Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
szukając informacji w dyskusji z Bobem, znalazłam coś niezwykle interesującego, wklejem WAm fragmenty do poczytania, nie chodzi mi o dyskusję czy autor ma rację czy nie tylko uważam że jest to ciekawe podejście do spraw kobiet i mężczyzn i wiele wyjaśnia.
" Jak mówił Ortega, zadaniem kobiety jest być ideałem dla
mężczyzny. Mężczyzna ma natomiast pomagać kobiecie, bronić jej, uspokajać ją i chronić, a to wszystko powinien czynić z czułością. A więc tak, jak do kobiety należy zachwycanie mężczyzny, do niego należy
zdobywanie małżonki, to znaczy, zdobycie jej i posiadanie jej przychylności, tak by czuła, że ma opiekę,
że ktoś o nią dba, że nie jest sama. Jeśli kobieta ogólnie rzecz biorąc potrzebuje tej
komplementarnej pomocy, to nie z powodu własnej nieudolności. Wynika to z delikatności jej miłości:
kobieta posiada większą zdolność do cierpienia oraz do odkrywania i przeżywania cierpień innych.
Dlatego potrzebuje mieć obok siebie kogoś, kto by jej w tym cierpieniu towarzyszył i dawał poczucie
bezpieczeństwa.
Profesor Rojas, psychiatra
wspomina o takim zjawisku: Kobieca uroda na początku budzi w mężczyźnie
podziw, który popycha go do działania.
Atrakcyjna kobieta wywołuje w nim dwie następujące po sobie operacje: najpierw budzi zainteresowanie i
wyciąga mężczyznę z jego zwyczajnego stanu, zwracając jego uwagę, każąc mu się zatrzymać.
To prowadzi do drugiej rzeczy: zachęca do poznania jej lepiej i do dowiedzenia się, jaka jest od wewnątrz. Celem jest dotarcie do jej wnętrza. To znaczy, że kobieta posiada tajemniczą zdolność
wywoływania u mężczyzny fascynacji albo podziwu. Zdaje się często, że mężczyzna jest taki, jakim
kobieta chce żeby był! Ale ta zdolność powodowania fascynacji powinna być wykorzystywana w
odpowiedni sposób: kobieta wygrywa wojnę, jeśli wytacza bitwę na swoim terenie: atmosfera pokoju i czułości jest tym, co podoba się mężczyźnie i co czyni go bezbronnym. Kobieta i mężczyzna przeżywają
miłość wzajemnie się dopełniając, tzn. każde na swój sposób: on, przez miłość zdobywczą i dominującą;
ona poprzez miłość, która każe się prosić sprawiając wrażenie, że chce uciec i która
w gruncie rzeczy nie jest niczym innym jak bardzo psychologicznym i delikatnym
sposobem pobudzania u swojego męża pragnienia zdobywania. On zdobywa i dominuje; kobieta
stymuluje i kieruje dominacją mężczyzny, co oznacza tyle, że dominuje nad nim dwukrotnie. Kobieta nie musi bronić swojej godności tłumiąc (starając się udaremnić) dominujący charakter miłości swojego
męża, ale popierając miłość zdobywczą, która będzie panować, żeby służyć. Kobieta, dzięki swemu
odwiecznemu urokowi który ma charakter prawdziwie duchowy powinna uduchowić
dominację mężczyzny, tak by stało się ono panowaniem w służbie rodziny.
A jeśli kobieta
nie dominuje swoim duchowym nastawieniem, jeśli nie umie wywołać fascynacji przy pomocy swej
szczególnej i bogatej miłości, w końcu przegrywa i ponosi ryzyko, o którym Bóg przestrzegł Ewę po
grzechu pierworodnym, a o którym możemy przeczytać w Księdze Rodzaju: «On będzie panował nad
tobą!» (Rdz 3,16). Ale panowanie mężczyzny nie jest duchowe, jest cielesne: narzuca się więc prawo
silniejszego fizycznie i w ten sposób tyle kobiet nie umiejąc przyciągnąć mężczyzny duchem i
myśląc, e się wyzwoliły wchodzi w zaułki bez wyjścia, cierpi, pozwala, by je traktowano w
sposób niegodny (prowokuje do tego!), poddaje się panowaniu siły zmysłowości mężczyzny i traci swoją
wolność i swój urok. To kobiety, które zrezygnowały z ważnej misji każdej niewiasty: uduchowienia
miłości mężczyzny.
