Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witajcie
Od pewnego czasu czytam Wasze historie , i zauważyłam ze wiekszość osób ktora została zdradzona pała nienawiścią do mężą czy żony ktora zdradziła. Ja też zostałam zdradzona przez męża , można powiedzić że "nietypowo". Moj mąż byl w delegacji i co dwa tyg przyjeżdżał do domu i było wszystko ok do czasu kiedy juz kończyła sie delegacja i zjeżdżali do domu . Znałam zdanie mojego męża co do zdrady że nie ma wytłumaczenia żadnego czy było sie po alkoholu czy nie . Po ok tygodniu czasu byli u nas znajomi i rozmawialismy na temat zdrady i mój mąż nagle zmienił zdanie i twierdził ze jezeli zdrada była tylko raz i to pod wpływem alkoholu i było to "nieświadomie" to czy nie można wybaczyć tego drugiej osobie ?. W tym momencie ja wyczułam że cos sie stało podczas delegacji . Znajomi poszli , mąż z dzieckiem poszedł na plac zabaw. Po powrocie poszliśmy spać a janic nie wspominałam . Rano wstał do pracy , ja po paru minutach także wstałam i zaczełam sie jego pytać czy mnie zdradził , nie wypierał sie tylko prosił zebysmy porozmawiali po jego powrocie z pracy . Ja jednak nie dałam za wygraną , uparłam sie , Wyszedł , ja wysłałam smsa do niego ze chce wiedziec teraz natychmiast , nawet jezeli ma to byc przez smsa . I napisał mi jak i kiedy to sie stało . To mi nie wystarczyło . Zadzwoniłam do niego ze przyjade do niego do pracy ,bo musze o tym rozmawiac teraz a nie za kilka godzin, na co sie zgodził . Przyjechałam do niego , widziałam w jakim jest stanie . Opowiedział jak dokładnie to było , ze to panienka przyszła do pokoju w którym on był z kolegą . Wypili po kilka piw . Kolega zasnął a jej mój mąz podobał sie juz od kilku miesięcy . Dziewczyna zakochała sie w nim , pomimo tego że wiedziała że bardzo mnie kocha i nasze dziecko jednak skorzystała z sytuacji . Dla mnie to nie było żadnym wytłumaczeniem że był po alkoholu. Starałam sie z nim rozmawiac i zrozumiec to co mnie spotkało . Moja rozmowa przezbiegała w spokojnej atmosferze, bez awantur , wyzywania jego od najgorszych . Uważam ze skoro jest moim mężem to nie zasługuje na to żebym go wyzywała od skur....w , czy innych tym podobnych . Powiedziałam ze chce jechać do niej . Zapytał sie po co?. A po to że chce popatrzec jej w oczy i wysłuchać jej relacji . Nie chciał zebym jechała , ale nie miał wyjścia . Pojechaliśmy ponad 500km . Ona myślała ze to on do niej przyjedzie . Ona dalej mieszkała w tym samym hotelu co ona wczesniej . Napisałam do niej smsa w jego imieniu ze juz jestem i czekam przed hotelem . Chciałam zeby on tez poszedł ze mną , ale prosił mnie żebym nie wymagała tego od niego . I wiecie ze zrobiłam to dla niego . Został w samochodzie a ja weszłam do hotelu . Po kilku miniutach zobaczyłam ją ( wczesniej widziałam jej zdjecie ). Podeszłam zapytałam czy to Pani Magda ?, potwierdziła . Przedstawiłam sie kim jestem , była zdziwiona bo myślała ze to ona na nią czeka . Zaczełam z nią rozmawiać spokojnie , cicho , nie chciałam żeby ktoś inny wiedział co ona zrobiła , pytalam sie o każdy szczegół. Kiedy , dlaczego, w jakim stanie był on i ona , kto jeszce tam był , szcegóły . Odpowiadała nieśmiało . Chciała odejsc ale jej powiedziałam ze jezeli teraz odejdzie to ja narobie jej takiego brudu ze wszyscy w hotelu będą wiedzieli co ona zrobiła , więc została . Na koniec powiedziałam jej że jeżeli nastepnym razem będzie chciała coś takiego ponownie zrobić to niech sie upewni czy tez mężczyzna napewno nie kocha swojej zony ponad wszytsko . Ja mojemu mężowi spokojnie powiedziałam że jezeli chce odejść to proszę bardzo , nie będę go zatrzymywała.Z moich ust nie padło żadne określenie jakich to uzywa wiekszość z kobiet ktora została zdradzona . Bo uwazam ze jezeli mąż zdradził to kobieta z ktorą to zrobił nie zawsze jest dziwką czy suką. Trzeba podejść do tej sytuacji spokojnie . Większość z kobiet twierdzi że nadal są w tym "toksycznym " zwiążku ze względu na dziecko . Nie na dziecko, większość z Was sobie poprostu bez niego nie poradzi . Tak jak Katii pisze że dla męża poświęciła swoją kariere, a czy on tego od Ciebie wymagał ?. Teraz macie juz prawie dorosłą córkę więc dlaczego nie zadbasz o samą siebie . Robicie z siebie męczennice i za wszytsko winicie męzów. Jezeli uważacie ze zrobił to raz to będzie to robił nadal więc zapytam sie dlaczego z nim jesteście , czy tylko dlatego że jesteście na ich utrzymaniu? Jeżeli przez tak długi czas nie potraficie sie z tym pogodzić albo skończyć ten związek to poradźcie sie specjalisty. Ja po powrocie , przestałam juz o tym wspominać . Przestałam sprawdzać smsy , chciałam żyć tak jak wczesniej , bo ta sytuacja , atmosfera w domu była dla mnie nie do wytrzymania , i nie to że były kłótnie czy ja sie do niego nie odzywałam . Zawsze byłam zdania że najważniejsza jest spokojna rozmowa , wyjaśnienie sobie wszystkich naszych wątpliwości . Nasze dziecko ma 9 lat i widzi jak my sie do siebie zwracamy , on raz słyszał jak ja krzyczałam na męża bo juz poprostu nie wytrzymała i nie było to zwiazane ze zdradą . Po moim wyjściu do pracy powiedział mamie "... ale mama sie zdenerwowała na tatę ...". I nie tłumaczcie ze dlatego z nim jesteście ze względu na dziecko . Bo dla dobra dziecka to byście sie starały żeby nie było awantur , kłótni , wytykania cały czas co on to nie zrobił , jaki to on jest zły a ja jestem ta dobra . I zgadzam sie z tym co pisze BOB chociaż jestem kobietą i wg innych powinnam być tego samego zdania co one . Ja jak to sie stało zapytałam sie męża co ja mam teraz zrobić ?. Odpowiedział że nie wie, ale przyjmie to co ja zdecyduje i wie że zasługuje na to co najgorsze. Myślałam o rozwodzie i powiedziałam jemu ze niecg bierze co chce oprocz auta bo to moje zródło utrzymania i niezbędne do mojej pracy . Nie chce od niego nic , nie chce alimentów nie będe zbraniała jemu spotykać sie z dzieckiem , Jezeli bedzie sie chciał z nim spotkać to wtedy kiedy będzie chciał . Pewnie będziecie uważały że to ze mną cos jest nie tak , ze robie z siebie taką szlachetna, ale nie o to chodzi . chodzi o to żebym nie umartwiała sie , bo dla mnie najważniejszy jest spokój mój wewnętrzny . Ja chce nadal sie uśmiechać być radosna taką jak wczesniej . tez byłam swięcie przekonana że mój mąż nigdy mnie nie zdradzi , nawet dałąbym sobie rękę uciać za niego , ale jednak sie myliłam . Staram sie zyc tak jak przed tym feralnym dla mnie dniem . Wczoraj przyjechał z pracy i powiedziałam jemu o tym forum , słuchał mnie ale nie chciał przeczytać , bo wiem że to nadal go gnębi. On z tym będzie zył do końca życia . I mam jeszce jedno pyanie do Was.
