Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Ty chyba tez bylas zdradzona prawda?
bylo warto przebaczyc? nie budzisz sie w nocy z mysla BOZE JA TAK NIE MOGE? Podziwiam nie za czyn, tylko za odwage, bo ja moge wrocic w kazdej chwili choc kiedys bym go zabila i zostawila za rozmowe z kims (oczywiscie troszke przesadzam), ale jesli wroce to albo ja nie wytrzymam albo on, bo ja nie bede ta sama kochajaca wierna jak pies dziewczyna, tylko podejrzliwym klebkiem nerwow
Tak, zostałam zdradzona..."Moja"zdrada to niewinny początek na czacie, potem gg, potem...jednorazowy real...Od tamtego dnia, kiedy odkryłam prawdę minął ponad rok...Przeszłam wszystkie etapy od rozpaczy, gniewu, znieczulenia...Postanowiłam dać nam szansę, tym bardziej, że mój mąż całym sobą naprawdę wydaje się być nie mniej cierpiący, niż ja...Czy wybaczyłam ? Nie i nie wiem czy kiedykolwiek wybaczę. Może nauczę się z tym żyć...Na razie nie wiem czy było warto, za dużo jeszcze mimo wszystko emocji.
W jednym osiągnęłam niezaprzeczalny sukces : nauczyłam się myśleć o sobie, cenić się...Pozbyłam się podejrzliwości, wierzę, że mój mąż wie, co robi, następnej szansy nie będzie...
Moja sytuacja jest jednak inna niż Twoja...jestem odpowiedzialna również za swoje dzieci i chociaż nie determinują one mojej decyzji "zostać czy odejść" , to jednak są na świecie...Ty nie jesteś żoną i matką, a to naprawdę zmienia punkt widzenia...
Pozdrawiam ciepło
jakich wiele
alania napisał/a:
wybaczylas mu?
jak sie zachowywal po tym jak mu powiedzialas?
Nie wybaczyłam i nie wiem czy kiedykolwiek zdołam...Uczę się z tym żyć, czasem z różnym skutkiem, ale jednak...
Kiedy odkryłam prawdę...był przerażony! On, oaza spokoju, był śmiertelnie wystraszony...Niewiele dałam mu tego dnia czasu na tłumaczenia...Wyrzuciłam go z domu...W tym całym szoku, nawet nie uroniłam jednej łzy...Ale gdy wyszedł...zdałam sobie sprawę, że sufit runął mi na głowę...
Przyjechał nazajutrz, zaalarmowany przez dzieci, ponieważ zemdlałam w domu...Płakał, jak dziecko, błagał o wybaczenie. Nie próbował się w żaden sposób tłumaczyć, nie było żadnych okoliczności łagodzących...
Potem...długo by pisać...zmienił się o 180 stopni. Przez dłuższy czas chodził na psychoterapię, żeby nauczyć się żyć z tym, co zrobił, umieć pokazać mi, że zasługuje na szansę. Namawiał i mnie, ale nie chciałam; po jednej wizycie stwierdziłam, że to nie dla mnie, że dam radę sama...
Dziś jest innym człowiekiem, takim, jakim zawsze chciałam go mieć...ale na zawsze pozostanie tym, który skrzywdził...
Teraz tylko ode mnie zależy czy dam radę z tym żyć...
czuje, ze gdyby moj zdradzal mnie dlugi czas reagowalabym tak jak ty i nie dalabym sobie z tym rady. ja w tym amoku pogubilam sie i nic nie czuje, wrecz wydaje mi sie, ze jest ok, jak kiedys. oszukuje sama siebie, bo tak strasznie nie chce zostawiac tego co bylo dobre. jego romans trwal tydzien, poltora jakos tak. strasznie krotko ale tez strasznie duzo sie stalo i choc chce krzyczec badzmy razem, to sama w to nie wierze.wszyscy mi radza zostaw go, to podla swinia, ktora cie skrzywdzila i bedzie to robic jak wrocisz.... a ja mam ochote przylozyc sobie mlotkiem zeby stracic pamiec, czucie...
