Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witajcie,
zarejestrowałem się na tym forum, ponieważ nie potrafię poradzić sobie w głowie ze zdradą żony. Pobraliśmy się we wrześniu ubiegłego roku. Mamy pięknego, zdrowego, bystrego synka 13-to miesięcznego. W listopadzie (miesiąc po ślubie) do mojej żony odezwała się jej pierwsza miłość - Marcin. Tłumaczyła mi że rozmawia z nim żeby sobie coś udowodnić, że jest silna, że nie jest tak straszny jak malowała go w swoich wspomnieniach. Ufałem jej ale po 3 miesiącach regularnego pisania przez cały dzień gdy ja byłem w pracy zirytowało mnie to i poprosiłem by urwała kontakt - i też tak się stało ale tylko do czasu. Jak się później okazało kontakt odnowili w dzień kobiet. Ja pracowałem a oni ze sobą pisali i spotykali. Pewnego dnia gdy wróciłem z pracy moja żona czymś się zdenerwowała i stwierdziła, że musi się spotkać z koleżanką bo ma dość i potrzebuje z kimś porozmawiać - do domu wróciła po 2 w nocy a ja jak pies czekałem w łóżku - jak się okazało spotkała się z nim. Koniec końców dowiedziałem się o wszystkim, załamałem się. Nie rozumiałem i nie rozumiem dlaczego kobieta po 3 miesiącach małżeństwa idzie do innego. Teraz zażegnaliśmy ten kryzys ale ja czuję się jak szmata. Staram się w życiu kierować honorem ale w tej sytuacji straciłem wszystko. Usłyszałem od kobiety, której przyrzekałem przed ołtarzem tyle ważnych rzeczy że już mnie nie kocha, poświęciłem honor dla niej dla ratowania rodziny i po to by dziecko miało obojga rodziców ale nigdy nie usłyszałem słowa "przepraszam", "popełniłam błąd-wybacz". Tyle razy zostałem okłamany i opluty że nie szanuje siebie. Pracuję z broniom, mam pracę ciężką i niebezpieczną - jestem człowiekiem który potrafi wiele znieść i przetrawić ale z tym jest mi ciężko. Dziś w nocy gdy leżała obok mnie poczułem potrzebę wygadania się - wygadania się komuś obcemu - komuś kto może powie mi kilka słów otuchy. Chciałem przeczytać że nie jestem jedyny. Powiedzcie mi czy kiedyś można o tym zapomnieć? Czy głowa w dzień/wieczorami przestanie kiedyś myśleć o tym wszystkim? Czy kiedyś będę potrafił znów zaufać mojej żonie na 100%? Czy mogę być pewien że czegoś ta sytuacja nauczyła moją żonę i nigdy więcej tak nie postąpi? Wiem że na 90% tych pytań i tak nie możecie znać odpowiedzi ale i tak musiałem puścić je w eter. To jak wołanie o pomoc samobójcy, który jeśli sam nie zrozumie że warto żyć to nikt mu tego nie wytłumaczy.To tyle. Pozdrawiam wasz "mikołajek"
Powiedziała, że Cię nie kocha, nie wykazała skruchy po zdradzie. Przykro mi stary, ale siedzisz na beczce prochu, kolejna zdrada to chyba tylko kwestia czasu i okazji.
mikołajek, fatalna historia współczuję. Na samym początku małżeństwa taki falstart. Słucha masz w domu bombe zegarpwą. Nie wiesz kiedy wybuchnie i nawet nie starasz się jej rozbroić. Nie usłyszałeś "przepraszam", "żałuję", "wybacz" ale usłyszałeś " nie kocham Cię"... ajk Ty chcesz z tym żyć ?? tylko dla dziecka ?
przecież ta sytuacja będzie się powtarzała, w końcu dziecko będzie żyło w toksycznej, pełnej nienawiści rodzinie.
To nie jest dobre dla dziecka.
Żona jest dalej w amoku. Zakochała się i odpłynęła do niego. Przypuszczalnie dalej się spotykają..
Nie dręcz siebie.
Nie Ciebie jednego oszukała, zdradziła kobieta. Witaj w klubie
hej mikołajek
Nie wiem czy jak poprzednicy utwierdzać Cię że nie ma szansy że to bomba zegarowa....
W końcu jesteście razem..a kobieta to skomplikowany mechanizm.
