Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Rozalia pełna zgoda, z tym, że jeśli ktoś nie chce sobie sam pomóc bo tak mu wygodniej to jak chciałabyś pomóc takiej osobie? Przecież dobrze tu wszyscy wiemy, że na nikogo poza sobą nie masz wpływu.
A nawet jeśli to czy chciałabyś aby ta naprawa siebie, praca nad sobą osób zdradzających wypływała u tej osoby z Twojej nachalności, inicjatywy, przymusu?
Przecież to nie ma sensu a efekt jeśli w ogóle uzyskany to połowiczny i na krótką metę. Dopóki oni sami do tego nie dojdą to jest to rzucanie grochem o ścianę.
Pytanie ważniejsze jak doprowadzić do tego aby ich postrzeganie się zmieniło? Na pewno nie siłą, wymuszaniem itd to wiemy. Więc jak? I jak długo można na to czekać? Czy jest jakaś granica?
Dobrze. Racja. Nic na siłę.
Pisaliśmy już o tym. Nie mówię o sytuacji, że ta druga osoba stoi i patrzy. Mówię o tym, że stara się bardzo na tyle, na ile potrafi, a nam ciągle mało...
Jak to nie masz wpływu na drugiego człowieka? Oczywiście że masz. Ba! Nawet ten drugi człowiek miał wpływ na Ciebie. Fakt pracę wykonałeś Sam, ale gdyby nie zdrada, nie byłbyś tu, gdzie jesteś teraz
Jeszcze jedno, powiedz szczerze, kto ma te postępy zmian oceniać? My? A jakim prawem? Czy nie pozostajemy wtedy na tym wyższym levelu machajac im przed nosem karteczką, catch me if you can???
Czy właśnie ta nasza "wyższość" tj. podniesiona samoocena, świadomość siebie, popełnionych błędów i zwykła duma, że dałam/dałem radę nie powinna łączyć się także z głębszą empatią i chęcią zrozumienia i pomocy tej drugiej osobie???
to co podałaś za przykład, to nie wyższość, a próżność;
nie jesteś w żaden sposób więcej warta od drugiego człowieka, tylko dlatego, że masz np lepsze wykształcenie w jakimś kierunku , czy lepsze zdolności intelektualne (bo równie dobrze, za chwilę jakaś cięższa choroba lub wypadek może Ci to odebrać);
ze swoich osiągnięć można i warto być dumnym (bo to nas buduje), ale wchodzenie w próżność z tego powodu, jest nieporozumieniem;
chcesz stawiać przed drugą osobą wysokie stopnie, zamiast zwracania uwagi na kierunek w jakim idzie ?
czym innym jest wytykanie komuś braków, katowanie drugiej osoby tym, a czym innym danie się tej osobie skonfrontowania się z nimi;
robienie czegoś za kogoś, jest nieporozumieniem, bo to nie wychodzi wtedy z tej osoby; to nie jest jej;
możesz jedynie dać czas i postawić swoje granice, które zmuszą zdradzającą osobę do skonfrontowania się z jej niedostatkami; których Ty w nadgorliwości nie będziesz za nią uzupełniać; bo tylko to ją może zmusić do pracy nad dopełnieniem ich; jeśli ich nie uzupełnia, albo uzupełnia na boku, sprawę masz jasną;
Cytat
Mówię o tym, że stara się bardzo na tyle, na ile potrafi, a nam ciągle mało...
mało jest wtedy, kiedy wchodzimy i trwamy w roli katów;
kiedy stawiamy wysokie stopnie i nie doceniamy tego, że idzie w dobrym kierunku;
Cytat
Fakt pracę wykonałeś Sam, ale gdyby nie zdrada, nie byłbyś tu, gdzie jesteś teraz smiley
ludzie po zdradzie są w bardzo różnych miejscach;
niektórzy wychodzą na prostą, inni do końca życia pozostaną w czarnej D;
są i osoby, które po 10 latach od rozstania ciągle obwiniają swoich partnerów za swoje nieudane życie;
Cytat
Jeszcze jedno, powiedz szczerze, kto ma te postępy zmian oceniać? My? A jakim prawem?
