Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Yorik napisał: "Avenious...Bardzo lubię, jak się zacietrzewiasz"
Powiem Ci Yorik, że często sama z siebie się śmieję! Ale co mam zrobić? Taka już jestem. Wybacz.
I faktycznie, dobrze by było gdzieś upuścić tej dzikiej krwi!
"Maszyna ssąco-tłocząca ? ? o kurde ;
jeszcze taka parowa, co to ze wszystkich otworów para bucha i praca wre"
Yorik...Ty marzycielu...
Nie każdemu jest dane dostąpić takich uciech! Ale, jak będziesz grzeczny...
Zaczniemy od tyłu, to znaczy, od końca Twojej listy marzeń, dobra?
Za nieprzewidywalne skutki nie odpowiadam.
Ja już nie odpowiadam, mimo, że jestem lekko zanipokojony
Jak piekielna tu w końcu do siebie zajrzy, to się z wrażenia przeżegna, co my z jej problemu zrobiliśmy
A może nie, może się uśmiechnie
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Cóż, patrzę i oczom nie wierzę! Mam tylko wielką prośbę, by ten męski szowinista zamilkł na zawsze. Fakt nawet się uśmiechnęłam, ale to dlatego że w końcu dostałam porządne leki i mogę w miarę normalnie funkcjonować. Oprócz tego jest daremnie, w jednej chwili wydaje mi się, że mogłabym mu wybaczyć, a następnęj mam ochotę od razu biec po rozwód. Teraz czeka nas przymusowa tygodniowa rozłąka, która być może pozwoli mi bardziej poukładać sobie myśli. Wracając do tematu seksu, bo widzę, że bardzo Was to interesuje, a co mi tam, w końce mnie nie znacie. Coż podobno loda robię doskonale, jak się poznaliśmy mąż był po prostu zachwycony moimi umiejętnościami w tej dziedzinie, nadal bardzo często się w ten sposób bawimy, nie mam przed tym żadnych oporów. W ogóle zgadzam się na wszystko oprócz analu, ale co ciekawe te dziwy, w swoich ofertach również miały zaznaczone, że się na to nie zgadzają, więc tym bardziej nie rozumiem... Co do czasu naszego seksu, to tak teraz już mi to wstracza, z naciskiem na teraz. Na poczatku było mi trudno, bardzo rzadko szczytowałam, czasem coś o tym wspominałam, ale nie robiłam z tego wielkiej afery, bo tak jak już pisałam dla mnie seks nie jest na pierwszym miejscu w związku. Najważniejsza jest miłość i szacunek. Po jakimś czasie jednak nauczyłam się tak kontrolować swoje ciało, że najczęściej udaje mi się dojść. Pisząc ponadto o 10-15 min byłam trochę rozgoryczona, ale faktycznie czasem tak to wygląda, że mamy tylko tyle czasu, praca, dzieci itp, ale wtedy staramy się, aby chcociaż pozycja była ciekwasza lub zrobić to w nietypowym miejscu. Jak mamy więcej luzu, czyli właściwie tylko w weekendy, wtedy oczywiscie, ze stosujemy grę wstępną. To tyle gwoli wyjaśnienia. W między czasie wyszło kilka nowych faktów, bardzo dla mnie bolesnych: małó tego, ze to zaplanował, to nawet do tego Bielska już pojechał, tam zadzwonił po raz pierwszy odczekał 8 min i po raz drugi na wszystkie 3 nr. Najlepsze, albo raczej najgorsze, ze ja dzwoniłam do niego pomiędzy tego jego telefonowaniami i nawet to, że mnie usyłszał mu nie przeszkoziło. Chociaż on oczywiście twierdzi, ze nie był aż tak zdeterminowany, bo zadzwoniłby dzień wcześniej, albo potem jeszcze przez cały dzień próbował i umówił się na po nartach! No cudownie, bardzo się cieszę, że takiego mam wstrzemieźliwego męża. Teraz już sie stara, ale nie wygląda to tak, jak bym chciała. Coż zobaczymy; te jego starania mają tylko poprawić mój paskudny stan psychiki, bo na decyzję to raczej nie wpłyną, chcociaż gdyby się w ogóle nie starał, to już nie byłoby o czym rozmawiać. Przez kilka dni starałam sie przychodzić porozmawiać, wychodziłam bowiem z założenia, że wiele też tu zależy ode mnie, a ja tak sobie radzę z problemem, ze muszę go przepracować, anie zagrzebać głęboko w sobie; ale wczoraj mnie znowu dobił. Miałam gorszy dzień, prawie ciągle myślałam o tym wszystkim, poszłam więc mu trochę podogadywać i co się dowiedziałam, że tak naprawdę to chodzi również o mój wygląd! No coż oczywiscie, ze nie wyglądam już tak jak kiedyś po urodzeniu i wykarmieniu dwójki dzieci, parę kilo mi nadbyło. Ale jak już pisałam nie wyglądam chyba odpychająco, bo faceci nadal mnie podrywają, zawsze miałam kobiecą sylwetkę i atrakcyjną młodą twarz. I to na pewno się trochę zmieniło, ale nie jakoś okrutnie. najgorsze w tym wszystkim jest to, że te dziwy, z którymi chciał się spotakć, pomimo iż ich zdjęcia były profesjonalnie zrobione i półprofesjoanlnie obrobione, to wcale nie miały lepszej sylwetki ode mnie, a jedna to może i gorszą! Chociaż jestem 10 lat starsza od nich. No i nie wiem jak z ich twarzami, ale to podobno jest bez znaczenia, Stwierdził, że zachciało mu się poruchać coś nowego! Noszzzz....kur...a mać! Nie martwił się nawet tym, że mógł przynieść jakiegoś syfa do domu! Stierdził, ze na pewno takie coś się nie stanie; jasny chu.. ciekawie na jakiej podtsawie tak stwirdził- wróżył se z sików czy z fusów?! Teraz oczywiście żałuje i widzi, co może nadal jeszcze stracić. Zaklina się oczywiście, ze już nigdy więcej. Ja wierze, że on wierzy w to co mówi w tej chwili, ale co będzie za rok, trzy, pięć? Wiem też że nadal mnie kocha, zresztą zawsze mnie bardzo kochał, ale czy to wystarczy. po jego wczorajszym bezczelnym stwierdzeniu postanowiłam wycofać się zupełnie z walki o nas. Już nie będę rozmawiać ani o tym ,ani o żadnych błahych sprawach. Może źle napisałam: nie postanowaiłam, po prostu wycofałam się bez większego udziału mojej świadomości. Poczułam się ogromnie dotknięta tym, że dla niego ważniejszy jest mój wygląd i to że się zmienił przez ostatnie 10 lat (no coś podobnego!) niż cała reszta, która nas łączyła.
