Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Chciałabym też mieć to za sobą ,wszystko jest możliwe jeżeli pragną tego dwie bliskie sobie osoby,fajnie,że masz to za sobą dziewczyno.
Ja niestety po tych paru tygodniach mam wrażenie ,że popełniam coraz więcej błędów ,kręcę się w kółko ,szukam punktu wyjścia i nic.
Im bardziej się starałam tym większą niechęć wzbudzam w mężu ,jest skryty nie chce rozmawiać ,miota się ,bardzo agresywnie reaguje
Dzięki finko za słowa otuchy ,Ty pierwsza przeczytałaś mój artykuł ,(Jestem kolejną zdradzoną),dopiero czytając Wasze wypowiedzi pomału dochodzą do mnie pewne fakty.
Natulko, tak jak napisała Ci Finka, powinnaś na początek zrobić taki rachunek zysków/strat. Wbrew emocjom, na czym najbardziej Ci zależy w życiu, co z tego ostało się ostatnio w Twoim związku i z czego jeszcze gotowa byłabyś zrezygnować, żeby go zatrzymać. Zastanów się, czy on nie sygnalizował jakichś problemów ze swojej strony, może coś natury seksualnej? Jeśli coś było, to czy gotowa byłabyś do zmiany swojego podejścia w tym zakresie?
Jeśli będziesz pewna odpowiedzi, zacznij się zastanawiać, czy lepiej Ci dalej iść z nim przez życie, czy też oddzielnie. Jeśli razem, porozmawiaj z nim i przedstaw mu te kalkulacje.
Dobrze by było, gdybyś poprosiła go o szczerą informację, dlaczego Cię zdradził. Nie w jakich okolicznościach, nie jak do tego doszło, ale gdyby pomyślał i odpowiedział, czego mu brakowało, co tam otrzymał.
Natulko ,
Bob i Finka mają rację, zastanów się, przemyśl wszystkie za i przeciw i pomyśl co tak naprawdę oczekujesz. Potem poproś męża o szczerą rozmowę. Rozmowa jest bardzo ważna. I przede wszystkim musicie oboje zdecydować czy chcecie być razem, czy też jedno chce odejść
WITAM.
NIESTETY ,ja wiem ,że muszę porozmawiać .
Rozmawiałam najbardziej szczerze zaraz po tym jak się dowiedziałam ale byłam w takim szoku ,że o wiele nie spytałam ,trochę mi wyjaśnił ,otrząsnął sam się chyba dopiero po paru dniach i sam nie wiedział co mówi .
Jest bardzo skryty pytałam właśnie o to co mi sugerujecie ,jego odpowiedzi są bardzo wymijające ,wiem ,po prostu czuję intuicyjnie,że miota się ,a teraz jak próbuje nawiązać nić porozumienia wrzeszczy ,że nie mam wracać do tego .
Bardzo pewnie się czuje ,wie ,że na razie chce oszczędzić pewne rzeczy ze względu na dzieci, córka jedna jest w takim wieku ,że boję się konsekwencji,wiem ,że i tak relacje jej z mężem nie są najlepsze ,chcę resztkami sił ochronić je ,a w ten sposób jego tyłek za przeproszeniem znienawidziła by go.
Ja na początku i teraz po dowiedzeniu uwierzcie mi starałam się nawet wbrew sobie chciałam być blisko prosiłam o szczere rozmowy ,ale im byłam bliżej tym gorsze jego zachowanie ,gdzieś błądzi ,zastanawia się ,nie patrzy w oczy jak się zna człowieka 20 lat to czuje się pewne sprawy.
Tak myślę ,że odsunę się na jakiś czas ,zostawię to biegowi ,a z drugiej strony boję się ,że w ten sposób dam mu alibi i powody do dalszych kontaktów z tą osobą.Ja chcę walczyć do końca ,tylko pytanie czy jeszcze jest o co ?
