Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
cos o wybaczeniu-
mysle,ze jesli 2 osoby w zwiazku dozyly wspolnych dni to jest to wynikiem kompromisow,takich jak:
wybaczanie zdrad
wygodnictwa
egoizmu
lenistwa
obojetnosci
swinstw
jesli wiec umiemy wybaczac powyzsze i druga strona umie wybaczac nasze "zdrady",wygodnictwo,lenistwo,obojetnosc,egoizm,swinstwa wowczas jest mozliwosc stworzenia dlugoletniego zwiazku
Jak czytam to wszystko to zastanawiam się czy ja już naprawdę jestem aż tak głupia i naiwna że go nie pogoniłam w cholerę,dałam szansę ale nie, nie wybaczyłam jeszcze nie,nie potrafię zapomniec,tak naprawdę to toczę walkę sama ze sobą po co to wszystko dla dzieci,można powiedziec ze się poświęcam a przecież mogłabym sobie ułożyc życie na nowo z kimś kto jest wart mojej miłości.
Nic już nie jest takie samo jak było,żyjemy z dnia na dzień razem ale jakby osobno,można wybaczac ale tylko raz tylko raz można dac szansę naprawy tego błędu,ja taką szansę dałam ale jakim kosztem.
Cena jest wysoka bo tą ceną jest moje życie.
Wybaczenie to niestety trudny temat....bo jak wybaczy komus, kto nas skrzywdzil i sprawil, ze upadlismy ponizej poziomu morza. Wybaczenie dla mnie to zoobaojetnienie na sytuacje ktora miala miejsce, to brak odczuwania bolu, leku, zlosci, nienawisci itp. To potraktowanie tego jak pewnego rodzaju doswiadczenie z ktorego wyciaga sie wnioski. Nie zgadzam sie z twierdzeniem ze wybaczanie jest wtedy kiedy ta sytuacja nie ma wplywu na nasze zycie. Oczywiscie ze ma, bo jest nasza zyciowa lekcja jak jedna z wielu...gdybysmy nie wyciagneli z tego wnioskow popelnialbysmy te same bledy a rzadne z nas tego nie chce. Mysle ze wybaczenie to nabycie dystansu do sytuacji, nabycie dystansu do osoby ktora nas skrzywdzila. Strasznie trudne to jest do osiagniecia zwlaszcza gdy nie uslyszy sie slowa przepraszam, gdy osoba ktora to zrobi kompletnie nie rozumie swojego bledu albo go bagatelizuje. Skoro tak jest, to trzeba sobie tym bardziej uswiadomic ze ta osoba nie jest warta nas samych. Ostatnio dowiaduje sie o wyczynach mojej eks i wiem ze sie nie zmienila, ze nie wyciagnela wnioskow, ze nie rozumie co sie stalo i brnie dalej w swoje tchorzoskie zachowania. Wiecie co w tym jest najsmieszniejszego, ze gdy ktos mi o niej opowiada to ja z ironicznym usmiechem pod nosem mowie cala ona i ciesze sie ze jej juz przy mnie nie ma. Pozostaje jeszcze tylko jedno uczucie...wstyd. Wstyd, że moglam byc kiedys z kims wlasnie takim...i radosc, ze pozbylam sie pasozyta i jestem szczesliwa
Z racji, że założyłem ten temat, pozwolę sobie lekko podsumować:
Widać 4 sposoby odczuwania wybaczenia:
1) Nie da się, nie umiem.
2) Musi być wybaczenie
3) Wybaczenie oznacza, że przyznajemy rację temu co zdradzał, że w sumie miał prawo i dobrze robił.
4) Wybaczenie jest elementem związku takim jak wiele innych trudności w nim.
Po tym wszystkim zgłupiałem, czy ja wybaczyłem czy też nie.
Delikatnie mówiąc, będąc człowiek upierdliwym, drążę temat i dlatego poszperałem w definicjach (lipa totalna - jest ich tyle, że równie dobrze mógłbym zapytać 6-cio latka). Poszperałem w kulturach, religiach i społecznościach i okazało się, że łączą je wspólne cechy:
Wybaczenie jest aktem łaski, miłosierdzia, "anulowania długu, krzywdy".
