Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Niech to szlag trafi.Mała jest w okropnym stanie.Dziś od rana płacze mówi o strachu o naszą przyszlość.
Berto, przecież Ty sama ją nakręcasz. Tak jak tutaj na forum wrzucasz emocje wynikającego z ostatniego zachowania Twojego męża, tak samo pewnie robisz w domu z córką. A potem jeszcze przewalasz winę za to na niego. Jak zaczniesz zachowywać się spokojnie, panować nad samą sobą w całej tej sytuacji (wiem, że emocjonalnej, ale do cholery jesteś dorosła, tym bardziej powinnaś panować nad nerwami przez wzgląd na córkę), to to także udzieli się Twojej małej.
Cytat
Boi się a ja nie umiem jej uspokoić.Nie pomagają tłumaczenia że damy radę.Wraca wszystko.Wraca jej ból przearażenie.
Dziecko nie odbiera tylko przez słowa, ale bardziej przez emocje. Jak sama się uspokoisz, to ona też.
Cytat
Żeby zdechł za to co jej zrobił.Za jej ból za jej łzy niech się smaży w piekle.Boże pomóż.
Berto, prawda jest taka, że jesteś w 50% winna jej stanowi. To, że nie potrafisz ogarnąć emocji, dogadać się z tym facetem, to jest faktyczna przyczyna. Ile Ty masz lat do cholery i jak długo będziesz jeszcze to uskuteczniać? Jeśli zależy Ci na córce tak jak piszesz, to nie traktuj jej tak, jak traktujesz. Jak czujesz emocje, których nie potrafisz opanować, to idź do psychologa i tam je wywal, nie w domu. Jak boisz się sytuacji, idź do prawnika i miej z tym spokój, nie nakręcaj się. Córce wytłumacz bez emocji jak jest. Ona ma 11 lat, w tym wieku w szkole uczą fizyki i matematyki, ona zrozumie, ale jej wytłumacz jak jest, nie jak Ty się z tym czujesz. Ona ma lęk naturalny, bo dzieje się coś dotykającego jej poczucia bezpieczeństwa związanego z obojgiem rodziców. A Ty w to jej wkładasz swoje emocje. A najlepsze w tym to, że jeszcze za to własne działanie wieszasz na nim psy. Owszem, on odszedł, ale to Ty ją niszczysz.
Bob miałam nie odpowiadać na twojego posta ale chyba muszę.To co ja piszę w swoich postach to jedno.To jak się zachowuję w domu to zupełni inna para kaloszy.Jak śmiesz mówić że ja jestem winna tej sytuacji jaką ona przeżywa?Czy ty do cholery jesteś z nami w domu? Czy ty jesteś jasnowidzem?Na wszystko masz gotową odpowiedż i receptę.Tu się moj drogi mylisz.Po pierwsze chronię to dziecko nie ryczę przy niej nie oskarżam tatusia.JAK się z nim kłócę to nigdy w jej obecności.Wiesz jaka jestem w domu?Wesoła spontaniczna czasem szalona.Bo taka mam być.Jak mam ochotę ryczeć to wychodzę do sklepu ryczę w pracy zloszczę się w kiblu itd.Do twojej wiadomości chodzę do psychologa chodzimy też razem na terapie .Gdziekowliek trzeba iść po pomoc to idę i ratyje nas.Mówisz że nie mogę się dogadać ze swoim mężem i to moja wina.No to mój drogi mądry panie powiem ci że błagałam swojego męża nawet parę dni temu zeby poszedł z nami na terapię by ratować małą by jakoś mc się dogadać w sprawie naszego dalszego życia.I powiem ci usłyszałam.Nie mam ochoty nie mam czasu nie chce mi się.No to ja się pytam mam stanąć na rzęsach by gp do tego zmusić.Co mam jeszcze zrobić ?Piszesz że wieszam na nim psy.Nie ja powinnam mu podziękować za to że niszczy