Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Ja bede wina obarczac tylko i wylacznie ten egzemplarz i ta ktora ja wydala na swiat.W sadzie nie moj maz okazuje sie tym oszustem,tylko cudzoloznica,ktora manipuluje klamie z premedytacja.i za wszelka cene chce osiagnac cel.
nasi mężowie nie są istotami bezwolnymi i nie sądzę że powinno się ich zwalniać od odpowiedzialności. Są conajwyzej bezmyślnymi istotami, ale to też od odpowiedzialności nie zwalnia
Kochane dziewczynki już przyszła pora aby zauważyć, że autorce nie da się przemówić do rozsądku. Próbujemy, tłumaczymy- jednak nie osiągamy zamierzonego efektu. Dla niej winna jest tylko jedna osoba i tak pozostanie. Ona2 potrzebuje czasu aby to wszystko ogarnąć i w końcu zauważyć, że nikt mężowi nie groził kiedy wskakiwał jej do łóżka. Nie dusiła go pończochami, nie podała tabletki gwałtu a matka nie groziła bronią. Sam się zdecydował. Wiedział o konsekwencjach no chyba, że jest debilem o wysokości IQ termosu.
Witam.Z gory dziekuje tym-ktorzy poswieca chwile zeby przeczytac do konca to,co chcialbym przekazac.
Przekazac wielu osobom,choc nie ukrywam,ze to ona2 zainspirowala mnie do napisania tego tekstu.
Opisujemy ty zdrade jako taka,wiec chyba bez znaczenie bedzie fakt ze jestem mezczyzna,a znaczna czesc odbiorcow z ona2 na czele to kobiety.
Ja pisze do czlowieka i o czlowieku bez podzialy na plec.
Moim celem nie jest urazenie kogokolwiek,czy tez obrazenie czyichkolwiek uczuc.
Rozumiem zal i rozgoryczenie osob,ktore sie tutaj znajduja,bo sam przez to przeszedlem.
Na poczatek slowo o mnie.
jestem facetem w slusznym wieku,z pewnym roznorodnym doswiadczeniem i takowym bagazem doswiadczen .
Dwa slowa o moim zyciu jesli pozwolicie.
Kilka lat temu zona dopuscila sie zdrady z moim znajomym(kolega to bylby zbyt zazyly termin) ale dobrym,wieloletnim znajomym.
Zawsze mialem tego mezczyzne(tak mezczyzne,nie kurewicza,czy pustaka)mezczyzne za czlowieka wartosciowego,bardzo inteligentnego,elokwentnego,blyskotliwego,przystojnego (moze sie podobac)i wlasnie mojej zonie sie spodobal.
Miala kobita pecha,poprzez romans ktory nawiazala zaryzykowala rozpadem naszej rodziny.
Dla mnie ten mezczyzna pozostal tym,ktorym byl do tamtej pory,nie wieszalem na nim psow,nie przeksztalcilem go w moim mniemaniu z fajnego goscia na kawal skur...
Znajomosc z nim umarla smiercia naturalna ze tak powiem,to chyba oczywiste w tej sytuacji,nie zostaniemy ani znajomymi,ani kolegami.
Ale ja nigdy nie pozwolilem sobie na epitety pod jego adresem,nigdy nie umniejszylem jego wartosci jako czlowieka.
Byl i pozostanie w moim odczuciu tym ktorym byl, zanim wyciagnal reke po to co "moje" i tu gwoli scislosci ona2 nasza to moze byc co najwyzej guma w naszych wlasnych majtkach.
Nie jestem frajerem,ani dupa wolowa jesli co poniektorzy tak o mnie pomysla.
Zawalczylem o mnie,o moja zone,o nas i udalo sie od wielu lat jestesmy ciagle razem.
A nie bylo latwo odzyskac zone,nie fizycznie(bo fizycznie wrocila zaraz po zakonczeniu romansu)ale mentalnie.
jak juz wspomnialem znalem goscia dosc dlugo i wiedzialem ze to nie jest typ ktory uwodzi kobiete,tudziez cudza zone dla rozrywki,zeby zagrac innemu facetowi na nosie,czy rozbic czyjas rodzine,ale ze tam miedzy nimi musialo rozwinac sie jakies obopolne uczucie.