Wybaczenie jest zaprzestaniem domagania się przeprosin, odszkodowania itp. Okazuje się, że jest też coś co nazywa się koniecznością przy wybaczaniu: 1) Zrozumienie problemu (chyba oczywiste - trzeba wiedzieć co w ogóle wybaczamy) 2) Podjęcie się wybaczenia przez osobę której wyrządzono krzywdę (czyli wybacza nie z automatu, ale własnej woli - w naszym przypadku to osoba zdradzona sama musi podjąć taką decyzję - nie będąc przymuszona, że TAK TRZEBA!) 3) Naprawa krzywdy (to już chyba indywidualnie trzeba rozpatrywać, bo jeśli u kogoś późniejszy powrót męża po pracy jest stresem, to osoba, która zdradziła powinna sama zadbać o to, by osoba zdradzona mogła być spokojna ... a jeśli stresem jest co innego, to adekwatnie do sytuacji). 4) Prośba (czyli osoba zdradzająca powinna prosić o wybaczenie a nie osoba która została zdradzona miałaby brać to sama z siebie, bo tak wypada).
... a teraz moje zdanie:
Ciągle mam w pamięci sytuację: Jedna osoba powiedziała "tego się nie da zrobić" a druga odpowiedziała "skoro nawet małpę można wysłać w kosmos, to znaczy, że wszystko da się zrobić". To, że nie umiemy wybaczyć, może jest tylko sytuacją w której to akurat My nie znamy metody, ale takie metody gdzieś na świecie są.
To czy wybaczamy zależy od NAS a nie od czynników zewnętrznych.
To czy chcemy wybaczyć zależy też od tego czy druga strona stara się dalej nie krzywdzić oraz stara się nam w tym pomóc. Jeśli się nie stara, to nie róbmy z siebie masochistów.
Na początku muszą być działania naprawcze osoby zdradzającej a dopiero potem wybaczenie. Oznaczałoby to, że słowo Wybaczam można powiedzieć po jakimś czasie a nie w sytuacji gdy ledwo dowiedzieliśmy się o zdradzie i ta druga strona zapewnia nas o swoim przyszłym postępowaniu.
Może dobrym wyjściem jest powiedzenie: Wybaczę ci, jeśli mi pokażesz, że naprawdę jesteś dobrym człowiekiem i ci zależy.
Ja odniosę się tylko do jednej definicji.."wybaczenie jest aktem łaski..."- nie jestem w stanie anulować długu i krzywdy osobie ,która uważa ,ze "nic się nie stało i takie rzeczy po prostu się zdarzają czyt.przestałem Cię kochać kocham inną''.....nie nie można wybaczyć kto z pełnym wyrachowaniem zdradza przez dziewięć miesięcy i prowadzi podwójne życie i liczy na to ,że to się nie wyda i sukcesywnie swój stary związek prowadzi do totalnego rozpadu....bo przecież gdzieś w tym swoim małym móżdżku przelatuję myśl jakie będą konsekwencje tego romansu.Jak można wybaczyć palantowi to ,że zniszczył nam życie ,które przez 13 lat z mozołem budowaliśmy? jak można wybaczyć to ,że po 7 latach małżeństwa a 9 w związku urodziły nam się upragnione dzieci na ,które tak długo czekaliśmy,a w efekcie końcowym te dzieci zostały pozbawione pełnej rodziny? tylko dlatego ,że palant się zakochał?
czyli co nie kocha również dzieci? więc jeśli ich nie kocha ,to ja nie mogę wybaczyć......jestem człowiekiem -myślę i czuję i może właśnie dlatego nie wybaczę!!!!!!
Wybaczyć ,to ja mogę swoim dzieciom ,rodzinie ,bo to miłość bez warunkowa....
Wybaczyć mogę obcym ludziom ,bo są oni nie związani ze mną
uczuciowo i cokolwiek by nie zrobili ,to nie są mnie wstanie zranić......
Tak teraz Sobie myślę...., mylimy chyba wybaczenie od "wyzwolenia się od złości, żalu..." , do danej osoby.
