Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Yrg...napisał, że jak jedna strona zdradza to druga walczy, idzie jak taran itp(sorry za niepelny cytat phone)...w mojej ocenie taka walka to wzmacnianie,bezsensowne, nieskuteczne, dożywianie modliszki...ot to tyle...to bylo dla yrg....
Odnosnie zdejmowania odpowiedzialnosci: mąż zdradził żonę...chce odejść do nowej dziuni...jest powiedzmy omamiany..małżonkowie dotychczas wynajmowali mieszkanie Ale na wspolnym koncie jest ich wspólny milion zlotych....zona jest emocjonalnie bardziej ogarnieta....ma pojecie o tym jak zbudowany jest swiat...chcąc odkryć zdradę zainstalowala szpiega na phone...odkrywa rozmowy by maz czympredzej wzial swoje pol miliona i kupil mieszkanie na dziunie....omamiony cyckami, ochami, lodami maz chce swoje pol miliona....zona wie ze to idiotyzm....czy warto wtedy przeciagac w czasie podzial kasy az mezowi mozg wroci na miejsce???? Czy wogole warto coś tłumaczyć....czy lepiej dac kase i już....
W mojej ocenie to kwestia wyobraźni żony co do być może powrotu, kwestia sumienia Ale mimo wszystko zdjęcie odpowiedzialności...
Nie namawiam tez nikogo do aktruizmu itp...nie namawiam nikogo do robienia czegoś za kogoś....przepraszam tez że wymieniłem wosp wspomaga..źle to wyszło...Ale zrozum jedno....
Jeżeli nawet czasem kogoś wyreczam to nie robię tego za kogoś....ja to robię za siebie....może nawet dla siebie....mam granicę sumienia takie jakie mam....to tez sa granicę..
Ale masz rację....rozmowa o ltruizmie i zdejmowania odpowiedzialności jest tu bez sensu...
Bez odbioru
Post doklejony:
P.s...wiemz że to luźna gadka....wiem tez że nie łatwo Ciebie takim pisaniem zranić, dotknąć itp..A właśnie odnośnie codziennych wyborów....to właśnie ja tam widzę najwięcej miłości...w tych zwykłych prostych uczynkach, w tej codzienności...w scrabllach, łyżwach, kawie j pizzy, masażach, pytaniach co w pracy, a wybory....fakt każdy odpowiada za swoje...Ale zdejmowania odpowiedzialności tez jest naszym wyborem...trzeba być tego świadomym....
Miłej nocy...
Yrg....życzę rozsądku przy dokonywaniu codziennych wyborów....
Yrg...napisał, że jak jedna strona zdradza to druga walczy, idzie jak taran itp(sorry za niepelny cytat phone)...w mojej ocenie taka walka to wzmacnianie,bezsensowne, nieskuteczne, dożywianie modliszki...ot to tyle...to bylo dla yrg....
Wiesz czemu tak nie napisałeś tylko skaczesz jak królik na polowaniu? W międzyczasie nawet w Jemenie byłeś
Brak koncentracji oprócz tej na sobie i gonitwa myśli z gubieniem wątku to może być przemęczenie, nieleczona nadczynność tarczycy ale też zapowiedź czegoś poważniejszego co skutecznie utrudni życie. Nie chcę straszyć a uczulić każdego jeśli po zdradzie czy jakimś innym przeżyciu gonitwa myśli dłużej się utrzymuje; oczywiście po wykluczeniu, że niektóre kobiety z natury tak mają
Edytowane przez Yorik dnia 01.02.2020 01:39:26
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Odnosnie zdejmowania odpowiedzialnosci: mąż zdradził żonę...chce odejść do nowej dziuni...jest powiedzmy omamiany..małżonkowie dotychczas wynajmowali mieszkanie Ale na wspolnym koncie jest ich wspólny milion zlotych....zona jest emocjonalnie bardziej ogarnieta....ma pojecie o tym jak zbudowany jest swiat...chcąc odkryć zdradę zainstalowala szpiega na phone...odkrywa rozmowy by maz czympredzej wzial swoje pol miliona i kupil mieszkanie na dziunie....omamiony cyckami, ochami, lodami maz chce swoje pol miliona....zona wie ze to idiotyzm....czy warto wtedy przeciagac w czasie podzial kasy az mezowi mozg wroci na miejsce???? Czy wogole warto coś tłumaczyć....czy lepiej dac kase i już....
W mojej ocenie to kwestia wyobraźni żony co do być może powrotu, kwestia sumienia Ale mimo wszystko zdjęcie odpowiedzialności...
uczciwy podział wspólnego dorobku, jak okoliczności nie stanowią inaczej, to 50/50;
zadaniem osoby po zdradzie, jest wsłuchanie się głębokie w siebie i podjęcie decyzji, czy chce nadal walczyć i jest o co, czy nie ma podstaw do walki i lepiej spokojnie odpuścić;
sam podział majątku, jest w tym wszystkim najmniej ważny i wtórny, drugorzędny;
posiadanie miliona na koncie nie stanowi przecież, w takiej sytuacji, istoty rzeczy;
Cytat
A właśnie odnośnie codziennych wyborów....to właśnie ja tam widzę najwięcej miłości...w tych zwykłych prostych uczynkach, w tej codzienności...w scrabllach, łyżwach, kawie j pizzy, masażach, pytaniach co w pracy,
piszesz o działaniach, które z wyborów wynikają;
ja pisałam o kwestiach w których wybór, przez wzgląd na relatywizację przykładowo dobra, nie jest oczywistym i jednoznacznym;
przy bardzo prostolinijnym postrzeganiu, coś z pozoru dobre, może być jednocześnie czystym złem w swojej istocie;
stąd nawiązałam do intencji;
czy ma szanse związek budowany na nowo (po zdradzie, a właściwie dwóch zdradach), na takich podstawach jak lęk przed stratą, poczucie winy, manipulacje, życzeniowość, tworzenie nowych uwikłań, czy nowych zależności, a tym samym trwanie w złudzeniach ?
nie
bo to jest rzezanie tej samej choroby, która do rozpadu relacji doprowadziła
Post doklejony:
fajnie, że yrg się stara i podejmuje pozytywne działania, ale to za mało by odbudować w pełni wartościową relację i miłość w związku
Post doklejony:
yrg
Cytat
Można zastosować tzw mądrą miłość.