ja mam wrażenie, że mówisz cały czas o wymaganiach kata, któremu ciągle mało, który stara się drugą osobę podporządkować, uzależnić i szantażuje ją poczuciem winy;
wówczas drugiej osobie odbiera, zamiast dawać;
całkowicie przeciwstawnym jest wymaganie z pozycji osoby wolnej; kiedy wyraźnie stawiasz własne granice, nie oszukujesz sama siebie; kiedy nie handlujesz, czymś za coś;
Post doklejony:
sorry źle pierwszy cytat mi się wkleił
miał być w całości taki:
Cytat
Czy właśnie ta nasza "wyższość" tj. podniesiona samoocena, świadomość siebie, popełnionych błędów i zwykła duma, że dałam/dałem radę nie powinna łączyć się także z głębszą empatią i chęcią zrozumienia i pomocy tej drugiej osobie???
A zamiast stać już na podium ze złotym medalem, w pewnym momencie wyścigu, po prostu się odwrócic lub nawet przystanąć i pomóc mu/jej nas dogonić??
Post doklejony:
Cytat
Mówię o tym, że stara się bardzo na tyle, na ile potrafi, a nam ciągle mało...
ważnym jest też chyba to, o co się stara;
bo może np bardzo się starać o utrzymanie status quo, czy uspokojenie własnego sumienia, a niekoniecznie jest to związane z tym, że nas kocha i stara się o odbudowanie relacji;
Rozalio ja się z Tobą w przypadku wpływu na drugą osobę nie zgodzę.
Masz rację, że dzięki zdradzie jestem w tym miejscu, którym jestem, widzę zdecydowanie szerzej, dostrzegam więcej. Gdyby się to nie wydarzyło dalej pewnie tkwiłbym w nieświadomości to jasne, ale jaki ona miała wpływ na moją pracę?
Ona tylko sprawiła, że zostałem postawiony w takiej sytuacji a nie innej,musiałem dokonać wyboru; albo zatrzymuje się w roli ofiary, która obwinia wszystko i wszystkich wokół za swoje niepowodzenia nie dostrzegając własnych niedoskonałości, albo wstaje z podłogi i próbuję coś zmienić w swoim życiu. ja zdecydowanie wybrałem te drugą drogę, ciężką drogę, bolesną i niełatwą z wieloma zakrętami. I to, że jestem w tym miejscu zawdzięczam tylko i wyłącznie sobie, swojej konsekwencji, ciężkiej pracy. Ona nie miała na to żadnego wpływu. Tak samo jak ja nie miałem wpływu na jej wybory, których dokonała.
Kto ma oceniać te postępy? W moim przypadku postawiłem na dwóch sędziów;
jednym z nich będę ja, ale jako, że mogę nie być obiektywny postanowiłem zatrudnić drugiego sędziego, niezależnego w postaci psychologa, który z boku będzie mógł to ocenić.
Jeśli jednak nie zdecydowałbym się na terapię, która mam nadzieję pokaże czy jest jeszcze co ratować wówczas dałbym sobie prawo do własnej oceny.Byłbym sędzią we własnej sprawie. W obecnej sytuacji po prostu mam takie prawo.
Mam prawo do oceny i do dokonania decyzji.
Czy właśnie ta nasza "wyższość" tj. podniesiona samoocena, świadomość siebie, popełnionych błędów i zwykła duma, że dałam/dałem radę nie powinna łączyć się także z głębszą empatią i chęcią zrozumienia i pomocy tej drugiej osobie??
?
Myślisz może, że więcej coś znaczysz
Bo masz rozum, dwie ręce i chęć
Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy
Zaliczona matura na pięć
Są tacy - to nie żart,
dla których jesteś wart.....[...:_jezyk]
Neutralność i nie narzucanie niczego, to już jest osiągnięcie. Empatia, chęć zrozumienia i pomocy bardzo łatwo zamienia się w wyręczanie czy prowadzenie pieska na sznurku. A nie ma nic gorszego niż pozbawiać kogoś w ten sposób możliwości rozwoju. Nie można wymagać potem odpowiedzialności od kogoś za coś co nie jest jego i mieć pretensje, że tego nie szanuje bo nie do końca rozumie.
