Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
adib napisał/a:
a ja zapytam was Panie wprost, kiedy powiedziałyście do Swoich partnerów, kochanie jak Ty ładnie wyglądasz?.. no, teraz To My Panowie czekamy na odpowiedź...
A ja sie tutaj troche wybije, ja mówiłam to mężowi dosyć często, ponieważ on zawsze bardzo dbał o wygląd i zawsze bardzo mi sie podobał, no może jak troche brzuch zapuscił, to zaczęłam mu dokuczać, ale naprawde troszeczę Zawsze elegancka koszula i spodnie, czasem krawat.......no i jak tu nie powiedzieć, że wygląda ładnie
Finko, czy po tych rozmowach z duszpasterzem masz wrażenie, że Twój mąż zrozumiał co tak naprawdę zrobił i przedewszystkim dlaczego. Sama myślę, że rozmowa z zakonnikiem czy księdzem dałaby wiele, ale niestety nie znam żadnego mądrego. Psychoterapia ponoć tyle nie daje co rozmowy podparte wiarą.
Pisz proszę czy to działa
nasz przyjaciel jest pastorem i ma od wielu lat tę samą żonę, są szczęśliwym małżeństwem i widzimy jak ofiarowują sobie miłość, taką opartą na głębokim zrozumieniu jej wartości w Bogu
Finko, dobrze że to napisałaś, bo czytając wcześniejszy post myślałem o duchownym katolickim. A z nimi to faktycznie jak piszesz, tylko teoria może być.
Natomiast mam pytanie, może potrafisz wyjaśnić. Chodzi o tą "wartość w Bogu". Patrząc na to przez pryzmat katolicki, gdzie ta miłość do Boga powinna być najsilniejsza, to dwoje ludzi są ze sobą głównie za sprawą tej miłości do Boga, co się sprowadza do realizacji przykazań. Napisałem głównie, dodatkowo pewnie coś do siebie czują, ale trwają razem za sprawą tego pierwszego. Chyba nie to miałaś na myśli?
Finko, wydaje mi się że opisałaś sens tego, co się zawierało w moim pytaniu. Czyli jak dla mnie, nic nowego.
Cytat
Nikt nie jest bezpieczny tylko swoim wysiłkiem, potrzebujemy pomocy, jedni zwracają się do psychologa, inni do przyjaciół ale wierzący powinni z tym problemem przyjść do Tego kto "wymyślił" małżeństwo,
Z tym się nie zgodzę, wszystko zależy od poziomu świadomości. Jedna osoba wypracuje sama wewnętrzny kodeks moralny, inna wykorzysta istniejący.
Psycholog tak naprawdę zadaje pytania pozwalając nam samym dokonać rozwoju. Kościół zwykle pytań nie zadaje, raczej je wyklucza, zakładając wiarę w konkretną ścieżkę.
Cytat
Jezus wiedział że Judasz go zdradzi i co nastąpi potem a mimo to wcześniej i jemu umył nogi...
Tak, to jest jeden z dylematów, ile w tej zdradzie jest winy samego Judasza, a ile Boga (który jest początkiem wszystkiego). Mi najbardziej podoba się teoria, że Judasz był tym "najbardziej wtajemniczonym" i zdradził za wiedzą Jezusa po to, aby dopełniło się co miało. Bo faktycznie z logicznego punktu widzenia każde inne wyjaśnienie się "nie klei".
Ja osobiście raczej traktuję biblię jako zestaw rzeczy inicjujących myślenie, niż sposobów wprost do zastosowania. Zwłaszcza tych czynionych przez Boga, których intencji nie znamy, możemy tylko się domyślać a i tak będzie to obarczone błędem. Zobacz ile jest odłamów chrześcijaństwa, różnych interpretacji bazujących na tym samym początku.
Cytat
kto z nas zdradzonych wiedząc że nasz partner za np. rok nas zdradzi zdobędzie się na taki gest?
Jeśli celem miałoby być cierpienie po zdradzie, to czemu nie, wszak ten partner prowadzi nas do tego celu.
