Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
nowy jestem, ale problem ten sam. no chyba z pewnymi dodatkami, ktore powoduja ze jeszcze bardziej to zagmatwane... przebywam z "rodzina" w uk. zona mnie zdradzila z moim najlepszym kumplem, po imprezie na ktorej troche wypilismy. spal u nas - jak zwykle. ale jak ja usnalem to on zszedl na dol do mojej zony ktora jeszcze sie nie polozyla i jak ona twierdzi zrobil jej drinka do ktorego jej cos dosypal. i potem sie ocnknela jak juz to robili i niby go odepchnela... o niczym nie wiedzialem. ona zaszla w ciaze, on dalej sie pojawial w naszym domu jako moj super kolega. od poczatku mialem watpliwosci ze cos jest nie tak - mamy juz 5 letnia corke i wtedy zona sie tak dziwnie nie zachowywala. urodzila - on dalej sie pojawial... 2 miesiace po rozwiazaniu zony zniknal - wrocil do kraju. ja niedawno zrobilem test dna ktory potwierdzil najgorsze. wtedy ona sie przyznala ze on ja zgwalcil, ale " nie do konca". sam fakt ze to nie moje dziecko niespecjalnie ja przejal - kilka lez i to wszystko. mowila ze mimo podejrzen nic z tym nie zrobila bo sie bala. na policje nie poszla ze wzgledu na bariere jezykowa. a potem zaczela wierzyc ze to nasze dziecko nosi (owszem, wspolzylismy wtedy rowniez - powod moich wymiotow...) twierdzi ze nic jej nie laczylo z nim, i jeszcze mi zarzuca ze sie ociagam z pozbieraniem sie bo ona dla dziecka potrzebuje decyzji... pokochalem to Male ale teraz jak na nie patrze to wstyd mi za moje mysli. co do zony to nie wspomne - ciagle mam obrazy z tej nocy o tym co sie moglo dziac pod moim nosem, w moim domu... nie wiem czy sprobowac ponownie, tak wiele jest do stracenia, bo ja ja kochalem, chyba dalej kocham skoro sie zastanawiam, tylko czy zwycieze moje mysli? nie chce tez tracic kontaktu z dziecmi... nie wiem co robic, a ten emocjonalny roller-coaster mnie wykancza, na dzieci i na zone tez oczywiscie ma wplyw bo o ile dla dziecie probuje nie dac po sobie poznac, to mimo wszystko izoluje sie od wszystkiego gdy tylko mysli wracaja.... a to sie dzieje czesto. i jak tu zyc?
mark29....Witajno nowy jednak sytuacja w której się znalazłeś jak u wielu na tym portalu i w realu bo nie każdy ogólnie ma chęć podzielenia się swoim problemem a Ty szukasz wskazówek ..co dalej i to jest pozytywne bo patrzysz w przyszłość .A wierz mi nie ma znaczenia czy kolega czy zupełnie obca osoba .ból i gorycz ta sama.Piszesz że pokochałeś dziecko i żonę kochasz ...nie rób nic ..aż emocje opadną i zobaczysz .czy podołasz temu wyzwaniu aby wychowywać dziecko kolegi,przecież ta dziecina nie winnajeśli chodzi o żonę Ty może znasz ją lepiej czy mówi prawdę czy kłamie i czy faktycznie jest to tylko jej obrona.Powinniście szczerze porozmawiać i wyjaśnić sytuację .Powodzenia i życzę cierpliwości i wytrwałości oraz rozsądku w podjęciu właściwej decyzji.
Mark, mozliwe ze zona mowi prawde, slyszalm juz o takich przypadkach, zazwyczaj w dyskotekach dolewaja roznych smieci do drinkow.Ze sie nie przyznala,nie poszla na policje, hmm, dla kobiety nie ma nic bardziej ponizajacego i trumatycznego jak gwalt.zapewne bala sie reakcji twojej i otoczenia.TYlko zastanawia mnie jak mogla tak swobodnie witac go w waszym domu?Jesli zrobil to co zrobil?Wiele niedopowiedzen.Dzieci nikomu nic nie winne, sproboj to ogarnac i odseparowc to od nich.Musisz koniecznie dowiedziec sie prawdy, dla swojego spokoju i dla mozlwosci podjecia wlasciwego wyboru, ktory nie bedzie oparty na domyslach.czy rozmawiales z kumplem?
