Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Liliand1, ale ja nie potrzebuję dodatkowych dowodów! Poza zdjęciami, na których zrobienie czekam na okazję.
Jest tak jak mówisz... staram się być dla niego jak zawsze- bez ujawniania że wiem. Oczywiscie wychodzi różnie, czasem w żalu coś palnę, ale on sam mi ostatnio daje dużo znaków, że decyzję podjął, niejako przygotowuje na swoje odejscie, więc nie mam co czekać w nieskończoność.
Jak mam czekać do rozprawy, żeby się ujawnić??
Mam z nim do tej pory mieszkać i udawać?? Zanim wyznaczą rozprawę (a mamy dziecko, więc zacznie się pewnie od spotkania pojednawczego) to minie pewnie kilka miesięcy (nie wiem dokładnie jak czasowo to wygląda ).
Nie ma sensu udawać tak długo, bo w międzyczasie on może odejść i byłoby mi chyba jeszcze gorzej tym bardziej, że wiedziałam!
A Ty rozmawiałaś z mężem ?
Może zamiast spotkania w 4 osoby zacząć od rozmowy z nim?
Jeżeli jesteś zdecydowana na rozwód - to po takiej rozmowie możesz go grzecznie poprosić o wyniesienie się z domu.
Zastanów się co chcesz - bo jak dla mnie tkwi w Tobie nadzieja, że on zmieni decyzję....
Bierz życie w swoje ręce.
A co do spotkanie w 4-kę odradzam. Po co CI to???
Co chciałabyś uzyskać??
Zacznij "rozdawać karty" w Waszym związku.
Trzymaj się.:cacy
Takajajajaka, a co chcesz uzyskać tym, że mu powiesz?
Liczysz na to , że rzuci tamtą i z Tobą zostanie, czy właśnie odwrotnie? Że szybciej się wyprowadzi?
Gdybym wytrzymała tyle, co Ty, po prostu poczekałabym kiedy on pryśnie do tamtej. Masz wtedy dodatkowo atut, pt."porzucenie rodziny" do swojej sprawy rozwodowej. Czytałam wczoraj kilka wniosków z rozwodów z orzeczeniem winy i ten argument sąd traktował bardzo korzystnie dla osoby wnoszącej o rozwód.
Twój mąż to już zupełnie obca dla Ciebie osoba, on zdecydował o zostawieniu Was. Nawet jeżeli mąż tamtej wybije jej z głowy związek z Twoim, to wiesz z kim będziesz dzielić życie? Z zombi, ciałem być może będzie w domu, ale jego umysł i serce należy do kogoś innego. Mało tego , będzie się na Tobie odgrywał za to, ze pokrzyżowałaś im plany. Po co Ci to?
Myślę, że powinnaś się sama zastanowić, do czego dążysz. Bo ja widzę u Ciebie sprzeczności. Oczywiście masz do nich jak najbardziej prawo, ale dobrze jest panować nad sytuacją . A do tego musisz sobie wyznaczyć jasne cele, żeby się nie pogubić.
Dla mnie jesteś niesamowita, że potrafiłaś zachować kamienną twarz w obliczu takiej perfidii, którą on uskutecznia pod Twoim dachem. Więc nie zmarnuj tego. weź na wstrzymanie, do momentu kiedy mężulo oficjalnie poinformuje, że robi wypad z Waszego małżeństwa. I wtedy "daj po garach", nie bój się , że coś stracisz, Ty już tylko możesz zyskać. Jak uda Ci się do sprawy rozwodowej trzymać język za zębami, jesteś wygrana na całej linii, i wystąpisz z pozycji siły, a to będzie Ci bardzo potrzebne, przy układaniu kontaktów i spraw związanych z dzieckiem i tym ścierwem. Gwarantuję Ci, że ten facet zmięknie w kolanach jak dowie się , że udało Ci się przerobić przerabiacza. Ty masz wyść z tego syfu z dumnie podniesioną głową i jesteś na najlepszej drodze do tego, żeby usadzić gnoja.
wszystko zalezy od ciebie JESZCZE co chcesz ty sama musisz to sobie ulozyc istnieja dwa rodzaje ludzi ktorzy zdradzaja tacy ktorzy beda to robic na okraglo i tacy ktorzy juz nigdy tego niezrobia
A teraz chce przestac zyc w kłamstwie i szarpaninie.On się nie zmieni...na niego nie podziała szok i nie rzuci tamtej.
