Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Ponieważ wwidze że jest zainteresowanie tym tematem proszę Was drodzy czytelnicy portalu co mogę teraz zrobić. Każda z Was ma jakieś doświadczenie jak walczył o was mąż ,chłopak itd. Trudno to przyznać jako facetowi ale boję się że jestem już na straconej pozycji. Jak wcześniej wspomniałem moja żona nie chce mieć ze mną nic wspólnego, zero kontaktu , spotkań itp. Nie chce żebym o nią walczył choć kiedy ją widzę i patrze jej w oczy to mam wrażenie że jest tam jeszcze żar ale mogę się mylić bo widząc jak się męczę teraz może się z tego śmiać. Jedna z rad o których wspominałyście o czasie ale jeżeli tego kontaktu nie będzie to przepaść rośnie z każdym dniem. Chce walczyć, chce się kontaktować ale mam ścianę przed sobą. Wiem też że czasem jak kobieta mówi nie oznacza to zupełnie coś innego.
Jeszcze jedno małe sprostowanie poniewż teraz doczytałem posta od Marty. To nie trwało półtorej roku!!! Napisałem troszke niezrozumiale.
W tamtym okresie się zaczeła korespondencja służbowa okres zdrady przez gg trwał max 3 m-ce potem była korespondencja ale już inna.
Patryk79 napisał/a:
Moja "żona" niczym sobie na to nie zasłużyła a jednak to zrobiłemi czuje się jak ostatni sk..... Nie mam na to odpowiedzi bo cokolwiek napisze jest banałem.
Dokładnie cokolwiek nie napiszesz nic Cię nie tłumaczy... Też słyszę od Męża wiele brzydkich słów na swój własny temat ... tylko czemu nie mógł pomyśleć wcześniej ... oszczędziłby sobie jak także mi cierpienia ...
Jak wybaczyłam? To trudne, czas goi rany na pewno, każdy inaczej przeżywa zdradę i na każdego "działa" co innego. Mój Mąż ma o tyle dobrze, że nie wyrzuciłam Go z domu, mógł czynami pokazać że żałuje, że kocha bo w słowa do dziś nie we wszystkie wierze mimo iż tak bardzo się stara.
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
Wiesz, Patryku79, Twoja sytuacja jest bardzo podobna do mojej...Też było gg, maile, rozmowy ...a potem konsumpcja w realu...Różnica polega tylko na tym, że ja jestem żoną mojego "zdradzacza"...
Nie będę opisywać kolei losu, bo zaśmiecałoby to Twój wątek...Ostatecznie dałam nam szansę i od ponad półtora roku z lepszym, czasem gorszym skutkiem próbujemy żyć od nowa czy na nowo...
Ale...nie wiem czy moja decyzja byłaby taka sama, gdybym nie była zamężna, nie miała dzieci...Przeżyłam z tym człowiekiem trochę lat, wiem, że za wiele spraw go cenię, szanuję. Zawiódł mnie, ale to wciąż ten sam facet, z którym szczęśliwie spędziłam te lata...Gdyby zdradził mnie zanim naprawdę rozpoczęlibyśmy wspólne codzienne życie, zanim urodziły się dzieci...prawdopodobnie moje obawy byłyby znacznie większe...
Nie chcę zabierać Ci nadziei, tym bardziej, że jak widzisz nasze sytuacje nie są identyczne, tak jak i my sami, każdy z nas jest inny...Twoja narzeczona ma prawo do rozterek, jak ma wyglądać jej życie, czy warto je wiązać z Tobą...A Tobie pozostaje tylko starać się zmienić swój wizerunek w jej oczach, pokazać jej, że to, co się stało to Twój cholerny błąd, którego nie wybaczysz sobie do końca życia i prosić o kredyt zaufania...
Pozdrawiam
Ja nie potrafię Ci powiedzieć co, punkt po punkcie, powinieneś zrobić. Tak jak napisałam wcześniej - potrzeba czasu. Dlaczego wróciłam do "mojego Patryka"? Szczerze mówiąc zastanawiam się na ile to miłość a na ile obawa przed nagłym przewróceniem się świata do gory nogami. Bo oczywiście - gdybym go nie kochała, to nie byłabym z nim. Ale z drugiej strony wiem ile mnie kosztuje życie z kimś, kto mnie zdradził i upokorzył. A to jeszcze miesiąc nie minął odkąd odkryłam ten fakt. Świat i tak się przewrócił, ale jakoś tak...inaczej.