Ani w trakcie walki o zone,ani nigdy pozniej nie pozwolilem sobie na jakiegokolwiek typu niewybredne komentarze pod jego adresem.
A ona-moja pani uslyszala swoje.
On byl tylko slupem przy drodze,jednym z wielu,tym,przy ktorym akurat zatrzymala sie moja zona,ale droga byla nasza,to my nia kroczylismy,to byla droga naszego zycia i to moja zona poniosla konsekwencje tego,ze z niej zboczyla.
A teraz sedno sprawy.
Kochankowie/kochanki waszych zon/mezow naprawde nie zyja tylko po to,zeby wam uprzykrzyc zycie.
Tak jak to napisala ona2 czy olenka,czy wy naprawde tak nisko oceniacie waszych mezow/wasze zony,tych,ktorych wybraliscie na ojcow/matki waszych dzieci,ze naprawde wierzycie w to co piszecie-ze jakoby szeroki rozkrok czy dobre ssanie mogloby byc powodem zostawienia was przez waszych mezow/zony i ukladaniem sobie zycia z inna osoba?
A czy wy kiedy ukladaliscie sobie zycie z tymi partnerami,z ktorymi nie wyszlo,czy bedziecie ukladac w przyszlosci z kims innym,bedziecie sugerowac sie tym czy ma nogi szeroko rozstawione,czy dobrze ssie,czy zaimopuje wam ta osoba czyms innym?
Wiec dlaczego na litosc b...nie chcecie zrozumiec ze oni-wasi mezowie/zony znalezli tam-to czego szukali,ze nie kazda kochanka to latawica,pustak i cichodajka,a nie kazdy kochanek to alfons,playboy i skur...
Jak latwo przychodzi nam ocena kogos,o kim tak naprawde nic nie wiemy.
Ujme to tak,ile zdrad kazdego dnia,to wszyscy widzimy chocby na tym portalu,ilu zas zdradzaczy i kurewien/kurewiczow mijamy kazdego dnia na ulicy,ale czy zastanawiacie sie nad tym?
Czy wiecie ze mila pani z jarzyniaka,usluzny pan z marketu budowlanego,gotowy zawsze sluzyc pomoca,mila pani farmaceutka ktora wyda lek nawet bez recepty,czy swietna pani fryzjerka,ktora obdarzyla nas super fryzura,fajna mama w parku z ktora nam sie swwietnie rozmawia,a ktorej dzieci wspaniale bawia sie z naszymi,a co my tak naprawde o nich wiemy? ze sa mili,sympatyczni,a gdyby tak nagle ktos nas oswiecil?-gdybysmy dowiedzieli sie ze ta super fryzjerka,ta fajna mama,ta przemila pani z jarzyniaka wlasnie przed chwila gwizdnela komus meza sprzed nosa,a ten mily pan z marketu wlasnie rozpoczal nowy etap w zyciu z zona innego pana,no to idac za waszym tokiem rozumowania,te fajne istoty w mgnieniu oka zamieniaja sie w bezwzglednych kurewiczow i kurewny,szmaty,pustaki.
Uzmyslowmy sobie wiec jedno-kochanki i kochankowie maja swoje wady i zalety,jak kazdy inny stapajacy po tej ziemi czlowiek,czy nam sie to podoba,czy nie.
Badzmy przytomni w naszych osadach,nie sadzmy ludzi calosciowo tylko na podstawie tego czy dzis nam zalezli za skore.
Ona2 na temat twojej teorii co do "wlasnosci" jaka jest nasz wspolmalzonek nawet sie nie wypowiadam,bo tu sie nie ma o czym wypowiadac.
Zwroce tylko twoja uwage na pewien fakt.
Czy w czasie trania twojego malzenstwa nie zdazylo ci sie nigdy miec odrebnego zdania niz twoj maz,nie wiem np:ty chcialas pojsc do pracy,on wolal zebys zostala w domu z dziecmi,podalem pierwszy lepszy przyklad,ale czy nie zdazylo ci sie nigdy miec innego pomyslu na cos,powiedziec "to moje zycie,pozwol ze sama zadecyduje".
Czy zawsze we wszystkim bylas mu taka ulegla.Pewnie nie.