Moje wybaczenie polegało by na wyrażeniu myśli i uczuć...
Musiałabym powiedzieć...:
-wybaczam Ci, że przestałam "czuć się kobietą"..
-wybaczam Ci, że okradałeś mnie i nasze dzieci...( że musiałam prosić o pomoc rodzinę , przyjaciół , aby spłacić twoje pożyczki..)
-wybaczam Ci, to, ze mówiłeś, że "jestem cudowną matką i żoną, że "problem tkwi w tobie (i nic z tym nie zrobiłeś.. )... a dalej mnie oszukiwałeś..
- wybaczam Ci, że mówiłeś, że mnie kochasz.., i to samo w tym samym czasie mówiłeś to do kochanki..
-wybaczam Ci, że muszę borykać się z problemami dnia codziennego..
-wybaczam Ci, że muszę być "ojcem i matką dla naszych dzieci..", i że muszę podejmować decyzje sama..
- wybaczam Ci, że ...muszę ciąć i rąbać drzewo..
- wybaczam Ci, że muszę dbać o ogród , który ma 0,5 h..
- wybaczam Ci, że nie przeprosiłeś...
-wybaczam, że nie prosisz o wybaczenie....
Jednak już nie ma we mnie złości... ani chęci zemsty..
żyj po swojemu tylko daj Nam żyć, tak jak potrafimy i chcemy.....
I w tej chwili.. , chcę CI podziękować ZA DZIECI BO NAPRAWDĘ SĄ SKARBEM
to może i ja się wypowiem w tym temacie ...
Zgadzam się z przedmówcami co do wybaczenia, że jest to swego rodzaju wyzbycie się uczuć nienawiści, żal, złości, zemsty, wyzbycie się potrzeby zadośćuczynienia. Jednak mimo pokonania tych przeciwności w głowie na zawsze pozostanie cierń, który prędzej czy później znowu nas zacznie uwierać. Codzienność spraw w pewnym sensie pozwala nam sie skupić na czymś innym i nie myśleć o tym, ale w chwilach słabości, sprzeczki, kłótni znowu dadzą o sobie znać. Ja swojej żonie wybaczyłem dawno temu wyskok w bok ... było to 7 lat temu, Po pewnym czasie tak jak pisaliście człowiek jest w stanie z tym życ, starać się zapomnieć. Jednak od czasu do czasu myśli te powracały. W między czasie wzięliśmy ślub, urodziła się córeczka. I co??? Po 7 latach od pierwszego wyskoku sytuacja się powtórzyła. W tedy zdałem sobie sprawe że nie warto było walczyć z samym sobą i poddałem się. Pozoliłem odejść bez walki, bez poniżania, bez próśb. Była to jedyna słuszna decyzja której nawet teraz nie żałuje. Czasami mam jeszcze złe dni kiedy sentyment do przeszłości powoduje smutek i rozgoryczenie.
Reasumując po tym co przeszedłem NIGDY nie wybaczę zdrady. Choćby zdażyła się po raz pierwszy.
Jeszcze napiszę jedno zdanie do Oleczki.
Olu, zapewne wiesz jakie jest moje zdanie na temat osób które zawróciły w głowie naszym ex. Ja nie czuje do nich urazu, żalu, a całą winę przypisuje tylko i wylacznie mojej byłej żonie.
Powiedz mi, czy lepiej byś się czuła wiedząc że Twój mąż chciał zdradzić a nie zrobił tego bo tamta "złączyła" nóżki??
Tosia to ze nie jestes nic warta to twoj mylny osąd.jestes bardzo wiele warta,a czym sa dla ciebie dzieci skarbem czyli wszystkim w zyciu to dla nich zrobilabys wszystko,nawet jesli nieraz sie zastanawiasz czy wato ----to wiem ze zrobilabys dla nich wszystko uwierz mi wiem to.wiec jestes warta wiele i jestes dobrym czlowiekiem i masz milosc w tym swoim serduchu --przeciez potrafisz kochac.