1. Komunikujesz Mu, czego absolutnie nie akceptujesz np: nie oglądasz dup, nie masturbujesz się, nie smsujesz z dupami itp.
2. Mówisz jasno: jak Cię raz przyłapię - pozew o separacje małżeńską wnoszę (nie rozwód).
3. Jak przyłapiesz - działasz -, czyli to co obiecałaś wnosisz pozew o separację, będzie lament trudno, działasz
4. Twój mąż dostaje młotem Tora w łeb i zaczyna myśleć wreszcie tym co trzeba w małżeństwie
- UWAGA! - bez ponoszenia konsekwencji Twój maż będzie robił tak dalej, dlaczego, ano dlatego bo mu to sprawia przyjemność i ma w d ... , resztę, nie ważne co mówi jasne?
gdzie Ty w tych podpunktach mądrą miłość widzisz?
wymuszanie zachowań na kimś, nie jest żadnym ponoszeniem konsekwencji;
Cytat
Schemat działania Twojego męża jest zapewne podobny do mojego (na szczęście, dzięki pomocy, już wyleczyłem się z tego)
Prosty schemacik - zaczyna się od: strony porno, mastarbucaj, komunikatory, fantazje na stronach z prostytutkami, GOGO, i to wystarczy już zdrada dokonała się w sercu, teraz wystarczy tylko sposobność i zdrada fizyczna gotowa
tutaj na zetce mamy też świadomość takich schematów, jak wchodzenie zdradzających w zakłamanie i infantylizację, zamiast wyjścia rzeczywistego z problemu;
kto i gdzie Cię leczył? czy dobrze rozumie, że z seksoholizmu? jakaś religijna grupa wsparcia?
Oglądasz Pornola czeka Cię Młot Tora,
Jedna Masturbacja i jest Separacja,
Gdy smsujesz, jutro krwią plujesz,
Aż w końcu zrozumiesz, że nie masz wyjścia
i musisz mnie kochać mądrze, czule, ofiarnie i bezinteresownie
Różne są te religijne grupy wsparcia, ale to bardziej wygląda na AA, gdzie ucieczki trzeba ukrócić wymuszając czy siłą narzucając pożądane zachowania a potem pilnować. Tylko czy to rola małżonka? Czy zamiana uzależnienia na wymuszone uzależnienie od kogoś ma coś z miłością wspólnego ?
Post doklejony:
W ten sposób można kogoś na siłę zatrzymać, może nawet i usidlić na całe życie, szantażując, manipulując i odcinając od możliwości samodzielnego wyboru i liczyć na to że ktoś z braku lepszych opcji się przynajmniej powierzchownie dostosuje. Tylko jaką ma to wartość i co ma z miłością wspólnego? Są oczywiście sytuacje, gdzie się to opłaci, ale nie jest do tego potrzebne zakłamanie i głoszenie wszem i wobec górnolotnych dyrdymałów wzbudzających politowanie.
Kwestia wyboru partnera. Nie ma możliwości bezinteresownego wyboru partnera za to, że ktoś istnieje. Zawsze muszą to być konkretne korzyści, nie istotne czy świadome czy nie. Zawsze jest to najlepsza dostępna opcja na czas poszukiwania (świadomego czy nie). Nawet jak wybór jest świadomy na dany czas, za jakiś czas po weryfikacji może być inny. To kwestia jak bardzo świadomie ktoś dokonuje wyboru wiedząc dokładnie czego chce, sam może dać i czego oczekuje i nie łapie najłatwiejszej opcji z możliwych, która sama się napatoczy dając komuś jeszcze zakłamane złudzenie, że wiąże się na całe życie.
Kwestia parametrów wyboru. Jeśli to jest jedyna dostępna i chętna opcja z możliwych od dłuższego czasu na daną chwilę (z braku laku dobry i kit), ogromny kompromis na starcie, gdzie ktoś sam siebie musi przekonywać, że na nikogo lepszego go nie stać, wybór tylko na podstawie swoich wyobrażeń wyssanych z palca bez żadnego pokrycia, jedyna w danym czasie dostępna możliwość zaspokojenia seksualnego, to przy najbliższej okazji pojawienia się nowych możliwości zaspokojenia potrzeb brane są pod uwagę te same parametry i wybór jest łatwy. Np. jeśli jestem z kimś dla łatwego zaspokojenia seksualnego i płacę za to jakąś cenę zobowiązań bycia w związku, korzyści innych nie widząc, to w momencie pojawienia się możliwości wcześniej niedostępnej, która dodatkowo karmi nasze Ego wybór jest prosty.
Jest sens egoistycznie narzucać komuś, szantażować i wmawiać pasujące nam parametry wyboru nas, wmawiać komuś wartości, których sam ktoś nie widzi, pozbawiając samodzielnego myślenia i wyboru, kogoś, kto zgodnie ze swoimi przekonaniami, uczuciami, wiedzą i doświadczeniem już go dokonał? Kogo oszukujemy i chcemy uszczęśliwić na siłę, siebie czyimś kosztem czy kogoś? Czy to nie jest zafundowanie sobie jeszcze większego rozczarowania?
