Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
piszę, bo naprawdę potrzebuje pomocy. Kompletnie sobie nie radzę emocjonalnie.
Pisałam kiedyś na netkobietach, ale teraz nie chce z osobistych pobudek.
Bez zbędnych ceregieli podaję link do swojego tematu: http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=95790
W skrócie:
Kobieta 30+, mężatka, kilkuletni staż, dziecko. Z pozoru wyglądam na fajną, szczęśliwą kobietę, taką , która się spełnia rodzinnie i zawodowo. Nikt się nie domyśla, jak naprawdę się czuję. Ostatnio częściowo zwierzyłam się najlepszej przyjaciółce i była strasznie zaskoczona. Nie przypuszczałaby. Nic nie jest takie jak być powinno. Nie potrafię poczuć się szczęśliwa. Ciągle stoję w miejscu.
Chciałam konkretnie coś napisać, ale dzisiaj nie umiem ot tak bez pytań...
Pozwolę sobie wkleić to co napisałam wczoraj Apologises w prywatnej wiadomości, który mnie namówił do założenia tego tematu.
"Wiesz. Nic nie dorosłam. Naprawdę się zastanawiam, czy problem, który ja widzę jest właśnie tym problemem.
Moim zdaniem: nie kocham męża. Nie czuję kompletnie nic. Prawda jest taka, że mąż wyszedł z typowego frendzonu. Nigdy mi się nie podobał, nigdy nie było motylków. Po prostu był i został, bo miałam oparcie, poczucie bezpieczeństwa, bo mnie bardzo kocha, bo to jest dla mnie bezpieczniejsze - cechuje mnie strach przed odrzuceniem.
2 lata po romansie - a ja dalej czuję, że mi się wszystko czkawka odbija. Uciekłam drastycznie w pracę, ale tej pustki się zapełnić nie da. Nie ma dnia, abym nie myślała "co ja robie w tym małżeństwie". Uczuć nie ma, seksu nie ma. Mąż mnie kocha, jest dobrym mężem, ojcem. Prawdziwy mężczyzna. Nawet gdybym chciała, nie mam za bardzo się do czego doczepić jeśli chodzi o jego zachowanie, czy stosunek do życia.
Jestem na etapie, że nie rozwiodę się, bo boję się, że popełnię błąd, że go i dziecko skrzywdzę i może, że dobrych mężczyzn się nie zostawia, że spieprzę sobie życie, że niewiadomo na kogo natrafię i jak będzie traktował moje dziecko. Cholerny bajzel mam w głowie... Niby poprawne życie, jest ok, ale ja jestem w tym wszystkim tak strasznie nieszczęśliwa... Ja już po prostu nic nie wiem. Musiałam to komuś napisać..."
Naprawdę wiem, że można mnie określić różnymi epitetami - zdaję sobie sprawę z tego, jak to wszystko brzmi i jestem całkowicie świadoma chyba wszystkiego, ale mi nic nie pomaga, dlatego tutaj jestem.
Potrzebuje pomocy i szczerej rozmowy, bo się sama uduszę tym wszystkim. Czuję się jak we własnym więzieniu i jest mi już nawet obojętne, czy żyję. Ja i tak już umarłam za życia.
Lubisz ludzi stabilnych i pewnych, dających oparcie bo... liczysz na to, że to uporządkuje Ciebie. Ale to nie zabawa w puzzle... Przed czym uciekasz? Co chcesz dogonić?
Jestem na etapie, że nie rozwiodę się, bo boję się, że popełnię błąd, że go i dziecko skrzywdzę
a zanim się ewnetualnie rozwiedziesz problemem by było gdybyś się rozstała?
i
Cytat
może, że dobrych mężczyzn się nie zostawia,
zostawia się tych których się nie kocha.Taki dobry ,znajdzie taką która go doceni.
Cytat
spieprzę sobie życie, że niewiadomo na kogo natrafię i jak będzie traktował moje dziecko.
dlaczego zanim cokolwiek zrobiłaś już się zastanawiasz nad następcą męża
skoro
Cytat
Cholerny bajzel mam w głowie.
.
najpierw zrób porządek z tym bajzlem.
Cytat
Naprawdę wiem, że można mnie określić różnymi epitetami - zdaję sobie sprawę z tego, jak to wszystko brzmi i jestem całkowicie świadoma chyba wszystkiego, ale mi nic nie pomaga, dlatego tutaj jestem.
