a jeśli się troszkę podrąży, w środku ma pełno emocji i uczuć. Nie chcę bawić się w matkowanie, ale chciałabym go delikatnie zmotywować do refleksji, ale przede wszystkim do rozmowy. Jak zachęcić faceta do rozmowy????
Romans internetowy - zdradę emocjonalną mojego męża przezywalam przez kilka lat. Coraz rzadziej do tego wracałam coraz rzadziej wypominalam mu. To trzy miesiące temu dowiedziałam się że jest ktoś nowy z kim znow pisze Na szczęście to bylo cos świeżego i jeszcze krótkotrwałe. Niby skończył to pisanie.
Ale jak pomyślę że znów będę to kilka lat przeżywać... A on znów ucieknie w internetowy romans..do trzech razy sztuka?
Nie wiem co Ci powiedzieć, bo u mnie był romans "na żywo", chociaż pewnie boli podobnie. Powtórzę co radzą inni, czy wychodzisz czy zostajesz musisz przepracować to co się stało, bo inaczej nigdy nie poczujesz się dobrze sama że sobą.
Nie chcę bawić się w matkowanie, ale chciałabym go delikatnie zmotywować do refleksji, ale przede wszystkim do rozmowy.
Nie baw się w jego terapeutę, jesteś interesowną stroną działającą we własnym interesie; wymuszone nie będzie jego, czyli to właśnie będzie matkowanie. Nie jest dzieckiem;
Możesz zadać mu pytanie czy bez dobrej komunikacji jakikolwiek związek ma szansę istnieć realnie czy tylko w zakłamanych wyobrażeniach każdego z was ?
Jeśli jakimś cudem zobaczy, że ma z tym problem, to co zamierza z tym zrobić?
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
"Jesteś interesowną stroną działającą we własnym interesie" to na tym polega udany związek? Czy to Twoim zdaniem dotyczy tylko ludzi zdradzonych? Czy to jest przepis, żeby uniknąć powtórki z rozrywki?
nie wiem czy dobrze to odbieram, ale dla mnie to brzmi nie bądź ciepłą kluchą tylko wyrachowaną suką. Czyli jeśli obnaży się swoje słabości, nie będzie patrzyło "na swoje" tylko "na nasze" to źle?
Masz Yorik bardzo celne spostrzeżenia, walisz prosto, bez ogródek, doceniam to i dziękuję. To skłania do ciągłego myślenia i analizy. Z drugiej jednak strony, przychodzi zwykły szary dzień, problemy z dziećmi, w pracy, i różne inne banalne aspekty, które składają się na nasze codzienne życie. My z mężem jesteśmy na terapii, jesteśmy w trakcie rozgrzebywania naszej życiowej kupy i chociaż boli to widzę, że warto. Ale ile ludzi żyje w takich relacjach, bez zbędnego zagłębiania się, bez prawidłowej komunikacji, bez analiz, pracy nad sobą czy związkiem, po prostu są ze sobą, kochają się, może nawet żyją w zakłamanych wyobrażeniach o sobie, ale czują się w tym na swój sposób szczęśliwi??? czy to zawsze oznacza, że prędzej czy później nastąpi wielkie bum w postaci romansu??
jest taka śmieszna lekturka "Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus", sięgnij do niej, tam powinnaś znaleźć odpowiedz, dlaczego warto mężczyźnie dać pomilczeć;
Cytat
Dla mnie najgorsze, może nie najgorsze, ale najtrudniejsze jest to, że jeszcze wiele pracy przede mną, żeby po pierwsze samej to wszystko ogarnąć i jeszcze wspomóc męża.
