Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
ej no... pskow mowil o sobie w zwiazku z tym scierwem, chyba ze nie umiem czytac. jesli pskow uwaza, ze lamiac dane na slubie przyrzeczenie, stanie sie scierwem, to chyba ma do tego prawo? to jego subiektywne odczucie zwiazane z religia. kazdy potrzebuje w zyciu jakiegos oparcia... mnie akurat oparcie w wierze nie przekonuje. mam wlasne zdanie na ten temat. byc moze jestem skrzywiona przez bardzo silna wiare mojego meza - zdrajcy, ktory ostatecznie wypial sie na Boga i olal swoje przekonania. tym niemniej nie widze nic uwlaczajacego w TEJ wypowiedzi pskowa... ja nie uwazam sie za scierwo, fantazjujac po nocach juz na pewno nie o moim bylym malzonku i nie wydaje mi sie, zeby pskow mnie okreslil mianem "scierwa". no ale czytanie ze zrozumieniem nie jest nauka latwa ani mala, wiec moze cos mi umknelo (?)
Nie rozumiem dlaczego wciąż dzielicie ludzi na tych co są razem po zdradzie i na tych co się rozstali ???
Przecież kazdy z nas wie, że każda historia jest inna - pomimo wspólnego mianownika... Wchodząc głębiej w nasze życie to my najlepiej wiemy, jakie było nasze małżeństwo, jakie uczucia wchodziły w grę, co nas tak naprawdę wcześniej łączyło..
I nie możemy negować kogoś co chce odbudować rodzinę razem z wiarołomnym lub tego, co już żyje swoim życiem. Jestem pewna, że osiemdziesiąt procent osób, które się rozstały dałyby wszystko, aby mieć możliwość odbudowy związku. Ale niestety zostały perfidnie porzucone...nie zostało im to dane...
Dajcie spokój, powinniśmy sobie pomagać, a nie dołować....
pskow napisał/a:
Jeszcze jedna uwaga blue. Przed zawarciem umowy warto zastanowić się na czym ona polega. Nie brać na siebie ciężarów, których bądź nie rozumiemy, boć też wiemy, że im nie podołamy. Do ślubów kościelnych nikt nie zmusza.
Widzisz pskow ja ślub kościelny wzięłam po 5 latach od ślubu cywilnego, właśnie dlatego, żeby nie popełnić błędu. Żeby nie zrobić czegoś czego potem bym żałowała. I w chwili składania przysięgi byłam pewna swojej decyzji, tak samo byłam pewna mojego męża .... Cóż dzisiaj wiem, że się myliłam. I powiem ci jeszcze, że ja nie odeszłabym od męża, choć nasze małżeństwo ostatnimi czasy do udanych nie należało, ja robiłam wszystko żeby je ocalić. Ale ktoś zadecydował za mnie, odszedł, zrezygnował, wybrał inną drogę. I nie ma znaczenia czy ja się z tą drogą zgadzam czy nie, on zdecydował i za mnie. Ciekawa jestem co by było gdyby twoja żona odeszła i nie zostawiła ci wyboru ?? Trwałbyś w swoich dzisiejszych postanowieniach? Czy może pozostawiłbyś to losowi? Ja nie mam nikogo, jestem sama, dwukrotnie zdradzona nie mam zaufania do mężczyzn, ale nawet tak doświadczona nie odważę się powiedzieć, że "już nigdy i że na zawsze", bo jestem tylko człowiekiem i nie wiem co los mi przyniesie za rok czy za pięć.