Presja na bliskość, w tym i seks dość spora. Co mąż na to? Na ile zdaje sobie sprawę z problemów? Na ile potrafi słuchać i rozmawiać? Macie dziecko, więc tak całkiem aseksualny facet nie jest. Kiedy się z tym seksem i bliskością zmieniło? Przed zdradą?
Masz już porównanie jak może być z innym facetem, mąż spadł z piedestału. Jest ojcem, partnerem, ale już nie mężczyzną. Zwłaszcza, gdy zdradę wybaczył bez konsekwencji, na miękko. Wniosek- on jest miękką kluchą.
I kolejny raz podpadnę:niemoc. Przy syndromie dda itp kobiety podświadomie szukają mężczyzny, który da emocje. Przy braku emocji duszą się. Wniosek - zrobić porządek z dda.
PS. Dlaczego sądzisz, że po rozstaniu on przyprowadzi jakąś paskudną, wredną babę? Aż taki nieudacznik? Dlaczego przyjmujesz, że to koniec Twojego macierzyństwa?
Nie wiem, czy dlatego lubię. Na pewno wolałam zawsze mężczyzn, których ja byłam pewna. Nie sądzę abym uciekała przed czymkolwiek. Zdarza mi się przed bólem, ale wiem już że i tak zawsze dopadnie nas to przed czym uciekamy.
Nox
Rozstanie, by właśnie doprowadziło do rozwodu, albo by powieliło błąd sprzed lat. Przed małżeństwem się rozstałam, bo nie kochałam. Byłam kilka miesięcy z kimś innym, a potem stwierdziłam, że wolę być z kimś bezpiecznym i znowu do niego wróciłam.
Ja mu życzę takiej, która by go doceniła. Jakby znalazł - puściłabym go wolno ze spokojem w sercu, że jest szczęśliwy i że nie spieprzyłam mu życia.
Nie zastanawiam się nad następcą, ale też tego nie wykluczam. Nie sądzę, abym na ten moment była w stanie z kimś się związać lub komuś zaufać. Lęk przed samotnością tez jest moim lękiem. Nie wyobrażam sobie życia w pojedynkę. Nie wiem czy potrafię.
I właśnie staram się naprawić ten bajzel.
Nie, że można obrzucać mnie epitetami. Uprzedzam fakty, że cokolwiek Tobie lub komukolwiek na myśl przyjdzie to ja to już pewnie wiem, bo sama wiem jaka ze mnie chora istota.
Zahira
Kota mam
Owszem był błąd i co najlepsze wiedziałam to w dniu ślubu, ale na tamtą chwilę wydawało mi się, ze robię dobrze.
Dobry wybór plus byłam w ciąży i pragnęłam tego dziecka.
Apologises
Presja na bliskość i seks. Hmm... Blisko nie potrafię z nim być. Mam wrażenie, że teraz z nikim nie potrafię. Może na chwilę.
Seks? Ehh jaki seks. Zawsze było kiepsko ze strony męża. 2 minuty i koniec. Od 1,5 roku proszę, aby poszedł do lekarza. Wpadłam pod tym względem ostatnio we frustrację, bo nie dość, że nic nie czuję to i seks jest kiepski. Nie to, żebym sama jakaś wymagająca była, czy co. Po prostu tak chciałabym mieć zwyczajny seks. Przez lata mówiłam delikatnie, albo pomijałam temat. Ostatnio zaczęłam mówić już zwyczajnie, bo tak się nie da. Podobno szuka lekarza, ale czuje wstyd.
Co do rozmów. Naprawdę od tego czasu co pisałam dużo się zmieniło. Słucha i się interesuje. Dla mnie czasami aż zanadto. To ja jestem zamknięta. Pod tym względem nie mogę o nim złego słowa powiedzieć.
Mąż nigdy na piedestale nie był. Ja wiedziałam, że to nie to co powinno być. Całe życie wkładano mi do głowy, że ma być dobry, mądry, nie pić, nie bić, ma mnie kochać bardziej niż ja jego, nie zdradzać i tak wybrałam. Dokładnie wybrałam świetnego ojca, partnera, ale nie mężczyznę dla siebie.