Wiem to, bo raz juz mnie zdradził i to była ta sama kobieta.Po kilku latach znowu historia sie powtarza- z ta sama.
Czy tkwi we mnie sprzeczność?? NIE!! Ja już wiem, że to koniec. Nawet gdyby nagle napisał jej, że chce zostać z nami z mojej strony to KONIEC. Nigdy więcej mu nie zaufam, nie uwierze...więc nie ma we mnie sprzeczności.
Co chciałabym uzyskać takim spotkaniem w 4?? Nie wiem...chyba chciałabym żeby mój mąż poczuł się podle...żeby poczuł się, tak jak ja przez ostatni czas.
A dlaczego chciałabym żeby tamten facet sie dowiedzial?? A dlaczego nie?? Moze zrobi to co chce zrobic ja- wyrzuci ja z domu?? Nie wiem, wydaje mi sie, ze powinien wiedziec.
Nie wiem czy jest sens spotkania w 4... czy zalatwic to z mezem.
Myslalam o krotkiej rozmowie z nim...ale chyba chce, zeby troche zabolalo, a takie zalatwienie sprawy z mojej strony raczej by go zadowolilo- w koncu bylby wolny.
Powiedz mi liliand co mi da czekanie, az on sam odejdzie??
A jesli zloze pozew sama i pokaze dowody, ze mialromans i planowal odejscie do innej kobiety, to dla sadu nie bedzie wiarygodne.
Mam czekac z zalozonymi rekoma az ta babka zdecyduje sie z nim byc? A szacunek do samej siebie??
Wiesz jak trudno patrzec na meza gdy wie sie takie rzeczy o nim?
Czasem mnie przytula, a mi płyną łzy i czuję do samej siebie obrzydzenie.
Takajajajaka, szacunek to już masz u mnie wielki, bo masz kobieto jaja jak byk. I stalowe nerwy.
Nie masz czekać z założonymi rękami, tylko zgłosić się z tym co zdobyłaś do adwokata. Jeżeli, jeszcze jest coś , co da Ci więcej atutów w sądzie, niech powie. Na pewno czas przejść do ofensywy, ale satysfakcję zostaw sobie na koniec. Uważam , że dla dobra sprawy ten cyrkowiec powinien trwać w swojej błogiej nieświadomości, jaki dołek pod sobą wykopał.
Mówię Ci, że w sądowych kwestiach spornych , udokumentowany argument o porzuceniu rodziny, był absolutnym asem w rękawie osoby występującej o rozwód z orzeczeniem o winie. Sąd takich padalców traktuje w "szczególny" sposób. Także na sali sądowej będziesz miała swoją satysfakcję z pognębienia tego ****ka. Zrobi to ktoś w Twoim imieniu w obecności innych osób.
Inna sprawa, póki gad nie wie, że jest pod obserwacją, łatwiej będzie zdobyć zdjęcia. Idź do agencji detektywistycznej, powiedzą Ci to samo.