Co wg Was kobiet znaczy zdrada ?. Czy to ze mąz spotka sie z koleżanka ze szkoły czy z pracy na kawie , zeby spokojnie porozmawiać to jzu jest to zdrada?. Moj mąż do czasu delegacji nie wychodził niegdziej z domu , nie dlatego ze ja mu tego broniłam . KIedys przyjechał na weekend , zapytałam sie jego co on robi po pracy , czy gdzieś wychodzi na miasto , do kawiarni ... powiedział ze nie bo nie ma z kim i nie m potrzeby . Wiecie jaka była moja odpowiedzi ?... To dlaczego przeciez masz 30 pare lat a zachowujesz sie jak 50 -latek . Masz przeciez kolegów , koleżanki i nie uważam ze jezeli z koelzanka pojdziesz na kawe to zrobisz cos złego . I zaczął wychodzic . teraz nadal ja jemu nie zabraniam nigdziej wychodzić , nie sprawdzam gdzie i z kim wychodzi , bo na zaufaniu powinno sie opierać małżenstwo . Ja też nie jestem uwiązana w domu . Pracuje , po pracy spedzam czas ze znajomymi . Używam życia i tez nie zabraniam tego mążowi . Jak wyszłam za mąz to nie znaczy ze juz jestem więżniem swojego własnego męża a on moim. Mamy żyć dla siebie i obok siebie i nie dlatego że musimy bo juz mamy obrączki na plcach ale dlatego że chcemy . Mąż nie jest moją włąsnością. I jezeli będzie uważał ze inna kobieta daje mu wiecej szcześcia ode mnie to nie będę go za wszelką cene zatrzymywała.Najważniejszy jest kompromis i szczera spokojna rozmowa. Emocje zostawic za drzwiami bo nigdy do niczego dobrego złe emocje nie doprowadziły . Teraz zdaje obie sprawe że bedziecie uważały że jestem jakaś chora, ale dzięki mojemu podejściu do problemu żyjemy nadal ze soba, nie wypominając sobie zdrady, i tak jakby jej nigdy nie było . Nie mówię ze leżac nawet w łóżku nie myśle o tym jak to on z nia robił . Myśli są , ale panuje nad swoimi emocjami dla włąsnego dobra .
Gabi-czytając Twojego posta pierwsze co nasuwa mi się na mysl to to,że uwazasz się za lepszą od nas.Od nas- nie raz zdradzonych pod wpływem alkoholu -ale nas ZDRADZANYCH!
Jak śmiesz napisać,że robimy z siebie męczennice?Znasz nasze sytuacje?Wszystkich podciągasz pod jeden sznurek i uważasz się za taką wspaniałomyslną!
Dowiedziałaś się o jednorazowej zdradzie i Twój mąż żałował tego.
Czy NA PEWNO tak samo bys myslała,gdyby mąż zdradzał Cię przez trzy miesiące,rok,dwa lata?Albo gdyby zdradzał Cię na Twoich oczach?
Jestes tego pewna?
Nie ujednolicaj wszystkich zdrad-nie podciągaj tych sytuacji pod Twój sznurek.
Jestewm pewna,ze większość zgodzi się ztym co napisałam.
Piszesz,że starasz się życ jak przed tym feralnym dniem.
Ciekawe czy przyszłoby Ci to tak łatwo gdyby to nie był feralny dzień ale miesiącxe a nawet lata??
Napisałaś:-
"Mąż nie jest moją włąsnością. I jezeli będzie uważał ze inna kobieta daje mu wiecej szcześcia ode mnie to nie będę go za wszelką cene zatrzymywała."
rzyznam się,że pierwszy raz w życiu spotykam się z taką "wspaniałomyslnością"!!
A w odpowiedzi na Twoje zdanie,że najważnieszy jest kompromis i spokojna szczera rozmowa-odpowiem,że to prawda ale muszą tego chcieć dwie osoby a nie jedna!
A poczytaj sobie posty na tym forum-widać nie wszyscy mężowie są tacy jak Twój-bo większość nie chciała rozmawiać a juz tym bardziej spokojnie!
To Ty się zastanów co piszesz,bo podciągasz wszystkich pod jeden sznurek i krytykujesz!Nie masz do tego prawa-tak myslę!
Anice, Katii, ciężko mi coś napisać w odpowiedzi na Wasze posty, bo moja wypowiedź dotyczyła dziecka Berty, a nie Berty indywidualnie. I dalej będę twierdził, że dziecko jest w takim układzie ważniejsze i trzeba myśleć o nim, nie o sobie. Tak jak Ilona napisała post wyżej. Są chwile kiedy nie ma czasu na własne emocje, bo ten mały człowiek szybko dorasta i każda długotrwała, toksyczna sytuacja działa na niego negatywnie.
Nie wiem jaki Wy same miałyście dzieciństwo, tzn. wiem że Katii miała szczęśliwe. Pamiętam swoje i pamiętam z jednej strony egocentryzm matki, której zależało, żeby dzieci znienawidziły tatusia i pamiętam też tęsknotę za nim (tak jak pisze Ilona wyżej). I to są 2 sprzeczne uczucia w dziecku, to nie robi nic dobrego. Być może dlatego reaguję na takie posty bardziej emocjonalnie, bo sam podobną sytuację i jej konsekwencje przechodziłem.
Nie chcę analizować sytuacji Berty, bo jej nie znam. Wiem tyle, że można wiele zrobić, trzeba tylko chcieć.
Cytat
Dlaczego nie mozna jednocześnie udzielić komuś cennej rady ,opierając się np.na własnych doświadczeniach i być dla niego życzliwym wręcz go pocieszać?To cos złego?
Bo nie zawsze można pogodzić pocieszanie ze szczerością. Anice, ja jestem facetem, nie mam takiego podejścia, że mówi się tylko przyjemną prawdę, albo milczy.
Cytat
A jeżeli chodzi o pytanie kiedy człowiek powinien już stanąc na nogi to powiem Ci,że najlepiej,żeby stanął jak najprędzej.