Syndrom DDA - Nigdy wcześniej tego u siebie nie widziałam. Byłam w związkach z innymi mężczyznami przed małżeństwem. Jeśli już się rozstawałam to moim zdaniem dlatego, że mieliśmy różny poziom oczekiwań i się rozmijaliśmy w nich na danym etapie życia. Nie rozstawałam się z kimś, bo brakowało mi emocji. Nie sądzę, że mi emocji brakuje. Raczej zwyczajnie kogoś z kim coś iskrzy. Do kogo się chce przytulić, z kim się chce pocałować.
Cytat
apologises napisał/a:
PS. Dlaczego sądzisz, że po rozstaniu on przyprowadzi jakąś paskudną, wredną babę? Aż taki nieudacznik? Dlaczego przyjmujesz, że to koniec Twojego macierzyństwa?
Dlaczego myślisz, że ja tak myślę?
Dziwne pytanie, bo tak nie myślę. Nie sądzę, aby przyprowadził paskudną, wredną babkę. Nie sądzę, że jest nieudacznikiem. Jeśli już to uważam, że on mnie postawił na piedestale i raczej on nie będzie się potrafił z kimś innym związać. W związku z tym czuję żal i właśnie poczucie, że zniszczyłam mu życie, bo on zasługuje na dobrą kobietę.
I nie przyjmuje tego jako koniec mojego macierzyństwa - dlaczego bym miała?
Doczytałem, Ty się boisz, że sama źle możesz wybrać ewentualnego partnera. No i oczywiście to dość realna groźba.
Wybrałaś męża dla bezpieczeństwa. Na rozum, niemal jak małżeństwo aranżowane. Dlaczego? Z jakichś obaw? Z kalkulacji?
PS. Dość długo już tkwisz w zawieszeniu, spróbuję najpierw zburzyć podstawy Twoich przekonań, sposobu myślenia. Dopiero potem budować za i przeciw. Póki co problem ogranicza się do aktu seksualnego. A taki można bez kłopotu leczyć u seksuologa. Mało tego ,dodatek głupiego wibratora przy okazji "akcji" z mężem też w znacznej części rozwiązuje problem. Myślę, że nie o sam sex tu idzie, trzeba pokopać i znaleźć przyczyny.
Z szacunku do męża, jeśli taki występuje, powinnaś go zostawić i dać mu szansę na ułożenie sobie życia z kimś kto będzie go kochał.
Chcesz, żeby sobie kogoś znalazł aby nie ponosić odpowiedzialności, że to Ty jego zostawiłaś?
To puść go wolno, jeśli go nie kochasz, weź to na siebie, daj mu szansę, a nie ze strachu przed samotnością, przed złym wyborem, tkwisz w czymś co tak Cię męczy.
Pewnie łatwiej by było spotkać kogoś kto da Ci miłość w prawdziwym tego słowa znaczeniu, wtedy nie miałabyś problemu z odejściem, tak?
Kobiety zazwyczaj odchodzą jak mają gdzie, do kogo, bo trudno jest odejść z niczym.
"...No matter how many deaths that I die, I will never forget..."
No własnie nie ma różnicy,jedno i drugie zamknęło się w złotych klatkach,po co wyłazić tam jest dobrze,bo strach jest silniejszy,bo tak jest wygodnie.
Cytat
Mąż nigdy na piedestale nie był. Ja wiedziałam, że to nie to co powinno być. Całe życie wkładano mi do głowy, że ma być dobry, mądry, nie pić, nie bić, ma mnie kochać bardziej niż ja jego, nie zdradzać i tak wybrałam. Dokładnie wybrałam świetnego ojca, partnera, ale nie mężczyznę dla siebie.
W wątku pszczoły "Co powiedzieć jego żonie" na stronie 16 Ramirez: świetnie to wyjaśnił polecam przeczytać
Oczywiście, że się boję. Jak widać mój wybór "kochanka" był kompletnie nietrafiony. Na dzień dzisiejszy raczej mnie przerażają ludzie, boje się tego, co w nich siedzi. Podchodzę z rezerwą do wszystkich, na zasadzie "co z Tobą nie tak?".
Dlaczego tak wybrałam? Bo był. Zawsze, ciągle. Wpatrzony jak w obrazek. Tak było bezpieczniej. Nie groził mi przy nim ból emocjonalny.
Z kalkulacji - na pewno nie.
