Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
LSR...jak przewertujesz wypowiedzi Tomcia(również opowiadał na czacie),wynika z nich,że żona go kocha,popełniła błąd i chce byc z nim nadal.Tomcio,zemścił się pod wpływem emocji na żonie i kochanku ale nadal kocha żonę i chce odbudowy i postanowił walczyc.Więc trochę jesteś poza tematem.Jeżeli ktoś już się decyduje na odbudowę,poprawę relacji w związku,kocha i daje nadzieje drugiej osobie to nie powinien po 2,3 mies po kryjomu znajdowac sobie pocieszenia w objęciach kochanki, bo to na pewno nie pomoże w naprawie.Rozumiem ,że można polec i nie podołac temu wyzwaniu jakim jest dalsze wspólne życie,bo sytuacja nas przerasta ale wtedy mowimy pas i się rozstajemy,i jesteśmy wolni...Ja tak to widzę a nie wyobrażam sobie wieloletniego mszczenia i podsycania złych uczuc ,które niszczą obie strony już nie wspomnę o dziecku.Czasem lepiej rostac się szybko i boleśniej ale z jakimś tam szacunkiem jeśli nie ma innego wyjścia(bo po co tworzyc piekło w domu).Bo w końcu ileś tam lat przeżyło się w miłości i szacunku...
Tomcio...na początku rozumiałam Twe emocje i Twój sposób na odreagowanie zdrady ale teraz już mnie powalasz swoim postępowaniem..ale to jest Twoje życie,ja wyrażam tylko swój pogląd i tyle....
Niestety albo stety, ale jestem... strasznie mściwy, taki mam charakter. W każdym razie w tej chwili jeszcze nic nie jest przesądzone, od poniedziałku zaczynam kolejną serię seansów z psychologiem, więc może coś się jednak zmieni. Jeżeli nie zacznę inaczej myśleć to się po prostu rozejdziemy.
ellie napisał/a:
zdradzilam,powiedzialam i odeszlam bo wiedzialam ze tak trzeba,nie bylo zadnych dwoch frontow itd.
prosil ,blagal zebym wrocila...po co ?po to zeby mogl na mnie jezdzic do konca zycia?nie rozumiem ...i nawet juz nie chce.
nie byl ze na szczery od samego poczatku bycia razem ,niestety dowiedzialm sie dopiero dzisiaj ,zalosne musialam wynajac prywatnego detektywa zeby sie tego dowiedziec
czy zaluje ze zdradzilam ,pojecie samo w sobie...,tak, ze jego chyba juz nie.
szkoda mi tylko takich ludzi,ludzi o dwoch twarzach ,fałszywych i zepsutych do szpiku kosci
nawet nie czuje zlosci,poprostu nic...nie ma juz na mnie zadnego wplywu.
tylko jet mi cholernie przykro jak sobie mysle o tym co przeszlam do tej pory i co zrobilam zeby go odzyskać i tylko po to zeby sie dowiedziec ze to on pierwszy zdradzil.
W pewnym sensie jesteście siebie warci, choć trudno "namierzalnie" stwierdzić, czyja zdrada była gorsza...Zdradziłaś męża, nie wiedząc, że zrobił to sam wcześniej, więc Twoja zdrada nie da się podciągnąć pod zemstę, którą w przypływie złych emocji można chcieć zrozumieć...
Jednak jesteś dla mnie osobą, którą staram się zrozumieć...choć stoję po drugiej stronie barykady, bo to mnie zdradzono...Zdradziłaś, ale powiedziałaś, żałując za swój czyn...
Jeśli faktycznie Twój mąż zrobił to samo wcześniej, a teraz mści się na Tobie, choć sam nie jest bez skazy, to jest zwyczajnym hipokrytą...
Okrutnie pogubiliście się w życiu...Ciężko Wam będzie, o ile w ogóle to możliwe, odbudować właściwe relacje...
Nie ma rzeczy niemożliwych, tylko czasem brakuje sił na walkę ...Warto się zastanowić czy ta walka nas nie przerasta...
Łatwiej jest odejść, żeby zostać, trzeba się zmienić...
TomcioP napisał/a:
Dzisiaj wiem że żona szukała przygody z premedytacją, wiedziała że się puści... bo tego chciała, sama mi to powiedziała. Chciała mieć takie życie, to Jej wybór!!! Oczywiście, nie przewidziała jednego, że wszystko się wyda! Nóż w plecy??? Niedowiarka, zastanów się co mówisz??? Kto komu go wbił??? Nie skaczę z kwiatka na kwiatek,mam tylko jedną przyjaciółkę, jest w podobnej sytuacji jak ja. Póki co taka terapia jest mi potrzebna, uważam że moje dobre samopoczucie jest najważniejsze. I jeszcze jedno, Ona jest suką, bo gdyby nie była, to by nie dała obcemu.
