Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam, śledzę forum już od jakiegoś czasu i z każdym dniem na forum
nabierałem siły do tego aby komuś o tym co mnie spotkało jakby nie było od
najbliższej mi osoby.
Pobraliśmy się z miłości, żyliśmy razem przed ślubem 4 lata wszystko
układało się nadzwyczaj dobrze, własne mieszkanie, samochód, dobra praca
i dużo czasu spędzanego razem, myślałem że tak będzie zawsze no ale
myliłem się. Po 3 latach małżeństwa żona oznajmia mi że jest w ciąży,
oszalałem że szczęścia, przez całą ciąże żona miała raj na ziemi,
we wszystkim ją wyręczałem aby jak najmniej musiała robić w domu. Byłem
przy porodzie, cieszyłem się każdym dniem kiedy już dziecko było w domu,
wstawałem po nocy kiedy miało kolkę, żonie dawałem pospać, po pracy
podobnie ja do dziecka ona odpocząć, ale mimo to zawsze znajdowałem czas dla
nas, tyle razy słyszałem od niej jaka jest szczęśliwa zemną itp. i
nigdy jej nie podejrzewałem o zdradę, prędzej sam spodziewałbym się że w
końcu ulegnę i ją zdradzę, ale nigdy nie dopuszczałem do sytuacji w
których mógłbym zrobić coś przeciw jej.
Spokojnie minął pierwszy rok życia naszego synka, aż do pamiętnego dnia
kiedy w komórce mojej żony przeczytałem smsa (nigdy nie przeglądałem
jej telefonu, ale wtedy wyjątkowo ale wtedy mnie wyjątkowo drażnił ciągle
migając i chciałem go wyłączyć i wtedy włączyła się ta wiadomość)
od jej kolegi "dziękuje za wieczór, śnij o mnie" początkowo pomyślałem
że jej znajomy napisał sobie to dla zabawy, no bo jak miała spędzić z
nim wieczór, skoro była z koleżanką tak sobie pomyślałem.
Kilka dni później spotkałem jej męża, pogadaliśmy trochę i
podpytałem właśnie o tamten wieczór co nasze żony robiły, okazało się że jego
żona była z nim w domu a mojej tam napewno nie było, ale nic o tym potem
żonie nie wspomniałem.
Zacząłem obserwować jej zachowanie i zacząłem podejrzewać że coś
przedemną ukrywa no ale nie miałem dowodów, a gdy rozmawialiśmy o nas zawsze
mówiła jak to mnie kocha i jaka to jest szczęśliwa w małżeństwie i
wtedy zupełnie głupiałem.
Nadszedł dzień kolejnego spotkania żony z koleżanką, po 19 zadzwoniłem
do marka (mąż jej koleżanki) żeby umówić się na piwo i zagadałem co
nasze żony robią, odpowiedź była krótka Ani nie ma, zaraz zadzwoniłem
do żony i okazało się że ma telefon wyłączony, próbowałem jeszcze
kilka razy ale bez skutku.
Wróciła przed 23 zacząłem pytać gdzie była itp. oczywiście kłamała
że u koleżanki i kiedy powiedziałem że jej tam nie było zaczęła
kręcić aż przyznała że była ze znajomymi z byłej pracy, uwierzyłem. Ale
mimo to włamałem się na jej gg i zacząłem przeglądać archiwum no i to co
przeczytałem zwaliło mnie z nóg, okazało się że była w pubie ale ze
znajomym z pracy i to nie byle jakim znajomym ale kochankiem z którym mnie
zdradzała od ponad 2 lat. Obudziłem ją, kazałem się przyznać i po wielu
kłamstwach i łzach przyznała się do tego ale twierdziła że mnie kocha że
tamten to tylko nic nie znaczący epizod itp. wyprowadziłem się a ona
ciągle błagała żebym wrócił i dał jej szansę, no a ja zacząłem
przypominać sobie słowa znajomych że synek nie jest do mnie wogóle podobny co
tłumaczyłem że jest za swoja matką i jej rodziną, no ale wtedy jakoś
postanowiłem że zrobię testy DNA.
