Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Mikołaj napisał: "Po trzech tygodniach dostałem odpowiedź i okazało się że nie jestem
biologicznym ojcem "naszego dziecka" " - piękne słowa
ojcem jest ten kto wychował, a nie ten co spłodził
pozdrawiam i niezależnie od dalszego rozwoju wypadków i twojej decyzji życzę powodzenia
nestor napisał/a:ojcem jest ten kto wychował, a nie ten co spłodził
moja żona non stop mi tą formułkę powtarza (pewnie jak większość kobiet a już napewno kobiet które są w identycznej sytuacji) ale ciekawe czy też taka by była tolerancyjna gdybym to ja miał dziecko z kochanką i chciał je wychować z żoną, raczej wątpię.
Najgorsze jest to że nie ufam jej i boję się że może kiedyś znowu wda się w romans a co najgorsze zabrałaby dziecko i odeszłaby do innego a niewiem czy bym to przeżył, bo niewiem jak to jest ale każdy sąd rodzinny prędzej przyznałby prawo do opieki na dzieckiem rodzicowi biologicznemu
Mikołaj zacytowałem twoje słowa, nieważne co mówi twoja zona, jak reagowałaby na twoje"dziecko z kochanką", ważne co ty czujesz patrząc na dzieci
pozdrawiam
Mikołaju przechodziłem podobne chwile jak Ty. Walczyłem z romansem żony długo .Zadne sposoby nie pomagały i zbrakło mi sił.Pozwoliłem jej na ten romans.Serce rozlatywało się na kawałki kiedy wracała po nocy z kochankiem. Miesiąc takiego życia i emocje przestały mną targać. Nawet rozmawiamy po przyjacielsku.Opowiada mi o kochanku itp.Powoli planujemy rozwód...
Mikolaju zastanawia mnie jeszcze jeden problem , ktory mi sie nasunał po przeczytaniu twojego posta .Co bedzie jesli to On dowie sie prawdy ? Jesli wtedy bedzie chcial dochodzic swoich praw wobec dziecka ? Wiesz ja tez zostalam zdradzona 2 razy dalam kolejna szanse i poki co nie zaluje .Ale u Ciebie jest problem dziecka .Owszem ti ze nie jestes biologicznym ojcem nie jest zadnym probem jesli oboje z zona do tego powaznie i odpowiedzialnie podejdziecie ale tak jak pisalam wyzej boje sie , ze kiedys to moze sie wydac i wtedy bedziesz cierpial juz nie tylko Ty ale rowniez dziecko .
Wez pogadaj z nia powiedz jej o wszystkich rozsterkach i nie pozwol sobie przerwac rozmowy jej placzem .Powodzenia
cóż ona twierdzi że on się nigdy o tym nie dowie, bo niebyłby dobrym ojcem dla syna...I cały czas powtarza że to ja jestem prawdziwym ojcem dla syna bo ja jego wychowywałem itp.
A co takich poważnych rozmów to były i to nie raz, zawsze niby twierdziła że będzie się mocniej starać ale tych starań jakoś nie odczułem zbyt mocno, na dzień dzisiejszy to ja muszę się "starać" bo ona jest w ciężkim stanie psychicznym po wiadomości o tym że jej kolega jest w szpitalu zakaźnym na coś chory i teraz boi się że ona też może być na coś chora (a że koleś miał bujne życie seksualne zanim ją poznał a nawet jak z nią był co się potem okazało, może mieć obawy co do stanu swojego zdrowia).
Dobrze że przynajmniej dziecko narazie nie odczuwa sytuacji jaka panuje w domu.
