Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Przeczytałem zaległości i mnie zemdliło. I to nie przez twoją żonę, tylko przez ciebie. Flaki z olejem. Przegrywasz życie człowieku. Efekt uderzenia, jak się wydało już straciłeś bezpowrotnie. Swoją wyrozumiałością pomogłeś jej okopać się w swoim świecie. Dałeś jej wspaniałomyślnie czas na poukładanie sobie miłości do fagasa.
Plemplem81, ty wciąż kręcisz się wokół własnego ogona. Chyba ci z tym dobrze, albo zupełnie ci poszło w filozofię albo temat jest dla ciebie najwyraźniej za trudny.
Na dokładne analizy i dostąpienie światłości to bedziesz miał czas. Marnujesz ten, który powinieneś wykorzystać na konkrety.
Czy ktoś ci musi dać w dziób, żebyś się obudził ?
Co ty myślisz, że naprawiasz małżeństwo ? Jakie małżeństwo ?
Człowieku, żony nie ma. Nic nie zrobiłeś, żeby wróciła. Pogawędki sobie urządzasz 10 godzinne. Po jaką cholerę ?????, żeby chodzić po ścianach ??? Zrób sobie okłady z lodu, bo widzę że cię przegrzało.
Zrozum w końcu, masz tu wcześniej parę rad, cofnij się.
1. Odcięcie od alergenu, zero stymulacji. Najlepiej jakby alergen wyszedł na gnoja. Pomyśl jak uwydatnić jego prawdziwe oblicze. Masz łatwo, bo już się boi. Niech wszyscy zobaczą, że to straszny tchórz i gnida. Uderz w niego, jego rodzinę i znajomych. Wszędzie tam, gdzie się pojawia. Może ludzie się od niego odwrócą ?
2. Pokaż panience, co to jest prawdziwe życie i jak miała do tej pory dobrze. Niech wydorośleje w ciągu sekundy. Konkrety sam ustal. Im więcej tym lepiej. Wywal z domu, odwieź do kochanka. Słabo mi, ty czekasz aż mieszkanie wynajmie i będzie miał ją gdzie przyjąć, czekaj dalej !!! Może już przegapiłes swoje 5 min, bo zdąrzyli się z sytuacją oswoić i może nawet układać jakieś plany. Odetnij od kasy itd...itd....To ma być III wojna światowa dla niej. Całe oparcie, bezpieczeństwo, spokojny kąt ma przestać dla niej istnieć.
Całe życie, które teraz jest dla niej nie ciekawe, na wspomnienie ma być utraconym rajem na ziemi.
Przestała cię kochać, do widzenia. Czemu ?
Bo ty już nie masz żony, ty masz na utrzymaniu kochankę jakiegoś fagasa z którą się męczysz, aż w końcu cię zostawi, jak tamten wszystko poukłada. Nie widzisz tego ? Ona zasypiając wspomina te wspaniałe chwile i te pieszczoty.
Przed wywaleniem papiery rozwodowe !
Do niej musi dotrzeć, że dotychczasowe życie się skończyło !!!
Musi zobaczyć kim się stała dla samej siebie i w oczach wszystkoch dookoła. Jak nisko upadła.
Niestety, to tylko możesz zrobić i zobaczyć czy ją puści czy nie.
Musisz przebić emocje, nie ważne jak, muszą być ogromne, aby te do gościa wydały się malutkie.
Jeśli nie puści, to trudno. Po co ci ktoś, kto kocha innego.
Możesz mieć tylko nadzieję. Jeśli puści, to wtedy będziesz mógł ucinać pogawędki przy kawce, bo tylko wtedy przyniosą jakiś skutek. Teraz się dziwisz, że jak grochem o ścianę? Nie osłabiaj mnie. Myślisz jak dzieciak. Pierdoła jesteś. Tylko jęczysz i wciąż widzisz w niej partnera. Jej dla ciebie w tej chwili nie ma !! Ty jesteś najgorszą osobą do jej resocjalizacji słowem, bo ty jesteś problemem. Gdyby cię nie było, to wiedziała by co ma robić.
Obudź się człowieku.
Wiesz co ? Przeczytaj moją historię. Ja czasu nie zmarnowałem. Może da ci do myślenia. Ty grzebiesz się żywcem.
Daje słowo, że na twoje filozoficzne pytania ci odpowiem, ale załatw najpierw sprawę i stwórz dla siebie sytuację początku nowego życia lub łatania tego co uda ci się uratować.
W wielu miejscach tam gdzie widzisz problemy ich jeszcze nie masz, a już je rozwiązujesz. To chore.
Potem powiesz, że starałeś się naprawiać małżeństwo, ale nie dałeś rady ? Śmieszne. Jakie małżeństwo ?
Małżeństwo jest wtedy, gdy dwie osoby przejawiają jakiś ciąg do siebie, wtedy można go modulować, ale nie jak jedna ucieka w zadużeniu.
Masz kobietę w świecie wytworzonej przez nią fantazji. Sama sobie to wytworzyła przy pomocy tego gościa. To nie jego dotyk miał nadludzkie właściwości, to tylko jej odbiór i stan w jaki się wprowadziła.
Dobrze jej z tym. Sama jej pryśnie max do 2 lat jak gościa będzie miała na codzień lub będzie się kręcił. Chcesz tego?
Gość polonista dobrze wiedział jakie słówka szeptać, żeby wzbudzić emocje i stan uduchowienia. Trafił na dobry i spragniony tego odbiornik. Na żonie już nie robił wrażenia, bo to frazesy, ale przed naiwną kobietką mógł sie popisać.
To wszystko co roztrząsasz jest ciężkie do prełknięcia, ale przy odpowiednim dystansie maleje. Skup się na konkretach, a nie jak twoja żona na bzdurach. Wybij ją z tego, dopiero zastanów się nad tym co ona będzie mówić. Ty chyba nigdy z narkomanem nie gadałeś, wszystko bierzesz na serio, tak jak ona tego fadgasa.
Rusz tyłek.
Post doklejony:
A z tym terapeutą to jakieś jaja jak arbuzy. Raczej się przez to cofnąłeś niż poszedłeś do przodu.