nas że nie daje pieniedzy że nie pomaga a utrudnia ze opwiada jak fajnie bylo z dziwką nad morzem.No to gt\ratuluję ci jasności twojego umysłu.Mówisz że ja się nakręcam.Pewnie jak zwykle masz racje bo przecież ty wiesz lepiej.Widocznie jesteś ojcem matką żoną mężem w jednej osobie.Nie życzę sobie byś mnie obrażal.Twoje teorie mnie (bo to niestety tylko teorie)rozwalają.Mój drogi jak przeżyjesz pewne rzeczy jak doświadczysz tyle co nie jedno z nas to możesz wiedzieć o czym mówie.Myślę że to forum jest po to by wlaśnie swoje emocje swój ból tu przelać.Jesteś jedyną osobą która w większości neguje wszystko .Ja sie nie boję krytyki czasem dobrze jak ktoś da kopniaka by móc się obudzić ale twoja krytyka jest poprostu raniąca.Znasz mnie ?Znasz moje przeszłe i terażniejsze życie?Pisałeś że on był taki zawsze że to my chcemy go widzieć takimi jakimi nie byli?A skąd ta pewnośc?Skąd wiesz jaki ktoś jest jaki był jakim będzie?Moze mi jeszcze przepowiesz jaka będzie moja przyszłość?Pewnie marna bo zmoimi emocjami z moją nadwrażliwością czeka mnie i moje dzieci marne życie niemal wegetacja.A co do lat to do twojej wiadomości mam 44 lata jestem dużą rozsądną dziewczynką.A emocję?No cóż gdybym była pozbawiona emocji to nie nazywała bym siebie czloweikiem a lalką.Emocje to chyba naturalna rzecz jaką ma w sobie czlowiek.Moze ja swojego męża powinnam wziąć na kolano i dać mu parę klapsów ja ty swojej dziewczynie to wtedy zrozumie/Bo najważniejsze że ja jestem najmądrzejsza ja mam rację i moje musi być na wierzchu.Może przemoc jest najlepszym sposobem na dogadywanie się?Nie oczekuję na twoją odpowiedż.A na przyszłość zastanów się dobrze nad tym co piszesz przynajmniej do mnie.I nie życzę sobie byś mnie obrażał.Nie obrażaj mojej osoby jako matki.Pomimo wszystko pozdrawiam cię
Berto, jak piszesz posty po to, żeby sobie emocje wywalić, to napisz na początku posta taką informację. Zapewniam, że wtedy nie będę komentował. Natomiast ja także jestem człowiekiem, mam swoje emocje i to, co piszesz, a ja potem czytam, to na mnie działa. I potem nóż mi się w kieszeni otwiera.
Znam z Twoich postów Twoje poglądy. Jeśli sprawa dotyczyła by Ciebie, to bym nie napisał słowa, bo jesteś u mnie w szufladce podpisanej "nic nie trafia". Ale opisałaś efekt swoich oddziaływań na małego, bezbronnego człowieka. I do tego sama opisujesz rzeczy, które są za poważne dla 11 dziecka:
Cytat
Dziś od rana płacze mówi o strachu o naszą przyszlość.
A skąd to dziecko wie, że ma się bać o własną przyszłość? Kto się z nim podzielił informacją, że tatuś chce "parę rzeczy" pozabierać?
Cytat
Mówi ze go nieaniwdzi że ma dość.
Za co to dziecko ma tatusia nienawidzić i kto mu powiedział za co?
Berto, za stary jestem na takie historie. Jako dziecko przerabiałem taki wpływ matki zarówno na mnie jak i na moją siostrę. I pamiętam ile po latach było problemu w efekcie takiej "kobiecej niefrasobliwości". Jak chcesz, masz potrzebę, to sobie twórz własną rzeczywistość. Jak masz ochotę robić to na forum, proszę bardzo. Ale uprzedź na początku posta, że to robisz. Ale nie róbmy z siebie nawzajem idiotów, bardzo Cię proszę.