Wiem , że Ci trudno. Dlatego staram Cię wesprzeć w na tych ostatnich metrach przed metą. wiem, że chciałabyś , żeby poczuł się podle, z tym co narobił. Ale uwierz mi , to nie jest ten czas, kiedy stać by go było na jakiekolwiek refleksje o swojej marności. Jego mózg pracuje już tylko w kierunku jak Cię przerobić i ułożyć sobie życie z tamtą babą. Nie wzbudzisz w nim wyrzutów sumienia, bo on sumienia nie ma. Albo inaczej tamten babsztyl jest czyścicielem jego sumienia, a on jej.
hmmm z jednej strony lilia ma racje z drugiej czekać i samemu sie katować ? tak źle i tak nie dobrze ehh taki wehikuł czasu by sie przydał . Jedno przynajmniej dla mnie jest pewne takie spotkanie w 4 osoby raczej źle sie skończy ( z własnego doświadczenia choć wtedy było nas 3 ) . Jeżeli masz mocne dowody ,na ile sie da spokojnie porozmawiaj z gadem i fora ze dwora ,dzień na spakowanie i won a i na pewno nie w domu ta rozmowa , na jakimś neutralnym terenie ,no a po telefon do męża panny co by go uświadomić , a co jemu też należy oczy otworzyć z kim żyje .
Takajajajaka, czy mogłabyś powiedzieć jak wygląda Wasze codzienne życie ? Czy to jest tak, że on udaje normalny związek z Tobą ? Napisałaś, ze Cię przytula...a z drugiej strony pisałaś również, że daje Ci dużo znaków, że podjął decyzję o odejściu. Kiedy on ma czas na to swoje drugie życie, skoro mieszka i śpi z Tobą?
Liliand1,
tak, on udaje, póki sobie razem nie ułożą życia (babka ma jeszcze cień wyrzutów).
Dzisiaj znowu wiem nieco więcej, więc nie wiem jak będzie wyglądać to udawanie, ale do tej pory było to niejako grane...ja wiem, on nie wie, ze wiem, ale daje mi do zrozumienia, że to koniec.
Dziwne to jakieś. Popaprane.
Zastanawiam się czy w sądzie same maile (wydruki i kilka prtsc) to wystarczający dowód?? Bo chyba nie doczekam z tym detektywem i zdjęciami.
Ale maile są jednoznaczne (
Cholerka, w sprawie dowodów powinnaś się zgłosić do np. detektywwa , on Ci udzieli lepszych wskazówek niż ja.Pisz do niego na PW, coś Ci podpowie.
Z mojej perspektywy to wygląda tak, że Twój mądrala działa w/g schematu małpy człekokształtnej : nie puszczę jednej gałęzi dopóki porządnie nie trzymam drugiej. I chociażby z tego powodu, nie informowałabym męża tamtej, bo jak zechce ratować małżeństwo, to Twój orangutan może Ci utrudniać rozwód, argumentem, że nagle Cię bardzo kocha i rozwieść się dla dobra dzieci nie chce.
Jeżeli wiesz już na pewno, że ten pan ma zrobić wypad z Twojego życia, to zacznij działać w kierunku adwokata. I nie mam na myśli jego planów, tylko Twoje. Ja na pewno nie chciałabym żyć z takim gnojem, choćby złote góry obiecywał i kładł się w kałuże , żebym suchą nogą przeszła przez błoto. Ale to Twoje życie, musisz być na 100% co teraz ma się z nim stać.
mój mąż absolutnie nie będzie chciał zostać i nic utrudniać.
A tamten też już coś zaczyna czaić, bo żonce o bilingach wspomina.
Nie ma wyjscia, on nie wróci do mnie, a ja nie chcę jego. Jest tak podłą świnią, że słów mi brak.
Jak czytam co pisze tej pannicy, to wypisz wymaluj to co kiedyś pisał mi. Czułe słówka zawsze działają.
Mam dzisiaj takiego doła, że mam ochotę skończyć ze sobą. Tylko moja córcia trzyma mnie na tym świecie.
KU....dlaczego to jest takie trudne??
Jak to przetrwać??