TomcioP a czy Ty zastanawiałeś się nad tym co ją do tego skłoniło?
Może wysyłała Ci sygnały ,których ty odczytać nie chciałeś bądź uznałeś a pogada i przestanie?
Może zachowałeś się tak jak te "wszystkie zołzowate żony" kandydatki na przyszłe rogaczki.Mężczyźni tłumacząc swoje zdrady ( a rozmawiałam z kilkunastoma na forum z pytaniem dlaczego?) ,że żona oziębła,marudna, że jej się nigdy nie chce, że gburowata,że nie powie miłego słowa,nie zapewnia ,że kocha,( masę innych powodów jeszcze mieli)on mówi że czeka a ona nic ,no i czują sie upoważnieni przez swoje małżonki do zdrady.
Wiesz ja jej nie tłumaczę,nie znam całej Twojej historii,wiem co czujesz i co przeżywałeś.
Wiem,ze jeśli coś między wami nie grało ona też nie miała prawa tego zrobić (tak jak mój).
Jednak Twoje postępowanie mnie szokuje.
A pomyślałeś o kobiecie z ,którą się spotykasz?Co będzie jeśli się zaangażujesz a ona poleci do męża?Co będzie jeśli sytuacja będzie odwrotna skrzywdzisz ją?
Zastanawiałeś się?
Nie chcę Cię oceniać jeśli Twój sposób Ci pomaga we własnej terapii to dobrze,że jakiś tam sposób znalazłeś.
duzo myslam...
nie wiem czy Twoj sposob Tomcio jest dobry dla kogokolwiek nawet dla Ciebie samego...jesli kochasz i chcesz to naprawic poprostu zrob to.
zadna terapia nie pomoze Ci ,Wam jesli Ty nie wiesz czego tak naprawde chcesz a chyba nie wiesz skoro postepujesz tak jak piszesz...chec nowego,zal ,zlosc...zawsze wrocisz do tego samego pkt.do niej do tej ktora Cie zdradzila ktora tak bardzo "kochasz"...zostaniesz "sam"...
mam nadzieje ze odnajdziesz swoj spokuj...zycze Ci tego.
mam pytanie do Ciebie...czy powiesz jej kiedys ze Ty tez ja zdradzales w tym samym czasie probujac ratowac wasz zwiazek?czy dla "swietego spokoju"nie powiesz nic...jesli tak to jakie podstawy bedzie mial ten zwiazek?juz i tak nadszarpnięty...
dlaczego tak pytam?chce poznac Twoj pkt.widzenia jesli nie masz nic przeciwko.napewno nie oceniam...
Moj facet tez mnie "kocha"ale wciaz zdradza...,nie chce ze mna rozmawiac na ten temat.
on wie ze ja wiem jego kłamstwa nie maja juz dluzej racji bytu,to jak traktowal mnie przez caly czas juz tez nie ma sensu...bo wiem wszystko
on chce sprobowac jeszcze raz ,ja tez jednak on nie potrafi porozmawiac ze mna szczerze.Czy to tak duzo kosztuje skoro i tak juz wiem.
on nie chce do tego wracac a dla mnie to jedyna droga zeby zaczac od nowa ,chce prawdy ale tym razem od niego.Byc moze wtedy mamy jakas szanse...
a moze powinnam udawac ze nic nie bylo ?
niech ktos odpowie szczerze,prosze...
Elie...moim zdaniem tak się nie da,żeby udawać,że nic się nie stało.Ja jestem za szczerą rozmową tak zwanym rozliczeniem(ale nigdy nie bedziesz miała gwarancji,że to jest szczera prawda) a następnie odciąć to grubą kreską i nie powracać do tego.Zacząć życie od nowa ale to nie jest takie proste zostawić za sobą przeszłość.....i jak pisałam za dużo złego stało się w Waszym związku by móc wyjść na prostą..
niedowiaraka
zgadzam sie z Toba ,bylabym w stanie zapomniec... tak naprawde dawno juz wybaczylam aie ma ale ostatnie wiadomosci zbily mnie z tropu calkowicie...
jak ja mam mu zaufac?jak on nawet nie chce sie do konca przyznac...nie ma rozmow bo on ich nie chce,nie ma nic tylko jego slowa ...nawet nie wiem kiedy mowi prawde
kocham go,on mnie tez "na swoj sposob" ale naprawde nie wiem jak do niego dotrzec,on musi mi powiedziec ja musze widziec ze on potrafi byc szczery i ze mu zalezy...ale do niego nic nie dociera.