Jak wspomniałem wcześnie trochę na ten temat przeczytałem i Chciałbm wiedzieć jedno czy po zdradzie może być w związku lepiej? Trochę banalnie sformułowałem pytanie ale do czego zmierzam a mianowicie wiele opracowań przedstawiało zbudowanie mocniejszej więzi między partnerami oczywiście w takim przypadku kiedy ktoś chce naprawić swój błąd a nie szukać następnej okazji. Czytałem że związek może być dojrzały oczywiście jeśli to przetrwa. Możecie mnie za to zganić co napiszę ale chciałbym żeby to moja "żona" mnie zdradziła nie ja, chciałbym żeby zobaczyła jak to jest kiedy się kogoś całuje i w tym momęcie uświadamiasz sobie że popełniłeś największy błąd swojego życia i czujesz się jak szmata a potem chcąc ochrnić kogoś i siebie ucieka Ci wszystko przez palce. Bo tak właśnie się czuję i nie odbierajcie tego jako moją złośliwość ale tylko wtedy można kogoś ocenić odczuwając to na własnej skórze.
W tamtym okresie się zaczeła korespondencja służbowa okres zdrady przez gg trwał max 3 m-ce potem była korespondencja ale już inna.
Patryk ok. Tylko tak naprawdę co to zmienia? 1,5 roku, 3 miesiące, czy miesiąc. To nie była chwila, w której z braku doświadczenia życiowego, zamroczenia alkoholowego czy innych okoliczności przyrody popełniłeś błąd. Ale działanie długofalowe, przemyślane - bo nie uwierzę, że przez 3 miechy nie przetoczyła się żadna myśl przez Twoją głowę w tym temacie. Co sobie myślałeś, kiedy wracałeś do domu do swojej narzeczonej? nic? pustka? Szyte to wszystko grubymi nićmi jak dla mnie.
Czy może być po zdradzie w związku lepiej ?
Wszystko zależy, o czym myślisz, mówiąc "lepiej"...
Dam Ci przykład ze swojego związku...
Rzeczywiście poprawiła się komunikacja między nami, w końcu potrafimy ze sobą rozmawiać, wcześniej były to raczej wygłaszane z obu stron monologi...
Dbamy o siebie nawzajem ( cokolwiek to znaczy ), o czym wcześniej, w miarę upływu czasu od ślubu, trochę zapomnieliśmy...
Nasze życie erotyczne uległo zmianie na lepsze ( o ironio!), jakby to powiedzieć...mniej skupiamy się na akcie seksualnym, pozycjach, na sobie, bardziej na potrzebie dawania radości tej drugiej osobie...
Ale...gdzieś ciągle czai się to poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, zburzonego zaufania, poczucie, że coś bezpowrotnie zbrukano...
Nie mogłabym powiedzieć, że jest lepiej, choć wiele na korzyść się zmieniło...Jest inaczej...
Mój mąż też mówił, że wolałby, żebym to ja go zdradziła widząc moje cierpienia, mój ból, moje zmiany nastrojów...Wielokrotnie powtarza, jak podle się czuje, jak bardzo mu wstyd, jak bardzo chciałby cofnąć czas...
Wierzy, ja Ty, że jeśli przetrwamy to wszystko, nasze małżeństwo będzie najlepszym z możliwych...