Nie bronie Jej..to co zrobiła to najohydniejsze..co się facetowi może przytrafic (i nie tylko facetowi ale każdemu)
Wiesz...po porodzie i pojawieniu się potomka....czasami tak jest że para zaczyna być rodzicami...a przestaje być partnerami....powinno zwrócic Twoją uwagę że żona musi sobie coś udowadniać, może straciła w swoich oczach atrakcyjność? Może to strach przed życiem już pozbawionym emocji. Może czas na taką szczera rozmowę do bólu...
Może z pomocą osoby 3ciej, polecam .
czasami słowo 'nie kocham Cię'..oznacza słowo "ratuj"
Czasami...aczkolwiek nie zawsze....
Możliwe że jest już za późno.
Nie wierz w to że jak raz zdradziła to będzie zdradzać zawsze...bo są przypadki że tak nie jest.
Nie wiem co robi Twoja żona, czy pracuje, czy tylko zajmuje się dzieckiem, poprostu wejdz w Jej skórę na chwilkę i popatrz Jej oczami.
Nie mówie że to Twoja wina, nie odbierz tak tego, poprostu winne jest życie i zagonienie.
Czasami i podkresle to czasami (bo rózne przypadki tu się spotkało) to że jesteście razem to następny piekny dar dla Was, od Was zależy czy i jak go wykorzystacie. Mozliwe że Ona ciebie obwinia za cała sytuacje, stąd to że nie usłyszałeś słowa "przepraszam".
Macie jeszcze szanse, ponieważ każdy ją ma.
Powodzenia.
P.S. A broń schowaj....i nie żartuj więcej z tym samobójcom.
Post doklejony:
Jeszcze jedno.
Fakt że nie szukała czegos nowego a wróciła do "starej miłości" powinien Ci dac wiele do myślenia. To oznaka że w tej rzeczywistości nie czuje się dobrze, że chciała by powrotu do czegoś co było...nie wiem czy jak to napisał Nick "zakochała się", poprostu...tamtem facet daje Jej powrót do przeszłości... więc teraz od ciebie zależy czy znajdziesz czemu obecna sytuacja jej nie odpowiada, aczkolwiek nie tylko do Ciebie, równiez Ona musi chcieć do tego dotrzeć.
Edytowane przez krzysiekStankiew dnia 10.07.2012 09:41:36
Mikołajku, warto żyć.
Złap dystansik na początek.
Boli jak cholera, ale to nie koniec świata.
To nie jest jeszcze wasz koniec.
Czuję, że dasz radę, ale musisz to przerobić i zrozumieć.
Mas dobry układ, bo pierwszy raz i na starcie. To jedyny moment, aby wyciągnąć z tego wnioski i aby procentowały na przyszłość.
Jeśli dobrze to rozegrasz, wygracie oboje.
Co się stało ?
Wziąłes za żonę niedojrzała panienkę, która zatęskniła do własnych wyobrażeń. Nie zna życia. Ma mętlik w głowie. To, że znów odżyły emocje do gościa odciągnęło ją od rodziny, a szczególnie od ciebie.
W tym układzie, czuje, że cię nie kocha, bo hormony dają jej po mózgu. Ona myśli, że zauroczenie to miłóść. Są tysiące takich przypadków.
Nie zostawiła cię, więc ma odrobinę rozsądku, ale teraz czuje się nieszczęśliwa. Myśli, że ta miłość fruwa w powietrzu i jest tajemnym przeznaczeniem, dla którego wszystko powinno się poświęcać. Ona poświęca tą miłość dla racjonalnego życia.
Koniecznie musisz to zmienić.
Musi zrozumieć, że aby doszło do zauroczenia, musiała nad tym ostro pracować. Samo się z nikąd nie wzięło. Mając rodzinę pozwoliła sobie na kontakty i bliskość z innym gościem uważając, że nic jej nie grozi. Wszystkie tak myślą, potem nie wiedzą jak to się stało, że nie chciały, nie wiedziały itd.. Sama zbudowała z nim te emocje, bo tak chciała. Było to łatwe, bo już kiedyś była z nim blisko. Obowiązki dnia codziennego ją w to jeszcze wepchnęły. Nie stawiła im czoła.
Nieodpowiedzialna smarkula jakich wiele.
To jak się czujesz, wszyscy dobrze wiedzą, bo to naturalne odruchy.