Terapia tak, ale jak byście szli w jedną stronę.
Na takie akcje to prędzej łebski psychiatra.
Post doklejony:
On cię obserwował, a ty nie możesz parę razy znacząco mu się poprzyglądać z daleka, tak żeby cię widział. W najmniej przewidywalnych dla niego momentach. Musi czuć twój oddech na karku. uwierz, że jako polonista, to wyobraźnię ma wyrobioną. To akurat zadziała na jego niekorzyść. Dotąd to on był górą, miał wszystkie asy w rękawie.
Mógłbyś podejść i powiedzieć, że zniszczył ci rodzinę. Już nie masz żony i życie dla ciebie nie istnieje, bo się skonczyło. Że wsadził ci nóż w plecy podstępnie. Jeszcze nie wiesz co zrobisz, ale w tej sytuacji stać cię na wszystko.
Yorik... nie jednemu z nas przydałoby się żeby ktoś dał nam w pysk, żeby się obudzić i pozbierać... żeby zobaczyć fakty jakimi są....
Chyba sama żałuję, że mnie nikt tak nie obudził...tyle miesięcy spisane na straty...a w sumie to nie wiem czy już się obudziłam, czy ciągle się babrze w przeszłości....
Plemplem81, piszesz że " w jakiś sposób" uderzałeś w gada - rozmawiałeś z żoną, burzyłeś jego wizerunek - ale Twoimi słowami. Żona nie brała tego powaznie, wieże starasz się jej go obrzycdzić. Oswaja się z sytuacją ze Ty już wiesz, i powoli wraca doi punktu wyjścia. Sam to stwierdzasz. W miarę upływu czasu coraz wiecej w niej sentymentu do gada.
NIE TEDY DROGA.
Uderz w niego, w jego rodzinę.
Przesłałeś ...list...
Polecony ? doszedł ?
ktoś go czytał ? a może gad odebrał i spalił...
Jedx, rozmawiaj z żoną. Puść nagrania żony. Niech córka posłucha,
Przywieź żonę i córkę do domu.
Niech żona spojrzy w oczy tej której przyprawiała rogi. NIech jej powie że nie żałuje, że jej brak dotyku jej męża... Powodzenia jej życzę
Niech posłucha co ma do powiedzenia żona gada o nim, o niej.
Niech powie skąd wzięło się ta jego "nieszczęśliwość w małżeństwie". Niech córka powie co czuje do ojca.
Niech żona powie jak czuje się po tym jak ją zdradził.
Zaraz po tej rozmowie spakuj walizki żonie i zaproponuj wywiezienie do gada.
Przygotuj papiery rozwodowe z jej winy. Zaproponuj sumę alimentów na córkę. Niech widzi co traci i dokąd zmierza.
Stosujesz delikatne, mięciutkie powrotne lądowanie żonie w ramionach kochanka. Twoje rozmowy z nią nie przynoszą skutku.
Jeszcze zastanawiasz się czy aby nie jesteś zbyt natarczywy ciągle z nią rozmawiajac...)
Męczysz jakimiś "głupimi" rozmowami niby żonę, która zaczyna już ziewać w ich trakcie. Jedyny ich skutek to powrót emocji do gada, na Twoich oczach..
Przestań być taki delikatniutki. Nie bój się być facetem.
Ona nie czuje negatywnych emocji z związanych z jej zdradą.
Zrób jej hustawkę emocji.
Yorik przedstawił Ci dokładnie Twoją sytuację.
Yorik i Milord dają Ci dobre wskazówki.
Tracisz czas. Za chwilę będzie już popapane.
Za chwię znowu zacznie Cię zdradzać może z tym gadem a może z inną "wielką miłością".
Bacello - czy boję się bez niej żyć? Wiesz - moje postrzeganie siebie zostało bardzo zaniżone. Zostałem obdarty z pewności siebie. Nie utożsamiaj tego z bojaźnią życia bez żony, ale czuję się po prostu niepewnie. Wkraczam na grunt, jakiego nie znam z dojrzałego życia, bo całe dojrzałe życie od 18. roku mojego życia mam związane z tą kobietą właśnie... W pewnym sensie będę dojrzewał na nowo w razie naszego rozstania.
Czy boję się zmian? Generalnie jestem tradycjonalistą, jestem wierny jak pies wartościom, które wyznaję czy choćby hobby, piosenkom, które lubię itp. Po prostu lubię być w tym, co znam. Może to takie trochę tchórzliwe, tym bardziej, że widzę, że moja żona nie bała się nowości, nie bała się zmian, a tak bardzo uważa się za nieporadną życiowo osobę...
Yorik - podobają mi się Twoje posty. Dajesz kopa w ****. Uwierz mi, że przydaje się to. Czytam te Wasze wpisy po 5 razy każdy i każdego dnia z osobna. Dużo mi dają. Jesteście jakby takim moim sumieniem, tyle, że z drugiej strony medalu - bez zaślepienia miłością, która przecież tak naprawdę jest jednostronna w moim przypadku. Ale coraz bardziej blaknie.
Co do tego forum i Waszych porad - zauważam tendencję, że głównie znajdują się tu osoby, których związki się rozpadły. A przecież takich, których się utrzymały też jest dużo, tyle że tu ich jakby mniej... Może dlatego, że im się po prostu udało i nie chcą wracać do tych złych chwil radząc innym? Henry jest tu jakimś wyjątkiem, dlatego bardzo cenne są dla mnie jego rady, jakie daje, także i w innych tematach. Jednocześnie przychylam się do części wypowiedzi użytkowniczki Gratiska z innego tematu - w pewnym sensie kotłujemy się tu, jacy to my biedni itp. W zasadzie co nam innego zostaje? Żalów nie można wylać? Jednak coś w tej jej wypowiedzi jest - coś do zdrad ludzi posuwa (o Boże, co za niefortunne słowo). My - jako drugi składnik związku też tym jesteśmy, niestety. Trzeba mieć tego świadomość. Owszem, nie my ściagamy majtki przed kochankami, jak to Bacello pięknie ujmuje, ale swoją postawą powodujemy też, że ten związek nie jest taki jak był, że partner czuł się źle. A to, że nasi partnerzy to tchórze, którzy nie chcą sprawie stawić czoła, to osobna brocha. Tchórze to i tak bardzo delikatnie powiedziane, bo na usta cisną się znacznie gorsze stwierdzenia.