Natomiast jeśli to nie to jest celem, tylko nasze szczęście, to wtedy dajemy sobie spokój z tą osobą i nie cierpimy.
Finko, myślę, że są różne recepty na związek. Istotne jest to, że osoby powinny reprezentować ten sam światopogląd, bo faktycznie podobne widzenie świata jest elementem spajającym. Inaczej się raczej nie da. A co już będzie treścią tego światopoglądu, jest rzeczą wtórną: przykładowo może być dwoje ludzi dopuszczających "skoki w bok" i Ci ludzie ze sobą mogą być szczęśliwi. Więc raczej nie szukałbym powodzenia w konkretnym światopoglądzie, bardziej w dopasowaniu dwojga ludzi.
Dla mnie Biblia jest nie do podważenia i uważam że zawiera wiele sposobów do bezpośredniego zastosowania w naszym życiu.
Finko, zgodzę się, w końcu po to była pisana. Żeby trafić do tych ludzi w Cesarstwie Rzymskim 2000 lat temu. A właściwie do konkretnej grupy ludzi, będącej dołami społecznymi tamtejszej cywilizacji. Tylko że oni mówili innym językiem, mieli na co dzień inny rodzaj problemów, inną strukturę społeczną, inny poziom edukacji, widzenie świata. Tam nie było problemów z kamienowaniem za prostytucję, krzyżowaniem za poglądy sprzeczne z ogólnie przyjętym i prawomyślnym. Nawet kobieta była bardziej własnością, niż osobą. Owszem, wspólne z nami były podatki i sieć drogowa.
Ich trzeba było uczyć, że obcy to też człowiek, że wcale dobre nie jest, że wbija mu się nóż w plecy i zabiera jego własność.
Wg mnie żeby tak bezpośrednio stosować, to trzeba dużo samozaparcia i chyba też dużo wiary, nie wiem, w przewidywalność świata w ciągu następnych dwóch mileniów?
Apropos, Biblia Tysiąclecia, Mateusz 5:32 A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa
Interpretuję to tak, że nawet Jezus nie bardzo był przekonany do możliwości naprawy po zdradzie, dopuszczając legalne "oddalenie żony" w takim przypadku.
A swoją drogą ciekawe, że można było żonę tłuc, pomiatać i ... nic. Ważne żeby nie zdradzić.
Finko, tego się nie pojmie bez założeń historycznych, że w tamtych czasach tłuczenie żony było na porządku dziennym i nikt w tym nic złego nie widział. Nie przypisywałbym temu celowych intencji, że żonę można bić i nic.
Finko, w kwestii zdrady małżeńskiej dopisałem pod poprzednim moim postem, jakie jest "stanowisko Biblii".
Zgodzę się, że Biblia jest niewątpliwie otwarciem nowego rozdziału ludzkości, zmierzającego do pokoju i uszanowania bliźniego, nawet jeśli nie jest on zrozumiały. I z tego powodu pozycja ta jest ważna.
Finko, słowa które przytaczasz nic nie wyjaśniają. Mówią, jak robić. Natomiast nie mówią, co robić jak źle się dzieje. Poza przypadkiem zdrady, wtedy można współmałżonka "oddalić".
Czyli co, wartością małżeństwa jest tylko seks? Cała reszta jest nieistotna, ważne żeby nie bzyknąć kogoś na boku?
Absurd? Absurd. Ale nie z przyczyny Biblii. Z powodu 2 tysięcy lat między wtedy a teraz.
I jeszcze dokleję taki cytat: Zwyczaj nakazywał Rzymianinowi traktować swą żonę przedmiotowo - jako duże dziecko czy wręcz część służby. Niewątpliwie zdarzały się wyjątki - jako przykład podajmy Katona, który dla żony swej był serdeczny. Rzekomo powiadał, że bicie żony jest świętokradztwem - przypadki pobić żon nawet przez członków elity - mężów konsularnych na pewno nie należały do rzadkości
http://www.dk.uni.wroc.pl/texty/figura.htm
Myślę, że gdyby Jezus wtedy powiedział, że żony nie można bić, a bita żona może "oddalić" męża, to nikt by go wtedy nie słuchał, tylko każdy by się pukał w czoło, że inaczej z babą się nie da.