I co ciekawsze ja zawsze miałam takie poglądy, a mój mąż zapierał się, że nigdy nie odejdzie, nigdy nie skrzywdzi i nie zdradzi i będziemy już na zawsze ... Życie pokazało jak nic niewarte były jego przysięgi i słowa. A ja nie żałuję, że zdecydowałam się na ślub kościelny, żałuję tylko, że człowiek któremu ślubowałam nie umiał tego docenić.
pskow Bog nie potepia ludzi za wybory, nawet jesli sa zle, to ludzie siebie potepiaja .Dolaczyles do zacnego grona upokorzonych i cierpiacych, ale nie jestes meczennikiem walczacym w imie wyzszego dobra, jestes tylko cierpiacym czlowiekm ktory nie wie co zrobic w zaistnialej sytuacji.Mysle ze chetnie rzucilbys to w piz.... ale religia cie powstrzymuje, wiec w sumie pomysl, robisz to co robisz bo tak chcesz, czy dlatego ze boisz sie jakiegos potepienia jesli twoje akcje odbiegna od ustanowionych religijnych granic moralnych?
i serio twoje nieprzemyslane posty czasem moga kogos zabolec-wiec uwazaj z wyrazaniem opini bo z jednej strony chcac byc sprawiedliwym nie wahasz sie wbic komu szpilki pod paznokiec(nawet jesli robisz to nieswiadomie)
pskow zainicjował duskusję pt. "proszę o rozjechanie forumowym walcem". Już jej tytuł jest prowokujący. On zawsze stoi w opozycji....to taki dobry sposób by zaistnieć (w jego mniemaniu).
I choć jego wypowiedzi często ani kupy ani dupy się nie trzymają, a wypowiadane zdania jedne drugim zaprzeczają i trącą wypocinami jakiegoś filozofa chłopskiego....to z pewnością go uszczęśliwiają ....dlaczego? Bo budzą kontrowersje.
Nie doczekacie się więc logicznej riposty na żadną ze swoich uwag dot. jego wypowiedzi, żadnej riposty....żadnej komunikacji, to po prostu półprzewodnik.
Pozdrawiam.
r30;Zalogowałam się na tym portalu jakieś 3 miesiące temur30;nie udzielam się może za dużo, ale czytam systematycznie r30;.i wiecie cor30;im więcej czytam rozczarowuję się bardziejr30;
Portal podzielił się na ludzi, którzy po zdradzie wybaczyli i chcą mimo wszystko budować i na tych co r30;zdradzającego traktują jak ostatniegor30;i chcą o nim zapomnieć i układać sobie życie bez niego r11; i co ważniejsze, uważają, zę to jedyna słuszna i najbardziej prawidłowa droga po zdradzie, a wszyscy inni, którzy maja odmienne zdanier30;to mięczaki( to moje określenie), którzy pozwalają się dalej upokarzać. I tych ostatnich niestety jest zdecydowanie większa część. Więcej tolerancji widzę, w tych, którzy potrafili wybaczyć.
Sama jestem zdradzona przecież, przeszłam takie samo piekło jak WY wszyscy tutaj, ale przecież to mój maż, nie przestałam go kochać dlatego ze on przestał, on zradziłr30;.a jeśli w ciągu roku potrafiłabym wymazać go z mojego zycia, umysłu i przestawiać myslenie, teraz JA i moje życie bez niego r11; hurra nareszcie jestem wolnar30;to czy w ogóle kochałam???
Nie wybaczyłam mężowi, nie mieszkam z nim, nie umiem, zreszta on sam nie chce, ale szanuje każdego o innych poglądach i zazdroszczę siły, którą mają by trwać i walczyć
A Pskówr30;pokrecone myślenie, misja, zbawianie swiatar30;zgadzam się z wamir30;ale to może jego droga do przejscia tego, pozwólcie mu po swojemu, jeśli to mu pomoże!!!! Jedni przechodzili, depresję, inni byli w szpitalu, inni krzyczeli, wrzeszczeli i przeklinali, inni zamknęli się w sobie i z pokorą na to patrzylir30;jeszcze innir30;r30;.