Post doklejony:
Nie wiem jak mam edytować poprzedni wpis, a muszę coś jeszcze dopisać, więc sorry, ale będzie jeden pod drugim. Uprzedzam pytanie, czy dbam o siebie. Odpowiem tak dbam, nie tak przesadnie jak dbałam kiedyś, kiedy złamany paznokieć psuł mi całą stylizację, gdzie chodziłam na solarium i robiłam tipsy. Ale teraz no coż... zawsze lubiłam obcisłe ubrania i nadal je noszę, oczywiscie tak, by podreślły moje atuty. Lubię głębokie dekoldy mam duży i wbrew pozorom jędrny biust, który chętnie eksponuję, nadal mogę sobie pozowolić na chodzenie bez stanika i wygląda to dobrze (to nie jest moja opinia), praktycznie nie mam w swoje szafie butów na płaskim obcasie, jestem dość niska i wychodzę z założenia, ze nawet niewielki obcas działa cuda dla kobiecych nóg. Chodzę często w legginsach takich "skórkowych" mąż to uwielbia, twierdzi że mam tyłek do ich stworzony. Co jeszcze, hmm maluję paznokcie i dam o dłonie i stopy, maluję się nawet jak idę do sklepu, czy do szkoły z dzieckiem. Nigdy nie wychodzę z domu w dresie, po domu owszem, ale nie jest to jakiś worek pokutny, staram się aby on też leżał dobrze. No czasem w domu się nie maluję, ale mam raczej ciemne włosy, prawie czarne oczy i ciemną ich oprawę, że nawet moim krytycznym okiem wiem, ze nie wyglądam wtedy źle. Dbam o czystość i higienę, perfumy stosuję na co dzień. Kuźwa to zabrzmiało jak jakaś reklama w portalu z seks ofertami. Nomen omen...
Edytowane przez Piekielna dnia 03.02.2016 15:58:46
Nie doszukuj się braku atrakcyjności, bo to bez sensu.
Np. dla mnie jesteś nówka sztuka z połową Twoich starań, dla niego po tych 10 latach trochę się przynudziłaś; tak to już jest
Nie przyszło mu do głowy, że on też już mógł się znudzić ?
Nie powiedziałaś mu, że może teraz też będziesz chciała poczuć w sobie coś nowego ? Życie ucieka. Powinien to przecież świetnie zrozumieć, zero zdziwienia;
Edytowane przez Yorik dnia 03.02.2016 17:17:50
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Choćbyś była samą hmm..kogo tu wybrać, powiedzmy Angeliną Jolie, to on i tak poszedłby na kuurwy! A Tobie by powiedział, że jesteś za chuda!
Bydlę ...ebane!
Urodziłaś mu dwoje wspaniałych dzieci, a on nie zdaje sobie sprawy, czym okupiona została ciąża, poród, połóg. On zamoczył i wio! Leci moczyć gdzie indziej!
Wiesz, co, Piekielna, puść go wolno! Nic Ci po takim. Nie trać swojej młodości, uczuć, energii na nic nie wartego fiuta. Playboy zasrany! Bo nie zaznasz przy nim szczęścia. Nie po tym, co robi i co Ci mówi.
Takie życie przez łzy to szczyt Twoich pragnień?
Jak wyprostować to, co się stało? Jak zapomnieć wszystkie przykre słowa? Jak oddać mu się? Jak przeżyć kolejne lata? Po tym, co Ci zrobił?! Po tym, jak Cię traktuje?!
Oddaj go tym żałosnym kurewkom, a Ty buduj życie bez niego.
Wet za wet, nie. Wiem, że nawet nie byłabyś w stanie. Miej odwagę zacząć życie bez niego. Na razie tyle. I aż tyle.
pewnie masz rację, tak byłoby najlepiej, ale właśnie nie wiem, czy mam odwagę. jak już pisałam na początku właśnie rozkrecam własny biznes i zajmuje mi to dużo czasu, nie wiem, jak więc dam radę to robić, opiekować się dziećmi i jeszcze męczyć z rozwodem. Czasem, wiem to z doświadczenia znajomego takie wydarzenia jednak coś naprawiają. Wiem, że nie było idealnie, wiem też że sporo z tego, że tak było leży po mojej stronie. Ale wiem też, że chciał mnie z premedytacją zdradzić, mnie i całą naszą rodzinę i wszystko to, co zbudowaliśmy przez te blisko 8 lat. Zanim w ogóle podejmę decyzję, chcę właśnie udać się z mężem na terapię do seksuologa, który też jest psychologiem. Nawet jeżeli przyjdzie się nam rozstać, to mi na pewno te wiyzty się przydadzą. Mimo wszystko chcę spróbować odbudować naszą rodzinę, czy też zbudować na nowo, bo domu, który runął, nie da się odbudować, można tylko w jego miejscu postawić nowy, być może podobny, ale jednak inny. Nie lubię też podejmować pochopnie decyzji pod wpływem emocji. Na dzisiaj najchetniej bym tak zarobiła, ale ciągle myślę o dzieciach... wiesz on jest dobrym ojcem dla nich, mężem poza tym "drobnym" szczegółem też był ok. Ale też nie mam zamairu poświęcać szacunku do siebie i szczęścia dla dobra dzieci. Tym bardziej, że to nie będzie wcale dla nich dobre, gdy będę smutna i nieszczęśliwa. Nie chcę by o mnie mówili: "smutna Kasia", nie chcę by nasze dlasze życie było naznaczone takim smutkiem, który teraz jest we mnie. Wiem, że czas leczy rany, na razie wszystko jest bardzo świeże, ale chcę mimo wszystko zobaczyć, czy uda mi się znowu być z nim szczęśliwą, a szczęście to dla mnie również zaufanie, a z powrotem tego ostatniego może być bardzo, bardzo trudno. Daję na razie czas sobie i jemu, może udowodni mi, że jednak uważą to za największy błąd w swoim życiu, którego już nie powtórzy, tak jak mówi. I może faktycznie tak zrobi. Boi się nas stracić, a ja niestety boję się stracić jego. Pewnie gdyby wdał się w stały romans, nie byłóby wcale tematu, a tak tylko się dręczę. Najtrudniejsze jest to, ze mimo wszystko nadal się kochamy... chociaż teraz bardziej nienawidzę. Chcę by został i chcę by odszedł, chcę by przytulił i chcę by nie zbliżał się na odlegość metra. Chcę mimo to dać nam szansę, a raczej jemu, niestety z każdym dniem widzę, że szansa zamiast rosnać, to maleje. Niby fakt, że nie zdradził nie ma zbyt wielkiego znaczenia, skoro tak bardzo chciał, ale gdzieś tam w głębi serca jednak ma to dla mnie znaczenie. O ile oczywiście wierzę, że nie było tak wcześniej. Ale tu raczej wierzę w siebie, przetrzepałam ostatni rok jego życia, praktycznie dzień po dniu, teraz jak mąż wyjeżdża muszę jeszcze sprawdzić wszystko to, co usuniete zostało z komputera wcześniej, zapraszam więc dobrego informatyka/hakera który to dla mnie zrobi, jak nic nie znajdzie, to ruszam dalej w drogę z nim, jeżeli jednak się okaże że coś tam było, to wtedy nie ma już po co wracać. Po prostu go spakuję i won.