To prosze powiedz mi jakim cudem do tej pory nie zauwazylas ze nawet zwiazani swietym wezlem malzenskim pozostajemy odrebnym bytem,osobna jednostka.
I jeszcze na koniec,nie chcialbym tutaj w takich slownych przepychankach przywolywac Najwyzszego,ale zrobie to w dobrym celu,moze cos ci to uswiadomi.
Ksieza,siostry zakonne skladaja sluby wiernosci,posluszenstwa,jakze podobne do tych,ktore my skladamy,ale jakze inne-bo jakze inny jest Ten,ktoremu oni slubuja.
Niektorzy zrywaja te sluby,zakladaja rodziny,spelniaja sie jako matki/ojcowie.Zyja fajnie,szczesliwie,kara boska nie dosiega ani ich,ani ich bliskich,rodza im sie zdrowe dzieci(pomimo przerazenia i czarnych wizji potepienia najwiekszych bigotow).
Toba zas ona2 kieruje nienawisc jakiej jeszcze nie spotkalem.
Stworca dal nam wolna i nieprzymuszona wole,rozum i tym odroznil nas od swiata zwierzat i czas zebys zrozumiala ze kochanka twojego meza to nie suka,a jakas tam pani x,a twoj maz odszedl z wlasnej woli a nie zostal uprowadzony.
Ale to przeciez nie o twojego meza tutaj chodzi,on jest tutaj najmniej wazny-to chyba zauwazylismy juz wszyscy.
Tutaj chodzi o to,za ta pani odwazyla sie umniejszyc twoje i tak juz niziutkie poczucie wlasnej wartosci.
I tu cie boli.
Jesli maz byl dla ciebie tak wazny jak tutaj demonstrujesz,to nic dziwnego ze dal noge.
Dzieki wszystkim,ktorzy poswiecili swoj cenny czas na przeczytanie tego co napisalem.
Na komentarze nie bede odpowiadal,bo wszystko co chcialem powiedziec zawarlem w w/w tekscie.
Luiza-jestes super kobieta,szacunek za sposob myslenia i piekna wypowiedz
ona2, przesadzasz dziewczyno i jesteś na najlepszej drodze, żeby zrobić sobie poważną krzywdę. Nikt Cię tu nie chce zaszczuć, tylko z tego, co przeczytałam powyżej ludzie próbują delikatnie dać Ci do zrozumienia, że zaczynasz się pogrążać. Rozumiem Twój ból, ale zacznij odpuszczać sobie, bo Twoja nienawiść zniszczy najbardziej Ciebie samą.
Bez urazy Lidka
ona2 ciesze sie, ze cos jednak do ciebie dotarlo,skoro z calego mojego dlugasnego wywodu wlasnie to zdanie ci zapadlo w pamiec.
dziewczyno przykro jak widzi sie tutaj tyle osob szukajacych pomocy,tylu nieszczesliwie zakochanych,,a pomiedzy nimi ty-ktora na dzien dziejszy jak widze nie szukasz ani wsparcia,ani tym bardziej pomocy.
Ty szukasz tutaj poklasku dla twojej obsesji.
A kazdy,kto nie podziela twojej obsesji jest wrogiem.
Ty chcesz wylac tu jak najwieksza ilosc pomyj na ta kobiete,podac jak najwiecej faktow z jej zycia,a najchetniej to bys podala imie,nazwisko,adres,NIP i skrocony odpis aktu urodzenia.
I nie mydl nam tu oczu ze to z tak szlachetnych pobudek zeby ostrzec przed nia inne kobiety.
Ty poprostu napsujesz sobie i innym hektolitry krwi zeby ja osmieszyc przed jak najwieksza iloscia osob i upokorzyc.
Posadzasz kurewne o glupote,ale my tutaj moze nie jestesmy slepi i glupi a portal nazywa sie zdrada-portal ludzi zdradzonych,a nie zemsta-portal ludzi glodnych krwi.
To tyle w tym temacie.
Aha-badz wobec siebie troszke krytyczna,zacznij od siebie wymagac,przyjmij krytyke -nie nie zlosliwa-budujaca.