Po trzech tygodniach dostałem odpowiedź i okazało się że nie jestem
biologicznym ojcem "naszego dziecka" po tej wiadomości przez kilka dni nie
mogłem dojść do siebie, raz chciałem popełnić samobójstwo innym razem
chciałem się na niej zemścić no ale za każdym razem nie miałem odwagi. Po
tygodniu pojechałem do niej i pokazałem wynik testu i wtedy zaczął się
horror przyznała się do wszystkiego, opowiadała o wszystkim w
najdrobniejszych szczegółach jak to w ciąży z nim robiła (a ze mną nie mogła bo
przecież nie wypada i nie wygodnie jej tak z brzuchem itp.) jak w czasie tego
romansu płakała bo wiedziała że robi źle ale nie mogła przestać bo coś
ją do niego ciągnęło.
Od tamtego dnia minęły 3 miesiące a ja wciąż jestem wrakiem człowieka,
tak jak kiedyś 3 razy w tygodniu chodziłem na zajęcia taneczne, na
siłownię tak teraz nie mam sił, nie mam ochoty, za to wziąłbym i się upił do
nieprzytomności aby nie myśleć przez chwilę o tym wszystkim no ale jest
dziecko które nie chce aby widziało jak jego ojciec się przewraca o
własne nogi, tym bardziej kiedy samo zaczęła chodzić.
Postanowiłem że zostanę że spróbuje wybaczyć, ale jak? Skoro nie
czuję niczego z jej strony że ona żałuje poza płaczem z jej strony który
pojawia się prawie codziennie i o tych słowach jak to mnie kocha i żałuje a
czynów niema prawie wcale. Może Wy pomożecie mi w tym wszystkim i
pomożecie dojść do tego jak bym mógł jej wybaczyć i ponownie zaufać po tym
wszystkim?
Jeżeli ktoś dotrwał do końca dziękuje, ale musiałem to z siebie w
końcu wyrzucić.
naprawdę jestem w szoku, nie żebym myślałam stereotypami, ale od jakiegoś czasu żyłam w przekonaniu, że tylko nam kobietom zdarzają się takie historie i że to tylko mężczyźni zdradzają. nie wiem co Ci poradzić, mogę napisać jedynie: żyj zgodnie ze swoim sumieniem i z tym co czujesz, jeśli ją kochasz - zostań, jeśli nie - odejdź. to najważniejsze pytanie, na które musisz sobie odpowiedzieć, bo NIGDY nie zrozumiesz dlaczego TO zrobiła, tak ja MY kobiety zdradzone, nie zrozumiemy dlaczego ONI zrobili to NAM. po prostu samo życie... Powodzenia i trzymaj się ciepło!!
Mikołaju, dotrwałam do końca
Twoja hisoria jest bardzo podobna do wielu tutaj, niestety schemat jest zazwyczaj podobny......Jedyne co mnie trochę zszokowało to.........dziecko....Nie wiem co mam powiedzieć. Ale widzę, że kochasz malucha pomimo wszystko! Super! Zastanawiam się tylko czy twoja zona okłamała w tym względzie tylko ciebie czy również biologicznego ojca dziecka?
Pytasz jak wybaczyć, jak zapomnieć..... Nie da się. Trzeba nauczyc się z tym żyć i nauczyć się z tego śmiać (zapraszam na czat, tam możesz się pośmiać) Mnie mąż zdradzał przez 3 lata, teraz juz ponad rok nie jesteśmy razem, a dopiero po malutku zaczynam odżywać.....Także na to trzeba bardzo dużo czasu....