Na sam koniec krótko tylko napiszę, że dzięki, że jesteście tutaj. Wszyscy po kolei. Jesteśmy wszyscy po podobnych przejściach, więc o tyle łatwiej, mimo że cholernie trudno. Dajecie otuchę swoimi wpisami. Chociażby takie debilne pocieszenie, że nie tylko mnie takie gówniane życie spotkało, daje człowiekowi jakąś nadzieję. Może nie na lepsze jutro, bo to już nigdy nie będzie lepsze. Życie zostało zniszczone. skaza zostanie na zawsze. Ale może daje nadzieję na to, że da się z tym żyć bez zadręczania siebie.
A przecież takich, których się utrzymały też jest dużo, tyle że tu ich jakby mniej... Może dlatego, że im się po prostu udało i nie chcą wracać do tych złych chwil radząc innym?
Stosujesz czas dokonany. Na dzień dzisiejszy, to mnie też się udało, tylko pozazdrościc. Ale tak naprawdę to udaje się lub nie każdego dnia. I wyobraź sobie, ża mamy na to wpływ. W ten czy inny sposób, ale mamy.
Jestem właśnie świeżo po lekturze twojego przypadku Yorik...
Z tą różnicą, że kochanek Twojej żony nie chciał z nią nic budować dalej po wpadce z romansem, a kochanek mojej żony cały czas dawał (zmieniła numer telefonu i pocztę mailową) jej odczuć, że chce z nią kontaktu, chce z nią żyć itp. Moja żona stwierdziła, że wybiera mnie.
Jednak po lekturze całego Twojego wątku nie widzę właśnie tego, o czym tam mowa. Chęci jej przemiany, rozmowy o tym, odkrywania samej siebie. Ona chce przejść nad tym do porządku dziennego, czyli tak jak było wcześniej u nas. To mi podcina skrzydła.
Jednocześnie stwierdzam, że Twoja i moja żona mogłyby sobie podać ręce. Ten sam materiał, ten sam niski system wartości wobec siebie samej, te same schematy. i Ty też w tym związku od zawsze jesteś tym silniejszym, prącym do przodu, wychodzącym z inicjatywą. U mnie też zawsze tak było i w pewnym momencie zaczęło mi to mocno przeszkadzać, a teraz to już na pewno, kiedy ona wychodziła z inicjatywą romansu i zdrad. Więc wiem, że jak chce, to umie doskonale organizować i działać.
Jak to teraz wygląda u Ciebie Yorik? Czytałem post z Twojej historii jednego użytkownika, który był "po" 1,5 roku - czuję się, jakby po przeczytaniu tego postu ktoś trzymał przyciśniętą moją głowę do ziemi, a ja mimo, że chcę się ruszyć, nic z tym nie mogę zrobić.
...jakąś nadzieję. Może nie na lepsze jutro, bo to już nigdy nie będzie lepsze. Życie zostało zniszczone. skaza zostanie na zawsze. Ale może daje nadzieję na to, że da się z tym żyć bez zadręczania siebie.
Wiem, że chce się wyć i czołgać po podłodze, dookoła ciemno i szaro.
Nie straszny jest skok z mostu, czy chodzenie po dachach. Nic nie jest straszne. Starchu nie ma.
Obraz świata tak bardzo się zmienił. Wielkich rzeczy już nie ma, a przede wszystkim własnego dobrego samopoczucia. Zupełnie nie ma się z czego cieszyć. Jest się nikim.
Pitolisz, jak stara baba pod kościołem. Czemu jutro ma nie być lepsze ? Życie zostało zniszczone ? Co ty mówisz ? Napewno nie twoje. Ty jesteś czysty. Mniej byś pewnie cierpiał, ale pewnie nie chciał byś być po tej drugiej stronie, jak ten idiota, któremu wydaje się, że właściwie to wszystko w porządku i o co tyle szumu.
A zadręczasz się tak naprawdę na własne życzenie pozwalając zwyciężać emocjom nad logiką i pełną świadomością. Chyba wciąż jesteś w fazie niedowierzania, niewiele zrobiłeś i dlatego tobą tak telepie. Głowa w piasek, to nie najlepsza metoda, bo d(u)pę mogą obrobić.
Stało się. Nad rozlanym mlekiem nie ma co płakać. Trzeba posprzątać, bo jeszcze przyschnie. I nie tracić czasu na życie w niepewności, bo to jest to co nas wszystkich najbardziej rozkłada na łopatki, czasami paraliżuje lub jest złym doradcą. Prowadzi do skrajnego wyczerpania. Nie wiesz ?
Spróbuj chociaż przez dzień funkcjonować jakbyś w tym wszystkim nie uczestniczył, tylko patrzył zupełnie z boku jako przyjaciel rodziny.
Co byś temu bezradnemu człowiekowi tak szczerze poradził ?
Nick - do jej córki dobijam się od wczoraj. Nie odpisuje (mail, facebook). Kochanek twierdził, że i córka i jego żona już wiedzą (tak mówiła na początku czerwca). Nie dowierzałem, bo z opowiadań wiem, że kłamał mówiąc, że ktoś szantażuje jego żonę, jak ja kurna nawet jej numeru telefonu nie mam. Cisza ze strony jego córki jednak daje do myślenia, że ona i jej mama o niczym nie wiedzą. Poprosiłem o bezpośredni kontakt ze mną, a nie z ojcem, ale wątpię czy to coś da, bo córka żyje z ojcem czyli kochankiem mojej żony, w bardzo dobrych relacjach.
Do żony napisałem list i jutro będzie wysłany z możliwością odbioru tylko i wyłącznie osobistego na poczcie za okazaniem dowodu. Taka opcja istnieje na poczcie. Więc ją wykorzystam.
Jak sobie wyobrażasz podjechać pod ich mieszkanie i żonę zabrać - a jak on otworzy? Mam się spytać - "czy jest żona" ? Hehehe.