Można terapią wstrząsową kogoś obudzić, czasami to jedyna opcja, ale jeśli ktoś sam nie dokona świadomego wyboru mogąc odejść bez większych strat niż wspólne i nie do uniknięcia to mamy tylko interesownego lub zmanipulowanego niewolnika na którego nie można liczyć i nie ważne czy recytuje kodeks akwizytora miłości czy hammurabiego ;
Kwestia wyboru partnera. Nie ma możliwości bezinteresownego wyboru partnera za to, że ktoś istnieje. Zawsze muszą to być konkretne korzyści, nie istotne czy świadome czy nie. Zawsze jest to najlepsza dostępna opcja na czas poszukiwania (świadomego czy nie). Nawet jak wybór jest świadomy na dany czas, za jakiś czas po weryfikacji może być inny. To kwestia jak bardzo świadomie ktoś dokonuje wyboru wiedząc dokładnie czego chce, sam może dać i czego oczekuje i nie łapie najłatwiejszej opcji z możliwych, która sama się napatoczy dając komuś jeszcze zakłamane złudzenie, że wiąże się na całe życie.
nie ma ludzi doskonałych, więc i o doskonałe dopasowania trudno;
w zależności od doświadczeń, jakie stają na naszej drodze, albo nad tym pracujemy, albo dajemy sobie spokój, jeśli wysiłek jest daremny i nie ma odzewu z drugiej strony
yrg
bardzo sprytnie w tych punktach pomieszałeś stanowcze stawianie granic, wymuszenia i manipulacje, wraz z niezwykle umiejętnym pakowaniem drugiej strony w uzależnienie;
zobrazowałeś w nich niesamowicie przebiegłą grę między partnerami;
nie mój drogi, to nie Twoja partnerka jest odpowiedzialna za Twoje decyzje i nie ona jest od pilnowanie Ciebie, abyś wyszedł z nałogu;
od tego jesteś Ty sam! to ma być Twoja decyzja, a nie jej obowiązek, aby Cię pilnować i nadzorować; czynisz w ten sposób z życia drugiej osoby piekło; wykorzystujesz;
jesteś bezbronny względem nałogu? cóż..., to jest Twój wybór :niemoc
widocznie trwanie w uzależnieniu kochasz bardziej niż siebie :niemoc
yrg, jak nie kochasz siebie, to i nigdy nie pokochasz drugiej osoby, bo i jak miałbyś dzielić się z drugą osobą czymś, czego w sobie nie masz?
nie zapełnisz tej pustki budowaniem złudzeń i odtwarzaniem infantylnych zachowań; to nie jest żadne nawrócenie, nie wciskaj ludziom kitów;
sam się walnij tym Torem na otrzeźwienie, zamiast sprytnie wymuszać latanie za Tobą na partnerce
Ja nie wiem jak wygrać, ale wiem, że nie zamierzam przegrać.
Wiesz czemu tak nie napisałeś tylko skaczesz jak królik na polowaniu? W międzyczasie nawet w Jemenie byłeś
No nie da się ukryć..Faktycznie tak to wygląda....
Zmęczony jestem i jeszcze przez jakiś czas będe...mam nadzieje że ta gonitwa myśli to to...nie chciał by gdzieś kłopotów wyczarować
W zasadzie Yorik wszystko fajnie opisałeś w ostatniej wypowiedzi. Ciężko się z nią nie zgodzić...
Czasem tylko się zastanawiam, gdzie kończy się komunikowanie i dobre intencje a gdzie zaczyna się wymuszanie...??
Czy jasne zakomunikowanie: jak nie ......to.......zawsze jest szantażem pozbawionym sensu??i czy dotyczy tylko naszych potrzeb???czy nie może być nieegoistyczne??Nawet gdy nie występuje choroba, uzależnienie itp...
Przecież zainteresowany może powiedzieć NIE - czy to zmuszanie??
To już tak częściowo poza wątkiem yrg
Post doklejony:
oczywiście rozumiem też amor...i fakt, że mamy pilnować siebie, swoich granic i nie wiemy co w kim siedzi..."kim" ktoś chce być...ale czy to "wtrącanie" się zawsze jest obsadzone w egoiźmie??
>>Miłość to emocjonalne przeżywanie własnych wyobrażeń na temat kogoś a szczególnie siebie. To nic innego jak egocentryczna egzaltacja <<
Ktoś jest induktorem tych doznań ale to my przeżywamy i delektujemy się naszymi własnymi emocjami; Często są to skojarzenia z tym co znamy lub wyobrażenia tego co byśmy chcieli; Zatapiamy się w sobie, dlatego jest nam tak dobrze; Czemu miłość jest ślepa? bo silna koncentracja jest na naszych przyjemnych wyobrażeniach i wspomnieniach, tworzonej bajce, która daje przyjemne odczucie a mniej na tej osobie. Często kreujemy sobie coś czego nie ma na podstawie naginania tego co jest, by chciało pasować.
Czasem tylko się zastanawiam, gdzie kończy się komunikowanie i dobre intencje a gdzie zaczyna się wymuszanie...??
Jeśli ktoś zaczyna się nad tym zastanawiać, to już jest bardzo dobrze; To jest bardzo trudne dla wszystkich z prostego powodu - odruchowych instynktownych zachowań oraz tych jakie nam przekazano jako wzorce i reagujemy podświadomie by uzyskać jak najszybszą skuteczność dla siebie. Taka walka o podporządkowanie i dominację w stadzie. Rodzice szantażowali, manipulowali, narzucali, wymuszali to i my to robimy, bo to do pewnego momentu działa.
A kiedy narzucamy/ wymuszamy na kimś coś dla swoich korzyści? Wtedy gdy ktoś jest zmuszony robić coś czego nie chce (w ogóle czy w danej chwili) a jest do czegoś przymuszony. Przekraczamy wtedy czyjeś granice. Jesteśmy skuteczni, dominujemy. Jesteśmy zadowoleni z korzyści, zmieniamy kogoś pod siebie, naszą wygodę i oczekiwania czy wyobrażenia jak powinno być, twierdząc jeszcze często, że to dla czyjegoś dobra;
versus:
A kiedy ktoś narzuca/ wymusza nam coś dla swoich korzyści? Wtedy gdy jesteśmy zmuszeni robić coś czego nie chcemy (w ogóle czy w danej chwili) a jesteśmy do czegoś przymuszeni. Ktoś przekracza wtedy nasze granice.
Jeśli to się powtarza lub utrzymuje czujemy się tresowani, narasta żal i frustracja, tracimy troskę i czułość, wewnętrznie się odsuwamy udając, ze wszystko ok. Ktoś na siłę realizuje swoje oczekiwania nie szanując naszych potrzeb/nas. Jeśli ktoś to robi przez szantaże, manipulacje, stawianie przed faktami dokonanymi, wieczne stawianie ultimatów, lekceważenie, odrzucanie, tresowanie przez prowokacje, narzucanie i sztuczne wzbudzanie poczucia winy, to patologia, więc i początek końca.