A Tobie by powiedział, że jesteś za chuda!
Bydlę ...ebane!
Nie można naginać faktów, po to aby kogoś obrażać.
Facet jasno i szczerze powiedział, że chciał coś nowego poruchać. Tak ciężko to zrozumieć ?
Jest to zgodne z podświadomą samczą naturą zdobywcy i traktowane jest w kategoriach przyjemności. Nie szukał kobiety do bycia z nią, szukał samicy do krótkiego relaksu licząc na poczucie chwilowej samczej satysfakcji i spełnienia. I dorabianie do tego głebszej ideologii jest niesprawiedliwe.
Któryś raz już powtórzę. Kobiety tego nie są w stanie zrozumieć, bo popęd mają sprzężony z zakochaniem i spełnieniem wielu innych warunków. Dla kobiet to kosmos. Nie wierzą, że facet przygodny seks może odbierać, jak pójście do kosmetyczki.
Ktoś, kto jest bezrefleksyjny, może nawet się nieźle dziwić, czemu tyle szumu o pójście do kosmetyczki ? Niby zdrada, ale bez zaangażowania uczuciowego, jaka to zdrada ? przecież to zwykła usługa w celu uzyskania lepszego samopoczucia, a tu tyle szumu;
Cytat
Urodziłaś mu dwoje wspaniałych dzieci, a on nie zdaje sobie sprawy, czym okupiona została ciąża, poród, połóg. On zamoczył i wio! Leci moczyć gdzie indziej!
Równie dobrze można mieć o to pretensje do ewolucji, że kobiety chcą faceta usidlić i traktować jak własność na zawsze
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Ale wiem też, że chciał mnie z premedytacją zdradzić, mnie i całą naszą rodzinę i wszystko to, co zbudowaliśmy przez te blisko 8 lat.
O tak z pewnością czując dreszczyk emocji, podniecenie i wyobrażając sobie jak może być mu dobrze myślał o zdradzie całej rodziny, ciotek, wójków i tych wszystkich cudownych chwil, które go z żoną łączyły. W ten sposób to wszystkiego by się odechciało
Cytat
[..] muszę jeszcze sprawdzić wszystko to, co usuniete zostało z komputera wcześniej, zapraszam więc dobrego informatyka/hakera który to dla mnie zrobi, jak nic nie znajdzie, to ruszam dalej w drogę z nim, jeżeli jednak się okaże że coś tam było, to wtedy nie ma już po co wracać.
Nic nie musisz. Tak jakbyś na siłę szukała czegokolwiek, żeby mieć argument do z góry podjętej decyzji; Na to co się wydarzyło nie masz wpływu po fakcie, na to co będzie od tej pory, gdy dostrzegłaś problem, masz.
Ja bym nie grzebał, szkoda zdrowia. Nie musisz. Ważne co będzie teraz. Jeśli udaje refleksję i skruchę, to wyczulona niedługo i tak się dowiesz.
To sprawdzian głównie dla niego, ale i dla Ciebie, czy nie zawalisz czegoś co można było uratować;
Avenious,
Cytat
Czyli, wszystkim wszystko wolno!
Więc, o co, tyle szumu?!
W parkach też sikać nie wolno, a często się zdarza;
Jedni radzą sobie z fizjologią inni nie; bo nie było potrzeby nawet próbować czy się głebiej nad tym zastanawiać, ocenić bilans zysków i strat.
Post doklejony:
Avenious,
Cytat
Jak wyprostować to, co się stało? Jak zapomnieć wszystkie przykre słowa? Jak oddać mu się? Jak przeżyć kolejne lata? Po tym, co Ci zrobił?! Po tym, jak Cię traktuje?!
Oddaj go tym żałosnym kurewkom, a Ty buduj życie bez niego.
Facet nie wydoroslał, ale tak myśląca kobieta również; jedno widzi tylko siebie, ale i drugie tez; więc jeśli tak jest, to ten związek jest jedną wielką pomyłką od początku do końca, a dzieci z niego wogóle nie powinnom być;
Avenious,
Cytat
Wet za wet, nie. Wiem, że nawet nie byłabyś w stanie. Miej odwagę zacząć życie bez niego.
Nie zgadzam się.
Też jesteś odpowiedzialna za ten zwiazek. Za każdym razem będziesz uciekać, zmieniać faceta, bo Cię często nieświadom upokorzył?
Może najpierw warto zobaczyć, co z tym aktualnym można zrobić; zwłaszcza, że:
Cytat
wiesz on jest dobrym ojcem dla nich, mężem poza tym "drobnym" szczegółem też był ok.
Może lepiej mieć takiego, który bardzo wiarygodnie kłamał, nie dał się złapać, że chciał sobie poruchać inne, To nic, że dzieci go nie interesowały, pił i przyłożył czasami; przecież się zagoiło
Najważniejsze , że nie chciał i nie zdradził ! Pełnia szczęścia, żyć nie umierać;
A może jednak tylko się nie wydało ? Nie ważne, kobieta szczęśliwa;
Piekielna,
Cytat
czyli co, mówisz, że wet za wet jednak może mi pomóc?
Wet za wet może Ci pomóc, jeśli nie przesadzisz;
Musisz ocenić, czy to, że był z Tobą szczery do bólu, jak z kumplem jest w stanie jakoś odrobić; zadośćuczynić ?
Jesli nie, zostaje Ci wyrównanie rachunków;
Może trochę lepiej się poczujesz, ale ważniejsze, żeby facet to poczuł; zobaczy jak to jest z drugiej strony; bo jego to nie bolało; nie widział problemu;
Ryzykujesz, że tego nie zniesie, nawet telefonów do Ciebie od innych facetów i Twojej egzaltacji; udawanej czy nie, nie istotne; Jest Ciebie pewien na 100%;
Trochę trwało zanim się dotarliśmy, ale wydawało mi się, że się udało.