Zgadzami się ze stwierdzeniem że to był mój życiowy błąd. Co sobie myślałem wtedy odpowiedź jest prosta skoro kogoś poznajesz bo w danym momencie tego Chcesz i coraz bardziej w to wsiąkasz przez wspólne tematy itd. zauroczyłem się i tyle można powiedzieć że zakochałem się w ideale który stworzyłem. Wydawało mi się że poznałem kogoś mi bliskiego, wydawało mi się że było to przeznaczenie i zastanawiałem się poważnie nad swoim związkiem. Co czułem widząc swoją dziewczynę czy będąc z nią miłość która w tym momencie gasła.Dokończe jak wróce z zajęć bo na to odpowiedź nie jest taka prosta. Pa.
zakochałem się w ideale który stworzyłem. Wydawało mi się że poznałem kogoś mi bliskiego,
Patryk, kobiety od dzieciństwa trenują bliskość emocjonalną. Jest to zupełnie odmienny sposób komunikacji od męskiego, który to zawsze jest nacechowany jakimś rodzajem konfliktu. Dam Przykła: kobieta, która widzi bliską koleżankę w nowej fryzurze, która jej się nie podoba, będzie jej prawiła komplementy, bo powiedzenie w twarz czegoś krytycznego zrywa więź emocjonalną z tą drugą kobietą, a do utrzymywania tej więzi jesteśmy "szkolone" od dzieciństwa, a dodatkowo mamy do tego naturalne predyspozycje. I tak każda kobieta na początku związku potrafi zrobić wrażenie na facecie, że słucha i rozumie, że wspólnota umysłów, że to samo spojrzenie na świat i w związku z tym przeznaczenie itd. A jest to tak naprawdę tylko wspólnota emocji, które kobieta potrafi doskonale współdzielić. Generalnie wrażenie fałszywe - źle zinterpretowałeś rzeczywistość. Zapamiętaj to na całe życie niezależnie z kim będziesz.
Ale teraz dostrzegam w Twoim poście szczerość i powiem tak: wg mnie jedyną szansą dla Was na ten związek jest to byś napisał swojej narzeczonej taki szczery mail i wyjaśnił jej dlaczego stało się to co się stało. Ale bez prób zrzucania odpowiedzialności czy kłamstw. Napisz do niej a nie rozmawiaj twarzą w twarz, po to by uniknąć emocji, które będą Tobie i jej zacierać obraz tego co się stało/dzieje. Wyjawienie prawdy jest ryzykowne, bo pokażesz jej również, że ten Wasz związek był bardzo ułomny, a Ty naiwny. Zatem i skutki tego mogą być nie takie jak byś sobie życzył. Niemniej wg mnie to jest jedyna droga dla Was do dojrzałego związku. Jeśli uda jej się odsunąć na bok emocje i przemyśleć sprawę to myślę, że może Ci wybaczyć.
On zdradził, wszystko się wydało, co teraz? Ona mu nigdy nie wybaczy? Być może kiedyś wybaczy, ale on musi długo na to pracować. Przede wszystkim musi zrozumieć, że kobieta nie jest w stanie wybaczyć mu od razu. Na początku mężczyzna musi zrozumieć, że ma do czynienia z poranionym zwierzątkiem, które nie jest w stanie logicznie myśleć i żadne racjonalne argumenty, przysięgi nie docierają, bo zdradzona kobieta nie ma zaufania do nikogo, z sobą włącznie. W takim stanie ducha wymaga przede wszystkim czasu i spokoju. Mężczyzna nie może zbliżać się za bardzo, by dodatkowo jej nie poranić, ale też nie może odchodzić. Swoim zachowaniem musi pokazać: "Dojrzałem, to był dla mnie także wstrząs, teraz szukam pomocyr1;. Dobre wrażenie robi na kobiecie, kiedy mężczyzna idzie do psychologa, bo w ten sposób pokazuje jej, że mu naprawdę zależy. Ważne jest także, aby nie próbował oskarżać kobiety, nawet jeśli ma poczucie, że to ona pierwsza oddaliła się od niego. Wielu mężczyzn nie zdaje sobie sprawy z tego, że zdrada jest traumą dla nich obojga. Mężczyzna nigdy nie zdradza tylko kobiety, najpierw zdradza siebie, rujnuje poczucie zaufania do samego siebie. Facet z zasadami nie robi tego ani sobie, ani kobiecie, z którą postanowił żyć. Ludzie, którzy się nawzajem zdradzają, rezygnują z czegoś bardzo cennego, ale najczęściej nie mają o tym pojęcia. Mężczyznom trudno uwierzyć, że rozładowanie seksualne to nie wszystko, co mogą osiągnąć, że są rzeczy o wiele cenniejsze, którymi mogą się obdarowywać ludzie naprawdę się kochający, a nie tylko potrzebujący siebie nawzajem. Poziom rozładowania seksualnego z prostytutką jest o wiele bardziej ubogi niż z długoletnią ukochaną partnerką.
