Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Zgadzam się w zupełności z Niesiunią winny jest przede wszystkim nasz partner bo przysięgał itd.ale one oni też się do tego przyczynili.Zrozumiała bym chyba taka kobietę ,która była nieświadoma tego że nasz partner ma rodzinę(okłamał ją że jest wolny),ale jeżeli była świadoma tego nie usprawiedliwiajmy jej bo robiła to z premedytacją i nie starajmy się być tacy wspaniałomyślni dla nich ,jak w środku skręca nas ze złości i życzymy im wszystkiego co najgorsze.
Ja uważam po prostu, że wszystkie trzy storny ponoszą odpowiedzialność i nigdy w zyciu nie zgodze się na usprawiedliwianie osoby "trzeciej" tylko dlatego że zazwyczaj jest wolna i nie ma zobowiązań.
Niesia, zaraz po tym, jak zerwałem z moją byłą, zacząłem umawiać się z nowo poznaną kobietą. Spotkaliśmy się, spędziliśmy miło czas przy pizzie.
Gdzieś pod koniec ona mnie pyta, czy dalej mieszkam z byłą. Ja na to, że tak. Ona - że dla czystości i porządku lepiej będzie, jeśli zawiesimy dalsze kontakty do czasu, aż się nie wyprowadzę.
Chcę powiedzieć, że nie stanowi to żadnej trudności, gdyby na to jej pytanie odpowiedzieć "nie". I na wiele innych pytań, które ludzie sobie zadają jak się poznają i chcą czegoś się dowiedzieć o sobie.
Nie bądźcie naiwne, jeśli ktoś zdolny jest zdradzić, oszukać, to takie oszustwo nie jest dla niego trudne. Przypuszczam, że on już tak przedstawia tej trzeciej sytuację, żeby ona nie miała dylematów moralnych.
Bob przykro mi Cie rozczarowac, ale z mojego własnego przypadku oraz z opowieści innych forumowiczów, osoba "trzecia" niestety nie jest biedną oszukaną istotką tylko wyrachowanym człowiekiem, któy próbuje zbudować własne szczęście na cudzej krzywdzie. A tak się nie da...
Niesiu, zgadzam się, że poszczególne przypadki są indywidualne, jedna wiedziała mniej, druga więcej, trzecia wszystko, czwarta nic i była też okłamywana.
Problem w tym, że ja jestem facetem, a jak zapewne zauważasz, facet uogólnia, szuka recepty na wszystko. Tak odebrałem pytanie Witold_dr, że pyta on co uważamy, a nie, że pyta, jak było w naszym przypadku.
Wg mnie jaki to przypadek nie będzie, to ten co zdradza, będzie zawsze winny. A ten drugi/ta druga - i tu już nie ma jasności, wszystko zależy co będzie wiedzieć.
: Nie bądźcie naiwne, jeśli ktoś zdolny jest zdradzić, oszukać, to takie oszustwo nie jest dla niego trudne. Przypuszczam, że on już tak przedstawia tej trzeciej sytuację, żeby ona nie miała dylematów moralnych.
Bob,czy naprawdę uważasz,że zdradzający troszczy się o to,żeby osoba z którą zdradza nie miała dylematów moralnych?
Jakby nie przedstawił swojej sytuacji-jeżeli ta osoba wie,że jej kochanek się jeszcze nie rozwiódł i w dodatku nadal mieszka z żoną-to powinna postawić sprawę jasno-tak jak to było w przypadku Twojej nowej sympatii.Postąpiła uczciwie twierdząc,że poczeka aż "załatwisz "najpierw swoje sprawy.
(To nie tylko na moim przykładzie)- Wiele razy czytałam na tym forum,że kobiety próbowały rozmawiać z tymi kochankami i słyszały od nich,że są zaborcze,zazdrosne i nie dają wolności swoim mężom!!!Że "nie są normalne"!