Trzeba jeszcze przestrzec przed innym
niebezpieczeństwem: zakochanie oznacza radość i bycie pociąganym przez jakąś osobę, która jest
jedyna, niepowtarzalna, całkowicie oryginalna, niezastąpiona. Ale ta niepowtarzalność powinna
pochodzić, przede wszystkim, z ducha, nie z ciała. Inteligentna dziewczyna wie, e jeśli chodzi o ciało jej
miejsce może zająć jakakolwiek inna i że grożąca jej konkurencja jest zażarta i nielojalna (w dzisiejszych
czasach niczego się już nie szanuje). Zalet wyznaczających różnice trzeba szukać na obszarze, który nie
zna granic: w sferze ducha (we wnętrzu), a nie tylko w tym, co jest czysto cielesne"
ze strony: http://byy.pl/Ortega/
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Trzeba jeszcze przestrzec przed innym
niebezpieczeństwem: zakochanie oznacza radość i bycie pociąganym przez jakąś osobę, która jest
jedyna, niepowtarzalna, całkowicie oryginalna, niezastąpiona. Ale ta niepowtarzalność powinna
pochodzić, przede wszystkim, z ducha, nie z ciała
wielu myśli jak można się zakochać w kimś nie cieleśnie
a powiem wam, że można i to jest to!!
ona poprzez miłość, która każe się prosić sprawiając wrażenie, że chce uciec i która
w gruncie rzeczy nie jest niczym innym jak bardzo psychologicznym i delikatnym
sposobem pobudzania u swojego męża pragnienia zdobywania.
No i to by mi wiele wyjaśniało... Tylko nie wiem czy powinienem się z tego cieszyć, bo ile można
Finko, to jest bełkot jakiego dawno nie czytałem. Chyba dwukrotny poziom abstrakcji, ja tego nie ogarniam.
Początek jest niby zrozumiały, opis jak to się zaczyna. Ale w pewnym momencie jest już taki szyfr, typu:
Cytat
On zdobywa i dominuje; kobieta
stymuluje i kieruje dominacją mężczyzny, co oznacza tyle, że dominuje nad nim dwukrotnie. Kobieta nie musi bronić swojej godności tłumiąc (starając się udaremnić) dominujący charakter miłości swojego
męża, ale popierając miłość zdobywczą, która będzie panować, żeby służyć. Kobieta, dzięki swemu
odwiecznemu urokowi który ma charakter prawdziwie duchowy powinna uduchowić
dominację mężczyzny, tak by stało się ono panowaniem w służbie rodziny.
że gdyby nie to, że to ksiądz katolicki napisał, to bym zaczął myśleć, że to ze mną coś nie tak.
Dobrze by było, żeby ten pan spędził parę lat w związku z kobietą, a potem o tym pisał. Bo sam początek jest dobry - pewnie zakochiwał się niejednokrotnie, to wie o czym pisze.
[dopisane]
Po konsultacjach z Martą udało mi się rozszyfrować ten fragment. Chodzi o to, że baba ma mu się dawać bzykać i ma sobie wklejać do głowy, że przez to "popiera miłość zdobywczą" i "służy rodzinie". Niestety, smutne i żałosne. Ale faktycznie, "trzyma" biblijny charakter.
Żeby nie było niekonstruktywnie, również wkleję coś interesującego:
Całkiem niedawno temu narodziła się dziewczynka o wdzięcznym imieniu Joanna, ta dziewczynka rosła i poznawała świat, doświadczała przygód i poznawała różnych ludzi - swojego tatę i mamę, brata, chłopców i dziewczynki, mężczyzn i kobiety. Wszystkie zdarzenia i wszystkie poznawane osoby wpływały na obraz świata jaki kształtował się w umyśle dziewczynki, później nastolatki, w końcu kobiety. Dziewczynka jest już kobietą, która ciągle pozostaje zdumiona tajemnicą świata i z pomocą innych i swoją odkrywa sekrety związków z ludźmi.
Dla dziewczynki i kobiety największą a zarazem mistyczną, niedoścignioną tajemnicą pozostawało stworzenie udanego szczęśliwego związku z mężczyzną, związku, w którym każdy ma równe prawa i równe szanse związku, w którym ... Upss chyba za dużo powiedziane, bo najpierw w światopoglądzie dziewczynki-kobiety nie było równych praw w związku z mężczyzną, lecz była relacja, w której dziewczynka -kobieta pozostaje księżniczką , rzucającą swe rozkazy, a rolą księcia tego jedynego, bohaterskiego i niezmordowanego pozostało ich rozczytywanie odkrywanie i spełnianie. Jakie zadania miała zatem księżniczka wobec księcia ? Hmm, to ci trudne pytanie, bowiem rolą księżniczki było grymaszenie, obdarzanie księcia łaskawym spojrzeniem ot mimochodem i wydawanie rozkazów, a odmowa ich wykonania odbierana przez księżniczkę jak odrzucenie i nie umiłowanie.