Takajajaka, Ty się za Twojego męża nie podpisuj, bo się możesz przejechać na tej pewności. Gdyby chodziło mu o to , żeby od Ciebie odejść, to nie oglądałby się, czy tamta zostawia męża, tylko odszedłby. Przecież to cwaniaczek jest, asekuruje się tobą. Jak damessa zdecyduje, że za duże ryzyko i dalej kryją się po kanałach z tą swoją "miłością", to on będzie grał na dwa fronty do us...nej śmierci. Jak damessa z nim zerwie, to on sobie przypomni, że strasznie Ciebie kocha i będziesz "zakochanego" pacana miała na karku, tylko mocniej przytwierdzonego. tym razem. Jak damessa się zdecyduje na rozwód, to nie minie sekunda, jak pan się ulotni z waszego życia.
Sama widzisz, on tu nie decyduje, tylko ona, to skąd wiesz, co pańcia wymyśli ?
Eee, widzę, że Ty jesteś na bieżąco, co u nich słychać ? No to sama widzisz, po co sobie odcinać taki cenny kanał informacyjny? Podsłuch mu założyłaś , przyznaj się łobuzico :brawo.
Post doklejony:
Wiesz co , ja właściwie czegoś nie rozumiem...Dlaczego nie poszłaś jeszcze do adwokata? Przecież piszesz, że jesteś zdecydowana na rozwód. Dusi Cię ta wiedza, którą masz, ale wykorzystać jej nie chcesz. Co jest grane?
Edytowane przez rekonstrukcja dnia 17.01.2012 00:52:59
adwokata mam umówionego na ten tydzień.
Dopiero wczoraj dorwałam sie do poczty, dlatego wcześniej nic nie działałam konkretnie.
Teraz już wiem i mam spotkanie z prawnikiem.
Nie mamy jako tako majątku...więc nie powinno być wojny, ale pewnie muszę go spłacić za to co mamy (wyremontowane nie nasze mieszkanie, auto, sprzęty domowe...).
Nie wiem...na razie nie mam jak się dowiadywać. Poczytałam w necie, ale co strona to inaczej.
Wczoraj- jak już wiedziałam o czym piszą- rzygać mi się chciało patrząc na niego.
Ale po rozmowie z prawnikiem, jak już będę wiedziała co i jak, będzie koniec.
Boję się tego, ale nie mam wyjścia.
Boję się, że sobie nie poradzę, że nie znajdę pracy i poddam się.
Pracę muszę zmienić w trybie pilnym i na razie to jest moim problemem. Potem on i cała reszta
Takajajajaka, powiedz sobie: jestem silna, tyle wytrzymałam, dałam radę, POTRAFIŁAM, choć gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, do czego będę zdolna, nie uwierzyłabym... Bo tak to właśnie wygląda stać Cię na DUŻO, bo jesteś zdeterminowana, nie masz wyjścia. I tak to traktuj : PORADZĘ SOBIE ZE WSZYSTKIM, BO MUSZĘ !
Żyjesz w wielkim napięciu, trzymanie języka za zębami , pochłania więcej energii, niż największa awantura, nie daje naturalnego rozładowania emocji, pewnie nieraz ciśnienie zatyka Ci uszy. Pomyśl sobie wtedy, że to minie, że jeszcze trochę i skończy się ta farsa. Pomyśl , jaką minę będzie miał , jak zrozumie, że on pan i władca sytuacji, był tak głupi, że stał się pionkiem w Twoich rękach.
Bądź silna, ja naprawdę często myślę o Tobie, zaciskam kciuki, żebyś dobrze poukładała sobie ten cały galimatias. Ja wierzę w to, że uda Ci się. Już pokazałaś klasę, nie każdego na to stać, ludzie giną na tych metrach, które TY pokonałaś w super stylu.
Zamiast myśleć :boję się, mów sobie : jestem odważna.