Zawsze różniliśmy się z mężem temperamentem seksualnym, ale od jakiegoś czasu ma do mnie o to wielkie pretensje, zarzuca mi mianowicie, że za rzadko się kochamy (3 razy w tygodniu) oraz, że często to robię bez większego zaangażowania. pewnie poniekąd ma rację, ale nigdy nie ukrywałam, że nie mam aż tak dużych potrzeb, co zresztą sam przyznał, przyznał też to, że trochę mu to przeszkadzało... najgorsze jest to, że poza seksem bardzo dobrze się rozumiemy i wydaje mi się, ze on nadal mnie kocha. Przyznaję, ze kiepsko okazuję uczucia, jestem raczej chłodna... Nie mam zbyt wielkiej potrzeby przytulania i pieszczot.
I odpowiadam: najpierw, Ramirez, to mężczyzna musi sprawić, by nam się chciało chcieć!
To wam jest łatwiej pobudzić wasze zmysły, to wy częściej, jeśli nie ciągle, myślicie o seksie, to wy nie musicie mieć całej tej otoczki, aury, romantyzmu, poczucia bezpieczeństwa... To, do cholery, Ramirez, przestań traktować kobietę przedmiotowo i spychać ją do parteru!!!
Dla żadnej kobiety nie będzie przyjemnością odstawianie pańszczyzny i występowanie w roli maszyny ssąco-tłoczącej!
Mam tylko wielką prośbę, by ten męski szowinista zamilkł na zawsze.
Cóż, podobno loda robię doskonale, jak się poznaliśmy mąż był po prostu zachwycony moimi umiejętnościami w tej dziedzinie, nadal bardzo często się w ten sposób bawimy, nie mam przed tym żadnych oporów.
Co do czasu naszego seksu, to tak teraz już mi to wystarczy, z naciskiem na teraz. Na początku było mi trudno, bardzo rzadko szczytowałam, czasem coś o tym wspominałam, ale nie robiłam z tego wielkiej afery, bo tak jak już pisałam dla mnie seks nie jest na pierwszym miejscu w związku.
Po jakimś czasie jednak nauczyłam się tak kontrolować swoje ciało, że najczęściej udaje mi się dojść. Pisząc ponadto o 10-15 min byłam trochę rozgoryczona, ale faktycznie czasem tak to wygląda, że mamy tylko tyle czasu, praca, dzieci itp, ale wtedy staramy się, aby chociaż pozycja była ciekawsza, lub zrobić to w nietypowym miejscu. Jak mamy więcej luzu, czyli właściwie tylko w weekendy, wtedy oczywiście, że stosujemy grę wstępną. To tyle gwoli wyjaśnienia.
Teraz już się stara, ale nie wygląda to tak, jak bym chciała. Cóż zobaczymy; te jego starania mają tylko poprawić mój paskudny stan psychiki, bo na decyzję to raczej nie wpłyną, chociaż gdyby się w ogóle nie starał, to już nie byłoby o czym rozmawiać.
Miałam gorszy dzień, prawie ciągle myślałam o tym wszystkim, poszłam więc mu trochę podogadywać i co się dowiedziałam, że tak naprawdę to chodzi również o mój wygląd!
faceci nadal mnie podrywają, zawsze miałam kobiecą sylwetkę i atrakcyjną młodą twarz. I to na pewno się trochę zmieniło, ale nie jakoś okrutnie. najgorsze w tym wszystkim jest to, że te dziwy, z którymi chciał się spotkać, pomimo iż ich zdjęcia były profesjonalnie zrobione i półprofesjoanlnie obrobione, to wcale nie miały lepszej sylwetki ode mnie, a jedna to może i gorszą!
No i nie wiem jak z ich twarzami, ale to podobno jest bez znaczenia
... zresztą zawsze mnie bardzo kochał, ale czy to wystarczy. po jego wczorajszym bezczelnym stwierdzeniu postanowiłam wycofać się zupełnie z walki o nas.
Poczułam się ogromnie dotknięta tym, że dla niego ważniejszy jest mój wygląd i to że się zmienił przez ostatnie 10 lat (no coś podobnego!) niż cała reszta, która nas łączyła.
Uprzedzam pytanie, czy dbam o siebie. Odpowiem tak dbam, nie tak przesadnie jak dbałam kiedyś, kiedy złamany paznokieć psuł mi całą stylizację, gdzie chodziłam na solarium i robiłam tipsy.
pewnie masz rację, tak byłoby najlepiej, ale właśnie nie wiem, czy mam odwagę. jak już pisałam na początku właśnie rozkrecam własny biznes i zajmuje mi to dużo czasu, nie wiem, jak więc dam radę to robić, opiekować się dziećmi i jeszcze męczyć z rozwodem.
Ale też nie mam zamiaru poświęcać szacunku do siebie i szczęścia dla dobra dzieci. Tym bardziej, że to nie będzie wcale dla nich dobre, gdy będę smutna i nieszczęśliwa.
...niestety z każdym dniem widzę, że szansa zamiast rosnąć, to maleje.
zapraszam więc dobrego informatyka/hakera, który to dla mnie zrobi, jak nic nie znajdzie, to ruszam dalej w drogę z nim, jeżeli jednak się okaże że coś tam było, to wtedy nie ma już po co wracać. Po prostu go spakuję i won.
"Istnieje gdzieś podobno
Niedany nam świat,
Gdzie kochać wszyscy mogą,
Gdzie płacze się z radości.
Tęsknoty się spełniają
Raz na sto lat,
Zgubieni powracają,
Nie wstydząc się czułości...
Mów, gdzie to jest!"
Podsumujmy co wiemy. Seks był, w dni powszednie na chybcika, choć to noc i po co się śpieszyć do snu, w weekendy niby dłuższy. Kilkuminutowy, ale i godzinny. Lodzik mistrzowski. Pozycje zmieniane. To dlaczego zostałem męskim szowinistą?
Mąż w domu dostosował się do DECYZJI żony. Protestował, że chciałby więcej seksu i takie tam, ale co on głupi miał do gadania w tym związku. Nic. Ważne że kochał, i był ktoś, kto tę miłość mógł przyjmować, choć de facto miał go głęboko w D, razem z jego potrzebami.
Teraz urażone EGO nie radzi sobie z faktem, że kobiecość żony została porównana z... dziwkami. I że niby szło o wygląd. Guzik... kobita poszła podokuczać, poznęcać się - to mąż co miał powiedzieć? Że chciał iść na normalny seks? Albo po to, czego nie dostaje w domu?! Po takim tekście - każdy facet wie, że już w życiu nie dostałby szansy na seks. A z tym wyglądem to się może sprawa załagodzi jakoś...