Ile zdrad tyle róznych reakcji, tyle różnych sposobów wyjścia, a nie tylko 2 , których alternatywę tu stawiacie potepienie czy wybaczenie - rozwód czy pozostanie
A może po prostur30;.życ tak by ta zdrada nie miała na nas zgubnego wpływur30;.a reszta pozwolić działać czasowi...i nie spierajmy sie kto ma rację, a kto błądzi....
oj anula, w dyskusjach zawsze jest podzial. i oczywiscie trudno przekonac kogos do swoich jedynie slusznych racji. chyba nikomu nie udalo sie po zdradzie natychmiast przestac kochac. faktycznie nasze decyzje odnosnie dalszego zycia po zdradzie partnera sa uzaleznione od tego czy zdrajcy prosza o wybaczenie, czy odchodza. jesli chca pozostac, to znow dylemat - uwierzyc, zaufac, budowac od nowa czy uznac, ze nie ma juz nic, od czego mozna zaczac. wielu z nas probuje. bardzo wielu z sukcesem. nie wiem czy ktos neguje ich postawe... kazdy odpowiada za siebie. moze za malo na tym portalu slow: MOIM ZDANIEM, UWAZAM, ZE. nikt nie ma jednej recepty na szczescie. poranieni ludzie czesto deklaruja, ze juz nigdy nie pozwola sie zdradzic, ze zdrada to koniec zycia. to ich doswiadczenie i maja do tego prawo. szkoda, ze generalizuja, uznajac ze to jedyna sluszna droga. nie wiem czy zdrada moze nie miec zgubnego wplywu na kogokolwiek. moze i tak, moze i czasem otwiera oczy na wiele spraw i pozniej jest juz tylko lepiej - samemu czy ze zdrajca. na pewno wzbudza wiele silnych emocji i to jest troche miejsce wlasnie po to, zeby je wyrazic. zobaczyc czesto powielane schematy, odnalezc sie albo zyskac sprzymierzencow. pskow faktycznie ma nielatwa tu pozycje, co wynika nie tyle z jego przekonan, do ktorych ma prawo, co sposobu ich pokazywania. jesli ktos w zyciu kieruje sie nauka kosciola, to faktycznie nie musi sie specjalnie zastanawiac - slub koscielny stanowi, ze do konca zycia bedziemy wierni, nie ma znaczenia czy czlowiek, ktoremu slubowalismy okazal sie szuja.
szukamy rozwiazan, trudno uniknac sporow. jak Ty, anula, widzialabys taki portal? co chcialabys znalezc na nim dla siebie?
Juz odpowiadam Tulia
Portal sam w sobie, bardzo dobry i przede wszystkim potrzebny i pożyteczny, ze skutkiem dla wszystkich poranionych - gdyby tak nie było, to NAS by tu nie było.
Co chcialabym znaleść na nim dla siebie?
Bynajmniej nie rozwiązania moich problemów. Te zalezą tylko i wylącznie od nas i kazdy sam musi sie z nimi zmierzyć.
Więc po co tu wchodzę?
Po inna perspektywę spojrzenia na własne problemy. Po wyjście ponad to co było, ponad to jaka byłam, ponad to w co wierzyłam, ponad to na czym oparłam moje dotychczasowe zycie. Znalazłam sie w innej sytuacji, innej rzeczywistości i chcę ja poznać w każdej "innej" strony. To co do tej pory było dla mnie jakąś odrealnioną fikcją "świata mediów" stało sie moim udziałem. Więc muszę nauczyc sie w tym swiecie obracać.
I taka jest rozumiem idea tego portalu - i to jest super. Tylko odnoszę wrazenie, ze wiele osób, które wyszły ze zdrady ze sztandarem : "Teraz ja i moje zycie, a Ty żono/męzu znikaj bo nie jestes mnie wart" tak mocno uwierzyło w swoja metamorfozę, ze owe sztandarowe hasło przenosi na innych zdradzonych, którzy tego nie podzielaja.
Odnośnie pskowa - sama jestem katoliczką - ale widać nie nazbyt ugruntowana, bo jego twarde dogmaty do mnie nie trafiają.