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Myślę ,że łatwiej mimo wszystko łatwiej odbudować będąc dalej w w związku niż w separacji wiele niby prostych spraw łączy jednocześnie wskazując zaangażowanie drugiej strony.Ile można też oczekiwać przepraszania? Czy nie lepiej potraktować zdrady jako to ,że nie jesteśmy doskonali i łatwo zboczyć z tej właściwej ścieżki . Qwszem idealizm zabity i nigdy nie będzie tak samo ale jeśli dajemy nam jako związkowi szansę to ją dajmy nie tylko oczekując ale też dając coś z siebie i nie chodzi mi o to aby kogoś wyręczać .Sam po sobie widzę jak się zapętliłem w pewnym momencie ,Dirty dzięki.
Myślę ,że łatwiej mimo wszystko łatwiej odbudować będąc dalej w w związku niż w separacji wiele niby prostych spraw łączy jednocześnie wskazując zaangażowanie drugiej strony.
niekoniecznie, to może przecież zależeć od potrzeb i temperamentów;
przykładowo:
dwie porywcze osoby mogą mieć momenty w których lepiej dla nich, aby się rozstały na jakiś czas; tak samo w sytuacjach w których ktoś drugą stronę mocno rani, bo nie daje sobie rady z emocjami i te zranienia budować miałyby potem mury nie do przejścia; lub jakaś ze stron potrzebuje głębokiego wsłuchania się w siebie, a obecność drugiej i towarzyszące temu emocje przeszkadzają itp
Cytat
Ile można też oczekiwać przepraszania?
samym słowem przepraszam, to po zdradzie można sobie tyłek podetrzeć, najczęściej tyle ono znaczy; przecież nie przepraszania po zdradzie oczekujemy od zdradzających;
Cytat
Czy nie lepiej potraktować zdrady jako to ,że nie jesteśmy doskonali i łatwo zboczyć z tej właściwej ścieżki .
Tak ją wręcz potraktować należy, bo ona dokładnie tym jest.
Tylko pytanie, co dla której osoby jest właściwą ścieżką?
Bo niekoniecznie dwie osoby będące w relacji, po zdradzie muszą iść tą samą i niekoniecznie szły tą samą przed zdradą, nawet jeśli kawałek było im po drodze.
Cytat
Qwszem idealizm zabity i nigdy nie będzie tak samo ale jeśli dajemy nam jako związkowi szansę to ją dajmy nie tylko oczekując ale też dając coś z siebie i nie chodzi mi o to aby kogoś wyręczać
raczej nikt z tych którzy doświadczyli bólu odrzucenia po zdradzie, nie daje związkowi szansy dla jaj;
gdyby zdradzenie nie dawali z siebie po zdradzie tego co najcenniejsze i wiele, te związki nie przetrwały by tygodnia, czy miesiąca;
i to jest oczywiste, że te związki mogą w tym układzie bardzo dobrze funkcjonować; wręcz dla wielu osób z boku, które tkwią np w patologiach, czy relacjach zdrowo zaburzonych, do pozazdroszczenia;
tylko niestety do tanga trzeba dwojga;
możesz cały czas coś inicjować i świecić to będzie światłem odbitym,
ale to nie jest tej osoby i o tym mowa;
na zasadzie zagłaskania kotka na śmierć;
to jest w sumie pytanie o to, czy obie strony chcą budować nowy związek;
Post doklejony:
przy czym deklaracje obu stron, szczególnie strony zdradzającej, która np. została z osobą zdradzoną, bo w relacji z kochankiem/kochanką im nie wyszło, czy mają silny nacisk rodziny, bądź uwiązani są kredytami,nie mają lepszych perspektyw, itd., itp., wcale nie są tożsame z ich świadomym wsłuchaniem się w samych siebie i podjęciem na ten moment przez nich świadomej decyzji;
i to warto odróżnić, aby się nie naciąć i nie obudzić zdziwionym z ręką w nocniku, po tym, jak oni okrzepną i nagle na ich drodze lepsze perspektywy się pojawią; albo i te same braki braki odezwą w chwilach większego kryzysu (a takie pojawiać się będą w życiu zawsze) i odrodzą się w nich te same potrzeby, które towarzyszyły zdradzie, a nie zostały przepracowane w relacji, bo jedna ze stron zagłaskując przysypała przy okazji tą kupę delikatnie piaskiem;
Myślę ,że łatwiej mimo wszystko łatwiej odbudować będąc dalej w w związku niż w separacji wiele niby prostych spraw łączy jednocześnie wskazując zaangażowanie drugiej strony.