Zamiast bać się, że sobie nie poradzisz , mów sobie oradzę sobie ze wszystkim, na wstępie z pracą, potem z całą resztą. Bo Ty naprawdę sobie poradzisz...wierzę w Ciebie, a poza tym...nie masz innego wyjścia. Pisz, jak będziesz czuła potrzebę, postaram zawsze Ci odpowiedzieć. Nie jesteś sama, pewnie dużo osób od kilku dni obserwuje z zapartym tchem Twoją walkę. A wiesz dlaczego? Bo jesteś niesamowita babka, nie zapominaj o tym nigdy.
adwokat będzie. Dzisiaj staram się jeszcze zorganizować "akcję dowodową". Taką, żeby nie było wątpliwości.
Pytam sama siebie czy w ogóle jest sens. Chcę wprawdzie rozwód z orzeczeniem o jego winie i alimenty (przez niego muszę zmienić pracę!), ale poza tym czy będą mi dowody potrzebne??
On już nie może ze mną wytrzymać...czuję to i widzę na każdym kroku.
Chciałby się uwolnić, ale chyba tylko ze względu na mnie jeszcze tego nie zrobił. No i coś widzę, że chce to zrobić nawet bez jej decyzji... po prostu znalazł swoją miłość, jak czytałam wczoraj.
Dacie wiarę??
Nie jestem silna...wczoraj płakałam jak bóbr. Boję się samotności...przyjaciół przez niego nie mam- bo zawsze był tylko on i on...wszystko zaniedbałam.
Dla niego zmieniam się cały czas- a okazuje się, że przez cały ten czas on i tak był z nią.
Boże...nie wytrzymam tego chyba.
Dziękuję Ci liliand za wsparcie) Gdyby nie Ty chyba bym już upadła
takajajkaja: wytrzymasz. Nawet nie to, ze bylas kiedys najsilniejszym plemnikiem, ale dlatego, ze natura nas takimi stworzyla. Uderzasz z impetem w jedne drzwi z napisem "nie wchodzic", a one sie lamia pod naporem impetu i wpadasz do kolejnego pomieszczenia z kolejnymi drzwiami "nie wchodzic".. cierpienia mozna zniesc naprawde duzo, jedynie Ty tylko nie chcesz go przyjmowac, czemu sie nie dziwie. Musisz pomyslec wiecej o sobie - ale nie w sensie czego nie masz, tylko co chcesz znowu miec: a wiec przyjaciolki, przyjaciol, wsparcie. Ja tutaj wierze, ze Ci sie uda - bo nawet jesli nie dla siebie, to zrob to dlatego, ze tak trzeba. Frajerom trzeba pokazac, gdzie ich miejsce - zeby na drugi raz nie skrzywdzil podobnej Tobie kobiety na przyklad. Tez trzymam kciuki za Ciebie i jestem ciekaw, jak to sie potoczy - pisz, ja tez chce poznac dalszy ciag. Mysle, ze Ty w koncu tez czujesz laskotanie w brzuchu, jak to sie skonczy - tylko pamietaj, bez nerwow, tylko czysta ciekawosc. Jak chcesz wiedziec, jak ja sobie radzilem podczas zasadzki na moja zone - powtarzalem sobie w myslach, ze teraz sie zaczela prawdziwa gra klamcow i wygra lepszy, na zywo jej przytakiwalem i mowilem komplementy, a w myslach powtarzalem "ty klamco, ja cie zlapie na klamstwie, daj mi dowod tylko". I punktowalem. Tez punktuj, tylko wtedy zestawienie bedzie dla Ciebie korzystne.
nie masz pojęcia jak bardzo jestem Ci wdzięczna za te słowa otuchy.
Czuję się naprawdę kiepsko, a najgorsze przede mną (wyrzucenie go z domu). Choć w sumie on na to czeka- wiem o tym. Ale ja jeszcze zbieram resztki dowodów.
Potem niech sobie idzie do swojej "miłości".
Ciekawe to jest- ja też kiedys byłam tą jedyną, której słodził, za którą tęsknił i marzył o każdym spotkaniu.
Teraz nie może na mnie patrzeć, bo taki zakochany w innej.
Boże...jak tak można?? Jak można tak perfidnie postępować.