Czytałam bardzo wiele historii na tym forum-ten schemat się bardzo często potarza-kochanka pociesza "biednego" mężczyznę(lub kochanek zaniedbaną przez męża żonę). Nikt z nich nie czekał na to,by wiązać się z wolną osobą.
"Pocieszał" męża,żonę albo któregoś z narzeczonych nie licząc się z uczuciami ich partnerów.
Powtarzam tu jeszcze raz to,co już wiele razy napisałam-że nie uważam osoby zdradzającej za mniej winną-NIE!To ona wobec nas bardziej zawiniła-z całą pewnością!Mąż ,żona ślubowali wierność,partner obiecywał być lojalny.
Ale nie zgodzę się,że tylko w pojedynczych wypadkach "osoba trzecia" znała prawdę.
Uważam,że jest na odwrót-rzadko "osoba trzecia" nie zna całej prawdy lub nawet nie wie o istnieniu-współmałżonka-partnera.
I wcale jej to nie przeszkadza,żeby kontynuować romans.Żeby czerpać z tej "znajomości" to,co jej przynosi zysk!
Postąpiła uczciwie twierdząc,że poczeka aż "załatwisz "najpierw swoje sprawy.
Anice, ale miała tylko moje słowo. Przecież gdybym chciał tylko, to za parę dni bym powiedział, że wszystko załatwione, wniosek rozwodowy w sądzie itp.
Cytat
Wiele razy czytałam na tym forum,że kobiety próbowały rozmawiać z tymi kochankami i słyszały od nich,że są zaborcze,zazdrosne i nie dają wolności swoim mężom!!!Że "nie są normalne"!
Anice, jestem prawie na 100% pewien, że kobieta, z którą facet zrobi więź emocjonalną, łyknie wszystko, największe bzdury, które tamten je poda na tacy. Dokładnie na podobnej zasadzie, jak zdradzona kobieta.
Jeśli chcesz Anice, żeby tamte trzecie wiedziały realnie co się dzieje, to tak jak już rozmawialiśmy na kilku wątkach, musiałyby mieć sporo widzenia realistycznego.
Warto, żeby kobieta która broni i widzi zaletę głównie emocjonalnego postrzegania, rozumiała, że broni też takiego zachowania u tej trzeciej, która też jest przecież kobietą i robi dokładnie to samo - emocjonalnie układa sobie świat pod swoje potrzeby.
: Anice, ale miała tylko moje słowo. Przecież gdybym chciał tylko, to za parę dni bym powiedział, że wszystko załatwione, wniosek rozwodowy w sądzie itp.
-a na jak długo by starczyło takie kłamstwo?
Przecież wystarczyłoby,żeby zechciała odwiedzić Cię w domu!
Poza tym często kobiety,które są samotne pragną się związać ze swoim kochankiem,więc prawda wcześniej czy później i tak wyszłaby na jaw.
Cytat
: Anice, jestem prawie na 100% pewien, że kobieta, z którą facet zrobi więź emocjonalną, łyknie wszystko, największe bzdury, które tamten je poda na tacy. Dokładnie na podobnej zasadzie, jak zdradzona kobieta.
-uważam bob,że przegiąłeś!Obrażasz w jakiś sposób zdradzone kobiety!
Czy naprawdę,po przeczytaniu tylu historii na tym forum uważasz,że zdradzone kobiety "łykają wszystko,największe bzdury,które zdradzający podaje im na tacy"??? Na jakiej podstawie?
Bardziej na to podatne mogą być,przyznaję te"trzecie" ale i tak mam wrażenie,że wszystkie kobiety będące tymi"trzecimi" uważasz za jakieś biedne,samotne,nieporadne-czekające z utęsknieniem na silne,męskie ramię kobiety!!
A przecież to są często silne,samodzielne,wykształcone i bezwzględne osoby!
Taka była ta "moja" ale również,z tego co czytałam tutaj -wiele .wiele innych!!
