Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
witajcie krótką historię mojej a raczej mojego męża zdrady przedstawiłam tu
http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=2857
teraz przede mną nowy etap z którym nie bardzo wiem jak sobie poradzić
oboje chcemy odbudować na nowo nasz związek, mąż bardzo sie stara choć nie jest to łatwe ( pracuje 1000 km od domu) , codziennie rozmawiamy wysyła mi czułe smsy. Jest tylko jeden problem ja bardzo się boję , ze to kiedyś wróci, chciała bym wiedzieć jaka była przyczyna dlaczego to zrobił abyśmy mogli razem popracować nad tym co było nie tak w naszym związku.
I tu zaczynają się schody , mąż najchętniej oddzielił by to co było gruba kreską na zasadzie było mineło nigdy nie wróci, wszelkie pytania kwituje odpowiedzią- nie wiem o czym wtedy myślałem, wtedy się nie myśli .
Proszę osoby , które maja już za sobą odbudowę związku lub są w jej trakcie, poradźcie mi jak przekonać męża do szczerej rozmowy jak mu uświadomić , że zamiatanie problemu pod dywan nic nie da a może tylko pogorszyć sprawę. Potrzebna mi Wasza pomoc.
Masz do czynienia z opornym typem. To nie dobrze, że na tym etapie on kwituje to jednym zdaniem. Ja też mam opornego i "małomównego" gada. Obawiam się, że jest nerefomowalny. Żadnym sposobem nie zmusisz go do mówienia. Trudno cokolwiek poradzić bo z własnego doświadczenia wiem, że możesz spotkać się z jego agresją. Każda próba rozmowy skończy się Twoimi łzami i stwierdzisz, że tak na prawdę czujesz się z nim samotna. Wiem, że to nie jest pocieszające, ale może ktoś inny doda Ci więcej wiary w cudowną przemianę Twojego męża. Ja też chętnie poczytam bo mam bardzo podobny problem. Pozdrawiam.
Ewa, skoro sama wiesz że zamiatanie pod dywan nie jest rozwiązaniem, to postaw mu ultimatum, i tak nie masz nic do stracenia. Albo siądzie na ogonie i odpowie na wszystkie Twoje pytania, albo fora ze dwora.
Wiem że łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale myślę że w Twoim życiu nastąpił moment, kiedy musisz podjąć "męską" decyzję, skoro on nie potrafi.
Lepiej teraz niż później żałować straconego czasu. Chciało mu się ****czyć, teraz musi się "wyspowiadać".
W życiu trzeba być jak kaczka, nad wodą niby nic, a pod woda nóżki pracują.
Ewa7407, szczerość męża warunkujesz odpowiedzią, dlaczego to zrobił ? Myślisz, że nie chce ci powiedzieć ? To bardzo trudne pytnie.
Rozumiem, że rozmawiać chce, tylko nie ma odpowiedzi na wiele pytań?
Jakiej odpowiedzi oczekujesz ? Jaką ty byś dała w jego sytuacji ?
Zakładając, ze coś do niego dotarło i nie kombinuje to o czym myślał to on dobrze wie, może nie wiedzieć, czemu tak myślał. Teraz to dla niego może być dziwne.
Myślisz że jest jeden konkretny powód ? To przecież wypadkowa wszystkiego, począwszy od wychowania, środowiska, waszych relacji, jego osobowości,...itd...
Pytaj raczej, co było w tym fajnego, czego mu brakuje, czego by chciał, co go kręci i jak to dla niego jest ważne ?
Jak ty możesz w tym wszystkim uczestniczyć?
Co jest gotów dla tego stanu poświęcić ?
Który moment uznaje za granicę, którą przekroczył ?
Co powinien zrobić i kiedy, aby jej nie przekroczyć ?
Co zrobi następnym razem ?
Niech wymyśli coś sensownego na każdy etap, spisze, podpisze i ci wyśle.
Chce uciąć, ponieważ pytania są bardzo nie wygodne. Często nie ma logicznych odpowiedzi w normalnym stanie świadomości.
Dziękuję za rady i podpowiedzi
Yorik masz rację, pytanie dlaczego to zrobił ma dla mnie duże znaczenie właśnie dlatego , że chciała bym nas oboje ustrzec przed powtórką z rozrywki, muszę przyznać , że Twoje pytania wydają mi się sensowniejsze.
