Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Nie jesteś głupi facet i gdzieś tam w duszy wiesz , że Cię zdradziła i okłamała. Z tym najtrudniej się pogodzić. Dla mnie gorsze jest jednak to , że Cię nadal okłamuje i manipuluje. To obrzydliwe że pozwalała mu na odwiedziny u Was po tym zajściu a potem jak zniknął wmawiała Ci że to był gwałt. Na co liczyła? To straszne. Ja tu jestem z tych co "namawiają" do dawania szansy zdradzaczom, ale w Twoim przypadku nie będę Cię "namawiać". Bardzo Ci współczuję. Cokolwiek postanowisz życze Ci siły. Pamietaj że czas leczy rany, tylko bywa że potrzeba go wiecej niż u innych. Wiem coś o tym niestety.
"Kobiety rodzą się aniołami, ale kiedy życie połamie im skrzydła - pozostaje już tylko latanie na miotle"
Rany... Przecież te wszystkie klocki układają się idealnie w jeden gówniany obrazek. Aleś pozwolił sobie wkręcić. Ale rozumiem to.
Jak myślisz po co ona chce w Polsce jakiś czas zostać?
A na te pufy najpierw się odlej a potem spal, panience wyślij zdjęcia. Ja pier**lę, jaka bezczelność. Przecież on Ci się w żywe oczy śmieje...
Prawda wyszła sama, nie musiałeś dochodzić jak z kim i tak dalej,
dostałeś odpowiedź, teraz zrobisz co uważasz, jednak na takim miejscu gdzie jesteś, to najodpowiedniejsza będzie Nowa Nadzieja w Nowym Związku.
Z jej postępowania wynika, że ona do niego cały czas "coś" czuje i dla Ciebie z pewnością miejsca brakuje.
Trzymaj się Stary i poszukaj sobie nowego związku, to będzie najlepszy lek dla Ciebie !
Mark29,
z tego co piszesz wynika, że zbliżasz się do daty kiedy dziecko zostanie automatycznie uznane za twoje i będzesz musiał lóżyć na jego utrzymanie (alimenty). Na złożenie powództwa o zaprzeczenie ojcostwa masz 6 miesięcy od daty urodzin dziecka. Nie przegap tego terminu bo będzie to cię drogo kosztować.
Pozdrawiam
Manley
No pięknie. Szukaj tego aktu. Musisz przekopać cały dom jeśli będzie trzeba. W tych papierach jest cała masa rzeczy, które powinny cię interesować.. Musisz go znaleźć bo go nie dostaniesz. Nie jesteś biologiczny. A czas ucieka. Jestem prawie pewien, że nic nie zginęło a tylko zostało dobrze schowane.
Milord, ja ten brytyjski akt mam. na jego podstawie niedlugo musze jechac do londynu po paszport tymczasowy dla malej, zebysmy mogli jechac do PL. problem w tym ze czy jestem w brytyjskim akcie jako ojcie czy nie, polskie prawo i tak mnie przypisze jako ojca gdyz dziecko urodzilo sie w naszym malzenstwie. 6 miesiecy minelo, wiec zaprzeczyc ojcostwu juz nie moge. zostaje tylko zlozyc pozew rozwodowy i w miedzyczasie lub po rozwodzie zlozyc podanie do prokuratora o zaprzeczenie ojcostwa - chyba jakos taka kolej rzeczy... ale jak sie myle to prosze o rade. do wyjazdu do pl mam jeszcze 3 tygodnie, wiec czasu nei jest duze, zreszta - tak jak pisalem - czy moge cos tutaj zrobic co by moglo mi pomoc w rozwodzie i calej sprawie w Polsce - chyba nie. tu maja swoje prawo, w Polsce swoje... ale sie jeszcze podowiaduje troche.
Termin na zaprzeczenie ojcostwa i jego przekroczenie r11; wzgląd praktyczny
Większość roszczeń ograniczone jest przez prawo terminem do ich zgłoszenia. Nie inaczej jest z powództwem o zaprzeczenie ojcostwa. Otóż, zgodnie z brzmieniem At. 63 kro mąż matki może wytoczyć powództwo o zaprzeczenie ojcostwa w ciągu 6 miesięcy od dnia w którym dowiedział się o urodzeniu dziecka przez żonę.