No bo z jakiej racji, mąż mógłby chcieć normalnego seksu?! Ano, drogie panie - jak się męża non stop karmi wyłącznie szpinakiem, to gdy taki jeden z drugim ma szansę zjeść na mieście chińszczyznę - to korzysta. Żonie nie powie, bo się jeszcze śmiertelnie obrazi, i nawet szpinak się skończy
Dobrze, że Piekielna wybiera się do seksuologa. To jest ten właściwy kierunek, by zacząć terapię. Ale by coś naprawiać, trzeba zrozumieć, na przykład motywację.
Bo jeżeli, zakładamy hipotetycznie, zaangażowanie żony w łóżku było porównywalne do zaangażowania łopaty do odśnieżania w garażu - to trudno, by nie marzyć o odmianie. Jest taka książka pt.: "Czarodziejki" Ewy Egejskiej - pisana przez prostytutki, taki przewodnik po podłym zawodzie.
Cytat
Wbrew pozorom, książka ta nie ma nic wspólnego z pornografią. Ukazuje kruchość i zarazem siłę psychiczną kobiet, których życie oburza niejedną tak zwaną przyzwoitą kobietę. Odcinając się od tego środowiska, spycha się w zakamarki świadomości myśl o tym, że małżeństwo bywa niejednokrotnie formą bezpłatnej prostytucji. Brutalna ocena klientów wyrażana przez opisywany tu krąg kobiet może być rozumiana jako mechanizm obronny... W naszej książce - "czarodziejki.com" - podglądacie przez dziurkę od klucza typowy polski burdel, eufemistycznie zwany prywatką. To najczęściej spore mieszkanie w bloku lub kamienicy. Kilka pokojów z wielkimi łóżkami, przytłumionym światłem - często czerwonym lub UV, każdy z choć jedną ścianą obklejoną lustrami. Z kuchnią, w której leży kilka komórkowych telefonów z numerami podanymi na ulotkach i w ogłoszeniach internetowych, gdzie stoi monitor pokazujący obraz z kamery przed wejściem do budynku i sprzed drzwi do "lokalu". To właśnie w kuchni urzęduje telefonistka - szefowa zmiany, prawa ręka alfonsa, właściciela agencji. To tu zwykle siedzą dziewczyny, jeśli akurat nie są "na pokoju" z klientem. Plotkują, żartują, jedzą. To tu można posłuchać najciekawszych rozmów: przed obsłużeniem klienta i już po. Tu wyskakują na fajkę podczas zapłaconej godziny. Tu oszukują i tu płaczą w telefony do swoich chłopaków, tu z nimi zrywają. Tu rozmawiają z rodzicami i rodziną, o tym jak dobrze im się w Warszawie powodzi - na studiach czy w pracy. Do tego właśnie pomieszczenia mamy tę naszą "dziurkę od klucza", tu ustawiłyśmy nasze mikrofony i kamery, które pokażą powszednie życie agencji towarzyskiej. Obnażą napięte do granic wytrzymałości nerwy i emocje, wzloty i upadki, sytuacje śmieszne i tragiczne. Mamy łzy i śmiech, a najczęściej taki śmiech przez łzy. Bardzo gorzki. Podszyty często pogardą do siebie i złością. Z czego zwykle nie chcemy sobie zdawać sprawy. Jesteśmy tu boleśnie szczere, bezpośrednie, pokazujemy świat seksu przez krzywe zwierciadło - seksu traktowanego instrumentalnie, odruchowo, bez szacunku i z wyższością, często z niechęcią i nienawiścią. Książka napisana została przez nas, prostytutki. Zaczynało się skromnie: od zbiorku nagranych i spisanych anegdot. Później doszło parę życiorysów, po kolejnych czytaniach postanowiłyśmy temat pogłębić, przekazać czytelnikom parę wartości uniwersalnych, ale widzianych z pozycji sprzedajnych kobiet, "czarujących" swych klientów. Stwarzających im namiastkę uczuć i emocji, mamiących seksem, zaspokajających najskrytsze marzenia, niemających nic do ukrycia. Będących partnerkami, przyjaciółkami, powierniczkami. Czarodziejkami. No oczywiście za pieniądze... My w zamian udajemy zachwyt i miłość, nawet na widok śmiesznie okrągłego brzuszka, wałków tłuszczyku, kiepskiego wzwodu i marnej fizycznej kondycji. Wyrażamy zainteresowanie ich problemami z żoną i kochanką, kłopotami z dziećmi oraz doceniamy wszystkie efekty ich pracy. Okręcamy ich sobie umiejętnie wokół zadbanych, upstrzonych tipsami palców.... No i wreszcie idziesz do tego piekła i strasznych w wyobrażeniach prostytutek... A tam, na miejscu w agencji, zastajesz opiekuńczą atmosferę i spotykasz całkiem normalne dziewczyny! Takie jak ty: ładne i brzydsze, twarde albo dużo bardziej od ciebie wrażliwe! Wychodzą do kolejnego klienta, wracają od następnych, śmieją się i żartują z nich, opowiadają o ich zakłopotaniu, schizach, ułomnościach, przypadłościach i namiętnościach, a czasami i o tym, jaki właśnie klient był super i jaki z nim miały orgazm. ... Ciut speszeni faceci mają wolną reakcję i najczęściej nie oponują, kiedy zwabiona przyjaźnie brzmiącym hasłem wyjdziesz na pokój do "fajnego" klienta i nagle się wycofasz - instynktownie. Później od dziewczyny, która z nim poszła, dowiadujesz się na ile twoje obawy się spełniły. Korygujesz swoją opinię, swój jego ogląd. Patrzysz, uczysz się, nabierasz pewności siebie i utwardzasz skórę: przecież po takim dniu masz już doświadczenia oparte na parunastu klientach! To tyle, co przeciętna kobieta miewa partnerów w swoim życiu! Wiesz już ilu z nich spodobało ci się, z iloma mogłaś mieć niezłe randki i seks, ilu z nich łatwo dało się dziewczynie zbajerować, ilu nawet nie chciało uprawiać seksu, tylko szukało okładu z młodego ciała, kobiecego ciepła i zrozumienia... Wszystko jeszcze przed tobą: płacz, poniżenia, obtarcia, ciąże, dramaty.... Niezależnie od warstwy emocjonalnej, zaczynasz myśleć o nich i na nich patrzeć wyłącznie jak na pieniądze. Nawet o najprzystojniejszych z nich. Jak na zwykły dochód i zwykłą pracę.... Czy facet poradziłby sobie z taką sytuacją? Z tłustymi, starymi, zrzędzącymi