po tym zdaniu można odnieść wrażenie, że masz problem z trzymaniem sterów;
nie rób sobie tego;
o ile w relacji po zdradzie, gdzie mężczyzna przejmie stery, to pomimo, że nie ma równowagi, kobieta może się w takim związku odnaleźć, bo czuje się w jakiś tam sposób zaopiekowana;
o tyle w relacji, gdzie kobieta je przejmuje, to facet nie ma szans na odzyskanie przysłowiowych jaj; wesprzeć, to nie jest to samo, co robić coś za kogoś i kimś kierować jak powinno być zrobione;
on zawalił, to on powinien chcieć teraz wszystko ogarnąć;naprawić to co zepsuł; nie możesz tego zrobić za niego; jak zaczniesz robić za niego, to sobie zrobisz krzywdę; bo dalej będzie na boki latał szukać i potwierdzać, czy jeszcze przysłowiowe jaja posiada;
jest taka śmieszna lekturka "Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus", sięgnij do niej, tam powinnaś znaleźć odpowiedz, dlaczego warto mężczyźnie dać pomilczeć; miałam kiedyś ta książkę i komuś pożyczyłam i już nie wróciła. Rzeczywiście tam było coś o tej jaskini A tak na serio, to czy zdrada u faceta to szukanie jaj? Tego głupiego potwierdzenia, że jest męski, bez głębszego podtekstu? Przecież może jest zupełną świnią, bezwzględną, której się znudziło, i szuka gdzie lepiej i łatwiej. Może potrzebował upaść na samo dno, żeby w końcu docenić to, co stoi przed nim, ale chyba nie miał pojęcia, ile pracy jeszcze trzeba włożyć, żeby było dobrze.
Jeśli chodzi o ogarnięcie, mam na myśli głównie siebie, swoje emocje, on tego za mnie nie zrobi. Ale z tymi sterami trafiłaś w sedno, ja chyba nadal nie czuję się zaopiekowana. Nie chcę tego przekreślac. Nie chcę żeby to zabrzmiało życzeniowo, ale wierzę, że mój mąż nie jest emocjonalnie "pustym dzbanem", któremu do szczęścia potrzebne jest tylko dobry seks i żeby mu baba nie gderała za uszami. Wiem, że on też w środku przeżywa i czuje, ale tyko czasem to odsłania i mam nadzieję że ta terapia nauczy go, żeby w końcu zacząć O tym mówić.
"Jesteś interesowną stroną działającą we własnym interesie" to na tym polega udany związek? Czy to Twoim zdaniem dotyczy tylko ludzi zdradzonych? Czy to jest przepis, żeby uniknąć powtórki z rozrywki?
nie wiem czy dobrze to odbieram, ale dla mnie to brzmi nie bądź ciepłą kluchą tylko wyrachowaną suką. Czyli jeśli obnaży się swoje słabości, nie będzie patrzyło "na swoje" tylko "na nasze" to źle?
Trochę źle zrozumiałaś. Tym razem nie chodziło o ciepłą kluchę i zadbanie o swój interes, choć to też jest aktualne. Tak samo, przecież nie powtórka z rozrywki Cię tak przeraża, tylko tego konsekwencje.
Chodziło o to, że odruchowo chcesz kogoś podporządkować swoim oczekiwaniom, zagonić do swojej zagrody, narzucać swoje wymagania, wyobrażenia, przekonania i kontrolować, bo masz w tym swój interes i on to tak odbierze. Możliwe, że dostosuje się na jakiś czas, ale to nie będzie jego, nie jego przemyślenia, odczucia i emocje. Jeśli sam do pewnych wniosków nie dojdzie, to nie zrozumie czego on chce, nie Ty. Czemu chcesz żyć za kogoś i go dostosowywać do swoich wyobrażeń? Taki układ to układ oparty na korzyściach i opłacalności a nie na darach. Poza tym, jeśli Tobie bardziej zależy i to widać, to on rozdaje karty, zgadza się na coś z wielką łaską za co powinnaś być wdzięczna.
Kwestia Moje- Twoje- Nasze. Jesteś pewna co jest czyje?. Na tym wszyscy się rozwalają. Do tego Naszego nie powinno być wkładane to co ktoś sam jest w stanie i chce włożyć? Czy masz dać i już, bo ja ci coś daje, często nawet to o co nie prosiłeś i nie potrzebujesz? U mnie kiedyś był taki układ, że wszystkie problemy były Moje w sensie Nasze, za wyjątkiem tych moich
Cytat
Ale ile ludzi żyje w takich relacjach, bez zbędnego zagłębiania się, bez prawidłowej komunikacji, bez analiz, pracy nad sobą czy związkiem, po prostu są ze sobą, kochają się, może nawet żyją w zakłamanych wyobrażeniach o sobie, ale czują się w tym na swój sposób szczęśliwi??? czy to zawsze oznacza, że prędzej czy później nastąpi wielkie bum w postaci romansu??
Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Ludzie żyją bez wiedzy o sobie i świecie w różnych popapranych relacjach i sobie je chwalą, często celowo czegoś nie widzą, bo nie chcą mierzyć się z problemem . Wszystko zależy od potrzeb i oczekiwań.
A tak przy okazji - czy uświadamianie kogoś wychowanego na stereotypach i wyobrażeniach, na siłę i zabieranie szczęścia jest moralne? Czy wypuszczenie do lasu zwierzaka urodzonego i wychowanego w niewoli to pomoc, litość czy barbarzyństwo?
amor,
Cytat
nie możesz tego zrobić za niego; jak zaczniesz robić za niego, to sobie zrobisz krzywdę; bo dalej będzie na boki latał szukać i potwierdzać, czy jeszcze przysłowiowe jaja posiada;
Jest różnica, gdy coś jest pod Ciebie czy dla Ciebie z własnej nieprzymuszonej woli, czy coś jest otrzymane bez proszenia i wysiłku na tacy czy samodzielnie zdobyte w pocie czoła. Tak czy nie ?
Post doklejony:
Cytat
do szczęścia potrzebne jest tylko dobry seks i żeby mu baba nie gderała za uszami.
nieosiągalne; normalnie aż się rozmarzyłem, mimo, że o dobrej zupie i d....ie w odpowiednich porach zapomniałaś
A tak na serio, to czy zdrada u faceta to szukanie jaj? Tego głupiego potwierdzenia, że jest męski, bez głębszego podtekstu? Przecież może jest zupełną świnią, bezwzględną, której się znudziło, i szuka gdzie lepiej i łatwiej. Może potrzebował upaść na samo dno, żeby w końcu docenić to, co stoi przed nim, ale chyba nie miał pojęcia, ile pracy jeszcze trzeba włożyć, żeby było dobrze.
czym innym jest przyczyna zdrady, a czym innym dominowanie w związku;
przyczyn zdrady możesz mieć wiele i tylko on wie co jest przyczyną tego, że zdradził i to jego zadanie namierzyć to i postarać się zmienić jeśli mu zależy;
Cytat
Jeśli chodzi o ogarnięcie, mam na myśli głównie siebie, swoje emocje, on tego za mnie nie zrobi. Ale z tymi sterami trafiłaś w sedno, ja chyba nadal nie czuję się zaopiekowana. Nie chcę tego przekreślac. Nie chcę żeby to zabrzmiało życzeniowo, ale wierzę, że mój mąż nie jest emocjonalnie "pustym dzbanem", któremu do szczęścia potrzebne jest tylko dobry seks i żeby mu baba nie gderała za uszami. Wiem, że on też w środku przeżywa i czuje, ale tyko czasem to odsłania i mam nadzieję że ta terapia nauczy go, żeby w końcu zacząć O tym mówić.
ogarnięcie siebie jak najbardziej tak;
ale zdecydowane granice co do tego, kto za co jest odpowiedzialny;
jesteś odpowiedzialna za jakieś rzeczy, które przyczyniły się do rozpadu więzi, to faktycznie Twoją rolą jest praca nad tym; ale on jest odpowiedzialny za to co jest po jego stronie, co na ten kryzys wpłynęło i co do niego należy; i tutaj nie powinnaś robić pewnych rzeczy za niego; bo to wyedy jest zwykłe nadrabianie, a nie rozwiązanie problemu;
to samo ze zdradą; za zdradę jest odpowiedzialna ta osoba, która się tej zdrady dopuściła; bo to był jej wybór; jej decyzja; i w jej granicach leży praca nad problemem;
Cytat
Ale z tymi sterami trafiłaś w sedno, ja chyba nadal nie czuję się zaopiekowana.