Ale wierzę w milość. I jeśli ja naprawde kocha, a jego postawa tu prezentowana miałaby mu pomóc w odzyskaniu wiary w ich szczęsliwe jutro. To mu pozwólcie.
Wiele bym dała by mój maż nie przestał mnie kochać. Tak samo jak wiele bym dała bym moze ja przestała kochać jego i pokochała z wzajemnością innego.
Ale nie wiem co jest lepsze. Narazie nie znam drogi i tak samo jak przyjmuje obydwie ewnetualności, tak samo je obie odrzucam. Juz samo w sobie to sprzeczność, ale czy muszę koniecznie którąś wybierać! Moze poprostu narazie zyć ( juz calkiem nieźle)
"Nie narzucaj, nie krytykuj, akceptuj nawet sprzecznosci".
I o to chyba mi chodzi. A czasem widzę tu za duzo przeblysków naszych polityków.
hahaha Tulia
Tu odczytuje mala ironię.
Ale wiesz, po roku to mozna sobie nieźle radzic. Tu bedę mieć zapewne wielu zwolenników, którzy przyznaja, ze można dobrze spac, fajnie jeść, z przyjemnością wstawac i iść do pracy, z radością spedzic czas z dzieckiem, pobajczyć z koleżankami o "takich tam babskich sprawach", chcieć wychodzic, planować wakacje, cieszyc sie z nowej kiecki i fajnie wygladać. Ojej jak dużo można!!! A czy przed rokiem mozna to było!!!
A ze bywa czasem inaczej - no cóż, gdyby nie bywało, nie byloby tych sprzecznosci.
Cała ja - to sprzeczność i taką siebie kocham, stosunkowo często
anula nikt nie zabrania pskow przechodzic przez to tak jak mu pasuje, oczywiscie za kazdy ma prawo do wlasneogo zdania w tej kwestii i kazdej innej i wszystko byloby super gdzyby nie fakt , ze w swoim bolu pskow czaem galopuje za daleko i nieswiadomie(lub tez swiadomie, choc osobiscie wierze ze jednak to pierwsze) oblewa innych niemilymi epitetami( nie wprost ale w domysle)...kibicuje mu z calego serca, jak i wszystkim na tym portalu( i w zyciu) ktorzy walcza o odbudowe swojego swiata....niektorzy odeszli od zdradzaczy by ocalic siebie...i czesto tez dzieci.Trwanie w zwiazku ktory niszczy jedna ze stron obala moja definicje milosci ktora powinna byc obustronna by moc zdrowo istniec i rozwijac sie....kazdy zyje na swoj sposob jednak i wybiera co uwaza za lepsze w danej sytuacji.
no hard feelings
@sinead, czemu mi nie wierzysz w to co ja piszę? Przedstawiłem sobie alternatywę cierpiętnik /bo nie masochista - masochista to zboczeniec/ - "scierwo". Dziwi Cię to?
Zobacz w jakiej ja sytuacji jestem. Jestem 4 lata w dobrym małżeństwie po zdradzie. Byłem przez ten czas nieświadomy zdrady, ale miło zaskoczony pozytywnymi zmianami w naszym małżeństwie. Nagle dowiaduję sie o tym fakcie sprzed 4 lat. Widzę jak moja żona żałuje, mam także przed oczami te dobre 4 lata, bliskie ideału. Żona się bardzo stara, spełnia wszystkie moje zachcianki, prawie, wspiera mnie, wręcz opiekuje sie mną, bo czasem takiej opieki potrzebuję.
Ale ja mimo wszystko cierpię, bywa, że jestem na granicy załamania. Ostatnio mniej, ale też bywa.
W sumie jak bym to wszystko olał i pojechał na drugi koniec Polski pewnie by mi ulżyło, ale kim bym był, gdybym to wszystko rzucił? Może nie ścierwem, ale ... kimś tam.