No i znów ci muszę odpowiedzieć.Z calym szacunkiem dla twojej mamy ale jeśli ona postępowała nie tak to nie znaczy że wszyscy postępują w podobny sposób.Nie mam zamiaru robić z kogokolwiek idioty bo po pierwsze nie jestem tu po to by czarować tylko po to by otrzymać konkretną pomoc by się wyżalić gdy jest mi żle.Po drugie czy myślisz że mam ochotę sama siebie oszukiwać jaka ja jestem wspaniała?O nie bo znam swoje niedoskonalości wiem gdzie popelniłam błąd i z tego się rozliczam.To mnie uczy na przyszłość unikanie takich porażek.Co do strachu dziecka o przyszlość to mój drogi nie ja jestem autorem tej informacji że wszystko jemu się należy.To trzeba winić tatusia który sprzedał jej takąwiadomość.Co do nienawiści to dziecko dokładnie wie za co tak go nienawidzi za co sie go boi.To że on sam ja oskarżał o rozpad małzęnstwa że ją tłukł wyzywał że wydzwaniał do dziwki że proponoiwał by zaakceptowała tamto dziecko.Wreszcie za to że wychowuje tamto dziecko a nie ją bo gdy dzwoni tą małą słychać w tle.Więc jak myślisz że ty moja wina że nienawidzi go.Mam jej zabronić prawa do nieanwiści i mówić nie wolno bo to twój wspaniały tatuś.U niej też są emocje jest złosć i kazdy psycholog ci powie że takiej jej prawo że jest w końcu czlowiekiem.Nie mierz wszystkich jedną miarą .Co do szufladki .Czy byłabym w tej szufladce gdybym się zgadzała z tobą?Czy myślisz że masz monopolna mądrość.Jeśli według mnie piszesz rozsądnie a nie uskuteczniasz filozofię to zawsze sie pod tym podpisuję.Wiele twoich postów jest madrych takich które pomagają takich po których mogę powqiedzieć facet ma rację.Ale wiele jest takich po ktorych zaczynam sie zastanawiać o co ci chodzi.Ja mówię o swoich dośwaidczeniach o swoich odczuciach a ty mi mówisz że ja błędne mam te odczucia że sie mylę.No cóż masz do tego prawo i zaprzestałam z toba dyskusji bo chyba nigdy sie nie dogadamy.Mam jasno sprecyzowane poglądy i dla nikogo po to tylko aby mnie nie wsadził do szufladki nie będę swojego zdania zmieniać.Zmieniam je gdy ktoś ma rzeczywiście rację.Pamiętasz pisaliśmy kiedyś o radzeniu sobie o złosci.Próbowałeś udowodnić że błędnie myślimy bo powinnismy sie zastanowić nad tym co żel zrobiliśmy gdzie jest błąd.To mniej więcej o to chodzilo.Wiesz co mi przyszło wtedy na myśl/Że to zaczyna być portal na którym trzeba się biczować a nie szukać pomocy.A dla mnie ci ludzie to miejsce jest po to by wspierać by otrzymywać wsparcie.Rozważania czy jestem zła czy dobra rozliczanie się z przeszłościąnastąpi pózniej.Dal mnie jak i dla wielu innych liczy się teraz jak sie ratować jak ratować resztki tego co zostało.I takie odczucia mam często.No cóż myślę że zakończymy na tym bo muszę teraz zacząć tworzyć wlasną rzeczywistość Nie oceniaj kogoś zbyt pochopnie bo wiele osób możesz zranić a potem mieć kaca. Nie wiem czy ten post trafi do ciebie.Jeśli nie to mi ręce juz opadają choć od tego nie zalęzy moje życie.Niestey jednego nie znoszę.Nie lubię być obrażana i obrażać innych pielęgnować w sobie złość na ludzi.Jestem pokojowo nastawiona choć czasem mnie szlag trafia jak dziś po twoich postach.Ale i tak cię pozdrawiam.TA Z SZUFLADKI ..........
Wiesz co mi przyszło wtedy na myśl/Że to zaczyna być portal na którym trzeba się biczować a nie szukać pomocy.A dla mnie ci ludzie to miejsce jest po to by wspierać by otrzymywać wsparcie.
Berto, dobra pomoc to taka, która spowoduje, że Twoja sytuacja zmieni się na lepsze, że zaczniesz widzieć świat inaczej niż do tej pory, że odbudujesz dzięki temu w sobie wartość, przestaniesz krzywdzić sama siebie (i być może jeszcze kogoś przy okazji).
Na czym polegać ma ta pomoc portalu, jeśli chcesz otrzymać wsparcie dla Twoich własnych emocji, dla drogi, którą idziesz, niezależnie od tego gdzie ona prowadzi?