Piszesz - "Stosujesz delikatne, mięciutkie powrotne lądowanie żonie w ramionach kochanka. Twoje rozmowy z nią nie przynoszą skutku.
Jeszcze zastanawiasz się czy aby nie jesteś zbyt natarczywy ciągle z nią rozmawiajac...smiley) Męczysz jakimiś "głupimi" rozmowami niby żonę, która zaczyna już ziewać w ich trakcie. Jedyny ich skutek to powrót emocji do gada, na Twoich oczach.."
Też to tak zacząłem odbierać od jakiegoś czasu. Ona to właściwie ma ****iste życie - wpierw kochanek, super uniesienia, przeżycia jakich ze mną już nigdy nie zazna, bo ja przecież taki powszedni, jeszcze jest dziecko. Zdrada wyszła na jaw i co się okazuje? Że mąż się stara, że się zmienia, że mówi "kocham cię", a ona dalej śpi do godziny 11 rano, bo twierdzi, że ją to wszystko dobija. No wychodzę jak jakaś ciota przed samym sobą.
O huśtawce emocji piszesz mając na myśli wyrzucenie z domu, papiery rozwodowe? Już 3 razy ją wyrzucałem z domu i kończyło się w przedpokoju, bo oboje dochodziliśmy do wniosku, że nie tędy droga. A może jednak tędy? Problem polega jednak na tym, że moja żona ma skłonności samobójcze. W przeszłości już raz uratowałem ją w stanie powiedzmy już odjazdu... I tak czuję, że tym razem to już zrobi to skutecznie. W pewnym sensie stosuje na mnie szantaż emocjonalny mówiąc, że pójdzie spać pod most, albo że nie zabierze ze sobą żadnych rzeczy, bo jej nie będą potrzebne (w domyśle mamy tu oczywiście popełnienie samobójstwa). Mam coraz bardziej nieodparte wrażenie, że ta osoba nadaje się na poważne leczenie zamknięte.
Yorik - a Twoje życie jest lepsze? Jak je dziś oceniasz z perspektywy czasu? Też nie upłynęło go jakoś super dużo.
Piszesz - "Trzeba posprzątać, bo jeszcze przyschnie. I nie tracić czasu na życie w niepewności, bo to jest to co nas wszystkich najbardziej rozkłada na łopatki, czasami paraliżuje lub jest złym doradcą. Prowadzi do skrajnego wyczerpania. Nie wiesz ?"
Jak mam to rozumieć? To tracenie czasu na życie w niepewności. Przecież to uczucie już zawsze będę miał, zwłaszcza jak ze sobą zostaniemy. Chyba, że mówisz tu o jakiejś innej niepewności.
Co bym takiemu człowiekowi poradził? Przede wszystkim nie znałbym meandrów całej sytuacji, nie znałbym człowieka. To też w jakiś tam sposób powoduje, że obraz miałbym jednostronny. Tak jak i wy tutaj przecież - znacie tylko moją wersję. Choć akurat co tu wniosłaby wersja zdradzacza??? Jej jest cały czas dobrze. Był romans, jest mąż, który cały czas ładuje kasę w dom. Ale do rzeczy - poradziłbym mu, żeby wziął się w garść i odpowiedział sobie na zasadnicze pytanie - czy chce być z tą kobietą, skoro ona deklaruje, że chce z nim być. I jeśliby powiedział, że chce z nią być - to co dalej? Przecież są setki pytań, zagadek, ja to mam teraz takie stresy, że mimo, że żona zmieniła numer telefonu, to jak przychodzi sms, to mam wrażenie, że to od niego. Psychę mi rozpierdziela.
Post doklejony:
Kurna już robię literówki z tego wszystko - początek miał być, że dobijam się do jego córki
oraz
tak mówiła na początku czerwca - oczywiście tak mówił , bo to on przekazywał informacje mojej żonie (ich rozmowy w dużej mierze polegały na mówieniu o sobie, co u każdego w rodzinie słychać - myślałem zawsze, że kochankowie to tylko o sobie rozmawiają).
Edytowane przez Plemplem81 dnia 12.07.2012 13:02:36
Jestem właśnie świeżo po lekturze twojego przypadku Yorik...
Chcesz się odnieść OK. Może ci to pomoże ?
Wciąż chodzisz patrząc w ziemię, nie przed siebie.
Cytat
...kochanek Twojej żony nie chciał z nią nic budować dalej po wpadce z romansem, a kochanek mojej żony cały czas dawał (zmieniła numer telefonu i pocztę mailową) jej odczuć, że chce z nią kontaktu, chce z nią żyć itp. Moja żona stwierdziła, że wybiera mnie.
A ty byś chciał, jakby ktoś z zaskoczenia dawał ci kochankę w prezencie z całym balastem wszystkiego, wizją silnego faceta którego była długo kobietą, który jest nieprzewidywalny, a ty jeszcze sobie w łepetynie wszystkiego nie poukładałeś.
To że ten dziadek chciał w innej konfiguracji, to nie znaczy, że w realnej by chciał. Trzeba by mu tylko parę rzeczy uświadomić, chyba , że to totalny tłumok.
Wybrała ciebie, ale nie wie co się z tym wiąże. Nie wie, że to nie wystarczy. Jej życiem rządzą emocje i tym się kieruje. Nie wie, że można je zmieniać, że to nie są czary. Nie wie, że musi wejść głeboko w siebie i sięgnąć do podstaw swojego ja, celów w życiu, definicji szczęścia, miłości, zadużenia, zaufania, małżeństwa, odpowiedzialności za bliską osobę, za dzieci, za rodzinę itd....
Zmuś ją do określenia tego wszystkiego po kolei. Zacznij od miłości. Czy dla niej to zauroczenie wyzwalające pragnienie prowadzące do łechtania jej próżności przez byle nieuczciwego przybłede z gładkimi słówkami (nie czynami), kierującego się popędem na atrakcyjne ciałko ? Bo w czym jest dla niego taka wyjątkowa duchowo spośród milionów ? Co sprawiło, że wzbudził emocje ? Bo ma bajer ? To tylko słowa, jego czyny mówią przecież co innego. Człowiek bez zasad, moralności, czysty egoista, tak jak ona. Itd....