Dobrze piszesz, ale już za chwilę sama to przekreślasz:
Cytat
Ale ludzie są różni,mają różną wrażliwość i wytrzymałość psychiczną i uważam,że nie można ich dyskryminować ,jeżeli szybko nie poradzą sobie z trudną sytuacją.
A skąd wiesz, nie znając ich, jaka jest faktycznie ich wytrzymałość psychiczna? Dlaczego w takim razie zakładasz minimalną? Anice, ja także nie znam tej wytrzymałości, ale z tego wyciągam inny wniosek, ponieważ nie znam to nie jest ona istotna. Jeśli gdzieś przegnę, to dostanę komunikat zwrotny i wtedy będę wiedział.
Natomiast więcej złego robi takie cackanie się, bo w jakimś stopniu rozgrzesza tkwienie w trudnej sytuacji, jest swoistym przyzwoleniem. Takiemu człowiekowi potrzebny jest bodziec, pokazanie, że z sytuacji można wyjść, że nie jest tak źle, jak wygląda. Ludzie przychodząc tutaj i czytając, że nie są sami, że są dziesiątki innych osób w podobnej sytuacji, zaczynają czuć, że to nie jest takie straszne, że to jest jakaś codzienność. Ale trzeba pokazywać jak się z tego wyszło, trzeba gubić emocje, a nie ich szukać. Wzajemne kółko adoracyjne, które będzie służyło wzmacnianiu własnej sytuacji i wzajemnym nakręcaniu się jak się jest nieszczęśliwym, jak się kocha, czeka i nienawidzi te dziwki, niczemu dobremu nie służy. Owszem, prowadzi do utrzymywania sytuacji jakiej jest. Bo wtedy tutaj lecą te emocje, które powinny dawać siłę, żeby coś zmieniać tam.
Cytat
Piszesz o pomocy psychologa-ja w moim najtrudniejszym czasie byłam kilka razy na takiej rozmowie i prawie nic mi nie dała.Zdałam sobie tylko raczej sprawę z beznadziejności mojej sytuacji i nie było mi łatwiej.
Anice, a czego się spodziewałaś? Złotego leku na to, żeby było lepiej? Psycholog jest od tego, żeby przejść przez emocje i pokazać rzeczywistość. I pomóc znaleźć jakieś odpowiedzi. Prawda nie zabija. Owszem, na początku jest trudna. Ale bez takiej prawdziwej oceny sytuacji nie można zrobić kolejnego kroku. Łatwiej to będzie sporo później.
Cytat
Jesteś silnym facetem i poradziłeś sobie szybko z sytuacja-tym bardziej,że jak piszesz po dwóch miesiącach od odejścia od poprzedniej związałeś się z inną kobietą.Myślę,że to tez miało wpływ na to,że tamte złe emocje w Tobie opadły.
Nie Anice. Pamiętam dobrze te złe emocje, bo nie byłem z nich zadowolony, dlatego mi utkwiły w pamięci. Jestem człowiekiem a nie zwierzęciem, i nie jestem dumny z tamtych chwil. Mieszkałem z ex. trwało to 2 dni i w końcu zeszło. Zeszło wtedy, jak to wywaliłem. I jak zeszło, to mi ulżyło, poczułem się czysty bez tych toksycznych emocji we mnie. I potem, po wyprowadzce, już nigdy nie wróciło. Nawet więcej, po kilku miesiącach, ponieważ tamte chwile były bolesne, spotkałem się z ex i wyjaśniłem jej, że to, co wtedy mówiłem, mówiłem w gniewie i nie było prawdziwe. I zrobiłem to dla siebie, bo miałem taką potrzebę. Nie dla niej.
Anice, to jest kwestia taka, że człowiek nie powinien żyć jak sobie chce. To, że jest człowiekiem, powinno przekładać się na pewien wymóg. To jak z dekalogiem, on jest po to, żebyśmy nie zagubili się we własnym zwierzęciu w środku. Nie można sobie pozwalać na pewne rzeczy, bo niszczy się człowieka w środku. I po pewnym czasie ten człowiek staje się kimś innym. Podobnie działa się emocjonalnie na dziecko.
Samo to, że się czuje długo nienawiść, powinno być sygnałem alarmowym. My jesteśmy stworzeni do miłości, nie nienawiści. Taki przynajmniej był zamysł Stwórcy.
Cytat
I gdybym pisała na tym forum,to aż boję się pomysleć,co byś wtedy o mnie napisał....
Anice, proszę, zacytuj mi, co ja napisałem o Bercie, co Cię tak ubodło. Bo wyciągasz pokręcone wnioski.
Katii, jednej rzeczy nie rozumiem po przeczytaniu Twojego postu. Mam rozumieć, że będziesz tak samo bronić kobiety, której nie chce się wstawać w nocy do karmienia noworodka? Bo czytam Twój post jako przyzwolenie do własnych zachowań i marginalizowanie potrzeb dziecka. Kto ma stanąć w obronie dziecka?
[dopisane]
Przeczytałem post Gabi. Anice
Cytat
Jestewm pewna,ze większość zgodzi się ztym co napisałam.
to jest jakiś miernik prawdziwości? Stanowisko większości?
Anice, mam wrażenie, że inaczej zrozumieliśmy post Gabi. Jej chyba nie tyle chodziło o szczegóły, co o filozofię wewnętrzną. Zwróć uwagę, że ta kobieta ma określony światopogląd i się go trzyma w każdym aspekcie. I ten światopogląd powoduje, że jest nietoksycznie, jest zdrowej.
Gabi, podobnie jak Ty, uważam, że należy tak układać sobie życie, żeby jak najwięcej dobrych emocji mieć w sobie. Toksyczne sytuacje jak najszybciej rozwiązywać, wyjaśniać, nie oszukiwać się.
Cytat
pierwszy raz w życiu spotykam się z taką "wspaniałomyslnością"!!
Anice, to masz nr 2 i to lepszy, bo się wydarzyło. Moja ex. Gdyby nie jej dobra wola, widzenie tego, jak się męczę razem z nią, to by mogło jeszcze długo trwać. Ona wtedy lepiej widziała ode mnie, że osobno będzie lepiej POMIMO tego, że nie była związana z żadnym facetem. Ale to była taka kobieta, która nie bała się być sama.
[dopisane2]
Katii, jeszcze jedna rzecz, która mi się teraz skojarzyła. Robisz założenie okropnego ojca. I to jest fałszywe założenie. Jeśli do chwili rozpadu związku, facet był w miarę dobrym ojcem. Potem on zdradził (w poszukiwaniu własnego szczęścia), wyniósł się z domu do innej, to dlaczego on ma przestać być dobrym ojcem? Przecież nie miał złych chwil, tylko sukces.
Ja dobrze pamiętam mojego ojca i jego "sposób ojcostwa". Ten sposób nie zmienił się niezależnie od tego czy był, czy już nie był mężem mojej matki.
Wg mnie głównym czynnikiem, które może wpłynąć na stan ojciec-dziecko (w sensie pogorszyć go) jest skrzywdzona kobieta-matka.