Nie trudno wyobrazić sobie jednak sytuację gdy mąż matki dziecka zaczyna zasadnie podejrzewać że nie jest ojcem dziecka już po upływie 6 miesięcy od dnia pozyskania informacji o narodzinach dziecka tj. po kilku czy nawet kilkunastu latach. Powstaje wówczas pytanie czy jest wyjście z takiej sytuacji ? Rozwiązaniem jest art. 86 kro , który stanowi, że powództwo o zaprzeczenie ojcostwa może wytoczyć także prokurator. Prokurator zaś nie jest związany żadnym terminem na wytoczenie omawianego powództwa z jednym zastrzeżeniem wynikającym z brzmienia art. 71 kro a mianowicie, nie można skutecznie wytoczyć powództwa o zaprzeczenie ojcostwa po śmierci dziecka.
W związku z powyższym w sytuacji jak wyżej , należy złożyć do prokuratury pismo ( wniosek )o to aby prokurator powołując się na brzmienie art. 86 kro wytoczył powództwo o zaprzeczenie ojcostwa. Należy pamiętać jednakże, że prokurator wytaczając takie powództwo nie działa w imieniu domniemanego ojca dziecka ani go nie reprezentuje. Działa samodzielnie jako organ stojący na straży przestrzegania prawa , który winien czuwać nad eliminowaniem z obrotu prawnego sytuacji nie zgodnych z prawem czy stanem faktycznym. Zgodnie bowiem z art. 7 kpc prokurator może żądać wszczęcia sprawy w wypadkach przewidzianych w ustawie ( m.in. art. 86 kro ) jeżeli według jego oceny wymaga tego ochrona praworządności, praw obywateli lub interesu społecznego.
To implikuje treść wniosku i rodzaj argumentacji. W piśmie do prokuratury należy zatem wskazać argumenty, które przemawiają za wytoczeniem powództwa raczej z punktu widzenia zadań prokuratury i jej ustawowej roli niż z punktu widzenia interesu domniemanego ojca. Bardzo ważny jest także interes dziecka, który wymaga aby prawne pochodzenie było zgodne z pochodzeniem biologicznym. Prawne bowiem pochodzenie niesie za sobą bowiem daleko idące konsekwencje - jest przesłanką obowiązku alimentacyjnego, zasad dziedziczenia itd. W piśmie należy uprawdopodobnić fakt, że dany mężczyzna-mąż matki dziecka, nie jest jego ojcem. Z praktycznego punktu widzenia najlepszym tego sposobem jest dołączenie do pisma wyniku badań DNA przeprowadzonych prywatnie na żądanie domniemanego ojca.
Badania takie będące w świetle aktualnej wiedzy medycznej najpewniejszą metodą ustalania pochodzenia dziecka nie zastąpią oczywiście badań zleconych przez sąd rozpoznający ostatecznie sprawę jednakże niewątpliwie, pomogą przekonać prokuraturę o potrzebie wytoczenia stosownego powództwa. A oto przecież w tym wypadku chodzi. W sprawie wytoczonej przez prokuratora o zaprzeczenie ojcostwa stroną pozwaną jest matka dziecka, dziecko a także mąż matki dziecka nawet gdy to z jego inicjatywy powództwo zostało przez prokuraturę wniesione.
dzieki Malwi. czyli tak bardzo sie w sumie nie pomylilem. zdolalem tez ustalic ze moglbym wnioskowac o wykreslenie moich danych z brytyjskiego aktu urodzenia, wtedy ojciec jest nieznany lub jezeli zona chce - moze podac dane ojca biologicznego. niestety calos zajelaby duzo czasu, prawdopodobnie kolejne badania DNA, bo test prywatny chyba nie jest honorowany. a ja mam tylko 3 tygodnie do wyjazdu do PL... poza tym dziecko tez bedzie mialo paszport tymczasowy bazujacy na aktualnym akcie urodzenia, nie takim w ktorym nie ma ojca. chyba prosciej juz bedzie wziac sie za wszystko porzadnie w Polsce... w polskim USC pani mi powiedziala ze oni przpisza wszystko z brytyjsciego aktu tak jak na nim jest, cokolwiek na nim jest a potem beda dociekac ojca dziecka. zaleta wtedy byloby to ze nie bylbym strona w tym postepowaniu. ale niestety na to braknie mi czasu. w najlepszym wypadku zmiana brytyjskiego aktu urodzenia zajmie 1-2 miesiace... jeszcze musze podzwonic i podowiadywac sie wiecej...