W Gdansku u Dominikanów jest psycholog ,muszę chyba pójść dla samej siebie może coś to mi da naprowadzi jak w przypadku takim stępować,co Wy na to?
Natulko, do psychologa zawsze warto, na pewno zada masę trudnych pytań, na które będziesz musiała SOBIE odpowiedzieć. Tak czy inaczej, na pewno na tym zyskasz. Wiesz, trudne sytuacje nas rozwijają.
Natomiast co do męża, to powinnaś pogodzić się z jedną rzeczą, to jest drugi, oddzielny człowiek. Jeśli nie ma w nim chęci do czegoś, to go nie zmusisz. Prędzej czy później, będziesz musiała to zaakceptować. Jeśli chciałby rozmawiać, to można wypracować jakieś porozumienie. Ale to też wymaga nastawienia się przez niego na zrozumienie Twojej strony, Twoich potrzeb, chociażby potrzeby zrozumienia, tego co on zrobił i jego potrzeb, z których wyniknął czyn.
bardzo dobry pomysl zpsychologiem, warto iśc, jednak on nie poda Ci rozwiązania, tylko podpowie jak postepowac, rozwiązanie musi oboje z meżem znaleść.
Ja chodze do psychologa i wiem, że pomaga , napewno bardzije niz grono przyjaciółek, których niespotkała zdrada.
Natulka ja walczę właściwie chyba walczyłam sama niewiewm półtora miesiąca, robiłam wszystko żeby było cacy - uciekał. Poczuł się zapewne pewny ze moja miłośc jest tak wielka ze będzie mógł wracać a ja zawsze będę czekać.
Wczoraj przeanalizwałam wszystko i mam postanowienie, przestać dbać , martwic sie o niego, nauczyć sie obojętności, jak to Finka mi napisała olać go i zając się sobą. Tak żeby to odczuł, ze traci mnie, może wtedy przyjdzie opamiętania. Ja nie mam juz wtej chwili nic do stracenia, jedynie miłość zycia, ale i z tym sobie poradzę.
Natulka dzieci chronie i nic nie wiedza, sa w wieku gdzie rozwija im sie dojrzałosc emocjonalna. Jednak to co teraz się dzieje jest nieuchronne ze zostanie zachwiane.
I tez znam mojego męża 20 lat, i dzisiaj nie potrafi mi w oczy spojrzec, nie potrafi nadal powiedziec prawdy. Wbijam sobie w głowe czy chce żyć z kłamcą, z osobą której tak naprawdę nieznałam. Teraz kiedy patrzę na niego nie widzę mojego kochanego męża, tylko obcego faceta, któy przyplątał się nie wiadomo skąd.A mi jest żal go wyrzucic na bruk.
Tak więc pomyśl nad strategią ratowania, nie daj aby odczuł że cholernie Ci zalezy. ja chyba popoełnił błąd tak robiąc
Tak wiele z nas popełniło ten błąd Migotko! Im bardziej pokazujesz że ci zależy tym bardziej on ucieka! To nienormalne! oczywiście z kobiecego punktu widzenia
Teraz jak ja nie odzywam się do męża, nie dzwonię, nie piszę, to on zaczyna mięknąć.....tylko że ja już nie chcę!
myślę że to nie był błąd raczej coś potrzebnego żeby jak się jednak nie opamięta nie pluć sobie w brodę że nie zrobiłyśmy nic aby pokazać mu że kocham,
jednak tego już Muminka spróbowała, czas mija a on nic, ja nie jestem zdania że trzeba trwać i zaciskać zęby jesli się czuje że nas to już wypala, niech teraz patrzy jak ją traci bo ona nie już tak chce, to może być dla niego wstrząs.