Zresztą, Katii, wpisz w google'a frazę "żona nastawia dziecko przeciwko mnie" i poczytaj trochę historii, jak to jest. Wydaje się że zjawisko nie jest "nieczęste".
Bob-jesli chodzi o to,ze trudno pogodzic pocieszanie ze szczeroscią-odpowiem,że moja pani psycholog tego nie umiała.Ale jak napisałam lekarka-u której byłam z innego powodu powiedziała mi kilka takich zdań,że były i dobrymi,przydatnymi radami i pocieszeniem dla mnie-więc to możliwe.
Oczywiście,że nie znam tutaj wszystkich-napisałam tylko,że ludzie są różni i maja różną wytrzymałość psychiczną-a Ty uważasz,że wszyscy jednakową?
Jeżeli chodzi o Bertę
Cytat
bob-bob napisal:..najlepsze jest to,że jeszcze za własne działanie wieszasz na nim psy.Owszem odszedł ale to Ty ją niszczysz"
Jesteś między nimi,że masz prawo tak sądzić?Że w 50% Berta jest winna złemu stanowi dziecka?
Wybacz ale jeżeli pamiętasz z dzieciństwa złe emocje matki nie osądzaj na tej podstawie wszystkich kobiet.
Skąd wiesz,że to z winy Berty nie może sie ona dogadać z mężem?
A moze z jego winy?
Cytat
bob-bob napisal:[b]Berto,jak piszesz posty,żeby sobie emocje wywalić..."
większość z nas uważa,że po to to forum jest
Cytat
[b] Ilonesia napisała:,-"Wiesz od pewnego czasu zauwazylam , ze tutaj ne licza sie emocje ktore sa w nas tylko posty zimne i psychologiczne i czysto teoretyczne. Kazdy z nas jest innym czlowiekiem i nikt nie prawa osadzac tutaj drugiego.Nie ma dwoch takich samych sytuacji owszem sa podobne,ale kazda z nich konczy sie inaczej.. .nie jestes z Berta na codzien,nie wiesz co ta kobieta tak naprawde przechodzi ze swoimi dziecmi,zreszta nawet nigdy nie bedziesz w takiej sytuacji to prosze cie powstrzymaj troche Twoje emocje .
Ja też tak uważam.
A jeśli chodzi o Twoją sytuację,to Ty najlepiej wiesz jak było.Ale teraz piszesz,że Twoja ex stwierdziła,że osobno będzie lepiej a kiedyś napisałeś( teraz tego nie znajdę),że odszedłeś od swojej ex-jak zacząłeś sie spotykać ze swoją obecną partnerką i na jej pytanie czy jesteś już sam,powiedziałeś,że nadal z tamtą.To ją bardzo zdziwiło i wtedy tamto zakończyłeś.
Czy mam poszukac tego postu i go zacytować?
Piszesz,ze złe emocje były w Tobie dwa dni-pogratulować,że tak szybko się z nimi uporałeś.
Ale poczytaj posty na forum,tyle jest osób-zarówno kobiet jak i mężczyzn w których to siedzi miesiące a nawet lata-wszystkich ich oskarżysz?Trwają w zwierzęcych-w/g Ciebie uczuciach?Z większością z nas jest tak źle?Tylko Tobie i Gabi się udało-no to pogratulować!
Większość tutaj jest jednak inna.
A i jeszcze
Cytat
bob-bob napisał: Nie można sobie pozwalać na pewne rzeczy, bo niszczy się człowieka w środku.
Czy nie uważasz,że osoby które zdradzały niszczyły właśnie bliskie im osoby?
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 24.08.2008 16:03:31
Anice napisałaś ze uważam siebie za lepszą ... gdybym była lepsza to bym nie była zdradzona . Wspaniałomyślna moze i jestem bo wiem ze taki sposób postępowania jest najlepszt dla mnie , mojego dziecka i męża .Nie zatrzymasz przy sobie jeżeli on tego nie będzie chciał . Z tego co piszesz to Twoj mąż zdradzał cie przez dlugi czas i wnioskuje ze o tym wiedziałaś .... więc to znaczy że nieświadomie wyrażałaś na to zgode, nadal z nim byłas , być może go kochałas , a on to wykorzystywał . Gdyby chociaż raz zdradził mnie na moich oczach to od tego momentu byłby moim byłym mężem . Jezeli robi to na oczach żony to znaczy że nie ma do niej szacunku a szacunek w małżenstwie jest jednym z podstawowych warunków. co do szczerej rozmowy to także Ci odpowiem że jezeli jedna z osob nie chce rozmawiac , nie chce dojść do kompromisu to znaczy że nie chce tego i trzeba sie zastanowić czy jest sens dalej żyć włąśnie w takim toksycznym związku. Powiesz że może mnie sie udało bo mój mąż nie był do konca takim draniem jak większośc facetów ... być może ale to nie wszytsko zależy od niego , moje podejście do tego jaka jestem dla niego odgrywa w tym ważną role . Ja robię to co sprawia mnie przyjemność . Jestem osoba radosną uśmiechniętą , spotykam sie ze znajomymi . Nie zamykam sie w 4 ścianach i rozpaczam bo mój mąż mnie zdradził . Nie jestem zgorzkniałą kobietą i byc moze takie moje podejście do niego i innych dało jemu do zrozumienia co może stracić . Nie nastawiałam dziecka przeciwko jemu bo po co ? Skoro jest dobrym ojcem , a to że mnie i jemu sie nie układa lub nie układało to dlaczego dziecko ma ponosic za to wine . Chdzi o to zeby zrozumiec , że nie ma co sie umartwiać ale żyć tak żeby poźniej nie żałować ile sie tego zycia straciło .
Bob-jesli chodzi o to,ze trudno pogodzic pocieszanie ze szczeroscią-odpowiem,że moja pani psycholog tego nie umiała.Ale jak napisałam lekarka-u której byłam z innego powodu powiedziała mi kilka takich zdań,że były i dobrymi,przydatnymi radami i pocieszeniem dla mnie-więc to możliwe.
Anice, nie wiem co Ci powiedziała jedna, nie wiem co powiedziała druga. Dla Ciebie jest możliwe w oparciu o Twoje doświadczenia, dla mnie nie jest. Niech więc każde robi jak uważa.
Cytat
Jesteś między nimi,że masz prawo tak sądzić?Że w 50% Berta jest winna złemu stanowi dziecka?
Berta jest jednym z dwojga rodziców. To jest 50%. Pomijam to, z kim na co dzień przebywa córka i które z rodziców silniej na nią oddziałuje, bo to Cię nie przekona.
Cytat
Wybacz ale jeżeli pamiętasz z dzieciństwa złe emocje matki nie osądzaj na tej podstawie wszystkich kobiet.
Nie osądzam, nie o to chodzi Anice. Chodzi o zrozumienie "działania kobiety". Tylko i wyłącznie.
Cytat
Skąd wiesz,że to z winy Berty nie może sie ona dogadać z mężem? A moze z jego winy?