Zaraz myśliwym zostaniesz
Najpierw może określ, jakie są Twoje wyobrażania odnośnie "separacji", bo to jednak bardzo różnie może wyglądać i takie stwierdzenie nic nie znaczy;
Cytat
Qwszem idealizm zabity i nigdy nie będzie tak samo ale jeśli dajemy nam jako związkowi szansę to ją dajmy nie tylko oczekując ale też dając coś z siebie i nie chodzi mi o to aby kogoś wyręczać .
Przecież wszystko zależy od układu jaki był wcześniej i jaki jest.
Edytowane przez Yorik dnia 10.12.2018 12:21:05
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Yorik z Tym myśliwym to wstrzeliłeś się.Trochę za dużo chyba ostatnio rozmyślałem nad układami i nad tym swoim oczywiście też.Znów trochę zmian , eksperyment trwa
możesz cały czas coś inicjować i świecić to będzie światłem odbitym,
hmm...z tym odbitym światłem to bardzo ciekawa sprawa,
po zdradzie w końcu widać kto czym świeci, ktoś świeci gołym tyłkiem a potem ktoś za niego oczami
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Amor, raczej nikt z tych którzy doświadczyli bólu odrzucenia po zdradzie, nie daje związkowi szansy dla jaj;
gdyby zdradzenie nie dawali z siebie po zdradzie tego co najcenniejsze i wiele, te związki nie przetrwały by tygodnia, czy miesiąca;
Dla jaj może nie, prędzej dla dzieci, zobowiązań finansowych lub tylko im znanych powodów. Pewne schematy powtarzane latami lub zwykłe przyzwyczajenie czy nawet obawy o reakcje otoczenia, są tak głęboko zakorzenione, że czasem zdradzony człowiek zostaje w tej całej "kupie" na lata, bez cienia refleksji, że mógłby coś zmienić.
Post doklejony:
przy czym deklaracje obu stron, szczególnie strony zdradzającej, która np. została z osobą zdradzoną, bo w relacji z kochankiem/kochanką im nie wyszło, czy mają silny nacisk rodziny, bądź uwiązani są kredytami,nie mają lepszych perspektyw, itd., itp., wcale nie są tożsame z ich świadomym wsłuchaniem się w samych sieb
Pomijam naciski, kredyty, itp, ale czy jest możliwa werifikacja rzeczywistych pobudek powrotu zdrajcy?? Jak przeniknąć w umysł drugiego człowieka, skoro zdolny był do stworzenia, nawet jeśli na krótko, równolegle drugiego świata, relacji z kimś innym. Idąc dalej, jeśli niewierny/a powraca, pełen skruchy, chęci naprawy, wykazując wszystkie te oczekiwane przez zranionego człowieka zachowania, a tak naprawdę,to tylko chęć zachowania całej d...y lub/i status quo? Albo i jeszcze do tego, cierpi i przeżywa właśnie zawód życiowy, bo został/a odrzucony/a przez, jak się im wydawało największą miłość swojego życia, bo tamta strona jednak wróciła do współmałżonka albo nie podołała wymaganiom.... i jedynym rozwiązaniem był powrót.