Większość chce zmieniać innych, otoczenie ale nie siebie, bo sami są idealną wykładnią rzeczywistości. No może bez przesady, nie idealną, ale w każdej chwili mogą nią być, bo do korekty są tylko drobnostki
Cytat
Czy jasne zakomunikowanie: jak nie ......to.......zawsze jest szantażem pozbawionym sensu??i czy dotyczy tylko naszych potrzeb???czy nie może być nieegoistyczne??
szantaż nie jest pozbawiony sensu, bo zawsze dotyczy zaspokojenia naszych potrzeb altruizm to samo.
Cytat
Przecież zainteresowany może powiedzieć NIE - czy to zmuszanie??
Dość często nie ma to sensu, konfrontacje i kłótnie z byle powodu bo kogoś celem życia jest innych nie szanować, odrzucać, tresować, ciągle zmieniać i dostosowywać? albo krzywy ryj utrzymujący się przez cały tydzień, wypominanie lub robienie na złość? nie warto;
Ale warto przytulić się do kogoś, kto Cię akceptuje takiego jakim jesteś i przynajmniej na razie nie jest tyranem i nie próbuje zmieniać
Jeśli komuś nie wystarcza to co dobrowolnie dostaje i wiecznie mało więc wymusza, narzuca chcąc zaspokoić tylko swoje potrzeby to w ustępstwach i tolerancji trzeba stawiać granice. To są granice ustępstw w celu ochrony siebie, a nie decydowanie czy myślenie za kogoś i egzekwowanie tego przez wymuszenia czy szantaże.
Edytowane przez Yorik dnia 04.02.2020 04:01:36
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
ale czy to "wtrącanie" się zawsze jest obsadzone w egoiźmie??
jest różnica między oczekiwaniami wzrostu i rozwoju od partnera (które działa mobilizująco dla obu stron), a stawianiem wymagań (które ten wzrost i rozwój blokują) ;
komunikowanie swoich potrzeb i oczekiwań jest czymś wręcz potrzebnym, bo to pomaga nam wzrastać wzajemnie i stawać się lepszymi; podobnie jak i stawianie granic;
stawianie wymagań, by ktoś się zmienił i tańczył, jak mu zagramy, jest zakłócaniem ścieżki rozwoju i obrazem braku wsłuchania się w potrzeby drugiego; postawieniem swoich potrzeb ponad potrzebami drugiej osoby; zwykłym egoizmem; obrazem braku akceptacji dla danej osoby taką jaką jest;
i teraz pytanie za sto punktów i 10 orzeszków, czy potrzebą partnerki yrga jest byciem capo, dla yrga? czy jej potrzebą jest śledzenie go, kiedy , gdzie, jak i czy się masturbuje? czy jej potrzebą jest wywalanie swojego życia do góry nogami , gdy on wchodząc w ciąg stawia ją pod ścianą ?
to yrg potrzebuje poznania własnych granic; postawienia sobie granicy, dla szkodliwych, dla samego siebie zachowań, by móc sobie poradzić z problemem, względem którego jest wyjątkowo słaby; nie potrafi tego zrobić, zaprzęga więc do tego sprytnie swoją partnerkę; zrzucając tym samym na nią część odpowiedzialności za swoje ewentualne potknięcie na tej drodze; rozmydlając odpowiedzialność;
oczekiwanie wsparcia w trudnej dla niego walce, jest oki, wymaganie, aby to partnerka odwalała za niego brudną robotę, jest już ingerencją w jej życie, lekceważeniem jej potrzeb, brakiem wsłuchania się w nie; czystym egoizmem;
nie ma nic wspólnego z miłością;
miłe słówka, infantylne odgrywanie roli skruszonego, czy kochającego, nie zmieni tej istoty jego intencji;
gość jest w stanie wykonywać tysiące pobocznych gestów, zamiast skupienia się na tym, co stanowi istotę jego problemu, skupienia się na walce ze swoim nałogiem, swoimi słabościami, na pokochaniu siebie i zawalczeniu o siebie; by móc kiedyś dzielić się z kimś czymś prawdziwym, a nie interesownie odtwarzanym;
czy jeśli on tak działa, istnieje pewność, że historia się nie powtórzy? nie , jest więcej niż pewne, że powtórka z rozrywki będzie miała miejsce; to tylko kwestia czasu, bo nie doszedł źródła swojego problemu; i nic z tym nie robi; a wręcz robi wszystko, by od tego uciec;
Post doklejony:
Istnieje znacząca różnica w postawie "wsłuchuje się w swoje i Twoje potrzeby" i znajduję dobre rozwiązanie dla ich zaspokojenia, a w postawie "narzucam Ci własne potrzeby i podporządkowuje Twoje i nasze życie pod moje potrzeby, lekceważąc kompletnie Twoje".
A już szczytem bezczelności i braku szacunku dla drugiego, jest sprzedawanie komuś (w pięknym i kuszącym opakowaniu) swoich potrzeb, jako partnera/partnerki własnych.
Niby wszystko proste i logiczne....choć sam pierwszy akapit, choć w jakimś sensie spójny z moim pojmowaniem "uruchamiania/indukowania" miłości, jest dla mnie często występującą okolicznością towarzyszą...takie "kochanie"...sam algorytm (być może nawet poprawny) wg mnie nie służy tylko egzaltacji, ale sprawieniu by ktoś inny był nie mniej ważny niż Ja...nie ważniejszy...nie mniej ważny...
W.S. fajnie pisze, spójnie, fajnie też dyskutuje pod artykułami...W sumie jakby rozkładając jego życie po życiu zadać pytanie: które Ja jest najważniejsze..???niezależnie od perspektywy???
Post doklejony:
sorry...to wyżej to odnośnie tekstu Yorika....
Amor...ja rozumiem o czym piszesz...
Od razu tez wytłumaczę, że gdy piszę "nie mniej ważny" - nie rozumiem nadgorliwości w działaniu, altruizmu, nawet samego działania, narzucania itp...bardziej chodzi o czystą intencję
Od razu tez wytłumaczę, że gdy piszę "nie mniej ważny" - nie rozumiem nadgorliwości w działaniu, altruizmu, nawet samego działania, narzucania itp...bardziej chodzi o czystą intencję
gdzie masz czyste intencje w rozwiązaniu służącemu tylko jednej ze stron?
czyli nie temu ogólnemu dobru i harmonii, a jedynie jednej stronie?