Być może. Tylko poczytaj posty Berty i znajdź tam dobre słowo o tym człowieku. A potem zastanów się, jak przy takich emocjach można się dogadać.
Cytat
większość z nas uważa,że po to to forum jest
to jest nieścisłe, powinnaś napisać również po to
Jeśli już mówimy o przeznaczeniu forum od strony administracyjnej, jak Kuczka wróci z urlopu poproszę ją o przedstawienie informacji po co jest forum.
Cytat był z Katii, nie Ilonesi. Co do Ilony, to jest to jedna z osób, która widzi życie jakim jest i za to ją cenię.
Cytat
A jeśli chodzi o Twoją sytuację,to Ty najlepiej wiesz jak było.Ale teraz piszesz,że Twoja ex stwierdziła,że osobno będzie lepiej a kiedyś napisałeś( teraz tego nie znajdę),że odszedłeś od swojej ex-jak zacząłeś sie spotykać ze swoją obecną partnerką i na jej pytanie czy jesteś już sam,powiedziałeś,że nadal z tamtą.To ją bardzo zdziwiło i wtedy tamto zakończyłeś.
Anice, jak rozstaliśmy się z moją ex, to ja jeszcze z nią około tygodnia, dwóch mieszkałem. Wtedy zacząłem spotykać się z ludźmi i pierwsza osoba powiedziała, że powinienem się wyprowadzić żeby była czysta sytuacja. To nie była moja aktualna partnerka, którą poznałem dopiero później.
Cytat
Czy mam poszukac tego postu i go zacytować?
Jeśli chcesz sprawdzić moją prawdomówność, to proszę bardzo
Cytat
Piszesz,ze złe emocje były w Tobie dwa dni-pogratulować,że tak szybko się z nimi uporałeś.
Ale poczytaj posty na forum,tyle jest osób-zarówno kobiet jak i mężczyzn w których to siedzi miesiące a nawet lata-wszystkich ich oskarżysz?Trwają w zwierzęcych-w/g Ciebie uczuciach?Z większością z nas jest tak źle?Tylko Tobie i Gabi się udało-no to pogratulować!
Anice, to uczucie wynika z pretensji do drugiej osoby, z traktowania jej jako własności, która należy do nas. Kiedy zaczniemy myśleć o drugiej osobie jako człowieku, to wtedy zaczynamy rozumieć, że celem nie była dla niego zdrada, ale poszukiwanie własnego szczęścia. Dlaczego chcesz drugiemu zabronić prawa do szczęścia?
Cytat
Czy nie uważasz,że osoby które zdradzały niszczyły właśnie bliskie im osoby?
Zauważam. Czy jesteś pewna na 100% o to, że to było ich celem? Niszczyć? A jeśli nie to było celem, to czemu nie można tego zrozumieć? I zaakceptować?
bob-bob napisał Czy jesteś pewna na 100% o to, że to było ich celem? Niszczyć? A jeśli nie to było celem, to czemu nie można tego zrozumieć? I zaakceptować?
Bob-zaakceptować zdradę??Nigdy!
Wiesz,zaczynasz przechodzić samego siebie!
Masz rację-jak Kuczka wróci z urlpou,to ja pierwsza ją zapytam po co jest to forum i czy Ty masz prawo być wyrocznią! Ty lepiej od wszystkich zdradzonych znasz ich sytuację.I Ty najlepiej wiesz,jaki był cel naszych partnerów gdy nas zdradzali!
Wiesz, Twoje zimne wywody przestały mi sie już podobać.
Cytat
bob-bob napisał:Tylko poczytaj posty Berty i znajdź tam dobre słowo o tym człowieku. A potem zastanów się, jak przy takich emocjach można się dogadać.
A jak ma mieć dobre słowo o czowieku ,który skrzywdził ją i jej dziecko?
Coraz częściej mam wrażenie,że oskarżasz tu zdradzonych a bronisz tych,co zdradzali-po to w/g Ciebie jest to forum?
Zaprowadzoiłeś tu nowy porządek-ciekawe co powie na to Kuczka.Nie tylko mnie przestaje sie to podobać.
Przepraszam,że pomyliłam się i słowa Katii przypisałam Ilonie-to zwykła pomyłka.
A pisząc czy mam poszukac Twojego postu,miałam na mysli to,czy go akurat pamietasz
.
Cytat
bob-bob napisal:Anice, to uczucie wynika z pretensji do drugiej osoby, z traktowania jej jako własności, która należy do nas. Kiedy zaczniemy myśleć o drugiej osobie jako człowieku, to wtedy zaczynamy rozumieć, że celem nie była dla niego zdrada, ale poszukiwanie własnego szczęścia. Dlaczego chcesz drugiemu zabronić prawa do szczęścia?
To dla mnie brzmi jak-"miał prawo Cię zdradzić,no bo przeciez ma prawo do szczęścia!"Paradoks!
Wybacz ale zupełnie przestaję Cie rozumiec.Wcześniej naprawdę ceniłam Twoje zdanie,wypowiedzi ale przyznam,że teraz Twoje stanowisko zaczyna mnie dziwić i nieco drażnić..
Pozdrawiam
Cytat
gabi napisala:Anice napisałaś ze uważam siebie za lepszą ... gdybym była lepsza to bym nie była zdradzona
-
To brzmi dokładnie tak,że zostałam zdradzona,ponieważ jestem gorsza...
Jezeli chodzi o moja sytuację-to jej nie znasz-nie wyciągaj pochopnych wniosków na podstawie jednego zdania i na jego podstawie mnie nie osądzaj.Swiadomie czy nie-nie wyrażałąm zgody na jego zdradę!!
Jak chcesz moją sytuację poznać -to zadaj sobie ten trud i poczytaj moje stare posty.Moja sytuacja była bardzo skomplikowana-o wiele bardziej niz Twoja-a widzisz .ja jestem z moim mężem.Ciekawe co na to powiesz?Bo juz nie wiem co napiszesz,że nie mam ambicji czy tez,że dobrze robię?Trzeba znać troche sytuację drugiej osoby by cos do niej napisać!
Wyobraź sobie,że ja moją rozpacz mam za sobą-i teraz mi sie układa.I nie zamykam się w czterech ścianach ani nie jestem zgorzkniałą kobietą-bo mam wrazenie,że to mi chciałaś powiedzieć.
I mąż mi ciągle teraz powtarza,że nie chce mnie stracić.A zresztą nie będę robić wywodów,bo czuję,że i tak Cię nie przekonam.
Nie odpowiedziałaś mi tylko na moje pytanie-czy tak samo łatwo przyszłoby Ci pogodzenie się ze zdradą męża gdyby to nie był jeden skok w bok ale trwający kilka miesięcy albo rok,dwa romans?
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 24.08.2008 18:32:14
Bob-zaakceptować zdradę??Nigdy!
Wiesz,zaczynasz przechodzić samego siebie!