Myślę, że dużo w tym mądrości.
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
Byłem u psychologa dwa razy i nic sensownego mi nie poradził może kiepski psycholog. Poszedł w zupełnie innym kierunku od oczekiwanego bo radził mi jak mam się z niej wyleczyć i zapomnieć bo po co się w życiu męczyć kiedy słyszy się przy każdym konflikcie wyrzuty. Główny problem jest taki, że Iwona nie chce mieć ze mną żadnego kontaktu. Nie odbiera telefonów , nie odpisuje na maile, nie chce mnie widzieć a jeżeli już się widzimy w sprawach papierkowych to słyszę epitety czy też komentarze typu rBoże co ja w Tobie widziałamr1;. To już trwa praktycznie dwa miesiące i jeszcze ta informacja, że ma faceta nie daje mi żadnej nadziei. Oczywiście łudzę się bo ją Kocham ale rozumiem jej podejście może inaczej staram się zrozumieć bo ma takie prawo. Nie chce się poddawać bez walki i może powinienem całkowicie się odciąć, nie kontaktować się może wtedy pojawi się jakaś tęsknota. Ręce mi już opadająr30;.
Nie mogę się skupić gdyż ciągle myślę, nie mogę spać i muszę brać prochy na spanie ogólnie jest źle.
Patryk, ona została zraniona emocjonalnie i droga emocjonalna do Iwony jest dla Ciebie zamknięta. Zatem jeśli koncentrujesz się na emocjonalnym podejściu piszesz smsy typu: jaki Ci przykro, jak kochasz, jak przepraszasz, jakim byłeś durniem, odezwij się, nie mogę bez Ciebie itp.,jeśli będziesz słał wiersze i dedykował piosenki ,czyli po prostu starał się wywołać emocje to będziesz odrzucany, bo co byś teraz nie robił będziesz wywoływał tylko negatywne emocje. Wg mnie jedynym sensownym wyjściem jest szczere przedstawienie sytuacji jak napisałam powyżej i odsunięcie się na bok. Niech jej emocje opadną, niech przemyśli może zrozumie, daj czas.
Istnieje też inna opcja. To znaczy, że widzisz tylko problem swojej zdrady, a problem może być szerszy i głębszy. Coś było źle między Wami, bo nie wszedłbyś w relacje z tamtą laską. Może nie tylko z Twojej strony było źle, może w Iwonie też już coś wcześniej wygasło i po prostu to była kropka nad "i"? Może dlatego dość szybko ten nowy facet? Może psycholog, u którego byłeś widzi coś więcej (bo z boku) niż Ty? Może jednak warto go posłuchać?
Marta09876 ma w 100% rację. Zależy Ci, Iwona to wie, ale musi mieć czas na podjęcie decyzji. A Ty musisz tą decyzję uszanować.
Co do psychologa to zapewne rozpatrzył całą sytuację i wyszło mu, że Wasz związek słabo lub źle rokuje. Nie wiem dlaczego, ale widocznie miał podstawy, żeby tak właśnie stwierdzić.
Walka o partnera to nic złego pod warunkiem, że nie ma charakteru obsesji, a u Ciebie zaczyna przybierać taką właśnie formę. Osaczasz Iwonę emocjonalnie. Daj spokój. Nawet jeśli to koniec, to pozostań w jej pamięci bez epizodów nękania.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
Cześć Patryk
To co wypisujesz na tym forum, jest totalną tragedią... Jak można postąpić w ten sposób z osobą, którą się rzekomo bardzo kocha!!! Piszesz, że byłeś w jakimś amoku... człowieku o jakim amoku Ty mówisz???? to, co zrobiłeś tej biednej dziewczynie, jest największym świństwem jakie można sobie wyobrazić... Może nie wiem tego z własnego doświadczenia, ale moja najlepsza przyjaciółka została w podobny sposób zdradzona (również przez internet). Byłam z nią przez cały ten czas, kiedy cierpiała i wiem co przeżyła, dla Twojej wiadomości nie wybaczyła mu. Uważam , iż postąpiła słusznie, bo oddała mu cały swój świat, marzenia, serce, a on wszystko zrujnował, tak jak Ty to zrobiłeś!!! Niestety za błędy się płaci, a Ty jak widzę słono płacisz!!! Będziesz miał nauczkę na przyszłość... A tej dziewczynie daj na razie spokój, niech sobie wszystko poukłada i może kiedyś...