Edytowane przez finka dnia 13.08.2008 14:52:13
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Tak właśnie myślałam ,za bardzo jest pewny i wie ,ze mi bardzo zależy , uczucia się nie oszuka ,on to wykorzystuje ,potrafi mnie zgnoić drażnią go moje łzy czy tak postępuje człowiek ,który kocha , na pewno nie dlatego też tak czuję ,że muszę postąpić w inny sposób ,co będzie to będzie ,
może to śmieszne ale po pierwsze muszę do niego napisać list,bo powiedzieć sobie nie da ,tam konkretnie się określę zamierzam dać ostateczny wybór ,mam dogodną sytuację córka wyjeżdża a ja mam sie opiekować mieszkaniem ,mogę na 2 dni zaszyć się tam a on ma czas na przemyślenia i dostosowanie się do moich warunków .Na dłużej nie mogę bo młodsza córka zostanie z nim .
Jeżeli nie dostosuje się nic to nie da kategorycznie każę się mu wynieść ,a to dla niego problem ,po za tym jest jeszcze coś on od początku najgorzej się bał ,że ktokolwiek się dowie wręcz powiedział jak komuś powiem to koniec z nami ,dupek on zawinił i jeszcze próbuje grać przed innymi do końca ,jaki to on porządny absurd ,ja rzeczywiście nie mówiłam
prawie nikomu bardziej osobą postronnym ,które mnie wspierają i ja mam gdzie wyjść ale nie robiłam tego dla niego tylko dla siebie ponieważ zaczekam do ostatecznej decyzji mojej lub jego ,po co to wszystkim wyjaśniać i tłumaczyć i tak na razie za dużo jak na mnie
On jest bardzo wiarygodny ,cichy i nikt by nie pomyślał ,że on to zrobił,ja sama bym wszystko brała pod uwagę ale nie to .
Muminko,z tego co piszesz mamy podobne uczucia wobec mężów ,i jak to boli ,nigdy nie pomyślałam ,że mnie to będzie dotyczyć a, kto myśli ? Chcę być optymistkom w swojej sprawie i też życzę tego Tobie jak i wielu innym osobą w tej sytuacji.
Moja bardzo dobra znajoma ,do której pierwszej dzwoniłam o pomoc, wsparcie,powiedziała,że Sakrament Małżeństwa ma szczególną moc , wiara czyni cuda ,wiem i resztkami sił chcę wierzyć ,tylko ta druga osoba musi czuć moralność i odpowiedzialność.
Czy mogę spytać ,kiedy się dowiedziałaś o zdradzie i czy powiedział Ci chociaż część prawdy ?
Ja wiem tyle o ile nie jest jedno pocieszające dla mnie ,że to nie był byle kto napotkany ,że zaczęło się od banalnych rozmów ,potem przeradzało w coś poważnego. Odczytując sms tamtego dnia ,z niego wynikało ,że z jej strony to poważna sprawa ,ponoć 40-letnia kobieta tak jak ja czyli poważna ,nie wiadomo jakie miała plany co wiedziała,i czy ma jakiekolwiek skrupuły wiedząc, że jest żonaty ,a może wiedziała same pytania bez odpowiedzi .Odkrywając zdradę wolałabym dowiedzieć się ,że to był zwykły wyskok na służbowym wyjeździe ,o ile by było to łatwiejsze ,na pewno większość z nas stara się to różnie tłumaczyć.
Jeszcze jedno pytanie ,czy macie taką ogólną niechęć do wszystkiego ,ja rano wstaję bo muszę ,dom zaniedbany nie jem ,nie mogę spać i pozbyć się myśli a jeszcze na domiar złego mojej koleżanki matka zajmuje się tarotem numerologią i cały czas mówi,niestety ,że nie jest dobrze nie będę pisać konkretów,ja durna w takie rzeczy nie wierzyłam , katoliczka praktykująca, zaczęłam jeszcze tym się sugerować chyba coś z moją psychiką nie tak .