Jesli nie koniecznie to zrob, najlepiej we troje, choc ta konfrontacja bedzie wymagalo sil nadludzkich i opanowania.Jesli jej wersja sie potwierdzi---to nie musze chyba pisac co nalezy zrobic z kumplem, jesli nie.....bedzisz musial wybrac czy chcesz isc dalej z nia czy bez...
No coz, musisz sie liczyc z tym, ze kobiety dzialaja wedlug instynktow, predzej czy pozniej on sie znow pojawi, bo instynktownie bedzie ja ciagnelo do ojca jej potomka. Zamordujesz sie psychicznie z ta kobieta, o ile wczesniej nie przezyles zdrady.
Zeby bylo jasne, jesli to byl gwalt, to wspolczuje jej tego, bo to faktycznie traumatyczne przezycie.
Z doswiadczenia powiem ci tylko tyle, ze kobieta zawsze powie to co chcesz uslyszec jesli boi sie ze straci "opiekuna".
Ja osobiscie nie uwierzyl bym w bajki o narkotykach.
I pamietaj - u kobiety zawsze pojawia sie uczucie w kierunku goscia, ktory ja przelecial (o ile to nie byl gwalt).
Ty podejmujesz decyzje, zycie pisze rozne scenariusze, czasami samo przewraca sie do gory nogami, czasami my musimy mu to zrobic. Ty znasz siebie, ale raczej czarno widze przyszlosc i wychowywanie dziecka ktore wiesz ze nie jest Twoje...
Powodzenia na przyszlosc, pamietaj, ze ufac to znaczy sprawdzac, czyli zyj spokojnie, ale sprawdzaj ja, zaloze sie ze dosc szybko wszystko wyjdzie na jaw.
Aha, mowisz, ze dziecko nie jest Twoje, ale nie wiesz, czy ono jest "Twojego kolegi", no ale tego juz nie sprawdzisz. Pamietaj nie mierz kobiet swoja miara, bo to bedzie bolalo...
Masakra...jak z powiastki typu hentai.
Well, Ty tam jesteś, widziałeś ją, jej reakcje i sposób odnoszenia się i chyba Ty najlepiej możesz ocenić co jest prawdą. Ale, tak między nami Przyjacielu... to jest tak grubymi nićmi szyte...heh
Tak na marginesie, do Mojanz et consortes. Jakiekolwiek rozpatrywanie, w najgorszym ale też, nie oszukujmy się najbardziej prawdopodobnym przypadku, jakiegoś podołania jakiemuś wyzwaniu to obraza, uwłaczanie godności i jakiś odhumanizowany, ponury żart, zwłaszcza w przypadku gdy mu się pod samym nosem w domu puściła. Tia, narkotyki, pozwoliła sie spuścić potem odepchnęła...jak w powistce hentai. Nie ma co, niezłym zdobywca musiał sie poczuć. Jedna rada w takich przypadkach, miksujesz się albo zostajesz z "rodziną", wybieraj dobro ich czy Twoje, jeśli ich to poległeś, bo jak o swoje dobro nie zadbasz to starania o ich dobro szczezną na niczym.
Mark,
Piszesz, że ją kochasz mnie jednak z twojego opisu wygląda na to, że ona cię niespecjalnie. Jeśli ona twierdzi, że to był gwałt to naprawdę ma stalowe nerwy. Bo jak wytłumaczyć to, że nie miała nic przeciwko późniejszym wizytom "kolegi"? No i czy potencjalny gwałciciel przychodziłby w najlepsze bez strachu do swojej ofiary? Nie wiem, może się mylę, ale pachnie mi to historią skleconą na twój wyłącznie użytek. Jeśli nie rozumie, czym dla ciebie jest odkrycie, że dziecko nie jest twoje i "popędza" cię byś się "pozbierał" to nie bardzo widzę chęć wspólnej odbudowy waszego związku, a raczej pragnienie powrotu do status quo. A powrotu nie będzie, bo nic już nie będzie tak jak było. Wasze życie, jeśli ma być wspólne musi oprzeć się o nowe podstawy. Zaufanie i bliskość odbudowuje się bardzo trudno i długo. Moim zdaniem twoja żona bez względu na okoliczności tej feralnej nocy zawiodła twoje zaufanie. Nic, nawet gwałt nie tłumaczy tego, że o wszystkim z tobą nie porozmawiała. Rozumiem jej lęk przed konsekwencjami, ale uczciwiej byłoby spróbować rozwiązać ten problem wspólnie, a nie czekać aż "bomba wybuchnie". Wobec "maleństwa" to też nie fair. Nie oskarżaj się o "złe" myśli na temat dziecka. To całkiem normalne. A poza tym nie jest istotne co myślisz ale co zrobisz. Myślę , że jeśli zdecydujesz się dać żonie szansę to właśnie relacja z dzieckiem będzie dla ciebie najtrudniejszym elementem tej układanki. Obrazy żony w objęciach innego prędzej czy później stracą tę początkową intensywność. Za to będziesz się całe życie zmagać z "innością" dziecka, którego czasem nie będziesz rozumiał a i przypominać ci będzie ciągle o tamtej nocy. I zrozum mnie źle, nie twierdzę, że ono jest winne czemukolwiek. Wiem tylko z własnego doświadczenia, że relacje z nieswoim dzieckiem wymagają żelaznej dyscypliny wewnętrznej i podwójnej cierpliwości.