Coś ci jeszcze napiszę. Choćby ta Benita? uwiodła jeszcze milion cudzych mężów, Ty nie zmusisz żadnego sądu w Polsce, żeby ją posadził do więzienia, bo nie ma takiego paragrafu w polskim kodeksie prawa, który ona złamała. Natomiast swoimi działaniami możesz sama w końcu złamać, któryś z tych paragrafów i raczej Benicie tym krzywdy nie wyrządzisz, tylko sobie. KAPEWU? Zastanów się komu zrobisz dobrze, sobie czy jej? Przemyśl sprawę.
Myślę, że jesteś bardzo energiczną osobą. Wysoki poziom frustracji, napędza Twoją energię coraz bardziej. Daj jej upust w ogródku, wypucuj mieszkanie, idź na siłownię, kup sobie worek treningowy i się wyżyj, zrób cokolwiek (byle rozsądnie), aby spuścić trochę pary, zanim rozsadzi Cię od środka, albo zaślepi i doprowadzi do jakiejś nieodwracalnej w skutkach tragedii.
Nawet myśleć mi się nie chce, co się z Tobą dzieje na sali sądowej, bo wyobraźnia podpowiada mi okropne sceny, których Ty sama jesteś główną bohaterką niestety. Nie licz na to, że takim zachowaniem wpłyniesz na negatywną ocenę tej pani. Raczej odwrotnie. Pomyśl logicznie, co właściwie możesz i chcesz osiagnąć w czasie rozwodu i z kim ten rozwód wogóle bierzesz. I nie spodziewaj się cudu w postaci wielkiej miłości od swojego męża, bo takich rzeczy nie wygrywa się na sali sądowej. A już na pewno nie w taki sposób.
A ja w pewnym sensie rozumiem autorkę wątku..górę biora negatywne emocje i na prawdę trudno je okiełzać.To wszystko zależy od osobowości i stopnia wrażliwości.Jak większość z nas w pierwszej fazie obrzuca kochankę błotem....bo ona dla niej jest obcą osobą.....mąż to ciągle jest jej bliski po mimo świństw ,które jej zrobił......przyjdzie czas ,że zrozumie kto tutaj na prawdę zawinił...ale na to potrzeba czasu.....emocje wyłączają racjonalne myślenie i dopóki ona są w głowie dopóty będzie brak logicznego myślenia....
Mnie dzisiaj też poniosły emocje i dałam im zawładnąć moja głową to widać w moim wątku.....za co jest mi wstyd przed sama sobą....
ona2 ...kiedyś zrozumiesz, ze winny jest ten co Cię zdradził. Ja też obwiniałam tylko i wyłącznie kochanicę.Dziś wiem, ze to jest jego wina. Ona choćby była miss ameryki i stała przed nim naga, to on nie powinien ją dotknąć najmniejszym paluszkiem. To on Cie obiecał wierność.
Ale rozumiem Twoją wściekłość, bo sama gardzę takimi kurewnami i nie mam dla nich szacunku. Ale winię za zdradę i porzucenie rodziny jego.
Chciałbym napisać trochę przemyśleń związanych z tym tematem.
Po pierwsze sam miałem myśli o tym żeby komuś dać nauczkę/zemścić się i w pewnych aspektach rozumiem autorkę tematu.Ale do sedna.
Pierwszy aspekt. Ona2 pomyśl czy jeżeli masz takie zadanie o kochance swojego męża, to czy warto z jej powodu truć sobie życie. Weź pod uwagę, że swoim zachowaniem prawdopodobnie DAJESZ JEJ SATYSFAKCJĘ. Pokazujesz jej jak wielką krzywdę Cie wyrządziła i jaką władzę ma nad twoim życiem. Wzmacniasz w niej uczucie triumfu. - nie sam na to wpadłem ale wydaje mi się to sensowne.
Ale jest także drugi aspekt. Musiek nie mogę się z Tobą zgodzić. W moim odczuciu ktoś kto postępuje nie moralnie zasługuje na potępienie.Każdy niestety ma chwile słabości krótsze lub dłuższe, ale osoby, które je wykorzystują nie są niewinne. To nie oni bezpośrednio ranią, ale powinny też ponieść konsekwencje swoich czynów. To nie tak że ma dochodzić do samosądów ale społeczeńswo powinno potępiać ich i ich zachowanie.