Bo stoimy na progu schizofrenii, gdzie portal będzie miejscem egzystencji i będzie wypierał fizyczny świat. O taki rodzaj pomocy chodzi? Że tu chcesz żeby Cię głaskać, a tam, w realnym świecie będziesz obrywać? To jest Twoja wizja portalu? To nazywasz pomocą?
Berta, prawdziwa pomoc to taka, która doprowadzi do poprawy Twojej sytuacji. Służyć temu mają spojrzenia innych ludzi na Twoją sytuację, ich własne doświadczenia i przemyślenia. Skarbnica wiedzy i doświadczeń, z której możesz korzystać.
Nie oczekuj od portalu rzeczy, które sama powinnaś rozwiązać jako dorosły człowiek we własnym życiu. To nie tu są złe emocje, tylko tam. Nie tu są problemy tylko tam. To, że ja nazywam istniejący problem, nie oznacza, że go stwarzam. Napraw sytuację w której jesteś, gwarantuję, że poczujesz się lepiej.
Przepraszam , ze sie wtrącam ale Bob Ty nie masz dziecka prawda???
Moja corka ma 12 lat nigdy nie byla swiadkiem klotni ..ale zawsze doskonale wiedziala , ze jest cos nie tak . Moj maz zacząl romans jak ja wyjechalam sluzbowo na jeden dzien ...to byl 13 kwietnia ...teraz juz minał prawie rok ..tydzien temu tez musialam wyjechac fakt prywatnie i ona jechala ze mna .... przez momnet w samochodzie bylam smutna ..a na to moja corka mi mowi mamusiu nie martw sie dzis nie jest ani 13sty ani kwiecien bedzie dobrze zobaczysz??? Bylam w szoku...Pytania kto jej o tym powiedzial??? Ja nie , maz raczej tez nie ????
[b[berta napisała;[/b]Myślę że to forum jest po to by wlaśnie swoje emocje swój ból tu przelać.Jesteś jedyną osobą która w większości neguje wszystko .Ja sie nie boję krytyki czasem dobrze jak ktoś da kopniaka by móc się obudzić ale twoja krytyka jest poprostu raniąca.
Wtrącę się,ponieważ ja tak jak berta uważam,że to forum jest po to,żeby można się tu było wyżalić!
I bardzo wiele osób tak robi-i nikomu do tej pory to nie przeszkadzało!
Cytat
bob-bob napisał:Berto, jak piszesz posty po to, żeby sobie emocje wywalić, to napisz na początku posta taką informację.
Czy to jest nowy przepis?No to ja prawie każdy swój post musiałabym tak zatytułować.Bardzo wiele razy wylewałam na tym forum swoje emocje-dawałam im upust-przez co poczułam ulgę i w dodatku zyskałam czyjąś życzliwą radę.
Nie zawsze to była wypowiedź typu-pogłaszczę Cię po główce-nie płacz.
Czasami i ostrzejsze słowa-np.Twoje-ale tym razem się Z Tobą nie zgodzę!
Dołujesz Bertę.Doprawdy Twoja wypowiedź_" A najlepsze w tym to, że jeszcze za to własne działanie wieszasz na nim psy."-jest krzywdząca.Mam wrażenie,że bronisz męża Berty jakbyś był po drugiej stronie...
Może napiszesz jakiś regulamin-co wolno na tym forum pisać a co nie?
Bo przyznam się,że ja już trochę będę się obawiałą pisać,żeby nie dostac bury...
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 23.08.2008 21:13:17
Anice, odpowiadałem na stwierdzenie Berty, które zacytowałem na początku. Dokładnie chodzi mi o słowa szukać pomocy oraz otrzymać wsparcie. Dla mnie to są 2 różne rzeczy, dla Berty - biorąc pod uwagę to, co pisze - to to samo.
Różnicę wyjaśniłem w tamtym poście. O to tam chodziło, a nie o to, żeby wprowadzać jakiś rodzaj cenzury.