Ja nie wiem jak wygrać, ale wiem, że nie zamierzam przegrać.
Kurcze! Amor ja rozumiem twoje podejście...naprawdę...nawet kosztem rozumienia mojego podejścia jako egoistycznego....ale swoją miłość do najbliższych widzę w pragnieniu dobra...nawet w samej intencji bez dookreślania, bez rozkminiania czym jest to dobro....na zasadzie: żono życzę Tobie tego czego sobie życzysz, życzę Tobie tego co jest dla Ciebie szczęściem, moja miłość do ciebie ograbia mnie z zazdrości skierowanej w Twoją stronę...itp....jeżeli będziesz chciała wesprę cię jak umiem...obdaruję czasem, bliskością i zaangażowaniem......itp itd
Być może powinienem się tak rozwinąć i pragnąć dobra dla wszystkich...być może wtedy człowiek jest najbardziej rozwinięty - jak JCH...nie wiem....wiem że bez problemu łapię się na tym że nie wszystkich miłością obdarowuję, że nie dla wszystkich zawsze chce dobrze...w przypadku żony czy dzieci jest inaczej...nie wiem czy to próżność, czy egoizm czy to pragnienie "dobra" to poprostu miłość....chyba wiem jak powstała, jak została uruchomiona...pamiętam zgodę na bliskość, otwartość, poznanie,...pamiętam obustronne zaangażowanie....i odczuwam to tak jak odczuwam....Ja ją tak interpretuję....być może źle....ale jak mogę określić swoje intencje jeśli się mylę...żywię nadzieję że się nie mylę...Umiem tak....staram się jak umiem...może kiedy będę wiedział czy postrzegał miłość inaczej...wtedy będę robił inaczej...najlepiej jak będę umiał...ale na razie nie demonizuje intencji, które czuje, które są w jakimś sensie mną...mną w tm czasie o 16:40 4 lutego 2020...
wiem że bez problemu łapię się na tym że nie wszystkich miłością obdarowuję, że nie dla wszystkich zawsze chce dobrze...w przypadku żony czy dzieci jest inaczej...nie wiem czy to próżność, czy egoizm czy to pragnienie "dobra" to poprostu miłość....chyba wiem jak powstała, jak została uruchomiona...pamiętam zgodę na bliskość, otwartość, poznanie,...pamiętam obustronne zaangażowanie....i odczuwam to tak jak odczuwam....Ja ją tak interpretuję....być może źle.
nie chce Cię martwić, ale takie zachowania atawistyczne, czy jak to nazywasz "miłość", to ma co drugi królik w kapuście, czy lis w norze,
Co chcę przekazać???
Nie demonizuje tzw. dobrych intencji...
Królik mówisz???Ja mówię o wyborze...O zgodzie na poznanie...nie o pożądaniu...dla mnie bliskość to nie kopulacja....chyba nie chce tego już rozwijać....zapewne jest wiele sposobów odnalezienia w sobie miłości do kogoś...Ja widzę co najmniej kilka sposobów "znalezienia w sobie tej siły",
I nie chodzi tylko o żonę czy męża,...ale już chyba wystarczy.....hej
Niby wszystko proste i logiczne....choć sam pierwszy akapit, choć w jakimś sensie spójny z moim pojmowaniem "uruchamiania/indukowania" miłości, jest dla mnie często występującą okolicznością towarzyszą...takie "kochanie"...sam algorytm (być może nawet poprawny) wg mnie nie służy tylko egzaltacji, ale sprawieniu by ktoś inny był nie mniej ważny niż Ja...nie ważniejszy...nie mniej ważny...
A co tu jest nielogiczne ? Czemu siejesz zamęt? Nie jest okolicznością towarzyszącą, w pierwszych fazach ta egzaltacja odbierana jest jako miłość, w późniejszych etapach staje się składową aż w końcu zanika. To co Ci się wydaje tego nie zmieni.
Ja napisałem krótko o istocie zjawiska, Ty o sobie.
Cytat
...ale swoją miłość do najbliższych widzę w pragnieniu dobra...[...].nie wiem czy to próżność, czy egoizm czy to pragnienie "dobra" to poprostu miłość....
Czemu o tym piszesz? Chcesz się pochwalić jednocześnie rozmydlając czyjś przekaz pisząc o wszystkim i o niczym?
O miłości Agape, ofiarnej pisała już amorka na 3 stronie, krótko zwięźle i na temat -
Cytat
Kochasz, to ofiarowujesz i nie czekasz, nie liczysz, na zwrot. Dajesz, bo masz i chcesz kogoś obdarować. Masz czyste intencje. Nie wchodzisz w żadne stęchłe altruizmy, podbudowane sprytnie ukrytym egoizmem.
Cytat
Co chcę przekazać???
Nie demonizuje tzw. dobrych intencji...
Fajnie, tylko w związku z czym chcesz to przekazać i komu?
Powierzchowności, wymuszanie i interesowna gra pozorów to dla Ciebie dobre intencje? To współczuje.
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Przypadkowo wpadłem dziś na temat. Myślę, że adekwatny:
Subtelne formy przemocy w związku. Większość z nich traktujemy jako "dowody miłości"
Nie będę pisać dziś o biciu, poniżaniu, wykorzystywaniu seksualnym, krzyku, krytykowaniu etc. O tym pewnie niejednokrotnie czytaliście. Chcę dziś napisać o objawach przemocy, ale tych mniej oczywistych - subtelnych.
Subtelne formy przemocy w związku. Większość z nich traktujemy jako "dowody miłości"
Takich, po których czujesz się "marnie, byle jak, kiepsko" (wszystkie określenia pochodzą od moich pacjentek/klientek, ofiar przemocy domowej), ale nie bardzo możesz coś drugiej stronie zarzucić. A już na pewno nie podejrzewasz partnera/ki o to, że np. rozpieszczając cię, okazując zazdrość, martwiąc się, są wobec ciebie "przemocowi". A jednak.
