Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam
Mam pewien problem i chciałem prosić aby postronne niezalezne osoby napisały jak to widzą.
Otóż jestes ze swoją kobietą od 6 lat,mieszkamy razem itd. dzieci.Od jakiegos czasu mam mały kłopot w związku,otóż moja kobieta że tak powiem nie za bardzo potzrebuje seksu...tzn. jak ja zaczne itd to jest ale ona nigdy,jakby nie potzrebowała go. Nasze rozmowy do niczego nie prowadząi konczą sie w tym temacie za zwyczaj kłótnią.
Jakieś czas temu postanowiłem spróbować wpłynąć na nią i..zerwałem związek...ale sie nie wyprowadziłem...ot zylismy obok siebie,ona nie protestowała.
I teraz meritum.
Zupełnie przypadkowo zadzwonił do mnie kolega,długoletnie przyjaciel i powiedział ze widział moją dziewczynę z innym facetem w knajpie.Ona go nie widziała...wiec nie wiedziała ze ja wiem.Ale rzeczywiscie wiedziałem ze tego dnia wyszła do knajpy na piwo z koleżanką.
Mimo ze nie bylismy formalnie razem to jednak ja ją kocham i ona takze zawsze to mówiła.
Moje podejrzenia spowodowały ze przeszukałem jej komputer i...znalazłem rozmowe jej z kolezanką 2 dni po tej knajpie jka ona jej pisze że cyt. ,,On mi wysłął sms z zaproszeniem na piwo,, ,I co zrobiłaś? odmówiłam. Taki był dialog.
Z rozmowy wynikało ze tym spotkanym tam facetem był jej ex facet ale sprzed wielu lat wstecz.
Po tym sie troszke zdołowałem...i zabrałem ją na rozmowę w ustronne miejsce by sie dowiedziec.
Zacząłem enigamtycznie tak zeby sama mi sie odkrywała.
Spytałem ją czy w ciągu ostatnich 3 dni spotkała sie z jakims facetem - Nie
Czy spotkała sie z jakims byłym? - Nie
Dopytywałem na wszelkie sposoby..w koncu spyatłem czy rozmawiałs lub spotkałaś sie z jakimkolwiek mezczyzną w ostatnich dniach. jej odpowiedz to zdziwiona mina i ze...NIe
Po tym wyznałem jej ze wiem ze tak i dlaczego teraz tu kłamie. Odpowiedziała zaskoczona....AAA no tak ale ja cie nie zrozumiałam,ja myslałam ze pytasz czy celowo sie spotkałam,a ja z kolezanka tam poszlismy i on tam był ze to spotkanie było przypadkowe.
Ok
Potem zadałem drugie pytanie....czy do czegos doszło meidzy wami itd..Nie absolutnie pogadalismy o starych czasach chwile i koneic.
Potem spytałem czy kontaktowaliscie seie ze sobą potem,po tym spotkanie? Jej odpowiedz...NIE...ja sie dopytuje czy jestes tego pewna? Tak jestem pewna.
Na to ja znowu ze znowu kłamiesz,bo mam twoją rozmowe gdzie przyznajesz sie do smsa od niegi i sama odpisujesz. A ona na to a skąd ty wiesz...ja ze z GG.
Po tym mi powiedziała ze ona po prostu nie traktowała tego smsa jako coś waznego,nie zamierzała sie z nim spotykac i tak mu odpisała...
Więc pytam czemu skoro on nie był wazny to mi go po prostu nie pokazałaś?
I tu dostaje ciagle inne odpowiedzie...a to zee onn nie była wazny,a to ze pewnie bys sie wkurzył to nei chcaiłąm zebys robił awanture,a to ze nie bylismy razem...
Wiec spytałem...skoro nie był wazny to czemu sama napisałas o tym do kolezanki a do mnie nie...Ona ze a bo to wiuesz damskie plotki to są po prostu....
Po tym jej sie spytałem: Czy w takim razie teraz mogłabys mi pokazać tego smsa?
A ona na to ze go usuneła.
Pytam dlaczego? A bo on nei jest wazny,nie byłdla mnei wazny....wiec pytam..skoro nei był wazny to po co usuwać czy uswasz zawsze swoje niewazne smsy.....
No i po przejrzeniu telefonu wyszło ze nigdy nie usuwała zadnych smsów..nawet takich jak powiadomienia od operatora sieci o jakis bzdetach.
Potem juz nie umiała podac logicznego uzasadnienia dlaczego go usuneła.
Spytałem po tym czy mnie kocha i wyobraza sobie nasz zwiazek dalej..ona ze tak ze ona nic złego nei zrobiła ,nie czuje sie winna,bo spotkała go przypadkiem i nei ma wpływu na to kogo sie spotyka w knajpie.Ok to logiczne..tylko po co potem to ukrywać?
To pyatnie dreczy mnei do dzisiaj..i nei daje spokoju....Po co ukrywać coś co nei ma znaczenia.
Dodam ze potem jeszcze nie raz próbowałem z nią rozmawiac na ten temat ijuz konczyło sie kłótniami,ze jestem meczący,ze ona nic złego nei zrobiła itd.
Mówiłem jej ze w ten spsób podkopałaś zaufanie u nas i ciezko to bedzie odbudować skoro ty nie widzisz ze to było niewłasciwe...
Jak wy to widzicie?
Czepiam sie jej i mam nieuzasadnione podejrzenia?
pozdrawiam
Post doklejony:
Dodam od siebie ze z natury nie jestem zazdrosnym facetem,absolunie nigdy nie dałem jakiegokolwiek znaku zazdrosci,były u nas problemy ale nie na takim polu jak zazdrosc,podejrzenia itd.