Nie wie, że też musi przewartościować swoje życie. Wciąż jest nastolatką i nie chce dorosnąć. Kurczowo trzyma się ułudy. Wszystko miała gotowe. Brała, co ktoś jej podsunie. Nigdy nie pracowała nad sobą. Nie dorosła. Nie wzięła odpowiedzialności za własne życie, a co dopiero za rodzinę, którą założyła....
Cytat
Moja żona stwierdziła, że wybiera mnie.
Przyczyna ???
Jak by nie była, nie jest jak widać zbyt dużej wagi. To mogą być tylko jej korzyści i starch przed nieznanym, ale wtedy serce należy do innego. Nic nie zrozumiała ! Nic nie wie. Znajdź w necie, niekoniecznie tutaj ze dwa przypadki, jaki jest schemat i do czego prowadzi. Pokaż, że to nie jest wyjątkowe, to fizjologia, której ulegają najczęściej tchórze i słabi.
Musi zrozumieć, że wkońcu wróci do siebie, w końcu hormony jej spadną, ale ciebie już nie będzie, bo każdej minuty odchodzisz od niej i to realnie, nie w zauroczeniu tak jak ona. A to jest nieodwracalne.
Cytat
Jednak po lekturze całego Twojego wątku nie widzę właśnie tego, o czym tam mowa. Chęci jej przemiany, rozmowy o tym, odkrywania samej siebie. Ona chce przejść nad tym do porządku dziennego, czyli tak jak było wcześniej u nas. To mi podcina skrzydła.
To jest gwóźdź programu, który trzeba uzyskać. Wcale nie łatwo. Trzeba trochę desperacji.
Znów masz schemat. Nie chce nieprzyjemnych doznań, to ucieka, a gdzie ? W swoją bajkę, której nie żałuje, mimo, że czuje, że coś nie halo, ale to emocje.
Ja po ostrym wstrząsie przewrotkę uzyskałem. Chciała czasu (wiadomo na co, jak i twoja). Po wojnie dałem jej czas, jeden dzień spokoju do decyzji.
Po dotarciu, że bajka się skończyła i będą same kłopoty, że w końcu sama musi stawić czoła swojemu życiu, a realnie to beznadziejnie wyglądało, żona wytrzeźwiała i odbiło jej w drugą stronę. Zobaczyła miernotę całości, tego co się stało i nie mogła uwierzyć. Realizm ją przygniótł. Musiałem się wtedy tylko wycofać, żeby dać jej pomyśleć zupełnie samej. Byłem niecierpliwy, nieufny jak wszyscy, ale starałem się nie przeszkadzać. Średnio to wychodziło.
Różowe okulary pękły.
,,Ja tylko się na niej zawiodłem, a ona będzie musiała żyć ze świadomością, że spieprzyła życie tylu osobom i sobie ulegając bzdurnym fantazjom odbierającym rozum" - to w niej zostało.
Gość nie dotrzymał słowa i się zaczął pojawiać, ale został olany. Motał się bez żadnego punktu zaczepienia, z daleka, jak piesek za suczką, mnie to wkurzało. Znów chciałem działać, wziąść kija, ale dobrze, że tego nie zrobiłem. W końcu to nie z nim brałem ślub, a to był sprawdzian dla małżonki. Jak na razie zaliczony. Gdyby nie wyszła z zadużenia, to by pewnie znów popłynęła.
Wiesz, zmienność jest duża, różne stany, różni ludzie, różne zaangażowanie, różna wrażliwość, różna naiwność, różne etapy, różne okoliczności, rózna obudowa całości, rózne błedy w trakcie, rózne po. Ale to tylko ekspresja modulowana tym, kim jest taki człowiek, jaką ma osobowość. Jeden będzie zadawał bół otoczeniu inny będzie milczał itd...
Rdzeń jest jeden. Od tysięcy lat tak to działa.
Jak sobie wyobrażasz podjechać pod ich mieszkanie i żonę zabrać - a jak on otworzy? Mam się spytać - "czy jest żona" ? Hehehe.
,
gad nie miał oporów spotykać się z Twoją zoną za Twoimi plecami.
Dlaczego nie chcesz spotkać się z jego żoną za jego wiedzą.
Poza tym, może potrafisz rozpoznać kiedy gada nie ma w domu ?
np kiedy przesiaduje na Twojej ulicy czyhając na Twoją zonę.
Huśtawka emocji... i skłonności samobójcze.. znam problem.
Rzeczywiście nie można przeholować ale z drugiej strony jest to dla zony wygodna wymówka do unikania rozprawienia się z przeszłością.
Myślalem raczej o rozmowie z nią w trakcie której tworzysz wizję Waszych początków, nadziei, wspólnego pokonywania problemów, radości z narodzin etc a nastepnie krótkim kilku zdaniowym wykrzyknięciem jej w twarz np.
i wszystko to rozwaliłaś dla tego gada. Rozwaliłas naszą rodzinę dla Twojej chwilowej przyjemności.
po tym znowu spokojnie wizje szczęśliwych wspólnych przeżyć.
Kilka razy powtórzone przeciwieństwo My - Ty i ON zmusi ją do przypisania emocji obu wspomnieniom, porównań.
Wasze wspólne pozytywne doświadczenia versus rozwalenie tego dla jej prywatnej, chwilowej przyjemności.
To powinno zmusić ją do odejścia ze swojej bajki - jak opisze Yorik
zobacz jaki osiągnąłeś skutek postawieniem wszystkiego na jedną kartę - Twoje słowa :
Cytat
Postawiłem ją przed faktem, że chcę, by odeszła ode mnie. To spowodowało, że zmiękła w swoim postępowaniu
Czy dobrze zrozumiałem że gad ma nowy nr telefonu Twojej zony ?
Jeżeli tak jest... to ... kto dał mu ten numer..?
mają wspólnych znajomych którzy wiedza o ich związku i im kibicują ?
JakichWiele napisał/a:
Jestem zwolennikiem dawania szansy, ale zawsze pod warunkiem spełnienia przez zdradzacza ściśle określonych warunków, trochę rodem z warunków spowiedzi: żal, postanowienie poprawy, zadośćuczynienie etc.
jakie to warunki i czym niby to ma sie przejawiać? Żal, zadośćuczynienie? Jak, czym? Kajanie się? Przepraszanie ciągłe?