Anice, nie kojarzę, żeby Berta miała kłopot z nazywaniem rzeczy podług siebie, kiedy pisała do osoby, która zdradzała. W jej postach czasem przewijają się słowa typu dziwka, k..wa. Nie są to określenia, które nie zawierają oceny. Ja także piszę to, co myślę i uważam. Nie piszę po to, żeby pocieszać czy dołować. Poza tym mam wrażenie, że 2 miesiące temu była już podobna dyskusja, nie widzę sensu tego powtarzać. Jeśli ktoś na forum coś pisze, podejmuje ryzyko że ktoś inny też coś napisze. Nie ma tutaj na całe szczęście jedynie słusznej linii.
Niemniej jako moderator mogę stworzyć odpowiedni wątek typu "grupa wsparcia" z jasnym przeznaczeniem. I tam może być miejsce do niesienia wsparcia do tego, w czym się jest. Jestem przeciwny natomiast w narzucaniu takich ram ogólnemu wątkowi, który na początku był stworzony przez Adiba w zupełnie innej sprawie i celu.
Adib pisze
Cytat
Wiem, że nie chciano mnie skrzywdzić i nie mam żalu o to co się stało... ironia prawda?
Berta pisze
Cytat
Żeby zdechł za to co jej zrobił.Za jej ból za jej łzy niech się smaży w piekle.
bob-bob Berty dziecko na prawde nie potafi sie odnalesc w swiecie doroslych..prawda jest taka ze facet kocha dziecko ...ale tylko wtedy kiedy kocha kobiete.Czyli kocham dzieci mojej kobiety....jest to okrutna prawda ale tak jest inaczej żaden facet nie zostawil by zony i nie odchodzil od rodziny .Tym bardziej malych dzieci.Nie dziwie sie złosci Berty bo kazda dobra matka ,,pazurami,,broni swojego gniazda.A ze tutaj daje upust swoim złym emocja ....no coz boli ja serce matki.Zraniono jej dziecko....zraniona dobra matka i kobieta jak lwica głosno oznajmia swoj bol..
Bob-a ja Ci powiem tak(to do Tojego postu z 19.54,całego nie cytuję)-byłam w takiej sytuacji jak Berta i uważam,że jest wtedy potrzebna pomoc i rodzaju-dobrej rady,która-jak piszesz,spowoduje,że sytuacja zmieni się na lepsze,w której skorzysta się z doświadczeń innych jak i taka-pogłaskanie po główce.
Wierz mi-taka też jest czasem potrzebna!
Może jako mężczyzna uważasz inaczej ale ja myślę tak.
Dlaczego uważasz,że jedno wyklucza drugie?
I jeszcze chciałam napisać,że każda sytuacja jest inna-dlatego trudno porównywać wypowiedzi Adiba i Berty.
I zawsze na wszystkich forach zdarzają się posty -nie na temat-dlaczego więc tak bardzo Cię to złości?
Wcześniej się zastanawiałam dlaczego pod moim postem w jakims konkretnym temacie-kiedy liczyłam na czyjąś odpowiedź ktoś napisał-"właśnie się dowiedziałam,że zostałam zdradzona-to tak boli!
I zaraz sobie tłumaczyłam,że na forum trafiła zraniona osoba,która nie wgłębiła się w zasady działania forum ale wyżaliła się ze swojego bólu!
Czy zamierzasz wprowadzić tu rygor?
Często jedna wypowiedź wynika z drugiej-my też nie rozmawiamy teraz na temat rozpoczęty przez Adiba.
dziecko na prawde nie potafi sie odnalesc w swiecie doroslych
Maxella, dobre stwierdzenie. Dwa pytania, w takim razie, kto temu dziecku może pomóc się odnaleźć? Czy emocjonalnie naładowany dorosły ma na to szansę?
Cytat
inaczej żaden facet nie zostawil by zony i nie odchodzil od rodziny
Nie zgodzę się, żadna ze stron nie może i nie powinna być zakładnikiem dzieci. Nie uważam, żeby wzajemna wegetacja w miejsce potencjalnie dwojga szczęśliwych, ale osobno, rodziców, była lepsza.
Cytat
kazda dobra matka ,,pazurami,,broni swojego gniazda.A ze tutaj daje upust swoim złym emocja ....no coz boli ja serce matki.Zraniono jej dziecko....zraniona dobra matka i kobieta jak lwica głosno oznajmia swoj bol.
