Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Kochane moje, przebaczenie jest w miare latwe. Natomiast trudno, jak same wiecie zapomniec. I tak do konca nigdy nie zniknie to z waszej pamieci. Ale jesli ma sie udac, probujcie z calych sil nie myslec o tym, a przynajmniej nie za często. I jeśli odbudowujecie związek, jesteście mimo wszystko razem, myślcie o tym co jest dzis i o tym, co będzie jutro. Sprawcie, by to jutro było szczęśliwe, zgodne i oddzielone grubą kreską od dnia wczorajszego. Wiem, że to nie jest łatwe, ale możliwe. Wiem, bo mnie się udało.
Więc - do dzieła i powodzenia
Naprawdę współczuję Wam wszystkim, ale (zawsze jest jakieś ale) ...wszyscy piszecie jak czujecie się po zdradzie i jak trudno jest się otrząsnąć, a ile czasu spędzacie na zastanowieniu się jak było przed zdradą ?? Ja po tym jak zostałem zdradzony najbardziej bałem się , że stanę się marudnym ignorantem , który zrzuca wszystko na osoby trzecie, umywa ręce i kładzie się do łóżka z myślą " jaki to jestem biedny" .Bzdura!
wiecie co powiedziałem żonie? Że ją rozumiem brzmi zapewne śmiesznie ale tak było. Muszę to troszkę rozwinąć żebym nie wyszedł na totalnego świrka. Każdy inaczej patrzy na problemy i każdy inaczej sobie z nimi radzi, nie możemy zmusić nikogo aby czuł i myślał jak my .
Postanowiłem więc ,że potraktuje to jako lekcję i postaram się zrozumieć wszystkie strony zaangażowane . Wytężyłem słuch i wysłuchałem wszystkich pretensji i wyrzutów ze strony żony. Żarliwość z jaką opowiadała jak źle się czuła napełniała mnie ...cholerną goryczą , miałem świadomość , że nie tylko ona się pogubiła, walcząc z dniem codziennym nie dostrzegałem potrzeb swojej żony. Ale do sedna . Aktualnie mieszkamy razem i nie jest źle bo tak naprawdę wszystko jest tylko w mojej głowie , a ją od czasu do czasu idzie wyciszyć ( nie mówię o alkoholu, ale o znajomych, koncertach itp). Żona powiedziała, że zerwała tą znajomość , a ja postanowiłem ,że mimo iż utraciła moje zaufanie to dam szansę ( bo komu mam ja dać jak nie swojej żonie)
Sęk w tym , że przebaczenie to ... jedna wielka loteria , bo może być nam do końca życia cudownie , ale równie dobrze historia może się powtórzyć ,ale czasami za dużo czasu spędzamy rozpatrując tylko jedną z ewentualności wiem co znaczy śnic o zdradzie , co znaczą łzy i wspomnienia i z jaka siłą potrafią wbijać nas w fotel kiedy siedzimy w pustym pokoju . Proszę jednak was wszystkich nie poddawajcie się
Można przebaczyć, ale nie ukrywam,że potrzebni są ludzie , którzy pomogą nam z tym żyć. Kocham żonę nad życie, ale wiem że nie uda nam porozmawiać na ten temat przez najbliższe miesiące bo oboje jesteśmy nieco poobijani dlatego umawiam się ze znajomymi , przyjacielem i ględzę mu ciągle do ucha a on z uśmiechem na twarzy mówi "Po to jestem".