I tak kręcił się obraz relacji damsko-męskich, dopóki dopóty nie nastąpiła istotna konfrontacja i zderzenie z realiami życia.
Tworzenie związku kobiety z mężczyzną wydaje się totalnie trudne i z
założenia niemożliwe, tyle różnic w budowie mózgu, co stanowi swoiste trudności, funkcjonowanie emocjonalne wynikające między innymi ze struktury mózgu a także jako spuścizna socjalizacji powoduje iż odechciewa się budować związki, jednak podejmujemy to wyzwanie zależy nam na tym, by związek, małżeństwo udało się. Z czym zatem musimy się zmierzyć, by powiodło się i byśmy już razem jako para współpracowali ze sobą byli szczęśliwi, kochający na rzecz naszego związku, naszej rodziny.
Przewrotnie śmiem wysunąć tezę, iż istotnym jest poradzenie sobie głównie ze swymi nierealnymi oczekiwaniami i wymaganiami, które sprawiają, że związek i nasz partner któremu na nas piekielnie zależy nie ma szans na wstępie. Oczekując, by druga osoba zachowywała się w określony i oczekiwany przez nas sposób dopiero wówczas zasłuży na naszą miłość i względy skazujemy ją na rezygnację z własnej tożsamości, z własnych nawyków, z własnych potrzeb aspiracji, własnego Ja. Biorę pod uwagę jedynie sytuacje, w których relacja jest absolutnie proszę nie odnosić tego do sytuacji w których mąż bije żonę i dzieci czy im zastrasza i grozi bowiem taka relacja jednoznacznie wskazuje na zachwiana równowagę emocjonalną związku i destabilizację całego systemu rodzinnego, wymagającą długotrwałej terapii.
Zatem pierwsze kwestia, na jaką zamierzam zwrócić uwagę to ukierunkowanie wymagań i oczekiwań wobec partnera na siebie i podjęcie wyzwania nad zastanowieniem się co ja mogę zrobić dla tego związku, ile jak mogę z siebie dać i jakie swe zachowania mogę zmienić,
dostosować razem z partnerem by uelastycznić nasz związek. Jednocześnie pamiętając o zachowaniu szacunku do samego siebie, swej godności, partnera, dzieci.
Kolejną być może najtrudniejszą kwestią pozostaje skoncentrowanie się na sobie i swoich nierozwiązanych konfliktach, kryzysach osobowych czy przeżyciach związanych z naszą własną rodziną pochodzenia, czyli rodzicami, dziadkami, rodzeństwem. Często nierozwiązane trudności z okresów wczesnodziecięcych, dziecięcych, młodzieżowych "przenosimy" na relację z partnerem, ujawniając je poprzez nasze nieadekwatne oczekiwania i wymagania. Rozwiązania tak głębokich kryzysów często wymaga wsparcia i towarzyszenia doświadczonego terapeuty, który wspiera w rozumieniu i rozwiązaniu trudności.
Przyglądanie się sobie swoim marzeniom, oczekiwaniem i skonfrontowanie
ich ze świtem realnym, wyłuskanie tego co możliwe, realne umożliwi życie ze sobą w zgodzie i w spokoju. Przyjrzenie się sobie i prowadzenie rozmowy szczerej samego ze sobą
umożliwia prawdziwe i szczere relacje z innymi. Pozostawanie ze sobą w konflikcie i w poczucie nieświadomości swych przeżyć, uczuć, dylematów utrudnia i często uniemożliwia budowanie otwartych, pozytywnych relacji z innymi ludźmi. Z kolei najłatwiejszym jest koncentrowanie się na błędach innych ludzi, na błędach partnera, partnerki, na jego niedojrzałych zachowaniach, porażkach, na tym, co nie spełnia naszych oczekiwań i
wydobywanie ich na światło dzienne. Natomiast by budować dobry związek warto przyjrzeć się sobie i temu czego my potrzebujemy, jak my sami możemy poukładać swój świat i rozwijać dojrzałość, która pozostanie naszą siłą w tworzeniu dobrego związku.