Brakuje mi męskiego punktu widzenia na cała sprawę, dlatego to szczęście w nieszczęściu , że trafiłam na to forum . Moją pierwszą myślą było zdradzał wiec nie kocha, dziś mam nadzieję że to nie takie proste , że uda nam się jeszcze stworzyć na pewno inny, trudniejszy ale szczęśliwy związek.
Mam nadzieję , że z Waszą pomocą uda się nam obojgu przetrwać i odbudować naszą rodzinę.
gdzieś z zakamarku głowy kołacze mi myśl, ze jeśli będę tak stawała na głowie aby odczytać wszystkie jego myśli to moja druga połowa dojdzie do wniosku, że w sumie zdrada mu się opłacała. Ech kocham tego drania pomimo wszystko ale i moja wytrzymałość na ból ma swoje granice.
Post doklejony:
Yorik jeszcze raz dzięki, twój rozsądny męski punkt widzenia pomaga mi uporządkować demony krążące w mojej głowie
ewa mam taki problem jak ty. Jedno jest pewne zrobił bo tego chciał. Mój mówił że nie planował że to zajdzie tak daleko. Też zadaję pytanie dlaczego i słyszę nie wiem, nie wiem co w tedy myślałem. Może pytanie dlaczego nie jest dobre, ja zaczęłam pytać co w naszym związku było nie tak, czego mu brakowało, jakie moje zachowania go raniły i myślę że to są odpowiedzi na pytanie dlaczego. Bo albo zakładamy że w naszym związku było nie tak i to miało wpływ na zdradę na tej podstawie próbujemy budować, albo dochodzimy do wniosku że druga strona to taki typ że robi to dla rozrywki.Gad na początku uparcie twierdził że nic mu nie brakowało i był szczęśliwy bo mówiąc inaczej uważał że to będzie zwalanie winy na mnie.
Mój tez uważa że lepiej zamknąć temat i ruszyć dalej, wydaje mu się że tak by było lepiej dla mnie, tyle że ja uważam inaczej a on to szanuje i odpowiada milion razy na to samo pytanie.
Ja szansuję dopiero 2 msc, jest ciężko,im dalej w las tym gorzej. Teraz przechodzę etap zobojętnienia na gada, moje myśli krążą wokół rozwodu, wpadam w furię, płaczę dużo a krótko.
Moja rada zastanów się porządnie czy chcesz wszystko wiedzieć, ja wypytałam o szczegóły łóżkowe, to był dla mnie samobój:niemoc
obiecałam sobie że moje pytania będą dotyczyły sfery uczuć i odczuć nie czysto fizycznej zdrady taka wiedza nie dała by mi wrócić do normalności, samo myślenie o tym, że był z inną sprawia mi wystarczający ból, nie chcę aby zawsze stawało mi to przed oczami. Ale chciała bym aby zrozumiał ze temat musi być przegadany bo inaczej może wrócić wtedy kiedy nie będziemy na to gotowi lub mimo naszych najszczerszych chęci zawsze będzie stał miedzy nami uniemożliwiając porozumienie.
ja ci odpowiem tak... pytalam dlaczego ze 100 razy i do dziś w sumie nie wiem...choć najczęściej poza nie wiem było z głupoty...pytałam czego brakowało- to wyszło, ze niczego....ja sboię myslę, ze ona była poprostu inna, nowa i ciekawa....dla mnie było ważned co do niej czuł..okazuje się, ze nic..a ja myślę, ze jakies porządanie i fizycznośc ale nie miłosc czy chęć budowy nowego zwiazku.... no trudno stało się ....a teraz po okresie szału... własnie tak zrobiłam- odcięlam gruba kreską...dałam kredyt zaufania i jak spadnę to z wysokiego konia i ****sko będzie bolało ..... dla mnie sposobem było wypłakac się, wykkrzyczeć, wygonić ze wspólnego łóżka i dać sobie czas na przemyslenie...i zaczęłam tęsknić.... z każdym dniem mniej myśleć o niej i o nich... i z każdym dniem jest łatwiej..i powiedziałam sobie, ze jeśli mu sie powinie noga to pakuję wlizkę i już mnie nie ma...i on o tym wie..zmienił sie i bardzo sie stara co doceniam..staram sie okazywac mu też czułośc a nie być jak lód..chyba za swoje już dostał....widze jak cieszy go mój uśmiech i jak szuka w moich oczach tej iskry i miłosci.... ja walcze o moje małżeństwo z całych sił..choć i czasem przychodzą gorsze chwile...jeśli oboje tego pragniecie ..odbudowac być razem to walczcie o wasze szczęscie .... powodzenia!!!!