Pozdrawiam
Kuba
tropheus, ty widocznie zrozumiałeś powody dla których zdradziła ciebie żona i niejako ją rozumiesz. Uwierz, ja też się starałam i dopóki sądziłam, że choć w małej części przyczyniałam się do tego, że mąż mnie zdradził było mi łatwiej. Minęło jednak już tyle czasu i te gorące emocje dawno już opadły i wiem teraz, że nie było żadnej mojej winy.Nie było kryzysu, nie było kłótni, jestem obiektywna w ocenie, że byłam dobrą matką i gospodynią domu. Nawet teściowie ( choć mąż rozpieszczony jedynak), w tym względzie mnie podziwiali. Zawsze strałam się zasłużyć na taką opinię. Nawet kosztem siebie, bo potrafiłam do nocy siedzieć i sprzątać, gotować. Zresztą lubiła to. W tych czynnościach domowych się realizowałam, mimo, że równiez pracowałam ale co drugi dzień. O męża dbałam, dopingowałam we wszystkim a to, że zwracałam mu uwagę gdy źle robił to chyba dobrze. Chory układ byłby, gdybym wszystkie wyskoki tolerowała. Najzwyczajniej, wyjechał i spodobała mu się małolata, na którą miał ochotę. Olał mnie i się zakochał, bo mu się znudziałam ja i moje ciało. A tam było coś nowego, podniecającego nad czym nie chciał zapanować. I żal mam, że nie potrafił się przyznać do tej słabości, której uległ tylko jeszcze moją osobę w te brudy wmieszał, szukając dla siebie usprawiedliwienia. Wiecie ja sądzę, że tylko gdy ktoś chce to pokusie ulegnie. Dla mojego męża fizyczność okazała się wtedy ważniejsza, niż rodzina. Zatracił się bo chciał, bo mu było dobrze, inaczej, ciekawiej. Byłam również w podobnej sytuacji co on, już po jego zdradzie. Wyjechałam na miesiąc, i był przystojny i fajny adorator i mogłabym odpłynąć. Widząc jednak, że wzbudza moje zainteresowanie unikałam kontaktu z nim, nie chciałam go blizej poznawać i spedzać wspólnie czasu. Świadomie ograniczyłam znajomość aby nie doprowadzić do sytuacji, gdy zrodzą się jakieś emocje. Nawet gdy człowiek się zauroczy, gdy będzie chciał nie sprowokuje okoliczności, które doprowadziłyby do zdrady. Każdy siebie zna i wie, kiedy przy kimś obcym stara się wypaść jak najlepiej, chce być postrzegany korzystnie, uważa jak mówi, po prostu chce się podobać. To powinno być sygnałem, że trzeba się wycofać.
Słowo daje napisałaś to cudownie . tak właśnie jest - ja podobnie jak Ty byłam tą , która prowadziła dom wychowywala dzieci dbała o meża jedynego zywiciela i miłość mojego zycia a jednak mnie zdradził . Ale wiesz on nie szukal tej przygody wiem o tym bo pracowali razem on był miły ale zawsze był miły to ona sprowokowala młoda gównira .. teraz mam dylemat czy wybaczyć to stało sie 20 lat temu ale dowiedziałam sie pol roku temu .. sama nie wiem co dalej
Zgadzam się z Tobą , jeśli nie chcesz nie zdradzisz. Co do zrozumienia , owszem jest łatwiej kiedy zaczynasz całą sprawę analizować i tłumaczyć na swój (wygodny nie raz) sposób, ale w tym miejscu muszę podkreślić, że to bardzo świeża sprawa i staram się spojrzeć na nią rozsądnie ( w gniewie nieraz podejmujemy kroki , których nie da się potem zapomnieć ) Żona też uważa, że jestem niepoprawnym altruistą z młodzieńczym zapałem i wiarą w uczucia- fakt taki jestem ( miedzy nami jest spora różnica wieku )
Możliwe , że czas zweryfikuje moje poglądy , nie jestem przecież nieomylny, ale jednego jestem pewien trzeba próbować, broń Boże nie dla drugiej osoby ale dla siebie.
Muszę troszkę wyjaśnić , nie tyle zrozumiałem powody zdrady ( bo te zna tylko żona ) co dopuszczam ewentualność ,że nie sprostałem niektórym zadaniom, potrzebom , które przecież, jak każdy z nas
, miała. Jedyny sposób aby się przekonać czy tak było faktycznie to sprawdzić na własnej skórze czy zmiana niektórych przyzwyczajeń zmieni cokolwiek w związku, jeśli nie to.. na siłę drugiego człowieka nie uszczęśliwię ( nawet mój altruizm nic tu nie pomoże ).
Jeśli mogę odnieść się do Twojego wątku, to masz rację zwracanie uwagi nie jest problemem , ale niestety sposób w jaki to robimy ma już znaczenie inna sprawa ,że często druga osoba odbiera nasze intencje jako zwyczajny atak czy upierdliwe marudzenie ale to cechy osobnicze
Rozumiem abi ,że masz żal , kurcze, każdy go ma, czemu ona/on mnie w to wmieszali... Krótka rada, olej to każdy człowiek ma taki mechanizm obronny , wiesz ,że kierowca odruchowo będzie ochraniał siebie w trakcie wypadku ? Nie ważne czy z boku siedzi żona , matka, ojciec czy dziecko on musi ratować siebie. To właśnie robił twój mąż , ratował siebie przed... samym sobą bo zderzenie z własną winą boli najbardziej. Także o tym w ogóle zapomnij.
Takich historii o pięknym nieznajomym są miliony, ale nie łudź się iż ludzie zawsze potrafią trzeźwo myśleć, miłość , namiętność to wspaniały, najwspanialszy afrodyzjak.... mimo 20 paru lat zdaję sobie sprawę ,że tylko będąc codziennie nowym mężczyzną jestem w stanie utrzymać przy sobie kobietę. Wyobraźmy sobie ,że na przykład masz cholerną ochotę pójść do kina potem na przyjemną kolację a wieczorem oczywiście kochać się namiętnie z mężem, ale mijają 4, 5, 6 miesięcy a mąż ciągle mówi w przyszłym tygodniu Skarbie, nagle nadarza się okazja pójścia ze znajomym , idziecie do kina , on nagle po seansie proponuje restauracje , idziesz i cieszysz się chwilą i myślisz od tak dawna miałam na to ochotę a tu proszę , pytanie co dalej , co zwycięża miłość do przepracowanego, lekko otłuszczonego "fotelmistrza" czy Twoje potrzeby ??? To są bardzo trudne pytania i nie ma nie jednoznacznych odpowiedzi.
Oczywiście zahaczam tu o stereotyp związku , ale faktycznie często poddajemy się , przynajmniej my faceci , zdobyliśmy swoją ukochaną "Białogłową ", mamy ciepłą jaskinkę więc czas spocząć na laurach .. Czysta głupota! Tak naprawdę jedyne co mamy to "kroko sterowną palice" i nad wyraz wysokie mniemanie o swojej męskości i władzy. Szczerze mówiąc to nie wiem skąd ten atawistyczny schemat w naszym życiu. Powiem tak jeśli zmieszać nudę z tęsknotą za uśmiechniętym wypoczętym mężem dodać do tego nowego wyrozumiałego znajomego, który potrafi słuchać to czasami (albo często ) w wyniku otrzymamy zdradę .
Przepraszam za tak długie posty
tropheus napisał/a:
Wyobraźmy sobie ,że na przykład masz cholerną ochotę pójść do kina potem na przyjemną kolację a wieczorem oczywiście kochać się namiętnie z mężem, ale mijają 4, 5, 6 miesięcy a mąż ciągle mówi w przyszłym tygodniu Skarbie, nagle nadarza się okazja pójścia ze znajomym , idziecie do kina , on nagle po seansie proponuje restauracje , idziesz i cieszysz się chwilą i myślisz od tak dawna miałam na to ochotę a tu proszę , pytanie co dalej , co zwycięża miłość do przepracowanego, lekko otłuszczonego "fotelmistrza" czy Twoje potrzeby ???
Gdybym miała analizować nasze zycie pod tym względem to powinnam była pierwsza zdradzic ja. To mój mąż serwował mi nudę. Pracował w systemie 8tyg poza domem, za granicą, 8 w domu i gdy przyjeżdżał nigdzie nie chciał chodzić. Ani kawiarnia, ani tańce, kino bardzo rzadko, do znajomych sporadycznie. Teatru nie lubi, muzyki poważnej również więc po kilku latach przestałam namawiać. Nawet na spacer trudno było go namówić. Siedziałby tylko w domu. I to ja przyporządkowałm się do jego trybu życia, czego ogromnie teraz żałuje. Zrezygnowałam z rzeczy, które mi sprawiały kiedyś przyjemność, bo nie chciałam do niczego zmuszać. I dopiero po zdradzie dostrzegłam, że stałam się małomiasteczkową gospodynią, która swoje potrzeby duszy upchała gdzieś głęboko. I w sumie to predzej ja byłam zaniedbywana, i analizując nasze pożycie więcej powodów do zdrady miałam ja. A wtedy ten jeden, jedyny raz trafiła sie praca w Polsce i gdy wyjechał nagle zaczęło mu się podobać prowadzenie rozrywkowego trybu życia, wieczorne wypady, i kobiety jakimi kiedyś gardził.
Nie, ja nigdy nie bedę w stanie usprawiedliwić jego zdrady. Zmieniła ta zdrada tylko tyle, że przestałam dogadzać kulinarnie, zobaczył jak wygląda dom, gdy się nie sprzata i teraz jak mu się coś nie podoba to sprząta sam. A ja poświęcam czas sobie. Powoli staram się uniezależnić od niego. Dobrą żonę zdradził i przestał kochać, to teraz gdy idealna nie jestem to on stara się bardziej. O ironio!
Tropheus'ie, podoba mi się, że masz spojrzenie na problemy nie tylko od swojej strony ale także starasz się wejść w skórę innych osób. Metodologicznie i obiektywnie to chyba najlepsze metody.
Popieram kwestie ciągłego doskonalenia siebie i nie spoczywanie przy przysłowiowym telewizorze, ale momentami chyba przesadzasz. Próbujesz zrozumieć powody zachowań. Ok. w wielu przypadkach trafiłeś pewnie idealnie w powody zdrady. Tylko czy są to powody, czy wymówki?
Wydaje mi się, że raczej wymówki, bo jeśli żona z Twojego przykładu toleruje kilka miesięcy zachowań męża które jej totalnie nie odpowiadają, to zamiast zdrady powinna pogadać z mężem. Nie pomogło - to powiedzieć mu jasno i dobitnie "słuchaj, dla mnie to są podstawowe potrzeby, Ty pomimo obiecywania mi przed wieloma latami, że będziesz o mnie dbał, wcale tego nie robisz .... jeśli tak dalej będzie, to lepiej się rozstańmy"
Tłumaczenie odruchami (jak w przykładzie o kierowcy) - dla mnie to słaby argument, bo odruch, to kwestia ułamka sekundy, zdrada, to kwestia wielu godzin, dni.
Ja na pewno nie będę pisał jaka była i jest żona, bo do tego nawet teraz nie mam prawa, ale nie będę również żony usprawiedliwiał jest przecież dorosłą osobą, każdy musi sam przekalkulować , tak właśnie przekalkulować maksymalnie ozięble bez emocji czy jest co ratować. Na ogół gdy dopuszczamy emocje do głosu to nie potrafimy zebrać myśli i dokładnie wyrazić swoich potrzeb. Może absurdalnie to zabrzmi ale tylko wyrzekając się uczuć do osoby zdradzającej jesteśmy w stanie spojrzeć na nią jak na człowieka , zamiast ciągle idealizować i usprawiedliwiać. Ja traktuje to jak wyzwanie, bo do tej pory zawsze rozmawiałem strasznie emocjonalnie z żoną , a ona po prostu nie potrafi tak rozmawiać , sama często to podkreśla. Abi , Nigdy nie rezygnuj ze swoich potrzeb bo one same Cię znajdą ,czasami w najmniej spodziewanym momencie.Podziwiam Twój upór i oddanie dla męża, naprawdę, ale czy szczerze jako kobiecie nie przeszkadzało Ci ,że nie było go ciągle w domu? Co do stylu życia twojego męża to po prostu zachłysnął się swobodą i ulotnymi przyjemnościami stara prawda mówi,że mężczyzna zawsze pozostaje dzieckiem, zauważ ,że rodzimy się z łysiną i z biegiem lat stajemy się na powrót łysi i tak samo dziecinni . Dobra może teraz troszkę poważniej. Troszkę znam facetów , sam wpadłem w amok pracy i nie miałem siły czasami wyjść , ale tak naprawdę to najbanalniejsze z tłumaczeń bo przecież moja żona też pracowała tylko w innych godzinach no i niestety zaczęło się tzw. mijanie. Czasami zatracamy poczucie rzeczywistości tz. twój mąż miał żonę ale tak naprawdę przez pracę nie odczuwał jej obecności , Ty podobnie, kochałaś, tęskniłaś ale nie byłaś w stanie przeskoczyć szarej rzeczywistości, do czego dążę, nie wszystko jest zależne od tego jak bardzo się poświęcamy, czy jak mocno kochamy , czasami związek umiera na naszych oczach a my jesteśmy bezsilni bo przecież muszę zarobić na chleb ,na rachunki. Paradoks tego świata polega na tym iż i Ty i twój mąż i zapewne jego kochanka i my wszyscy , pragniemy tego samego od życia, ale czasami nasze potrzeby rozmijają się z możliwościami jakie w danem momencie mamy. Wiem ,że ten sposób usprawiedliwić możemy wszystko nawet wojny na świecie Pamiętaj jednak , że tylko nie konwencjonalne myślenie daje nam odpowiedzi na nie konwencjonalne zachowania. Podsumowując , pogadaj z mężem czy uległ swojej głupocie czy wcześniej czegoś mu brakowało, a jak boi się gadać to niech napisze na kartce Czasami zrozumienie przynosi ulgę .
LSR napisał/a:Wydaje mi się, że raczej wymówki, bo jeśli żona z Twojego przykładu toleruje kilka miesięcy zachowań męża które jej totalnie nie odpowiadają, to zamiast zdrady powinna pogadać z mężem. Nie pomogło - to powiedzieć mu jasno i dobitnie "słuchaj, dla mnie to są podstawowe potrzeby, Ty pomimo obiecywania mi przed wieloma latami, że będziesz o mnie dbał, wcale tego nie robisz .... jeśli tak dalej będzie, to lepiej się rozstańmy"
właśnie jeżeli jej się coś nie podobało to trzeba było powiedzieć otwarcie jeżeli nie powiedziała to znaczy że byłeś i jesteś jej obojętny a została tylko z powodu wygody i tu sobie tłumacz że jesteś winny itd bo tak jesteś winny bo jesteś naiwny, czy jak przejdziesz na zielonym świetle i zostaniesz potrącony przez kogoś kto tylko akurat dzisiaj wypił o jedno za dużo to też będziesz go usprawiedliwiał?
starsza napisał/a:
Słowo daje napisałaś to cudownie . tak właśnie jest - ja podobnie jak Ty byłam tą , która prowadziła dom wychowywala dzieci dbała o meża jedynego zywiciela i miłość mojego zycia a jednak mnie zdradził . Ale wiesz on nie szukal tej przygody wiem o tym bo pracowali razem on był miły ale zawsze był miły to ona sprowokowala młoda gównira .. teraz mam dylemat czy wybaczyć to stało sie 20 lat temu ale dowiedziałam sie pol roku temu .. sama nie wiem co dalej
Starsza wiem że runęło twoje poczucie wartości i bezpieczeństwa ale TO zdarzyło sie 20 lat temu!! (swoją drogą każde jednak świństwo wyjdzie po latach).Było, minęlo..
Mnie po rozstaniu z mężem i w moim bólu pomagały słowa "to co było wczoraj nie wróci, jutro -niepewne tylko dziś jest twoje"
To z Tobą zasypiał i budził sie Twój mąż, to z Tobą spędzał wakacje, święta...20 lat miało by przekreślić nic nie znacząca przygoda??
facetów którzy nie skuszą się na wdzięki małolaty można chyba policzyć na palcach jednej ręki..Taka ich natura ..
Starsza życzę Ci wybaczenia i zapomnienia...Tylko dziś jest Twoje!!
W pierwszym odruchu kiedy dowiedziałam się o zdradzie szukałam winy w sobie.
Usprawiedliwiałam go.
Dzisiaj już wiem,ze nie miałam z tym nic wspólnego,że to jego decyzja była i wybór.Chciał się zabawić moim kosztem w bardzo egoistyczny sposób.
U nas było super tak mi się wydawało.
Narodziny długo oczekiwanego dziecka,rozrastająca sie firma,dom w budowie,plany na przyszłość.
Nie było mowy o zabieganym mężu bo pracowaliśmy razem i później razem odpoczywaliśmy.
Byłam dobrą matką,żoną.Kiedy trzeba było zrugałam bez owijania w bawełnę a kiedy trzeba było to wspierałam.
To ja mogłam czuć się nie doceniana z jego strony,zaniedbywana.Często nie chciało mu się wyjśc do kina czy restauracji.
Słyszałam zawsze później ,za tydz,za m-c i tak w kółko.
Nie pchnęło mnie jednak to w ramiona kogoś innego a była okazja i to nie jedna.
Jednak kiedy to się wydarzyło mój mąż dopiero to zrozumiał,że tak naprawdę wiele mi zawdzięcza.
Dopiero teraz próbuje mi to wszystko wynagrodzić.
Za szansę ,którą mu dałam.
LSR- zdrada to też może być ułamek sekundy tz. spojrzenie , rozmowa tak się zaczyna, albo np wysyłasz na necie wiadomość o treści bardzo sugestywnej, całe nasze życie składa się z trudnych,szybkich decyzji. Ale przeczytaj dokładnie post bo odruch dotyczył zrzucania winy na abi nie samej zdrady
Jeśli chodzi o to czy są to wymówki czy powody to odpowiadam krótko... nie wiem, tak jak napisałem tylko zona to wie , a ja nigdy się dowiem.
LSR czy jakimkolwiek przypadku próbowanie zrozumienia drugiej osoby jest przesadą ?? To nas odróżnia od zwierząt możemy analizować, dociekać, wysilać umysł do granic możliwości, nie uważam tego za przesadę ale za przywilej
Nie zarejestrowałem się tutaj żeby się wyżalić i opowiedzieć swoją historię , raczej przywiodła mnie ciekawość, chęć poznania , zrozumienia naprawdę trudnych kwestii , po kilku miesiącach własnych przemyśleń, wiem jedno ,że bez innych, przypadkowych ludzi o trzeźwym spojrzeniu jest to prawie niewykonalne dlatego ..jestem
Ja nie usprawiedliwiam, ja szukam odpowiedzi a to zupełnie coś innego, opisuje możliwości , ale nie wyciągam wniosków bo przecież nawet jeśli znajdę 1000 powodów to żaden nie musi okazać się prawdziwy.
Mikołaju29-gwarantuję Ci ,że nie została z wygody A szczerze co do twojego przykładu to wszytko zależało by od tego czy by uciekł czy został i starał się pomóc , a następnie przyznał do winy i mówię cholernie serio.
Nie można uogólniać sytuacji, pomyśl Mikołaju29, że jesteś na imprezie masz w planie zostać na noc wypiłeś drinka, i nagle budzi cię telefon o 3:00 żona dzwoni,że zaczęła rodzić 2 miesiące przed terminem i leży na ziemi , bierzesz kluczyki i jedziesz , coraz szybciej bo przecież może się wykrwawić , chwila nieuwagi i .. wypadek. Kogo winisz jego , żonę , czy dziecko bo chciało wcześniej przyjść na świat ? Nie wszystkie odpowiedzi są tak oczywiste.
Tropheus'ie; Zrzucanie winy na Abi przez jej męża czy też zdrada. Nie ma specjalnie różnicy i mój post stara się to wyjaśnić na tyle na ile umiem używać argumentów. Nie napisałem, że przesadą jest zrozumienie drugiego człowieka. Za to nawet Cię pochwaliłem!. Tyle tylko, że PRZESADĄ nazywam zbytnie usprawiedliwianie (tak! usprawiedliwianie innych że zrobili źle - to właśnie robisz)
Piszesz, że nie usprawiedliwiasz, tylko szukasz odpowiedzi. Ok. Znamy powód dla którego ktoś postąpił źle. No i co dalej? Co nam daje fakt, że rozumiem, dlaczego złodziej ukradł mi samochód? Jego powodem było np. chęć wzbogacenia, bo uważał się za biedniejszego niż obywatele Europy Zachodniej. No i co dalej? Mam mu powiedzieć, ok zatrzymaj moje auto, bo rozumiem Twój powód? Pisząc w ten sposób SUGERUJESZ, że on ma powody, które można zaakceptować.
Zrozumienie mechanizmów postępowania pomaga nam tylko i wyłącznie na przyszłość (żeby zapobiec następnym takim przypadkom) i działać resocjalizacyjnie. Żadnemu złodziejowi nie mówi się - "miałeś powody, żeby ukraść" mówi się raczej: "zrobiłeś źle, ale masz szansę dalej żyć normalnie"
Próbujesz usprawiedliwiać. Dokładnie tak samo zrobiłeś w przypadku Mikołaja 29. Jeśli on spowoduje wtedy wypadek, to odpowiedź jest akurat oczywista. Wcale nie ma wielu odpowiedzi na to pytanie. Jest winny. Chęć bycia przy żonie nie usprawiedliwia wyrządzenia krzywdy innym.
Zupełnie nie rozumiem argumentu ułamka sekundy przy zdradzie. Jednak trwa to o wiele dłużej. Zanim on zaprosi ją do pokoju, to jednak trochę mija od tego fascynującego spojrzenia. Samo spojrzenie trwa ułamek sek. ale decyzja, czy odpowiedzieć bardziej konkretnie trwa dłużej. Nie umiem znaleźć konkretnego przykładu na to, że ułamek.
LSR- masz prawo wyciągać swoje wnioski, ja podtrzymuję iż szukam odpowiedzi
Co do przykładu złodzieja, to zadam Ci pytanie , czy za każdym razem wiesz kogo nazywasz złodziejem ??? To może być każdy , nawet Ty za 10 lat , kiedy stracisz żonę , pracę , rodzinę , dla mnie największym błędem jest uogólnianie.
Szanuje Twoje zdanie bo przecież możesz mieć racje, ja tylko robię dodatkowy krok zastanawiając się a co jeśli nie mam racji ? Stąd te dywagacje, ja zanim w ogóle ocenie, jeśli w ogóle ocenie to muszę przemyśleć wszystkie ewentualności.
Poza tym widać ,że czytając to samo i tak inaczej interpretujemy raczej jesteśmy bardzo różni i niewątpliwie w kontekście rozmowy jest to ogromna zaleta
Ja szukając odpowiedzi nie mam na celu usprawiedliwiania żony tylko chcę poznać siebie , swoje wady i zalety.
W przypadku Mikołaja 29 nie mówimy o celowym działaniu, o krzywdzie wyrządzonej z premedytacją tylko o przypadku ale nie będę rozwijał tego wątku ;
Na temat ułamka sekundy napisałem wcześniej, chodzi o pierwszy gest, spojrzenie, mail o sugestywnej treści i proszę zanim poszli do łóżka zdrada zaczyna kwitnąć, oczywiście masz rację , jest to ziarno które potrzebuje troszkę czasu , ale pomysł, czy chęć zdrady może zrodzić się bardzo szybko, a potem ciężko jest powstrzymać samego siebie ( przynajmniej tak mi się wydaje)
tropheus napisał/a:W przypadku Mikołaja 29 nie mówimy o celowym działaniu, o krzywdzie wyrządzonej z premedytacją tylko o przypadku ale nie będę rozwijał tego wątku
przypadek to że ktoś wsiada po pijanemu do auta i powoduje wypadek to tylko przypadek? kiedy ktoś umawia się z kimś i idzie z nim do łóżka to także jest przypadek? człowieku z takim myśleniem to ja się wcale nie dziwię że żonka dorobiła Ci poroże i nie jeden raz je jeszcze dorobi, bo Ty ją tylko tłumaczysz i to bezsensownie! przypadkowy to może być pocałunek, muśnięcie dłonią no ale seks? tłumacz żonę dalej przy kolejnych romansach bo one już niedługo się pojawią...
Radzę troszkę uważniej czytać posty , czy napisałem gdzieś , że moja zona jest niewinna bo byłem nie dość dobry? Ja zadaje pytania , nie stwierdzam więc zanim Pan wyciągnie wnioski , Panie Mikołaju proszę uważnie czytać . Z resztą widzę ,że jak na każdym forum i tutaj znaleźć można tzw mąciwody, myślę ,że bez celowe jest moje dalsze stawianie pytań bo przecież koledzy mają jeden , jedyny pogląd i co bym nie napisał przeczytają to zawsze tak samo, szkoda ,że tak pochopnie .
Żegnam
Tropheus - bez uogólniania, nie byłoby tego portalu. Nie może być forum bez uogólniania. Indywidualnie trzeba udać się np. do psychologa.
Co do poznania siebie, do poznania przyczyn niedoskonałości związku, to nie można tego łączyć ze zdradą.
W małżeństwie mogło być dobrze lub źle. (mogło być dobrze a mąż chciał mieć więcej i dlatego zdradził). Jeśli było źle, to też można wyróżnić kilka wersji:
wina jej, wina jego, oboje są winni.
W przypadku osób zdradzonych winę za zdradę ponosi ten co zdradza i nie usłyszałem tutaj logicznego argumentu , że jest inaczej.
Co do problemów małżeńskich, to nie damy rady ich tutaj omówić, bo mamy tylko jedną stronę która się wypowiada.
Jeśli chcesz naprawić małżeństwo, to nie sugeruj żonie, że miała powody. Bezsporny jest fakt, że ona jest winna zdrady (chyba że masz jakiś argument - nie wątpliwości, tylko argument) Co do innych wad i zalet (Twoich i jej) możecie dyskutować, rozmawiać, próbować naprawiać.
moj maz zdradzil mnie dwa miesiące przed ślubem był to takzwany jednorazowy skok w bok z którego urodziło się dziecko nie potrafie mu tego wybaczyć i zapomniec dowiedziałam sie o tym dopiero 1,5 roku po ślubie poniewaz przyszlo wezwanie na ustalenie ojcostwa jestem zalamana i niewiem co mam robic on twierdzi ze ja i nasza corka jestesmy dla niego najwazniejsze mowi ze nas bardzo kocha i bez nas nie przezyje , jednak ja nie potrafie mu wybacvzyc a nawet go nienawidze moze latwiej by mi bylo jakby to nie bylo jego dziecko co wy na to ??? wybaczyliscie by czy nie??