Moja żona zapewnia mnie, ze już nigdy nikogo innego poza mną mieć nie będzie, że się bardzo sparzyła i straszne wyrzuty sumienia przeżywała. Tak było. Pamiętam to, tylko nie wiedziałem o co chodzi.
A ja sobie na drugim końcu Polski przyguchuje kobitkę. Żona sama tu z dzieckiem zostaje. Jak można mnie inaczej nazwać w taki przypadku, jak nie "ścierwem"? Chyba większość potwierdzi moje słowa, że zastawiając taką płaczącą, w żalu i skrusze kobietę jestem łajdakiem. Po prostu, znalazłem pretekst by się bawić.
Taka jest moja sytuacja i takie jest oblicze owego "ścierwa" w opozycji do "masochizmu".
Tłumaczą się tylko winni, ktoś powie. Ja tę kwestię zamykam i liczę tylko na wyłączenie emocji, które nie wiem z czego mogą wynikać. Nie chcę się bawić w psychologa.
W każdym razie, Ci, dla których taka bezkompromisowość w walce o własne samopoczucie jest ważniejsza, niż po prostu serce i zrozumienie wartości rodziny, niebezpiecznie zbliżają się do cienkiej granicy zdrady. W końcu małżeństwa czasem też są nieudane, a ludzie mają "prawo do szczęścia".
I naprawdę nie drażni Was przyrównywanie poświęcenia do masochizmu?
Na to pytanie chyba nikt nie odpowiedział. A moim zdaniem jest ono bardzo ważne.
pskow,nie przerzucaj prosze kobialki tam,gdzie nie trzeba.
Az tak cie boli,ze nikt nie przyczepil sie do uzytego przeze mnie terminu "masochizm".
Moze dlatego,ze inni zrozumieli jaki mialo wydzwiek to stwierdzenie.
Inni tak,ale nie ty.
Ja pskow wybaczylem,naprawilismy nasze malzenstwo i ty o tym dobrze wiesz.
Postapilem wiec tak jak ty,ale nigdy nie potepie tych,ktorzy z roznych powodow nie potrafili sie na to zdobyc,lub tez taka mozliwosc nie zostala im dana.
pskow gdzie ja napisalam ze ci nie wierze?
Zawsze wierzylam w prawo czlowieka do przemiany moralnej i pierwsza wyciagam reke do kazdego kto wyrazi szczera chcec poprawy( zbierajac przy tym czasem po glowie od niektorych), ale tez uznaje prawo pokrzywdzonego i jego walke o siebie(czytaj- przemiana nie moze odbywac sie czyims kosztem.)Mozna wybaczyc i zostac, mozna wybaczyc i odejsc lub nie wybaczyc w ogole, wybaczenie(tak ja to rozumiem) nie rowna sie tkwieniu w zwiazku ktory nas wyniszcza.
Jesli chodzi o Ciebie pskow juz dawno ci pislam ze niebezpiecznie zblizasz sie do krawedzi, dorabiasz cala filozofie do tego co czujesz, drazysz i drazysz i przez to wlasnie nie potrafisz przejsc do nazwijmy to- w miare normalnego zycia.Nie dajesz sobie odpoczac od swoich wlasnych ponurych mysli.Czy zostaniesz czy odejdziesz -nikt cie nie potepi.Ale niezaleznie od tego jak skonczy sie twoja historia nie bedzie to pozytywny koniec jesli nie zaczniesz patrzec w jakims pozytywnym kierunku, pozwalajac przeszlosci odejsc na zawsze.
I serio wyrazaj swoje mysli klarownie bo czasem rzeczywiscie mozna odniesc wrazenie jakby w twoich 'malutkich przytykach' byla nutka celowosci.
I blagam, nie interpretujcie tego jako atak na pskow....
Pskow, wow, ciekawe idee głosisz szkoda, że nie całkiem spójne.
Cytat
Trzeba bezwzględnie wymagać konsekwencji, tępić wiarołomców i wyrzucać na margines. Zero litości.