Nie jesteś wyjątkiem. Źle pojmujesz honor i godność. Wcale go nie straciłeś. Wykazałeś się dużą dojrzałością męża i ojca nie idąc na łatwiznę właśnie zasłaniając się jakimś kiepsko zdefiniowanym honorem.
Chciała udowodnić, że jest silna ? Zaraz fiknę. No to już wie, że jest pospolitą, normalną kobietą. Nie wiedziała, że kontaktując się z gościem pracowała na budowanie u siebie emocji ? 99% kobiet o tym nie wie, a 99% facetów to wykorzystuje.
Gdybyś jej zakazał, nic by ją to nie nauczyło. Teraz ma na własnej skórze, ale czy to zrozumie ? Musi !!! Od tego zależy wasza przyszłość.
Cytat
nigdy nie usłyszałem słowa "przepraszam", "popełniłam błąd-wybacz". Tyle razy zostałem okłamany i opluty że nie szanuje siebie.
Musisz to uzuskać. Inaczej nigdy dobrze nie będzie, aż w końcu ktoś z was rozwali w drobny mak to małżeństwo.
Odpowiedzi na twoje pytania są znane. Za długo żeby ci tłumaczyć.
Nie można zapomnieć, ale można z tym żyć. Na 100% już nie zaufasz, ale to nie jest źle. W końcu masz świadomość niebezpieczeństw, jakie niesie życie.
Najważniejsze- Czy ta sytuacja coś żonę nauczyła i się nie powtórzy ?
A co zrobiłeś, żeby tak się stało ??? To twoja działka. Ona jest jeszcze w innym świecie. Jak nic nie zrobisz, to w nim zostanie. Kierują nią emocje, a nie rozum. Ma konflikt.
Różne są metody, ciężka praca, pogłówkuj trochę. Poczytaj na forum jak ludzie sobie z tym radzą.
1. Uświadom jej, że jest niedojrzała, że wciąż jest nastolatką. Jakie są mechanizmy i czynniki budujące emocje do kogoś i wejście w zauroczenie, w świat fantazji.
2. Przykłady, jak ludzie sobie życie niszczą nie mając świadomości tych mechanizmów, które działają na wszystkich nieuświadomionych.
3. Niech zobaczy co już straciła z tego co z tobą budowała. Jak wiele straciła u ciebie i u siebie. Kim się stała.
4. To wyłacznie jej durne działanie spowodowało, że teraz niewiele do ciebie czuje, a dla ciebie jest zdrajcą.
5. Wywaliłeś ją z domu do niego ? Przecież dokonała wyboru. Niech zobaczy jakiego ? Uświadomiłeś przez to, że dostała 1 szansę na milion i drugiej nie będzie? Zrobiłeś jej porządną jazdę?
6. Nie zażegnaliście kryzysu, bo ty czujesz się jak szmata, a ona jest w swoim świecie.
7. Co zrobiłeś, aby zniszczyć zauroczenie do niego? Pokazała ci, że nic dla niej nie znaczy ? udowodniła to ?
8. Walczyła o ciebie jak lwica ? Nie. Ona jest nieszczęśliwa, bo naoglądała się romansów i myśli, że tak wygląda życie.
mikołajek, Wasz związek nie przetrwa jeżeli nie zaczniesz działać, zmieniać nastawienie żony. Teraz jest nieszczęśliwa bo straciła "Wielką Miłość".
Plan który naszkicował Ci Yorik, to szansa na budowanie małżeństwa.
Teraz go nie ma. Wasze małżeństwo umarło wraz ze zdradą żony, odeszła psychicznie a potem fizycznie do innego.
Jej nie ma w Waszym związku.
Dalej nie zrozumiała gnoju którego narobiła, dale nie czuje się winna.
Bez uświadomienia jej tego nie wróci do Was.
Tylko Ty możesz spowodować że wróci.
Kochanek dalej będzie ją mamił, bo dobrze mu z tym.
Możesz stosować manipulację żeby zerwać jej relację z kochankiem ( przypuszczalnie dalej się kontaktują, a jeżeli nawet przerwali ( na chwilę) to dalej jest z nim emocjonalnie związana).
Działaj jeżeli chcesz mieć ją za żonę.
Same kocham-jestem odpowiedzialny-wybaczam, to schemat który Ty stosujesz o ona nim gardzi....
Mikołajek,j,ak widzę Panowie dali Ci juz swoje opinie,co gorsza,moja,kobieca,niewiele rózni sie od męskiego punktu spojrzenia.