Natulko! Tak wiem co czujesz bo czułam to samo! Jedyną rzeczą która mnie napedzała był mój synek, przeciez musiałam go ubrać, dać jeść, pobawic się samochodami (a wolałabym lalkami ) Gdyby nie on to nie wiem co by sie ze mna stało.....a najgorsze, że nie potrafiłam się smiać. Ale powiedziałam sobie, że musze coś z tym zrobić i wymyśliłam sobie że bedę się uczyć uśmiechac od nowa - jadąc rano samochodem do pracy przyklejałam sobie sztuczny usmiech do twarzy i tak jechałam! Myslę że pewnie bardzo głupio wyglądałam, ale może nikt nie patrzył Domyślam się że brzmi to niedorzecznie ale podziałało! Zaczęłam na nowo sie usmiechać, a pózniej to juz wszystko poszło z górki!
Ja miałem podobnie, tylko, że mi nie było do smiechu i wcale tego nie kryłem, ale wczoraj koleżanka z pracy powiedziała, kurde jak fajnie, że wróciłeś, znowu będe mogła tobie podokuczać, ale życie jest piękne!!
Natulko miałam taki stan przez jakiś czas że nic nie sprawiało mi radości, nie chciało mi się rano wstawać ani sprzatać..bałam się że to poczatki depresji,
dobrze że podjęłas konkretne decyzje, niech widzi że nie żartujesz i masz dość,
czy on skończył już tamto? bo jesli nie patrzy w oczy, miga się od rozmów to albo mu głupio albo nie ma jeszcze czystego sumienia...
moim zdaniem nie sugeruj się tarotem a psycholog jak najbardziej.
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Dzięki,Wam nie czuję się sama .
Chciałam dostać się dziś do psychologa ,dużo mnie kosztowała mobilizacja sił na wyjście z domu ,niestety w wakacyjna przerwa skończyłam na rozmowie z księdzem w konfesjonale niezbyt satysfakcjonującej ,nie dawno wróciłam, mąż był ,oczywiście zero rozmowy ,obrażony słuchajcie to absurd jak napiszę przed wczoraj dziwnie się zachowywał ,zmieszany a to źle się czuje itp. więc bez pod tekstów spytałam co go gryzie a on na to ,że mam spier....taka i owaka dawka dla mnie oszałamiająca więc się nie odzywam ,a on nic jakbym to ja zawiniła,więc przy okazji odpowiedź na pytanie czy skończył to co miał i jaki jest szczery ,chyba mnie nie cierpi za to ,że mu przerwałam sielankę nawet jeżeli dalej się będzie spotykał to nie to samo jak żona wie może resztki sumienia.
Teraz poryczałam sobie i otworzyłam portal .
natulko każdy z nas mial niechęć do wstawanie mycia jedzenia.jA w dwa miesiące schudłam 15 kilo i kiedy spojrzałam w lustro zobaczyła starą kobietę.Byłam tak przerażona sobą tak przerażona życiem że wyjście do pracy to jak wejście na ogromną górę.DZielnie wstawałam szłam i pracowałam .Nie pamiętam z tego okresu wiele.Wiem że chodziłam jak wariatka po pokoju i wciąż powtarzałam Ojcze Nasz i zDROWAŚ mARYJO.Miałam wrażenie że tracę zmysły .Mój szef mi bardzo pomógł.A on przychodził do córki w odwiedziny i patrzył na mnie z obrzydzeniem i wcale się nie dizwię bo wyglądałam żalośnie.Byłam do obrzydliwości miła nie krzyknęłam nie powiedziałam złego słowa.Czekałam wierna jak pies a on mnie kopał za każdym razem gdy przyszedł.Był chamski szczycił się tą swoją nową miłościa tym szczęściem.Zawsze pachnący uśmiechnięty z telefonem przy uchu.Jak ja cierpiałam.Chodziłam na terapię i tylko tam się dobrze czułam.Aż przyszedł dzień kiedy powiedziałam dość.Dopóki dam się kopać to nie m,am szans na jego powrót.Najpierw dlatego zaczęłąm walczyć o siebie a potem pomyślałam o dzieciach które krzywdził.Tak