Gdyby nie dziecko już dawno by się wyniósł i z tego punktu widzenia szkoda, że jest dziecko. Już dawno miałabym święty spokój z tym draniem.
Nie, nie to, że żałuję, że mam dziecko. Kocham tą istotkę, ale czuję, że ją krzywdzę. On o niej zapomni....będzie "tatusiem przechowalnią dziecka u babci", bo wyjazdy do kochanki są ważniejsze. Tak jak teraz...nie ma czasu dla rodziny, więcej spędza go z tamtą.
Nienawidzę go.... kochałam chyba innego człowieka. Takim, jakim jest teraz i jakim wiem, ze jest (bo wiem to dopiero teraz) nie kocham go ani ciut ciut.
Ale jak patrzę na dziecko to wyję z bólu... zostaniemy same dwie sierotki.
Przepraszam, że tak smucę, ale boli jak cholera! Muszę się otrząsnąć... to takie trudne!! Czytać co oni sobie piszą...wiedzieć, że właśnie są razem, słyszeć jak mąż mówi o wyjezdzie do klienta i wiedziec, ze to do niej jedzie.... jak patrzec w oczy?? Jak on to potrafi?
Zwymiotuję zaraz.
Jutro ostatnie dowody, ustalenia z prawnikiem i zobaczymy co doradzi.
Dziękuję Wam wszystkim.
A co do pytania głównego: powiedzieć mężowi tej kobiety???
Podobno coś już zaczyna widzieć, ale w tym tempie to szybko nie znajdzie konkretów.
A może jednak zorganizować spotkanie we 4??
Takie z zaskoczenia??
Spotakanie z zaskoczenia?NIezłe....Tylko najpierw pomów z mężem damy,nie stawiaj faceta w kłopotliwej sytuacji,masz dowody?Powiedz mu,a potem jeżeli oboje zechce,dacie radę to przejść,to spotkajcie sie we czwórkę.
to nie takie proste.
Dowody mam, nie do zbicia.
Ale facet mieszka 200km ode mnie...nie mogę jezdzić jak kurier...raz żeby z nim pogadać, raz żeby z nimi się spotkać...
Poza tym, to ostatnie dni z mężem zanim nastąpi koniec. Albo teraz cos działam, albo milknę.
Ale wydaje mi się, że mąż tamtej wiedzieć powinien.
Tylko jak facetowi to powiedzieć??
Trudne to wszystko jak diabli.
Ale staram się wyłączyć emocje...już nie chce ich angażować, teraz tylko logika i trzeźwe myślenie.
Jak będzie koniec, to wtedy pewnie emocje zostaną uruchomione...
Już to raz napisałem wcześniej, ale powtórzę masz charakter, dasz radę przez to przejść, jestem tego pewien, wykonanie planu będzie trudne bo mimo że go poukładasz w głowie to realizując zawsze te emocje będą odgrywały niepośrednią rolę.
Od początku uważałem, że spotkanie w 4 to jednak dobre wyjście, masz dowody, wiesz co chcesz zrobić, podjęłaś decyzję, przekażesz informację facetowi a parka niech sobie robi co chce, chcesz to zakończyć szybko i bezboleśnie, bezboleśnie w takim sensie, żeby się tym tak długo nie truć. Słusznie, że nie interesuje Cię co zrobią oni dalej, co z tym zrobi ten facet to już ich sprawa. Jesteś silnym człowiekiem z osobowością więc sobie poradzisz. Powodzenia.
Takajajakaja, masz tyle problemów, zajmij się tym co najważniejsze.
>Ale staram sie wyłączyć emocje...już nie chce ich angażować, teraz tylko logika i trzezwe myślenie.
Jak będzie koniec, to wtedy pewnie emocje zostaną uruchomione...< Tak właśnie ma być , koncentracja ,cel , pal. Mąż damessy wkrótce i tak dzięki Tobie się dowie, teraz najważniejszy jest adwokat i Twoje zdrowie psychiczne.