Chyba Krzys ma trochę racji,że wróciłą do przeszłości i warto się zastanowić,czy w terazniejszości Ona czuje się dobrze.Wiem,że najgorsze jest to,że Tobie było dobrze w terazniejszości i byłęś święcie przekonany,że ona czuje to samo.
Pytasz czy kiedy znowu jej zaufasz i czy w ogóle to możliwe.Znajdziesz tu wiele opinii,jedni potrafią i im się udaje,ale sami mówią,że to bardzo cięzki proces,który ma powodzenie,tylko ,kiedy dwoje Ludzi tego chce.Inni mówią,że nie da się zaufać ponownie temu samemu człowiekowi,że zadra tkwi zbyt mocno.Zaufanie zależy chyba w dużej mierze od charakteru zdradzonego.Wiem na pewno,że mozna wybaczyć,chociaż kiedyś móiłam,że nie potrafię,oczywiście w pewnym momencie mojego życia móiłąm prawdę,ale czas zrobił swoje.Otóż moim zdaniem,wybaczyć można ,jeśli przestaje kochać(oczywiście móię o sytuacji,gdy związku się nie udało uratować).
A wieczorne myśli?
Długo będą,jedna będą uciekały inne druga stroną będą się wkradały.Nie ma innego lekarstwa niż czas.To niby frazes,wiele razy to usłyszyśz,ale użytkownicy tego specyficznego portalu co do tego są zgodni;czas leczy rany.
Pytasz jak mogła.To pytanie,na które nie znajdziesz odpowiedzi bez niej,chyba,że ona bedzie chciała Ci nanie odpowiedzieć,ale wiadomo,że prawda starsznie boli,to taki dodatkowy cios w zdradzie,bo dowiedzieć się możesz rzeczy,które co prawda sa Ci potrzebne,ale wolałbyś ich nigdy nie usłyszeć.Ja się dowiedziałąm,pomimo,że postawiły mnie na nogi,to dzisiaj wiem na 100%,że o wielu z nich wołałabym nigdy nie usłyszeć.
Jesteś w momencie,kiedy wszystko dla Ciebie jest nowe,nagle zdajesz sobe sprawę,że nie znasz Kobiety,momentami wydaje Ci się obca.Moim zdaniem jest obca,chociaz wizualnie to ta sama osoba.Jest obca,bo ukrywała swoje mysli,marzenia,swoje zycie,nie pozowliłą Ci nigdy tak naprawdę siebie poznać.Ale jakimś pokrętnym tokiem rozumowania,można powiedzieć,że kobiecym,uważam,że warto spróbować ratować związek,nie będize taki sam,może być nowy i nie uda się od razu,może nigdy,ale przynajmniej będziesz miał świadomośc,że nie poddałeś się walkowerem.
Spróbuj z nią pogadać.Piszę spróbuj,bo jeżeli ona nie zechce,nikt nie jej nie skłoni do rozmowy z Tobą.
A słowo KOCHAM?
Dla jednych ma ogromne znaczenie,jest jakąś obietnicą,niepisaną,ale mającą wiele znaczen,chociażby takie,że nie oszukuję,kogoś kogo kocham i nie oszukam,dla innych to tylko słowo.Niestety puste.
A czemu nie odnalazłeś tego kochana i nie zaproponowałeś mu żony z dzieckiem ? Skoro ci ją odbił jak złodziej bo ją chciał, to niech teraz ją ma, ale ze wszystkim. Wkradł się w twoją rodzinę, na twoje miejsce, to może niech je zajmie ? Niech będzie facetem i będzie odpowiedziałny za swoje czyny.
Mało który facet chce wychowywać nie swojego dzieciaka.
On pewnie by chciał pukać żonkę z doskoku, ale mieć ją na stałe z balastem, to raczej nie. Będzie uciekał.
Dwie korzyści:
Jeśli stawią temu czoła, to na krótko, ale ty masz sytuację czystą. Masz rozwód z jej winy.
Jeśli się przestraszą, zaczną myśleć, że to same kłopoty i nie było by już tak razem fajnie, bo to nie to co w ukryciu kogoś oszukując, to spojrzą realnie na to wszystko. Żona w końcu zacznie ci myśleć. Może mieć tego kolesia, ale czy tak naprawdę go chce, czy tylko z tej pozycji w której jest, bo przy tobie. Mając zapewnione to i owo.