szeroko otworzyłam oczy że dostrzegłam że świat to nie tylko on.Zajrzałam na to forum.Trudno mi było opisać swoją historię bo tu obcy ludzie którzy stali się moimi przyjaciółmi.Tu znalazłam pomoc o jakiej mogłam tylko marzyć.I zaczęła się praca nad sobą nad dziećmi.Walka był zażarta ale powoli zaczęłam żyć.Ból był i jest ale mniejszy .Mam doły czasem jestem przerażona i wtedy piszę POMOCY a już wszyscy odzywają się już wspierają i po godzinie zaczyna mi przechodzić.Piszę ci to by ci uświadomić że kopać się nie pozwól.Im więcej będziesz siebie ceniła tym większe szanse masz że wszystko się ułoży.To irracjonalne ale krzywdzą nas ci którzy nas podobno kochali .Będzie cię obrażał niesiedz spokojnie daj w pysk albo powiedz że ma zamknąć buzię.On cię będzie oskarżał o wszystko nawet o brzydką pogodę a tylkodlatego że sumienie drania gryzie i by je jakoś zagłuszyć najlepiej jest obwinić kogoś innego.Stanęłaś na jego drodze do szczęścia i to najważniejszy powód do nienawiści.Każdy z nich jest obrażony bo to najłatwiejsze.Najlepszą obroną jest atak.Wszystko to przeszłam.Jak potrzebujesz na szybko pomocy psychologa psychiatry to w każdym większym mieście jest poradnia interwencji kryzysowej i tam możesz udać się nawet w nocy bezpłatnie.Informacje znajdziesz internecie.KOrzystałam z takiej pomocy w pierwszych dniach i trochę pomogło.Jak masz jakieś pytania to chętnie ci odpowiem.Trzymaj się i nie dawaj draniowi.
dzięki za kolejne słowa otuchy ,pewnie , dziś po tym jak sie nie odzywał od wtorku ja nie wytrzymałam i wypaliłam ,chciałam rozmawiać prosiłam o szczerą rozmowę ,zaczęłam go trochę straszyć i tak nie mam nic do stracenia więcej jak nie pomaga dobrocią to trzeba spróbować tym sposobem, nie wiem co zyskam dobrego ,dostalam klucze od znajomych bo wyjechali , zagrozilam ,że się wynoszę daję czas na ostateczne przemyślenia i zamkniecie spraw ,których nie uregulował jak nie to jak wrócę ma go nie być i oczywiście przestaje to kryć przed rodziną .
On tego najbardziej się bał ponieważ caly czas twierdzi ,że nikt nie ma wiedzieć szczególnie jego mama ,ona bardzo mnie lubi ma lepszy kontakt ze mną niż z nim,może się łudzę na rozmowę szczerą ,ale muszę próbować ,a z drugiej strony mnie to przeraża jak nic nie wskóram i co chciałabym jak najdłużej uchronić moje dziewczyny.
starsza wyjechała a młodszą jeszcze można oszukać
Czy to dobry manewr ?
Mam pytanie długo to trwało u Ciebie ,to znaczy romans męża o ile mogę zapytać ,jeszcze nie zawsze jestem w Waszych tematach.
Wiesz co jest najgorsze jak mu powiedziałam ,że nie może strawić tego co mu przerwałam nie zaprzeczył ,ciągle powtarza w kółko ,że on powiedział co miał do powiedzenia obiecał ,że zakończył a ja mu ciągle przypominam i ma tego dość i przez to nie ma ochoty być ze mną .Wiesz może ja nie rozumiem i w tej sytuacji inaczej myślę ,ale to nie ja miałam się starać naprawić wszystko tylko on skoro ,i powinien zrobić wszystko ,żeby mnie w tym utwierdzić ,wyciągasz rękę pomimo wszystko i to nic nie znaczy przeraza mnie to.
Natulko, tak jak piszesz to on ma starać się przede wszystkim naprawić wszystko bo to on zepsuł,
jego obrażanie się, wulgarne traktowanie Ciebie, brak jakiejkolwiek rozmowy jest nie fer i ja sie nie dziwię że jest Ci ciążko, czy zawsze się tak zachowywał? jakie mieliście relacje przedtem?