Najlepszą weryfikacją chociaż nie dającą żadnej gwarancji jest na jakiś czas zniknąć z życia zdradzającego. Po prostu zwyczajnie odciąć się od tej osoby i zająć się sobą. Taka czasowa separacja pozwala obu stronom dokładnie przyjrzeć się relacji z boku i przyjrzeć samemu sobie, zweryfikować własne uczucia, oczekiwania, potrzeby, bez zbędnych negatywnych emocji.
To moja subiektywna opinia wynikająca z własnego doświadczenia.
Dla jaj może nie, prędzej dla dzieci, zobowiązań finansowych lub tylko im znanych powodów. Pewne schematy powtarzane latami lub zwykłe przyzwyczajenie czy nawet obawy o reakcje otoczenia, są tak głęboko zakorzenione, że czasem zdradzony człowiek zostaje w tej całej "kupie" na lata, bez cienia refleksji, że mógłby coś zmienić.
skąd taka pewność, że inni refleksji w tym temacie nie posiadają?
dzieci, liczne zobowiązania różnego rodzaju, to są obowiązki z których trzeba się wywiązać, z czym tu dyskutować?
o tym, czy zdrada daje Ci prawo do ucieczki od zakończenia tych wspólnych zobowiązań i wywiązania się z nich?
to przecież wszystko zależy od tego, jakiego kalibru są wspólne zobowiązania i na ile mogą pogrążyć daną osobę, czy jej rodzinę;
równie dobrze w drugą stronę; w patologii, gdzie masz np gro problemów finansowych, to przecież wręcz warunkują ucieczkę i ją przyspieszają;
Cytat
Pomijam naciski, kredyty, itp, ale czy jest możliwa werifikacja rzeczywistych pobudek powrotu zdrajcy??
oczywiście, że tak; wystarczy przestać naciskać, skupiać się jedynie na czubku własnego nosa, a w zamian bacznie i uważnie zacząć się przyglądać;
Cytat
Jak przeniknąć w umysł drugiego człowieka, skoro zdolny był do stworzenia, nawet jeśli na krótko, równolegle drugiego świata, relacji z kimś innym.
po co przenikać i wchodzić w czyjś umysł? przecież to widać w codziennych gestach, ruchach i działaniach;
Cytat
Idąc dalej, jeśli niewierny/a powraca, pełen skruchy, chęci naprawy, wykazując wszystkie te oczekiwane przez zranionego człowieka zachowania, a tak naprawdę,to tylko chęć zachowania całej d...y lub/i status quo? Albo i jeszcze do tego, cierpi i przeżywa właśnie zawód życiowy, bo został/a odrzucony/a przez, jak się im wydawało największą miłość swojego życia, bo tamta strona jednak wróciła do współmałżonka albo nie podołała wymaganiom.... i jedynym rozwiązaniem był powrót.
jak przeżywa wielki zawód miłosny, to niby gdzie jest w tym wszystkim ta skrucha powrotu do zdradzanej osoby??
Ja nie wiem jak wygrać, ale wiem, że nie zamierzam przegrać.
Amor, Jak przeżywa wielki zawód miłosny, to niby gdzie jest w tym wszystkim ta skrucha powrotu do zdradzanej osoby??
That's the point!! Tego nigdy do końca nie wiesz, czy kiedy patrzy na Ciebie i płacze to dla tego, że żałuje tego Ci się stało, czy tego, co się nie stało...
Post doklejony:
Dlatego najlepiej słuchać siebie, swoich odczuć i intuicji.
Jeśli nasz zabłąkany współmałżonek ma czyste intencje, a dając szansę, powinniśmy w to wierzyć, to warto spróbować Jeśli się nie uda, nie tracimy już zbyt wiele, ale jeśli tak, to jak już ktoś wspomniał wcześniej, można zbudować fajny związek, tylko do pozazdroszczenia innym.
Post doklejony:
Yorik, Przecież wszystko zależy od układu jaki był wcześniej i jaki jest.
Układ planet, ciał, czy umowa pomiędzy dwojgiem ludzi?