Post doklejony:
Nick - nie, nie ma numeru żony. Wiem, że jakby miał to tylko jedna osoba mogłaby mu go dać - wiadomo... ale wtedy, to już nie byłoby proszeń, tłumaczeń. Byłby szybki wyjazd z domu i tyle.
Nie mają znajomych żadnych wspólnych. Przecież ona dla niego powinna być córką, a nie kochanką!!! Jego córka jest 2 lata od nas młodsza... Generalnie to moja żona nie ma właściwie żadnych koleżanek, tak tylko z pracy, na podwórku w piaskownicy. ale żadnych stałych kontaktów z nikim nie ma - całkowita izolacja. Przypuszczam, że to też było jakimś motorem napędowym dla niej. Ktoś się nią zainteresował - ALLELUJA!
Post doklejony:
Nick - ta jazda, którą opisałeś bardzo dobra. Granie typowo na emocjach. Tylko co jak one wrócą za 2-3 lata, bo u nas znów wkradnie się monotonia, bo ja taki przecież powszedni jestem i będę???
Post doklejony:
Czy podstawą nie powinna tu być JEJ praca nad własnymi emocjami, nad własnym ja, co chyba Yorik opisywał? Zrozumienie swoich błędów i czym te błędy były spowodowane i autentyczne wdrożenie tego w swoje życie - czy to nie na tym ma polegać?
Najbardziej mnie w tym wszystkim boli, że to ja ją w tym wszystkim prowadzę. Tak jak ona wskazywała dziadydze ciche miejsca, gdzie może ją dymać w aucie, tak teraz nagle animusz z niej uszedł.
Edytowane przez Plemplem81 dnia 12.07.2012 16:39:45
W końcu się czym zająłeś, a nie tylko lizanim ran.
Cytat
nawet jej numeru telefonu nie mam.
Jak znasz nazwisko, to gdzieś musi pracować, no nie ?
Cytat
Cisza ze strony jego córki jednak daje do myślenia, że ona i jej mama o niczym nie wiedzą.
Nawet jak wiedzą, to nie wiedzą jak się zachować. Mało kto pragnie szczęścia dla bliskiej osoby budowanego na cudzym nieszczęściu.
Dowiedzieć się, że będzie miała młodą macochę i 4 letnią przyszywaną siostrę, też nei jest lekko.
Cytat
córka żyje z ojcem czyli kochankiem mojej żony, w bardzo dobrych relacjach.
Chyba już nie bardzo, bo już nie jest dla niego na I miejscu
Cytat
Do żony napisałem list i jutro będzie wysłany...
Co tam napisałeś ?
Cytat
Jak sobie wyobrażasz podjechać pod ich mieszkanie i żonę zabrać - a jak on otworzy?
Bez przesady. Jeśli wyrazi zgodę , to się umówicie na neutralnym gruncie.
Cytat
No wychodzę jak jakaś ciota przed samym sobą.
No niestety, a szczególnie przed nią. Fajnie ci z tym ? Przecież to też cię bardzo dobija. Uwierzyłeś, ze jesteś bezradny i że dobrocią świat można zmieniać. Kto cię prowadza do przedszkola, bo promocji do szkoły to jeszcze nie masz ? Byś dostał wciry w podstawówce, to od razu byś się naprostował.
Cytat
.....I tak czuję, że tym razem to już zrobi to skutecznie. W pewnym sensie stosuje na mnie szantaż emocjonalny ....
Tego nie wiesz i się nie dowiesz, ale jak by coś sie stało, to niedarował byś sobie do końca życia. To jest problem, bo w skołowaniu i emocjach to nie wiadomo. Dlatego jak też nie przegiąłem (bo się bałem), wywaliłem swoją w środku nocy, bez majtek, w samej koszulce, na boso tak, żeby do mostu nie doszła. I pilnowałem czy jest. Pomogło. Do tej pory nie jest mnie pewna.
Spaliłeś sprawę. Już za drugim razem wiedziała, że się wycofasz, bo jesteś miekki, jak gąbka. Teraz to tylko folklor.
Spróbuj odbić w drugą stronę. Bądź oschły, małomówny. niech nie wie co kombinujesz. Zostaw ją z tym samą. Stosunki służbowe, czasami przytulenie. Niech widzi, że jesteś jedną wielką niewiadomą, że świat się wokół niej nie kręci. Ty też masz swoje życie i swoje emocje i masz prawo do szczęścia tak jak ona. Zawsze byłeś dla niej miekki, bądź twardy.
Cytat
Yorik - a Twoje życie jest lepsze? Jak je dziś oceniasz z perspektywy czasu? Też nie upłynęło go jakoś super dużo.
Masz poczucie humoru.
Wczoraj minęło 5 miesięcy. To nie jest dużo.
Życie nie jest lepsze niż poprzednie, ale jest szansa, bo przy okazji mam nadzieję, że żona mi dojrzała i wciąż dojrzewa. Jej priorytetem jeszcze bardziej stała się rodzina i ja. Jest jakby mądrzejsza. W pewnym momencie przejęła pałeczkę, bo ja już nie dawałem rady.
Fikołki robiłem, żeby zapanować nad emocjami i kierować się tylko logiką, skoro żonie się udało. Pomogła mi swoją postawą, mimo, że była niby bezradna.
W końcu nie chcę już o tym gadać, ale czasami jeszcze szpileczkę wbiję. Wystarczy drobna i może ją powalić.
Decyzji nie żałuję, wiedziałem co robię. Co będzie jutro ? A kto to wie ?
Cytat
Przecież to uczucie już zawsze będę miał, zwłaszcza jak ze sobą zostaniemy. Chyba, że mówisz tu o jakiejś innej niepewności.
A w ogóle w życiu można być czegoś pewnym ? Człowiek siebie nie jest pewny a co dopiero kogoś. Będziesz miał tą niepewność, ale nie taką jak teraz i zależała będzie od postawy twojej żony, jeśli chcecie być razem. W takim układzie to nie może zostać. Teraz wciąż masz niedokończoną sprawę, nie zamkniętą. Może nie widzisz ale czujesz i dlatego tak tobą telepie.