i śmierdzącymi babami? Chyba miałby ogromne trudności. ... Pamiętając o kasie, o oszczędzaniu ci pki i duszy, czarujemy w sumie klientów na całego. Według starej, niestety nie zawsze praktykowanej zasady: nasz klient, nasz pan! Bo ten klient - w odróżnieniu od innych branż - płaci nie za sam towar, nie tylko za usługę, ale często za złudzenia. Za marzenia, za dawane mu, dzielone z nim emocje. Za obiecanki wykonalności najskrytszych marzeń. Nawet jeśli nigdy nie będą one zrealizowane! Często wystarczy przytaknięcie, że bardzo o czymś marzysz i tego pragniesz, pikantne opisanie szczegółów z tego co robiłaś, rozważanie, że zrealizujesz coś na sam koniec randki (niestety przerywa wam koleżanka pukaniem w drzwi, oznaczającym, że czas majtki włożyć), albo na następnej randce, bo "dziś Misiu czasu nam nie wystarczyło, ale może zostaniesz na kolejną godzinkę?". A Misiek zwykle ma w kieszeni określoną kwotę, żeby w agencji za bardzo nie popłynąć, albo długo ciułał na tę wymarzoną godzinę i po prostu nie stać już go na realizację pragnień będących tuż, za szybą, prawie dostępnych... I nawet nie zdaje sobie sprawy, że jako partnerkę ma profesjonalistkę nie tylko od seksu, ale i od psychologii i emocji, bodźcowania, technik PR i sprzedaży, ale czarodziejkę korzystającą też z lepszych narzędzi niż niejedna zawodowa aktorka... Bo dziewczyny z agencji to po prostu czarodziejki. Ty, jeśli jesteś Casanovą w średnim wieku, miałeś w życiu z 50 kobiet. A my zaliczamy nawet po 100 mężczyzn miesięcznie... Różnica doświadczeń daje nieuchronność nierównej pomiędzy nami relacji. I dobrze. Bo ty płacisz i wymagasz. Najczęściej zarabiamy miesięcznie sporo więcej niż ty, ale za to wiemy jak cię zaspokoić, oczarować, omamić. Zwykle nie tylko czarujemy samego klienta, ale musimy zaczarować całą sytuację, żeby była dla niego cudowna, a dla nas strawna. Gdy ty próbujesz swoimi opowieściami dobrze nam się sprzedać, zaimponować, pokazać męską siłę i władzę, my robiąc maślane oczy w milczeniu i zachwycie patrząc na twoją poczerwieniałą twarz i zwiędłe ciało, odnotowujemy każde mijające 5 minut. Ty mówisz o niesatysfakcjonującym związku z żoną, o dzieciach, a my myślimy o jutrzejszych zakupach, o wieczorowych zajęciach w liceum czy na studiach w weekend. Ty zachwycasz się trwającą pozycją 69 czy ostrym bzykankiem od tyłu, a ja rozważam wczorajszą kłótnię z dziewczynami i planuję sobie jutro. I nagle mnie zamyśloną do rzeczywistości przywraca twój głos: co tak rozkosznie pojękujesz, przecież już wyszedłem i nic nie robię! I mą reputację świetnej kochanki ratuje tylko doświadczenie: ach, bo tak mi z tobą było cudnie, kochanie... Często zdarza się, że zaczynasz nienawidzić facetów, że trudno ci się zmusić do kolejnego wyjścia do klienta, że uciekasz z pracy, albo przestajesz do niej przychodzić. Nienawistnie gapisz się na samców paradujących ulicami... Rodzą się w tobie mściwe żądze...
.
Wypada podsumować, co daje mężczyźnie wizyta w agencji, gdy ma żonę. Daje oczarowanie, zachwyt, wysłuchanie, brak wymaganej gry wstępnej przy odwróceniu ról. A nie żaden wygląd!!! :szoook
Jak mamy w łóżku żonę EGOISTKĘ, to prędzej czy później, taki facet trafia do agencji. Po czary, bo seks to ma w domu, a tam kupuje BLISKOŚĆ, z której go żona okradła, zamieniając w seksualnego żebraka, z wiecznym często fochem i pretensjami. Po ZAANGAŻOWANIE - by choć raz nic on nie musiał robić. Po ZACHWYT w oczach, i nie ważne, że to kłamstwo.
A kobiety wszystko to otrzymują od mężczyzn od rana do rana, więc nie potrzebne im burdele! Ha ha ha!
Aleś to wszystko uprościł, Ramirez! Na własne potrzeby!
Pierdoleenie, jakiego dawno nie usłyszałam! Zaraz, zaraz, chyba nigdy!
:_jezyk:_jezyk:_jezyk
Avenious napisał/a:
A kobiety wszystko to otrzymują od mężczyzn od rana do rana, więc nie potrzebne im burdele! Ha ha ha!
Aleś to wszystko uprościł, Ramirez! Na własne potrzeby!
Kochana Avenious, nie na potrzeby własne, ale dla Piekielnej - bo przeżywa straszliwy i poważny dramat wynikający ze swojego odkrycia - mąż raptem miał chęć na prostytutkę, a to zbrodnia godna rozwodu.
Dopiero u seksuologa wyjdzie, dlaczego chciał tam się udać, jaki deficyt w związku chciał tam uzupełnić - bo rzadko o sam seks chodzi, gdy seks jest z żoną.
Większym dramatem tego związku jest fakt, że... Piekielna nie kocha męża - jest z nim, bo kocha jego zaangażowanie, to że on jest (samotnej matce z biznesem będzie gorzej) i że opiekuje się on rodziną i dziećmi.
Znalezienie odpowiedzi na to pytanie powinno być priorytetem dla Piekielnej - a nie wymyślanie sobie bajek, że jest starsza, że przytyła, że wygląd i inne bzdury... Jakoś trzeba wytłumaczyć, a najlepiej wcale, bo już mamy winnego - to mąż, bo chciał sięgnąć po coś, czego od dawna nie miał w domu.
Sama napisała w swojej opowieści, że ignorowała to, jak głośno mąż się na sprawy seksu skarżył. Skarżył się - i co? Musiało być tak, jak Piekielna chce - żadnego poświęcenia, najwyżej z łaski.
Cud, że nie wpadł w alkoholizm. Bo u mężczyzn to jest tak, że gdy seks jest reglamentowany, to pojawia się fizyczny bardzo bolesny gdy rozbudzony, dramat naszej cielesności, który jest dość uciążliwy dla życia - w sumie jako dziewczyna, wyobraź sobie, że musisz funkcjonować z non stop wczepionym kłami bulterierem w swoje wargi sromowe i z takim bólem musisz funkcjonować, nawet gdy masz żonę. Gorzej, gdy ignorantkę!