Post doklejony:
a jeszcze dodam, ze ja siebie skatowałam i kazałam sobie opowiedzieć wszystko za szczególami...ulala nóż w serce
Post doklejony:
a podobno zdrada kobiety jest gorsza bo my się angażujemy emocjonalnie a panowie chwilowo lubią angażować pewną częśc swego ciała
Edytowane przez marswiatek dnia 08.10.2012 22:26:18
oboje chcemy odbudować na nowo nasz związek, mąż bardzo sie stara choć nie jest to łatwe ( pracuje 1000 km od domu) , codziennie rozmawiamy wysyła mi czułe smsy.
(.....)
I tu zaczynają się schody , mąż najchętniej oddzielił by to co było gruba kreską na zasadzie było mineło nigdy nie wróci, wszelkie pytania kwituje odpowiedzią- nie wiem o czym wtedy myślałem, wtedy się nie myśli .
Nic w tym co piszesz nie wskazuje ze obydwoje chcecie odbudowac Wasz zwiazek i nic nie wskazuje ze maz sie bardzo stara.
Po pierwsze nie pytaj o szczegoly lozkowe.Nie dociekaj jak im bylo co robili.To nie o to chodzi , ze z kims innym bylo lepiej czy gorzej.Bylo po prostu inaczej.
I naprawde intymne szczegoly nie sa Tobie do niczego potrzebne. Jak sie dowiesz ciezko sie bedzie Tobie pozbierac.Nie pytaj o te sprawy w zadnym wypadku.
Ja jestem w trakcie "odbudowy" zwiazku po zdradzie.I tak samo jak w Twoim wypadku jest to zwiazek na odleglosc.Z tym ze u mnie "odbudowa" trwa 10 miesiecy.Byl taki okres jeszcze jakies 3-4 miesiace temu , ze to mi bardziej zalezalo.Staralem sie rozmawiac, tlumaczyc.A zona starala sie zamiatac pod dywan wlasnie.Mialem hustawke emocjonalna , ale odchorowalem swoje i teraz to mi nie zalezy.Jak bylem w Polsce powiedzialem , ze chce rozwodu.To nie byla gra , czy proba wywarcia wplywu po prostu mialem dosc.Teraz ona przynajmniej robi wrazenie ze jej zalezy.Ale chyba jest za pozno.
Prawdopodobnie u Ciebie jak nie bedzie szczerej rozmowy to tez powoli zobojetniejesz.A na razie to wyglada mi na to , ze tylko Tobie zalezy na odbudowie zwiazku.Nie mysli sie wtedy jak to jest jednorazowy akt.Ale ciezko mi uwierzyc , ze w wypadku dwoch romansow na przestrzeni roku mozna sie zaslaniac utrata pamieci czy wylaczeniem myslenia. Z Twojej historii wynika ,ze maz sam przyznal sie do drugiej zdrady.Dla mnie nie jest do konca pewne czy dalej nie mija sie z prawda :
Cytat
Powiedział że w trakcie tego wyjazdu zrozumiał że ja i dzieci jesteśmy dla niego najważniejsi, że nie chce mnie stracić , że właśnie powiedział tej drugiej a właściwie trzeciej że nie chce mnie dłużej oszukiwać i że do mnie wraca.
Nie zmusisz go do szczerej rozmowy.I niestety jestes w stanie potraktowac , za dobra monete wszystko co on zrobi lub powie , bo po prostu na razie chcesz uslyszec od niego , ze wszystko bedzie w porzadku.Chcesz sie dac oszukac.Podswiadomie starasz sie uniknac poznania prawdy , zeby nie potegowac cierpienia.
Nie jestem pewien czy on naprawde wszystko zakonczyl, czy tylko probuje uspic Twoja czujnosc i robic dalej to co robil.