To jest zbitek rzeczy, które, jak dla mnie, wzajemnie się wykluczają. Dobro dziecka nie idzie w parze z dobrem kobiety. Tu nie ma znaku równości. W imię miłości do dziecka należy umieć się pogodzić (nie myl z być razem) po to, żeby dziecko nie stanowiło pole gry. Dziecka nikt nie rani, rodzice ranią się nawzajem a potem w efekcie wzajemnej nienawiści i gry dzieckiem - odsuwają się od dziecka. Zdaję sobie sprawę, że do takiego zachowania potrzeba siły, ale jak się prawdziwie kocha dziecko, to tą siłę powinno się znaleźć.
Cytat
jest wtedy potrzebna pomoc i rodzaju-dobrej rady,która-jak piszesz,spowoduje,że sytuacja zmieni się na lepsze,w której skorzysta się z doświadczeń innych jak i taka-pogłaskanie po główce.
Anice, kiedy wg Ciebie taka pomoc zaczyna szkodzić, to znaczy utrwala w danych człowieku stan, w którym jest? Ile to może trwać, rok, 2 lata, 3 lata? Po jakim czasie stwierdzisz, że coś jest nie tak, że dany człowiek powinien stanąć na nogi, a on ciągle nie staje?
Jak to jest możliwe, że po wielu miesiącach, iluś tam terapiach taki człowiek nadal dyszy silnymi, złymi (bo w tym nie ma nic dobrego) emocjami?
To jest tak jak z odstawianiem dziecka od piersi - kiedyś trzeba pomimo płaczu to zrobić. A dorosła osoba nie jest dzieckiem.
bob-bob dla mnie to jest tak ja kocham dziecko i jestem z nim.Nie ma przetargow ale gdzies ta złosc na bylego trzeba przelac.Nie sadze zeby Berta była nie zrownowazona emocjonalnie.
Maxella, masz prawo do własnej opinii. Tylko co jeśli hipotetyczna dorosła osoba przynajmniej od 3 miesięcy dyszy nienawiścią? Związek się rozpadł, załóżmy, z końcem zeszłego roku. Czy nie wydaje Ci się, że to jest toksyczna atmosfera dla każdego dziecka?
Mi się wydaje, że jeśli miłość do dziecka byłaby silna, to w takim okresie czasu powinna zwyciężyć tą nienawiść. Rzecz jasna warunkiem jest, żeby taka osoba zrozumiała, co robi.
bob-bob napisał:
Anice, kiedy wg Ciebie taka pomoc zaczyna szkodzić, to znaczy utrwala w danych człowieku stan, w którym jest? Ile to może trwać, rok, 2 lata, 3 lata? Po jakim czasie stwierdzisz, że coś jest nie tak, że dany człowiek powinien stanąć na nogi, a on ciągle nie staje?
Jak to jest możliwe, że po wielu miesiącach, iluś tam terapiach taki człowiek nadal dyszy silnymi, złymi (bo w tym nie ma nic dobrego) emocjami?
To jest tak jak z odstawianiem dziecka od piersi - kiedyś trzeba pomimo płaczu to zrobić. A dorosła osoba nie jest dzieckiem.
Bob a ja znowu odpowiem,ze jedno nie wyklucza drugiego.
Dlaczego nie mozna jednocześnie udzielić komuś cennej rady ,opierając się np.na własnych doświadczeniach i być dla niego życzliwym wręcz go pocieszać?To cos złego?
A jeżeli chodzi o pytanie kiedy człowiek powinien już stanąc na nogi to powiem Ci,że najlepiej,żeby stanął jak najprędzej.
Ale ludzie są różni,mają różną wrażliwość i wytrzymałość psychiczną i uważam,że nie można ich dyskryminować ,jeżeli szybko nie poradzą sobie z trudną sytuacją.
Piszesz o pomocy psychologa-ja w moim najtrudniejszym czasie byłam kilka razy na takiej rozmowie i prawie nic mi nie dała.Zdałam sobie tylko raczej sprawę z beznadziejności mojej sytuacji i nie było mi łatwiej.
Dopiero lekarka przy okazji wizyty u specjalisty,gdy poprosiłam ją o coś na sen-powiedziała mi tylko kilka zdań,które trochę mnie postawiły do pionu...