Uważam za istotne podjąć kwestie zachowań uznawanych za typowo kobiece i tych typowo męskie, bowiem od zarania dziejów istniały zajęcia przypisane wyłącznie kobietom i wyłącznie mężczyznami, co miało swe uzasadnienie biologiczne, psychologiczne. Obecnie następuje transformacja społeczno-kulturowa. Socjologowie, psychologowie podejmują tematy związane z zamianą ról, bądź z rozwojem męskich cech u kobiet
czy kobiecych cech u mężczyzn. Przedstawia się to następująco: kobiety uzyskały wiarę w siebie, swe zdolności i umiejętności i realizują je już nie tylko w domu ale na płaszczyźnie zawodowej, w której nie mogły się rozwijać i uczestniczyć przez wieki. Kobiety zyskały i rozwijają cechy, niegdyś uważane za wyłącznie męskie, są przedsiębiorcze, potrafią
organizować firmy i zarządzać innymi, fakt, iż pozostają ciągle dyskryminowane na rynku pracy.
Zmierzam do tego, iż z łatwością społeczeństwo zarówno kobiety jak i mężczyźni w większości zaakceptowali takie zmiany w strukturze osobowości i zachowaniu "nowej kobiety". Panie świetnie się czują spełniając się zawodowo i mogą rodzić dzieci, obciąża je to bardzo, jednak jak to się potocznie mawia "dają sobie z tym radę". Męski świat również nie pozostaje statyczny bowiem mężczyźni również doświadczają swoistych przemian.
W jednym z blogów autorka pisze, że awans kobiet i zmiana ról społecznych powoduje niespotykany wcześniej w dziejach ludzkości kryzys tożsamości mężczyzn i chłopców. Na naszych oczach zmienia się wizerunek mężczyzny. Trzeba przewartościować nasze myślenie o płci - twierdzi psycholog Barney Brawer, kierownik programu Boys Projekt na Uniwersytecie w Bostonie. Wyniki badań jego zespołu są zaskakujące : ponad połowa nastoletnich chłopców czuję się zdominowana przez dziewczyny , ponad połowa dorosłych mężczyzn ma kompleks "gorszości" w stosunku do kobiet - sami siebie uważają za mniej zaradnych ,gorzej zorganizowanych , bardziej podatnych na stresy, mających słabszą wolę ,bardziej ulegający pokusom (zdrada partnerki, korupcja, napad rabunkowy), niepotrzebnych i brudnych. Czy ta niska samoocena jest obiektywna? Fakty mówią, że TAK. Mimo to w Polsce mężczyźni na ogół nie przyjmują ich do wiadomości. U nas pozycja mężczyzny jest wciąż bardzo silna , nie można mówić o zmianie ról społecznych ,raczej o ich wyrównaniu - Twierdzi Adam Górecki socjolog , psycholog. - Do zmiany ról społecznych jeszcze u nas daleko. To wiąże się ze specyfiką polskiej kultury, która wciąż jest kulturą patriarchalną. W związku z tym nie obserwujemy u nas kryzysu tożsamości mężczyzn. Inaczej jest w wielu krajach Europy, zwłaszcza w krajach skandynawskich. Jednak zmiana roli i sytuacji kobiet wywołuje zmianę w funkcjonowaniu mężczyzn istnieje akceptacja kobiet podejmujących nie pisane im do tej pory zadania, mężczyźni przyzwolenie na zmianę uzyskują zapewne mniejszą. W kulturze polskiej przyzwolenie na zmianę statusu silnego mężczyzny może spowodować gorący sprzeciw samych mężczyzn, którym zmiana sama w sobie kojarzyć się może dość nieprzyjaźnie. Jednak przyzwolenie sobie na bycie "miękkim " wrażliwym mężczyzna, który też potrafi płakać i robi to dla oczyszczenia siebie czy zwyczajnie z powodu bólu może nie nastąpić jako oznaka słabości i straty autorytetu. Kultura patriarchalna upośledziła mężczyzn odbierając im zachowania przynależne kobietom, płakanie, rozmawianie o intymnych sprawach, czy nawet wypełnianie pewnych obowiązków domowych. Obdarła im odbierając możliwość pełnego przeżywania smutku, żalu, rozczarowania, tęsknoty, przeżywania, nazywania i rozmawiania o przykrych i trudnych uczuciach. Od małego matki kultury patriarchalnej "wiedzą" co powinni przeżywać synowie: "Taki duży chłopiec a płacze", "Płaczesz jak dziewczynka", słynne "Chłopaki nie płaczą", "Nie przychodź z rykiem do domu". Chłopcy i mężczyźni wychowani jako wytwór patriarchalnej kultury zapewne z trudnością budują związki z kobietami, które są "wyzwolone"