Zakladajac , ze zrozumial co jest dla niego najwazniejsze.
Klamal wczesniej wielokrotnie .Dalatego :
Nie wierz w nic co mowi.Kompletnie w nic. Oceniaj to co robi.Zwroc uwage : mowi , ze mu na Tobie zalezy .Skoro jestes z dziecmi dla niego najwazniejsza to powinien zrobic wszystko , zeby ratowac zwiazek.A on nie ma ochoty nawet na wytlumaczenie sie.Usiluje uniknac bolu rozmawiajac odpowiadajac na trudne pytania wiedzac , ze w taki sposob tylko Ty bedziesz cierpiec.
Czy tak sie zachowuje facet , ktoremu zalezy? To ze rozmawiacie i on wysyla czule sms o niczym nie swiadczy.Moze to robic tylko po to , bo ma nadzieje ze uda sie w ten sposob przekonac Ciebie aby nie drazyc tematu.Na razie jak gracz kalkuluje i chce zaplacic jak najnizsza cene nie liczac sie z tym , ze Ty zaplacisz wtedy znacznie wiecej.
Przed zdrada nie umialem odczytywac emocji innych osob.Zmienilo sie to diametralnie po zdradzie.Dotyczy to zwlaszcza osob , ktore znam dlugo.
I ja juz teraz nie zwracam uwagi na to co mowi zona.Oceniam sygnaly niewerbalne tylko i to czy sa sprzeczne czy nie z tym co mowi.A tego nie da sie tak latwo ukryc.
Nawet jak uda sie Tobie namowic meza na "szczera " rozmowe to mozesz miec taki problem.On bedzie mowil nieprawde.Ale Twoja podswiadomosc to wylapie.
Nie bedziesz sobie zdawala sprawy z tego co sie dzieje , ale cos nie bedzie "gralo".Podswiadomie bedziesz wiedziec , ze jestes oszukiwana. Spoteguje to hustawke nastrojow, dolki beda dluzsze i glebsze.
Na pewno to nie Ty jestes osoba , ktora ma ciagnac ten woz teraz.On to musi robic.To nie Tobie powinno zalezec tylko jemu.Nie mozesz prosic go o szczera rozmowe.
To nie Ty powinnas o cokolwiek prosic.Dopoki bedziesz w roli petenta niczego sie nie dowiesz i pozwalasz mu dalej robic to co robil bezkarnie.Dopoki nie poniesie konsekwencji to nic nie zrobi nie ludz sie, ze bedze inaczej.Wiem ,ze to zabrzmi nielogicznie , ale jezeli Tobie zalezy to musisz grac w ta sama gra co on tylko bardziej ostro.
Inaczej przegrasz.Staraj sie mu pokazac , ze jest Tobie obojetny.Rozmowy przez telefon skracaj do minimum.Nie odpowiadaj na sms od razu tylko z opoznieniem .Nawet jak zadzwoni to powiedz ,zeby zadzwonil jutro bo film ogladasz, albo malujesz sobie wlosy i robisz depilacje. Jak masz z kim zostawic dzieci to wyjdz sobie wieczorem i jak zadzwoni i odbierze osoba opiakujaca sie dziecmi to ma powiedziec , ze nie wie gdzie jestes.Komorki w tym czasie nie odbieraj i oddzwon jutro przepraszajac , go ze nie moglas rozmawiac bo bylas ze znajomymi.
Bedzie mial nad czym myslec, a zapewniam Ciebie ze zdradzaczom w takim wypadku przychodzi tylko jedno do glowy.I przestan go prosic o rozmowe.Nie wiem czy jestes w stanie w dluzszy sposob tak sie zachowywac.Jezeli nie i on zorientuje sie ze grasz to oznacza ze przegralas.
Jezeli nie chcesz grac jak on to grozba rozwodu , jak masz dowody to mozesz walczyc o orzeczenie rozwodu z jego winy.Mozesz poinformowac rodzine.
Mozesz wyslac papiery rozwodowe do sadu.
On musi poczuc , ze traci grunt pod nogami inaczej zapomnij ze czegos sie dowiesz.Na razie gra na zaglaskanie Ciebie.