I Wiesz,można reagować emocjonalnie ale nie znaczy to wcale,że robi się z tego zawsze zaletę-u siebie i u innych!
Anice myślę że Bob nie chciał nikogo obrazić.
Nie zamierzam bronić "tych trzecich", bo w moim przypadku "ta trzecia" podobno nie wiedziała zupełnie o mnie ale jak się dowiedziała to nic to w jej zachowaniu nie zmieniło.
Będąc zaangażowani bardziej ufamy i wierzymy osobie wobec której żywimy jakieś uczucia. Przecież nasi partnerzy często mówili nam, że dłużej pracują, są na spotkaniach służbowych itp podczas gdy byli zupełnie gdzie indziej. My im wierzyliśmy (lub chcieliśmy wierzyć), często pomimo podejrzeń, że nie jest to do końca prawda. Myślę że podobnie jest z "tymi trzecimi". Żywiąc uczucia wobec naszych partnerów chcą wierzyć w to, co ci im mówią.
Powtarzam jeszcze raz-wobec nas najbardziej są winni nasi partnerzy!
To oni powinni być lojalni wobec nas!
Ale to wcale nie umniejsza winy "tych trzecich"-i nie mam tu na myśli wyłącznie kobiet-ponieważ dla nich liczy się wyłącznie własna korzyść.
Anice, czasami jak chcę coś napisać, zapominam o formie, bo staram się głównie przekazać treść.
Cytat
-a na jak długo by starczyło takie kłamstwo?
Przecież wystarczyłoby,żeby zechciała odwiedzić Cię w domu!
Poza tym często kobiety,które są samotne pragną się związać ze swoim kochankiem,więc prawda wcześniej czy później i tak wyszłaby na jaw.
Anice, zgoda, tylko jak to już wyjdzie to ja:
1. sobie już pobzykałem
2. być może ta kobieta będzie już tak ze mną związana, że znajdzie się w sidłach własnej emocjonalności, więc co z tego, wkleję jej baję, że oszukałem ją w imię miłości, bo poczułem do niej coś, czego nie czułem do innej kobiety i nie chciałem jej stracić
Anice, kobieta emocjonalnie postrzegająca świat nie ma szansy przy facecie, który jest sprytny i wie, o co chodzi. Jest jak zwierzę wystawione na rzeź. Facet gra pod jej emocje, a one robią resztę.
Cytat
-uważam bob,że przegiąłeś!Obrażasz w jakiś sposób zdradzone kobiety!
Czy naprawdę,po przeczytaniu tylu historii na tym forum uważasz,że zdradzone kobiety "łykają wszystko,największe bzdury,które zdradzający podaje im na tacy"???smiley Na jakiej podstawie?
Anice, przyznaję się, przesadziłem. Nie wszystko łykają. Ale sporo, sporo.
Cytat
Bardziej na to podatne mogą być,przyznaję te"trzecie" ale i tak mam wrażenie,że wszystkie kobiety będące tymi"trzecimi" uważasz za jakieś biedne,samotne,nieporadne-czekające z utęsknieniem na silne,męskie ramię kobiety!!
Anice, zrobiłem proste założenie. Gdyby były takie jak piszesz, mało emocjonalne i myślące, nie oglądałyby się za facetami z innych małżeństw, którzy zdradzają z nimi. Bo racjonalność każe myśleć, że jeśli raz zdradził, to łatwiej będzie kolejny raz.
Więc odwrotnie, te, którym to nie przeszkadza, raczej mają emocjonalne widzenie. I widzą, że to one są wyjątkowe, a ta miłość tych facetów dopiero do nich jest prawdziwa.
Witold_dr napisał/a:
Pozwalam sobie zapytać Was o zdanie,
Oczywiście, zgadzam się, rozumiem i sam odczuwam niechęć do tej "nadprogramowej" osoby, która nagle pojawiła się w związku dwojga ludzi.