Jak rozstałam się z mężem na kilka miesięcy spotykałam się z kimś. Okazał się uzależniony. Nie widziałam tego przez dłuższy czas, a kiedy zobaczyłam - odeszłam w popłochu. Zauroczenie minęło mi jak ręką odjął. Byłam przerażona, że powielę schemat rodzinny. Przed tym na pewno uciekam i szukam przeciwieństwa.
Uprzedzając pytanie - wszystkie moje wcześniejsze związki były normalne oprócz tych dwóch zaburzeńców.
3 lata tkwię w zawieszeniu. Jestem już strasznie tym zmęczona.
Akt seksualny. Niby można leczyć u seksuologa, ale on tak naprawdę tego nie chce. 1,5 roku temu mieliśmy po raz pierwszy w życiu poważną rozmowę na ten temat, ja byłam strona inicjującą. Tak i nawet kupiłam wibrator i wiesz co? Ileż można... Mi się już nawet nie chce.
hurricane
Dlaczego uważasz, że męża nie szanuję? Myślisz, że go okłamuję co do swoich uczuć? On wie. To jest jego wybór.
Kocha mnie mimo wszystko i pomimo wszystko i wie, że ja nie jestem szczęśliwa, a mimo to on jest i to on nie chce z tego zrezygnować. Siłą go nie trzymam.
Tylko dla dziecka też ze mną nie jest, bo ciągle mi to powtarza.
Domyślam się, że ciężko to sobie wyobrazić, że to ON nie wyobraża sobie życia z kimś innym.
Odpowiedzialność za to, że go zostawiłam - tak będę się czuła winna temu, że zniszczę mu życie i odbiorę mu to wszystko na czym oparł swój świat. Będę się czuła winna, że dziecko nie będzie miało pełnej rodziny. Czy to jest dziwne?
Wrzuciłaś / - eś mnie w schemat. Nigdy nie napisałam, że byłoby łatwiej odejść, gdyby się ktoś inny pojawił. Pomimo spotykania się z kimś innym 2 lata temu myślisz, że było mi łatwo?
Coś Ci wkleję. Moje słowa sprzed 2 lat, kiedy byłam na "haju":
"Jest mi dzisiaj bardzo źle. Ciągle w uszach dźwięczy mi gadka z przedwczoraj z mężem. Zapytał się mnie dlaczego z nim jestem, a ja odpowiedziałam, że dlatego że jestem jego żoną. Tak bardzo czekał, aż mu powiem, że go kocham a ja nie potrafiłam nawet skłamać. Gdybyś zobaczył smutek w jego oczach... to rozczarowanie moją osobą... to pragnienie usłyszenia, że zawsze był, jest i będzie dla mnie kimś takim, jak ja dla niego jestem...
(...)
Jestem najgorszą osobą na świecie, powinni mnie zamknąć w psychiatryku albo zabić... Tyle bólu z jego strony było w tej rozmowie, tyle rozczarowania, tyle cierpienia... Jest niby między nami ok, ale wiem ile to go wszystko kosztuje...."
Taka zakochana byłam i jak myślisz jak bardzo mi łatwo było odejść?
Odejść z niczym? Co masz na myśli? Że co odejdę goła i wesoła i nie mam dokąd i za co ja żyć będę? Jeśli tak to tu się bardzo mylisz.
Pit, robsonek
Czytałam ten temat tak pobieżnie. O ile można stwierdzić, że podobnie mamy o tyle taka jest różnica, że Robsonek jest w trakcie romansu. Ja już dawno po. Dla niego jest nadzieja, że kiedy opadnie kurz zrozumie, że kocha żonę.
Zahira
Przeczytałam ten post. Dobry schemat, ale ja nie wchodzę w jego ramy. Oceniasz z góry, wpychasz mnie w jakieś ramy. Nie wiem, może tak jest Wam wygodniej...
Emocje? Bardzo daleko mi do jakichkolwiek emocji oprócz zmęczenia.
Akt seksualny. Niby można leczyć u seksuologa, ale on tak naprawdę tego nie chce. 1,5 roku temu mieliśmy po raz pierwszy w życiu poważną rozmowę na ten temat,
nie uważasz że jego problemy mogą się brać z tego:
Cytat
Dlaczego uważasz, że męża nie szanuję? Myślisz, że go okłamuję co do swoich uczuć? On wie. To jest jego wybór.