Ale pierwsze co powinienieś zrobić to poważnie porozmawiać z żoną, bo skoro nie widzisz, żeby ona się starała cokolwiek naprawić, no to musicie ustalic jakiś kierunek: czy razem czy osobno. Bo nie zmusisz nikogo do miłości. Jakto mawia jeden z naszych forumowiczów: do tanga trzeba dwojga. Sam nie wygrasz walki o wasze małeństwo. Także po pierwsze: rozmowa!
Witaj
Brak mi słów. Nie wiem co ci napisać, ale wiem jedno ludzie mają jeszcze gorzej!!! Twoja żona okazała się niestety niegodna bycia kobietą... wiem, że to przykre, ale tak jest, jeśli kobieta zachodzi w ciąże z kimś innym, i jeszcze kocha się w ciąży z nim, a nie z tobą to depta to co ty do niej czujesz, a wiem, że jeszcze coś czujesz!
PS
Piszę to wszystkim - i może zabrzmi jak banał ale może jeszcze warto powalczyć! pzdr
rozmawiałem z nią nieraz ale kiedy dochodzę do tego że nie czuję aby jej zależało na tym abym wybaczył to zaczyna się jej płacz i tyle z rozmowy tak jakbym to ja ją zdradzał a nie ona mnie. Mówi że żałuje, że nie chce nikogo innego niż ja ale nic nie robi abym mógł poczuć się potrzebny.
Już nawet nie wierzę w jej żadne słowo jakie do mnie mówi bo już tyle razy mnie okłamała a tym bardziej w najważniejszej sprawie jaką jest bez wątpienia ojcostwo "naszego" dziecka. Jej kochanek nie wie że jest ojcem tak wnioskuje z tego co wyczytałem na gg, chociaż wiedziała że jest nim ale nic o tym nie mówiła.
czasami sobie myślę że ona sobie tylko ze mną pogrywa i że tak naprawdę te wszystkie jej łzy, słowa jakie wypowiada są tylko po to żebym zapomniał o tym co było bo tak jej wygodnie.
Wow, jestem dosłownie w szoku. Mnie się nie mieści w głowie jak można tak bardzo kłamać. Szkoda tylko dziecka, bo ono wcześniej czy później pozna prawdę i nie będzie to miłe dla niego.
Nikt Ci nie powie co masz zrobić bo to Twoje życie i sam za nie odpowiadasz. Musisz zastanowić się czego chcesz i czy jesteś w stanie wychowywać dziecko, które nie jest Twoje. Niewątpliwie ono potrzebuje ojca i jeśli wiesz, że będziesz kochał je tak samo to chwała Ci za to.
A wiesz kim jest ojciec dziecka?czy też znasz go z gg?
Z żoną poważnie porozmawiaj, to że ona ciągle płacze i niby żałuje jest bardzo rozbieżne z zachowanem i postępowaniem względem Ciebie. Niech się weźmie w garść i powie prawdę.
Tak na marginesie to prowadzę zajęcia w szkole rodzenia, do tej pory patrząc na cudownych ,,jeszcze,, meżów i przyszłych ojców tych nienarodzonych dzieci zastanawiałam się ilu z nich zostawi ich i żony dla innej kobiety. Teraz to jeszcze mi dojdzie patrzenie na kobiety i zastanawianie się czy oby Ci panowie są ojcami....( chyba za bardzo generalizuje)
Mikołaj, może to Cię zdziwi, ale myślę, ze Ona jest wygodna. Macie dom, ciepły "rodzinny" kąt, czego trzeba jej więcej?.