Podziwiam cie za sile JAKICH WIELE, a Tobie ALANIA mowie nie zostawiaj tego bo to on jest skur.. nie ty!! nie bierz tego na siebie bo ty nie zawinilas
prosze Was odpowiedzcie na jeszcze jedno pytanie. siedze i caly czas mysle co mam robic, co sadzicie o tym, gdybym zostawila do w spokoju, gdybym jemu nic o tym nie powiedziala. Moze ja sie jakos z tym uporam i pozostawie to jak jest. od pazdziernika prawdopodobnie zaczne studia we wroclawiu i moze poznam kogos innego. nie wiem czy teraz przed wakacjami to jest dobry pomysl. ja po prostu nie wiem jak sie mam zachowac jak on sie przyzna i powi ze tak ze takie cos mialo miejsce. co ja mam wtedy powiedziec???? nie mam pojecia. jak ja mma zareagowac, byc wsciekla? obojetna? czy mam pokazac ze to mnie zalezy??? co mam mu na to odopowiedziec? ze ok. sporobujemy jeszcze raz????
moze mam sie do niego przestac odzywac? moze mam mu powiedziec zeby to przemysla i pogadamy jak sie nad tym wszystkim zastanowi? on jeszcze na dodatek planuje jakies wakacje razem. mamy isc na wesele w sierpniu i we wrzesniu. ja nie wiem, mam metlik w glowie. z jednej strony dala bym mu w twarz i powiedziala, ze to koniec niech zaluje tego co zrobil i kogo stracil i odejsc z mina =, nie wyrazajaca zanych uczyc, z obojetnoscia. ale z drugiej strony jednak cos do niego czuje i nie chce tak tego konczyc.
alania napisał/a:
co mam mu na to odopowiedziec? ze ok. sporobujemy jeszcze raz????
Może najpierw zacznij od początku ?
Nie układaj z góry scenariusza. Pozwól mu na ruch, na wyjaśnienie, jakiekolwiek by nie było, choć z góry powinnaś założyć, że niekoniecznie dowiesz się całej prawdy...Stań z boku i popatrz, w jaki sposób zareaguje : czy zbagatelizuje mówiąc, że dramatyzujesz czy przyzna się do romansowania, w końcu czy będzie szczerze żałował...Daj mu szansę na określenie swojego stanowiska, a tym samym na pokazanie Ci, co dla niego znaczysz...
Potem jest czas na wnioski...A dopiero na końcu jest moment na Twój ruch...
Przeczytaj sobie jak moj chlopak zmyslal jak ja juz wiedzialam i tak co sie stalo. Jesli Twoj sie wyprze to znaczy, ze jest tak samo nie wart nas, jesli sie przyzna moze jest godny jeszcze jednej szansy? Ja narazie czekam i daje pole popisu mojemu. niech sie stara, tylko, ze jego problem polega teraz na tym, ze to ja ustalam reguly i ja moge spotykac facetow, robic co chce, on nie... on ma byc wierny jak pies. NIE? TO do widzenia....
Boli straszliwie, ale ja dzieki temu forum, dzieki hektolitrom neospasminy przez pierwsze dni -uswiadamiam sobie, ze jestem sliczna, madra, fajna dziewczyna, wiec niech on sie stara bo mnie bardzo latwo stracic teraz, a jesli nie chce on tego, to chcialybuysmy byc z ludzmi ktorzy mowia kocham , klamiac w twarz? musze isc spac, bo gadam juz glupoty. pozdrawiam was i sciskam mocno dziewczyny
Elizabeth napisał/a:
to ja ustalam reguly i ja moge spotykac facetow, robic co chce, on nie... on ma byc wierny jak pies. NIE? TO do widzenia....
Po zdradzie targają nami mega emocje, czasem zupełnie sprzeczne ze sobą, ale decydując się na danie szansy, dajesz ją WAM, nie tylko drugiej stronie, oboje powinniście się starać, nie może to być tylko jednostronna walka na zasadzie " mnie teraz wolno wszystko, ty masz całować ziemię, po której stąpam"...