Po pół roku?????????????
Oddałbym z całym dobrodziejstwem inwentarza. I jeszcze dopłacił. Bez względu na powody > typu zauroczenia, motylki-smyrki i inne bzdety. Wahasz się. To źle. Bo nie wiadomo w którym momencie wahnięcia i w którą stronę się bujnęło > musisz podjąć decyzję. Jej były? A prącie bardzo. Wstawaj z tych kolan bo życie czeka. Pora by teraz on zaczął się użerać. Aaaaaa. Jak on już ją kopnie w zad to przygotuj się na łzy i robienie jej z siebie ofiary. Szlochy i błągania i tłumaczenia o błędzie. Sam zdecydujesz czy do tego dojdzie.
Post Bacello bardzo wyważony, widać że pisany z dużej perspektywy czasu przez osobę bardzo dojrzałą. Wydaje mi się mikolajek, że w pewnym sensie miałeś szczęście, że do tego doszło tak szybko. Kiedy zaczniesz na dobre z żoną dzielić życie, problemy, wszystkie zmartwienia i radości i wtedy doszłoby do zdrady - świat się wali. Bo podejmowanie decyzji nie jest takie proste i jednoznaczne. Choć Twój przypadek też nie należy do łatwych, bo jest dziecko.
Ty dostałeś od losu dar - szczęście w nieszczęściu, że masz to na samym początku. Jeśli dobrze to przepracujesz, uratujesz siebie. Jeśli zbyt pochopnie, do końca życia możesz nie mieć do siebie szacunku, że mogłeś na spokojnie temat podjąć, dając sobie czas, a postąpiłeś inaczej chcąc powrotu do miłości.
Uwierz mi - wasza miłość, wasz związek będzie przechodził różne meandry - ta miłość początkowa jest najsilniejsza emocjonalnie, ale też i najgłupsza. Teraz na samym początku masz szansę, by wasz związek już do końca życia był mądry i dojrzały. Ja tą "szansę" dostałem po 6 latach małżeństwa - też niby szybko. Tyle, że już z innymi zobowiązaniami, z innymi przeżyciami, gdy kawałek życia się już razem jednak przeszło. I ma się żal, że ta druga strona tego nie doceniła. Tych przeżytych lat wspólnej doli i niedoli.
Przez wzgląd na dziecko na pewno nie podejmowałbym decyzji szybkich, pochopnych, na już. Przemyśl to nawet i setny raz. No i mam nadzieję, że żona chce z Tobą rozmawiać. Szczerze. Bo w takiej sytuacji jak ta nie ma miejsca na nieszczerość i budowanie kolejnego muru. to podstawowy warunek - 100 % szczerości. Nawet tej do bólu, o której wspomniała Bacello. Niejednokrotnie usłyszysz właśnie rzeczy, których nie zapomnisz do końca życia. Ale pośród tego usłyszysz też rzeczy, które pomogą Ci zrozumieć Twoją żonę, jej pragnienia, co w niej siedzi. To klucz do uratowania was.
Tak, to najprawdopodobniej spowoduje, że w końcu żona weźmie odpowiedzialność za swoje życie, swojego dziecka i prawdopodobnie twoje. Wszystkie inne zabiegi są przy tym cieniutkie i o wątpliwej skuteczności.
Małe ryzyko, że nie wróci ?
Ale to też jest korzyść.
Milord, a to jak zdrada następuję po 20 latach małżeństwa to jest jakoś bardziej "normalna"? Jak coś nie gra, to nie patrzy na zegar. Może u niej nie grało od początku, a nawet wcześniej...
Mikołajek, najgorsze że nie żałuje, że nie przeprasza. To by oznaczało, że dla niej nie był to błąd, więc i trudno o jakąkolwiek refleksje. Piszesz ważną rzecz, że starasz się żyć według honoru. Wiesz, tego kim Ty jesteś nikt Ci nie odbierze, ani ja ani ona. Czasami trzeba dostać po gębie by zobaczyć w sobie kogoś silnego.
To nie kochanka, ale sypiam z nią,
Choć śmieją ze mnie się i drwią.
Mikołajek nie napisze czegos czego tu nie napisano. Skoro nie przeprosila i nie okazala nawet w minimalnym stopniu ,ze jest jej przykro i widocznie nie zalezy jej na malzenstwie i na tym abys jej wybaczyl.