Daj sobie trochę czasu, nie podejmuj decyzji póki emocje są tak silne. Chyba, że jakieś terminy formalne (uznania dziecka za swoje) cię gonią. W taki przypadku weź pod uwagę , że możesz je zawsze utrzymywać i wychowywać rdobrowolnier1;, a nie pod przymusem wyroków sądowych. Jeśli je uznasz za swoje będziesz miał obowiązek alimentacyjny nawet po rozwodzie. Jeśli twoja żona nie będzie w stanie zaakceptować takiego postawienia sprawy, cóż najwyraźniej nie zależy jej na tobie tak jak tobie zależało na niej.
Nie wiem jak to wygląda w UK, ale sądzę, że gwałt można zgłosić nawet na długo po zdarzeniu. Bez względu na szansę powodzenia śledztwa spróbuj namówić żonę na taki krok. Po pierwsze gwałcicieli trzeba wsadzać do więzień, a po drugie sprawdzisz ile jest prawdy w historii twojej żony.
Pozdrawiam
Manley
I zacznij mysleć trochę więcej o sobie, swojej godności i swojej przyszłości w tym emocjonalnej, słowem zacznij się szanować. Ja wiem, że łyknąłęś historię, zadziałał tu mechanizm wyparcia, większość tutaj to przerobiła.
Pamiętaj, że masz wszelkie prawo ratować siebie, na przekór wszystkim i wszystkiemu. I nie bój się. Budowanie życia na nowo gdzieś indziej i z kimś innym, z czystą kartą też jest fajne. Zakładam oczywiście najgorszy...tfu...wróć...najgorszy scenariusz to gwałt...najlepszy scenariusz w tej ponurej sytuacji. No a z Twojego opisu taki własnie wynika. Nie daj się wkręcić w historię i wychowywanie czyjegoś dziecka z Tą kobietą w imię złudzeń, bo życie sobie zmarnujesz, a i tak najprawdopodobniej jedyną Twoją nagrodą będzie kop w dupę. Masz prawie 30 lat tak jak ja. Chłopie...życie dopiero się zaczyna!
Zaskakuje to, że o wszystkim dowiedziałeś się tak późno. Dlaczego tak późno? Dlaczego Twoja żona nie powiedziała Ci jak podły jest Twój kolega, tylko przyjmowała jego wizyty? Co to za najlepszy kumpel, który dosypuje narkotyki i gwałci żonę? Rozmawiałeś z nim o tym? Dla mnie zaskakujące, bo pierwsze, co należałoby zrobić to wsiąść w auto, i przeprowadzić z nim MĘSKĄ nazwijmy to "rozmowę", bo nawet jeżeli nie był to gwałt, to żona kumpla jest święta. Tak naprawdę, ten facet ZNISZCZYŁ Twoje życie. Jeżeli nie był to gwałt, to uciekaj jak najdalej od tej kobiety, która nazywa się Twoją żoną...