Dodam od siebie ze Jej zachowanie podczas tej rozmowy ze mną wskazywało ze ona jest totalnie zakoczona,kazdą informacją którą ja jej podawałem...ale do zadnej nei przyznała sie sama póki jej nie pokaząłem ze wiem.
Więc skoro kocha,jest ze mną itd to po co stwarzać takei tajemnice..skoro one nie mają znaczenia?
Post doklejony:
Zdarzenie miało miejsce juz dość dawno ale nei daje mi spokoju,poniewaz czuję sie oszukany i zmanipulowany,trudno mi teraz odbudować swoje pełne zaufanie do niej.
Wiem także teraz ze popełniłem bład taktyczny...powinienem nie odkrywać sie z tym co wiem tylko poobserwować sytuacje i ewentualnie dostać więcej sygnałów zeby wiedziec na czym to wszystko polega.A tak teraz nie wiem nic....czy to rzeczywiscie nie miało znaczenia i odpuscic czy to jednak miało jakieśznaczenie..dla niej oczywiscie.
Post doklejony:
Dodam od razu ze gdybym dostał wtedy 100% pewnosci ze była to zdrada lub ona chciała to zrobić,związek nasz przestał by istniec pownieważ ja nie wybaczam takich rzeczy z samej zasady,bez wzglednie nikomu. Natomiast teraz mam tak ze nie wiem co jest czarne a co jest białe. Nie chciałbym skrzywdzic jej rozstaniem...bo nie mam pewnosci,a z drugiej strony ona nie tłumaczy sie,nie przeprasza,nie ma poczucia winy...no bo to co wiem to własciwie jest nic...
Niezdrowa sytuacja.
Post doklejony:
Moim zdaniem jesli jej zalezy na mnie to powinna chciec rozwiać wątpliwosci..ba nawet spróbować udowodnic ze to rzeczywiscie było kompletnie nic...ale ona tego nie robi.Nie chce jej szantazować swoim odejsciem itd. bo ją kocham i nie chce takich rzeczy robic mojej kobiecie.Dlaczego ona nie chce mnie uspokić w tej kwestii,przywrócic zaufanbia i zamknać tej sprawy?
Edytowane przez chewbacca dnia 14.01.2015 13:05:55
Otóż jesteM ze swoją kobietą od 6 lat,mieszkamy razem itd. dzieci.Od jakiegos czasu mam mały kłopot w związku,otóż moja kobieta że tak powiem nie za bardzo potzrebuje seksu...tzn. jak ja zaczne itd to jest ale ona nigdy,jakby nie potzrebowała go. Nasze rozmowy do niczego nie prowadząi konczą sie w tym temacie za zwyczaj kłótnią.
Jakieś czas temu postanowiłem spróbować wpłynąć na nią i..zerwałem związek...ale sie nie wyprowadziłem...ot zylismy obok siebie,ona nie protestowała.
W zadzie trudno tu cokolwiek sensownego doradzić. Jakie są fakty?
1. Jak napisałeś "ze swoją kobietą", to daje to pewien ogląd sytuacji. Ja tak bym napisał o swojej lodówce.
2. Są dzieci. Z własnego doświadczenia wiem, że intensywne pragnienie seksu jest dla kobiety czynnikiem inicjującym, gdy chce mieć dziecko. Tu można założyć, że nie chce kolejnego dziecka.
3. Skoro sama nie chce seksu, trzeba by się pochylić nad tym, czy czasem seks nie jest jak pańszczyzna. Ile minut trwa Twoja gra wstępna - krócej jak godzinę, czy dłużej?
4. Jeśli odpowiedziałeś że krócej - to znaczy, że seks jest odwalany jako pańszczyzna, a ona nie ma z niego zadowolenia, więc unika. Jak chcesz o tym z nią pogadać, to masz za swoje, że betonisz znowu o kwiatkach na łące skoro i tak nie wiesz jak to się robi ;-), bo może też uważa, że te 10 minut seksu to tak ma być, ale nie ma się czym podniecać. W dodatku ta przyjemność dla faceta kończy się biologią, więc potem rano trzeba tracić częste minuty na dokładne mycie, by potem w pracy dziwnie nie pachnieć. Traktować to więc też można w kategorii nieprzyjemnego obowiązku - bo oboje nie potraficie ze sobą o tym porozmawiać.
5. Zerwałeś, ale się nie wyprowadziłeś? To co to ma być? Lodówkę wystawiłeś na balkon i nie korzystasz? OK - ale czego oczekujesz z takiego traktowania "swojej kobiety"?
6. Ludzie są ze sobą gdy jest im wygodnie.
7. Wszystkie kobiety jakie mnie rzuciły, traktują mnie jak dobrego przyjaciela. To może dziwnie wyglądać, że pojawia się taka była raz na 5 czy 10 lat, dubeltówka w oba poliki i i możemy sobie pogadać o dawnych czasach. To traktuje się zwykle jak "dalszą rodzinę", natomiast może budzić zazdrość i podnosić ciśnienie u kogoś zazdrosnego. Nie zawsze też chcemy dzielić się tą akurat sferą życia, która należy do przeszłości - ze swoim bliskim teraz - świadków też nie potrzeba ku temu, tym bardziej, gdy podejrzewamy, że zaraz uruchomi jędzolenie. Więc może to działania rodzić podejrzenie jakiegoś knucia - choć historia zna przypadki, że jak to mówią, stara miłość nie rdzewieje, i dawna dziewczyna chce wrócić do dawnego faceta, a on do niej. Tylko, że to się zbyt często nie zdarza.