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Finko mój mąż zawsze był wybuchowy i skryty nie lubił za dużo rozmawiać ale to dotyczyło różnych innych spraw i zawsze do mnie przychodził pierwszy nawet jak ja go wkurzyłam .
Natomiast w ciągu tego roku kiedy miał romans dopiero do mnie dociera zachowanie dziwne czepiał się o wszystko wszczynał awantury coś mi powiedział niemiłego ja się obrażałam na nawet parę dni a jemu to pasowało miał spokój i wytłumaczenie na swoje postępowanie ,ja też pewne zmiany w zachowaniu tłumaczę chorobą 2 lata temu przeszedł udar co prawda lekki ale to też wpłynęło na zachowanie wiek44 może to miało wpływ na postępowanie i zdradę szukał czegoś ,ja sobie to tłumaczyłam stresem w pracy ,starałam pytać ale zbywał
wiesz.siedzę w tym mieszkaniu od wczoraj ,wyszłam i jestem coraz bardziej przerażona ,nawet głupiego sms co się ze mną dzieje, taka obojętność nie mogę uwierzyć ,to mnie boli bo też ta obojętność dla mnie oznacza jedno on nie chce ratować związku albo tak przeżywa ,że musiał zakończyć z tą kobietą może była mu bliska
jeszcze nie chcę mówić rodzince szukam sposobu i nic.
już nawet nie wracam do tego co było tylko proszę ,żeby mi odpowiedział tak szczerze jakie są uczucia jego co do mnie ,czy chce jeszcze ratować to co zostało ,on ciągle to samo tylko chce mieć spokój,a boję się jak się zupełnie odsunę ,że znowu będzie mu to na rękę ,a gdzie mój komfort psychiczny ja zwariuję tak się mijając pod jednym dachem
Natulko ja przez długi okres czasu nie widziałam co się dzieje.Krzyczał naswoje ukochane dziecko odsuwał się od rodziny był nie czuły więc obrażałam się bo nie umiałam wyciągnąć z niego co się dzieje.Przysięgała że nikogo nie ma że rodzina jest dla niego najważniejsza.Gdzieś zapałałosię to światełko ale zawsze myślałam że jestem nienormalna że wymyślam i miałam wyrzuty sumienia.Seks był dobry i to jakby mnie zwiodło bo pomyślałam że gdyby ktoś był to napewno nie kochał by się ze mną.Pierwszy poważny sygnał był gdy powiedziałam że go kocham a nie jestem osobą która mówi to słowo codziennie i bez sensu.Dla mnie to słowo bylo świetośćią i mówiłam w ważnych m,omentach.Może to błąd.Tym razem nie odpowiedział ja też cię bardzo kocham tylko udał że nie słyszy.Potem go spytałam w żartach co już mnie nie kochasz bo nie odpowiedziałeś oczywiście tłumaczenie bylo głuchotą.Zachowywał sie dziwnie a ja uparta obrażona pomyślałam przyjdzię do mnie bo przecież zawsze powtarzał że jesteśmy dlasiebie stworzeni.A on oddalał się i patrząc w jego oczy byłam przerażona.Tam była pustka.Potem było ciągłe kąpanie się po przyjściu z pracy ze sklepu.Pomyślałam a cóż on tak się non stop myje byl lisotopad pracę miał siedzącą i nigdy tego wcześniej nie robił.Zaczęłam wąchać jego koszule.DZiwnie pachniały i jak wcześniej kładł je do kosza tak teraz wkładał do pralki.Wymówki że zmienił perfumy a przecieżna półkach stały wciąż te same.Było wiele różnych symptomów i powoli zaczynałam być pewna że ktś jestZwierzyłam sie swojej siostrze ale nawet mówiąc to maiłam wyrzuty sumienia bo przecież zawsze był wspaniałym mężęm ojcem.Dużo można by pisać.Reasumując