Yorik,
Przecież wszystko zależy od układu jaki był wcześniej i jaki jest.
Układ planet, ciał, czy umowa pomiędzy dwojgiem ludzi?
Wszystko po trochu. Jeśli było zbudowane coś wartościowego, to nawet zdradą ciężko wszystko zniszczyć i też inaczej zdrada wtedy wygląda. Niestety, na ogół ona odsłania to od czego się uciekało latami lub się nie widziało czy widziało zupełnie inaczej.
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
That's the point!! Tego nigdy do końca nie wiesz, czy kiedy patrzy na Ciebie i płacze to dla tego, że żałuje tego Ci się stało, czy tego, co się nie stało...
Jak to nie wiesz?
Postaw się na miejscu tej drugiej osoby. Czego byś żałowała?
Post doklejony:
Cytat
Jeśli nasz zabłąkany współmałżonek ma czyste intencje, a dając szansę, powinniśmy w to wierzyć, to warto spróbować
jak widzisz czyste intencje to tak, ale do nich daleka droga wielokrotnie;
Wszystko po trochu. Jeśli było zbudowane coś wartościowego, to nawet zdradą ciężko wszystko zniszczyć i też inaczej zdrada wtedy wygląda. Niestety, na ogół ona odsłania to od czego się uciekało latami lub się nie widziało czy widziało zupełnie inaczej.
Poniekąd tak, zgodzę się, jeśli solidne podstawy, to większa szansa na odratowanie.
Pytanie tylko mi się nasuwa jedno, czy zdrada może inaczej wyglądać?? Fakt, zdrada niejedno ma imię, .do jednego Wora pn. ZDRADA wrzuca się zarówno nakrycie swojego małżonka we własnej sypialni, ale także dwuznaczne smsy do kolegi z pracy lub ukradkiem oglądanie ffilmików porno. Nikomu nie umniejszam bólu, tylko moim zdaniem niekoniecznie ten najlżejszy kaliber zdarzy się w tej "wartościowej" relacji.
Yorik, Niestety, na ogół ona odsłania to od czego się uciekało latami lub się nie widziało czy widziało zupełnie inaczej.
W pełni się z Tobą Zgadzam. Przez te lata, są myśli, marzenia, ułudy, ale człowiek wkręcony w tryby codzienności przestaje wierzyć że cokolwiek mógłby zmienić, lub odkłada to na nigdy nie nadchodzące jutro. Trochę tak, jak karuzela, którą najpierw rozpędzamy, a potem, kręci się jeszcze długo, długo sama, bez napędu. I tylko potem zawroty głowy ppozostają....
Post doklejony:
Matrix, Święte słowa , to wszystko czuć na ile jesteśmy naprawdę ważni dla drugiej osoby i na ile zrozumieli co naprawdę jest dla nich priorytetem.
Oczywiście, że czuć, dlatego masz rację, że większa szansa na odbudowę będąc razem. Zdrada zmienia przede wszystkim nas, zdradzonych. Nie chodzi mi o to, co przeżywamy, ale dochodzenie do siebie, analizę swojego życia. Otwierają się nam oczy, nie tylko na tego z kim żyjemy, ale też szerzej na świat, na innych ludzi. Bo przez te lata byliśmy zamknięci tylko na nasz związek, jednego człowieka, który i tak miał gdzieś naszą miłość i zaangażowanie. Teraz widzę, że nie z każdym jest możliwe, takie prawdziwe zbudowanie głębokiej relacji. Są ludzie, którzy pomimo najszczerszych chęci po postu nie potrafią w pełni wczuć się w drugiego człowieka, nie chcą grzebać w trudnej przeszłości, zrozumieć co doprowadziło do takich wydarzeń, boją się konfrontacji z własnymi demonami. Czy to wygodnictwo, czy egoizm nie mnie to osądzać. Czy dla mnie jest ważne że zrozumiał? Tak. Że określił co dla niego tak naprawdę ważne? Tak. Ale czy wystarczy, by pozostać??.