Tosia przeanalizuj to:
TRZEBA NAPRAWDE KOCHAĆ,BY POZWOLIĆ ODEJŚĆ DRUGIEJ OSOBIE...
p.s.a ty na dodatek zyczysz mu by zyl swoim zyciem i dziekujesz mu za to co ci dal najcenniejszego --dzieci
MASZ W SOBIE MILOSCI POTRAFISZ KOCHAC
obudzony,
mam złość i żal a przede wszystkim poczucie krzywdy ze strony kochanicy mojego ex i nic nie jest w stanie tego zmienić napiszę więcej ... nienawidzę tej osoby i nigdy jej nie wybaczę bo:
1. zwał jak zwał(każdy ma swoje zdanie) odebrała mi faceta i zniszczyła rodzinę, jest autorką tego dramatu. Nie wolno włazić nikomu w związki gdzie jest rodzina świadomie i z premedytacją, ona wiedziała o naszym istnieniu. Wykorzystała to, ze mieliśmy kryzys.
2. Wtryniła się w cudze życie ze swoimi brudnymi buciarami i pryszczatym pyskiem, a tego nie wolno robić
3. nakłania ex do niespotykania się z dzieckiem, tego chciała to był jej warunek
4. zabrania łożenia na dziecko, bo jej ubywa
5. nie pozwoliła by ojciec spędził wakacje z dzieckiem sam na sam(ona się wepchała, wiedząc jakie ja mam zdanie na ten temat)
6. wyzywała mnie przy dziecku
7. Odbierała telefony od mojego dziecka gdy ten chciał rozmawiać z tatem
8. Nadzorowała każdą rozmowę i każde spotkanie(on musiał mieć włączony telefon podczas spotkań a ona słuchała przebieg takiego spotkania) Miał mi wtedy powiedzieć, jak bardzo mnie nienawidzi i że nigdy mnie nie kochał-tego od niego wymagała.
9. zabroniła mu spotykania się z dzieckiem bez jej zgody
10. z dobrego człowieka uczyniła złego (kto z kim przystaje takim się staje)
11. wysyła do mnie wulgarne smsy wraz z groźbami
12. oświadczyła wreszcie, ze moje dziecko nie otrzyma żadnych alimentów i nie będzie żadnych spotkań
...... mogę wymieniać tak bez końca metody jej działania i wiem, ze posypią się teraz komentarze typu, ze facet ma mieć swoje zdanie na ten temat, tylko, że on zdania już nie ma jest w pełni jej podporządkowany działa jak w amoku nie dostrzega zła jest przy tym naiwny i myśli, ze ona kieruje się jego dobrem udając że akceptuje, ba! lubi jego dziecko co jest oczywiście nie prawdą, bo ona je nienawidzi za to, ze jest, wiem to z jej i jej matki ust-dosłownie!
Pewnie, ze chciałabym traktować ją obojętnie i olać ale nie potrafię nie znam metody by się wyzbyć tego uczucia do niej.(może joga by tu pomogła :-) )
Mam jedynie nadzieję, że on kiedyś otrzyma to co teraz daje swojemu jedynemu dziecku i czekam na dzień gdy przekona się jak złym osobnikiem jest ta dla której zdeptał rodzinę.Tyle że już będzie za późno na naprawę.
Widziałam jego łzy jak za każdym razem gdy udało mu się spotkać z dzieckiem(o co ja zawsze prosiłam), płakał nad nim na kolanach i przepraszał za to, ze wyrządził nam krzywdę- czy było to szczere? Nie wiem, może. Tylko, że chwilę potem(rozmowa z tym podmiotem) stawał się wręcz agresywny.
Wiem, że pewnego dnia ON szczerze pożałuje swojej decyzji.Natomiast ja wiem, ze krzywdy dziecka mu nigdy nie wybaczę. A ją będę nienawidzić dotąd dopóki ja zdecyduje, że mi zobojętniała. Po za tym, ona nie potrzebuje mojego wybaczenia i zrozumienia on również o to nie prosi. Więc, nie staram się nawet wybaczyć.
Obudzony, gdyby ona złączyła nóżki i każda jej podobna to nie byłoby zdrad, przynajmniej w większości przypadków. Owszem on jest również winowajcą tego dramatu i do niego należało ostatnie słowo. Tyle, ze sytuacja nasza była nieco inna, był kryzys on daleko od domu i znalazła się pocieszycielka która mózg mu prała, dążąc do tego by nas poróżnić i uwierzył w to że to ja jestem ta beeee.Alkohol i rozrywka brak "kontroli" dodatkowo zrobił swoje.