moj zlamany kolega niestety uciekl do PL jak sie okazalo m. in. z powodow finansowych - wisial ludziom kupe kasy. a do nas przyjezdzal podobno aby sie upewnic ze zona mi nic nie powiedziala i ze miedzy mna a nim wszystko ok, bo tak wiele dla niego znacze... on ja o to blagal i przepraszal. a ona sie bala jak moge zareagowac na to wszystko. niestety nie mam fizycznych namiarow na tego czlowieka, jedyne co moglem to go mailem poinformowac ze wiem czego sie dopuscil. on nie wie jakie sa konsekwencje jego czynu - zona uwaza ze jak mu powiemy to to wszystko zniszczy, bo jest szansa (to nie jest pewne - ten czlowiek to nieodpowiedzialne zero) ze on bedzie chcial prawa do dziecka. a ja tego na pewno nie wytrzymam i to oznaczaloby nasz koniec. dlatego poki co jedynie "serdecznie mu zyczylem" jak najkrotszego zycia i jeszcze kilka epitetow dodalem. on napisal ze o sznurku mysli, ale jakos wogole mnie to nie pociesza... zastanawiam sie czy dobrze robie nic nie robiac... krew we mnie kipi jak pomysle ze on o niczym nie wiedzac gdzies sie zaszyl jak szczur i bezstresowo sobie zyje, jakakolwiek prawda w tym przypadku by nie byla... nie wiem czy chec zemsty kiedys we mnie wygasnie, nie wiem czy to mozliwe aby pogodzic sie z zyciem i zaakceptowac stan rzeczy (zaakceptowac - bo zapomniec nie potrafie) takim jakim jest. zona panicznie sie boi konfrontacji z policja w sprawie tego do czego miedzy nimi doszlo, z tamtym czlowiekiem tez nie chce sie juz widziec i slyszec o nim. ona nie chce nic zmieniac. uwaza tez ze jezeli ja nie potrafie sie z tym pogodzic to powinnismy sie rozejsc dla dobra dzieci. ja tez sie z tym zgadzam-dzieci na tym najbardziej chyba cierpia, ale na chwile obecna nie potrafie jej zapewnic na 100% o niczym - zmagam sie z myslami o tym wszystkim, ale czuje sie jakbym bladzil po omacku. zadne rozwiazanie nie wydaje mi sie lepsze... czuje ze chce rodziny, ale czy kiedykolwiek dam rade znow byc wesolym tata i kochajacym mezem???
Śmierdzi ta sprawa strasznie. Zostawienie tego, próba zamiecenia pod dywan zemści się na Was i na dzieciach okrutnie tak czy inaczej.
Jakiego prawa do dziecka może się domagać skoro mu kryminał grozi, kurwa...pomyśl chwilę jasno i logicznie!
Niepokoi mnie to, że łykasz wszystko co Ci żona mówi, a gdzie Twoje zdanie?!. Ja bym nadal posprawdzał meile, smsy i wszystko co się tylko da.
mark29 napisał/a:
uwaza tez ze jezeli ja nie potrafie sie z tym pogodzic to powinnismy sie rozejsc dla dobra dzieci.
Jednym słowem , jeśli nie weźmiesz na barki całej odpowiedzialności za wasz związek to ona umywa ręce ? No to pozamiatane, nie liczysz sie dla niej ani trochę. Chyba, że jako dostawca kasy...
A panicznie się boi Policji bo jej wstyd, czy kolega jakiś groźny? Może jeszcze wizyta u psychologa by coś wyjasniła/pomogła. Jak i na to sie nie zgodzi to się pakuj, im dłużej będziesz w tym tkwił tym bardziej się czuł nikim.
Pozdrawiam
Manley
Obawiam się, że Galland i Manley mają rację. Tłumaczenia Twojej żony są, co najmniej nielogiczne. Kobieta najzwyczajniej w świecie nie sprawia wrażenia szczerej i uczciwej... Temu facetowi w najlepszym razie grozi kryminał, a w najgorszym... Musi się liczyć z tym, że kiedyś się spotkacie, a wtedy raczej nie będziecie niczego wyjaśniać przy piwku?
Nie chcesz błądzić po omacku? To podejmij wreszcie męską decyzję. Facet powinien wiedzieć, czego chce. Albo wybaczasz żonie, możesz też ścigać gwałciciela - informacja w prokuraturze (może być w polskiej - wiem, bo sprawdziłem) o gwałcie. Twoja żona może też z p. cywilnego żądać zadośćuczynienia. Możesz też odżałować trochę groszy i przyjechać do Polski, odszukać "kolegę". Drugim rozwiązaniem jest, rozwód, z orzeczeniem o winie. Ty dokonujesz wyboru. Tak zwyczajnie, tak po męsku. Posprawdzaj też maile smsy, a także nr telefonów pod które dzwoniła żona. Coś mi mówi, że jesteś nieźle manipulowany, a Galland, może mieć dużo racji, co do Twojej żony.
Hmm , nie wiem nie było mnie tam ale powiem jedno kobiety tak umią kłamać że hej zesrała by się a prawdy nie powie , jak na mój gust to się ruchali aż furczało w posadzkach i to nie raz , wierzysz że się ockneła jak w niej explodował?? i bęc dzidziuś proszę Cię sam w to kiedyś wierzyłem :-)wmawiałem se to na pewno prawda - gówno prawda otrzyj oczy pomyśl takie środki nie działają krótko i przeważnie się po nich zasypia , wali cie w rogi że aż żal.