Trzecie aspekt. Wydaje mi się że ludziom którzy kochają, a większość zdradzanych jednak dalej kocha (dla mnie nienawiść to też miłość, przeciwieństwem miłości jest obojętność), łatwiej jest wierzyć, że to nie winna osoby kochanej, a tej która ją "uwiodła". Każdy odpowiada za swoje czyny i wymagajmy od tych którzy się do czegoś zobowiązali.
Petran.ale ja potepiam,tylko ze nie gnoje czlowieka za caloksztalt,podczas gdy to moze byc calkiem spokojny gosc,czy ok babka.
No chyba nie zaprzeczysz?
Jak moglbym nie potepiac,skoro sam nigdy nie zdradzilem,a mialem rogi miesiacami(jesli czytales co napisalem).
Wspolwinie kochanka mojej zony,ale to jest dla mnie sprawa drugorzedna-winie JA.
Nie mogę się zgodzić, ktoś kto świadomie robi coś takiego nie jest ok.
Bo w ten sposób sąsiedzi często mówią też o gangsterach czy seryjnych mordercach. Ich czyny świadczą o tym jacy są. I uważam że dla dobra społeczeństwa takie osoby powinny byc potępiane i izolowane.
petran.ty masz twije racje z pewnoscia sluszne,szanuje -ja mam swoje.
Ale w tym co pisze ona2 jest cos zupelnie innego-to nie tylko o tak mocne negowanie tamtej chodzi,ale o zupalne wybielenie postepkow meza.Przeczytaj wpisy,nie znajdziesz w nich ani slowa o winie meza,a przeciez jest winien bez dwoch zdan.
Witajcie. Pozwiole sobie i ja wtracić swoje uwagi.
Stanowczo negauje zachowanie ona2, kieruje nia agresja, nienawiść do niej, złość, burza emocji. Mogę ja zrozumieć, ale jej zachowanie prowadzi do jej własnej destrukcji. Karmi się zemstą i nienawiścia. To nie pozostanie bez wpływu na Twoje życie, twój charakter, twój stosunek do ludzi. Teraz jesteś tylko ich ofiarą, ale jeśli nie zmienisz zachowania, staniesz sie ofiara samej siebie, bo Cię ta nienawiść zaszczuje. Nawet jak rozprawa zakończy sie "sukcesem" dla Ciebie. Śmiem twierdzić, ze Ty nadal będziesz tkwiła w tej nienawiści. Uwazaj, zeby nie zrobic z niej sposobu na życie.
Sama do niedawna przechodziłam to piekło i etapy, nienawisci i agresji ( każdy na tym portalu to przechodzi). Ale czas mija, zmienia nasze myślenie. Teraz skupiłam sie na sobie. A takich ludzi jak kur....a, traktuję jakby ich nie było. Nie pozwolę by mieli na moje zycie jakikolwiek wpływ.
To maz zdradza, to mąz dla takiej kobiety podeptał i poniżył Ciebie/ mnie/ nas, rozbił rodzinę dziecku. To jej sprzedał twoja intymność, to jej o Tobie i Twoim zyciu opowiadał. To On chciał, nawet jeśli ona go namawiała - to nie zmusiła ( no chyba, zę nóż mu do gardła przystawiła lub zagroziła - ale takie scenariusze tylko w filmach sie dzieja)
Zgadzam sie z musiek po części tylko.
Znam meza, więc wiem, zę nie jest najgorszym skurw..., który z premedytacją skrzydził mnie i nasze dziecko. On z premedytacją, potem kłamał, dalej ranił i nie umiał tego skończyć...ale to juz konsekwencje...tego co zaczął. Co tylko oznacza, zę musiało miedzy nimi pojawić sie jakieś uczucie, na tyle mocne, ze mocniejsze od miłości do mnie i syna.
Co do niej.
Po części moze byc tak samo jak opisałam w przypadku meza. Z tą różnicą, ze sama jestem kobieta i od kobiet więcej wymagam. I od kochanek i od tych , które sama zdradzają. Jest brzydkie powiedzenie jeśli s..a nie da, pies nie weźmie. Dlaczego więcej wymagam, bo kobieta jest bardziej wrażliwa, bo kobieta sama jest matką, bo sama jest kobietą. Bo kobieta - powtarzam KOBIETA - nie idzie do łóżka tylko dla sxu, łączy sex z uczuciem. A facet - no cóż - niekoniecznie ( Panowie nie odbierzcie tego do siebie, bo nie uogólniam, bo wiem, ze są naprawdę fajni faceci). Zmierzam tylko do tego, ze kobieta ma większa wrażliwość, wyczucie krzywdy.