Anice, to był pewien skrót słowny
Chodziło mi o zaakceptowanie sytuacji, która zaistniała po zdradzie. Nawet jeśli ten ktoś odszedł od nas. To jedyne sensowne rozwiązanie, akceptacja tego, co się zdarzyło. Bo jeśli nie to, to zostaje tylko złość i nienawiść, pretensje o to, co się zdarzyło. A nie można iść do przodu będąc uwiązanym z tyłu.
Cytat
I Ty najlepiej wiesz,jaki był cel naszych partnerów gdy nas zdradzali!
Dobre pytanie, jaki wg Ciebie? Ja podałem swój, Ty nie napisałaś nic.
Cytat
A jak ma mieć dobre słowo o czowieku ,który skrzywdził ją i jej dziecko?
OK, tylko co to znaczy w takim razie dla Ciebie dogadać się? Bo dla mnie to jest tak, że i owszem, skrzywdził i to bardzo. Ale ma z nim wspólne dziecko. Czyli jak to ma być teraz wg Ciebie?
Na razie widzę, że krytykujesz to, co napisałem. Wolałbym, żeby to była konstruktywna krytyka. Więc jaki ma być to sposób?
Cytat
To dla mnie brzmi jak-"miał prawo Cię zdradzić,no bo przeciez ma prawo do szczęścia!"Paradoks!
Wybacz ale zupełnie przestaję Cie rozumiec.
Anice, dla Ciebie tak brzmi, nie dla mnie. Jedną sprawą jest prawo do własnego szczęścia. I chyba mogę napisać, że oboje się z tym zgadzamy, tak? Każdy człowiek, który stwierdzi, że nie jest szczęśliwy w związku ma prawo ten związek zakończyć. Tak?
Sprawa druga, akt zdrady. Nie ma co pisać, bo jest jasny.
Teraz zastanówmy się nad efektem. Dlaczego po zdradzie jest tak ciężko i to tak długo trwa? Czy chodzi faktycznie o zdradę, czy też o to, że ta druga osoba nie jest z nami? Bo jeśli to drugie, to by oznaczało, że zabraniamy temu komuś prawa do jego szczęścia. I sytuacja byłaby taka sama, gdyby nawet nie było zdrady, tylko pewnego dnia ten ktoś by się spakował i odszedł. Czy teraz to co napisałem jest jaśniejsze?
Chodzi o to, żeby nie łączyć efektu zdrady z efektem rozstania, bo to nie jest to samo. O to pierwsze możemy mieć słuszne pretensje. Ale o to drugie też? Tak czy nie?
Bob-w moim przypadku gdy mąż mnie zdradzał miał oczywiście na celu dogodzenie sobie-ale tak myślę,że i jakieś ukaranie mnie.
Jeżeli chodzi o męża Berty-to mogę tylko z daleka patrząc powiedzieć,że powinien starać się za wszelką cenę uchronić swoją córkę przed dalszym cierpieniem związanym ze swoim odejściem.Oczywiście,że żadna siła go nie zmusi do powrotu i nie o to tu chodzi ale o to,żeby interesował się swoim dzieckiem ,zwłaszcza w tak trudnym dla niej okresie.A z tego co Berta pisała jest wręcz odwrotnie-potrafi przysporzyć jej cierpień!
Cytat
bob-bob napisałJedną sprawą jest prawo do własnego szczęścia. I chyba mogę napisać, że oboje się z tym zgadzamy, tak? Każdy człowiek, który stwierdzi, że nie jest szczęśliwy w związku ma prawo ten związek zakończyć. Tak?
Dobrze wiesz,że w moim przypadku mąż najpierw miał kochankę a dopiero potem powiedział,że nie chce ze mną być.Zawsze podkreślałeś,że powinna być odwrotna kolejność.
Oczywiście-jak ktoś w związku nie wytrzymuje-to niech odchodzi ale jak najpierw szuka kogoś na boku to chyba nie tak..
I ja nie łączę efektu zdrady z efektem rozstania bo u mnie tak nie było i nie jest.
Ale jesli chodzi o inne osoby to napiszę,że jeśli tak jak u mnie najpierw była zdrada a potem rozstanie,to będę tę zdradzającą osobę winić!
Bo rozstanie zawsze jest przykre,zwłaszcza jeżeli jedna strona nadal kocha ale ten ból i przykrość są z całą pewnością większe jeżeli to rozstanie poprzedzone było zdradą-nie sądzisz?
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 24.08.2008 22:54:51
Jeżeli chodzi o męża Berty-to mogę tylko z daleka patrząc powiedzieć,że powinien starać się za wszelką cenę uchronić swoją córkę przed dalszym cierpieniem związanym ze swoim odejściem.Oczywiście,że żadna siła go nie zmusi do powrotu i nie o to tu chodzi ale o to,żeby interesował się swoim dzieckiem ,zwłaszcza w tak trudnym dla niej okresie.
uważam tak samo, ale Anice, rzeczywistość jest inną niż Ty byś ją chciała widzieć, cytując za Bertą z dnia 19-06-2008 22:20
Cytat
... do pracy zadzwoniła moja córka i powiedziała że dzwonił do niej tatuś z babci telefonu więc odebrała.Zaczął ją wypytywać o różne rzeczy namawiać na spotkania i dziecko bach w rozterce bo ojca kocha a wie że jak się z nim widzi to potem nie może sobie poradzić.Zaczęła mnie prosić że może jednak się z nim spotka.Dzwonię więc do niego i mówię żeby to dziecko zastawił w spokoju że leczę jej .Pytam czy mało jej jeszcze zrobił że chce ją dobić że sam wybrał więc niech teraz da nam spokój.Pieprzony dupek zaczął mnie oskarżać że to moja wina że wymyślam bo jak z nią rozmawiał to była normalna że wamawiam w nią choroby że nastawiam ją.Próbowałam powiedzieć że dziecko naprawdę jest chore że leczę ją u psychiatry neurologa psychologa.Jakby wogóle nie slyszał co do niego mówię.Spytałam gdzie był gdy ona całe noce wyła gdy leżała chora w szpitalu gdy tak potrzebowała go.On swoje że ma prawo że chce się z nią widywać.Powiedziałam że to moja decyzja i lekarzy i jeśli sienie dostosuje to pójdę do sądu.Był wściekły powoiedział źe nie chce mus się ze mną rozmawiać i się rozłączył.
Wygląda więc, że to nie jest tak, jak piszesz. Co wg Ciebie facet może zrobić w takiej sytuacji? Porwać dziecko? Iść do sądu?
Cytat
Bo rozstanie zawsze jest przykre,zwłaszcza jeżeli jedna strona nadal kocha ale ten ból i przykrość są z całą pewnością większe jeżeli to rozstanie poprzedzone było zdradą-nie sądzisz?
Anice, zgadzam się, to jest kolosalna różnica. Tylko tak czy inaczej, trzeba nad tym w pewnym momencie przejść do porządku dziennego. I mi sie wydaje, że będzie łatwiej, jeśli przyjmiemy, że ta zdrada nie była celem działań, że bardziej świadczyła o obojętności tej drugiej strony względem nas. Po prostu staliśmy się obojętni dla tej drugiej osoby, jej przestało na nas zależeć, także przestało zależeć na tym, co poczujemy będąc zdradzanymi.