Ja nie wiem ile u Berty upłynęło czasu ale jeżeli jej mąż jest przykry i cierpi na tym dziecko-to wcale się nie dziwię,ze jej emocje są wciąż silne.
Inaczej jest,jak partnerzy się rozejdą a nawet nie maja ze sobą kontaktu i jeszcze skrzywdzona osoba znajdzie oparcie w kimś innym-wtedy jest jej łatwiej.prawda?
Ja też długo"dyszałam silnymi,złymi emocjami".
Teraz jest o wiele lepiej ale też mi się to czasem zdarzy.
Bob-wybacz ale myslę,że mierzysz wszystkich swoją miarą.
Jesteś silnym facetem i poradziłeś sobie szybko z sytuacja-tym bardziej,że jak piszesz po dwóch miesiącach od odejścia od poprzedniej związałeś się z inną kobietą.Myślę,że to tez miało wpływ na to,że tamte złe emocje w Tobie opadły.
Nie każdemu jednak się tak układa.Jeden po prostu nie chce się wtedy z nikim innym wiązać a ktoś inny nie trafi zaraz na swoją "drugą połówkę".
Wiesz,jestem na tym forum troszkę dłużej od Ciebie i naczytałam się tu różnych historii.I tak myslę,że wiele zależy po prostu od charakteru człowieka.
I myslę,że nie mozna powiedzieć,że ktoś jest gorszy,bo mu trudniej przystosować się do nowej,przykrej dla niego sytuacji.
Mój mąż ze mną został-i-jak na razie nieźle się nam układa,choć przyznam się,że zdarzają się kłótnie na wiadomy temat.
Jestem jednak pewna,że gdyby ode mnie odszedł,to byłabym teraz,po prawie pół roku w o wiele gorszej kondycji psychicznej od kilku piszących tu osób.
I gdybym pisała na tym forum,to aż boję się pomysleć,co byś wtedy o mnie napisał....
Bob wszystko pieknie ladnie .Ale postaw sie troche w sytuacje kiedy to Ty zostajesz z dziecmi sam.Kiedy stajesz na glowie , zeby im było dobrze a w pewnym momencie były mąz zaczyna rozwalac znow to wszystko.Posluchaj jak Berta moze byc spokojna jak on caly czas miesza w ich zyciu. Jeden raz przychodzi i robi awanture bo chce zeby ona mu oddala samochod , z drugiej straszy ja ze nie da jej pieniedzy na dzieci.I dla mnie to jest straszne. Nie czarujmy sie facetowi jest samemu latwiej.Chociazby dlatego ze przewaznie zarabia wiecej .Wiem to na swoim przykladzie. Ja ustapilam w pewnym momencie naszego zycia miejsca w karierze zawodowej.To ja dbalam o dom i dziecko.A on rozwijal zawodowo swoje skrzydla.To ja go wtedu wspieralam i pomagalam mu. Teraz jak pracowalam zarabialam 1000 zl miesiecznie a on kilka razy wiecej .I wyobraz sobie teraz jak ja zostaje z corka sama. Za mieszkanie place 700zł czynszu a gdzie reszta oplat? Mam nadzieje ze nie pisze tutaj jakis rzeczy z komosu tlko taka prawde. I wtedy jakby moj maz zaczał zachowywac sie tak jak maz Berty to myslisz ze po kilki tygodniach umialabym przestac nienawidziec.Kazdy z Nas oprocz Ciebie oczywiscie tutaj ma dni kiedy mamy doły , kiedy potrzebujemy wywalic to wszystko .Kiedys padło tutaj hasło ze dobrze ze jest takie miejsce jak to forum , ze mozna tutaj to wszystko wyrzucic.Ale okazuje sie , ze niestety tutaj swoje emocje nalezy trzymac na wodzy .Wiesz od pewnego czasu zauwazylam , ze tutaj ne licza sie emocje ktore sa w nas tylko posty zimne i psychologiczne i czysto teoretyczne. Kazdy z nas jest innym czlowiekiem i nikt nie prawa osadzac tutaj drugiego.Nie ma dwoch takich samych sytuacji owszem sa podobne , ale kazda z nich konczy sie inaczej .Dlatego skoro nie jestes z Berta na codzien , nie wiesz co ta kobieta tak naprawde przechodzi ze swoimi dziecmi , zreszta nawet nigdy nie bedziesz w takiej sytuacji to prosze cie powstrzymaj troche Twoje emocje .Przepraszam Cie Bob , za to co teraz napisalam jesli odbierzesz to w jakis inny sposob niz zamierzony.Wiesz pomysl troszke ze ostatnio z kazdym jest ci sie trudno dogadac.