Ale czy rzeczywiście to ona jest najbardziej w tym wszystkim godna napiętnowania ?
Przecież to nasz partner /partnerka winny jest zdrady i ciężar tej winy spoczywa na nim przede wszystkim (żeby nie rzec : w 100%)
To on nam przysięgał (nie ta trzecia osoba).
To on okłamywał. To on zranił.
Czy nie wydaje Wam się, że niesłusznie usprawiedliwiamy naszych zdradzających partnerów ( "... zostali uwiedzeni przez niszczyciela / niszczycielkę ..." ), całą złość kierując ku osobie, którą nasz partner wybrał.
A być może "tamta / tamten" też jest ofiarą naszego partnera. Jego cynizmu i wyrachowania.
Czy samotna kobieta wiążąca się z żonatym mężczyzną rzeczywiście nie zasługuje na miano "człowieka" ?
Podczas gdy nasz mąż / chłopak / narzeczony pozostaje opętanym przez Nią biednym misiem ?
Gdzie leży prawda ?
z nich dwojga żadne nie czuje się winne, bo z reguły robią to z jakiegoś powodu, tak samo nie czuje się winna osoba zdradzana, bo niby dlaczego? wszystko zaczyna się komplikować gdy zdrada wyjdzie na jaw, i trzeba coś wymyślać, gdyż rzadko kto ma cywilna odwagę podać konkretny powód dlaczego to zrobił/ła....
potem jak już powie się jakieś :a: to ciągnie się jakiś alfabet i poszukuje się dlaczego...
po części wychodzi, że jednak małżeństwo nie było doskonałe, po części ze natura i zew hormonów, po części ma się to w genach, po części bo się stało bo była okazja itd.... i tak w zależności od tego z jakiej przyczyn wogóle doszło do zdrady powinno moim zdaniem dzielić się winą...
i cóż niestety wiem, że poddaję się ostrej krytyce ale często wina jest po każdej stronie w małżeństwie, często tylko po stronie zdradzającego a często po stronie kogoś kto jest trzeci ...
dlaczego?
cóż, każdy człowiek ma jakieś swoje potrzeby, jeśli nie są one zaspokajane będzie dążył do ich zaspokojenia, oczywiście cywilizacja itd...wiem wiem jednak pamiętać należy że większość zdradzających nie chce by ktoś o tym wiedział, i większości się udaje...lecz nie wiedza, że to co smakuje jadło by się często..lub uzależnia... i z reguły wówczas jest przysłowiowa wpadka...i tutaj pytanie czy współmałżonek zrozumie, że czegoś brakuje w małżeństwie? Nawet jeśli ten co zdradził powie prawdę? Myślę, że nie będzie to łatwe...
dlaczego po stronie zdradzającego? tutaj myślę, że dlatego że po prostu lubi to robić, z kimś innym niż swój partner, ma taka fantazję czy nie wiem jak to nazwać, po prostu wydaje mu się, że jeden mały skok na bok czy jakaś znajomość nie jest niczym złym oczywiście o konsekwencjach się nie myśli i potem bywa rożnie...
dlaczego po stronie trzeciej osoby? cóż podobnie jak wyżej, kreci kogoś takiego spotykanie się z żonatym/ą, kreci go rozbijanie związków, kreci go po prostu ktoś, kto nie jest jednoznaczny w odpieraniu zalotów, być może dlatego bo nie wie, ze jest właśnie ta trzecią osobą, być może dlatego, ze znalazł sie w złym miejscu o złej porze...
życie pisze tyle scenariuszy ile jest związków... zdrada nie jest czymś co się pojawia, zdrada moim zdaniem jest wszędzie... jedynie pewność uczuć, pełność związku i posiadanie kręgosłupa moralnego moim zdaniem jest w stanie nas od niej chronić....
moim zdaniem nie można po prostu odpowiedzieć konkretnie na pytanie postawione przez Witold_dr bo dla każdej zdrady, i każdego zranionego serca rachunek kto jest bardziej winien jest indywidualny niestety....
ile łatwiej było by gdyby można było zamknąć to w jakiś sztywnych ramkach...
tyle ode mnie pozdrawiam...