Do Katii: nawet jeśli dowie się że jest ojcem, to prawnie nie może nic udowodnić, bez zgody któregokolwiek(przynajmniej jednego) z rodziców na badania. Zresztą nie sądzę, by tacy ludzie chcieli i potrafili wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Do Mikołaja: czy możesz być pewny zerwania, jeśli tak przeżywa jego chorobę?
pozdrawiam
nestor napisał/a:
Do Mikołaja: czy możesz być pewny zerwania, jeśli tak przeżywa jego chorobę?
pozdrawiam
ona przeżywa nie jego chorobę, ale to że ta choroba mogła przenieść się na nią i dlatego to tak panicznie przeżywa. Ale i tak teraz nie mogę być niczego pewny, ale mam nadzieje że tym razem będzie mądrzejsza i nie zrobi czegoś przez co sama będzie później żałowała, bo zdaje sobie sprawę że jej rodzice jak by się o wszystkim dowiedzieli to najnormalniej w świecie by się jej wyrzekli.
Katii38 napisał/a:
Mikolaju zastanawia mnie jeszcze jeden problem , ktory mi sie nasunał po przeczytaniu twojego posta .Co bedzie jesli to On dowie sie prawdy ? Jesli wtedy bedzie chcial dochodzic swoich praw wobec dziecka ?
Kodeks rodzinny i opiekuńczy wyklucza po upływie 6 miesięcy od dnia urodzenia dziecka możliwość występowania z powództwem o zaprzeczenie ojcostwa.
Skutek jest taki, że bez względu jak zachowa się żona, Mikołaj i kochanek - tak czy siak ojcem prawnym będzie Mikołaj z prawnymi konsekwencjami zarówno co do władzy rodzicielskiej jak i obowiązku alimentacji.
Problem może wyniknąć wtedy - gdy żona zwiąże się z kochankiem, rozwiedzie się Mikołajem, jej Sąd powierzy władzę rodzicielską nad dzieckiem, a rola Mikołaja ograniczy się do sponsorowania dziecka, dziecka któremu urocza mamusia powie kto jest faktycznym ojcem. Wtedy tylko Mikołaju płacz i zgrzytanie zębami.
Edytowane przez triglav1965 dnia 27.11.2008 13:02:34
Mikołaju, zastanawiam sie jaki sens ma Wasz związek ? Z Twoich postów nie wyczytałam czego oczekujesz od żony (czy wogóle warto czegoś oczekiwać). Piszesz o badaniach, które ma zrobić żona, i to jest dla mnie jasne, ale piszesz też, że masz do niej obrzydzenie, więc nie bardzo rozumiem po co chcesz z nią być. Z Twojego opisu można by wywnioskować, że Twoja małżonka to POTWÓR, więc po jaką cholerę z nią jesteś. Jeżeli jest tak w rzeczywistości jak piszesz to nie ma tu co ratować, bo ten związek z góry skazany jest na porażkę. Chcesz z nią być tylko dla dziecka ? Teraz może obrażę wszystkich zdradzonych, ale wydaje mi się, że rzadko do romansu dochodzi tylko z powodu chęci spróbowania z czystej zachcianki. Ja występuje po tej drugiej stronie czyli zdradzającej, czuję ogromny żal do siebie, natomiast też wiem, że przez wiele lat walczyłam o odrobinę zainteresowania ze strony mojego partnera, rozmawiałam, prosiłam pisałam wszystko było bez odzewu, zresztą nieważne nie mówimy tu o mojej historii. Niemniej jednak uważam, że jeżeli jasno nie okreslicie reguł dalszego Waszego związku to chyba nie warto się męczyć.
anika napisał/a:
Mikołaju, zastanawiam sie jaki sens ma Wasz związek ? Z Twoich postów nie wyczytałam czego oczekujesz od żony (czy wogóle warto czegoś oczekiwać). Piszesz o badaniach, które ma zrobić żona, i to jest dla mnie jasne, ale piszesz też, że masz do niej obrzydzenie, więc nie bardzo rozumiem po co chcesz z nią być. Z Twojego opisu można by wywnioskować, że Twoja małżonka to POTWÓR, więc po jaką cholerę z nią jesteś. Jeżeli jest tak w rzeczywistości jak piszesz to nie ma tu co ratować, bo ten związek z góry skazany jest na porażkę. Chcesz z nią być tylko dla dziecka ? Teraz może obrażę wszystkich zdradzonych, ale wydaje mi się, że rzadko do romansu dochodzi tylko z powodu chęci spróbowania z czystej zachcianki. Ja występuje po tej drugiej stronie czyli zdradzającej, czuję ogromny żal do siebie, natomiast też wiem, że przez wiele lat walczyłam o odrobinę zainteresowania ze strony mojego partnera, rozmawiałam, prosiłam pisałam wszystko było bez odzewu, zresztą nieważne nie mówimy tu o mojej historii. Niemniej jednak uważam, że jeżeli jasno nie okreslicie reguł dalszego Waszego związku to chyba nie warto się męczyć.