Szacunek za podejście do sprawy dziecka, ale o ile Dziecko ma prawo mówić do Ciebie Tato, o tyle Ona nie ma prawa mówić do Ciebie Kochany mąż!.
mikolaj sluchaj nie ma szansy na to byscie byli wspolnie,ja zmagam sei z podobna decyzja do Ciebie,wybaczysz jasne ale potem twe zycie to bedzie kontynuacja koszmaru pod przykrywka szczescia,odrzuc ta kotwice i wyplyn na szerokie wody a zacumujesz w nowym leszym porcie,to co ona zrobila przechodzi ludzkie pojecie,co do upijania czasami pomaga ale nie przesadzaj krucha granica,wg mnie po takim czyms(mowisz o 2 latach zdrady!!)wyobraz sobie jak dobra aktorka ona jest i jak wygodna jezeli udalo sie jej tak zyc,po prostu ten typ tak ma..pomoze nam tylko czas banalne stary ale taka prawda,zrobila to co chciala i zrobila to swiadomie,myslisz ze to dobra kobieta?trzymaj sie
Najgorsze jest chyba to że to my chcemy a nasi partnerzy partnerki się nie starają, moim zdaniem ona boi się utracić to bezpieczeństwo jakie ma,bo jest jej tak dobrze...a powinna się starać. Mój mąż się wogóle nie starał, też mowił, że kocha, ze chceale... nic nie robił żebym odżyła , nie pomógł mi przejść przez to cierpienie, dlatego w końcu z kolejną kłótnią kazałam mu się wynieść.Niewiem jakie będą tego skutki, ale mój smutek nie robił na nim szczególnego wrażenia, a mieszkanie ze mną - było mu wygodnie.Twojej małżonce tez jest po prostu wygodnie , bo jakie poniosła konsekwencje - Twój żal i cierpienie.Człowiek ma prawo popełnić błąd w zyciu, ale jak kocha to tez cierpi... razem mozna bardzo wiele, ale musi też druga strona dawać całego siebie... pozdrawiam ciepło i trzymaj się
Witaj Mikołaju.Moim zdaniem dalsze obcowanie z twoja żoną jest niebezpieczne dla twojej psychiki i stanu ducha, wiadomo takich rzeczy się nie zapomina choć każdy mówi nie myśl, lecz myśli są silniejsze od nas niezależnie do naszej woli dopadają nas i nie chcą odejść .Teraz wszystko staje się sztuczne podtrzymywane przez nią aby ominąć swój problem materialny.Po tym co przeczytałem w twoim poście zauważyłem iż ona po prostu wykorzystuje cię pod względem emocjonalnym czyli wie o tym iż kochasz ją i dał byś wszystko aby taka sytuacja nie wynikła.Chciałbym jeszcze zauważyć iż każdy człowiek ma inną psychikę różniącą się od innych więc każdy przypadek powinien być oddzielnie rozpatrywany bo dla innych zdrada jest chwilowym uczuciem a dla innej osoby chwilą załamania głębszego,dlatego słyszymy że ktoś popełnił samobójstwo a druga osoba nie była do tego skłonna.Psychika ma dużą role ,kieruje nas ,od niej zależy stan ducha a nawet ciała.Zdrada jest chyba najgorszym doznaniem,ponieważ rodzi ona dalsze negatywne uczucia takie jak gniew,złość,chęć odwetu,agresje,lęk.Zbiór tych wszystkich uczuć może być katastrofalny na dodatek kiedy trzymamy to w środku naszego wnętrza.Wiem że to wszystko jest trudne można wygadać się lecz to tymczasowa ulga.Pamiętaj Mikołaju iż zawsze będziesz to miał w pamięci i zawsze będziesz to wypominał jej ,normalna rzecz ja również tak robiłem.Trudno jest odejść od osoby którą kochasz nawet z myślą że popełniła tak karygodne błędy i wiem że każdy w tej sytuacji ma choć troszkę nadziei że ta osoba przyzna się do błędu i doceni nas.Najgorszą sytuacją która może nadal panować to sytuacja w której ty ja kochasz jak kochałaś a ona nie.W ten czas sam to odczujesz.Niektóre rzeczy w życiu nie można zrozumieć a w szczególności kobiety które uważają iż to mężczyźni tylko zdradzają.Z mojej obserwacji zauważam iż współczynnik zdrad równa się 50% a nawet 60% dla kobiet.wiec porzućmy sterotypy dotyczące facetów.Kobieta może być o wiele bezduszna od faceta i jest to norma.Przykład Mikołaja jest żywym przykładem.Mikołaju trzymam za ciebie kciuki bądź silny ,nie dawaj się omamić. Życze powodzenia
zachwilerozwod napisał/a:A wiesz kim jest ojciec dziecka?czy też znasz go z gg?