Do tego wszystkiego powiedziala,ze juz Cie nie kocha i jak pisali forumowicze wyzej siedzisz na bombie z opóźnionym zapłonem. To tylko kwestia czasu kiedy pojdzie do innego albo do tego Marcinka.
Post doklejony:
Ślub to poczatek nowego życia w glowie się nie mieści,że osoba która kochamy iż która wiążemy swoją przyszłość daje nam takiego kopa. Tacy ludzie są żałośni.
Nie moge się z tym zgodzić...
Skoro nie przeprosiła..i nie okazała skruchy...mozliwe że ma małą świadomośc krzywdy która wyrządziła...
A to znów wraca do tego co pisąłem...
Zycie codzienne zasłoniło wyobrażenie o małżeństwie...poprostu zmierzyła się z rzeczywistością i przegrała...
Czy jest złym człowiekiem? A komu z Nas to osadzać...
Mikołajek...pogadajcie szczerze....jeśli nie umiecie..piszcie do siebie...jeśli nie umiecie....to nagrajcie sobie swoje żale...
Może faktycznie tak jest że Tobie było dobrze i nie zauważyłes jak Jej jest źle....lub poprostu umkneło Ci....(co jest jak najbardziej naturalne w dzisiejszym życiu)
Gdzies przeczytałem że dawniej było mniej rozwodów....bo presja społeczna, brak przyzwolenia..itd...
Ale to nie do końca prawda.....nasi rodzice byli wychowani w tym że jak się coś zepsuło to sie naprawiało (pamietam do dzis że jak się zepsuła pralka to tato siedział całą noc i naprawiał) teraz jak się coś zepsuje ... niestety siegamy po nowe...
Więc pomyśl .... może posuły się wasze relacje..Ty tego nie zauważyłes..Ona sięgneła..nie tyle po nowe.....ale po znane...
Czasami jak nie możemy sobie sami poradzić z naprawą...idzmy do specjalisty..polecam Wam obojgu...
Powodzenia..
Troszke "pokiereszownay" przez życie, ale na własne życzenie.
milord napisał/a:
Po pół roku?????????????
Oddałbym z całym dobrodziejstwem inwentarza. I jeszcze dopłacił.
A ja tam się zgadzam z milordem, bo choć zdrada boli tak samo, niezależnie czy minęło pół roku czy 20 lat, choć niesie ze sobą takie same skutki, to jednak ta pierwsza, która pojawia się wtedy, gdy powinny być jeszcze motyle, ogrom fascynacji, mega pragnienie niemal nie rozdzielania się, wróży gorzej na wspólne jutro. Dla mnie związek z takim czasowo umiejscowieniem zdrady, jawi się jako nietrafiona decyzja, zły wybór...
W sumie paradoksalnie należałoby się cieszyć, że nie uwikłało się w kolejnych naście/dziesiąt z wszelkimi konsekwencjami typu wiek, dzieci sztuk 3, wspólne dobra doczesne, kredyty, zaczęte przedsięwzięcia, pies, kot etc.
Znowu za milordem, oddałabym z całym dobrodziejstwem i dopłaciła do przesyłki door-to-dorr...
JakichWiele, generalnie masz rację. Na początku małżeństwa takie rzeczy zdarzyć się nie powinny. Nie wróży do dobrze, ale jak sama napisałaś jeśli się nie uda to w jego przypadku nie okaże się po 20 latach, że to jednak zła kobieta była. Zastanawia mnie jedno, czego się nie dowiemy. Może już przed ślubem nie grało, może brak było komunikacji, a ślub to próba odczarowania rzeczywistości, że jakoś to będzie, że coś to zmieni. Czasami potrzebny jest mocny kop żeby zacząć pracować nad sobą. Brak skruchy przekreśla jednak całkowicie wszystkie rozważania.
To nie kochanka, ale sypiam z nią,
Choć śmieją ze mnie się i drwią.
Raczej nie zapomnisz nigdy, ale mozesz odnosic sie kiedys do wspomnien obojetnie, lub sztuczkami sprobowac wspomnienia pomieszac z wlasnymi doswiadczeniami.