Wybacz, elizabeth, ale o ile, to Ty teraz w dużej mierze ustalasz reguły gry, jak napisałaś, o tyle nie możesz sobie pozwolić na granie na jego uczuciach, na spotykanie facetów itp. W ten sposób upodabniasz się do niego, stajesz się całkiem podobna do niego i zamiast ofiarą masz szansę zostać katem...
Wiem, że aż korci, żeby naszym oprawcom odpłacić tym samym, ale wierzcie mi, nie tędy droga...
Pozdrawiam
sluchajcie dziewczyny, wczoraj napisalam do niego smsa, zapytalam sie go czy potrafilby byc nieuczciwy w stosunku do drugiej osoby? chyba go zatkalo bo przez jakies 10 min nic nie odpisal, potem zadzwonil ale nie odebralam , dzwonil drug raz tez nie odebralam. napisalam zeby odpisal, ze nie musi dzwonic, po prostu nie potrafie z nim rozmawiac. ja nie wiem co on sobie o mnie mysli. bo nie wiem czy o tylko udaje ze nie kuma o co chodzi. ale odpisal tak: siedze i mysle. to trudne pytanie, a odpowiedz na nie nie chce zeby byla zbyt latwym , nie. jestemuczciwym czlowiekiem, zawsze bylem, tak zostalem wychowany i w takie wartosci wierze i nikt z mojej win y krzywdy nie zaznal i nie zazna. czy kiedykolwiekzrobilem cos nieuczciwego? na pewno tak. czy w stosunku do bliskich? nigdy. ciebie zaliczam do bliskich mi osob'' potem kolejny sms'' jestem uczywy'' nie nie odpisalam, znowu sms od niego czy mnie ta ospowiedz satysfakcjonuje? odpislam ze tu nie chodzi o satysfakcje i o zadawalanie kogos, ze jezeli to co pisze jest szcere to jak najbardziej tom doceniam. i on znowu pisze'' no pewnie ze nie chodzi o satysfakcje. mi po prostu zalezy. chodzi o zaufanie i zrozumienie. a to tez sie na czym buduje.'' no i na tym sie skonczylo co o tym sadzicie. ciekawi mnie najbardziej to ze on sie nie dopytuje, skad u mnie takie poedjejrzenia, ze wszytko bylo ok teraz nagle jest cos nie tak. to jest ciekawe, bo gdyby on mi tak pisal, a bylabym nie winna, to jakos bym sie bronila, sama nie wiem. dzwonil, ja nie odebralam moze wtedy jakos b sie to rozwinelo. jszcze w nocy napisalam mu smsa, ze nie porafie spac i on odpisal rano: ''spalem juz wczoraj... zasnelas? buziaczek dla ciebie na dzin dobry. wszytko jest i bedzie dobrze. mi z kolei ciezko wstac bez naszej mobilizacji ( zawsze rano wstaje o 4 jak ja mam duzo nauki a on swoja robote i zeby wstac to wlasnie zgadujemy sie na gg) z checia bym cie teraz poglaskal i przutulil...'' ja jestem bardzo ciekawa czy on jest swiadomy tego o co mi chodzi, czy po prostu tak udaje, dlaczego nie chce nic powiedziec, z nim zawsze tak jest, ze ja musze wylozyc cala kawe na lawe, a on milczy, tak jakby sie asekurowal zeby nie powiedziec za duzo. co sadzicie o tym???
Jakich wiele, ja to wiem, ze dlaczego ja mam byc ciagle wierna, glupia naiwna? DLACZEGO? Dlaczego on ma wszystko ode mnie, ja nic... Nie wiem, czy nie zdradze ja tez, nie wiem czy to mi nie pomoze. Boje sie jak cholera, ale probuje cos wymyslec, robic, zyc, bo jestem tak jak ktos na tym forum napisal warzywkiem. Tak strasznie kocham i tak mocno tez nienawidze. Marze o tym, zeby z nim byc, ale jestem na to za slaba. Ja chce cos teraz dla siebie, nie wiem, czy to bedzie dla mnie dobre, ale musze zaczac zyc, bo moje zycie wczesniej oddalam jemu.