Tak znam tą osobę był kilka razy u nas w domu omówić jakieś sprawy związane z pracą i nic podejrzanego w ich zachowaniu wtedy nie widziałem. Też ma rodzinę i dzieci i momentami aż kusi mnie żeby poinformować ją o drugim obliczu jej męża.
Żona niby zaczęła się zmieniać zachowuje się trochę inaczej ale i tak to nie jest to czego oczekuje od niej, niewiem czemu nic do niej nie trafia a żeby było ciekawiej zaczęła znowu chować telefon, zabiera go wszędzie ze sobą tak jak by coś ukrywała a jak jej o tym powiedziałem wybuchnęła płaczem i krzyczała że jej nie ufam że nie wierzę w to że ona się zmieniła ale jak mam ufać skoro nadal czuje jakby coś ukrywała?
Momentami mam dość tego wszystkiego i gdyby nie dziecko nie wiem co bym zrobił, no ale w jej mniemaniu wszystko będzie dobrze bo ona zrozumiała błąd i chce go naprawić ale efektów nie widać
Po pierwsze nie powinna chować telefonu jeśli to robi to nie jest to dobry znak wiem bo kiedyś sam ukrywałem tel przed dziewczyną.Wyczuwam że Twoja żona zawsze wybucha płaczem i złością w chwili zagrożenia.Rozumiem Cię że oczekiwałeś od niej więcej ale ona moim zdaniem nie jest szczera i tylko cię zabija psychicznie wiedząc że dziecko uchroni ją przed odejściem.Wszystko co pisze jest przykre lecz prawdziwe a prawdziwość jest nieraz lepsza od niewiedzy.Powiem ci jeszcze że jeśli ty nie widzisz różnicy i cały czas boli cię to to znaczy że ona nic nie robi z tym.Gadać sobie można że zrozumiała lecz czyny są najważniejsze bez nich gadanie wietrzeje.Jedyna rada prawdziwie szczera rozmowa musisz pokazać ze w tej kwestii jesteś twardy daj po prostu warunki jej np z tym tel aby go nie chowała.Powiedz że nie odczuwasz zmiany i to cię boli że jesteś przez to w depresj powinna to uszanować i niech się nie dziwi że tak się zachowujesz jest to naturalne a ona powinna pokazać ci że się mylisz.Przecież całe życie nie będziesz się zamartwiał bo padnie ci na jakąś chorobę.Trzeba nieraz podjąć trudną decyzję która boli.Jeśli takie zachowanie będzie trwał cały czas proponuję rozstanie się może wtedy naprawdę zrozumie bo na dzisiejszy czas słabo to widzę.Wiec tak szczera rozmowa ,postanowienie warunków które polepszą ci samopoczucie.Jak coś to pisz Pozdrawiam i życze szczęscia
wtrącę sie,że mój mąż niby obiecywal ratować nasze małżenstwo,ale nie robił na tyle dużo,bym zapomniała,czy wybaczyła...także chował telefon,spał z nim lub wyłączał dzwonek...nadal się z Nią spotykał i spał u niej,gdy jezdził do..pracy!!!!Nie takiego ratowania małżeństwa oczekiwałam.Nawet chyba nie starał się zbyt mocno,by nam się udało!!!Żałuje,że mu dałam szanse!!!!!
Żona niby zaczęła się zmieniać zachowuje się trochę inaczej ale i tak to nie jest to czego oczekuje od niej, nie wiem czemu nic do niej nie trafia a żeby było ciekawiej zaczęła znowu chować telefon, zabiera go wszędzie ze sobą tak jak by coś ukrywała a jak jej o tym powiedziałem wybuchnęła płaczem i krzyczała że jej nie ufam że nie wierzę w to że ona się zmieniła ale jak mam ufać skoro nadal czuje jakby coś ukrywała?