tak mnie ogłupił że przeoczyłam tą chwilę gdy można to było uratować.Wyrzuciłam go po trzech dniach od przyznania SIĘ żę kogoś ma.Uronił drań parę łez wpędził mnie w poczucie winy bo gdybym była inna to on by nie znalazł innej.Wpędził w poczucie winy dziecko mówiąc ze gdyby mi ona nie powiedziała o telefonach to tamto umarło by śmiercią natut\ralną a bylibyśmy razem.TRudno było żyć rzstrząsając to wszystko bo świadomość że coś zrobiłam nie tak czegoś nie zrobiłam była straszna.Przyszło opamiętanie bo jaka mogła być moja wina że za moimi plecami gził się z dziwką że sypiał ze mną i z nią.Mam odruchy wymiotne gdy pomyślę że kochałam się z nim po tym jak on parę godzin wcześniej wyszedł z jej łóżka.Po odkryciu tego szorowałam swoje cialo miałam ochotę myć się w jakimś środku chemicznym.Czułam się brudna.A on drań mówił jeszcze że nigdy on mi nie dorówna w łóżku że jestem wspaniała że nie jest mu tak dobrze z nią jak ze mną.Miałam wrażenie że opowie mi jakie pozycje jak to się odbywa.Jedno co zrobiłam i z czego sie cieszę to nigdy o nią nie chciałam pytać,Nigdy nie pozwoliłam jej poprzez dopytywania się o nią o przyczyny tej zdray wejść jej z butami do mojego domu.Ona dla mnie była nikim i nie istniała.Siebie pytałam dlaczego i choć chciałam czasami zapytać to wiedziałam że to mnie tylko jeszcze bardziej będzie bolało.Teraz jak ktoś chce coś mi o nich powiedzieć mówię że mój mąż umarł i proszę bym mogła go zachować w pamięci jako tego dobrego.Tak łatwiej żyć.MNie chcę sobie wyobrażać ich bo wtedy byłby większy ból.Mam czasami takie głupie myśli że może powinnam to ratować że może za wcześnie się poddałam.Możę gdyby go wtedy zatrzymała tamto by się skończyło,A z drugiej strony kiedy pomyślę o tych trzech dniach to uważam że słusznie postąpiłam.Przez niego wylądowałam w szpitalu psychiatryczny na parę godzin a on zajmował się mną przez jeden dzień przytulał powtarzał że wszystko będzie dobrze.Następnego dnia ja wyłam a on oglądał telewizję i się zaśmiewał z jakiegoś głupiego filmu.To dzieci przy mnie siedziały przyjeżdzała moja rodzina i wszyscy mnie pilnowali.Jak mijało otumanienie lekami zaczęłam myśleć.Dotarło do mnie że jeśli on jeszcze jeden dzień będzie w tym domu to albo zwariuję albo skoczę z bloku na przeciwko.Naprawdę chciałam to zrobić io myślę że gdyby mnie nie pilnowali to skoczyła bym.Ktoś moze powiedzieć wariactwo ale czułam że moje życie nie ma sensu przeżyłam z nim 22 lata i to były dobre lata.Pierwszą osobą z jego rodziny której powiedziałam o tym był mój teśc.Ani się nie zdziwił ani nie pod\szedł za mną.Cóż się dziwić to samo zrobił on i jego córcia z drugiego małżeństwa.Nigdy potem nie poskarżyłam się bo wiedziałam że oni mi nie pomogą a wprost przeciwnie tak mi dali popalić że nawet największy wróg niezrobiłby takiej krzywdy.Wychodziłam z tego powoli małymi kroczkami.Do tej pory mnie oskarża o swoje łajdactwo ale dziś jestem już mądra i mam świadomość że gdyby był ze mną nieszczęśliwy mógł odejść tak poprostu a skoro najpierw znalazł dziwkę a potem mówił że jest nieszczęśliwy to o czymś to śwaidczy.Oni szukają winy w nas bo trudno sobie powiedzieć