Milordzie , mark29 mial chyba na myśli procedurę zarejestrowania brytyjskiego aktu urodzenia w Polsce, tak by dziecko "zaistniało" formalnie w kraju. Tak, czy inaczej termin ważny dla marka29 minął...
dzieki Manley za sprostowanie, wlasnie o to mi chodzilo - umiejscowienie brytyjskiego aktu urodzenia w polskim USC. i jak teraz tak znow mysle, to nie wyglada to dobrze, bo w PL bede 1,5 tygodnia, a do pozwu (jak i do innych spraw) musze zalaczyc (prawdopodobnie - poprawcie mnie jak sie myle) odpis aktu urodzenia dziecka, ktorego raczej w 1,5 tygodnia nie dostane z USC. umiejscowienie aktu wydaje sie wiec pierwsza sprawa, bez ktorej ani rusz ani z pozwem, ani z prokuratorem... oj to bedzie trwalo... coz - bede w PL to trzeba bedzie jakiegos adwokata upowaznic do dzialania w moim imieniu w obu sprawach... bo jak inaczej? dojezdzanie z uk mnie wykonczy. orientujecie sie ile mnie to pociagnie? i co lepiej w pierwszej kolejnosci? prostowac sprawe ojcostwa czy rozwod?
czytalem troche na pewnytato.pl i cytuje:
Nowością jest możliwość wytoczenia przez mężczyznę albo kobietę powództwa o ustalenie bezskuteczności uznania (do 13 czerwca nie było takiej możliwości). Powinno to nastąpić w ciągu 6 miesięcy od dnia, w którym osoba dowiedziała się, że mężczyzna nie jest biologicznym ojcem dziecka.
Powództwo wytacza się do sądu rodzinnego (wydział sądu rejonowego). Stroną pozwaną jest matka i dziecko (bądź ojciec i dziecko, jeżeli to matka występuje z pozwem).
Powództwo może być wytoczone do czasu ukończenia przez dziecko 18 lat. Powództwo nie jest dopuszczalne, jeżeli dziecko zmarło.
czy przy zalozeniu ze ani ja ani moja zona nie wiedzielismy ze dziecko nie jest moje do dnia otrzymania wyniku testu (dziecko mialo wtedy juz 8 miesiecy) daje mi to dodatkowy czas na zaprzeczenie ojcostwa? w cytowanym tekscie nie ma nic na temat dnia urodzenia dziecka jako dnia od ktorego odliczane jest 6 miesiecy...
Nie mam doświadczenia w tych sprawach ale spróbuj zasięgnąć rady tu: http://www.ssopo.waw.pl/ lub tu: http://www.wstroneojca.pl/, http://www.prawaojca.org.pl/.