Ona moze byc wspaniałą matką dla dzieci - ale te są jej, je kocha.
Moze byc miłą, sympatyczną, uśmiechnięta koleżanką, znajomą - ale to powierzchowne.
Człowieka poznaje sie po tym, jak sie zachowuje właśnie w min.takich sytuacjach, rodzących konsekwencje dla ludzi obcych. Nie jest trudno, być "dobrym" dla bliskich, których kochamy, znajomych, których lubimy. Akle byc takim dla obcych - to jest właśnie charakter i moralność, której nie ma w takich przypadkach i która pokazuje prawdziwe oblicze zdradzających, również mężczyzn, ale z powodów, które wymieniałam powyżej - przede wszystkim kobiet.
W poście powyżej użyłam słowa " kur...a" zacytowałam Ciebie ona2. Nie jest moją intencja, nikomu ubliżać. Sama też tego nie zrobiłam, ani razu, choc miałam nie raz ochotę,...wiadomo w stosunku do kogo...na szczęście mam to za sobą.
ona2..mówisz o tym że składamy przysięge przed Bogiem i to coś oznacza.Tu masz racje ale wiesz Bóg dał nam też wolną wole i wiesz twój mąż sam podjął decyzje i poszedł z tą panną do łóżka. Więc moja droga popatrz na to tak a nie tylko ją obwiniaj bo każdy kij ma dwa końce
I cała prawda zawsze leży po środku
To że akurat ta kobieta została kochanką Twojego męża wcale nie znaczy że mógł Cię zdradzić tylko z nią, na jej miejscu mogła znaleźć się zupełnie inna kobieta .... To mąż miał w sobie potrzebę szukania kogoś takiego, lub bycia podatnym na zaloty. I to nie zmienia faktu,
że do zdrady doszło... Gdyby oni - nasi zdradzacze wykazali się charakterem i szanowali siebie i swoje żony, do zdrady nigdy by nie doszło. Więc winienie tej kobiety to jak obwinianie pogody że w kwietniu spadł śnieg, a nie powinien Winni są tylko i wyłącznie nasi partnerzy - takie jest moje osobiste zdanie.
Blue, o czymś zapominasz. Nikt ne jest idealny, każdy może się załamać i gdy w takim momencie pojawi się jakiś łajdak/łajdaczka, który(a) to wykorzysta to mamy taką oto naszą tragedię. Jest trochę kreatur na świecie, jest może nawet ich dużo, ale to wcale nie oznacza, że są oni bezmyślnym morzem, którego nie warto smagać pejczem, za zatopienie statu z naszym szczęściem.
Powiem inaczej. Chodzi sobie taki gnój po świecie i zalicza panienki, mężatki, wszystko co się rusza i na drzewo nie s****. Nie liczy się z tym co robi. Ma swoje metody, umiejętności, potrafi dojrzeć okazję. I co? Nie należy mu się manko? Należy mu się, ale do póki nie trafi na mnie, nie interweniuję zdecydowanie i nie ma we mnie takiej żądzy odwetu jak teraz. Gdyby się nie pojawił prawdopodobnie sprawy by nie było, a jak by był uczciwy to też by tylko pocieszył, pogłaskał po główce i na tym by się mogło skończyć. Nie jedna nieszczęśliwa mężatka właśnie tego chce, a nie seksu. Seks jest nieraz wynikiem manipulacji. Więc taka zdrada jest w pewien sposób dziełem przypadku, nieszczęścia trafienia na zwichrowanego seksualnie i moralnie bydlaka. Porównał bym to do wypadku samochodowego bez zapiętych pasów i pijaka za kółkiem z drugiej strony. Kto jest winny tragedii w takiej sytuacji. Kto jest winy tragedii w takiej sytuacji. Pijak, czy ten, kto nie zapiął pasów.
Dopowiem tylko, że nie nie zawarłem tu dokładnego opisu mojej sytuacji. Chodzi o zasadę ogólną.