O przemocy mówi się i pisze coraz częściej. Coraz więcej z nas zaczyna sobie zdawać sprawę, że krzyk, krytyka, poniżanie, grożenie, ograniczanie pieniędzy (gdy nie ma takiej konieczności), zmuszanie do współżycia lub takich zachowań seksualnych, na które nie mamy zgody, nie wspominając już o biciu, kopaniu, szturchaniu, szarpaniu - są to wszystko zachowania przemocowe. Ale jest też przemoc bardziej nieoczywista, na którą chciałam Was uczulić. Umiejętność jej rozpoznania jest pierwszym krokiem do jej zatrzymania.
1. Obrażanie się
Ania (20 lat), za każdym razem kiedy Karol (21 lat) mówi coś nie po jej myśli, obraża się. Wychodzi, trzaska drzwiami i nie odbiera telefonów przez co najmniej kilka dni. W tym czasie Karol nie wie, co ma robić. Dobijać się, próbować, starać się, przepraszać? Czy odpuścić? Ponieważ Karol nie lubi się kłócić, zazwyczaj Ani ulega i unika tematów spornych. To powoduje, że ona jest zadowolona, uśmiechnięta i pozornie wszystko jest w porządku. Z pozoru, bo Karol zaczyna czuć, że nie może mówić tego, co myśli, żeby nie groziło to zerwaniem przez Anię kontaktu. Tak zaczyna się proces, prowadzący do odebrania sobie prawa do autentycznego wyrażania siebie.
Beata (18 lat) co jakiś czas funduje Michałowi (20 lat) tzw. "ciche dni". Kiedy Michał pyta, co się stało, słyszy uporczywe: "nic". Albo "jeśli nie wiesz, tym bardziej jest mi przykro". Beata ostatecznie powie, o co chodzi, ale musi to trochę potrwać. Trzyma Michała w napięciu i niepewności, by ten doszedł do wytrenowania w byciu czujnym jak radar, czego też Beata chce, oczekuje, potrzebuje. Musi być czujny, bo Beata mu nie powie. A jeśli ten się nie domyśli - po kontakcie.
Obrażanie jest formą przemocy, ponieważ prowadzi do zerwania kontaktu, co uniemożliwia porozumienie. Jest manipulacją, pod którą kryje się komunikat: "albo zrobisz, co ja chcę, albo cię ukarzę zerwaniem więzi". Mów o co ci chodzi wprost i od razu. Daj drugiej stronie prawo do innego zdania. Nikt nie jest po to, by spełniać twoje żądania.
Subtelne formy przemocy: obrażanie
2. Nadopiekuńczość
Basia (22 lata) poznała Bogdana (22 lata) rok temu. Jak mówią znajomi pary r11; uwiodła go w sposób klasyczny, czyli przez żołądek do serca. Codzienne kolacje w dwóch daniach, obiady noszone do pracy r11; można ulec urokowi. Basia gotuje do dziś. Jedynie ona, bo Bogdan nie bardzo potrafi. Zresztą Basia jak ugotuje, czuje się spokojniejsza, że Bogdan zjadł coś porządnego. Koledzy mu zazdroszczą ("ty to masz dobrze!". Bogdan przyznaje, że owszem ma, chociaż zaczyna przeszkadzać mu skutek uboczny opiekuńczości Basi: dodatkowych 8 kg na wadze, a nigdy nie należał do szczuplaków. Basia dba o Bogdana nie tylko w kuchni. "Ubrałeś się ciepło?", "przygotowałeś się na jutro do pracy?", "kiedy w końcu pójdziesz do lekarza?", "załatwiłam ci wizytę u fryzjera" - to tylko niektóre przykłady wskazujące na Basi troskę. Bogdanowi jest z Basią dobrze, wygodnie, cieplusio, aler30; Tak mu jakoś, i energia, i libido "poleciało"r30;
Romek (24 lata) jest niezwykle troskliwym partnerem Joasi (19 lat). Jest tak pomocny, że wyręcza ją właściwie we wszystkim (załatwianie spraw w urzędach, na uczelni, wszędzie zawiezie, przywiezier30. Kiedy Joasia chce wyjść z koleżankami, Romek jest niepocieszony. Nie zabrania, ależ skąd. On po prostu martwi się, że Joasi stanie się coś złego. - Nie idź - prosi Romek. - A jak cię ktoś napadnie? Nie wybaczyłbym sobie. Będę spokojniejszy, jak zostaniesz w domu. - No i zamyka tym Joasi usta. Joasia jest trochę zła, bo chciałaby potańczyć, pośmiać się - normalne. Ale Romek by się martwiłr30; - W gruncie rzeczy to słodkie - kwituje Joanna.
Nadopiekuńczość jest przemocą, ponieważ upośledza drugą osobę. Notoryczne wyręczanie kogoś z czynności, którą mógłby wykonać sam (nie mówimy o okazjonalnej pomocy) jest ograniczające czyjś potencjał i zasoby. Nie pozwala rozwinąć skrzydeł i poczuć własnej mocy (np. Bogdanowi jest wygodnie, ale przestał czuć dostęp do swojej męskiej, aktywnej energii). A usprawiedliwianie zachowań ograniczających swoją troską ("martwię się" jest w gruncie rzeczy myśleniem o sobie i swoim komforcie. A więc tak naprawdę egoizmem, nie miłością. Miłość rozwija, a nie ogranicza. Kochaj i wspieraj rozwój.