,
co mu da wizyta u seksuologa skoro on
Cytat
Kocha mnie mimo wszystko i pomimo wszystko i wie, że ja nie jestem szczęśliwa
Cytat
tak będę się czuła winna temu, że zniszczę mu życie i odbiorę mu to wszystko na czym oparł swój świat
.
oparł swój świat?jak zył zanim pojawiłaś się w jego zyciu?
Cytat
Będę się czuła winna, że dziecko nie będzie miało pełnej rodziny.
dziecko będzie miało pełną rodzinę,mamę i tatę którzy je kochają.
Widziałaś cierpienie w oczach męża
Cytat
Gdybyś zobaczył smutek w jego oczach... to rozczarowanie moją osobą... to pragnienie usłyszenia, że zawsze był, jest i będzie dla mnie kimś takim, jak ja dla niego jestem...
minęło dwa lata,wiesz że ten smutek nadal tam jest.Bo on cięgle ma nadzieję,i będzie ją miał tak długo jak będziesz obok.
Emocje? Bardzo daleko mi do jakichkolwiek emocji oprócz zmęczenia.
Własnie widać... przeczytaj jeszcze raz a nawet kilka razy ze zrozumieniem.
Nie oceniam książek po okładce
Normalnie muszę zapytać tego wibratora używasz przy mężu? on na to patrzy?
Jeśli już piszesz to proszę napisz coś od siebie, co mi pomoże, a nie jakieś banały...
Nie, nie używam sobie sama i mąż na to patrzy. To mąż go chce używać, aby mnie zaspokoić. Jeszcze jakieś szczegóły chcesz znać?
Nox
Akurat nie uważam, że te problemy akurat biorą się z tego. Od zawsze było z tym kiepsko. Od zawsze 2 minuty i koniec.
I to nie tak, że on nie chce się ze mną kochać - wprost przeciwnie. Tylko fizycznie jest jak jest.
Jak żył zanim oparł swój świat? W sumie nie wiem. Odkąd mnie poznał na pewno na mnie.
Cytat
Nox napisał/a:
minęło dwa lata,wiesz że ten smutek nadal tam jest.Bo on cięgle ma nadzieję,i będzie ją miał tak długo jak będziesz obok.
Cytat
ON nie wyobraża sobie życia z kimś innym.
nie próbuje bo jesteś Ty.
Mocny tekst. Nigdy nie spoglądałam na to z tej strony...
Wróciłem do Twojej historii Suways z netkobiet. Na pewno oprę się na sydromie dda/ddd. I na pewno ruszę Twój styl pisania, opisywania uczuć, samej siebie. A piszesz nadal jak mała dziewczynka zaczytana w " Anii z Zielonego Wzgórza" . Nie dorosłaś, wciąż znaczną część Ciebie to więcej marzenia niż realne wybory.
Po ojcu alkoholiku, kryminaliście i matce zmuszonej do "życiowego podejścia" masz bankowo dda. Najbliższej pasuje mi dziecko we mgle.
Opis
Cytat
rozwój
Dziecko rniewidzialner1; (zwane także dzieckiem we mgle lub dzieckiem zagubionym) zachowuje się tak, jakby go nie było. Często ma poczucie, że lepiej by było gdyby go w ogóle nie było. Godzinami potrafi zajmować się sobą. Nie sprawia kło¬potów wychowawczych, zwykle niczego nie chce. W kontak¬tach społecznych jest wycofane, czasem uznawane za nieśmia¬łe. Robi wszystko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Czasem udaje mu się to na tyle dobrze, że wychowuje się w swoistej izolacji społecznej, pomimo ludzi wokół. Takiemu dziecku bra¬kuje podstawowych umiejętności interpersonalnych: nawią¬zywania kontaktu, wyrażania swoich potrzeb czy współpracy z innymi. W szkole wyraźnie odbiega od swoich rówieśników poziomem umiejętności społecznych.