Nie mam juz sil meczyc sie z tym dluzej...
ellie napisał/a:
(Tomcio)...zadna terapia nie pomoze Ci ,Wam jesli Ty nie wiesz czego tak naprawde chcesz a chyba nie wiesz skoro postepujesz tak jak piszesz...
terapia z psychologiem jest własnie po to by zrozumieć czego się chce, podpowiada jak rozwiązać swoje problemy, zdystansować się i ujarzmić emocje,
one własnie, złe i negatywne kierują teraz Tomciem, on nie do końca chyba wie czego tak naprawdę chce bo kochanka to chyba tymczasowe rozwiązanie.
piszesz :
Cytat
"on (mąż) chce sprobowac jeszcze raz ,ja tez jednak on nie potrafi porozmawiac ze mna szczerze.Czy to tak duzo kosztuje skoro i tak juz wiem.
on nie chce do tego wracac a dla mnie to jedyna droga zeby zaczac od nowa ,chce prawdy ale tym razem od niego.Byc moze wtedy mamy jakas szanse...
a moze powinnam udawac ze nic nie bylo ?
niech ktos odpowie szczerze,prosze...
dowiesz się szczegółów, odpowie na 1000 pytań a wciąż będą się pojawiać nowe...nigdy nie będzie końca wątpliwościom czy mówi prawdę, wiem przerabiałam,
"spałeś z nią?- tak, ile razy? -5, ile minut to trwało?...itp.itd."
bez sensu bo taka wiedza tylko spowoduje Twój większy ból,
psycholożka twierdziła że chcąc zacząć od nowa trzeba oddzielić to wszystko i nie powracać do tego więcej, to trudne bo trzeba na nowo nauczyć się rozmawiać ze sobą, spędzać razem czas, jestem zwolenniczką terapii, która tego uczy pary po przejściu zdrady.
Edytowane przez finka dnia 21.05.2010 13:41:04
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
juz nie boli...widzialam szystko:zdjecia ,filmy ,maile ,smsy ,nie chce znac szczegółów bardziej juz...
jedyne co mnie boli to,to ze on nie chce sie "schylic" i powiedziec mi prawdy o sobie...psycholog pozwoli zrozumiec wlasne emocje ale to my sami dokonujemy wyboru juz w momencie zgloszenia sie o pomoc i jesli chodzi o mnie to nie mam tam z kim isc...jesli chodzi o Tomcia ,zycze mu dobrze ale to co pisze nie wrozy nic dobrego dla jego zwiazkowu...
electra, co ją do tego skłoniło.... twierdzi teraz , po kilku miesiącach, że miała kryzys małżeński, ale... na początku tłumaczyła, że chciała przeżyć przygodę i spróbować czegoś innego. OK. przyjmijmy wersję że kryzys był (żadnych sygnałów nie odczytałem). W takim przypadku to się rozmawia z partnerem, bo winę za kryzys mają obie strony a za zdradę... tylko jedna. Przyjaciólka którą mam nie jest zainteresowana stałym związkiem i vice versa. Ellie, nie powiem Jej tego nigdy! Od Niej nauczyłem się żeby nic nie mówić, wówczas nie ma sprawy! Pamiętaj o tym, że to była Jej decyzja że chce mieć takie a nie inne życie, w momencie jak skoczyła facetowi do łóżka. Wcześniej było normalnie ale widocznie brakowało Jej mocniejszych wrażeń więc teraz.... są! Rozumiem że niektórym się to nie podoba, ale to jest moje życie i uważam że postępuję słusznie! Dwa oka za oko, wszystkie zęby za ząb! To jest moja dewiza życiowa i naprawdę sprawdza się
Tomcio.....zajrzyj w głąb swojej duszy....i co tam zobaczysz? Mściwość,nienawiść,pogardę?
......Miłość nie pragnie, aby jej dogadzano,
ani nie stara się o własną wygodę;
lecz troszczy się o dobro innych
i buduje Niebo pośród piekielnej rozpaczy.
Miłość nie zawsze może pokonać cierpienie,
ale może je uczynić znośnym, a nawet radosnym!
Miłość nigdy nie staje na przeszkodzie temu,
kto pragnie żyć Własną Legendą.
Jeśli się tak dzieje, znaczy to,
że nie była to miłość prawdziwa, miłość,
która przemawia Językiem Wszechświata.