Chyba że mnie oświecisz jaki zamysł mógł być w tym, żeby regularnie bitej kobiecie kazać tkwić przy swoim oprawcy? Tymczasem ta bita, jak już "poszła po rozum do głowy" i raz bzyknęła się z sąsiadem, to męki się kończyły i mogła być "odprawiona". Jest tu gdzieś ukryty sens?
Finko, tak jak pisałem wcześniej, tak jak mi się wydaje, Biblia jest pożyteczna, ale w rozumieniu uwzględniającym jej odniesienie do epoki, w której ją pisano. Wtedy normalnością było bicie żony. Tak jak dziś normalnością są prawa człowieka. Owszem, warto czytać Biblię, ale z rozumem.
Bob,
ponieważ Finka jest zmęczona ja teraz dopiszę kilka zdań od siebie , ale w tym samym stylu. Znalazłam taki oto cytat : Miłość porywa się na to, co przekracza jej siły; nie ucieka przed tym co niemożliwe...
i ja właśnie staram się to robić (myslę,że Finka także) jeśli wiara(a w tym i Biblia) pomaga to tylko należy się cieszyć.
Nie będę powtarzac sie po Fince ( bo po pierwsze ma dar do pisania, a po drugie byłoby to nudne), ale nie chodzi o traktowanie żony czy męża wg.Starego testamentu i historię tylko przesłanie miłości Jezusa.
Oczywiście, macie rację że do tego trzeba dwojga
Ponieważ dziś mam szczęście do cytatów zaserwuję Wam jeszcze jeden : "Każda wielka rzecz musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe"
Diano, słowa A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa
są z Ewangelii wg św. Mateusza, z kazania Jezusa na górze. I jeśli rozważamy Biblię, to ja bym się upierał przy tym fragmencie, żeby nie podchodzić do Biblii tendencyjnie.
Otóż, przy całej miłości bliźniego, wybaczaniu i odpuszczaniu, przy omawianiu szóstego przykazania Jezus zrobił jeden wyjątek, kiedy mężczyzna może bez grzechu "odprawić" kobietę. Tym przypadkiem jest nierząd (albo współcześnie zdrada).
Wg mnie to, że jest to jedyny wyjątek od reguły "trwania", to jest w nim istotne przesłanie. Jakie? Wg mnie, że pod znakiem zapytania staje odbudowa. Bo gdyby odbudowa była zawsze możliwa, to nie byłoby tego wyjątku z odprawianiem.
To samo wg Mateusza powiedział faryzeuszom podczas ostatniej podróży do Jerozolimy 19:9: A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo
Wyraźnie więc zdrada nie jest taka oczywista w wybaczaniu i dawaniu szansy. Przynajmniej w świetle słów Jezusa.
Bob ostatnio staram się nie włączać do dyskusji ale to co wypisujesz to według mnie zagłuszanie swojego sumienia że nie spróbowałeś ze swoją ex(to nie obraza ani manifest)ten cytat który przytoczyłeś to nic innego jak ukaranie nierządnicy która zdradziła swego mężczyznę
A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo;
W tym przytoczeniu wtedy mężczyzna popełnia grzech- bo ją oddala wbrew jej woli (jak handel niewolnicą na jarmarku)
a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa
I tu Jezus pokazuje karę jaką powinna ponieść kobieta która zdradziła on nie pozwala mężczyżnie odprawić ją bez żadnych konsekwencji pomyśl co to za mężczyzna który tak postępuje z kobietą bo napewno nie ten który się szanuje i dba o dobre imię a potem wyciąga rękę po następną Tutaj jest głebsza myśl a nie suche słowa.
Nawet w średniowieczu piętnowano takie kobiety i było wysoce niestosowne gdy mężczyźni z taką sie spotykali
Zauważ że zaden szanujący się facet i dbający o dobre imię swego rodu w tamtych czasach z takową się nie spotykał bo by był wyśmiany i poniżony (choć robili to cichaczem by się nie wydało) a za żonę brał kobiete nieskazitelną
Nawet w naszych czasach niektóre kobiety mają przydomek"złodziejka cudzych mężów) i wcale lepiej im się z tego powodu nie żyje.