Jejeku co tu się dzieje !!! jak to wszystko czytam to jestem w szoku.
Powiem tak wywalcie z siebie nienawiść, bo to niczego nie prowadzi , wręcz odwrotnie!!!!!
Nauczcie się kochać!!!!, stało się to co się stało i tego nikt z nas nie zmieni lecz jest duża szansa aby zmienić resztę swojego życia!!!.. i nie oglądać się na przeszłość.... Każdy ja prawo być ojcem, matką jeżeli tego naprawdę chce.... mam na myśli zdrowe relacje nie jakieś patologie!!!!
Bob nie zgadzasz sie z moim pogladem i ni musisz.Mowisz , ze jesli facet w ciagu malzenstwa byl dobrym ojcem to po jego zakonczeniu rowniez bedxzie .I tu kochany sie bardzo mylisz.FACETOW WALCZY O DZIECKO I SPOTKANIE Z NIM .Ale poznij jak juz pozakladaja nowe rodzine to jakos o tych dzieciach zapominaja sobie ,Mam kilka takich przykladow realnych mieszkajacych obok mnie .Po za tym oczywiscie wierze ze bardziej ceniles tatusia po rozwodzie bo latwiej byc rodzicem niedzielnym.Mama na codzien boryka sie z wszystkimi problemami nie moze glaskac dzieciatka tylko po glowie bo sa tez problemy do rozwiazania szkola, zadania, problemy z wiekiem dosrostania a tatus zabiera takie zbuntowane dzieciatko na weekend najczesciej na zakupy i ....jest wspanialy .Na wszystko pozwala , rozpieszcza itp itp .
Ty Bob piszesz o super sprawach.Ja tez bym tak chciala zeby moj maz uczciwie przyszedl do domu i powiedzial , ze odchodzi bo sie zakochal ale dziecko nadal bedzie mialo i mame i tate .Myslisz ze bym trzymala go na sile , szantazem przy sobie??? Nigdy.Nie znasz mnie i nie wiesz jaka jestem.Nigdy nie prosilabym meza zeby zostal gdyby chcial odejsc.Moje ziecko nigdy nie bylo i nie bedzie karta przetargowa .Powiem jeszcze cos ..gdybysmy sie rozstali sama zaproponowalabym corce zeby wybrala z kim chce mieszkac i jak dlugo.Nic na sile i nc w chorej sytuacji.
A co do tego ze dziecko nawet najgorszego rodzica potrzebuje to juz tak poprostu jest ,I nie jest tak wcale ze chce kontaktow z ojcem bo mam tylko widzi w nim zlego czlowieka.Dziecko kocha nas rodzicow takich jakimi jestesmy i to jest wlasnie ta bezgraniczna i bezinteresowna milosc dziecka o ktorej tutaj juz pisalismy .
Gabi napisalas tak :Tak jak Katii pisze że dla męża poświęciła swoją kariere, a czy on tego od Ciebie wymagał ?. Teraz macie juz prawie dorosłą córkę więc dlaczego nie zadbasz o samą siebie . Robicie z siebie męczennice i za wszytsko winicie męzów.
No coz moze nie jestem taka szlachetna i zaradna jak Ty .. ale pracowalismy z mezem w tej samej branzy i on dostal propozycje pracy w konkurencyjnej firmie na duzo wyzszym stanowisku za duzo wieksze pieniadze ...jeden byl warunek ze ja jako ego zona nie moglam pracowac w konkurencji rozumiesz??? wiecwspolnie wzielismy wszystkie za i przeciw i podjelismy wsponie decyzje ze on przejdzie do nowej firmy.Wtedy podjeslimy decyzje ze skoro on bedzie duzo wiecej zarabial wiecj niz jakbysmy oboje pracowali to wtedy bedziemy mogli pozwolic sobie na jeszcze jedno dziecko .Niestety nie udalo sie .Wiec zaczelam szukac pracy w innej branzy .Niestety w dzisiejszej rzeczywistosci trudno jest przekwalifikowac sie komus kto ma 40 lat na karku .Nie mow mi wiec , jakich glupot o mnie bo nie znasz calej sytuacji.Wiec najpierw dokladnie zapytaj a pozniej wyciagaj wnioski .
Bob uważam że to forum jest po to aby wyrzucić z siebie złe emocje. Wypłakać się i wstać rano silniejszym, ze świadomością że są ludzie którzy rozumieją Twoją gorycz, chwilową niemoc, brak zdecydowania w sytuacjach których powinniśmy podjąć pewne kroki. Twoja żona niestety sama odeszła od Ciebie, Tobie się wydaje że to Ty odszedłeś. Moja jest na razie zdecydowana zostać z nami. Twierdzi że mnie kocha i że nie wie co jej odbiło. Mówi że chce być ze mną. Nie chce rozmawiać o tym zdarzeniu, odwraca się, odchodzi lub milczy, czasem popłacze. A ja, mi na niej zależy, dla mnie jest pępkiem świata. Tylko boję się, bo to zaślepienie było dwukrotne. Być może częściowo z mojej winy. Nie dbałem o siebie i niestety bardzo rzadko wychodziliśmy gdziekolwiek. Kolejność była następująca: dzieci, ona i na szarym końcu ja. Nie trudno się domyśleć że na mnie kasy zazwyczaj nie starczało. Fakt faktem nigdy nie zabiegałem o nowe ciuchy, ciągle zabiegany, z pracy(24 h) do roboty( zazwyczaj 8-9 h). Dopóki dzieci były małe to ok, wieczorami mieliśmy czas na siebie. Z czasem to się zmieniało. Dzieci do szkoły, zaczęło się odrabianie lekcji. Dzieci rosły, zaczęło się odpychanie bo patrzą. Ja nie chciałem niczego nadzwyczajnego. Chciałem się przytulić, powąchać jej włosy, pogadać o tym co się działo w ciągu dnia. Teraz nie przeszkadza że patrzą, nawet jak wymieniamy się całusami, sami przychodzą i się przytulają. Dzieci czują że coś się zmieniło na leprze. Teraz problem jest ze mną, we mnie siedzi coś co każe pytać czy nie będzie następnego razu, czy Ona jest świadoma tego że takie skoki bolą, że zostaje niepewność. Ale mimo wszystko nie mogę odejść, bo ona jest dla mnie wszystkim, bo jeden Jej uśmiech jest wart dla mnie więcej niż całe złoto świata. I czasem trzeba wyrzucić z siebie tą toksynę, żeby wstać rano silniejszym. To po to jest to forum, bynajmniej takie jest moje zdanie. Pozdrawiam
Bob po co chcesz zeby Kuczka tlumaczyla po co jest forum wystarczy przeczytac sobie naglowek ;
Zdrada - to nie koniec świata. Kącik złamanych serc, portal dla zdradzonych i nieszczęśliwych. Tu znajdziesz zrozumienie i pocieszenie. Opisz swoją historię, podziel się swoim smutkiem, przeczytaj o problemach innych osób. Na tej stronie otrzymasz wsparcie i rady w trudnej sytuacji życiowej, przekonasz się, że nawet tak przykre doświadczenie jak zdrada partnera, nie oznacza jeszcze końca świata. Tu nauczysz się układać swoje życie od nowa
Po za tym oczywiscie wierze ze bardziej ceniles tatusia po rozwodzie bo latwiej byc rodzicem niedzielnym.