Tak to wyglada z mojej perspektywy.To moje zdanie.Oparte na przebiegu odbudowywania mojego zwiazku na odleglosc .
Przepraszam , jezeli oczekiwalas czegos bardziej optymistycznego
Napisalem to co mysle na ten temat.I mam nadzieje , ze sie myle.
Powodzenia
Ja mam nieco odmienne zdanie na temat tego, co warto wiedzieć o zdradzie, a co lepiej ominąć w pytaniach. W pełni zgadzam się, że dociekania szczegółów często są zupełnie zbędne. Ale...Domniemywania, wyobrażenia o tym, co mogło być, są jeszcze bardziej destrukcyjne, ponieważ nakręcają wciąż nowe wersje, nowe możliwości etc. Zmierzenie się z zaistniałymi faktami i przyjęcie do wiadomości "zdarzyły się, nie zmienię już tego" było dla mnie jedyną możliwą drogą do przyjęcia.
Niepewność rodzi pytania, im mniej niewiadomych, tym łatwiej przejść do następnego etapu, czymkolwiek on by nie był.
Dociekałam do granic wytrzymałości, poddawałam pod wątpliwość, weryfikowałam, czasem również blefując...aż któregoś dnia zdałam sobie sprawę, że więcej już niż wiem, wiedzieć nie będę.
IMO jakakolwiek prawda jest lepsza niż kalejdoskop możliwych scenariuszy.
Witam.
Ja tocze walke z demonami przeszłości jako zdradzony. Trwa to juz okrągły rok i niestety wcale nie jest łatwiej. Mam troche podobną sytuacje do Twojej , też nie moge dowiedzieć sie zbyt wiele od żony, właściwie to co wiem odkryłem sam z wielkim trudem ,ponieważ ciągle mataczyła i kłamała zasłaniając sie "wyparciem z pamięci tego co zrobiła z powodu poczucia winy ,żalu i wstydu". Twierdzi, że kobiety tak mają ,nie wierze w to bo tak nie mam nigdy niemiałem, poza tym po jej kłamstwach trudno w cokolwiek uwierzyć.
Kiedyś opisze swoją historie ale nie w tym poście.
Chodzi jednak to , że jeżeli nie będziesz wiedzieć wszystkiego to Twoje myśli , spekulacje i wyobrażnie będą Cię wykańczać co noc i codzień, tak jak mnie.
Tobie i sobie życze siły i szczęścia .
Przykro mi ,że nie jest to budjące , ale sam tego doświadczam więc pisze z autopsji.
Pozdrawiam.
Wiedza-----daje solidne podstawy ,do ewentualnej walki.Nie każdy jednak ma siłe,aby te WIEDZĘ przełknąc,zaakceptaować i z nią życ.Czasem jest tak,że to właśnie Ta wiedza,nie pozwala na ratowanie czegokolwiek.
Każdy człowiek jest inny i nie ma chyba uniwersalnej recepty na wyjście z takiej traumy...
Jesli chodzi o pytania, to ja pytałam mojego męża o wszystko, łącznie ze szczegółami łóżkowymi - (gdzie?, ile razy?, jak?) i tego na razie nie żałuję. Oswajałam ten temat. Chciałam, żeby nie miał wspomnień, o których ja nie będę wiedziała. Mówiłam, że "odczarowuję" te ich tajemnicze chwile, tak, żeby nie były już pociągającym sekretem. W czasie trójstronnego, kończącego (mam nadzieję) spotkania z jego kochanką, z którą chyba udało mi się nawiązać jakieś porozumienie, też pytałam ją kilkakrotnie, co jeszcze powinnam wiedzieć, tak aby w przyszłości nic mnie nie zaskoczyło. Stwierdziałam, że ja chcę w takim razie również wypróbować jej/ich pomysły - chyba po to, żeby ją w swoim przekonaniu "przebić". Nie wiem, czy mi się to udało, ale mam wrażenie, że przed tym nie uciekam. Chciałam wiedzieć, co jemu się podoba i byłam chętna sprawdzić, czy mi to odpowiada i włączyc to do naszego wspólnego życia. Odwiedziliśmy już również dwa z trzech hoteli, w których oni spędzali upojne chwile - wiem, że to kontrowersyjne, ale było nam po drodze i nie żałuję na razie tych decyzji - tam było wspaniale.