Ile ludzi tyle interpretacji Pisma Świętego i chyba zgodzisz się ze mną że za każdym następnym razem gdy ją czytamy sens tych słów wydaje się inny .dlatego potrzeba wiele spędzonych dla Niej godz.by zrozumieć.
Bóg dał nam wolną wole -więc dlaczego nie wybaczyć gdy ktoś szczerze żałuje za grzech który popełnił .
Czy on zakazuje tego?-NIE
Tylko od nas zależy jak przeżyjemy nasz ziemski czas on daje wskazówki a to czy Ty jesteś do tego przekonany czy nie to Twój wybór za który zapłacimy wszyscy na sądzie ostatecznym a on będzie sędzią sprawiedliwym za dobre wynagrodzi a za złe ukarze.
I nie ważne jest do jakiej wiary należymy masz rację odłamów jest wiele ale wszystkie wyznają jednego Boga i dziesięć przykazań
Finko brawo za odwagę unikałam tego tematu bo uważałam że zdominuje to forum Jak widać to temat może ale też dotyczy zdrady
-----------------------------------
Pozdrawiam Grusza
Gruszo, słowo komentarza do Twojego posta. Piszesz:
Cytat
zagłuszanie swojego sumienia że nie spróbowałeś ze swoją ex
Zacytowałem Biblię w efekcie posta Finki. Jeśli traktujemy ją jako źródło wskazówek, to czytajmy je kompletnie, nie wybiórczo.
Gruszo, ja nie potrzebuję się tym podpierać, aczkolwiek ten zacytowany fragment daje mi do myślenia, bo faktycznie jest zapisem szczególnym, chodzi o jeden konkretny przypadek odstępstwa od normy.
Gruszo,
Cytat
A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo;
Wg zasad gramatycznych mamy tutaj zdanie:
"Każdy, kto oddala swoją żonę naraża ją na cudzołóstwo"
oraz wykluczenie:
"poza wypadkiem nierządu"
Nie bardzo widzę, jak to można inaczej interpretować, niż tak, że jeśli żona zdradzi, to można ją odprawić nie łamiąc żadnego przykazania. Natomiast jeśli odprawia się ją z każdego innego powodu i bierze inną, to podpada się pod 6 przykazanie. Także ta odprawiona z innego powodu żona uczyni cudzołóstwo jeśli weźmie sobie kogoś innego.
Innymi słowy, wg Biblii, zdrada i odprawienie żony neguje związek. Bo wtedy nie cudzołożą w kolejnych związkach ani mąż, ani odprawiona żona.
To jest ciekawe, bo dochodzę teraz do wniosku, że decyzja została złożona w ręce zdradzonego: odprawić czy nie. I jak tak o tym myślę, to ma głęboki sens: odprawić ją i niech sobie żyje z kimś innym bez cudzołożenia albo trzymać ją i wtedy jeśli jest z kimś innym, to grzeszy.
Czyli moc odpuszczenia jest jakby składana w ręce zdradzanego, on decyduje o popełnianiu grzechu bądź nie popełnianiu, zależnie od woli odprawienia.
Czyli formą wybaczenia jest w tym przypadku odprawienie. Bo następuje zdjęcie stanu dalszego grzeszenia.
Zajefajna jest ta książka.
Jak ja lubię te dyskusje tutaj, zawsze coś nowego się odkryje. Pozdrawiam ciepło strony dyskusji i czekam na dalszy rozwój ciekawego tematu.
i dochodzimy do sedna, zdradzona osoba ma prawo rozwieść się wg.Biblii ze zdradzającym małżonkiem, to jest jedyna sytuacja kiedy Bóg dopuszcza taką możliwość rozerwania małżeństwa,
które połączył,
lecz zdradzony ma wybór i może, dzięki Bożej łasce, nauczyć się przebaczenia i zacząć odbudowywać swoje małżeństwo.