:Anice, przyznaję się, przesadziłem. Nie wszystko łykają. Ale sporo, sporo.
Przyczepię się do tego -co łykają?Dlaczego uważasz,że sporo?
Na moim przykładzie powiem,że ja "nie łykałam"!
I czytałam sporo historii na tym forum-nie zauważyłam,żeby tak łatwo i inne "łykały"!!
Przeciwnie-były raczej nieufne i trudno im było wcisnąć "bajeczki"!!
Na jakiej podstawie sądzisz inaczej?(pamiętaj,że pisałeś o kobietach ZDRADZONYCH a nie o ZDRADZANYCH!).
Cytat
:..te, którym to nie przeszkadza, raczej mają emocjonalne widzenie. I widzą, że to one są wyjątkowe, a ta miłość tych facetów dopiero do nich jest prawdziwa.
Widzę bob wyraźnie,że sądzisz iż każda kobieta będąca "tą trzecią"jest zaangażowana uczuciowo.
Kiedyś tez bym tak pomyślała ale czytając nasze forum(ze zdumieniem!) dowiedziałam się,że jest sporo i takich kobiet,które robią to dla czystej przyjemności,dla własnych korzyści.!Dla dowartościowania siebie,DLA SEKSU!
Czasem dla wartości materialnych.
Dlaczego wciąż mam niejasne wrażenie,że niejako bronisz "tych trzecich"?(zwłaszcza kobiet?).
czytając nasze forum(ze zdumieniem!) dowiedziałam się,że jest sporo i takich kobiet,które robią to dla czystej przyjemności,dla własnych korzyści.!Dla dowartościowania siebie,DLA SEKSU!
Anice, nie zgadzam się z Tobą. Czytam forum od czerwca 2008 i w ciągu tego czasu wypowiadała się tutaj tylko jedna kobieta, która zdradzała dla seksu, bez emocji. Niejaka Sara. Ale tez była to osoba racjonalna, która się nie usprawiedliwiała, ani wybielała, a która potrafiła kibicować swojemu zdradzonemu mężowi w nowym związku. Biorąc pod uwagę liczbę użytkowniczek, ta jedna to nie jest znowu tak dużo.
Anice, ok, pytasz, to ja odpowiem. Chodzi cały czas o to samo, o sposób, w jaki się widzi rzeczy. To tak, jakbyś kupowała zawartość worka, na zasadzie takiej, że możesz ten worek zważyć, zmierzyć, zajrzeć do środka, albo na innej zasadzie, w której chcesz widzieć w tym worku to, co tam jest i ewentualnie sprzedający Ci mówi (choć może też oszukiwać).
Dla własnych potrzeb możesz chcieć widzieć w tym worku złoto, kupić, schować w domu i nigdy nie otwierać. I cieszyć się, że masz worek złota.
Z drugiej strony możesz sprawdzić też przy zakupie, wtedy okaże się, że jest pełen trocin, i go nie kupisz.
Możesz też po jakimś czasie zakupiony worek otworzyć, mając nadzieję, że to złoto, a okaże się, że to kartofle.
Być może jedni w takim wypadku uznają, że się sami oszukali, przy wydatnej pomocy sprzedawcy.
Ale pewnie będą też tacy, którzy szybko zawiążą worek, schowają i dalej będą udawać, że jest tam złoto. Przecież zapłacili za ten worek sporo pieniędzy.
To są pewne prawidłowości, które widzę. Sporo kobiet wierzy sprzedawcy i chce widzieć w worku, to co chce. To jest emocjonalne, życzeniowe widzenie.