3. Zazdrość
Iwo (23 lata) jest partnerem Kingi (20 lat) r11; dziewczyny naprawdę atrakcyjnej. No i jest zazdrosny. Z jednej strony, powiedziałby ktoś, nie ma się co dziwić. OK, gdyby jeszcze uczucie zazdrości zdołał zachować dla siebie, ale Iwo w związku z tym robi różne rzeczy. Np. nie godzi się, żeby Kinga wychodziła do znajomych/pubu/dyskoteki samodzielnie. Jeśli Iwo nie może, Kinga też spędza wieczór w domu. Pójdą innym razem, trudno. Kiedy Kinga próbuje się sprzeciwić, zarzuca jej, że "widocznie chce się z kimś spotkać bez niego, bo gdyby nie chciała, nie widziałaby problemu w tym, że pójdą innego dnia, razem". Więc Kinga - nie mając nic do ukrycia - dla świętego spokoju odpuszcza. W ciągu dnia Iwo dzwoni po kilka razy. Zaczyna od pytania "gdzie jesteś?" Kiedy Kinga się buntuje i zarzuca ukochanemu kontrolę, ten odwraca kotem ogonem, mówiąc, że "skoro Kinga nie może powiedzieć wprost, widać, coś jest jednak nie w porządku, a jego zazdrość jest uzasadniona". Zachowanie Iwo doprowadziło do tego, że Kinga spotyka się tylko z koleżankami. Od kolegów się wręcz opędza, żeby Iwo nie miał powodu do podejrzeń. - Chociaż ten zawsze się do czegoś przyczepi r11; mówi kobieta.
Mika (22 lata) jest w związku z Aleksem (23 lata). Mika Aleksowi nie ufa, choć właściwie ten nie daje jej do tego powodu. Mika jest zdania, że "facet jest tylko facetem, trzeba chuchać na zimne". Tym chuchaniem jest ze strony Miki sprawdzanie konta mailowego, telefonu. Oczywiście w tajemnicy. Mika wyznaczyła też dni, w jakie Aleks może wychodzić na piłkę z kolegami, a robi to, jak twierdzi, w celu utrzymania ich związku i wspólnego czasu w jako takim porządku. Mika nie wyraziła również zgody na to, żeby Aleks jechał na zagraniczne szkolenie na cały miesiąc bez niej. r11; Nie ma dyskusji r11; powtarza Aleks. r11; Raz na jakiś czas wychodzę z kumplami na piwo. Nie mogę powiedzieć, że Mika mi zabrania. Ale obrzydza mi te wyjścia tak, że chyba i tak z nich zrezygnuję. Nie mogę znieść tego suszenia głowy r11; po co idziesz, po co pijesz, o czym gadacie, mówiliście o mnie, nie życzę sobie, żebyś mówił o mnie, twoi kumple to kretynir30;
Jeśli zazdrość prowadzi do kontrolowania i ograniczania czyjejś swobody oraz zachowań r11; jest przemocą. U podłoża skrajnej zazdrości i zaborczości leży przeświadczenie, że druga osoba jest twoją własnością, należy do ciebie, a ty możesz pozwalać lub nie, na to, co robi. Pozwól, by ktoś był z tobą, bo tego chce, a nie dlatego, że się boi. Nie ma nic piękniejszego. Być z tobą z miłościr30; Wyobraź sobier30;
4. "Dla twojego dobra"
Michalina (22 lata) opowiada mi o swoim związku z Markiem (25 lat). Zaczyna w ten sposób: "On jest przede wszystkim bardzo troskliwy i opiekuńczy. Martwi się o mnie. Zwraca uwagę, żebym nie marnowała czasu na głupoty. Pilnuje, żebym się uczyła i rozwijała. Dba też o moje relacje". Prawdę mówiąc, zaniepokoiły mnie słowa "pilnuje" i "zawraca uwagę". Ciekawi mnie też co oznacza, że "dba o moje relacje". Ale odwołuję się do czegoś innego: "Skoro jest w porządku, a wręcz bardzo dobrze, dlaczego jest pani taka smutna?". Bo istotnie, Michalina wydaje się być przygnębiona, jakby przygnieciona. Okazuje się, że pod hasłem "zwraca uwagę, żebym nie marnowała czasu na głupoty", kryje się ograniczanie Michalinie jej ulubionych zajęć (spotkania z koleżankami, zajęcia z ceramiki). Pod stwierdzeniem "dba o moje relacje", chowa się też dobieranie Michalinie odpowiednich znajomych.
"Marek selekcjonuje moich znajomych i odsiewa tych, którzy wydają się puści. Sprawdza też czy się uczę, zaliczam egzaminy, raz nawet był na uczelni, żeby dowiedzieć się o wyniki. W tygodniu nie zgadza się, żebym wychodziła wieczorem, bo tydzień jest na obowiązki, a w weekendy nie mogę chodzić sama późno, bo on się niepokoi". Okazuje się, że Marek ma na wszystkie swoje zalecenia jeden podstawowy argument: "Jestem starszy, wiem lepiej, zaufaj mi" oraz "To przecież dla twojego dobra".
Słowa "To dla twojego dobra", "Wiem, co dla ciebie dobre", bardzo często są przykrywką dla zachowań ograniczających swobodę drugiego człowieka. Podobnie jak nadopiekuńczość. A skłonności do ograniczania czy kontrolowania, są przemocowe.
5. Zaniedbywanie, chłód emocjonalny
Dorota (27 lat) jest mężatką od siedmiu lat. Wyszła za mąż za Czarka (35 lat), ponieważ "chciała uciec z domu, od rodziny". Cezary wydawał się jej "duży, silny i dający poczucie bezpieczeństwa". Ale Dorota szybko zorientowała się, że od męża nie dostanie tego, co potrzebuje. Cezary jest z pewnością skryty. Nie mówi o sobie, nie rozmawia o relacji. Jednak również nie słucha. Kiedy Dorota zwierza się ze swoich spraw, Cezary wychodzi z pokoju i zamyka drzwi, albo patrzy w telewizor. Dorota próbowała z mężem rozmawiać na temat tego, co czuje, gdy ten zachowuje się w taki sposób. "Taki już jestem" - odpowiedział. Cezary nie tylko nie potrafi o uczuciach rozmawiać, on również uczuć nie okazuje. "On mi nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Nigdy też nie zrobił nic, żebym mogła to poczuć" - mówi Dorota. Cezary zupełnie nie ma wglądu w całą sytuację. Kiedy Dorota przyznała się do krótkiego romansu ("Szukałam bliskości, czułości", obwinił ją za wszystko, zupełnie nie widząc swojego udziału w tej dramatycznej decyzji. Od tego czasu jeszcze bardziej się izoluje.