i tego nie wymusisz swoim zwiększonym staraniem; bo to tak jakbyś chciała, aby słabszy zaopiekował się silniejszym; stąd to porównanie do "odzyskanych jaj";
na zasadzie, daj mu szansę; mężczyźnie o wiele bardziej niż kobiecie jest potrzebne poczucie, że jest dzielny, silny, walczy i wygrywa; daj mu szansę być mężczyzną;
mężczyźnie o wiele bardziej niż kobiecie jest potrzebne poczucie, że jest dzielny, silny, walczy i wygrywa; daj mu szansę być mężczyzną że niby kobiety to takie kruche i nieporadne istoty? Tak wiem, że takie być powinny, nawet taką mimoze mój mąż sobie na chwile znalazł, niestety przez wiele lat sama o wszystko musiałam zadbać, pomyśleć, pamiętać i teraz nie jest tak łatwo oddać ster
"dobrej zupie i d....ie w odpowiednich porach zapomniałaś smiley" wcale nie zapomniałam, nawet chciałam dodać lodzika na deser, ale bałam się że będzie, aż za nadto
Post doklejony:
A tak na serio, jestem załamana. Wychodzi na to, że z tych wydarzeń odebrałam lekcję ja. Wreszcie zaczęłam brać udział w tym co mnie dotyczy, mieć realny wpływ, na to co się dzieje i małymi kroczkami, ale konsekwentnie realizować to, co sobie założyłam. A on??? Fakt, od razu odciął się od kochanki, coś tam sobie podobno przemyślał, jest pewny, że popełnił błąd, największy w swoim życiu i już wie, że tak nie zrobi. Poszedł na terapię. Zaczął wreszcie być ojcem dla dzieci i pomagać w domu tak, jak powinien był od początku. Już nie prowadzę monologu na temat naszych spraw i spraw dzieci, tylko porozmawia. To tyle. Dla niego aż tyle, dla mnie tylko. Zero refleksji. Zero prób podjęcia trudniejszego tematu. Zero czasu tylko dla nas. Niedawno ktoś na forum, chyba Poczciwy, napisał, że nie chce żeby było miło, albo byle jak, ma być zajebiście, albo wcale... i chyba niestety właśnie sobie uświadomiłam, że mam tak samo.
Albo ja za dużo oczekuję w tak krótkim czasie. Albo zamiast skupić się na swojej przemianie oczekuję tego od niego, a to zacznie dopiero działać, kiedy on zauważy, że ja jestem inna. Chyba mam za dużo wolnego czasu :niemoc
że niby kobiety to takie kruche i nieporadne istoty? Tak wiem, że takie być powinny, nawet taką mimoze mój mąż sobie na chwile znalazł, niestety przez wiele lat sama o wszystko musiałam zadbać, pomyśleć, pamiętać i teraz nie jest tak łatwo oddać ster
no i dlatego czuł się pewnie w swoim żywiole; bo on był tym silniejszym; mógł się przy niej realizować;
mój wybrał z kolei wulkany emocjonalne, ale słabe psychicznie, skrywające pod papuzią prezencją i pseudowyzwoleniem setki kompleksów i tak samo to działało :niemoc
czasem relacja rozbija się o kwestie dopasowania; dlatego tak ważnym jest pytanie, czego Ty chcesz dla siebie; i zastanowienie się nad tym, jak możesz to uzyskać;
Cytat
Dla niego aż tyle, dla mnie tylko.
nie wiem czy to Cię pocieszy, ale gro z nas z tych, którzy zostali w związkach po zdradzie, ma ten sam problem;
bo odbudować spokojne bardzo dobre relacje, to żaden problem;
ale odbudować uczucia, to już całkiem inna bajka;
Cytat
Zero refleksji. Zero prób podjęcia trudniejszego tematu. Zero czasu tylko dla nas.
w moim odczuciu wstyd i poczucie winy, to są bardzo trudne uczucia do ogarnięcia; do tego dochodzi u wielu z nich wchodzenie w rolę ofiary, czy samobiczowanie się, którymi pasą swoje ego; a im więcej napompowanego ego, tym mniej zdolności do miłości;
to są procesy, które wymagają czasu, nie są łatwe do przejścia; możesz spróbować, bo nic nie ryzykujesz, ale nastawianie się na jednoznaczny sukces, w moim odczuciu jest nieporozumieniem, bo nie od Ciebie wszystko zależy;
ogromnym sukcesem jest już samo zapanowanie nad emocjami; spokojne życie; bycie szczęśliwym pomimo; ale nie wszystko zależy od Ciebie;
Cytat
Albo zamiast skupić się na swojej przemianie oczekuję tego od niego, a to zacznie dopiero działać, kiedy on zauważy, że ja jestem inna.