no to odpowiem Tobie czego od niej oczekuję:
- szczerości
niczego więcej, ja już i tak wystarczająco zrobiłem i robię dla niej po tym wszystkim, chociaż kilka osób które o tym wiedzą mówiły krótko zostaw ją bo szkoda czasu na taką osobę, ale ja mimo to jestem i próbuję bo może w końcu zmądrzeje. czemu chcę z nią być mimo że czuję do niej obrzydzenie?
- bo ją mimo wszystko kocham i chcę z nią być a też ze względu na dziecko! gdybyś była zdradzona i po czasie dowiedziała się ile trwał romans i jakie są konsekwencje wiedziałabyś czemu czuje obrzydzenie... a czemu doszło?
sama powiedziała że podobał jej się i że dużo czasu przebywał z nią w pracy i dzięki temu ją uwiódł, bo ja z mojej strony robiłem wszystko żeby była szczęśliwa, wyjścia do kina, restauracji (nawet wtedy kiedy już było dziecko załatwiało się znajomą czy opiekunkę i się szło), spacery, kwiaty miała wszystko co tylko mogłem jej dać i o nic nie musiała się prosić bo nawet w sprawach domowych jej pomagałem, nawet kiedy dziecko miało kolkę ja wstawałem bardzo często w środku nocy do niego a żonie dawałem pospać, podobnie było jak wracałem z pracy ja do dziecka ona szła się położyć albo gdzieś wyjść teraz wiem że chodziła do niego a po wyjściu wracała i udawała kochającą żonę...
Mikoałj musze ci powiedziec ze jestes przykładem prawie idealnego meza (kazdy ma jakies wady).W moim zwiazku było odwrotnie to ja wszystko robiłam a nie dostawałam nic w zamian,Mam dwoje dzieci sama je karkiłam przwijałam jak były chore to po nocach siedziałam i je pilnowałam.Gotowałam prałam robiłam mu kolacje przy swiecach,przenty wymyslne potraw i tak było zle co bym nie zrobiła .Musiałam sie wyprowadzic nie miałam juz siły z nim mieszkac.Mowiac szczerze zazdroszcze twojej zonie takiego kochajacego mądrze meża.Jesli ja kochasz to walcz o nia .Tzrymam kciuki aga
anika napisał/a:
Mikołaju, zastanawiam sie jaki sens ma Wasz związek ? Z Twoich postów nie wyczytałam czego oczekujesz od żony (czy wogóle warto czegoś oczekiwać). Piszesz o badaniach, które ma zrobić żona, i to jest dla mnie jasne, ale piszesz też, że masz do niej obrzydzenie, więc nie bardzo rozumiem po co chcesz z nią być. Z Twojego opisu można by wywnioskować, że Twoja małżonka to POTWÓR, więc po jaką cholerę z nią jesteś. Jeżeli jest tak w rzeczywistości jak piszesz to nie ma tu co ratować, bo ten związek z góry skazany jest na porażkę. Chcesz z nią być tylko dla dziecka ? Teraz może obrażę wszystkich zdradzonych, ale wydaje mi się, że rzadko do romansu dochodzi tylko z powodu chęci spróbowania z czystej zachcianki. Ja występuje po tej drugiej stronie czyli zdradzającej, czuję ogromny żal do siebie, natomiast też wiem, że przez wiele lat walczyłam o odrobinę zainteresowania ze strony mojego partnera, rozmawiałam, prosiłam pisałam wszystko było bez odzewu, zresztą nieważne nie mówimy tu o mojej historii. Niemniej jednak uważam, że jeżeli jasno nie okreslicie reguł dalszego Waszego związku to chyba nie warto się męczyć.