Uwewnętrznione przekazy:
- jestem niewidzialne
- nie liczę się
- mogę polegać tylko na sobie
- jestem nic nie wart
- moje Ja nie istnieje
- ja nie istnieję
- w nic się nie angażuję
- nikt mnie nigdy nie zobaczy, nie usłyszy
- żeby nie przestać istnieć, muszę się rozchorować, wtedy mama i tata pospieszą mi na pomoc
- wszystkiego się boję, świat jest taki ogromny
- mogę sprawować kontrolę tylko nad sobą; nikt się do mnie nie dobierze, jeśli mu na to nie pozwolę
Czuje się:
- niedobrze, pokrzywdzone, zagniewane, samotne, do niczego
Na zewnątrz:
- nieśmiałe
- samotnik
- samodzielne
- z nadwagą / niedowagą
- niezależne
- nie udziela się, trzyma na uboczu
- zamknięte w sobie
- unika sytuacji stresowych
- szuka pociechy w obcowaniu z samym sobą
- nie zwraca uwagi na siebie
- tworzy świat fantazji, gdzie wszystko jest doskonałe i bezpieczne
- ma ulubione zwierzęta / rzeczy, które bardzo ceni
- posłuszne
- zjednuje sobie przychylność
- stosuje bierny opór
- zorganizowane
- tajemnicze
- cierpi na choroby związane ze stresem
- wcześnie podejmuje aktywność seksualną
- wczesne myśli samobójcze
- brak umiejętności nawiązywania bliskich związków
- największe ryzyko uznania za schizofrenika
Nie wszystkie cechy muszą pasować, opisy różnych fachowców w dziedzinie dda mogą się też nieznacznie różnić. Potrzeba przeżywania mocniejszych doznań, potrzeba bycia zaopiekowaną, i to stale są z dda. Rozczarowanie mężem, wahania w okresie narzeczeństwa też. Wybór tego właśnie męża, mimo wewnętrznego sprzeciwu także nie jest przypadkiem. Wpadnięcie w romans z zaburzeńcem także potwierdza tezę. Mało tego, niechęć do psychologów też! Byłaś przez ostatnie trzy lata w końcu na jakiejś terapii?
Na zewnątrz poukładana, wewnątrz nastolatka.
Niektóre Twoje wypowiedzi potrafią wyprowadzić z toku myślenia. W opisie jest porównanie do schizofrenii, ale zdarzają się dwubiegunówka typu drugiego- da się z tym żyć, bądź asperger. Wizyta u psychiatry, wdrożenie leków to konieczność. I bez diagnozy , konkretnego leczenia będzie Ci nadal bardzo ciężko.
Mąż to zagadka i ciekawostka. Facet uzależnia swoje szczęście od Twojego bycia przy nim. Trochę jak szantaż emocjonalny. Mimo dobrego domu rodzinnego jakiś feler w nim siedzi. Jesteś ostatnią osobą zdolną go uleczyć. Przykład seksuologa dobitnie świadczy o nim. A sam seks u was to chyba ostatnia deska ratunku wg Twoich kategorii. Facet stanie się wydolny seksualnie i zaczniesz go kochać?
Pomóc to ty możesz sobie tylko sama,a męża puść wolno niech ma szansę na znalezienie kobiety która będzie go szanować,doceniać i akceptować takim jakim jest a ty sobie znajdziesz faceta z okazałym przyrodzeniem i wszyscy będą zadowoleni,ja już DZIĘKUJĘ...bo to jak grochem o ścianę
PS. O to z tym wibratorem mi chodziło. Stałe używanie jako dodatek brzmi fatalnie i mówi o drugoplanowej roli męża. Oczywiście w jego własnych oczach. Dla kobiety męczące życie.
apologises napisał/a:
Niektóre Twoje wypowiedzi potrafią wyprowadzić z toku myślenia. W opisie jest porównanie do schizofrenii, ale zdarzają się dwubiegunówka typu drugiego- da się z tym żyć, bądź asperger. Wizyta u psychiatry, wdrożenie leków to konieczność. I bez diagnozy , konkretnego leczenia będzie Ci nadal bardzo ciężko.
Co ja takiego napisałam, że proponujesz aż tak drastyczne posunięcia?
Poza tym.
Marzenia czy realne wybory. Gdzie widzisz te różnicę u mnie?
Dziecko niewidzialne? Ehmm raczej nie Tzw w domu może, wolałam mamie zniknąć z oczu, ale poza nim raczej byłam taka "gwiazdą".
Nadaliście rangę pozyciu małżeńskiemu sami.
Chciałam pomocy, a czuje sie kompletnie niezrozumiała...