Momentami mam dość tego wszystkiego i gdyby nie dziecko nie wiem co bym zrobił, no ale w jej mniemaniu wszystko będzie dobrze bo ona zrozumiała błąd i chce go naprawić ale efektów nie widać
Mikołaj jeśli nie ma nic do ukrycia i chce zmian niech Ci to udowodni, niech pokaże ... w końcu to ona to zaufanie zburzyła i chyba jej powinno równie bardzo jak tobie zależeć na jego zbudowaniu....
ja gdy byłam w takiej sytuacji postawiłam sprawę jasno będę wnikać i będę próbowała jak najszybciej z tego zrezygnować jak będę widziała, ze są efekty...zresztą dodałam jeszcze ultimatum, ze jak coś podobnego jeszcze raz się zdarzy dziecka swojego nie zobaczy... może było to głupie, może naciągane, może... w każdym razie ustaliliśmy razem wszystko co i jak i do czego dążymy... nam się udało.. być może również jasno i prosto jak chłop krowie na miedzy wytłumacz o co Tobie chodzi, ona o co jej .. i realizujcie się w tym...
Może ona nie wie czego Ty oczekujesz?
jest jeszcze jedna kwestia, no ale to w wypadku kiedy wasze starania nie idą na marne, wówczas naprawdę staraj się robić wszystko by ona miała wrażenie i czuła, ze nie kontrolujesz jej, ze dajesz zaufanie, nie wracaj do tego co było i nie wypominaj... jednak to bardzo delikatny temat i musisz wiedzieć, ze jest lepiej, ze jej zależy...to tyle ode mnie..pozdrawiam serdecznie
cóż wszystkie sceny w których płakała i zarzekała się że mnie kocha, że chce być tylko ze mną itp. były fikcją bo nadal miała z nim kontakt i kilka razy się spotkali no i dlatego telefon tak bardzo chowała, no ale wkurzyłem się wyrwałem go z jej rąk i tylko przeczytałem jednego smsa od niego i to wystarczyło kazałem jej się spakować i zadzwonić po niego żeby ją zabrał.
Wtedy wreszcie zrozumiała kim jest tamta osoba i jakie miała cały czas podejście wobec niej, tak jej nagadał o tym że jest głupia skoro myślała że to co poważnego, że cały czas się tylko nią bawił, że nigdy nie mówił prawdy mówiąc o ich wspólnej przyszłości itp. no a żona się załamała i pozwoliłem jej zostać (nie umiałem jej wyrzucać z domu w takim stanie) ale najpierw kazałem pokazać wszystkie ich wiadomości jakie do siebie pisali (głupota, ale teraz przynajmniej wiem na jakie puste słowa poleciała).
Wczoraj przed wyjazdem do jej rodziców prosiła mnie żebym nic im nie mówił, żebym dał jej szansę że tym razem ją wykorzysta, no i cóż pojechaliśmy i udawała że wszystko jest w porządku, ba gdyby nie to że wiedziałem o ich dalszym kontakcie pomyślałbym że wreszcie coś ruszyło...Jak wróciliśmy znowu się zaczęły prośby, błagania o kolejną szansę, ba nawet prosiła mnie żebym do sypialni wrócił spać (odkąd się dowiedziałem o jej romansie śpię na kanapie) ale jak miałbym spać z nią w jednym łóżku skoro czuje do niej takie obrzydzenie po tym wszystkim że nawet dotknąć jej nie mogę? No ale ona jak zwykle zaczyna płacz i mówić że traktuje ją jak dziwkę, no ale nie potrafi a może niechce postawić się na moim miejscu.