Ciekawa jestem w jaki sposób w myśl swoich zasad tępisz swoją żonę? Czy też nie tępisz, bo niekonsekwentnie zdecydowałeś się przebaczyć?
Cytat
Na ile te wszystkie nieszczęśliwe miłości niesformalizowane wynikają z zawiedzionych nadziei i upokorzenia powstającego na wskutek oddania jakiemuś łachmycie własnego ciała i duszy?
Zbyt proste, by było prawdziwe. Wierności, a zatem i miłości w Twoim małżeństwie "przysięga" nie zapewniła. Ot zwykły pech czy może jednak "zaklepanie na wieki" to o wiele za mało?
Cytat
Nie od nas zależy czy ulegamy! Wiele zła jest zupełnie nieświadomego. A ile zła jest wynikiem okoliczności?
Pskow, co to za bajki dla potłuczonych pleciesz? Chcesz powiedzieć, że człowiek nie ma wolnej woli do czynienia dobra lub zła? Odróżnianie dobra i zła nie przynależy tylko chrześcijanom. Każda jedna średniointeligentna osoba wychowana w kraju cywilizowanym wie co jest w głównym nurcie myślowym klasyfikowane jako dobro, a co jako zło(ot np.: powszechnie wiadomo, że zdrada nie jest czymś dobrym), pytanie co wybiera? Dlatego zgadzam się z Gordianem, który mądrze napisał, iż w tym wszystkim chodzi tak naprawdę o zwykłą elementarną uczciwość. I albo się tym w życiu kierujesz albo nie.
Cytat
Skądinąd inkwizycja nie jest tym czym przedstawia ją kłamliwa lewicowa propaganda.
Oświeć mnie, proszę.
Cytat
Uczciwy człowiek nie boi się przysięgi publicznej. Uczciwy człowiek chce pokazać, że ma zobowiązania i dać przykład innym.
Uczciwy człowiek, ponieważ jest uczciwy nie musi nic nikomu publicznie przysięgać ponieważ tę samą wagę będzie miało jego prywatne wyznanie w cztery oczy. Ten sam uczciwy człowiek, zwykle wierzy w uczciwość innych (ci uczciwi tak mają ) i w związku z tym nie będzie potrzebował publicznych wyznań od swojego partnera, które to miałyby zapewnić byt na wieki ich związkowi przez postawienie partnera w roli zakładnika własnych słów.
Cytat
Zachowajcie czystość do ślubu.Seks jest piękny tylko w małżeństwie
A z iloma partnerkami przed ślubem byłeś, że takie rady dajesz?
Sądzę, że seks jest piękny jeśli towarzyszy mu miłość, a tylko fajny, jeśli nie towarzyszy.
Cytat
I noc poślubna powinna być długo oczekiwanym marzeniem "kochanków".
Tak, zwłaszcza jak żadne z nich nie wie jak się zabrać do rzeczy, albo np.: są problemy z defloracją. Można się nerwicy nabawić, wszak tak długo się marzyło
Cytat
A ja sobie na drugim końcu Polski przyguchuje kobitkę. Żona sama tu z dzieckiem zostaje. Jak można mnie inaczej nazwać w taki przypadku, jak nie "ścierwem"? Chyba większość potwierdzi moje słowa, że zastawiając taką płaczącą, w żalu i skrusze kobietę jestem łajdakiem. Po prostu, znalazłem pretekst by się bawić.
Używasz często słowa konsekwencja, ale zdaje się tylko w postach, a nie praktycznie. Dorośli ludzie kiedy coś robią muszą się liczyć z konsekwencjami. Twoja żona nie musi się z niczym liczyć, łatwo jej poszło - popłakać, to niewielka cena. Zwłaszcza, że nie było dobrowolnej "spowiedzi", czyli przyznania się do winy, żalu i zadośćuczynienia. Gdybyś sam nie odkrył prawdy... .Te wszystkie rzeczy Ty na niej wymogłeś, a raczej wymógł je strach przed konsekwencjami. Ot, tanim kosztem się wyłgała ta Twoja małżonka.