Alania- powiem ci tak, jesli nie wylozysz tego jasno, to ja to zrobie za ciebie, bo az mnie sciska w zoladku, jak mozesz tak zyc z tym? ja wypluwam z siebie od razu wszystko i dzieki temu moze romas mojego chlopaka trwal tydzien, nie rok... WALCZ O SIEBIE.
alania napisał/a:
dlaczego nie chce nic powiedziec, z nim zawsze tak jest, ze ja musze wylozyc cala kawe na lawe, a on milczy, tak jakby sie asekurowal zeby nie powiedziec za duzo. co sadzicie o tym???
Naprawdę bardzo rzadko zdradzająca osoba sama z siebie wyznaje prawdę...Zwykle przez przypadek coś, jakiś fragment wychodzi na jaw, dalej już lawinowo...
Nie łudź się, że Twój partner nie zapytany ( czytaj: postawiony pod ścianą ) sam opowie Ci, jak to romansował, fantazjował itd.
Zaczynam trochę dziwić Ci się, że trzymasz odkrytą prawdę w tajemnicy. Ona zżera Cię od środka, psuje Ci każdy dzień, podcina skrzydła, a Ty biernie czekasz na rozwój zdarzeń, zamiast wyjaśniać...Dziewczyno, daj sobie żyć!
Elizabeth napisał/a:
Jakich wiele, ja to wiem, ze dlaczego ja mam byc ciagle wierna, glupia naiwna? DLACZEGO?
Wierność nie jest oznaką głupoty, ani naiwności. Jest czymś, czego pragniemy i oczekujemy od partnera/partnerki...
Rozumiem Twoją chęć zemsty, pokazania, jak to boli...Ale czy przez to będziesz mniej cierpieć ? Być może wyładujesz swoją złość i tylko tyle...
o Boze wlasnie napisalam kilometrowa wiadomosc i skasowalam.
wlasnie boje sie, ze jestem inaczej wychowana i zdrada skrzywdzi mnie bardziej niz jego. dzis zrobilam najglupsza rzecz do ktorej przyznaje sie tylko Wam. Przyjechal on do mnie, poszlismy do lasu rozmawiac. bylam jak wariatka ciagle usmiechnieta, moze przez leki na uspokojenie, nie wiem.Bylo fantastycznie. On jest strasznie skrytym czlowiekiem z ktorym ciezko jest porozmawiac o czymkolwiek bo on dusi wszystko w sobie, a dzis mowilismy o wszystkim o tym, jakby chcial zeby wygladalo jego zycie, czego aluje, co by chcial powtorzyc no o wszystkim. i tak rozmawialismy a on mnie muskal ustami...kiedy doszedl do brzucha nie wiem co sie ze mna stalo ale popchnelam go nizej i zaczelo sie. kochalismy sie jak szaleni najpierw raz, potem drugi... bylo cudownie. i najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, ze ani razu nie pomyslalam o jego zdradzie. tak jakbym przestala czuc, myslec... nie mysle o tym, nie wiem czy przez leki, czy przez szok, czy przebaczenie. dlugo po tym jeszcze rozmawialismy. powiedzialam mu, ze ani nie jestem w stanie teraz wrocic do niego, ani tez powiedziec wynos sie...on powiedzial, ze teraz jego kolej na dzialanie. Gdyby moja przyjaciolka tak zrobila, powiedzialabym jej dziewczyno puknij sie w glowe, co ty robisz najlepszego ze swoim zyciem? a jednak robie co innego...
nie ukrywam chcialabym do niego wrocic, ale nie wiem czy po jakims czasie nie bede z nim siedziec przy herbacie i nie powiem "wynos sie z mojego zycia" a on nie bedzie wiedzial czemu, albo, ze nie bede siedziec w domu a on u innej. tego nie wiem, nic nie wiem. widze, ze sie zmienil, widze, ze jest szczery, ale czymze jest szczerosc, skoro wtedy tez tak myslalam i runelo to w jeden dzien?