wiedzą, że oczekują od mężczyzny zaradności samodzielności a jednocześnie wrażliwości i czułości, chcą by tak jak i one byli trochę męscy i trochę kobiecy. W tym miejscu warto przytoczyć koncepcję osobowości Carla Gustava Junga, ucznia Sigmunta Freuda, która
zakłada, iż jednym z elementów struktury osobowości jest nieświadomość zbiorowa, która wyraża się poprzez archetypy. Archetypy- czyli uniwersalne formy pojęciowe zawierające spory ładunek emocjonalny. Ich źródłem są utrwalone w psychice zapisy powtarzających
się przez wiele pokoleń doświadczeń. Między innymi do archetypów należą:
- anima- archetyp kobiety u mężczyzny
- animus- archetyp męski u kobiety
Mężczyzna pojmuje naturę kobiety dzięki swej animie, kobieta zaś zdolna
jest rozumieć naturę męską dzięki animuszowi co oznacza, iż wraz z uzyskiwaniem coraz to większej dojrzałości społeczno-emocjonalnej lepiej pojmujemy mężczyzn pielęgnując w sobie pierwiastek męski - animus natomiast mężczyzna coraz to lepiej rozumie kobietę przez rozwijanie w sobie pierwiastka kobiecego - animy. Upraszczają polega to na tym, iż kobiety często przejmują zachowania męskie uzupełniając tym samym siebie i swe funkcjonowanie, uczą się od mężczyzn i odwrotnie mężczyźni przejmują zachowania kobiece, uczą się od kobiet. Jednak cały szkopuł w tym, iż nie każdy pozwala sobie na doświadczania w sobie męskiej czy kobiecej strony w postaci uczuć, zachowań, postaw. Broni się przed tym, zamykając się na doświadczanie kwintesencji męskości lub kobiecości. Zmniejsza szansę lepszego rozumienia swego partner, partnerki.
Jeden z poważanych w Polsce terapeutów - Bert Hellinger pisze, że w związku pozostaje ważnym uszanowanie różnic jakie ujawnia każdy z partnerów tworząc intymną relacje, dwie osoby które spotykają się początkowo pozostają dla siebie zupełnie obce jednak wraz z rozwojem intymności i zaangażowania doświadczają siebie jako podobnych ale i różnych. Każdy z nich pochodzi z odmiennych środowisk rodzinnych, każdy ma częściowo zbieżne i częściowo odmienne przyzwyczajenia i nawyki, każdy z nich ma inne doświadczenia i co istotne różne sposoby reagowania. Uszanowanie wzajemnych bagażów , doświadczeń pozostaje bardzo ważnym czynnikiem rozwoju i satysfakcji ze związku.
Istotnych dokonuje również wskazówek co do par będących rodzicami, otóż, bywa, iż zostając rodzicem "zapominamy" niejako o naszym związku, poświęcamy więcej czasu i energii w pielęgnację i opiekę nad naszym maleństwem, nie angażując się tak bardzo w "pielęgnację" związku. W psychologii mówi się o kryzysie jakiego doświadcza para po narodzeniu zwłaszcza pierwszego dziecka, który to polega na tym, iż z roli małżonków, zakochanych w sobie ludzi role społeczne zmieniają się na rzecz roli rodziców i od chwili narodzenia dziecka młodym rodzicom wydaje się, iż jest to ich najważniejsza rola. Jednak Bert Hellinger zwraca uwagę na to, która z ról ma pierwszeństwo, mówi, iż najpierw jest para- małżeństwo, czego owocem miłości - związku jest dziecko. Zatem pierwszeństwo ma rola małżonka przed rolą rodzica co oznacza, iż w rodzinie należy dbać, pielęgnować miłość i relację małżeńską równie mocno jak rolę rodzicielską. Bowiem dzieci czerpią siły i szczęście obserwując szczęśliwych ze sobą rodziców-małżonków, zachwianie równowagi małżeńskiej niestety przekłada się negatywnie na zachwianie równowagi między rodzicami a dziećmi.
Dzieci szczęśliwych ze sobą rodziców, którzy pozostają ze sobą szczerzy, szanują siebie i swoją przeszłość, swoje rodziny odczuwają wiele radości i siły umożliwiającej im rozwój i szczęśliwe dzieciństwo.
'Dzieci szczęśliwych ze sobą rodziców, którzy pozostają ze sobą szczerzy, szanują siebie i swoją przeszłość, swoje rodziny odczuwają wiele radości i siły umożliwiającej im rozwój i szczęśliwe dzieciństwo.
"-Najszczersza z prawda i tak samo działa w druga stronę. Ja już widzę w psychic moich dzieci że dużo pracy przed nami..