Rany się kiedyś goją, ale blizny pozostają już do końca dni.
niestety, nie mam zadnych dowodow - telefon na doladowania, nic na nim nie ma, domowy telefon czysty... maile zaczalem monitorowac jakies 2 miesiace po tym jak "kolega" zniknal, niedlugo przed zrobieniem testu, i wyglada na to ze nie utrzymuja miedzy soba zadnych kontaktow. wczesniej wiem ze wymiana byla bo sam jej maila jemu dalem - sytuacja tego wymagala. niestety skrzynka wyczyszczona... nadal staram sie wierzyc ze damy rade odbudowac wszystko, uplywajacy czas raz pomaga a innym razem powoduje ze sie znow gotuje... ona twierdzi ze chce byc ze mna i ze musimy byc silni dla siebie i dla dzieci, i ja wiem ze dzieci na to nie zasluzyly, ale nie mam tego bodzca, ktory by mi dal sile i pozytywna energie chociazby dla nich. z zona sa chwile ze sie dogadujemy jakby nigdy nic, i wtedy jest przyjemnie, ale sa momenty ze nie chce przebywac z nia w jednym pomieszczeniu i wtedy to podminowuje jej wiare w nas, a ja wtedy ja po prostu trace... i w glowie kolata mi to pytanie czy ja dobrze chce robic, czy nie bede zalowac, czy nie pakuje sie w przedsiewziecie z gory skazane na niepowodzenie?... przeszlismy wiele, nie jestem idealny, dla naszego spokoju wyjechalismy do uk i zerwalem kontakt z moja rodzina, bo moja zona wogole nie jest kompatybilna z tym typem ludzi. czesto dochodzilo do ostrych starc miedzy nimi, ja na poczatku niesmialo jej wierzylem, ale szybko sobie uswiadomilem ze to nie przejdzie i wybralem moja zone i nasz spokoj. ciezko tyram po 12-14 godzin dziennie, zeby ona mogla zajac sie domem i dziecmi... budujemy dom w PL... mamy cele o ktore naprawde ciezko walczymy... przeszlismy wiele nielatwych sytuacji, wyszlismy z nich razem, mocniejsi, ale czy to nie za wiele? to co wiem o naszym zyciu, albo przynajmniej to co mi sie wydaje ze wiem mowi mi ze ona naprawde nie miala powodow do zdrady, z drugiej strony test jest jednoznaczny, a i Wasz punkt widzenia nie pozostawia mi wiele zludzen... moje zalamanie przeplata sie z radoscia z sylabowania Malutkiej i cichymi westchnieniami zalu, dlaczego nie jestes w 100% moja? ... a tamten smiec na nic nie zasluguje, a mimo to prosze... zycie jest wrednie przewrotne. nie potrafie wyciagnac pozytywnych wnioskow z tego co ma miejsce...
nie potrafie wyciagnac pozytywnych wnioskow z tego co ma miejsce===
i jeszcze dlugo nie bedziesz umial mark.Muszisz dowiedziec sie prawdy, znalezc tego kolege i wyjasnic wszystko raz na zawsze.Niepewnosc cie dobije i sponiewiera psychicznie jeszcze bardziej.trudno sie buduje na zgliszczach, twoja decyzja jednak, jesli kochasz ja i bylbys w stanie wybaczyc ....
Jeszcze nie raz się przekonasz, że nie ma żadnej logiki w wyborach kobiet. Niby jesteś ok, praca, kasa, dom, oddanie rodzinie, a pojawia się bezrobotny bajerant i żona szaleje na jego punkcie, bo jej np kupił białe kwiatki, a Ty całe życie kupowałeś czerwone, mimo że nie mówiła, że lubi białe, tamten akurat trafił i kobieta od razu myśli że on czyta w jej myślach i doskonale ją rozumie.
Popełniłeś dużo karygodnych błędów, zmieniłeś swoje życie dla niej. Powiem Ci, że rzadko która kobieta uszanuje takiego faceta, który dla niej zrobi wszystko. To może być powód do zdrady podświadomy, ciągnie ją po prostu do męskiego faceta, który walnie pięścią w stół i ona ma czuć respekt. Do tego dochodzi wybaczenie zdrady, kolejna strata szacunku w jej oczach. Marnie to widzę...