Witam,
Dziękuję za chłodnę spojrzenie na rzeczywistość bo właśnie dzięki temu potrafię wiele zrozumieć. Może właśnie tym Kobiety różnią się od facetów choć potrafią być równie perfidne jak ja czy rodzaj męski. Odnosząc się do psychologa to przedstawiłem mu praktycznie całe swoje życie a skoro obejmuje go tajemnica zawodowa było to dosyć proste. Miał kilka uwag odnośnie tego że osoba która została zraniona kilka razy może mieć podobny syndrom wykorzystując swoją przeszłość do działania w pewnej nieświadomości. Nie potrafię tego dokładnie zacytować ale było to coś w tym stylu. Jeżeli chodzi o związek może zbyt dużo od niego oczekiwałem i oczywiście jak wiele z Was wspominał o czasie, spokoju itp. Wspomniał też o tym że życie nie jest łatwe po zdradzie i czy chcę z tym żyć, wspomniał że przy najbliższej okazji zostanie to wyciągnięte dlatego postawił tezę rpo co się męczyć ale jeśli Kochasz to walczr1;. Chciał mnie wybadać czy łatwo z tego zrezygnuje ale idiotą nie jestem może w niektórych oczach , miałem wrażenie że jest bardzo podatny na to co mówię nie widząc obiektywizmu który jest na tym forum i za to Wam serdecznie dziękuję. Odnosząc się do tego co napisała Klaudia oczywiście masz w wielu sprawach rację ale nie we wszystkim. Praktycznie z każdym postem rozwijałem temat do pytań czy tez które się pojawiały. Widzę, że doczytałaś tylko jeden i stąd takie emocje a nawet odnoszę wrażenie jakbyś była osobą związaną z Iwoną bo był by to cholerny zbieg okoliczności żeby Twoja przyjaciółka też wychodziła za mąż itd. To miał być też mój najpiękniejszy dzień w życiu z osobą którą wybrałem bo przypominam ze każdy ma prawo wyboru tak jak Iwona ma teraz i go dokonała. Gdybym nie zdawał sobie z tego sprawy co zrobiłem to wierz mi nawet bym na to forum nie zaglądnął tylko się obrócił i żył dalej w błogiej nieświadomości niczym się nie przejmując. Patrząc z innego punktu na statystki i całą resztę, idealnych związków praktycznie nie ma ale szczerze tego Ci życzę abyś taki stworzyła. Mam kilku przyjaciół którzy ze swojego doświadczenia wiedzą że nawet po zdradzie można stworzyć zajebisty związek ale nie wiedziałem czy jest to obiektywne czy chęć pocieszenia mojej osoby. Jedno się zgadza w tym wszystkim, że ja też tego wybaczenia nie otrzymałem i nie ma już żadnego kiedyśr30;
Pozostanę z żalem w sercu i miłością do Iwony ale nic na siłę się nie da zrobić dlatego przestałem już pisać itp. bo po prostu Ona mnie już nie chce!
Patryku, a więc chciałam wyjaśnić i sprostować pewną rzecz... Czy ja Ci chociaż jednym słowem napisałam, że moja przyjaciółka miała wyjść za mąż? Napisałam, że była w podobnej sytuacji, a to nie to samo...nie wybaczyła i uważam, że zrobiła dobrze, bo jestem osobą w tej sprawie konsekwentną i jak dla mnie zdrady się nie wybacza... A co do Iwony, to chciałabym ją poznać, żeby się przekonać, komu zrobiłeś takie świństwo.