Jakich wiele, prosze cie o pomoc, bo jestes silna, wspaniala, madra kobieta(swoja droga ciekawe jak wygladasz, bo wydaje mi sie, ze wszystkie tutaj zranione kobiety sa piekne), ktora przeszla tak straszna droge w swoim zyciu, a mimo to zyje, jest silna, pelna nadzie. Nie boj mi sie powiedziec bez ogrodek "co ty robisz idiotko", ja potrzbuje PRAWDY, ktorej nie znam
Elizabeth napisał/a:
Jakich wiele, prosze cie o pomoc, bo jestes silna, wspaniala, madra kobieta(swoja droga ciekawe jak wygladasz, bo wydaje mi sie, ze wszystkie tutaj zranione kobiety sa piekne), ktora przeszla tak straszna droge w swoim zyciu, a mimo to zyje, jest silna, pelna nadzie. Nie boj mi sie powiedziec bez ogrodek "co ty robisz idiotko", ja potrzbuje PRAWDY, ktorej nie znam
Reagujesz zupełnie normalnie...
Po początkowym etapie złości, gniewu, łez...nasz sex ( o ironio !) też był namiętny, pełen czułości, oddania, zachłanny, jakbyśmy nie mogli nacieszyć się swoją bliskością...Śmiem twierdzić, że był lepszy niż za dawnych czasów, jeśli nie najlepszy
Zupełnie pozbawiony był kalejdoskopu obrazów, które męczyły mnie na co dzień...Tak, jakby cieszyła bliskość osoby, którą mogło się stracić...Ale ale...po opadnięciu namiętności wracało wciąż uczucie beznadziei, niemal poniżenia...I tak na okrągło...
Trwało to dosyć długo...Kolejnym etapem było całkowite zaprzestanie współżycia, które pojawiło się równolegle z poczuciem totalnego znieczulenia, o którym pisałam kiedyś. Każdy dotyk, nawet pozbawiony erotyzmu niemal mnie bolał, parzył...Wcale nie ukrywałam, że nie chcę, żeby mnie dotykał, przytulał, a jednocześnie pragnęłam ciepła, bliskości...tyle, że nie jego...
Potem, stopniowo i to zaczęło mijać...
Mój mąż był naprawdę cierpliwy, ciągle obok, ale bez narzucania się, bez jakichkolwiek wyrzutów za taką huśtawkę nastrojów...
Reasumując...wszystko z Tobą jest ok...To trzeba przeżyć, jak dni, których, gdy miną, już nie ma...
Pozdrawiam ciepło
jakich wiele
P.S. Podobno jestem atrakcyjną kobietą ( cóż za skromność z mojej strony ), z całkiem niezłymi gabarytami niezmiennymi od czasu sprzed dzieci, obalającą mity o blondynkach ...
czyli co? mam sie temu poddac? nie odmawiac sobie tego, a jesli nadejdzie moment obrzydzenia albo mojej sily zostawienia go, wtedy odejsc? wlasnie dzwonil i pytal, czy mozemy wyjechac jutro do domku naszych znajomych, ktorzy wyjechali na wakacje i prosili o 'podlewanie kwiatow'. jechac/zostac?
moge spytac ile masz lat? wiem, ze jestes sporo ode mnie starsza, bo masz dzieci, dlugoletnie malzenstwo, a ja mam tylko chlopaka i pragnienie czegos wiecej... a wlasnie- on mi dzis powiedzial, ze chcialby ze mna wreszcie zamieszkac, miec dzieci.... kurde no przed zdrada mowil to samo, w trakcie, ze nie, teraz znow.. co za posrana karuzela zycia
Elizabeth napisał/a:
czyli co? mam sie temu poddac? nie odmawiac sobie tego, a jesli nadejdzie moment obrzydzenia albo mojej sily zostawienia go, wtedy odejsc? wlasnie dzwonil i pytal, czy mozemy wyjechac jutro do domku naszych znajomych, ktorzy wyjechali na wakacje i prosili o 'podlewanie kwiatow'. jechac/zostac?