Twoje życie, Ty decydujesz czy chcesz cierpieć w imię niewiadomego i niepewnego szczęścia, które może kiedyś przyjdzie, czy chcesz pocierpieć krótko, ale w końcu przestać cierpieć.
Robisz krzywdę dziecku zostając w takiej relacji, dziecko bierze przykład z relacji rodziców. U was już nigdy nie będzie tego szacunku i bezinteresowności. Potrafisz tak po prostu z uśmiechem na twarzy kupić żonie mały upominek? Ani przez sekundę podczas tego nie masz w głowie zdrady? No właśnie. Zasmucę Cię i powiem, że to się nie zmieni.
Ojcem nie będziesz, ale możesz być tatą. Ostrzegam jednak, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ona sobie jeszcze poleci boczkiem, wtedy powie Ci coś w stylu : przecież po tym co zrobiłam nigdy nie doszedłeś do siebie, a on (nowy) jest radosny i nie widzę w nim smutku. Odchodzę.
Wtedy będzie bolało tak jak teraz pomnożone przez milion. I jeszcze będziesz musiał sobie poradzić z tym, że byłeś baranem, że nie słuchałeś i sam na własne życzenie masz to, choć wszyscy mówili, że tak będzie...
Weź tu zostaw babę samą po alkoholu...
Na pocieszenie powiem Ci, że gdzieś kiedyś wyczytałem (nie mam źródła) że co 4 facet w Polsce wychowuje nie swoje dziecko sądząc, że to jego... Więc nie jesteś sam, tyle że co to za ukojenie prawda?
makmek_bis napisał/a:
Jeszcze nie raz się przekonasz, że nie ma żadnej logiki w wyborach kobiet. Niby jesteś ok, praca, kasa, dom, oddanie rodzinie, a pojawia się bezrobotny bajerant i żona szaleje na jego punkcie, bo jej np kupił białe kwiatki, a Ty całe życie kupowałeś czerwone, mimo że nie mówiła, że lubi białe, tamten akurat trafił i kobieta od razu myśli że on czyta w jej myślach i doskonale ją rozumie.
Czy ktokolwiek mógłby pomóc Makmekowi w chorobie? Takie wybiórcze postrzeganie świata nie jest ani normalne ani logiczne.
Chyba że on może mówić co chce (bo przedstawia poglądy) a ja nie przedstawiam poglądów i tylko kogoś obrażam.
Kitagawa, makmek niestety jest odporny na glosy rozsadku z naszej stronyjuz probowalam....bezskutecznie.Mysle ze sie wyleczy jak sie w koncu zakocha po uszy
Myślę, że makmek_bis musiał w przeszłości zostać bardzo skrzywdzony. Rzeczywiście czytając któryś, kolejny jego wpis, dotyczący kobiet, odnoszę wrażenie, że bardzo Was drogie Panie, nie lubi i często jesteście traktowane przez niego instrumentalnie. Makmek_bis, przestań generalizować, bo takie postrzeganie świata nie służy niczemu dobremu. Prawda jest taka, że zdradzają i Panie i Panowie. Powody zdrady są naprawdę różne - widziałem już faceta, którego żona rodziła, a Pan w tym czasie korzystał z usług płatnej dziewczyny. Jak dla mnie sk.... nr 1. Może warto się nad tym zastanowić i pisząc o kobietach, pamiętać, że nie wszystkie zdradzają i mieć świadomość, że nasz gatunek, wcale lepszy nie jest. Pozdrawiam i życzę udanych przemyśleń.
Mark29 - jeżeli chcesz, spróbuj zdystansować się do całej sytuacji, najlepiej wyprowadź się na tydzień, lub dwa i zastanów się, czego chcesz, pomyśl, czy możesz uwierzyć swojej żonie, zastanów się, czy możesz jej ufać i jakie są rokowania na przyszłość, a później podejmij decyzję. Twoja sytuacja jest bardzo trudna, zagmatwana, a żona sprawia wrażenie nie najszczerszej... Czytając to co napisałeś, odnoszę wrażenie, że chyba marginalizuje problem - albo nie zdaje sobie sprawy z jego wagi, albo, co bardziej prawdopodobne usiłuje przekonać Cię, że nic się nie stało.
makmek_bis spróbuj stanąć obok i spojrzeć na siebie .... jesteś chodzącą, złością nienawiścią, bólem i rozpaczą ... masz zapewne do tego prawo.... ale moja sugestia: w takim stanie emocjonalnym nie staraj się na razie nikomu pomagać bo sam potrzebujesz pomocy.