A zdanie, że byłeś w amoku jest dla mnie totalną bzdurą. Zdradziłeś i tyle, nie wiem jakie były Wasze relacje, czy się rozumieliście, czy rozmawialiście ze sobą na "wszystkie" tematy, ale jednak dla Ciebie nie była najważniejsza. Takie jest moje zdanie.
Podziwiam wszystkich, którzy maja siłę dać wilczy bilet zdradzającym.Myślę, że w ten sposób skutecznie skracają swoje cierpienie.Odcinają się od rozważań, braku zaufania, burzy mózgów. Cierpią , ale znacznie krócej. Ci co pozostają w związku cierpią długo po zdradzie. Temat w ich sercu jest wciąż żywy. Nie wiem ile czasu potrzeba by przekonać się do tej osoby, by pokochać ją na nowo.Czy w ogóle warto. Zwłaszcza jak nie ma ślubu, dzieci, nic co by przemawiało za.Nie wiem.
Niestety danych Iwony nie podam Pogoda jest dobijająca i jak się tu uśmiechąć. Dzięki osobą które zostały skrzywdzone i odpisały na mój post na tym forum zrozumiałem bardzo wiele, że nie ma mniejszego zła i to co zrobiłem jest zdradą. Oczywiście ile osób tyle opinii ale prawdą jest że jeżeli ludzi łączą dzieci, ślub czy też wielka miłość to są skłonne do wybaczenia. Lekarstwem na całe zło była by rozmowa wtedy kiedy był kryzys/nieporozumienia między nami ale byłem zbyt dumny , wydawało mi sie że męski, twardy i teraz tak to rozumiem chciałem sobie udowodnić nie wiem co. Istotną różnicą jest podejście ludzi po 40 , po 50 bo takich mam znajomych którzy się z tego śmieją i uważają za totalną bzdurę. Ich podejście do tematu jest zupełnie inne bo twierdzą dlaczego rezygnować z kogoś z kim się cudownie żylo miłośc życia etc. a popełnił błąd i jest tego ŚWIADOMY!!! Mam pracę taką że trochę sobie jeżdże to tu to tam spotykam się z różnymi ludźmi, byłem w night clubach z prezesami, właścicielami firm i nigdy nawet jak mi proponowano nie zszedłem z tej drogi, nie zdradziłem, nie przyszło mi to na myśl. Dlatego odwołałem się do amoku, zauroczenia jak mi to świetnie wyjaśniła Marta bo sam tego nie potrafiłem zrozumieć dlaczego to zrobiłem. Terez to mogę sobie gdybać ale Iwona ma radykalny charakter i dla niej nie ma półsrodka. Kiedyś jak mi powiedziała że jazdradzę to mi obetnie to i tamto i uh przynajmniej sie uśmiechnołem mam szansę na to żeby byc ojcem bo tego cholernie chce. Chce miec żonę , dzieci i być szczęślwy ale teraz jest okres zadumy, przemyśleń jakby ostatni etap doświadczenia życia. Jak wcześniej napisałem chwytałem sie wszystkiego nawet znanej w Polsce wróżki która stwierdziała że tak miało być, że miałem zrozumiec tylko szkoda, że na krzywdzie Iwony bo ona nie jest niczemu winna.
Patryk!
Uszy do góry, najważniejsze, że wyciągasz wnioski. I Ty i Iwona za jakiś czas popatrzycie na sprawę z innej perspektywy. Teraz jest zbyt emocjonalnie żeby mogło być racjonalnie. Wydaje mi się, że Ty już nigdy nie dasz się "ponieść". Dostałeś w tyłek za bardzo konkretnie.
Okres zadumy to dobry okres w życiu. Bardzo potrzebny czas. Kiedyś jako zadośćuczynienie za winę udawano się na pielgrzymki. Samotne pielgrzymowanie było czasem na zastanowienie, na pogodzenie się ze światem i samym sobą. Jeśli nie czytałeś, to przeczytaj "Pielgrzyma" Coelho. Jeśli czytałeś, to wróć do tej książki, spojrzysz na wiele spraw z innej perspektywy.
Jesteś fajnym Facetem, który pobłądził...
Trzymaj się cieplutko!
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś