Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
mój mąż stwierdził że tęskni za tym jaka byłam kiedyś i jak to określił:"byłaś taka zależna odemnie"
pewnie chodziło mu o to że taka oddana, zapatrzona...
ocuciło mnie, ZALEŻNA od niego, jak ja mogłam do tego dopuścić?
to się już nie powtórzy
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
A mój mąż mnie wczoraj rozbroił!Normalnie ze złości mnie zatkało-powiedział,że jakbym została sama,to bym sobie bez niego nie poradziła!!!!
Ja późno wyszłam za mąz i on doskonale wie,że tyle lat byłam sama,mieszkałam z matką,bo ojciec dawno temu zmarł.I co,myslał,że moja mamusia prowadziła mnie przez ten czas za rączkę??
Doskonale sobie sama radziłam-matka ,owszem ,pomagała mi ale nie załatwiała za mnie moich spraw!
Doprawdy,wkurzyłąm się!!
Cześć Wszystkim,
czytam i czytam i jakbym przeczytała powieść o sobie. Jakie to wszystko jest standardowe.
Dzisiaj mam doła, jestem sama, z nerwów cały dom posprzątam, żeby zagłuszyć tęsknotę. Zaraz jadę do przyjaciółki, musze gdzieś sie wyryczeć.
Ciekawe własnie jak to jest że mąz zdradza my wybaczamy a tu Anice pisze że jej mąz puścił by ją z torbami. Rozumiem, naruszenie jego własnośći, odbieram to jako traktowanie kobiety, zony przedmiotowo. Prawdę mówiąc nie wiem co mój by zrobił, bo kiedy zadałam to pytanie nie usłyszałam odpowiedzi.
Bob niedawno pisał o klatce,
zastanawiam się nad tym nie kiedy małżeństwo staje się taką "klatką" ale czy wogóle staje się nią i dla kogo?
zdaje mi się a nawet jestem pewna że posiadanie rodziny bardziej zamyka na świat kobietę niż mężczyznę, zwłaszcza jesli ta nie pracuje,
same wiecie, dom, dzieci, pranko, sprzatanko itp. itd
więc często okoliczności zamykają ją w tej "klatce" ale jeśli ma miłość i pomoc męża to z reguły jej to nie przeszkadza, dostosowuje się i jest spełniona,
natomiast patrząc na ogrom zdrad nachodzi mnie myśl że mąż, który ma przeważnie mniej obowiązków domowych o ile jakieś ma,
rzadziej boryka się z problemami wychowawczymi, dla niego dom jest miejscem gdzie je, kąpie się, wysypia i korzysta z *obowiązku małżeńskiego,
więc po pewnym czasie przyzwyczaja się, wydaje mu się że mu się to wszystko należy no bo przecież ciężko pracuje na te "luksusy" dla małżonki i należy mu się jeszcze coś przyjemnego od życia poza domem,
naogląda się na miękkiej kanapie, jedząc smakołyki filmów o Jamsie Bondzie i gdy tylko ma okazję sprawdza swoją męZkość,
no bo jak to niby ma zrobić w domu?? naprawiając kran?(ja wciąż o tych kranach bo w łazience cieknie od X czasu
i jak ja mu mam pomóc wykrzesać iskry w domowych pieleszach, między obiadem a myciem naczyń, żeby znów nie poszedł z tej "klatki" korzystać z wolności??
może nie gotować, nie prać, nająć pomoc domowa (ale po sześdziesiątce)
w domq chodzić w podwiązkach i szpilkach a dzieci wysłać do szkoły z internatem...
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Tak=Nie
Nie=Tak
Może=Nie
Przykro mi= Jeszcze pożałujesz
Potrzebujemy=Ja chcę
To twoja decyzja=Właściwa decyzja powinna już być oczywista
Rób, co chcesz=Później za to zapłacisz
Musimy porozmawiać=Muszę ponarzekać
Oczywiście...zrób to=Nie chcę abyś to robił
Nie jestem zdenerwowana=Oczywiście, że jestem zdenerwowana, ty idioto!
Jesteś..taki męski=Mógłbyś się ogolić i okropnie się pocisz
Jesteś dziś wieczorem niezwykle troskliwy=Czy seks to jedyne, o czym umiesz myśleć?
Stwórz romantyczną atmosferę, zgaś światło=Mam obwisłe uda
Ta kuchnia jest taka niewygodna=Chcę nowy dom
Chcę kupić nowe zasłony=i...meble, wykładziny, tapety....
Powieś ten obrazek tam=NIE, miałam na myśli TAM!
Kochasz mnie?=Mam zamiar poprosić cię o coś drogiego
Jak bardzo mnie kochasz?=Zrobiłam dziś coś, co z pewnościa ci się nie spodoba
Będę gotowa za minutkę=Zdejmij buty i znajdź sobie coś ciekawego w telewizji
Czy mam grubą pupę?=powiedz mi, że jestem piękna
Musisz się nauczyć porozmawiać=Po prostu zgódź się ze mną
Słuchasz mnie?=[Za późno, już nie żyjesz]
Czy to dziecko płacze?=Wstań z łóżka i pospaceruj z nim, aż zaśnie
Nie krzyczę!=Oczywiście, że krzyczę, bo uważam, że to ważne.
Język męski:
Jestem głodny=Jestem głodny
Chce mi się spać=Chce mi się spać
Jestem zmęczony=Jestem zmęczony
Chcesz pójść do kina?=Liczę, że będę potem uprawiał z tobą seks
Może pójdziesz ze mną na kolację?=Liczę, że będę potem uprawiał z tobą seks
Czy mogę od czasu do czasu do ciebie zadzwonić?=Liczę, że będę potem uprawiał z tobą seks
Zatańczymy?=Liczę, że będę potem uprawiał z tobą seks
Ładna sukienka=Ładny biust
Jesteś taka spięta. Pozwól, że zrobię ci masaż=Chcę cię popieścić
Co się stało?=Jaki nic nie znaczący i przez siebie zawiniony wstrząs psychiczny tym razem przeżywasz?
Co się stało?=Wygląda, że dzisiaj nici z seksu
Nudzę się=Chcesz się kochać?
Kocham cię=Pokochajmy się teraz
Ja też cię kocham=No dobrze, powiedziałem to...Więc teraz lepiej chodźmy się pokochać!
Tak, masz ładnie obcięte włosy=Przedtem bardziej mi się podobało
Tak, masz ładnie obcięte włosy=Pięćdziesiąt funtów i nie widać wielkiej różnicy!
Porozmawiajmy=Staram się zrobić na tobie wrażenie, demonstrując jakim jestem głębokim człowiekiem, więc może potem zechcesz pokochać się ze mną.
Wyjdziesz za mnie?=Chcę ci uniemożliwić kochanie się z innymi facetami.
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
ŻYCIE PO ZDRADZIE
Co robić, jak się zachować, kiedy zostaliśmy zdradzeni przez ukochaną osobę?
Przede wszystkim pozwolić sobie na otwarte uczucia. Mamy prawo czuć się oszukani, skrzywdzeni, zranieni. I mamy prawo o tym mówić! Nie musimy tłumić negatywnych uczuć wobec partnera - może się o nich dowiedzieć. Nie musimy się obawiać - nikt nie rozsypie się w pył, kiedy dowie się, że jesteśmy wściekli, oburzeni, rozczarowani. Trzeba jednak uważać na sposób, w jaki okazujemy emocje. Obrażanie, niszczenie przedmiotów, wyzywanie partnera, przemoc słowna i fizyczna nic nie da. Może tylko pogorszyć sytuację. Raniące słowa zapadają na długo w pamięć, nie warto ich wypowiadać - na pewno nie przyniosą nam ulgi. Powiedzmy za to partnerowi, co dokładnie czujemy. Jeśli znajdziemy siłę, wysłuchajmy jego wyjaśnień, argumentów.
A potem zastanówmy się, co dalej? Czy chcemy walczyć o ten związek, czy chcemy od niego jakiś czas odpocząć, czy może go skończyć?
Tę decyzję musimy podjąć sami, ale może pomóc nam rozmowa z kimś bliskim. Jeśli nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z tą sytuacją i natłokiem emocji z nią związanych, dobrze byłoby skorzystać z pomocy terapeuty. Możemy iść tam sami, by zająć się jedynie sobą, albo z partnerem - i wtedy omawiać razem z nim sprawę utrzymania związku, definitywnego rozstania albo czasowej separacji.
Finko, zgadzam się z tym, co napisałaś. Wg mnie facet tak właśnie ma. Przyzwyczaja się do domu do żony, do jej codziennych prac.
Tylko teraz tak, męska psychika tutaj się włącza, fizyczne widzenie świata, po co ta żona to robi?
1. albo lubi;
2. albo niewiele jest tej roboty;
3. albo robi to w zamian za to, co ja robię (pracuję), więc pewnie to dla niej bardzo ważne jest.
I jak o tym myślę, to nie da rady z facetem inaczej, bo on prędzej czy później zapomni o emocjonalnych powodach.
JEDYNE WYJŚCIE - "DZIELIĆ SIĘ OBOWIĄZKAMI".
Kobieta nigdy nie powinna rezygnować z własnej pracy (w sensie miejsca pracy) - bo to daje jej (jak każdemu człowiekowi) poczucie wartości i niezależności. Z chwilą "uzależnienia się" od faceta (poświęcenie się tylko domowi) sama zakłada sobie pętlę na szyję, która się kiedyś zaciśnie. Bo facet tego poświęcenia nie doceni, wręcz przeciwnie, zmniejszy się wartość tej kobiety jako całkowicie zależnej od niego.
Jest pewnie jakaś grupa facetów, która nalega na to, żeby kobieta nie pracowała, zajmowała się domem. Jak o tym myślę, to wydaje mi się, że im chodzi o zbudowanie tej zależności kobiety od siebie, bo to im daje poczucie bezpieczeństwa (bo kontrolują tą kobietę) i wartości (bo boją się chyba ryzyka, że kobieta może nie być z nimi dla nich samych, więc będzie dla pieniędzy mężusia) - ale to jest ich problem wewnętrzny i za jakiś czas to poczucie bezpieczeństwa i wartości będzie potrzebowało następnych kroków (np. zdrady).
Lekka zmiana tematu, czy to nie jest jednak wygodne dla kobiety, zajmować się domem? Bo ja mam wrażenie, że znam 2 widzenia kobiet w tym zakresie: opcja "kury domowej" i opcja "kobiety niezależnej". I zastanawiam się, czy kobieta nie ma tego w psychice, tej potrzeby poczucia bezpieczeństwa, jaką da jej mąż, a ona będzie bezpiecznie w domu siedzieć. Znam kobiety, które od wczesnych, dorosłych lat zakładają, że nie zrezygnują z zawodu. Rodzą dzieci i wracają do pracy. Moi przyjaciele mają układ, że to bardziej mąż zajmuje się dzieckiem, bo ma luźniejszą pracę od żony. Wygląda to tak, że poza samym aktem rodzenia właściwie są równoprawni.
wiecie co szczescie jest chyba tylko chwilowe chcialem wierzyc w to ze nam sie z ola uda, wybaczylem jej bylo ok mija tydzien ponad a ona dzis przez tel (jest w pracy wiecie tutaj poznala tego z ktorym mnie zdradzila) pytam sie jej kochasz mnie?? ona na to "NARAZIE" i sie odlaczyla... wiec pytanie po co ranic kogos kto kocha stara sie itd...;( po co mowila ze kocha codziennie a teraz nagle nie;( ehhh ja juz niewiem co mam myslec;( staralem sie walczyc ukrywac smutek ale chyba sie nie udalo... wiecie co nie ma sensu ciagnac czegos co nie bedzie tym co bylo kiedys... mam chec wyjechac gdzies a;e gdzie?? prace znalesc latwo wszedzie bo pracowalem dotychczas jako budowlaniec wiec dla mnie roboty jest ze szok... ale jak wyjechac to trzeba miec gdzie mieszkac itd a z tym jest trudniej.. zycie jest piekne i krotkie niechce cierpiec niechce sie smucic ale trudno tak musi byc;(
Bob jest to i nie jest wygodne zajmować się domem i nie pracować zawodowo poza nim, wszystko zależy od sytuacji, niekiedy mimo że bardzo się chce nie można np.przewlekła choroba dziecka i konieczność opieki, ja zawsze pracowałam i przez 9 lat małżeństwa nie byłam kurą domową, syt. zmusiła mnie do zrezygnowania z pracy poza domem ale teraz wykonuję wolny zawód w domu tyle że sama sobie normuję godziny, przestałam natomiast wymagać od męża pomagania mi w domu bo zwyczajnie go w domu nie było, zaczął bardzo dużo pracować, późno wracać i mówić mi że tyle maja pracy ale zaniedługo to się skończy, czemu nie miałam wierzyć?
dogerek- może jej jest też trudno odnaleźć się w nowej sytuacji,mój mąż niekiedy nie wie co powiedzieć jak się zachować,jest spięty a ja odbieram to potrójnie, jestem wyczulona na każde słowo lub jego brak, jak Ty, spokojnie, mało czasu upłynęło, są emocje, rozmawiaj z nią dużo a ale nie przez tel. tylko w cztery oczy
potrzeba bezpieczeństwa ze strony męża na pewno jest ale o tym czy jest się kurą domową czy niezależną nie zawsze możemy same decydować, niekiedy życie tak się układa,zresztą jestem przekonana że bycie w domu na pełny etat nie czyni jeszcze z kobiety kury domowej o wąskim mysleniu :co na obiad? i jaki zapach wybrac do WC?
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
finka ok tylko wiesz co boli (niechcialem o tym mowic by o tym nie myslec) ona mowi mi ze mnie kocha ale TYLKO W DOMU !! na ulicy u znajomych tych slow nie uslysze tak samo jak i ona jest w pracy to moge pomazyc;( niechcialem myslec o tym lecz granica serca sie otworzyla chyba czas napisac piosenke i ja nagrac moze tak sie odstersuje... bo muzyka to moje 2 zycie... (rap) ehhh...
Włączając się w Waszą rozmowę, stwierdzę: albo kocham i to okazuję albo nie kocham i tego nie okazuję.
Związek kury domowej i "szefa" to układ. Godzimy sie lub nie. Trzeba tylko pamiętac aby nie zapominac o nas samych.
Finko, to nie był atak na Ciebie ani nikogo innego. Po prostu smutny wniosek do którego doszedłem w swoich rozważaniach. Jeśli kobieta ustawia się w sytuacji podległej od mężczyzny ma te konsekwencje, że musi tańczyć jak on gra. Patrząc do tyłu w historię, w której była taka właśnie podległość, były czasy, kiedy kobiety siedziały w domach a mężczyźni korzystali z domów publicznych. I nie było w tym nic nienormalnego w ujęciu każdej z płci.
Jeśli teraz jest inaczej, w sensie kobieta chce mieć faceta na wyłączność, chce równego traktowania, to tak samo powinna się zachowywać na pozostałych obszarach. Czyli równouprawnienie jest przywilejem, ale także koniecznością. Funkcja służebna wobec faceta raczej będzie niedocenioną ofiarą na ołtarzu miłości.
Dogerek, daj jej czas, nie wyciągaj zbyt szybkich wniosków z jej zachowania. Spróbuj jednak przekazać jej jak cierpisz i poproś o jakieś wytłumaczenie jej stanowiska. Poproś ją o jakiś termin, w którym ona podejmie decyzję, jeśli teraz jej jest ciężko i jest skołowana sytuacją.
Ale z drugiej strony nie daj się zbywać tym, że ona nie wie (stąd termin). Chodzi o to, żeby ona nie grała na zwłokę.
Bob nie odebrałam tego wcale jako atak, chciałam tylko pokazać że niekiedy nie jest to takie wszystko proste, każdy patrzy ze swojej pozycji i przez inny pryzmat, wiele mi daje poznanie zdania i przemysleń innych,
zawsze byłam za partnerstwem w związku tylko role partnerów niekiedy są odmienne ,
akceptowałam to,
my tu dyskutując szukamy tak naprawdę odpowiedzi na pytanie skąd się bierze zdrada w związku? jakia jest jej przyczyna i co na to wpływa,
na dzień dzisiejszy myslę że składa sięna to wiele różnych okoliczności, podobnych w różnych przypadkach a niekiedy zupełnie odmiennych,
szukamy wspólnych cech w historiach innych forumowiczów,
analizujemy swoje i partnera życie,dzieciństwo, nasze małżeńswto aby zrozumieć jak mogło do tego dojść,
zdrada nas zaskoczyła, rozłożyła na łopatki,zabrała tlen i teraz próbujemy stanąć znów na nogi, złapać równowagę i oddech...
to są rany, które na pewno sie zagoją, wiem o tym ale na razie ja jestem na etapie częstej zmiany opatrunków ...
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Finko, tak, masz rację w tym, co piszesz, ostatnio doszedłem do podobnych wniosków co do powodu, bo miałem dwie świetne koncepcje, nawzajem się wykluczające, a pasujące do różnych przypadków i zachowań.
Powoli dochodzę do wniosku, że zdrady nie da rady zatrzymać. Co by się nie robiło. Po prostu zdrada zawsze była. Być może kiedyś była lepiej ukrywana. Może po prostu ona jest wpisana w męską psychikę. I może jest jedynym sposobem dla kobiety do zasilania własnych emocji, że kolejny to książę.
I że jest jakiś procent ludzi, którzy rozwinęli jakieś wyższe emocje, jakoś wyszli poza własną płeć, są bardziej realistami niż bujają w obłokach i ci nie zdradzają. I może oni powinni się dobierać w pary.
Wiesz, ja mam taki od dawna ugruntowany pogląd, że ludzie niedowartościowani, nie doceniający samych siebie, nie stworzą wartościowych związków. A to raczej tacy ludzie potrzebują bajek, bo nie cieszą się światem, jaki jest. I to tacy ludzie używają seksu do potwierdzania wartości. I może coś w tym jest.
Więc pomimo odruchów litości i współczucia, raczej powinno się unikać niedojrzałych osób o niskim poczuciu wartości. Piszę "raczej", bo tu też nie ma pewności.
finko opatrujesz rany sama czy tez mąz pomaga Ci przy zmianie opatrunków??bo to tez istotne..
mój mąz nawet nie podaje mi wcika by ciut przestalo krwawić,mało tego jak widze każdego dnia wręcz te rany sa głębsze i mocniej krwawią..choćby dzis...jak wiecie w czwartek mieliśmy sprawę alimentacyjną...do sprawy tatuś i owszem zadzwonił ,spytał o chłopców..od czwartku milczy.już nawet nie wspomina że chciał by się spotkać z chłopcami..(wcześniej przewidywałam tę opcję-znów miałam rację)
czasem nie chcę miec racji...
CD odnośnie kury domowej...
Ja od 14 lat prowadziłam tylko dom(bliźniaki w tym jedno chore)Z powodu chorby synka dostaję rózne świadczenia pienięzne,mój mąz czaem nie pracował po pól roku.dziś ma 38 lat,jak ostatnio podliczyłam 7 lat przepracowanych !!Ja dwoiłam się i troiłam by w domu było wszystko..............a teraz po latach usłyszałam,że mąz sracil dla mnie szacunek bo............NIE PRACUJĘ !!!!
Ilonko teraz już pomaga ale przez zbyt długi czas zostawił mnie leżącą i tylko się przyglądał...
wtedy zobaczyłam go z innej, nieznanej strony
dlatego tak trudno mi uwierzyć że robi to teraz z miłości i że tak już zostanie,
nie chcę jego litości, poczucia obowiązku
niekiedy mówię mu że sama dam sobie radę wbrew sobie samej, chcę aby był blisko ale puszczam jego wyciągnietą rekę czekając czy skorzysta z mozliwości odejścia, nie rzucam się łapczywie na każdy jego czuły odruch ale wręcz robię krok do tyłu aby podążał za mną, jeśli ma miłość o którą walczę to wytrzyma,
żeby nie było tak smutno wrzucę coś z innego forum dla wszystkich dziewczyn do pośmiania a dla forumowych panów do przemyslenia
ZAPROSZENIE NA WARSZTATY DLA MĘŻCZYZN
Kurs jest dwudniowy i obejmuje następujące zagadnienia:
DZIEŃ PIERWSZY
1. JAK WYKONAĆ KOSTKI LODU?
Instrukcja krok po kroku wraz z prezentacją.
2. PAPIER TOALETOWY - CZY WYRASTA NA UCHWYTACH?
Dyskusja.
3. RÓŻNICE POMIĘDZY KOSZEM NA PRANIE A PODŁOGĄ.
Ćwiczenia praktyczne z pomocą zdjęć i wykresów.
4. NACZYNIA I SZTUĆCE: CZY LEWITUJĄ, SAMODZIELNIE KIERUJĄC SIĘ DOZMYWARKI ALBO ZLEWU?
Debata panelowa z udziałem ekspertów.
5. PILOT DO TELEWIZORA - UTRATA PILOTA
Linia pomocy i grupy wsparcia.
6. NAUKA ODNAJDYWANIA RZECZY
Otwarte forum tematyczne - Strategia szukania we właściwychmiejscach a przewracanie domu do góry nogami w takt rytmicznego pokrzykiwania.
7. ZAPAMIĘTYWANIE WAŻNYCH DAT I POWIADAMIANIE W WYPADKU SPÓŹNIENIA
Pamiętaj o zabraniu własnego kalendarza lub telefonu komórkowego.
DZIEŃ DRUGI
1. PUSTE KARTONY I BUTELKI - LODÓWKA CZY KOSZ?
Dyskusja w grupach i ćwiczenia praktyczne.
2. ZDROWIE - PRZYNOSZENIE JEJ KWIATÓW NIE JEST GROŹNE DLA ZDROWIA.
Prezentacja PowerPoint.
3. PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI PYTAJĄ O KIERUNEK, KIEDY SIĘ ZGUBIĄ.
Wspomnienia tych, którzy przeżyli
4. CZY MOŻNA SIEDZIEĆ CICHO, GDY ONA PROWADZI.
Gra na symulatorze.
5. DOROSŁE ŻYCIE - PODSTAWOWE RÓŻNICE POMIĘDZY TWOJĄ MATKĄ ATWOJĄ PARTNERKĄ.
Ćwiczenia praktyczne i odgrywanie ról.
6. JAK BYĆ IDEALNYM PARTNEREM NA ZAKUPACH.
Ćwiczenia relaksacyjne, medytacja i techniki oddechowe.
7. TECHNIKI PRZEŻYCIA - JAK ŻYĆ, BĘDĄC CAŁY CZAS W BŁĘDZIE.
Dostępni indywidualni psychoterapeuci.
Edytowane przez finka dnia 06.07.2008 01:50:23
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Ilonko, tak powiedział czy to na podstawie moich słów? Bo jeśli to drugie, to nie o to mi chodziło. Być może ja nie potrafię dobrze wyjaśniać przy pomocy słów pisanych, wolę kontakt bezpośredni bo wtedy widzę rozmówcę i widzę, jak on rozumie to, co próbuję przekazać.
To nie jest celowe, świadome "tracenie szacunku". Szukam przykładu z "kobiecego świata". To tak, jakbyś miała dwie przyjaciółki. Pierwsza zawsze jest dla Ciebie, kiedy tylko potrzebujesz. Chcesz iść do sklepu, ona zawsze jest żeby Ci towarzyszyć. Pytasz się czy w danym ciuchu jest Ci dobrze, zawsze przytaknie. Masz złą fryzurę, nie jesteś zadowolona, ona powie że jest cudowna.
I drugą, z którą trzeba umawiać się do sklepu wcześniej, bo ona też ma swoje własne zajęcia. Czasem z nią trzeba iść do sklepu jak zadzwoni, bo inaczej ... koniec z przyjaźnią. Ciuch doradzi lub odradzi. Z fryzurą, powie że mogłoby być lepiej i da Ci namiar na swojego fryzjera.
Chcę powiedzieć, że nastawianie się 100% na drugą osobę nie jest najlepsze. I nie zostanie docenione. Z tego przykładu wyżej znacznie bardziej cenna jest ta druga. Owszem, ta pierwsza przydaje się czasem "na złe dni", ale ... tylko czasem.
Więc wracając do żony i męża, fajnie, że żona wspiera. I czasem potrzeba wsparcia. A czasem nie. I wtedy cenniejsza jest przyjaciółka nr 2.
Witam wróciło radyjo!!!!!!!!!
Dziewczyny to że kobieta zostaje kurą domowa nie zawsze tego chce ona by chciała iśc do pracy ale jak właśni Finka napisała (niebędę się powtarzac )że nie zawsze może realizowac się zawdowo to nie znaczy że jest gorsza od tych co pracują Kobieta ma zawsze obowiązek bo dziecko bo coś tam .
Bob one racuja dużo ciężej muszą wykonywac te same czynności przez ileś tam lat w zależności od sytuacji i zaoszczędzają kupę kasy swego partnera bo nie zatrudniają niani i sprzątaczki ,i gotuja zdrowe obiadki-wiesz jak tyum sposobem można zaoszczędzic budżet domowy a przede wszystkim wychowują dzieci na chlubę rodziców bo mają na to czas i energę .
kobiety pracujace spotykają się z ludzmi i ich psychika jest zupełnie inna ale jak sam zauważyłeś to one się liczą bo przynoszą realne pieniądze.
kura domowa no cóż to taka myszka której po prpstu nie widac nie ma czym sie pochwalic i jest niewartościową kobietą
Skoro jesteś taki Fachman w tej dziedzinie to powiec dlaczego mężczyżni nie biorą tego pod uwagę?
Czołem Gruszo.
Po pierwsze, kobieta jako istota obdarzona wolną wolą, nie ma obowiązków. Oprócz obowiązku podatkowego na rzecz państwa, ale nie o tym mowa. To, że ktoś wkłada kobiecie (lub mężczyźnie) do głowy obowiązek, nie znaczy, że tak faktycznie jest. Dziecka nie postrzegam jako obowiązek.
Po drugie, nie pisałem o realnej ocenie działań domowych kobiety. Pisałem o męskim odbiorze tych działań.
Po trzecie, kobiety pracujące liczą się bardziej nie dlatego, że przynoszą pieniądze. Chodzi o to, że one są niezależne. I z punktu widzenia mężczyzny nie są do końca "zdobyte". Bo facet zdobytą kobietę zaciąga do jaskini, tam instaluje i po pewnym czasie wychodzi po następną. A takiej niezależnej nie można po prostu zainstalować, bo ona ma własną jaskinię. Więc z nią sie gra trochę jak z drugim facetem, a nie tylko z kobietą do zainstalowania.
A mężczyźni nie biorą tego pod uwagę, bo uwaga mężczyzn jest zwykle ukierunkowana na cele (i to cele materialne). A jaki cel widać w "kurze domowej"? Nie zarabia, nie tworzy budżetu, to po co z nią uzgadniać cele, jeśli nie ma na nie wpływu? Więc jej się oznajmia: postanowiłem to, kupujemy tamto itp.
Gruszo, w skrócie dużym, mężczyźni nie biorą tego pod uwagę, bo myślą inaczej od kobiet. Jeśli kobieta chce być "widziana" poważnie przez faceta, to powinna trochę zachowywać się jak facet. Przede wszystkim powinna być niezależna, finansowo też. Facet źle postrzega drugiego faceta, który nie potrafi na siebie zarobić i jest na czyimś utrzymaniu. W świecie mamy równouprawnienie płci, facet już dawno przestał widzieć kobietę inaczej, tak jak jeszcze 200 lat wcześniej, gdzie "kobieta" nie tylko oznaczało inną płeć, ale wręcz "inny twór", kaleki w stosunku do mężczyzny (za którego należało decydować, bo sam nie potrafił), więc jakby świat wtedy inaczej widział kobietę, jej rola była w domu i nikt nie wyobrażał sobie, że może być inaczej.
Teraz często mężczyzna pracuje z kobietami, często są jego przełożonymi. To jak ten mężczyzna z jednej strony stykający się z kobietami będącymi jego partnerkami w pracy, które postrzega w sumie podobnie jak facetów (razem z nimi pracuje, tworzą wspólną team, są agresywne, konkurencyjne w stosunku do niego, awansują), ma potem wrócić do domu i przewartościować myślenie na 200 lat wstecz? Nie da rady.