To ze twoj partner nie wykazywał zainteresowania nie oznacza za nikt zainteresowania w związku nie wykazuje. Zdarza sie ze zdradzająca jest po prostu szmatą. po drugie trzeba było zerwać to chyba nie takie trudne powiedzieć żegnaj skoro partner cie nie kocha, a ty potrzebujesz innych do zabawy. Zwalanie winy na innych za swoją zdradę jest szczytem hipokryzji.
A dla mikołaja powiem żeby nie pchał sie kilka razy w to samo gówno. zdradziła oszukiwała przez 2 lata, ma dziecko nie z tobą, do czegoś się przyznała tylko dlatego że miałeś niezbite dowody, dalej się z nim spotykała i oszukiwała (kto wie czy nie robiła drugiego bękarta) i za przeproszeniem oczekujesz od niej szczerości?
Ja wiem ze ciężko podjąć decyzje sam przez podobne świństwo przechodziłem (chociaż aż tak źle to nie było) ale nie daj z siebie robić ofiary losu. Koleś z którym spała pewnie wie o dziecku - skoro rozmawiali to chyba mu powiedziała ze u was sie nie układa i dlaczego. Że dziecko nie jest twoje (domyślnie -> musi być jego).
w tym roku w "polityce" lub "Newsweeku" był artykuł o nie biologicznych ojcach. Niektóre historie równie tragiczne co twoja, a zdarzały sie i gorsze kiedy to zdradzany mąż o wszystkim sie dowiaduje, decyduje sie dalej wychowywać dziecko i po kilku latach sąd mu je odbiera i przekazuje ojcu biologicznemu. takie rzeczy sie zdarzają i nie bądź naiwny, mogą dotknąć i Ciebie.
połowa osob pisze ze powinieneś "poważnie porozmawiać", a wg mnie tu nie ma o czym rozmawiać. jeżeli dalej będziesz chłopcem do bicia to za parę lat tak dostaniesz w dupe ze sie nie pozbierasz. im dłużej zwlekasz ze słuszną decyzją tym gorzej dla ciebie.
podobnych rad jak Twoje słyszałem już od wielu osób, ba sam zanim to się wydało sądziłem że tak bym postąpił i wyrzucił z domu i skończył związek z nią no ale okazało się że mimo wszystko co teraz do niej czuje to i tak miłość do niej jest silniejsza i postanowiłem dać jej szansę. Dwa tygodnie temu wyjechała do rodziców (na moją prośbę, żebym mógł sobie wszystko w głowie po układać i przy okazji dać jej szansę do zastanowienia się nad wszystkim, po długich rozmowach się zgodziła). Po niespełna tygodniu wróciła mimo że jeszcze miała tam być przez kilka dni i od tamtego dnia zaczęła się jej przemiana, niewiem na ile szczera i jak długo ona potrwa ale jest jakiś plus. Ona wie że to był ostatni raz bo ja się już bawić w kolejne szansy nie będę. Jeżeli chodzi o szczerość nie ufam jej i pewnie długo tak będzie ale to tylko lepiej bo będę mógł sobie tak z boku wszystko obserwować i łatwiej będzie można zakończyć wszystko jeżeli poraz kolejny mnie oszuka, no ale narazie jest dobrze za tydzień wyniki badań dostanie i jeżeli będą pomyślne to będziemy mogli zacząć na nowo coś tam zbudować.
Mikołaju, przeczytałam niezwykle uważnie Twoją opowieść.
Przypadek Twojej żony jest to klasyczna zdrada romantyczna - ona zakochała się w kochanku, a Ty przestałeś się liczyć w jej życiu, byłeś jedynie opiekunem i dostarczycielem pieniędzy.