Cytat
żeby wziął się w garść i odpowiedział sobie na zasadnicze pytanie - czy chce być z tą kobietą, skoro ona deklaruje, że chce z nim być. I jeśliby powiedział, że chce z nią być - to co dalej?
Oj, coś nie tak. Znów od tyłu.
Odpowiedź na to pytanie powinna zaczekać, aż wszystko się wyklaruje.
Nic nie zakładaj, bo masz niewłaściwe dane. Wszystko się może zmienić w ciągu sekundy. Musisz określić minimalne warunki jakie muszą być spełnione, aby dać sobie szansę i nad nimi pracować. Ważnym warunkiem jest wybicie żony z jej bajki. Jak się to uda, to uświadomienie wszystkiego. Trzymanie w niepewności, aż ty będziesz miał jakąś małą pewność, że za gościem nie wzdycha. Następnym warunkiem będzie jej praca nad zrozumieniem tematu. Będziesz to widział, gdy pojawi się jej żal i chęć odkupienia winy. Po czymś takim musi być duża, bo nawywijała nieźle.
Jeśli zostaną spełnione podstawy, dalej to ciężka praca. Nie załatwisz tego w kilka dni. To nie jest zupełnie kwestia ustaleń. To świadectwo dawane dalszym życiem. Główne warunki stawiasz ty. Trzeba się starać, jeśli nie da rady, to weryfikacja i znów wybór najlepszej opcji.
Nic nie zamiataj pod dywan, wszystkie karty na stół. I ona i ty. Szczerość.
Cytat
Psychę mi rozpierdziela.
Tak już jest. zniszczona psychika, niepewność. To długo się utrzyma.
Po rozstaniu też z tym nie lekko. Straszna konsekwencja zdrady. Ja czuję emocje o bzdury. Panuję nad tym, ale nie jest to przyjemne, jak hormony chcą człowiekiem rządzić.
Masz tego świadomość, to ważne.
Cytat
myślałem zawsze, że kochankowie to tylko o sobie rozmawiają
Standardzik. No to już wiesz, że żyli nie swoim życiem, tylko oni tego nie wiedzą. Dlatego byli dla siebie tak atrakcyjni. Gdyby patrzyli na siebie, zanudzili by się na śmierć. To wszystko ułuda do której tęsknią.
Dlatego stawienie czoła prawdziwemu życiu jest ciężkie, ale niktórych tak zaślepia i móżdżek kurczy się do wielkości orzeszka, że brną w to dalej. Za jakiś czas nie chcą się przyznać przed samym sobą, że decyzja była nie trafiona. No bo jak powiedzieć sobie, ze jestem kompletnym idiotą.
Tylko co jak one wrócą za 2-3 lata, bo u nas znów wkradnie się monotonia, bo ja taki przecież powszedni jestem i będę???
, no cóż to już zadanie do odrobienia dla Ciebie .
Po zdradzie przychodzą również przemyślenia dla nas. po zostaniu ze zdradzaczem mimo wszystko, jest to rownież lekcja dla nas, że dbać o związek trzeba na codzień. Trzeba wyeliminowac te deficyty które były podłożem do zdrady.
Nie widzę sprzeczności z tym co pisze Yorik - o pracy która zona ma wykonać - nad swoimi emocjami, swoim ja, swoim systemem wartości.
Ale teraz nie widzi powodów by się tym zając.
Dopiero wewnętrzna sprzeczność emocji związanych z rodziną versus emocji do gada która w niej wystąpi, skłoni ją do głębszych przemyśleń.
Ta hustawka emocji to wstęp do jej pracy nad sobą.
W tej chili ma poukładany świat, byłe może źle, ale było przyjemnie. Jego dotyk jest dalej mile wspominany, chciała urodzic mu dziecko.. chciała opuścic Waszą córkę, zostawiała dziecko pod czyjąś opieką a sama gdziła się w zaparkowanym w lesie samochodzie- jak tirówka itd. A pomimo twego dalej budzi to w niej miłe wspomnienia. One przyporządkowała swoje emocje zdarzeniom i logika niewiele to zmieni...
Wasze wspólne pozytywne doświadczenia versus rozwalenie tego dla jej prywatnej, chwilowej przyjemności.
To powinno zmusić ją do odejścia ze swojej bajki
Tak to uzyskałem. Wprowadziłem gościa między nas bardziej niż ona to zrobiła w swojej mentalności. Dopiero zrozumiała, że wlazł nam wszędzie. Tam gdzie go ona nie widziała i głupio tłumaczyła, ja porażająco go ściągałem. Dopiero zobaczyła że nie ma nas. Dopiero zaczęła porównywać i łapać doła.
Bała się wracać do domu, bo nie wiedziała, czy będzie kolacyjka i milutko, czy będę zalany, czy noc będzie miała przespaną, a wiele nie miała. Zobaczyła człowieka ze zniszczoną psychiką, dla którego najmniejszy gest czy myśl w stronę obcego gościa, który tyle zniszczył to koniec świata, koniec wspólnego życia. Zobaczyła siebie przed, zobaczyła ile znaczyła i jak była wartościowa. Jak była kochana. Zobaczyła siebie po, co straciła i z czym została. Poczuła na własnej skórze obojętność i znieczulicę, czyli to samo co mi zafundowała, wróciło.
Nie wiedziała, czy ja odejdę, czy ona ma odejść. Co będzie dalej, co z dziećmi, co z tysiącem spraw, które raptem zaczęła widzieć. Wciąż nie jest pewna, cieszy się z każdego dnia.
W końcu coś zaczęło jej przeszkadzać, zaczęła zadawać konkretne ważne pytania, a ja świadomie lub nie miałem to głeboko.