TAK JEASTM PODŁY TO JA JESTEM WINNY.Zostaw go na trochę w spokoju niech przemyśli niech się zaniepokoi twoja obojętnością.Jak będzie chciał z tobą być to zacznie walczyć .Ty nic nie wskórasz ciągle gadając mu za uszami to jeszcze może spowodi\ować większą złość na ciebie.Poczekaj cierpliwie.Nic nigdy na siłę.Oni przechodzą kryzys wieku średniego mój ma 42 lata i chyba wtedy zaczynają mieć ochotę na sprwdzenie swojej męskości.To ich szczęście jest tak ulotne.Mój od miesiąca z tamtą mieszka i jej córką która jest w wieku naszej córci.Cierpi drań ze mała nie chce go widywać.Ma to na co sobie zasłużył.Wiem że za jakiś czas znudzi mu się tamta bo wszystko co nowe jest piękne.Rozczarował mnie swoim wygląem bo gdy go zobaczyłam po dwóch miesiącach to nie wierzyłam że to on.Gruby żle ubrany.A ja kwitnę staram się zawsze dobrze wyglądać i przez to czuję się o wiele lepiej.Jak mnie zobaczył w bieliżnie taką szczupłą opaloną to gały wlepiał.On spędziła wakacje marnie ja pojechałam za granicę i lepiej mi się wiedzie niż z nim.On ma długi ja oszczędności może nie kosmiczne ale je mam.Zainteresowanie ze strony facetów jes ogromne nawet wczoraj dwoch młodych facetów kolegow mojego siostrzeńca błagało o telefon zachwycało się mną.A ja rosnę choć daleka jestem od zainteresowania się kimś.Ale to miłe i pokazuje mi że świat nie składa się tylko z mojeg mężą.MOże spróbuj trochę odpuścic.Zajmij się sobą pokaż mu że jesteś piękna.Zacznij dbać o siebie tak żeby pomyślal że ktoś jest.Dopóki będziesz jego ofiarą nic nie zyskasz.Pamiętaj że ofiarę się kopie.To długa droga ale wszystko jest do pokonania.PISZ
Natulko, wiem że osoby po udarach mają często zburzenia w okazywaniu uczuć, zmiany nastroju, objawy depresyjne, miałam taki przypadek w rodzinie,
nie zmusisz go do bliskości, możesz mu tylko pokazać że Tobie na tym zależy i poczekać co on na to,
może widząc co traci zacznie robić coś w Twoim kierunku, tak jak piszesz, to oddalenie nie nastąpiło nagle ale było procesem.
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
dzięki dziewczyny ,Bertuniu podziwiam Cię za siłę ja wiem na wszystko trzeba czasu ,każdego historia na tym portalu jest wyjątkowa indywidualna tak jak my i nasze drugie połowy,na ile człowiek musi upaść nisko żeby zaczął się podnosić ,modlę się chociaż tak jak zawsze chodzę do kościoła ciężko mi nawet to przychodzi ,gdzieś na dnie serca czuję ,ze jest iskra nadziei ,moja znajoma ,bardzo neutralna osoba ,nawet nie koleżanka no w jakimś sensie kiedy się dowiedziałam o zdradzie do niej zadzwoniłam o wsparcie duchowe powiedziała ,że sakrament małżeństwa ma szczególną moc,może tak ale my jesteśmy zwykłymi śmiertelnikami
A odnośnie seksu nie miałam go prawie przez rok wiadomo dla czego jak już ja brałam sprawy mocno w swoje ręce to nie miał wyjścia ale wieczny problem ,coś zawsze było nie tak ,jak się dowiedziałam o zdradzie to moje reakcja była tak dziwna w tych pierwszych dniach wręcz dążyłam do zbliżeń jakbym chciała sobie coś udowodnić zatrzymać go całą sobą jak mogłam tak się narzucać ,poniżać oni też chciał ale to takie dziwne ,czy wy też miałyście takie skrajności ?