Jeśli ktoś jest racjonalny, to sprawdzi worek w chwili zakupu. I nie pomyli złota z kartoflami. Tak samo nie pomyli osobnika, który zdradza własną żonę, z tym "wyśnionym księciem". Nie kupi jego bajek. A wskazanie jak postępuje z żoną będzie dla niej wskazaniem, jak może postępować z nią.
Z drugiej strony może kierować się potrzebami emocjonalnymi, nie sprawdzi worka, zaufa sprzedającemu, chcąc wierzyć , że to złoto. Ale wtedy ciężko ją określić, jako racjonalistkę, bo nie zachowuje się racjonalnie.
Cytat
Czasem dla wartości materialnych.
Tak, to jest odrębny przypadek. Ale wtedy ciężko mówić o związku emocjonalnym. Jest jakiś związek korzyści i myślę, że znany obu stronom. Nie sądzę, żeby taka panienka nie ustaliła gdzieś na początku ceny za takie usługi, mając tylko nadzieję, że jej przy okazji coś skapnie. Tak mi się wydaje, że jej wina jest taka sama, jak sex shopu, że ... jest.
Cytat
Dlaczego wciąż mam niejasne wrażenie,że niejako bronisz "tych trzecich"?(zwłaszcza kobiet?).
Anice, ja ogólnie bronię kobiet, staram się zrozumieć ich specyfikę. Gdybym miał oceniać tylko na zasadzie różnic w stosunku do mężczyzn, to dawno już postawiłbym kreskę, jak wielu facetów robi.
Natomiast nie rozumiem tej asymetrii, z którą kobieta potrafi oceniać siebie i inną kobietę. Nie rozumiem, dlaczego nie potrafi przyjąć prostej prawdy, że ta druga to też kobieta, "wyposażona" w dokładnie te same mechanizmy, co ona sama. Podobne potrzeby i pragnienia. Podobne widzenie świata, podobną potrzebę emocjonalnego huśtania i widzenia świata w sporej rzeczy wg potrzeb.
I nie można w tych samych rzeczach raz widzieć wartości, a drugim razem mieć dla nich pogardę, w zależności od tego, czy są u tamtej, czy u mnie samej.
Ot, takie męskie, racjonalne widzenie świata.
No-cóż-masz prawo do własnego zdania-i ja też.Nie zgadzam się z Tobą.Ot-takie damskie widzenie świata.(ciągle mam wrażenie,że uważasz,że tylko męskie jest wiarygodne).
Jeszcze do Marty-jestem prawie 3 miesiące dłużej na forum -i takich kobiet było więcej-niestety nie pamiętam ich imion.
Żałuję,że nie mam czasu aby poczytać i poszukać-ponieważ,jak Wiesz,materiał jest niezwykle obszerny.Pozdrawiam Cię.
ciągle mam wrażenie,że uważasz,że tylko męskie jest wiarygodne
Anice, zgubiłaś jedno słowo: racjonalne.
To, co robię na tym portalu, to staram się wskazywać tą scieżkę racjonalności w widzeniu świata. Niezależnie od płci.
Słowo "męskie" znalazło się dlatego, że jestem facetem i postrzegam facetów jako dużo bliższych racjonalnego postrzegania.
Jakie znaczenie dla zdradzanego ma to czy trzecia osoba powodowana jest uczuciem, czy tylko przyjemnością? Po co stosować taką gradację? Czy motywy mogą osłabić obiektywny wymiar zdrady? Czy zdrada z prostytutką jest mniejszego kalibru niż zdrada z zakochaną? Czy emocje uświęcają akt płciowy? Po co w ogóle analizować intencje tej osoby? Czy nie jest to wymierzone w pomniejszenie winy i udziału wolnej woli zdradzającego? Definicja zdrady jest tak klarowna. Nie mówi o okolicznościach. Mówi o świadomym naruszeniu zaufania, w wyniku którego zdradzony ponosi straty. Po co ja rozmydlać przerzucając winę na zewnątrz?