Nie do końca Katii. Miałem jego wyidealizowany obraz w głowie i za tym obrazem tęskniłem. Potem do niego jechałem na wakacje i zderzałem się z rzeczywistością. Z tego punktu widzenia dużo lepiej jakby on był cały czas gdzieś w pobliżu, nie byłoby tych dziecięcych zawodów, które bolały. Byłby bardziej rzeczywisty
Cytat
Mama na codzien boryka sie z wszystkimi problemami nie moze glaskac dzieciatka tylko po glowie bo sa tez problemy do rozwiazania szkola, zadania, problemy z wiekiem dosrostania a tatus zabiera takie zbuntowane dzieciatko na weekend najczesciej na zakupy i ....jest wspanialy .Na wszystko pozwala , rozpieszcza itp itp .
Zgadzam się że tak zapewne by się działo, tylko co z tego? Twój wniosek jest taki, że należy tego uniknąć, czyli zablokować kontakt z ojcem? O to chodzi?
Cytat
Bob po co chcesz zeby Kuczka tlumaczyla po co jest forum
żeby zweryfikować, czy prawdziwe jest twierdzenie Anice, że forum jest po to, żeby sobie emocje wywalić. Anice jest na tym forum prawie 2 miesiące dłużej ode mnie, nie wiem, czy były jakieś ustalenia merytoryczne wcześniej, być może. Jeśli tak było, to będę musiał zweryfikować swoją aktywność tutaj, bo inny cel mi przyświecał.
Cytat
Twoja żona niestety sama odeszła od Ciebie, Tobie się wydaje że to Ty odszedłeś.
Mnichu, jeśli jako odejście traktować zdradę, to tak, ona odeszła i to kilka razy na przestrzeni miesięcy. Jeśli słowa i czyny, to ja powiedziałem "koniec" i się wyprowadziłem.
Natomiast nie do końca rozumiem to, co piszesz dalej.
Cytat
Być może częściowo z mojej winy. Nie dbałem o siebie i niestety bardzo rzadko wychodziliśmy gdziekolwiek.
Chodzi o higienę osobistą? Stare ciuchy? Nie wiem, miałeś brzydki sweter?
Ile wg Ciebie powinno się wychodzić z żoną, żeby nie zdradziła? 2 razy w tygodniu jest OK?
Pytania są absurdalne, ale do tego się sprowadzają Twoje tezy. Niemniej poproszę o odpowiedź.
Cytat
Teraz problem jest ze mną, we mnie siedzi coś co każe pytać czy nie będzie następnego razu, czy Ona jest świadoma tego że takie skoki bolą, że zostaje niepewność.
Czyli znowu Twoja wina?
Mnichu, kobieta czasem potrzebuje poczuć faceta, wiesz, "za włosy i do jaskini"
Chodzi o to, że swoimi wątpliwościami nie pomagasz sobie. Ona będzie Cię szanować, kochać, za Twoje cechy osobowościowe. Ale powinieneś pokazać w sobie faceta. Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Nie wiem czy rozumiesz o co chodzi?
bob-bob napisał/a:
[quote]
Mnichu, kobieta czasem potrzebuje poczuć faceta, wiesz, "za włosy i do jaskini"
Chodzi o to, że swoimi wątpliwościami nie pomagasz sobie. Ona będzie Cię szanować, kochać, za Twoje cechy osobowościowe. Ale powinieneś pokazać w sobie faceta. Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Nie wiem czy rozumiesz o co chodzi?
Nie koniecznie za włosy,ani pod włos.Wystarczy że mąz zobaczy w nas kobietę, ileż serca wkladamy by mógl po powrocie z pracy miło odpocząć w czystym gniazdku,zjadł cieply obiadek(jakąs jego ulubioną potrawę) docenił co dla niego robimy,zauważył nową fryzurę(nie koniecznie ciągnął nas za wlosy, no chyba że w sypialni)
Wieczorem rozmowa, czułości, gesty,..nie mówię by mówiono nam bez sensu kilka razy dziennie "kocham"jestem zdania,że nie slowa a czyny sa ważne..
Bukiecik kwiatków kupiony na zieleniaku bez okazji sprawia wielką radochę.Większą niż róże kupione w kwiaciarni.
Pokazać faceta to zauważać kobietę.Pokazać faceta to pokazać swą mądrośc życiową, ostoję, bezpieczeństwo..
Ilonko, obawiam się, że to może nie zaspokajać wszystkich potrzeb kobiety Mam wrażenie, że kobiecie trzeba dawać róże, ale raz na jakiś czas tymi kolcami obić Wtedy będzie w pełni szczęśliwa. Trzeba być "dwoma w jednym" facetem. Gładkim i szorstkim. Okazywać czułość i być trochę brutalem. Raz ulec, a raz postawić na swoim. Zaskakiwać i generować emocje.
bob-bob napisał/a:
Ilonko, obawiam się, że to może nie zaspokajać wszystkich potrzeb kobiety Mam wrażenie, że kobiecie trzeba dawać róże, ale raz na jakiś czas tymi kolcami obić Wtedy będzie w pełni szczęśliwa. Trzeba być "dwoma w jednym" facetem. Gładkim i szorstkim. Okazywać czułość i być trochę brutalem. Raz ulec, a raz postawić na swoim. Zaskakiwać i generować emocje.
Bobiku ja mówię tylko tylko za siebie.Wolę polne kwiatki od róży.Rózga?przynsi wręcz odwrotny skutek.Rodzi sie w e mnei wtedy bunt, lub odzywa góralski charakter.My górale jesteśmy wspaniałymi ludźmi.Ostatnie "gacie "zdejmiemy gdy będziesz ich potrzebwł,ale nei daj Bóg nadepniesz w czułe miejsce to od razu ciupagi idą w ruch
A tak serio to w moim przypadku, dostając dobro ,oddaję dobrem w dwujnasób.Robsz coś dla mnie ja zrobie to dla Ciebie również coś wyjątkowego.Będziesz dla mnie miły, dostaniesz potrójną dawke miłości..
Rozmawiaj ze mną ,kiedy masz problem,powiedz o co Ci chodzi, bo ja nie zawsze zajęta problemi, dziećmi(pilnuję wizyt lekarskich , dentysty, zaplacić rachunki, pogadać z młodym bo ma problem) nie zawsze wiem o co może chodzić tym razem.Oczekauję rozmowy i szczerości, Jestem na to otwarta tylko do cholery porozmawiaj ze mną zamiast sie dąsać i wzdrygać ramionami.."