Cytat
I naprawdę nie drażni Was przyrównywanie poświęcenia do masochizmu?
Pskow, trwanie w związku po zdradzie jest, wbrew powszechnej opinii i mimo cierpienia jakie się odczuwa, znacznie łatwiejsze niż wzięcie się za rogi z własnymi demonami. W mojej opinii pozostawanie i ratowanie takiego związku jest to swego rodzaju słabość i robimy to nie ze względu na związek czy partnera, tylko przez wzgląd na siebie. Ale najgorsze (bo nie dające możliwości rzeczywistego rozwiązanie problemu, a przede wszystkim rozwoju wewnętrznego) jest dorabianie do tego różnych ideologii i teorii, i to nie tylko tych o poświeceniu i szlachetności etc. Przerobiłam i jedno i drugie i trzecie (trwanie i odejście i dorabianie ideologii).
Poza tym to Twoje poświęcenie gryzie mi się mocno z egoizmem i okrucieństwem, które gdzieś wyczytałam w Twoich postach pod zdradami. A mianowicie prosiłeś swego czasu żonę, by (i tu uwaga!):
"NIE ZDRADZAŁA mnie nawet po mojej śmierci".
Może coś źle zrozumiałam, ale jeśli jednak dobrze to
powiedz mi Pskow, kim trzeba być wewnętrznie, jakim okrutnym i ograniczonym człowiekiem, żeby skazać osobę, którą się ponoć kocha na ewentualną samotność, brak miłości i cierpienie być może przez lata, próbując odwieść ją od hipotetycznego i ewentualnego związku (po śmierci partnera), nazywając ten związek zdradą oraz w ogóle monitując (że tak to nazwę) w tym temacie?
To jest pieprzony mały egoizm, który wyłazi z małego bytu. Bo nie ma to nic wspólnego z moralnością chrześcijańską, a nawet z zasadami KK. Popraw mnie jeśli się mylę.
Ok, Marta, przeczytałem Twój post i na razie odniosę się tylko do jednej, resztę zostawię sobie na potem, ale to piramidalne nieporozumienie musimy wyjaśnić.
Otóż przez "zdradę po śmierci" rozumiem upodlenie naszej miłości, która w wymiarze wiecznym będzie trwać, poprzez grzech wobec 6 przykazania. Grzechu wobec 6 przykazania nie ma, gdy wstępuje się w nowe małżeństwo. Z seksu mojej żony z nowym małżonkiem i ich nocy poślubnej byłbym szczęśliwy, pod warunkiem, że było by im ze sobą co najmniej tak dobrze jak jest nam .
Już rozumiesz?
A walec to rzeczywiście masz ciężki. Reszta kwestii kiedy indziej.
Jestem pewna, że poglądów Pskowa nie umieściłabym na sztandarach. Istniałoby ryzyko, że sztandar mi spalą i może pyszczek obiją. Poglądy wydają się nieżyciowe i mało popularne. Nie jest to jednak powód do krytyki. Nie muszę się z nimi zgadzać ani ich popierać. Czasami kiedy czytam sobie wypowiedzi Pskowa, krew mi bulgocze. Szczególnie kiedy odbieram je osobiście, gdy odcisk zaboli. Jednak wiem, że Pskow nie atakuje mnie osobiście bo skąd ma niby wiedzieć, że jego opinia trafiła personalnie do mnie.
Są kontrowersyjne ale autor trzyma się ich bezwzględnie, nie zmienia zdania.
Ja cenię sobie poglądy odbiegające od ogólnie przyjętej normy. Nie ma dla mnie znaczenia w którą stronę one biegną. Cenię sobie osoby, które szczerze potrafią powiedzieć co myślą, nie boją się w jaki sposób zostaną odebrane. Chcą bronić swojego zdania ale nie na zasadzie osobistych wycieczek ale argumentów.