Świadczy o tym klasyczne unikanie seksu z mężem, przy jednoczesnym kopulowaniu z kochankiem. Pomimo wykrycia zdrady przez Ciebie, w tym także ustalenia kto jest ojcem biologicznym dziecka - Twoja żona nie zamierzała przestać spotykać się z kochankiem, zapewne także wówczas odbywali stosunki seksualne.
Dopiero kiedy w godzinę próby - kiedy zażądałeś od kochanka żeby zabrał sobie wiarołomna żonę, a on ją wyśmiał - zrozumiała, że ulokowała uczucia w niewłaściwym człowieku.
Obawiam się tylko, że Twoja żona jest nadal zakochana w kochanku, tylko że jej miłość została okrutnie zraniona.
Ona jest z Tobą nie z miłości, ale z rozpaczy - jej świat zwalił się na głowę. Ona nie miała wyjścia po odmowie ze strony kochanka - musiała zostać z Tobą, gdyż stanęła by pod pręgierzem opinii rodziny, znajomych - określono by ją jako zwykłą dzi..ę, która puściła się z facetem, zrobiła z nim dziecko a na koniec on kopnął ją w dupę.
Nie wiem czy ona Ciebie pokocha - w każdym razie podjąłeś heroiczną decyzję, być z niewierną żoną ( której uczucia do Ciebie są bardzo wątpliwe ) i wychowywać dziecko, które nie jest Twoim dzieckiem.
Ja do czegoś takiego nie byłabym zdolna. Życzę Ci żebyś nie żałował tej decyzji po latach.
Jak czytam Wasze posty to nic tylko wnioskować- jacy oni dobrzy, jak kochali i się poświęcali (nie mówię tu o wszystkich niemniej jednak o większości). Robili wszystko. To może odpowiedźcie sobie na pytanie DLACZEGO ? ONA lub ON Z D R A D Z I L I. Pewnie, że są ludzie, którzy zrobią to bez powodu i niech ich będzie nawet 50 %. A ta reszta jak myślicie czy aby na pewno jesteście tak kryształowi jak się opisujecie ? A teraz możecie lecieć ze mną na stos
anika napisał/a:
Jak czytam Wasze posty to nic tylko wnioskować- jacy oni dobrzy, jak kochali i się poświęcali (nie mówię tu o wszystkich niemniej jednak o większości). Robili wszystko. To może odpowiedźcie sobie na pytanie DLACZEGO ? ONA lub ON Z D R A D Z I L I. Pewnie, że są ludzie, którzy zrobią to bez powodu i niech ich będzie nawet 50 %. A ta reszta jak myślicie czy aby na pewno jesteście tak kryształowi jak się opisujecie ? A teraz możecie lecieć ze mną na stos
Ten kto zdradził nie ma zasad moralnych.
Jeżeli komuś jest w związku źle, to kolejność powinna być taka:
1. Próba naprawienia związku - terapia, rozmowa z partnerem.
2. W razie braku poprawy stosunków - rozstanie v rozwód
3. Szukanie szczęścia w nowym związku.
Na różnych forach czytam sobie takie posty:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=46529&w=83276887&v=2&s=0 Jesteśmy małżeństwem 4 lata. Nasze małżeństwo jest bardzo udane, on jest kochanym, dobrym mężem. Jest tylko jedno ale.Zawsze byłam ciekawa jak to jest z innym mężczyzną .On jest moim pierwszym. Zdradziłam tylko raz. Jak tylko doszło do zbliżenia, zaraz przerwałam. Nie potrafiłam. Kocham mojego męża. Teraz czuje się strasznie. Nie mogę mu powiedzieć. On mi nigdy nie wybaczy. Zawsze mi to powtarzał. Nie chce rozwodu. Bardzo go kocham a on mnie. To było jednorazowe i strasznie głupie. Teraz nie mogę spać, jeść. Moje życie to koszmar. Czy będę potrafiła sobie wybaczyć?Czy ktoś jest w podobnej sytuacji?