8. Jeżeli napisałeś, że zerwałeś związek, to dlaczego oczekujesz lojalności? Nic nie wnosisz do związku, a masz oczekiwania?
Hmm Moze niewłasciwie opisałem priorytet w moim pierwszym poscie wiec usciślę.
Bardziej mi chodziło o wasze odczucia co do opisanego zdarzenia,zachowania mojej kobiety.
Natomiast jesli chodzi o seks,on jest cały czas,po prostu wtedy był taki okres mniejszej chęci...ale jesli chodzi o jakosc seksu to...nie ma problemu,naprawde moja kobieta jest zadowolona od lat.Te wycofanie najprawdopodobniej było spowodowane było naszymi wewwnetrznymi kłopotami,kazdy zwiazek je przechodzi..oboje rozwiazalismy ten kłopot,takze nie chciałbym sie szerzej odnosic .
troszkę kręcisz.Napisałeś teraz że wszystko jest ok i nie chodzi o seks.Wcześniej napisałeś...,,Od jakiegos czasu mam mały kłopot w związku,otóż moja kobieta że tak powiem nie za bardzo potrzebuje seksu...tzn. jak ja zaczne itd to jest ale ona nigdy,jakby nie potrzebowała go. Nasze rozmowy do niczego nie prowadzą i konczą sie w tym temacie za zwyczaj kłótnią...."piszesz w czasie teraźniejszym.....,, postanowiłem spróbować wpłynąć na nią i..zerwałem związek...ale sie nie wyprowadziłem....Czyli z nieformalnej rodziny staliście się mamą i tatą mieszkającymi pod jednym dachem,dla siebie współlokatorami.Kiedy doszło do jej spotkania z byłym ..,, nie bylismy formalnie razem to jednak ja ją kocham i ona takze zawsze to mówiła...."i co z tego że mówiłeś że ją kochasz skoro sam ten związek rozstawiłeś po kątach.To czy się kocha czy nie nie zabrania spotykać się ze znajomymi szczególnie jeżeli partner przestał być partnerem a został kochającym lokatorem.Ja nie tłumaczyłabym ci się wcale bo to nie twoja sprawa tak samo jak nie twoją sprawą jest co ona robiła przed związkiem z tobą.
Bardziej mi chodziło o wasze odczucia co do opisanego zdarzenia,zachowania mojej kobiety.
Cytat
Bardiej mi chodzi o to nadszarpniete zaufanie.
A po co Ci nasze odczucia? szukasz bratniej duszy?
Teraz to jest tylko Twój problem, który masz na własne życzenie. Może następnym razem najpierw nieco pomyślisz, potem zaczniesz działać.
Właśnie czujesz po kościach, że świat jaki widzisz wcale takim może nie być i napewno tak jest
Zachowujesz się fatalnie, jak urażona księżniczka.
Nie ma dowodów, nie ma strat, nie ma problemu.
Jej zachowanie z czegoś musi wynikać, a przede wszystkim z jej obrazu świata, który jest chyba zupełnie inny niż Twój;
To nie bierze sie z dnia na dzień, Ty poprostu tego dotąd nie widziałeś lub bardzo się starała.
Lepiej nie zastanawiaj się nad kobietą, tylko nad sobą.
Ustaliłeś z nią, gdzie zaczyna i kończy się wasza prywatność, na ile sobie pozwalacie, gdzie sa granice?
Postaw się w jej sytuacji.
Widocznie opłacało się kłamać, czujesz dobrze przez skórę, że to nie pierwszy raz. W wielu srawach są i będą bliżsi od Ciebie i nie masz na to wpływu mając tylko oczekiwania czy żądania.
Wszyscy kłamią, nie mówią, jeśli im się to jakoś opłaca, nie chcą mieć z jakiegoś powodu problemów, Ty też.
Właściwie to nie ma znaczenia czy bzykała się z byłym czy nie; tylko jakie są wasze relacje, a wydaje mi się że nie za dobre;
Gubisz się w tym co piszesz, chociażby o tym seksie. To jak właściwie jest? Tak samo z tą zazdrością, nie jesteś ?
Moim zdaniem Ty jesteś spiritus muvens. nie najlepszych relacji.
Cytat
Dodam od razu ze gdybym dostał wtedy 100% pewnosci ze była to zdrada lub ona chciała to zrobić,związek nasz przestał by istniec pownieważ ja nie wybaczam takich rzeczy z samej zasady,bez wzglednie nikomu.
Myślę, że wielu rzeczy bezwzględnie nikomu nie wybaczasz, bo wszystko ma kręcić się wokół Ciebie. Ty jestes ideałem (których nie ma) i nie masz żadnych słabości lub jesteś wielkim hipokrytą.
I samo to wystarczy, żeby Ci o niczym nie mówić, udawać głupa i trzymac od siebie z daleka.
Pomyśl o tym.
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Dodam od razu ze gdybym dostał wtedy 100% pewnosci ze była to zdrada lub ona chciała to zrobić,związek nasz przestał by istniec pownieważ ja nie wybaczam takich rzeczy z samej zasady,bez wzglednie nikomu. Natomiast teraz mam tak ze nie wiem co jest czarne a co jest białe. Nie chciałbym skrzywdzic jej rozstaniem...bo nie mam pewnosci,a z drugiej strony ona nie tłumaczy sie,nie przeprasza,nie ma poczucia winy...no bo to co wiem to własciwie jest nic...
Niezdrowa sytuacja.