Niczego nie rób na siłę. Masz prawo do słabości, do wahania, co dalej...Staraj się panować nad złymi emocjami, bo z własnego doświadczenia wiem, że jak rozwiną się lawinowo, ciężko nad nimi zapanować...
Na pewno pragniesz bliskości, ciepła...Pozwalaj sobie i Wam na chwile szczęścia, nawet, jeśli są krótkie i ulotne...Dla Ciebie będą to chwile ukojenia, dla Was zawsze jakaś szansa na naprawę...
Cytat
Elizabeth napisał/a:
moge spytac ile masz lat? wiem, ze jestes sporo ode mnie starsza, bo masz dzieci, dlugoletnie malzenstwo, a ja mam tylko chlopaka i pragnienie czegos wiecej... a wlasnie- on mi dzis powiedzial, ze chcialby ze mna wreszcie zamieszkac, miec dzieci.... kurde no przed zdrada mowil to samo, w trakcie, ze nie, teraz znow.. co za posrana karuzela zycia
Za kilka lat skończę 40...Co roku mój mąż mówił, że w dniu urodzin kończę właśnie 18 ...W tym roku jednak czuję się starsza, więc wypada na 19
Wszystko przed Tobą, ale sama musisz się zastanowić czy chcesz z nim być, czy jest wart, by wiązać z nim swoją przyszłość...Masz tę przewagę nad taką mężatką, jak ja, że jesteś wolna, bez zobowiązań, dzieci i kilkunastu lat na karku...
Trzymaj się, dasz radę...
Dzięki Tobie jestem silniejsza wiesz? Nie rozmawiam tyle z przyjaciólmi , co z Toba, choc blizej mojej mamie doswiadczeniami niz mi do Ciebie.
i powiem Ci, ze moj problem przy Twoim to pestka, bo ja moge miec jeszcze stu innych i nie musze sie ogladac wlasnie na zycie kogos innego(dzieci).. Jestes wspaniala mama. Moja odeszla od nas i spotykam sie z nia tylko tak na kawe, choc kiedys byla najwieksza moja przyjaciolka..
Cieszę się, że mogę być Ci pomocna...Wiem, jak trudno w realnym świecie przyznać się, że zostało się tak bardzo poniżoną, zdeptaną...
Nikomu z rodziny i znajomych nie przyznałam się, do tego, co mnie spotkało. Zwyczajnie było mi wstyd. Miotałam się ze wszystkim sama, aż trafiłam na "czerwone strony", jak mawia mój mąż...Znalazłam wytłumaczenie dla wielu moich sprzecznych emocji, zaczęłam rozumieć własne reakcje...
Pocieszałam się, że nie tylko ja mam taki problem, że nie jestem mimo wszystko sama...
Otrzymałam wiele ciepłych słów, rad i zrozumienie...Teraz staram się oddawać to, co sama bezinteresownie dostałam...
Ciekawe co Alania zrobila ze swoim zyciem... ja je zostawiam od tak.. ja nie musze nic. seksu tez sobie z nim nie bede odmawiac. przeciez nie bede sobie kar robic.. i albo go zostawie albo zapomnie i wroce.
Czytałas moze ksiazke Pauliny Simons Jeździec miedziany? Jeśli nie to błagam Cie przeczytaj, potem kolejna czesc Tatiana i Aleksander i ostatnia Ogród Letni. Pochłoniesz je w kilka wieczorów.
albo moze nie, bo po tej ksiazce ciezko spojrzec na faceta, bo w niczym nie przypomina tego z ksiazki. Jestem pewna, ze Ci sie spodoba, bo nie spotkalam osoby, ktora by przestala to czytać... ja czekam z utesknieniem az zapomne o niej, zeby znow czytac.