Absolutnie nie twierdzę, że wszyscy tak muszą robić - każdy z nas jest inny. Ja jestem generalnie otwarta w rozmowach, mój mąż był do tej pory (od 16 lat) dość małomówny. W tej chwili wygląda, że się zmienił (nie wiem, jak trwale) i docenia możliwość rozmowy na każdy temat.
Zgadzam się z moimi przedmówcami (na podstawie moich własnych doświadczeń), że nie można ufać pozorom i deklaracjom zdradzacza i być pewnym, że romans się zakończył.
Doświadczeni forumowicze sugerowali, że powinnam usłyszeć/zobaczyć ostateczne zerwanie i żałuję, że my zdecydowaliśmy się na to dopiero po 4 tygodniach. Z drugiej strony mój mąż twierdzi, że te cztery tygodnie intensywnych, wielogodzinnych rozmów wiele mu dały - że dopiero po tym czasie dojrzał i otworzył się ostatecznie, co ja niestety odebrałam jako drugą zdradę...
Mam wrażenie, że w tej chwili u nas wszystko jest na dobrej drodze, choć chwile kryzysu niestety wracają i nie będę nigdy pewna przyszłości...
Z drugiej strony przed tą całą historią też chyba nie mogłam mieć 100 % pewności - wszyscy jesteśmy tylko ludźmi...
Mój mąż twierdzi, że ma w tej chwili ostrzejsze hamulce niż kiedykolwiek, a na pewno stara się, angażuje w związek ze mną i w życie rodzinne intensywniej niz kiedykolwiek.
Reasumując, Ewo:
1. Nie byłabym pewna, czy Twój mąż skończył ten romans - zastanów się, jak to zweryfikować...
2. Rzeczywiście nie powinno byc chyba tak, że Ty stajesz na głowie, a zdradzacz łaskawie pozwala Ci naprawiać związek...
3. Mój mąż twierdzi ,że można zdradzać kochając swoja żonę (mówi, że kochał mnie cały czas - uważał, że kocha dwie kobiety i starał się obie uszczęśliwić. Teraz mówi, że wie, że to niemożliwe i że skończyło się to krzywdą dla wszystkich... )
Ściskam serdecznie, Ewo!
W razie potrzeby pisz do mnie na PW... :-)
Post doklejony:
PS. Właśnie wyczytałam w Shoutboxie:
"Optymizm jest zawsze wynikiem niedostatecznej informacji"
Ha ha ha - ciekawe, czy to się u mnie potwierdzi...
JakichWiele- nie zawsze prawda jest niezbędna do życia,być może jest tak,że czasami warto ją zepchnąć na drugi plan.Drążenie tematu i dociekanie przyczyn jest indywidualne,jedno potrzebują tej prawdy,inni świetnie się bez niej obchodzą.Ja ją dostałam,dziś mnie to ani ziębi ani grzeje,ale to właśnie Prawda mnie omal nie zabiła.Czy wolałbym nie wiedzieć?Nie,ale przyszła w nieodpowiednim momencie,pytanie tylko,ćzy po zdradzie,jest odpowiedni moment.
a ja chcę znać prawdę , przynajmniej o jego uczuciach, myślach, marzeniach
jeśli nie będę tego wiedziała nie dam rady ustrzec się przed bisem.
Ale jeszcze ważniejsze moim zdaniem jest aby On nauczył się rozpoznawać swoje uczucia i otwarcie je komunikować albo chociaż sobie uświadamiać.
Tylko jak go do tego przekonać jak spowodować żeby zrozumiał, że nie ma innej wspólnej drogi.
w dzisiejszym stanie duch czuje się jak mały piesek ,przed chwilą kopnięty przez pana i skaczą obok starając się dociec czym na kopniaka zasłużył i czeka na kolejnego od czasu do czasu ciesząc się z poklepania po głowie.
Wiem a raczej mam nadzieję , że to chwilowy stan mojej psychiki ale naprawdę mam wrażenie , że gdybym teraz powiedziała dobrze zapominamy o tym co było i odcinamy to grubą kreską , to nasze życie wróciło by na tory z przed zdrady, a do czego to doprowadziło przekonałam się na tyle boleśnie że nie mam zamiaru tego powtarzać.