Moim zdaniem jesli jej zalezy na mnie to powinna chciec rozwiać wątpliwosci..ba nawet spróbować udowodnic ze to rzeczywiscie było kompletnie nic...ale ona tego nie robi.Nie chce jej szantazować swoim odejsciem itd. bo ją kocham i nie chce takich rzeczy robic mojej kobiecie.Dlaczego ona nie chce mnie uspokić w tej kwestii,przywrócic zaufanbia i zamknać tej sprawy?
1. Masz problem, bo to co bierzesz za kochanie swojej kobiety, jest de facto kochaniem siebie. Po prostu - siebie kochasz, odczuwasz silny dyskomfort pana Sułka, którego pani Eliza nie zapewnia już o swym uczuciu jak dawniej.
2. Jeśli się kocha tak na zabój - to takie coś nie ma wpływu na wzajemne relacje - bo to Ty dostępujesz łaski, że ta kobieta chce być z Tobą a nie z innym. Znasz jakąś boską aktorkę? Chciałbyś być jej podnóżkiem? Każdy by chciał - więc nie ma znaczenia co robi, byle obdarzała nas swoją łaską uwagi. Tak samo jest z kwestią Twojej kobiety. To nie Ty jej masz robić łaskę bycia z nią - ale ona Tobie.
3. W związku z tym, normalny facet się stara, zabiega o kobietę, adoruje, stara się przypodobać prezentami, podrywa niczym nastolatkę - krótko mówiąc dba.
4. Jeśli Twoja lista starań sprowadza się do 10-minutowego seksu, no i tego, że czasami wyniesiesz śmieci i opłacisz rachunki za prąd - to wybacz, ale taki facet szybko straci zainteresowanie swojej kobiety, która będzie z nim co najwyżej z przyczyn ekonomicznych.
5. Problem jest więc nie w tym, że ona się nie stara, nie błaga o przebaczenie, nie upewnia Cię o swej miłości, ale w tym, że to Ty nic nie robisz, by być kochanym, nie starasz się tak jak powinien mężczyzna. Ty nosisz spodnie, Ty zdobywasz kobietę, Ty adorujesz kobietę, a nie odwrotnie. (* - nie dotyczy Wolanda ).
Otóż jestes ze swoją kobietą od 6 lat,mieszkamy razem itd. dzieci.Od jakiegos czasu mam mały kłopot w związku,otóż moja kobieta że tak powiem nie za bardzo potzrebuje seksu...tzn. jak ja zaczne itd to jest ale ona nigdy,jakby nie potzrebowała go. Nasze rozmowy do niczego nie prowadząi konczą sie w tym temacie za zwyczaj kłótnią.
Jakieś czas temu postanowiłem spróbować wpłynąć na nią i..zerwałem związek...ale sie nie wyprowadziłem...ot zylismy obok siebie,ona nie protestowała.
Wybacz, ale głupie to pokazowe rzucanie zabawek Jest związek, są dzieci, a Ty zrywasz i niby kochasz, niby chcesz być razem, bo się nie wyprowadzasz, ale strzelasz focha ślepakiem na dodatek, bo Twojej partnerce najwyraźniej tak jest dobrze: nie musi już zmuszać się do czegoś, czego jak widać nie chce.
Nie wnikam, dlaczego nie chce. Tutaj sami musicie to zrozumieć.
Za to "zrywam, ale żyjemy obok siebie, bo się nie wyprowadzam" śmieszy. Toż to zagranie rodem z gimnazjalnych "będziesz ze mną chodzić?"
Poczytaj wyżej panów, co piszą o samouwielbieniu. Ja dodam dziecinadę, no i masz, co chciałeś: dałeś wolność, to ją wykorzystano
A bardziej serio...Gdzieś tam rozumiem poczucie zostania wystrychniętym na przysłowiowego dudka, bo zamiast starać się w obawie, że zerwałeś, ona nawet jeśli nie zdradziła, to na pewno potraktowała nie tak, jak tego oczekiwałeś i temat olała. Jeśli stosujesz metody takiej bezwarunkowej perswazji, następnym razem może być gorzej...
Nie tylko Wolanda. Widzisz drogi R., to że jesteśmy z różnych bajek, to wiadomo nie od dziś i nie tylko stąd. Jakoś nie jest moim życiowym marzeniem robić za podnóżek jaśnie Pani, tym bardziej, że to naprawdę nie jest towar deficytowy - w pewnym wieku nawet podaż przewyższa popyt. Dla Ciebie związek polega na robieniu za Afroamerykanina , a ja jakoś wolę układ na zasadzie: dajesz-dostajesz.