Zaufanie - nawet jesli odbudujesz - na co zejdzie lata, to nie bedzie juz nigdy tak samo silne, jak kiedys. Choc moze to dobry czas na rewizje, zeby przefasonowac swoj slownik - czego jestem zwolennikiem - i ze moze wczesniej nie bylo zaufania do zony, tylko wygodne plawienie sie w bezmysleniu, jakiejs przedziwnej pewnosci, ze oto teraz to jest moj nowy dom (zgodnie z moja teoria zmiany domow czlowieka: dorasta i zmienia jeden bezpieczny dom: rodzice-Ty na inny dom: inna kobieta-Ty, przenoszac przy okazji znaczna czesc przyzwyczajen z AUTOMATU, jak np. pewnosc, ze ten oto twor sie tak samo nie rzpadnie, jak poprzedni twor - dom rodzinny) i ze mozna czuc sie w nim bezpiecznie i zajac swoimi sprawami na 100%.
Glowa - tak, przestanie o tym myslec, ale pod warunkiem, ze przegadasz swoj problem, najlepiej ze swoja kobieta. Przegadasz - do obrzydzenia. Zrodlo: "After Affair" - ksiazka dla ludzi pragnacych zyc znowu ze soba po zdradzie.
O jakiej pewnosci mowisz ? Takiej, ze ktos nie dotrzymuje slowa ? Rozumiem, ze wybrales partnerke ze wzgledu na wyjatkowo silna umiejetnosc dotrzymywania slowa, czy sie myle, hę ? Jesli wyczuwasz ironie - to dobrze, bo wiesz, ze zgodzisz sie ze mna nie mozna - a to znaczy i tez, ze sam sobie odpowiedziales na pytanie. WIesz tez, ze sytuacja tyle uczy czlowieka, ile on sam chce z niej wyciagtnac nauki. Tyle.
Kola czasu nie cofniesz. Ale mozesz cofnac swoja przysiege - malzenska. Mozesz powiedziec - rozmyslilem sie, przepraszam, juz nie chce byc Twoim mezem. Nie sztuka jest bowiem dokonywac jedynie dobrych wyborow; sztuka jest umiec naprawiac zle.
Mikołajku - przerabiałem, a w pewnym sensie nadal przerabiam to samo! Zdrada, brak skruchy, złość na mnie itp. Nie mówię tutaj o słowa - one nawet padały, że "przykro", że "żałuje", ale "żałując" wciąż potajemnie ciągnęła "znajomość" z tamtym... Kochankowie (i kochanki) mają nad nami, małżonkami tę przewagę, że nie są na co dzień. Dają powiew świeżości, tajemniczości, odkrywania... My tego na co dzień dać nie możemy zajęci borykaniem się z życiem, pracą, finansami, zmęczeniem itp.
Nie dam Ci rady, bo sam nie wiem co mam robić. Mogę tylko potwierdzić to, co napisali poprzednicy, co wyczytałem w moim wątku i w wielu innych tematach na tym forum: czytaj między wierszami, interpretuj zachowania, bądź czujny!
A przede wszystkim walcz o odzyskanie poczucia własnej wartości! Nie szanujesz siebie, bo ona Cie opluła, wgniotła w ziemię i zwyczajnie skrzywdziła? Rozumiem co czujesz, bo sam mam podobnie. I teraz właśnie głównie z tym walczę. Bo wiem, że nie tylko moja żona, ale żadna inna kobieta nie będzie chciała żyć z facetem, który facetem nie jest, który nie zna swojej wartości i jest "biedną małą obsraną pszczółką" (sorki za wyrażenie).
Bądź egoistą, bo masz teraz do tego pełne prawo! Co byś nie zrobił, nie będzie to bardziej egoistyczne od jej postępowania!!! Postaw konkretne warunki i albo ona je spełni, albo do widzenia. Być może już po tygodniu sama będzie wiedziała za kim bardziej tęskni. Jeśli za Tobą - macie szanse. Jeśli za nim - nie ma już o co walczyć!!!
Myśl o sobie, o swoich emocjach, uczuciach, o swojej męskości. Nie daj się wbić całkowicie w ziemię! Nie daj się zniszczyć!
Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia, niezależnie od tego co zrobisz, co wyjdzie. Obyś TY był szczęśliwy!!!
Pozdrawiam
Rbit "kolejna zdrada to chyba tylko kwestia czasu i okazji"- a jaka następne.Z opisu sądzac jest 90 % że tamten romansik trwa nadal.A poza tym tak jak zostało to załatwione to wręcz zachęta do następnej zdrady.Zero "kary" dla niewiernej, zachęci ją do podobnych czynów w przyszłosci.