Ona doskonale wie czego ja oczekuje od niej i mimo że nie są to wielkie rzeczy (chociaż teraz to się trochę to zmieniło i zażądałem od niej kompleksowych badań czy przypadkiem niczego nie złapała od tamtego osobnika i dopiero patrząc na wyniki można by się zastanawiać na odbudową związku, chociaż tu już by trzeba by budować od nowa) no ale ona mimo to miała problemy z ich spełnianiem.
Przyznam Mikołaju że masz moc wybaczania a zastanowiłeś się nad tym jak by on przyjechał po nią co ona wtedy zrobiła by.Dostała kosza a Cię potraktowała jak koło ratunkowe w dosłownym znaczeniu ja również robiłem za te koło więc wiem jak to jest najgorsza jest ta świadomość że jeśli tamten ją by nie rzucił to ona na pewno nie była by zemną.
Mikolaju,podziwiam Ciebie i jakos zazdroszcze Twojej zonie ze ma takiego kochanego meza.Ja takze zdradzilam ale jakos innaczej...trwalo to bardzo krotko i szybko zrozumialam co zrobilam.Minelo juz kupe miesiecy a moj maz nadal traktuje mnie jak obca.Chociaz robie wszystko,urwalam kontakt z wszystkimi kolezankami.Maz przymnie sprawdza billing telefoniczny.Pewnie ze mnie to drazni.Ale na nic innego nie zasluzylam.
uczaj22 napisał/a:jak by on przyjechał po nią co ona wtedy zrobiła by.Dostała kosza a Cię potraktowała jak koło ratunkowe w dosłownym znaczeniu
cóż jakby przyjechał to bym ją puścił bo co miałbym innego zrobić? trzymać ją na siłę a ona i tak by się zabawiała na boku?
To nie jest tak że wybaczyłem i zaczęliśmy od nowa, dałem jej czas na to aby mnie przekonała że warto dać jej szansę (ja już nic naprawiać nie będę bo to co mogłem zrobić, zrobiłem teraz ruch jest po jej stronie, jeden fałszywy ruch i się żegnamy i wtedy żadne płacze nie pomogą). Chociaż i tak najwięcej zależeć będzie od wyników badań jakie ona idzie zrobić a później także i ja.
Witaj Mikołaj 29 wiem co czujesz ,ja mieszkałam z partnerem (nie mamy slubu) prawie 12 lat .Niestety zdradził mnie bo jak to okreslił tamta lepiej go rozumie i jest naj naj.Mamy dwoje dzieci 5 i 11 lat .Myslałam ze sie opamieta a on w domu bywał tylkko wtedy kiedy chciał.Wogle dzieci go nie interesowały,a ja to tak jak by mnie nie było.Probowałam romawiac,prosic nic jak do sciany.Jak powiedziałam ze sie wyprowadze zasmiał sie i powiedział ze nie dam sobie rady,ze o on tylko utrzymuje dom.Zaznacze ze ja pracuje.Swiat mi sie zawalił.Myslałam ze nie wytrzymam tego bolu strasznego.Ale jakos sie podnosze powoli.Wyprowadzam sie to chore byc bod jednym dachem z kims kto nie ma serca,dodoam ze miezkanie nie jest moje więc musze zaczynac od zera.Jak dam sobie rade nie wiem.Zaciskam zeby i dalej zyje. jestem pełna podziwu dla ciebie Teraz musisz wybrac co jest dla ciebie najlepsze wiem totrudne ale do przejścia pozdarwiam Aga
No coz, Mikolaju po przeczytaniu Twojej historii sam zaczynam miec watpliwosci czy jestem ojcem dziecka. Wlasnie dowiedzialem sie ze moja zona ma kochanka i mamy 3 letniego syna.Nie wiem od kiedy, dlaczego, jeszcze nie rozmawialem z nia. Podobnie jak ty jestem teraz wrakiem a dodam ze lecze sie depresjii od paru lat i to na pewno nie pomoze mi. Swiat mi sie zawalil.