Powtarzałem do znudzenia, że nie mam żony, dzieci nie mają matki. Kim ty jesteś, skąd się tu wziełaś. Ty tylko przypominasz moją żonę. Nie taka kobieta była miłością mojego życia. Jak możesz wzrok na mnie podnosić ? Wywróciłem całe nasze życie na lewą stronę. Wszystkie pewniki dla niej zniknęły. Była powietrzem bez żadnego oparcia we mnie. Były też fajne dni, trochę jak dawniej. Oglądanie zdjęć z wakacji, wspominanie, powrót do naszego poznania się, pierwszych pocałunków, pierwszego razu, początków naszego wspólnego życia. Zaręczyn, ślubu, ciąży, porodów, problemów z niemowlakami, późniejszych. Odtworzenie wspólnych nadziei i obaw z tamtego okresu. Odtworzenie wspólnych ciężkich chwil, jej ciężkich chwil, problemów.
Na chwilę przenosiła się do najważniejszych chwil w swoim życiu, do tych jak było jej cudownie. Wszędzie byłem ja.
Uświadomiła sobie, ze wszystko było jak należy. Bez żadnego sk(u)rwysyństwa. Że były wzloty i upadki, ale zawsze byliśmy MY.
Zawsze mogła na mnie liczyć, a teraz......?
Jakikolwiek problem, wysyłałem ją do gacha, niech jej bliska osoba pomoże, bo nas już niema.
Następnego dnia wspólna zabawa z dzieciakami, jak dawniej, można było poczuć rodzinę. Jakieś pytanie o sprawę z przyszłości, odesłanie do gacha, do przyjaciela, do bliskiej osoby i pytanie gdzie on jest ?, ten tchórz, ten skulony pies, który rozpieprzył swoją rodzinę, a potem twoją. Co ci zostało, tylko on. Człowiek, którego nie znasz, a dla którego poświęciłaś tak wszystko co miałaś.
I wiele róznych rzeczy, .....szkoda do tego wracać.
Dawanie nadziei i odbieranie. Wszystko po krawędziach, w najmniej oczekiwanych chwilach. Mogłem sobie na to pozwolić, wiedząc, że odciąłem gościa na jakiś czas. Dbałem o to aby to nie był chaos, wszystko w swoim czasie. Patrzyła na mnie jak na UFO, role się odwróciły, miała swoje emocje.
Nawet gdyby ją nie puściło, a poleciała by do niego, to byłby koniec z którym się liczyłem. Jak odzyskała świadomość, przestałem kontrolować. To chciałem uzyskać. Już nie było by dla niej żadnego usprawiedliwienia. Tyle mogłem zrobić. I tak za dużo. Odbudowę związku powierzyłem jej.
Ma nadzieję, że kiedyś jej wybaczę.
No to nie wiem czy nie posprzątane. Dziś wróciłem do tematu, na który miała 2 dni do przemyślenia odnośnie tego żalu, do zastanowienia się nad wartościami w przypadku właśnie żałowania za te czyny. Stwierdziła ponownie, że nie żałuje tego że się dotykali, chwil z nim spędzonych, rozmów, smsów... Chwilę krzyku jeden na drugiego, stwierdziła, że przez te 2 dni zastanawiała się nad wszystkim - i to że nie żałuje oznacza dla niej że wybrała życie bez nas - czyli beze mnie i córki. I wyszła z domu.
Gdyby nie ta kochana córeczka... Nie musiałbym już tego nawet pisać...
Witam wszystkich serdecznie.
Mój kochany mąż zapewniający o wielkiej,szczerej miłości do grobowej deski od ponad roku zdradza mnie. Dzisiejszy dzień jest wyjątowo koszmarny,zresztą każdy z Was wie kogo dotyczy problem zdrady. Zastanawiałam się czy skoczyć z mostu czy najeść się tabletek bo nie daję sobie rady ze swoimi emocjami.
Nie mam odwagi aby dokładnie opisywać sytuację, nie wiem też czy nie jestem śledzona. W sensie pisania na tym Forum. Wiele razy już wkradał się na moją pocztę jak też na gg. Nie znalazł tam nic ciekawego oczywiście ale szpiegowanie uwielbia.
Pozwólcie że przycupnę sobie w kąciku i poczytam Wasze wypowiedzi a kiedy zbiorę się do "kupy" to napisze nieco więcej.
Dziś nawet ręce mi się trzęsą.
Bardzo_naiwna skoro maz Cie zdradza ponad rok to dlaczego jeszcze z nim jestes? Jak mozna świadomie się na to godzić? Zamisat myslec o tym czy skoczyc z mostu(co jest wielka glupota i nie powinnas miec takich mysli,bo czy warto przez gada robić samej sobie krzywdę?)to lepiej zakoncz to odchodzac albo wyrzucajac go z domu. Meczysz sie na wlasne życzenie.:niemoc
.....stwierdziła, że przez te 2 dni zastanawiała się nad wszystkim - i to że nie żałuje oznacza dla niej że wybrała życie bez nas - czyli beze mnie i córki. I wyszła z domu.
Terz nie wiem czy nie posprzątane.
Puść ją. Ja chyba po tym bym jej nie wpuścił do domu. Jak by przyszła z policją, to spałem. Jakieś prochy nasenne pokazać.
Że chwil nie żałuje, to nie dziwne, ale jak widać nie żałuje też tego, do czego to doprowadziło. Wybrała życie bez was, bez dziecka ?
Bądź konsekwentny. Czy nie jest pewna, że będziesz skamlał itd.
Mógł się z nią skontaktować obiecać złote góry i stąd ta decyzja.
Kurcze, na co czekałeś ?
Post doklejony:
tak mnie ruszyło, że zacząłem się jąkać i błedy walić.
Plemplem81, daj jej przetrawić rozłąkę z córką i Tobą. Niestrawność gwarantowana
Pytanie...Czy jak nagle ozdrowieje to będzie jeszcze zjadliwa dla Ciebie
Wiesz chyba za długo ją głaskałeś, jej bajka zwonu ożyła.
Spakuj jej walizki, obok porozrzucaj porwane zdjęcie z waszych wakacji, zdjęcia z dzieckiem - Twoje z nim, jej bez dziecka, bez Ciebie.
Wyjechałbym z dzieckiem tak żeby wróciła do pustego domu.
Z walizkami i potarganymi zdjęciami w przedpokoju.
Brak reakcji na sms, telefony przez 1 , 2 dni.