To jak on mnie kochał a ja jego to fakt niezaprzeczalny, bo tego udawać przez 10 lat nie można, być może się mylę bo słyszałam opinie też taką -gdyby mnie kochał to by nie zostawił. Nie wiem, jestem zagubiona i choć zaraz minie rok to mam rożne odczucia i nie potrafię ich jednoznacznie określić. Wiem jedno, ze kocham go nadal i najbardziej na świecie pragnę by to uczucie wreszcie we mnie zdechło czekam na dzień kiedy się od tego uwolnię. Ja już nikogo nie pokocham i z nikim się nie zwiążę(próbowałam), dostałam takiego kopa od życia, być może zasłużonego lub nie, nie mi to oceniać( Bóg oceni każdego z nas) ale żal i gorycz jest we mnie i nienawiść do niej. Nigdy jej nie wybaczę i jemu również tego, ze tak traktuje dziecko.
Olu współczuję Ci serdecznie. Poruszyłaś kilka ciekawych kwestii. Jednych nie rozumiem, a drugich sie boje.
Boje się że też bede mial problemy zeby sie z kims związać. Mam ogromne obawy czy ja w ogole nadaje się jeszcze na partnera po tym co przeszedłem. Mam wrażenie, że ten brak zaufania który powstał z powodu zdrady będzie również odczuwalny w tym nowym.
Druga sprawa, nie rozumiem zachowania Twojego byłego. Jak można odtrącić własne dziecko. Jak dla mnie pozbawiony jest wszelakich uczuć ojcowskich, jest skrajnie nieodpowiedzialny. Osobiście nie widzę możliwości bycia z kimś kto nie akceptuje faktu istnienia mojego dziecka. Taka osoba już na wstępie jest dla mnie skreślona.
Swoją drogą zastanawiam się czy aby jedyna, taka prawdziwa miłość nie istnieje jedynie między rodzicami a dzieckiem. Ja bez mrugnięcia okiem oddaję swoję życie by moje dziecko mogło przeżyć i zrobię wszystko (choć moja była małżonka mi to bardzo utrudniła) by jak dorośnie wiedziała co jest dobre a co złe. Teraz jedyne łzy które od czasu do czasu się pojawiają to nie z powodu żony, a właśnie córki i jej braku, braku uśmiechu, trudnych pytań (choć ma dopiero 5 lat), dyskusji. Mam wiele obaw o Nią. Martwię się czy na odległość ja jako ojciec jestem w stanie cokolwiek zrobić.
Show must go on......
Olu podpisuję się pod prawie wszystkimi Twoimi punktami.....wiele zła doznałam właśnie od jego kochanki.Tak jak Ty nienawidzę tej starej wysuszonej lafiryndy ,która nie potrafiła zainteresować sobą wolnego człowieka ,a mój ex? no cóź dał się jej omotać ,bo tak jak wy przechodziliśmy kryzys w związku.Dał się ogłupić tym motylkom i jej frazesom....
Jej nienawidzę ,bo wlazła bezpardonowo w nasze życie,choć od początku wiedziała o mnie i dzieciach i w niczym jej ,to nie przeszkadzało....
Jego ,że nasze dotychczasowe życie i marzenia obrócił w proch.....
Nienawidzę również za to ,że dzieci olewa totalnie ...w ogóle się nimi nie interesuję.Parę miesięcy temu jak dziewczynki zachorowały poprosiłam o dodatkowe pieniądze na lekarstwa usłyszałam.."daj mi spokój ,bo ja zakładam nową rodzinę" ...nic dodać i ująć...po prostu zwykły śmieć!!!
Nie nakręcam się nienawiścią ,tylko ona po prostu we mnie jest i długo tam pozostanie....może nawet do końca życia.Nie szukam również zemsty ,bo po co? .....czy już nie zostali oni ukaraniu w jakiś sposób?...
obudzony
mój problem w nowym zwiazku nie ma podłoża w zaufaniu, bo ja jestem gotowa zaufać dobremu człowiekowi, tu chodzi o cos innego... ja juz nikogo nie pokocham a zmuszac sie do tego nie potrafię. wydaje mi się, ze jestem teraz brzydka, stara i nijaka. Przez lata byłam" matką polką" on używał życia, kształcił się, jeździł, poznawał ludzi, chodził do drogich restauracji. Ja tylko dom dziecko zakupy obiadki przedszkole rachunki i zastanawianie się co jutro ugotować aby mojemu ukochanemu zadowolić podniebienie. A gdy mnie zostawiał to miał pretensje, ze nie mam nawet prawa jazdy i pracy, tylko ze w/w pracę nie docenił i wg. niego to było nic.
To co napisałeś, ze bez mrugnięcia okiem poświecisz się dziecku jest piękne. Powinieneś walczyć o spotkania z dzieckiem, choćby przez Sąd. Życzę Ci powodzenia, działaj abyś nie stracił nic.
Isia, Twój ex jest podobny w działaniu jak mój, ma gdzieś dziecko. Co my możemy zrobić? nic. Najbardziej mnie boli krzywda dziecka nie mogę patrzeć, ze jest mojemu dziecku niekiedy przykro w danych sytuacjach, bo nie ma taty.Ale już, o nim mówi rzadko albo wcale. wiem, ze cierpi z tego powodu i dlatego nigdy mojemu ex nie wybaczę, nigdy.
Wczoraj dowiedziałam się od wspólnej znajomej, ze ten łajdak kupuje i stroi swoja lalunie, imprezuje i ani myśli o dziecku. Od 5 miesięcy nie łoży na syna i wiem kto macza w tym swoje palce.
O wybaczeniu zostało tu już chyba wszystko napisane. Właściwie każda wypowiedź ma swoje uzasadnienie, bo zdaje się, że możliwość wybaczenia i czas i warunki, jakie są potrzebne, by mogło do neigo dojść , są sprawą indywidualną.
Zwykła zdrada, niby to samo zło, a jak inna jest sytacja każdego z nas. Wydaje mi się, że wybaczenie jest możliwe, ale jest ono kwestią czasu i okoliczności. Na pewno nie jest ono sprawą zdroworozsądkowej decyzji. Dopóki ponosi się przykre konsekwencje doznanej krzywdy ,a już nie daj Boże patrzy na krzywdę dzieci, wybaczenie jest niemożliwe. Łatwiej wybaczyć, gdy widzi się skruchę po stronie krzywdzącego oraz pragnienie naprawienia tego, co się spieprzyło.
Ja jestem na drodze wybaczenia mojemu męzowi, ale mój Boże ileż ja mam powodów, żeby to zrobić, a wciąż trudno. Mam powody , bo zerwał romans, bo się stara, bo rekompensuje krzywdy mnie i dzieciom, w końcu , bo sama go kiedyś zdradziłam. A i tak trudno.
Myślę sobie jednak, że wśród nas tu cierpiących, bo wszyscy cierpimy, nie ma ludzi , którzy przeżyli zdradę powiedzmy 10 lat temu.
My przeżywamy to na świeżo, jesteśmy rok , dwa , trzy po tym wydarzeniu. Ale przecież nie wyobrażam sobie , by za 10 lat każdy z nas nosił w sobie te same emocje. Jedni będą w innych szczęśliwych związkach, jedni w tych samych po zdradzie i jakoś takoś posklejanych, ale wszyscy będziemy już wyciszeni i pewnie zupełnie inne sprawy będą zaprzątać nasze głowy.
Dlaczego nie ma tu ludzi, którzy przeżyli zdradę 10 lat temu? Może oni już wybaczyli?
Wybaczenie... Zapewne napisano o tym mnóstwo i zapewne każdy inaczej do tego się odnosi , bo każdego bolało inaczej... Im bardziej bolało tym bardziej trudno o wybaczenie , przestanie boleć być może przyjdzie wybaczenie ... Samo od siebie , nie wymuszone , przyjdzie niepostrzeżenie ... Jeśli w ogóle przyjdzie ...