Miłość jest tchnieniem nieskończonym,
które przychodzi skądinąd i zmierza gdzie indziej......
Tomcio a ja myślę że zdrada żony otworzyła Ci furtkę, tłumaczysz sobie "mogę zdradzać bo ona zrobiła to pierwsza!"
rozumiem gdybyś w akcie rewanżu i złości wskoczył innej kobiecie do łóżka, jednorazowo aby wynik był 1:1,
Twoja żona już Cię chyba nie zdradza? a teraz Ty jesteś tą złą stroną,
chyba nie piszesz całej prawdy, takie mam wrażenie,
zdradzając przeczysz swoim własnym słowom:
Cytat
W takim przypadku to się rozmawia z partnerem, bo winę za kryzys mają obie strony a za zdradę... tylko jedna.
czy Tobie tez brakowało mocniejszych wrażeń? Twoja zona ich podobno potrzebowała, teraz ona ich nie ma tylko Ty...
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Tak, otworzyła furtkę i teraz mi brakuje wrażeń. Pisałem wcześniej że swoim czynem zniszczyła mój gen wierności, widocznie nie chciała wiernego męża. Mogła o tym pomyśleć zanim wskoczyła obcemu do łóżka. Piszesz że powinienem skończyć na 1:1, nie zgadzam się z tym, wystarczy 1 raz żeby wszystko zepsuć i tak właśnie teraz jest.
Kochane, nie wiem dlaczego na mnie tak sadzicie! Widocznie inaczej patrzymy na te same sprawy w zależności od płci. Czy jest coś złego w tym że odpłacam żonie pięknym za nadobne??? Nie ja zacząłem, zawsze byłem grzecznym facetem - byłem ale już nie jestem!!! Ona mnie tego nauczyła! Jak uznam że wystarczy to skończę. A za błędy trzeba płacić, niestety.
TomcioP, a moim skromnym zdaniem to nie zalezy raczej od płci. Tomcio wiesz co mnie zastanawia?, dlaczego zniżasz się do poziomu Twojej żony ? Przecież nie pomyślałeś wcześniej żeby żone zdradzić?! Podejrzewam, że miałeś swoje zasady i nie przekraczałeś granic.
Nie uczciwiej by było zalatwic to inaczej np odchodząc i mogąc spojrzeć w lustro i powiedzieć, po mimo tego co mi zrobila moja żona ja Tomcio mam swoje zasady i ich nie zmienie. Z perspektywy czasu przekonasz sie, że życie to wszystko zweryfikuje, i nigdy nie zbudujemy szczęścia, swojego szczęścia na czyimś nieszczęściu.
Zatem zabiorę głos jako przedstawiciel tej drugiej płci.
Myślę że dosyć lakonicznie, a co za tym idzie bardzo niedokładnie przelewasz burzę uczuć na te kilka zdań wymiany poglądów. Zemsta czy jak to nie nazwać, może być również lekcja, choć to mało fortunne, bo z lekcji muszą płynąc konstruktywne wnioski, ale niech będzie. Cokolwiek to ma być niech pozwoli Ci być człowiekiem, który może zerknąć hardo w lustro.
ellie postąpiłaś jak większość przyłapanych na zdradzie, kłamałaś, ze strachu, ze wstydu, zresztą to nie istotne. W takiej sytuacji brak szczerości jest gorszym niż ta zdrada która się zdarzyła wcześniej, Brak szacunku do kogoś i zdradzanie go jest obrzydliwy a kłamanie w tej samej sprawie jest nie do zniesienia. Twój mąż, tam wewnątrz jest wrakiem i nawet jak są chwile kiedy sobie radzi z tym wszystkim, za chwilę może się kompletnie rozjechać. Jeśli wiesz, że nie ma w was obu uczucia, na którym można jeszcze coś zbudować, pozwól jemu i sobie żyć oddzielnie. Jeśli wierzysz w wspólną przyszłość niestety trzeba zacisnąć pośladki i trudno, będzie bolało.
Wiem, że to wszystko fajnie się pisze, w rady mają to do siebie, że dobrze je dawać a gorzej z ich wykorzystaniem.
Chcesz się dowartościować, nic trudnego myślę sobie, że w tych pokręconych czasach nie jest to takie trudne i wierz mi potrzeba tak nie wiele ... resztę sobie dopisz.