Uwazam rowniez , ze nie wiesz tak naprawde jak boli rozstanie z prawdziwej milosci i z prawdziwej rodziny. Ty zabrales swoje zabawki i jakgdyby nic zacząles zyc na nowe .Po dwoch miesiacach znalazles swoje szczescie i dlatego tak szybko zapomniales o tym co bylo.Ciekawe czy bylo by Ci rownie latwo gdybys zostal samotnym rodzicem z trudna sytuacja zarowno zawodowa co zyciowa.Czy wtedy potrafilbys zachowac zimna krew? Czy potrafiłbys odpowiadac na trudne pytania Dlaczego taty/mamy nie ma z nami?? Jak teraz bedzie nam samym?? Nie wierze , ze bylbys idealnym od razu rodzicem i podolalbys tym wszystkim problema tak od razu . Byciem rodzicami uczymy sie byc przez całe zycie .I w nowej sytuacji tym bardziej potrzebna jest nam pomoc.My kobiety wiemy jak byc matka ale nie wiemy jak nagle stac sie takze ojcem .A to , ze Ty bys tak nie odciał sie od dziecka po rozwodzie to zaslugje na pochwale bo uwiez ze jestes jednym z niewielu.Pozdrawiam
Niema nic gorszego niż mijać się z byłym(mam nadzieję) kochankiem żony na chodniku. Pajac spojrzał się na nią uśmiechnął, a potem spojrzał na mnie z szyderczym uśmiechem. Na chodniku mnóstwo ludzi, a ja czułem się jak najgorszy palant. Gdyby nie było ludzi to bym mu chociaż przyłożył, ale za dużo świadków.
I ja wtrącę swoje trz grosze.Dzieci są świetnymi psychologami.Moje przeszły ost piekło.(za sprawą dziadków którzy je krzywdzili a tatuś ani razu nie stanął w ich obronie wiedząc że to dziadkowie nie mają racji.zresztą babcia od początku mówila że ich nie cierpi.-Tu pytanie,jak powinien się czuć ojciec ktorego rodzona matka otwarcie mówi,że nienawidzi jego własnych dzieci,które on rzekomo kocha?-Więc dzieci widziały,że tata, do niedawna ich guru,ma ich gdzieś a idzie do babci która robi im krzywdę.(jeden z synów w tym piekle był przed probą samobójczą),Jak myślicie co to pomogło??Tatuś i babcia zgodnie stwierdzili,że to histeria..Dalej dziecko dołowali..
Zrobiłam co radziła Pani Psycholog, Zabrałam dzieci z tej"zgnilizny".
Dzis synowie uśmiechają się,kochają mnie mocno.Jeden ostatnio (pupil tatusia- jego klon),że ma żal do taty za to co zrobił.ale tak im go brak,że na każde z nim spotkanie pędzą ,że o mało nóg nie połamią..A jak sie szykują do tego spotkania..!!Myją włosy, kąpią się, ładnie ubierają.(mają po 14 lat)
Przeszli piekło,widzą czyja wina,że mamy teraz taką sytuację, ale jak zbite psy chcą tego kontaktu z ojcem i ja nie zabraniam..
Powiedzialam zbite psy.Tak to określam na przykładzie moje ulubionego forum o owczarkach niemieckich.Mieliśmy tam psa, któremu właściciel wydłubał oczy, spiłował zęby..Gdy pies trafił do schronska i po pewnym czasie w pobliżu pojawił się właściciel, ten skrzywdzony do końca życia, oslepły na zawsze i oślepły z miłości, łasił się do swego oprawcy ,prosząc o drobną pieszczotę..Ogonem merdał a nam wszystkim łzy leciały jak grochy..
Logiki w tym żadnej.Emocji sporo.Serce jedno.