Pozdrawiam
Manley
Cześć mark.kobieta jestem i jak Kobieta Ci napiszę:idealny facet jesteś;zasuwasz ałe dnie,dzielisz sie zona z kumplem,wychowujesz jego dziecko(chociaz jezeli ktos urodził sie w stajni ,nie znaczy,że jest koniem),przez wiele miesiecy nie szukałes dowodów potwierdzających wersje zony, no i jeszcze próbujesz rozwiazac ten problem sam.Masz dwa wyjścia;albo przełkniesz te pigułkę i do końca życia będziesz się bał,żeby Ci nie wywinęła jakiegos jescze numeru(sorry,w gwałt ja nie wierzę,może dlatego,że miałam wielokrotnie doczynienia z ofiarami),albo wynajmiesz prawnika.Nie czas sie zastanawiać,czas na prawika,który Ci powie,co możesz ,czego nie,no i jak to wszystko będzie wyglądać.A swoją drogą,mocną psychike ma Twoja zona,żeby gwałt tak lekko przeżyć.I jeszcze jednorezerwatywa.Możesz kochac Swoje Dzieci tak jak kochasz,ale nie musisz być z ich matką.Napisałam Dzieci,bo widzę,że pokałes szkraba całym sobą.Tylko nie daj sie nabierac więcej.Szkoda Cię,pozdrowienia
Moja skleroza zapomniała napisać do makmeka:
bardzo współczuję Ci towarzystwa wszystkich Pań,jakie poznałeś.Jednocześnie zwracam uwagę na fakt,że nie wszyscy Ludzie są jednakowi.Inteligentni wyiągają wnioski z własnych błędów,więc dlaczego ty zawsze masz doczynienia z lafiryndami?Może zgodnie z zasadą:masz,co chcesz.no i najważniejsze:nie jestem ani moherowym beretem,ani betonem,ale prze całe Moje Małżenstwo nawet nie pomyślałam o zdradzeniu męża,chociaz okazji było kilka.Może więc ,podszyty swoimi kompleksami,nie wrzucaj Wszystkich do jednego worka.Hmmmmmmmmmm,jestem pewna,ze do jednego kotła też nie trafimy,bo ja ,w odróżnieniu od Szanownego Pana,trochę pokory wobec życia nabrałam,a szacunek do Ludzi mam wrodzony.Ot,samiec alfa się Nam tu trafił....................Ekspert od psychologi zdrady,socjolog potwierdzający swoje tezy szerokimi badaniami,albo flustrat,no jeszcze może być facet niestabilny emocjonalnie,z głebokim defektem w sferze psychiki,albo wybujałym ego.Miłego wieczoru
[...] Wykasowałam zawartość posta, Galland. Mam nadzieję, że rozumiesz...Patrząc na to, co piszesz na Forum, stać Cię jednak na więcej niż nic nie wnoszące słowa, nabijające tylko licznik postów...A drwina z czyjegoś poglądu jest niska, jeśli samemu ma się tak niewiele do powiedzenia...
no, kilka dni minelo, a ja raz sie troche do kupy pozbieram, raz znow w rozsypke... na szczescie z przewaga tego pierwszego. ojciec dziecka juz dostal dzieki mojej "zyczliwosci" wyniki testu DNA bo z kontaktow mojej x2b zony wynikalo ze on nie wierzy. oczywiscie napisal to jej po tym jak mu wyslala na jego prosbe zdjecia malej... w odpowiedzi ja mu wyslalem wynikii i powiedzialem zeby zarl tynk ze scian, bo dziecko kosztuje i koniec jego zycia na moj rachunek. poza tym x2b zona blaga na kolanach codziennie o szanse, ale ja juz sie zdecydowalem. nie wierze jej juz. wczoraj jak wynika z keyloggera napisala muy zeby sie do niej odezwal i z nia skontaktowal, zeby dali sobie szanse, ze ona ciagle ma jego koraliki ktore u nas zostawil, ze maja piekna coreczke ktora pragnie rodziny, tak jak ona. a ja co? jak to wczoraj po pracy przeczytalem to dluga do kibla i cala kolacja (pierwsza od jakichs 3 dni) do kibla przez gardlo... po tym jak rano mu tego maila wyslala potrafila zalac moja skrzynke spamem o tym jak mnie kocha i jak blaga o wybaczenie i jak wreszcie rozumie