To co piszesz o stosunkach damsko-męskich przypomina mi to co obserwuję u siebie pod płotem od jakiegoś czasu. Moje suczki mają cieczkę i psy z połowy wsi sterczą pod chatą, tyle że żaden nie skorzysta, bo suczki jeżdżą do dobrych, wypróbowanych reproduktorów, które z kolei pod płotem wystawać nie będą
Dla Ciebie związek polega na robieniu za Afroamerykanina smiley, a ja jakoś wolę układ na zasadzie: dajesz-dostajesz. To co piszesz o stosunkach damsko-męskich przypomina mi to co obserwuję u siebie pod płotem od jakiegoś czasu. Moje suczki mają cieczkę i psy z połowy wsi sterczą pod chatą, tyle że żaden nie skorzysta, bo suczki jeżdżą do dobrych, wypróbowanych reproduktorów, które z kolei pod płotem wystawać nie będą smiley
Jeżeli MOTOREM męskiego działania ma być zawsze zwykły GESZEFT to faktycznie, układ masz prosty, ale w finale kosztowny :szoook
Twórca portalu Samcze Runo sugeruje nawet podobnie, by nie wchodzić w żaden domowy abonament, a korzystać z wyszkolonego personelu zastępczego biegłego w świadczeniu usług ponieważ tam również zawsze i od wieków obowiązywała stara zasada: dajesz - dostajesz
On sugeruje nawet, że to dużo taniej, niż taka relacja domowa w abonamencie ze zobowiązaniami dodatkowymi - bowiem obsługa miła i jej zależy na kliencie, weźmie nie co łaska, ale według określonej stawki i nawet do buzi (nie wiem ile, nigdy nie byłem), w dodatku nie marudzi i robi wszystko co lubisz, czas przeznaczony na grę wstępną zwykle możesz spożytkować bardziej intelektualnie na czytanie literatury faktu, a licząc nawet średnią osiągalną ilość stosunków rocznie, w relacji do kosztów podziału domu czy mieszkania oraz majątku wspólnego w wyniku rozwodu, wychodzi w dodatku prawie jak za darmo :brawo
Tak więc tylko to tak na marginesie, w kwestii poruszonej idei o budowaniu relacji z kobietą - w opcji w wariancie dajesz - dostajesz
Mi zawsze w życiu podobał się Shakespeare, "Poskromienie Złośnicy" jest moim skromnym zdaniem kwintesencją męskości, obraz filmowy mówił, że warto było się starać poskromić dziewczynę - gdy nagrodą torcik, choć ci co lubią rozmieniać się na drobne, to i czerstwe ciasto kupią, byle tylko tanio i bez wysiłku wkładanego w związek, oraz innych komplikacji jak: dajesz - dostajesz, bo jak nie to kopa.
Ale ja też mogę się mylić, do pewnych wniosków dochodzę po latach...
"Widzę dziś słabość naszą w tym, że chcemy
Być tym najbardziej, czym najmniej możemy."
Jeżeli MOTOREM męskiego działania ma być zawsze zwykły GESZEFT to faktycznie, układ masz prosty, ale w finale kosztowny :szoook
To nie jest geszeft. Każdy normalny człowiek - żeby nie było wątpliwości, twoje fiksacje antysemickie oraz to co tu wypisujesz, moim zdaniem, nie kwalifikują cię do tej kategorii - ma równowagę biorcy i dawcy.
Cytat
Twórca portalu Samcze Runo sugeruje nawet podobnie, by nie wchodzić w żaden domowy abonament, a korzystać z wyszkolonego personelu zastępczego biegłego w świadczeniu usług
Resztę cytatu pominąłem, bo i tak, jak cała twa wypowiedź nic mądrego nie zawiera. Jest między nami zasadnicza różnica: twój target to prymitywne babiszony szukające prymitywnego samca. Mój nie.
Cytat
Mi zawsze w życiu podobał się Shakespeare, "Poskromienie Złośnicy" jest moim skromnym zdaniem kwintesencją męskości
Zgadza się, twoja męskość i nie tylko to poziom XVI-XVII wieku.
To nie jest geszeft. Każdy normalny człowiek - żeby nie było wątpliwości, twoje fiksacje antysemickie oraz to co tu wypisujesz, moim zdaniem, nie kwalifikują cię do tej kategorii - ma równowagę biorcy i dawcy.(...) twój target to prymitywne babiszony szukające prymitywnego samca. Mój nie.
Gratuluję więc nieprymitywnych wyrachowanych partnerek. No to sobie znowu pogadaliśmy... :cacy
W tej opowieści kłania się nie brak zaufania czy miłości tylko szacunek dla partnera. Kłótnie bez rozwiązania konfliktu , stawianie na swojej "racji" bez zrozumienia czy nawet wysłuchania co drugie ma do przekazania. Taka zabawa w rodzinę. Porażające zachowania bez refleksji co czuje partner
Z obu stron. On "zostawia" ją . Ona idzie się zabawić. Byle drugiemu dopiec. Miłość to nie tylko motylki w brzuchu i zawrót głowy. Co chłopie dałeś to i otrzymałeś. Niedomówienia. Czy było coś między nimi? Raczej nie (choć 100% pewności mieć już nie będziesz). Za to może tak być jeśli oboje nie spauzujecie. :cacy
..a licząc nawet średnią osiągalną ilość stosunków rocznie, w relacji do kosztów podziału domu czy mieszkania oraz majątku wspólnego w wyniku rozwodu, wychodzi w dodatku prawie jak za darmo
Problem polega na tym, że człowiek to po szkodzie mądry, jak poczuje, że za coś zapłacił;
Ludzie się pobierają, żeby mieć bezproblemowy dostęp do stosunków bez limitu i na zawołanie, żeby adorację mieć na miejscu, być księżniczką i mieć swego pazia, który zaspokoi wszystkie potrzeby.
Widać przecież, że to działa odwrotnie, a jednak od pokoleń wciąż te same błedy. Większość złapana w pułapkę, przynajmniej gatunek przedłuży
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Problem polega na tym, że człowiek to po szkodzie mądry, jak poczuje, że za coś zapłacił;
Ludzie się pobierają, żeby mieć bezproblemowy dostęp do stosunków bez limitu i na zawołanie, żeby adorację mieć na miejscu, być księżniczką i mieć swego pazia, który zaspokoi wszystkie potrzeby.
Widać przecież, że to działa odwrotnie, a jednak od pokoleń wciąż te same błędy. Większość złapana w pułapkę, przynajmniej gatunek przedłuży
Właśnie cały jest ambaras, by życia nie zamieniać w pułapkę. By początkowe euforie wzajemnego zauroczenia umieć zamienić na późniejszą kooperatywną przyjaźń, przechodząc przez życie we wspólnej podróży, doświadczając go ze smakiem, a nie z jakąś pretensją o zmarnowane życie, że niby miało być inaczej.