Gdy dochodzi do braku seksu, mężczyzna sięga najpierw po piwo. Piwo ma silny wpływ na obniżenie płodności męskiej, zakłóca całą męską gospodarkę hormonalną, więc taki delikwent jeden z drugim na drodze doświadczenia wie, że musi się nachlać, skoro nie ma seksu.
Zaczyna się od jednego piwa, potem kilku - wtedy doświadcza, że to przynosi ulgę, a za chwilę pojawia się uzależnienie - bo fajnie jest sobie wypić dla relaksu, i by ten przeklęty bulterier poszedł już w cholerę... Piwo jest gorzkie, niesmaczne - a jak dobrze się sprzedaje. I uzależnia. A potem wóda. I aż tak mocno nie chce się kobiety, i aż tak mocno nie boli.
Oczywiście, problem uzależnienia dotyka nie wszystkich mężczyzn - to również kwestia charakteru. Słaby charakter męski przestaje imponować kobiecie, więc ta przestaje być zainteresowana częstym seksem z nim, to rodzi i jej, i jego frustrację, sięga więc po alkohol, potem już uzależnia się - widzi, jak nisko upadł, frustracja się pogłębia, seks coraz rzadszy, więc... morale alkoholika to żadne morale, więc on sobie idzie do burdelu by się rozładować, on tam raczej nie szuka bliskości, to jest już jego orbita upadku.
To również kwesta tego, czy ten samiec jest prymitywny czy nie. Prymityw nie myśli, że robi tym krzywdę nie tylko sobie, ale i żonie, i dzieciom - mocno rozdmuchane EGO jemu mówi, że ma sobie robić zawsze dobrze, bo skoro nie on ma sobie robić dobrze, to nikt inny mu nie dostarczy żadnych pozytywnych emocji i wrażeń.
A żona już dawno na niego się obraziła - kto chciałby na bliski kontakt z pijusem?!
Zero seksu, wieczny foch, niezadowolenie - więc zanika BLISKOŚĆ. Na dialog nie ma miejsca, jest tylko jej monolog. Taki związek idzie ku katastrofie.
Napisałaś, że kobietom nie potrzebne są burdele, bo wszystko otrzymują od mężczyzn. Tu jak widać na zetce, deficyt doznawany ze strony mężów, realizują bardziej "higienicznie", przez zdrady, romanse w pracy, telefoniczne, portale społecznościowe, randkowe, itp.
Są pozbawione tych pozytywnych emocji jakie wnosił kiedyś związek, jest codzienność, więc... szukają emocji poza domem, bowiem nie ma dla nich emocjonalnych przybytków typu puff, gdzie emocje mogą kupić sobie na godzinę... O, przepraszam.... są. Nazywają się galerie handlowe, gdzie można poprzymierzać ciuchy, poczuć się lepiej, kupić sobie ciuch czy buty na poprawę... emocji To trochę inna forma uzupełniania deficytów poza domem, mniej szkodliwa - drenuje podobnie portfel, ale... przynajmniej szafa pełna.
Przyczyną tej tragedii Piekielnej jest... brak komunikacji w związku, ona decydowała o seksie, a raczej o jego braku, mąż pantoflarz, podporządkował się, zaakceptował brak seksu w ilości jaka jest niezbędna dla każdego zdrowego mężczyzny, przez jej egoizm - każdego dnia dokonywała jego mentalnej kastracji. Życie podziemne mężczyzny - miało mu ten brak uzupełnić, dać odpowiedź, czy jeszcze jest mężczyzną, ale się rypło... Egoistka urażona płacze, on przeprasza, ona oblicza, czy opłaca jej się rozstanie, bo przecież go nie kocha. Jak śmiał mieć ochotę na chińską kuchnię na mieście, skoro 3 x w tygodniu dostaje szpinak!?
Jakbyś miała kota czy psa, to jeść by dostawał też tylko 3 razy w tygodniu?! Jaką opinię byś miała o kimś takim, kto tak traktowałby zwierzaka?
Upraszczam? Tak - czasami konieczne, by znaleźć właściwe odpowiedzi na postawione pytania.
Pomijając jakąś kasiastą i mało zaradną czy atrakcyjną grupę kobiet, które za kilka chwil facetom płacą, to tak, kobietom nie potrzebne są burdele, bo mają zupełnie inne priorytety życiowe;
Większość nawet z nich nie zdaje sobie sprawy do czego dąży i jak to z boku wygląda, bo to są instynkty;
Takiego faceta za opłatą kręcąc tyłkiem nie otumanią, nie uzyskają nad nim władzy i nie wyciągną od niego wszystkich jego zasobów. Taki się nie zakocha, nie weźmie ślubu, nie przepisze chałupy itd..; Dla kobiet seks jest narzędziem do pozyskania i utrzymania faceta, to po co im burdele ?
I jeszcze jedno, o czym kobieta w życiu nie pomyśli. Facet wybierajac panie do towarzystwa wybrał najniższe koszty ogólne. Kochankę mógłby pewnie mieć na pstryknięcie, ale to ryzyko. Wszyscy wiemy, że za ten "darmowy" seks płaci się najwiecej, zwłaszcza jak się facet zakocha, często przez całe życie, gdzie ostateczna cena poznawana jest często dopiero przy rozstaniu. Facet nie jest głupi; nie chciał być upolowany przez następną, problemów nie szukał.
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Witaj Piekielna,
Wcale się nie dziwię Twojej postawie. Lęk, jak poukładać życie po rozstaniu, jest tu determinantem. Zadecydowałaś, że mniejsze koszty emocjonalne poniesiesz idąc na terapię, niż rozwodząc się i dzieląc dziećmi, domem, majątkiem, psem, rybkami...
Pewnie zrobiłabym to samo, będąc Tobą. Za dużo do stracenia...dzieci małe... ...mężczyzna potrzebny w domu, w rodzinie...
A, czy Tobie? Czas pokaże...
Nie odchodź stąd...trzymam kciuki, tak naprawdę, tylko za Ciebie ,
byś nie cierpiała więcej z jego powodu...
:cacy
I, jeszcze, krótko do Ramireza; tak mi przypasował J.Słowacki:
"A sąd zostawię wiekom. - Bądź zdrów, wieszczu!
Tobą się kończy ta pieśń, dawny boże.
Obmyłem twój laur w słów ognistych deszczu
I pokazałem, że na twojej korze
Pęknięcie serca znać - a w liści dreszczu
Widać, że ci coś próchno duszy porze.
Bądź zdrów! - A tak się żegnają nie wrogi,
Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych-Bogi."
:niemoc
Moje posągi dwa od słońca złote!
Me szyki w trawach tonące i ziołach!