- - - - - - - - - - - -
http://kobieta.wp.pl/f,252,t,183381,forum_viewtopic.html Otoz mam 25 lat, od 8 razem z moim obecnym mezem, po slubie 3 lata. Nasza znajomosc zaczela sie przypadkiem, oboje bylismy jeszcze dzieciakami, zakochalismy sie w sobie, potem bylismy para, nastepnie przyszly zareczyny i slub. W dorosle zycie weszlismy razem, ja zostawilam dla niego cale moje prywatne zycie, wszystko robilismy razem, uczylismy sie wszystkiego od siebie, byly lepsze i gorsze dni, ale zawsze dawalismy rade. Wszyscy wokol brali nas za idealna pare. Nieczego nam nigdy nie brakowalo, bylo nam ze soba bardzo dobrze.
Tak bylo do czasu kiedy nie pojawil sie ten drugi i wywrocil moj spokojny ulozony swiat do gory nogami......Zakrecil mi w glowie do nieprzytomnosci, pojawila sie niesamowita chemia! Poczatkowo myslalam, ze to bedzie niewinny flircik, ze to sie szybko zakonczy, nie mialam zamiaru tego ciagnac, czy sie w to angazowac. Myslalam sobie: glupia jestes, tyle razy bylas zauroczona i zawsze to szybko mijalo, wiec tym razem tez tak bedzie. Niestety, nie minelo http://i.wp.pl/a/f/gif/975/icon_sad.gif Pojawily sie namietne pocalunki, myslenie tylko o sobie, az On sie wreszcie we mnie zakochal, i to na zaboj. Zaczal snuc plany na przyszlosc, pytac co ja czuje. Ja upieralam sie, ze zostaje z mezem, ze mu minie, nie sadzilam ze tez sie zakocham.....
teraz mija pol roku naszej znajomosci i sytuacja jest nadal tak samo beznadziejna http://i.wp.pl/a/f/gif/975/icon_sad.gif
Nie potrafie tego zakonczyc raz na zawsze tak kategorycznie ale nie potrafie tez odejsc od meza..... Czy ktos z was mial moze podobne doswiadczenia? Jak sie wasze historie zakonczyly? Prosze o jakas rade....
Mój staż małżeński jest prawie pełnoletni. Mam 2 wspaniałych synów jednak coś w pewnym momencie się wypaliło, nastąpiła... Wtedy pojawił się ten Drugi kilkanaście lat starszy, potrafiłam z nim rozmawiać o wszystkim a On potrafił słuchać...początkowo były to tylko spotkania przyjacielskie a potem coś zaiskrzyło...dziwne...ale prawdziwe...trwa to już 3 lata...oboje nie potrafimy podjąć słusznej decyzji żeby nikogo nie skrzywdzić chociaż pewnie już to zrobiliśmy...ale po drodze pojawił się jeszcze jeden problem Trzeci...cyrk, prawda??? Od 2 lat żyję w chorym świecie TRÓJKĄT BERMUDZKI a ja zaczęłam dokonywać wyborów analizować wszelkie za i przeciw i... no właśnie odsuwam się od Drugiego z Mężem łączą nas tylko dzieci i wspólne mieszkanie i zastanawiamy się nad rozstaniem a Trzeci...no właśnie powiedział TYLKO JEDNO WAŻNE ZDANIE - "pamiętam jak Cię zobaczyłem po raz pierwszy
(a było to 6 lat temu) cierpliwie czekałem i teraz będę czekał aż będziesz gotowa...
- - - - - - - - - - - - - -
Po ich lekturze dochodzę do wniosku, że bez względu na to jak by się partner tych Pań starał to i tak doszło by do zdrady.
Może zatem nie warto się starać, tylko być zimnym draniem/suką myślącym/ą egoistycznie o sobie i nie inwestującym/ą w związek, skoro i tak dostanie się za dobroć nóż w plecy ?
Edytowane przez triglav1965 dnia 09.12.2008 19:02:04