nie do końca; to, że on zacznie działaś i będziecie mieć dużo lepszą sytuację niż przed zdradą i będziecie się dużo lepiej dogadywać i funkcjonować, wcale nie jest jednoznaczne z tym, że osoba która się odkochała zakocha się ponownie;
dlatego w sumie, moim zdaniem, bardzo ważnym jest, aby nie niszczyć, tych łączących jeszcze parę, nitek bliskości; ale wcale nie jest powiedziane, że one wytrzymają próbę czasu, ani nie jest powiedziane, że nie da się na nich odbudować uczuć; obie wersje są możliwe;
Post doklejony:
chociaż mnie osobiście cały czas nurtuje Sokratesowe, że po zdradzie należy "zrozumieć, wybaczyć i odejść", bo mniemam , że miał to dużo głębiej przemyślane niż większość z nas zanalizować w ogóle by potrafiła; i sama jestem ciekawa, jakie argumenty i zasadności przemawiają w tym jego stwierdzeniu za odejściem;
przy czym mowa o sytuacji hipotetycznej nie obciążonej zobowiązaniami, przy dzieciach i innych poważnych zobowiązaniach, bycie takim lekkoduchem trąci totalną głupotą i beztroską
mniemam , że miał to dużo głębiej przemyślane niż większość z nas zanalizować poważnie tak myslisz??
mój wybrał z kolei wulkany emocjonalne, ale słabe psychicznie, skrywające pod papuzią prezencją i pseudowyzwoleniem setki kompleksów i tak samo to działało czyli wychodzi na to, że zdrajca szuka przeciwieństwa tego, co ma w domu, bo ja właśnie jestem typowym wulkanem emocjonalnym, może nie mam papuziej prezencji, ale to wyzwolenie gdzieś cały czas się za mną czai, a kompleksy rzecz jasna również
Sokratesowe, że po zdradzie należy "zrozumieć, wybaczyć i odejść", bo mniemam , że miał to dużo głębiej przemyślane niż większość z nas zanalizować w ogóle by potrafiła; i sama jestem ciekawa, jakie argumenty i zasadności przemawiają w tym jego stwierdzeniu za odejściem;
:cacy
Cytat
bo odbudować spokojne bardzo dobre relacje, to żaden problem;
ale odbudować uczucia, to już całkiem inna bajka;
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
chociaż mnie osobiście cały czas nurtuje Sokratesowe, że po zdradzie należy "zrozumieć, wybaczyć i odejść", bo mniemam , że miał to dużo głębiej przemyślane niż większość z nas zanalizować w ogóle by potrafiła; i sama jestem ciekawa, jakie argumenty i zasadności przemawiają w tym jego stwierdzeniu za odejściem;
Aż mnie to zaintrygowało
Zrozumieć,czy usprawiedliwić? żeby zrozumieć trza dotknąć,poczuć wychodzi na to że nie zrozumiałam a usprawiedliwiłam, bo jak można zrozumieć coś czego się nie zna
Wybaczyć: żeby wybaczyć trzeba zrozumieć,bo przecież każdy popełnia błędy i powrót do punktu wyjścia wybaczyć dla samego siebie,swojego komfortu,ale mózg to nie komputer pamięci nie wyczyści...zaakceptowanie sytuacji,pogodzenie się z krzywdą którą doznaliśmy,to nie jest wybaczenie to ucieczka przed samym sobą,własnymi uczuciami,emocjami zamykanie ich w puszcze,co i tak ciśnienie puszkę rozsadzi,to teraz mnie zastanowiło,czy być impulsywnym to na pewno wada
Pozwolić odejść "tylko ten kto kocha naprawdę pozwoli odejść" tylko kto komu bo co zrobić jak ktoś się trzyma czepiony, jak rzep psiego ogona? umieraj z bólu ale bądź konsekwentna. "Zostańmy przyjaciółmi" "To może tylko seks?"
Jak boli ząb to idzie się go wyrwać,to jaki problem odciąć się od kogoś kto ciągle rani i sprawia ból?
Chyba mam do pogadania z byłym mężem,coś tu przegapiłam
Gorzej jak to "puszka Pandory" w której ukryty jest żal,ból, cierpienie,niekończący się smutek i cała masa innych problemów i nieszczęść...fachowiec lepiej niech tam nie zagląda nie proszony,ale jak zapiecze ciężko o dobrego fachowca...