W kwestii ogólnej. Zasady, bo nimi trzeba by się w życiu kierować, nie wiedzieć dlaczego, strasznie się ostatnio pokrzywiły i mimo wielkiego buntu jaki tu się podnosi, nie zmienimy tego. Jakieś ogólne przyzwolenie na zdradę, na flirt, na skok w bok na stałe wrosło w społeczeństwo. I szczerze powiedziawszy ten pęd ta nowomoda jest na tyle kusząca że naprawdę nie ma się co dziwić że na tym portalu zarejestrowano tylu ludzi. W chwili jak ja się zapisałem do tego zapomnianego przez boga towarzystwa było 1994 sponiewieranych przez ... los, swoje drugie połowy.
Rozwiązanie problemu zdrady to problem niezwykle delikatny, indywidualny i karkołomny. Trzeba być tytanem, goliatem, pudzienem i jeszcze innym herosem żeby to wszystko psychicznie wytrzymać. Po takiej traumie nikt już nigdy nie będzie taki jak był wcześniej.
To co robi Tomek jest jego sposobem na wyjście z kryzysu i to on musi się przekonać, że jest na złej ścieżce i sam wybierze porę kiedy z niej zawróci. Nie bronię go. Każdy może popełnić błędy nawet wielbłędy. Poczucie godności każdego człowieka doświadczonego zdradą popada w ruinę, a rozchwianie emocji sięga zenitu, zatem nie należy tak łatwo oceniać innych. Myślę że Tomek przeżywa szalenie trudny okres w swoim zyciu czego efektem jest lansowany przez niego sposób na wyjście z problemu.
Nie ma jedynie słusznej drogi, nie ma jedynie słusznego rozwiązania, nikt nie napisze procedury wychodzenia z dna, czasem wątpliwym pocieszeniem jest to, że gdy jesteśmy na tym dnie, tam pod spodem jeszcze puka ktoś inny.
Kochane, nie wiem dlaczego na mnie tak sadzicie! Widocznie inaczej patrzymy na te same sprawy w zależności od płci.
Tomcio, już kiedyś próbowałam z Tobą dyskutować i choć teraz ten wątek tylko czytałam i pytanie nie jest do mnie, to chcę na nie odpowiedzieć. Mnie osobiście nie irytuje Twój sposób radzenia sobie z rzeczywistością przez zdrady, ale niespójność Twoich wypowiedzi, która wskazuje, że to co mówisz to może kilka % prawdy, a może i nie. Raz chcesz naprawić związek, ale jednocześnie przez zdrady zmierzasz do jego unicestwienia, innym razem jesteś pedagogiem i Twoje zdrady służą do nauczania Twojej żony, a jeszcze innym razem okazuje się, że to ma być po prostu zemsta i nieubłagana, karząca sprawiedliwość. Tylko nie wiem jak ma się żona nauczyć lub po prostu poczuć ten ból, który Ty czułeś -wszak o to Ci chodzi- skoro o tym nie wie, a Ty nie zamierzasz jej powiedzieć, bo przecież nauczyła Cię nie mówić by uniknąć problemu.
A jeszcze inną Twoja odpowiedzią dlaczego zdradzasz jest dziecinny obronny zwrot "to nie ja zacząłem", co oznacza w Twoim rozumowaniu, że granice zostały poszerzone i Tobie teraz wolno. Twoje podejście do naprawy związku, o której gdzieś wcześniej pisałeś jest bierne, piszesz jak się nic nie zmieni (w domyśle chodziło o Twój sposób postrzegania sytuacji) to skończysz związek z żoną, a myślę, że nie jesteśmy już małymi dziećmi i doskonale jako dorośli zdajemy sobie sprawę, że samo się nic nie zmienia, a takie rzeczy jak stan jednostki po zdradzie, a w szczególności odbudowywanie związku wymagają tytanicznej ŚWIADOMEJ pracy. Jeszcze innym razem kontrą do naprawy związku piszesz, że czekasz tylko na właściwą kobietę, żeby odejść (jakbyś sam nie umiał sobie poradzić?).
Podsumowując, to co piszesz jest wg mnie w dużej mierze nieprawdziwe (co mnie irytuje i skłania do pisania). Biorąc pod uwagę jeszcze "krzyki" na temat tego, że nikt bezkarnie nie będzie Cię oszukiwał, a z drugiej strony jakiś impas w Twoim życiu myślę, że jesteś bardzo zranionym, ale tez bardzo słabym wewnętrznie i zlęknionym człowiekiem. Radzisz sobie jak umiesz i to jest ok., ale dopisywanie do tego różnych sprzecznych teorii oddala Cię tak naprawdę od rozwiązania Twoich problemów i wyjścia na prostą.