jak ja cierpie... ma-ha-sa-kra!!!!! na 2 fronty jedzie mocno. zachowuje spokoj. musze. dla dzieci. za duzo widzialy i slyszaly. w robocie siedze od 7-21 - tak lepiej. wieczorem w domu tylko zapisuje raport z keyloggera, chwila z dziecmi, prysznic i spac. ciezki orzech mam do zgryzienia, bo, wiem - nie moj problem, ale jednak dotyczy to mojej 5-letniej coreczki - ona naprawde nie ma gdzie sie zatrzymac na dluzsza mete w PL... szlag mnie trafia na mysl ze moja corka nie ma gdzie sie podziac... jej matka zaoferowala jej miejsce u siebie, ale ona jeszcze nie wiem dlaczego sie rozchodzimy. jak sie dowie to ja wywali z jej domu, czyli jednego pokoju, lazienki (bez cieplej wody) i kuchni... to zaburza moj plan dzialania... wiem - nie powinienem brac za to odpowiedzialnosci, ale nie potrafie o tym przestac myslec, bo ja sobie dam rade, x2b zona pewnie tez, ale to jest po prostu niesprawiedliwe ze dzieci ponosza najciezsze konsekwencje.... moglbym poczekac az x2b dostanie spadek, ale to dopiero za ok. 2 lata bedzie uregulowane, i wtedy moze by se cos znalazla, ale te 2 lata ja nie wytrzymam. juz teraz mam problem z uczuciami do malutkiej - nie potrafie sie skutecznie przed tym bronic. to juz jest horror, a po dluzszym czasie to bedzie kolejny koniec swiata....... nie wiem czy to zniose ponownie. nie chcem tej sytuacji, ale czy nie jestem swinia i bydlakiem takim jak tamten dazac do rozwodu za wszelka cene? krzywdzac i skazujac na bruk moja corke? co wogole sad na to powie? obawiam sie ze jezeli tamten ciul sie zakopie gdzies gdzie nie bedzie go mozna namierzyc to prokurator dla dobra dziecka odrzuci pozew o zaprzeczenie ojcostwa. obawiam sie ze ze wzgledu na brak miejsca do zamieszkania dla mojej x2b i dzieci sad odrzuci pozew o rozwod... jak sadzicie? jak to wszystko ugryzc?? a moze powinnismy razem wrocic z PL do UK i tutaj sie rozwiesc? wtedy moglbym wyprostowac brytyjski akt urodzenia tutaj (usunac sie z niego), a x2b w tej sytuacji moze dostac jakies mieszkanie ze wzgledu na swoja sytuacje materialna... zawsze to dzieci by mniej ucierpialy. juz sam nie wiem... wiem czego chce ale nie wiem jak do tego dojsc.... chyba do tego trzeba prawdziwego sk...yna zeby przez to przebrnac bez ogladania sie za siebie, a ja, zepsuty jaki jestem, nie wiem czy az tak potrafie.
Mark29,
rozumiem poczucie odpowiedzialności i twoje rozterki ale nie "daj teraz ciała" i nie wycofuj się, bo będziesz wydłużał to, co jak widzisz i tak nieuchronnie nastąpi. Nie zaufasz jej już, powinna sama zadbać o sowoje sprawy. A sprawy bytowe, opieki nad dzieckiem dasz radę załatwić. Nie zakładaj, że coś się stanie z żoną i dziećmi złego. Matki wybaczają większe rzeczy dzieciom niż zdrady mężów. Jak emocje trochę opadną zobaczysz nowe rozwiązania dla sytuacji które cię teraz trapią. Wiem , że ciężko przestać się troszczyć o bliską do niedawna osobę, ale to już nie jest twój problem. Wierz mi, ona wykorzysta każdą twoją słabość na swoją korzyść, tak jak już to robiła zwodząc cię i oszukując przez ponad rok. Musisz byc ostrożny i twardy bo jak dasz jej teraz wszystko czego jej trzeba, to nie będziesz miał żadnej karty przetargowej gdyby zechciała ci utrudniać kontakty z córką. A znając polskie sądy opieka nad dziećmi przypadnie jej. Brutalne to, ale jeśli chcesz się zabezpieczyć na przyszłość musisz zadbać o swoje ( i dzieci) interesy.