By móc na koniec powiedzieć: przeszedłem przez życie tak jak trzeba, błędy i trudności były, ale razem udało się je wszystkie pokonać.
I to co najważniejsze - być najlepszym możliwym nauczycielem - trenerem życia dla swoich dzieci zapewniając im dodatkowo właściwy majątek początkowy: mieszkanie, wiedzę i wykształcenie na start, a nie tylko dzieciorobem i sponsorem egzystencji. Chodzi przecież tu o to, by razem z nami nauczyły się dawać sobie w życiu radę. Dlatego doprowadzenie do rozstania z nimi, jako finalny skutek zdrady i rozwodu, jest naszą kosztowną klęską nie tyle w sensie materialnym, ale i duchowym.
sytauacja zmieniła sie po 15 stycznia...w tym dniu dostałem bilingi od operatora...
Okazało sie ze smsowała z nim od tamtego czasu tej akcji z knajpą którą opisałem.
Wszystko kasowała i ukrywała 4 lata.
Połozyłem te bilingi na stole i poprosiłęm o wyjasninia.
Jej reakcja to zaskoczenie po chwili płacz i stwierdziła że nie daje jej prywatnosci,ze jak mogłem ją sprawdzic,i ze ona nie chce byc ze mną jak taki jestem.
Spakowałem sie i wyszedłem.
Na drugi dzień rano sms od niej:
Przepraszam za moje zachowanie,wybacz mi byłam totallnie głupia z tym co zrobiłam.Prosze daj mi szanse,jeszcze jedną sznase.Bardzo cie kocham.Bardzo!!!
Nastepnego dnia przyjechała i powiedziała ze powie całą prawde.
Wyznała ze wtedy w knajpie jednak nie spotkali sie przypadkowo,ze ona po neigo smsowała i on przyszedł...ale nic nie zaszło siedzieli w trójke pogadali godzine czasu i koniec.
SmSy które pisała powiedziała ze one były o niczym...zyczenia urodzinowe,jakas sprawa zawodowa,jakas sprawa zyciowa,ze nigdy nie było w nich zadnego podstekstu,zadnej zdrady emocjonalnej,ze nigdy sie nei spotkali przez ten cały czas. Ze ona czuje sie winna ze kłamała i usuwała wszystko ale nie zrobiła nic wiecej. Spytałem czemu w takim razie ukrywała kontakt który nie miał znaczenia.Powiedziała ze tak samo z knajpa jak i z smsami..ze sie bała ze ją zostawie,ze bała sie reakcjii mojej...a jednoczesnie pisała bo miałas swiadomosc ze oprócz sporadycznego pisania nic złego nei robi. Ja tych smsów nie widziałęm ,bo kasowała wszsytkie.
Wiem tylko ze w 2014 roku było ich 7 sztuk i kazdego ona zrelacjonowała mi.Jesli jej wierzyc co jest smieszne to rzeczywiscie były kompletnie obojetne.
Spytałem jej po co jej był ten kontakt..skoro to potem rodzi same problemy.
Stwierdziłą ze to tylko i wyłacznie sentyment do byłego z dawnego zwiazku,po prostu rozstali sie w zgodzie nigdy nie byli wrogami...itd. powiedziała ze go po prostu lubi z sentymentu ale poza tym nic kompeltnie ich nie łączy.
Dla mnie sytuacja jest tragiczna,po całosci jednak zarwane zaufanie,nie wiem teraz i nigdy nei dowiem sie w 100% czy to co ona mówi to jest prawda.
Z exem odbyłem juz męską rozmowe....on ma zone ,dzieci...błagał zebym nie mówił jego zonie..ze powie mi wszystko. No i jego wersja potwiedza to co ona mówi,on stwierdził zee absolutnie nie spotykali sie nigdy oprócz tej knajpy wtedy,ze nawet nie pamieta tresci smsów bo były błache i rzadko....Powiedział tylko ze w jednym smsie wygłupiłsie po pijaku i pisał teksty z podtekstem do niej...ale ona nie reagowała..wrecz nei chciała pisac.
Generalnie sytuacja mnie psychicznie zmiazdzyła.
Nie wiem co robic bo są 2 rodziny...mogą zostac rozbite...a ja nie wiem co tak naprawde zaszło bo mam tylko poszlaki i zapewnienia od niej.A jej nie ufam.Bo skoro okłamała mnie kilka razy...idiotyzm.
Post doklejony:
On mnie przeprosił za tego jednego smsa..powiedział ze on zrywa ten kontakt całkowicie ze nigdy do niej juz nie napisze.
Ona natomiast wysłąła mu smsa na ten drugi dzien ze nasza znajomosc jest całkowicie i definitywnie zakonczona.
Teraz mi sie przypomina takze ze kłamała mi jak ją pytałem we wrzesniu 2014 roku czy cos jest nie tak ...czy z kims nie pisze lub sie nie spotyka,bo cos mi intuicja podpowiadała .To mówiła prosto w oczy ze absolutnie nie...przysiegała.
To było jej juz drugie powazne kłamstwo w okresie tych 4 lat..i zawsze kłamała w kontekscie jego osoby.
Dodam ze inne smsy z zyczeniami,jakies wpisy na fejsbuku do swoich innych kolegów(nawet byłych facetów0 - nigdy ich nei ukrywała. Tylko do niego.