W takiej skrajności, chłód emocjonalny jest formą przemocy, ponieważ nie daje szansy na zbudowanie kontaktu i bliskości. Dodatkowo, jeśli towarzyszy temu brak chęci do wyjścia ze skorupy i zupełny brak gotowości do poniesienia konsekwencji za swój udział w relacji r11; trudno mówić o możliwości porozumienia. Wielokrotnie pisałam o tym, że partner nie jest od tego, by zaspokajać nasze neurotyczne potrzeby z dzieciństwa, ale chyba zgodzimy się, że zupełny brak kontaktu, uczuć, wsparcia jest "patologiczny". No bo na czym opierać taki związek?
Subtelne formy przemocy w związku: chłód emocjonalny
6. Karanie brakiem bliskości, w tym erotycznej
Kamil (23 lata) żyje w wolnym związku. Zgłasza się do mnie z powodu licznych objawów psychosomatycznych (objawów z ciała mających swoje podłoże emocjonalne). Rozmawiamy o jego relacji z partnerką (Małgorzata, 22 lata).
- Niby jest dobrze. Jak jest dobrze, bo jak nier30; r11; zaczyna Kamil.
- To co? r11; pytam.
- Wie Pani, narazić się mojej Małgosir30;
- To jak się Pan jej naraża?
- Jest koniec. Z rozmawianiem, seksem. Kiedy jest ze mnie niezadowolona, ucina wszelkie dyskusje, odwołuje wspólne spotkania, a o seksie mogę zapomnieć, dopóki jej nie przejdzie.
- A kiedy jej przechodzi ?r11; pytam
- Kiedy ja przeproszę.
- A czym może się Pan jej narazić?
- Jest cała lista rzeczyr30; A czasem nawet nie wiem, czym. A jak już ja przeproszę, ona to kwituje: "No, teraz możesz mnie dotknąćr30;"
Pytam Kamila, jak się z tym czuje.
- Podle. Jak jej podnóżek. Potem nawet mam trudności, żeby się jakoś w tym seksie rozluźnić i postarać.
No, zupełnie się nie dziwię - myślę, a może nawet mówię na głos.
Karanie brakiem bliskości jest przemocą, manipulacją. Podobnie jak z obrażaniem - i tu kryje się komunikat: "Albo zrobisz, co ja chcę, albo cię ukarzę zerwaniem więzi". Wykorzystywanie seksu do "załatwiania" swoich spraw w związku, odbija się nie tylko na tej sferze, ale i na innych (poczucie własnej wartości etc). Inną sytuacją jest ta, kiedy z powodu nieporozumienia, nie mamy na seks ochoty. Ale wtedy nie mówimy o prowadzeniu gry w celu uzyskania profitów, ale o postępowaniu zgodnie z aktualnymi potrzebami.
Subtelne formy przemocy w związku: brak bliskości
7. Monologowanie
Aleksandra (19 lat) i Kostek (20 lat) są parą od dwóch lat. Pojawili się u mnie z powodu pewnych trudności w porozumieniu. Rozmawiamy o ich sposobach komunikacji ze sobą. Okazuje się, że Aleksandra prezentuje jeden podstawowy sposób komunikowania się z Kostkiem - monologuje. Konstanty opowiada o swojej perspektywie: "Olka, gdy ma o coś do mnie żal czy pretensje, zaczyna mówić. Mówi długo, potrafi wiele godzin, a wraca do tego wiele dni. Nie można jej wejść w słowo, a ona tylko się nakręca. Powtarza po sto razy to samo. Nie krzyczy, ale mówi. To jest strasznie męczące, a nasz wspólny przyjaciel sam powiedział, że to już zaczyna przybierać znamiona dręczenia".
Monologowanie w takiej postaci, w jakiej robi to Ola, może przybierać znamiona przemocy. Wyładowywanie emocji poprzez wielogodzinne mówienie, redukowanie napięcia poprzez wielokrotne powtarzanie, niedopuszczanie kogoś do głosu - jest przekraczaniem granic czyjejś wytrzymałości.
Źródło:
Agata Wilska
Daj się poznać
A ta,, opiekuńczość"to trafione, należy się przyjrzeć szczególnie, bo bezemnie to..................................... itp, wszystko po to, aby odebrać wiare w siebie i wartość. A okazuje się, ze w pojedynke można wszystko. Im trudniejsza sytuacja życiowa, tym gorzej? NIE, tym lepszy sprawdzian i szansa odkryć większą wartość i możliwości.
Kurcze naprawdę mam pogoń myśli w głowię i nie mogę ich ogarnąć w słowa. Dla mnie normalnym w pragnieniu i dążeniu do swojego i czyjegoś dobra jest miksowanie i tego co Ty piszesz i tego co amor. Może i to faktycznie wygląda na rozmydlanie. Nikt nie lubi wychodzić na idiotę czy - Ja też nie. Chyba odpocznę od zetki...Może podam tylko jeden artykuł, który z różnych względów jest dla mnie bliski i rozprawia o tym o czym chciałem...nie chcę tylko by był wzięty za reklamę...nie wiem czy go skopiować i tu wkleić??
Nikt nie lubi wychodzić na idiotę czy - Ja też nie. Chyba odpocznę od zetki...
za bardzo bierzesz do siebie zwykłą rozmowę i wymianę wiedzy/doświadczeń;
żaden człowiek nie jest idiotą tylko dlatego, że np popełnia jakiś błąd, czy nie ma jakiejś wiedzy;
to właśnie na tych błędach i docieraniu szczegółów uczymy się od siebie nawzajem najwięcej;
w toku naszego, jeszcze pruskiego modelu edukacji, wmawia się ludziom, że popełnianie błędów jest szkodliwe i świadczy o niskiej inteligencji;
nie, tak nie jest; to na błędach uczymy się najwięcej;
popełnianie błędów nie świadczy o tym, że ktoś jest idiotą;
wpojony nam lęk przed ich popełnianiem ( lęk, że od razu zostaniemy jednoznacznie negatywnie ocenieni), tylko niepotrzebne zamyka ludzi przed rozwojem;
Post doklejony:
a świadome budowanie bajki o jakiej mówi Starowicz, to zupełnie coś innego, niż trwanie w złudzeniach;