Chyba powoli tracę siłę aby walczyć za dwoje.
Ale jeszcze ważniejsze moim zdaniem jest aby On nauczył się rozpoznawać swoje uczucia i otwarcie je komunikować albo chociaż sobie uświadamiać.
Bingo !!! Musi też zdać sobie sprawę skąd się biorą i co można z tym zrobić. To, że ktoś się kimś zauroczy ? bywa, to naturalne. To nic złego. Ważne, aby to dobrze rozpoznawać i nauczyć się nad tym kontroli. Uświadomić sobie możliwości wyboru. Można się temu bezwiednie poddać, lub nie. Można też świadomie igrać z ogniem, ale trzeba wiedzieć, jak można się nim poparzyć. Lepiej wcześniej wiedzieć jakie są stopnie poparzeń i jak się je potem ciężko leczy.
Cytat
Chyba powoli tracę siłę aby walczyć za dwoje.
Błąd. Nikogo do niczego nie zmuszaj, bo to bardzo nietrwałe.
Ty masz walczyć o siebie (podnieść swoją wartość jako człowieka i jako kobiety) i sprawić, że on będzie walczył o was.
Sporo technicznych wskazówek masz powyżej, tylko nie zacznij czasami od tych ekstremalnych.
Jeśli ci się to uda, nie będziesz musiała sprawdzać, czy coś tam jest już skończone czy jeszcze nie, bo napewno będzie.
MOA napisał/a:
JakichWiele- nie zawsze prawda jest niezbędna do życia,być może jest tak,że czasami warto ją zepchnąć na drugi plan.
JakichWiele trudno się z z Tobą nie zgodzić, ja prawdę poznałem sam dość szczegółowo (w sumie dowiedziałem się i usłyszałem więcej niż chciałem wiedzieć). Czy mi to pomogło? W podjęciu decyzji o rozwodzie napewno, w dylemacie "budowania" od podstaw napewno nie.
Cytat
Yorik napisał/a:Błąd. Nikogo do niczego nie zmuszaj, bo to bardzo nietrwałe.
Ty masz walczyć o siebie (podnieść swoją wartość jako człowieka i jako kobiety) i sprawić, że on będzie walczył o was.
Ewa Yorik bardzo dobrze Ci radzi zajmij się sobą. U mnie dało to zupełnie nioeoczekiwany efekt, ale wiadomo każda sytuacja jest inywidualna.
To on nabroił i jemu powinno zależeć na naprawieniu tego co skopcił. Ja akurat zacząłem od ekstremalnego rozwiązania (pozew w sądzie). W efekcie widzę każdego dnia jak żona walczy o jakikolwiek zainteresowanie z mojej strony. Zaakceptowała to że bedzie rozwód pomimo tego widać że się stara (chociaż tak jak pisałem mi poznanie prawdy nie pomogło a raczej zaszkodziło). Życzę Tobie aby w Twoim przypadku było inaczej.
Zastanów się nad tym co napisała MOA
Cytat
MOA napisał/a:
Wiedza-----daje solidne podstawy ,do ewentualnej walki.Nie każdy jednak ma siłe,aby te WIEDZĘ przełknąc,zaakceptaować i z nią życ.Czasem jest tak,że to właśnie Ta wiedza,nie pozwala na ratowanie czegokolwiek.
ja tez uwazam ze potrzeba pzonanai prawdy jest kwestia inwidualnych potrzeb..ja chialem wiedziec i sie dowiedzialem..ze szczególami....zona raczej chciala znac ogoly..bez wnikania etc...ja potrzebowalem odtwarzac wszystko..bolesne to bylo strasznie ale z mojego punktu widzenia niezbedne. wiec to jest kwestia oczewkian drugiej strony..jesli jest oczewkianie spowiedzi...nalezy dac pelna wiedze, ominiecie czegokolwiek moze w przyszlosci powodowac problemy. Dla mnie najgorsze bylo by teraz gdybym sie dowiedzail z cos zostalo przzedemna ukryte....odebral bym to jako kolejna zdrade, kolejne oszustwo..niezniosl bym tego ponownie......wszystkim walczacym powodzenia....kazda droga jest dobra