witam po przerwie. i tak oto jestem. spowrotem w uk. sam. zona z dziecmi zostala w pl u matki. a ja sie w tym wszystkim pogubilem. wiem - potrzeba czasu... moja niecierpliwa natura mi tu wogole nie pomaga. niesmialo planuje wyjazd do polski na druga polowe pazdziernika na 3-4 dni, zeby zlozyc pozew o zaprzeczenie ojcostwa. mysli mnie dobijaja, cztery sciany po robocie mnie dobijaja, bo wszytskie pokoje sa przesycone ich obecnoscia. w mojej glowie dalej metlik. wiem wbrew temu o czym zona w swoich wyznaniach milosci mnie zapewnia - ze to gwalt - nie potrafie w to uwierzyc. mam 1,5 roku pasujacych do siebie puzzli i faktow ktore za cholere za tym nie swiadcza. bo jesli tak tego gwalciciela ona nienawidzi, to czy jest to osoba do ktorej sie idzie po (chocby nie wiem jak bardzo) ciezkiej klotni z mezem??? czy taka osobe mozna tolerowac przez 1,5 roku codziennie we wlasnym domu, tolerowac fakt ze o niczym nie wiedzacy maz, ktorego niby tak sie kocha, traktuje ta osobe jak najlepszego kumpla???? czy wreszcie w sytuacji gdy zona slyszy ze to koniec i sie rozwodzimy to pisze maila do gwalciciela ze maja piekna coreczke i potrzebuja jego i chca stworzyc kochajaca sie rodzine???!!!?? czy tak postepuje zona wobec swojego gwalcicela???????? TAK???? no wlasnie... chyba nie. chyba... nie na pewno, bo w zyciu nie ma sytuacji niemozliwych - podobno. i gdzies tez w mojej glowie jest ta nic watpliwosci, ze to mogl byc najbardziej nieprawdopodobnie nieszczesliwy zbieg okolicznosci... ale epitety towarzyszace temu stwierdzeniu utwierdzaja mnie raczej w niewierze... wiec nie potrafie, ZA NIC nie potrafie uwierzyc jej! a jak nie wierze to jak moge dalej z nia zyc? dzwonie czasami, ale ciagle tematem przewodnim jest wlasnie sprzecznosc pomiedzy moja wersja a jej. nie moge z tego ochlonac. czesto przez to ona sie rozlacza ze lzami, czasem w zlosci, i przegapiam okazje porozmawiania z dziecmi. a dzieci? hmm... nie wiem ile moje serce jeszcze wytrzyma ta tesknote za szkrabami - dwoma, bo wiem ze czy zaprzecze ojcostwu czy nie, to ta mala niczemu niewinna zabka juz na zawsze bedzie w moim sercu. kocham ja, chyba tak bardzo jak moja wlasna coreczke. i za cholere nie moge pozbyc sie tego przygniatajacego uczucia, ze zmierzajac ku rozwodowi lub moze separacji, robie cos najstraszniejszego na swiecie! krzywdze te male istoty, ktore nawet nie moga zrozumiec dlaczego taty nie ma z nimi, dlaczego musza siedziec gdzies na kupie u babci w jednym pokoju, dlaczego tata ich nie wzial ze soba... nie wiem ile jeszcze podolam tej pustce w domu, ranie ktora zdaje sie tylko coraz mocnie j krwawic. nie mam pomyslu na to wszystko. odzyskalem kontakt z rodzina-ci co wiedza bardzo mnie wspieraja. dla nich to jest czarne na bialym - nie ma nad czym sie zastanawiac. wiec dlaczego ja tak nie moge??? wykancza mnie to uczucie. uczucie ze porzucilem moje dzieci, ze je zawiodlem i nie potrafie sprostac przeciwnosciom zycia i zapewnic im bezpieczenstwa, stabilnosci, domu, dac im siebie na codzien... bol nie do wytrzymania. nie wiem czy prosze o porade, czy o pocieszenie, a moze po prostu chcialem sie wygadac... bo ja juz naprawde nie wiem co dalej... poki co trzyma mnie w ryzach codzienna rutyna - praca - kolacja - spac... o weekendy sie nie martwie, bo zalatwilem sobie nadliczbowe na sobote i niedziele. ale nie potrafie nie myslec o dzieciach... oj teskno mi...
Ja na twoim miejscu bym nie podejmowala zadnych pochopnych decyzji. Wszystko staralabym sie dobrze przemyslec. Rozmawialabym z zona o tym co czuje, jakie sa moje obawy. Kompletna szczerosc...Tutaj tez sie mozesz przekonac jaka jest ona naprawde. Postaraj sie porozmawiac o tym z kolega. Ale tu uwazaj, zebys byl w miare spokojny. Stalo sie co sie stalo. Ciebie interesuja tylko fakty. A dziecko jest tez twoje ty je wychowales, ty je kochasz.
Trzymaj sie, wyobrazam sobie, jak ci jest ciezko...