Edytowane przez chewbacca dnia 11.02.2015 11:51:48
Witaj. Mam ten sam problem. Niby wszystko mi powiedział, wiele zaprzeczał ale jak teraz zaufać po zdradzie. Tyle razy pytałam z kim piszesz bo dużo korzystał z poczty i zawsze zaprzeczał.
Agesa
chewbacca napisał/a:
sytauacja zmieniła sie po 15 stycznia...w tym dniu dostałem bilingi od operatora...
Okazało sie ze smsowała z nim od tamtego czasu tej akcji z knajpą którą opisałem.
Wszystko kasowała i ukrywała 4 lata.
Jej reakcja to zaskoczenie po chwili płacz i stwierdziła że nie daje jej prywatnosci,ze jak mogłem ją sprawdzic,i ze ona nie chce byc ze mną jak taki jestem.
Przepraszam za moje zachowanie,wybacz mi byłam totallnie głupia z tym co zrobiłam.Prosze daj mi szanse,jeszcze jedną sznase.Bardzo cie kocham.Bardzo!!!
Nastepnego dnia przyjechała i powiedziała ze powie całą prawde.
Wyznała ze wtedy w knajpie jednak nie spotkali sie przypadkowo,ze ona po neigo smsowała i on przyszedł...ale nic nie zaszło siedzieli w trójke pogadali godzine czasu i koniec.
...a jednoczesnie pisała bo miałas swiadomosc ze oprócz sporadycznego pisania nic złego nei robi. Ja tych smsów nie widziałęm ,bo kasowała wszsytkie.
Stwierdziłą ze to tylko i wyłacznie sentyment do byłego z dawnego zwiazku
on stwierdził zee absolutnie nie spotykali sie nigdy oprócz tej knajpy wtedy,ze nawet nie pamieta tresci smsów bo były błache i rzadko...
To było jej juz drugie powazne kłamstwo w okresie tych 4 lat..i zawsze kłamała w kontekscie jego osoby.
Dodam ze inne smsy z zyczeniami,jakies wpisy na fejsbuku do swoich innych kolegów(nawet byłych facetów0 - nigdy ich nei ukrywała. Tylko do niego.
Podsumujmy:
1. Jesteście ze sobą w związku, ale "twoja kobieta" boi się Twojej zazdrości - a ta jest zawsze o każdego byłego. W związku z tym, by nie było dymów w domu, bo od tego łzawią oczka - wszelkie kontakty z byłym utajniła. W związku nie istnieje coś takiego jak prywatność inna, jak tylko ta w toalecie - i warto to sobie utrwalać.
2. Niby mówią, że "stara miłość nie rdzewieje" - i to jest prawda, ale to też nie musi być jakieś groźne. Lata spędzone razem tworzą naszą historię życia, a gdy było wspaniale, to akurat te wspomnienia wcale nie ranią, dając chwile przyjemności.
3. W Waszym związku nie zawsze było ok. Wtedy kobiety szukają ciepła, gorzej - gdy je znajdują u innych.
4. Masz dwie opcje - jest jak mówi, że to kontakt z sentymentów, albo i nie. Prawda o rozstaniach jest z reguły bolesna dla nas chłopów - one od nas odchodzą, gdy mają gdzie odejść. Gdy testują - nazywają to sentymentem, czy przyjaźnią. Jak ulegną fascynacji, a stary związek je uwiera - to dowiadujesz się, że jesteś już niepotrzebnym misiem, gdy mają już metę do wyprowadzki. Może to tylko oznaczać, że "swoją kobietę" zwyczajnie zdeokonspirowałeś w momencie, gdy szukając emocji, próbowała ponownie odbić jakiejś nieszczęsnej żonie tego frajera. co go kiedyś miała. Facet jest może sentymentalny, bawiło go to, traktował jako intelektualną rozrywkę - ale nie zamierzał dla niej tracić swojej rodziny. W związku z tym, że dekonspira - jasno się określił, że nie jest nią zainteresowany - na Twoje szczęście.
Wnioski:
1. W Waszym związku czegoś brakuje. Tego czego brakuje - szukamy na zewnątrz - i ona tego poszukiwała, poprzez nawiązywanie kontaktu z byłym.
2. Nie jest wykluczone, że gdybyś tych kontaktów nie wykrył - po nawiązaniu "głębszej więzi" i otrzymaniu zapewnienia, że facet zostawi swoją żonę dla niej, być może by odeszła.
3. W związku z tym 1 i 2, to nie jest tak, że musisz swoją kobitę z domu teraz na bruk wyrzucić, bo utraciłeś do niej zaufanie.
4. Musisz zastanowić się, jak naprawić te relacje, jakie totalnie zaniedbałeś.
Konkluzja.
Możesz ją chwycić za włosy i wywlec z domu, krzycząc: idź precz, o niewierna! I każdą kolejną dziewczynę jaką poznasz również... Nigdy nie jest tak, że nie istnieje szansa, by nasz partner czy partnerka nie spotkali na swojej drodze kogoś ładniejszego, inteligentniejszego, bogatszego... :rozpacz Chcesz sam dla siebie udawać, że takich facetów nie ma na Ziemi? :sos
Powiedzmy sobie szczerze. Lojalność wzajemna w związku istnieje zawsze tylko wtedy, gdy chcemy być lojalni wobec siebie, również w ten sposób okazując nie tylko miłość, ale i szacunek.
Na obecnym etapie, to co zrobiła "twoja kobieta" - jej przewina - to właśnie okazała brak szacunku wobec Ciebie, karmiąc swoje potrzeby emocjonalne. Stąd ten Twój obecny stan psychiczny - że zawiodła.