Bóg przebaczył nam o wiele więcej.
Idąc za Jego przykładem i przebaczyć nawet grzech zdrady bo przebaczenie powinno być cechą każdego wierzącego, Bóg nienawidzi rozwodu (Mal.2,16) ale daje nam prawo do podjęcia decyzji.
To jest możliwe w momencie kiedy zdradzony przeżył pokutę.
Grusza podpisuję sie pod każdym zdaniem, które napisałaś
temat wiary zawsze powoduje ciekawe dyskusje.
Normalnie kazania możemy układać Bob
a może Ty jesteś byłym księdzem
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
lecz zdradzony ma wybór i może, dzięki Bożej łasce, nauczyć się przebaczenia i zacząć odbudowywać swoje małżeństwo.
Finko, to już jest nadinterpretacja, gdyby o to faktycznie chodziło, to nie byłoby możliwości odprawienia. Zwróć uwagę, że nawet biorąc pod uwagę tamte czasy, żona mogła być nałogową alkoholiczką, leżeć pijana jak bela, nie zajmować się dziećmi. Facet mógł ją tłuc. Ale nie mógł jej odprawić.
Gdyby celem było wybaczenie, to zapis brzmiałby po prostu
"Każdy, kto oddala swoją żonę naraża ją na cudzołóstwo."
Tak jak "Czcij ojca swego i matkę swoją". Wyraźny nakaz, bez warunków.
Jeśli jest warunek wykluczający, to nie dlatego, żeby odnaleźć jedynie słuszne wyjście - bo wtedy traci to sens.
Mal.2,16 Jeśli ktoś nienawidząc oddalił [żonę swoją] - mówi Pan, Bóg Izraela - wtedy gwałt pokrywał swoją szatą. Mówi Pan Zastępów: Strzeżcie się więc w duchu waszym i nie postępujcie zdradliwie!
Finko, nie umiem wyczytać w tym, że Bóg nienawidzi rozwodu. Owszem, jest mowa o nienawiści, ale osoby oddalającej żonę.
Poza tym powyższy ustęp mówi o zdradliwości, ale polegającej na tym, że odprawia się żonę z nienawiści do niej, ale zasłania pozorami legalności ( "gwałt pokrywał swoją szatą" ). Na tym ma polegać ta zdradliwość, na pokazywaniu innych intencji niż prawdziwe i działaniu ze złych pobudek.
Jeśli zdradzony odprawia żonę, ale nie z nienawiści, lecz dlatego, że nie widzi możliwości dalszego kontynuowania związku, to wg mnie się pod to "nie łapie".
Cytat
To jest możliwe w momencie kiedy zdradzony przeżył pokutę.
Bob, Finka - czytam te Wasze potyczki teologiczno-filozoficzne i stwierdzam, że jednak bardziej odpowiada mi podejście do życia i człowieka w postaci wedyjskiej. Tam słowa kluczowe to KARMA i REINKARNACJA. Krótko mówiąc - jest akcja to i musi być reakcja. Nic w tym życiu, ani w poprzednim, ani w przyszłym nie zostanie pominięte. Zastanawia mnie też słowo "nienawiść" w odniesieniu do Boga. Nie będę cwaniakował, że jestem fachowcem od Biblii, bo tak nie jest, mimo, że przeczytałem całą (co nie oznacza, że zrozumiałem). Tutaj kolejna różnica - w filozofii wedyjskiej Bóg nie zna słowa nienawiść.
Jak to się ma w tym przypadku do zdrady? Ano tak, że osoby które zdradzają prędzej czy później poczują skutki swoje postępowania. Kierując się tym tokiem może było tak, że to my w poprzednim życiu byliśmy po tej złej stronie, a teraz zbieramy gorzkie owoce swoich występków? Bardzo spłyciłem i skróciłem całą filozofię, ale jakoś taka idea bardziej mi odpowiada...
Ja sie zgadzam jak najbardziej z tą karmą. Po prostu człowiek ma cos do przezycia i koniec! I to coś ma go wzmocnić i dać mądrość. I jeżeli tak sie stało to jest to jego sukces!