Tu Malczewskiego trzeba mieć tęsknotę,
Tęsknotę, co jest w ludziach pół-aniołach;
Tu trzeba śpiewać, a ja baśni plotę,
Bo kiedy grzebię w Ojczyzny popiołach,
A potem ręce znów na harfie kładnę,
Wstają mi z grobu mary, takie ładne!
Takie przejrzyste! Świeże! Żywe! Młode!
Że po nich płakać nie umiałbym szczerze,
Lecz z nimi taniec po dolinach wiodę,
A każda, co chce, z mego serca bierze:
Sonet, tragedią, legendę lub odę -
To wszystko, co mam, co kocham, w co wierzę.
W co wierzę... Tu mię spytasz, czytelniku:
"W co?..." Jeśli powiem - będzie wiele krzyku...
:niemoc
Wiecie co nie będę już tu w ogóle zaglądać, nienawidzę bowiem jak ktoś (czyt SRamirez) wie lepiej co ja i mój mąż czujemy niż my sami. Kuźwa chłopie sypiasz w naszej szafie, czy pod łóżkiem czy co? Tobie też radzę iść do specjalisty, i to do psychiatry, bo beret masz tak poryty, że wszystkie mohery Rydzyka to przy Tobie super mądrzy, normalni i rozsądni ludzie. Takimi tekstami pewnie sobie coś rekompensujesz, nie wiem co, impotencję, rogi, czy może to, że wujek w dzieciństwie za bardzo Cię kochał. Jest mi Cię nawet żal, bo jesteś bardzo chorym i poranionym człowiekiem,; bo jak inaczej tłumaczyć wylewanie tyle jadu na kogoś obcego, kogo w ogóle nie znasz i kto nic Ci osobiście nie zrobił, na kogoś kto przyszedł tu szukać pomocy i rady. Ale fakt, w jednym mi pomogłeś, uświadomiłam sobie, że jednak mogłam trafić gorzej, np na takiego złamasa jak TY. Proszę o zamknięcie wątku, ja już tu nie zajrzę. Tym, którzy starali się bardzo dziękuję, a Tobie SRamirez: ch... w du...ę, bo widać, że Ci czegoś bardzo brakuje.
Piekielna napisał/a:
Wiecie co nie będę już tu w ogóle zaglądać, nienawidzę bowiem jak ktoś (czyt. SRamirez) wie lepiej co ja i mój mąż czujemy, niż my sami. Kuźwa chłopie sypiasz w naszej szafie, czy pod łóżkiem, czy co? Tobie też radzę iść do specjalisty, i to do psychiatry, bo beret masz tak poryty, że wszystkie mohery Rydzyka to przy Tobie super mądrzy, normalni i rozsądni ludzie. Takimi tekstami pewnie sobie coś rekompensujesz, nie wiem co, impotencję, rogi, czy może to, że wujek w dzieciństwie za bardzo Cię kochał. Jest mi Cię nawet żal, bo jesteś bardzo chorym i poranionym człowiekiem, bo jak inaczej tłumaczyć wylewanie tyle jadu na kogoś obcego, kogo w ogóle nie znasz i kto nic Ci osobiście nie zrobił, na kogoś kto przyszedł tu szukać pomocy i rady. Ale fakt, w jednym mi pomogłeś, uświadomiłam sobie, że jednak mogłam trafić gorzej, np na takiego złamasa jak TY. Proszę o zamknięcie wątku, ja już tu nie zajrzę. Tym, którzy starali się bardzo dziękuję, a Tobie SRamirez: ch... w du...ę, bo widać, że Ci czegoś bardzo brakuje.
Królowa została zdetronizowana, posłaniec musiał być zabity, bo przynosi wieści zupełnie niezgodne z polityczną linią partii i oczekiwaniami...
Jak bardzo chcemy być w życiu okłamywani? Bardzo.
A za 3 miesiące po terapii u seksuologa... wow, nie wiedziałam... że mąż ma potrzeby seksualne, ale i szuka zrozumienia, bliskości, ciepła, zaangażowania. Powinien ich nie mieć!?
Trudno - widocznie droga na skróty do zrozumienia istoty problemu tego związku nie jest tą właściwą... a stawianie hipotez mogących ku temu naprowadzić - zbrodnią mowy nienawiści.
:cacy
Piekielna, nie ma się co...pieklić
Oni, jak widać, inaczej postrzegają "te" sprawy.
Najlepszym wyjściem jest trzymać się od nich z daleka
I, dlatego jest "coś" takiego jak zakochanie, czyli pomieszanie zmysłów, bo, inaczej, gatunek ludzki by wyginął...
Podstępna matka natura zaciera ręce- norma wykonana!
A ty się później, człowieku, martw...
:niemoc
Jak nie chcesz tutaj, to napisz kiedyś na priv, jak Ci się układa...
Pozdrawiam i...nie poddawaj się! Jak coś nie tak, to już wiesz, co robić...
:tak_trzymaj
Post doklejony:
Piekielna, zrób dzieciom pączki
Ja właśnie robię i mam ten komfort, że żaden palant mi nie zarzuci, że mi pójdą w dupę!
Z pozdrowieniami dla tych z obleśnymi brzuszyskami, a co się mają za playboyów!
Wypada podsumować, co daje mężczyźnie wizyta w agencji, gdy ma żonę. Daje oczarowanie, zachwyt, wysłuchanie, brak wymaganej gry wstępnej przy odwróceniu ról.
Ramirez a ty często bywasz w agencjach ? znasz to z autopsji ? prostytutka daje zachwyt ? pieje nad tobą z zachwytu czy nad kasą którą tam zostawisz? brak wymaganej gry wstępnej - no tak dostawać to lubisz, zachwytu chcesz a kuźwa w zamian to nic nie chcesz dać? wysłuchanie o czym jej opowiadasz w czasie rypanka ? że szef ci premię obciął ? ty do psychologa idźa nie do agencji, taniej będzie, na nfz za darmo
Cytat
Jak mamy w łóżku żonę EGOISTKĘ, to prędzej czy później, taki facet trafia do agencji
a jak mamy w domu lenia takiego jak ty, któremu się nie chce rozbudzić żony tylko leży i czeka na loda, to sory prędzej czy później takiemu leniowi rogi wyrosną wielkie jak ... i dobrze mu ... nie umiał rozbudzić żony to sobie poszukała pełnokrwistego ogiera, po co jej taki fajfus
Ramirez, przestań ty czytać te bzdurne książki o modliszkach i innych czarnych wdowach, zacznij żyć, normalnie, nie szukaj winy w innych, poszukaj czasem w sobie, idź do baru wyrwij laskę i ciesz się życiem, czas ucieka