Ale istnieje jeszcze na szczęście instytucja wybaczenia. Możesz jej wybaczyć, gdy faktycznie chcecie naprawiać Wasz związek. Ale nie licz na to, że to ona ma każdego dnia przepraszać Cię za to, że szukała emocji i porozumienia u byłego faceta z którym było jej dobrze.
Zastanów się, dlaczego tych emocji i porozumienia zabrakło w relacji z Tobą. I teraz - albo nauczysz się je naprawiać - i to jest Twoje zadanie, albo:
a/ zadręczysz zarówno siebie jak i ją swoją zazdrością i poczuciem poniżenia, że ktoś okazał się dla niej cenny;
b/ jak nic nie zrobisz - ona głodna tych emocji, w końcu znajdzie sobie kogoś, kto spełni te pragnienia i odejdzie - ale zawsze wtedy, gdy ma do kogo . Będzie jej łatwiej, gdy będziesz ją dręczył.
Masz więc wybór - pracować razem nad tym związkiem i nauczyć się wsłuchiwać w oczekiwania "twojej kobiety", albo uznać, że się do tego ułomny męski mózg nie nadaje i podjąć decyzję o rozstaniu. Ale wtedy również można śmiało założyć, że kolejną kobietę będziesz miał tylko do czasu jej fascynacji Tobą - potem, działając jak do tej pory zanudzisz ją na śmierć, i zaliczysz kolejne rozstania. Albo trafisz w końcu na taką, że wyjście na ryby będzie bardziej ciekawe niż pogaduchy z nią, a jej uroda będzie skutecznie broniła Twoich praw do niej. :szoook W sumie, tak działa chyba dobór naturalny.
Ramirez masz duzo racjii w tymco napisałeś.
Czyli wychodzi na to ze jestem kołem zapasowym?
Wiesz ja sie nigdy nad tym tak mocno nie zastanawiałem...ale jednak ona miała znim kontakt zawsze.
Kiedys mi powiedziała ze ona z nim zerwała bo sie u niej uczucie wypaliło...ale potem jednak utrzymywała ten kontakt. On sobie znalazł po niej natychmiast dziewczyne i ona została jego żoną...a moja kobieta wtedy jak sie o tym dowiedziała to bardzo ją to zabolało..tak mi mówiła ze poczuła sie urazona ze on sobie kogos znalazł tak szybko.
Nawet kiedys jak juz z nim nie była..ale on był zareczony ze swoją nową to sie przespali ze sobą...to tez mi powiedziała i stwierdziła ze to była taka zemsta ....na nich.
Więc nie rozumiem najpierw konczy zwiazek bo sie wypala a potem utrzymuje kontakt.
No i to tak wygląda ze ona ten kontakt utrzymywała non stop...
Jak na to patrze z boku to jest tak ze on był neutralny,sam mi powiedział ze nie moze odpowiadac za jej uczucia,ale nie odmawiał kontaktu,odpisywał....ale to ona go jakby inicjowała.On nie narzuca sie a ona sama inicjuje.
U nas w zwiazku to było tak ze ja sie troche nieraz narzucałem...a ona sie oddalała.Tylko juz nie wiem czy dlatego ze byłem kołem zapasowym czy dlatego ze moje zachowanie jej nie odpowiadało.
Ciezko tak sie uporac ze swiadomoscią ze nie jest sie tym jedynym.
A co to znaczy ze ona mówiąc ze to sentyment testuje? Bo nie rozumiem do konca.
dzieki i pozdrawiam
Post doklejony:
wiesz co ja nie wiem jakich jej emocjii zabrakło...ale 1 sms o niczym na 2 miesiące....to jest jej zaspokojenie emocjonalne?
Przeciez mogła z nim isc na piwo,mogła sieprzespać,mogła w bardziej zdecydowany sposób próbować odbić go...a jednak ten kontakt był...ale no własnie nijaki taki.To jest kurde dla mnie totalnie popieprzone.
Bo z moją kobietą czesto są dylematy co ona mysli co czuje,nieraz jej zachowanie odbiega od słów,jest bardzo zmeinna w swoich czynach.Ciezko sie nieraz połapać o co jej tak naprawde chodzi. Niezle mnie zamotała tym wszystkim.
Post doklejony:
I jak u nas jest cos nie tak..i jej sie pytam czemu sie tak zachowuje to zawsze dostaje odpowiedz ze ,,ja sie zachowuje adekwatnie do twojego zachowania,,. Najczesciej wtedy po prostu milczy,nic nie mówi,nie zagaduje....mnie to wpienia totalnie bo wole 5 minut pogadac i rozładowac sprawe a ona nie...ona woli przemilczec wszystko. Z kims takim naprawde ciezko zbudować takie zdrowe relacje.
Edytowane przez chewbacca dnia 12.02.2015 08:58:07
Coś mi się wydaje, że twoja kobieta nie zapomniała o byłym. Jest zazdrość (może zawiść, może to ona zawaliła poprzedni związek i najzwyczajniej pluje sobie w brodę) , a to uczucie bliskie miłości.
Inne pytanie, które sobie zadajesz -kim dla niej jesteś? Pewnie nie umie się przyznać sama przed sobą, wyjście awaryjne, aby nie być samą ? Dla pokazania sobie, że jest coś warta skoro ktoś się o nią stara? Dlatego dopuszcza przyjaźń z innym mężczyzną? Wg ciebie jest możliwa taka przyjaźń poza swoim związkiem i jest to fair wobec ciebie?
Myślę, że ona nie docenia teraz tego co ma . Zyje jakimiś marzeniami, których nie umie sprecyzować.