Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Nie wiem skąd wniosek o puszczeniu nerwów, padł zarzut o manipulacje wypowiedziami przywołałem z ostatniego postu w temacie. W podobnym tonie co poprzednie. Piotrze przyglądałem sie przez 3 m-ce co wyprawia małżonka. I nie musiałem dawać ŻĄDNEGO wyboru, tylko dobra wola. Nie tak łatwo wyprowadzić mnie z równowagi
Psy Pawłowa coś w tym jest - kończą się argumenty zaczynają epitety. :rozpacz
Rozmawiajmy na argumenty, na epitety szkoda mi czasu.
Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać
Betrayed
Nie uraziłeś mnie.
Po prostu zwróciłem tylko uwagę, że to tak odbieram.
Czy tak jak napisałem nie było?
To przecież trwało trzy lata.
Odpowiedz mi szczerze.
Zaryzykowałbyś po czymś takim?
Bo ja osobiście w trybie ekspresowym spierdzielałbym od takiej kobiety, byle być jak najdalej od niej!
To co zacytowałeś, to przecież nic innego jak tylko pokazanie faktów. Ostrzeżenie.
Pokazanie na podstawie tego co napisał, bolesnej i brutalnej prawdy o jego małżonce.
Prawdą jest, że tylko on jej już został po rejteradzie kochanka.
I twierdzę, że KoB jest dla niej ostatnią deską ratunku.
No nie udawaj, że tego nie widzisz.
Ja jednak dalej uważam, że tak jak napisałem, postawienie na nogi , powrót do pionu jest najważniejszym celem.
A nie klepanie po ramieniu i dawanie nadziei, że się uda.
Ja tutaj jestem jako przykład, że istnieje życie po śmierci.
Daje nadzieję w to wątpiącym, bojących się nowego, że jednak można ułożyć na nowo sobie życie
Że można być szczęśliwym.
Niekoniecznie musząc znosić codzienny widok zdrajcy
Każdy z userów mających swoje wątki i tak wybiera z tej całej naszej pisaniny to co uważa za stosowne, po swoim uważaniu
Nawet gdy wszyscy tutaj piszący go przed takim krokiem ostrzegają
Zarówno grupa talibów, do której zostałem zaliczony, co traktuję to nie jako obrazę, a jako wyróznienie
Aczkolwiek jak pokazało moje życie, raczej trudno mnie zaliczyć do grupy fanatyków- samobójców
Jak i miłośnicy wybaczania, wspólnie ostrzegają, że to samobójstwo,
To i tak dają szansę.
Dlatego moim zdaniem nie potrzebne są im pseudofilozoficzne wywody tylko konkretna, ostra ocena sytuacji.
To tutaj dostają.
A że patrząc z boku i na podstawie opisu mają do czynienia z brutalną oceną rzeczywistości, to im raczej powinno pomóc a nie zaszkodzić.
Powtórzę raz jeszcze, to co wcześniej napisałem: Operowanie brutalną prawdą, z czym i z kim do czynienia, przysłowiowe wiadro lodowatej wody na głowę jest po prostu skuteczniejsze, niż dawanie w większości przypadków złudnej nadziei pod hasłem: Walcz, uda się, będzie dobrze. Uważam, że zawsze lepiej jest być mile zaskoczonym, niż niemile rozczarowanym.
Czyli lepiej przygotować na najgorsze, niż nawinie karmić kogoś nadzieją
Nie walczy się o odzyskanie kogoś, tego co już nie istnieje.
Bo tego co było i już nigdy nie będzie. Tego trzeba mieć świadomość.
Jeżeli daje się szansę, to jest to budowa dosłownie wszystkiego od od nowa, ale ze świadomością, że ma się do czynienia z mordercą, o którym wiemy, że może( oczywiście nie musi) wbić nam nóż w plecy.
I tyle.
Batrayed
Zawsze jest tak:
Ile ludzi, tyle poglądów.
Bo jak powiada powiedzenie, mimo pewnych powtarzalnych schematów, zdrada niejedno ma imię
I tego ani ja, ani Ty nie zmienimy.
Sztuką jest rozmawiać na argumenty, tak jak na przykład w jednym z wątków dyskutowaliśmy. sobie z Lagosem.
Pozdrawiam .
Nie skończył się Twój świat nawet wtedy, gdy leżysz na samym dnie. Twój świat może się skończyć tylko wtedy, gdy stracisz nadzieję, że możesz się podnieść i zacząć żyć inaczej.
Czy tak jak napisałem nie było?
To przecież trwało trzy lata.
Odpowiedz mi szczerze.
Ed ja zaryzykowałam i póki co nie żałuję, chyba że zdrada w męskim wydaniu to co innego .
Cytat
Operowanie brutalną prawdą, z czym i z kim do czynienia, przysłowiowe wiadro lodowatej wody na głowę jest po prostu skuteczniejsze, niż dawanie w większości przypadków złudnej nadziei pod hasłem: Walcz, uda się, będzie dobrze. Uważam, że zawsze lepiej jest być mile zaskoczonym, niż niemile rozczarowanym.
Czyli lepiej przygotować na najgorsze, niż nawinie karmić kogoś nadzieją
Jesteś tego pewien? Uważasz że dla wszystkich? A jak ktoś słaby psychicznie jest w takim momencie,gdzie uważa, że takie rozwiązanie graniczy z unicestwieniem jego osoby i targa się na własne życie bo nie widzi innego wyjścia. Chciałbyś mieć kogoś takiegona sumieniu? Nie bierzesz takiej opcji pod rozwagę? Powiadam ci ,że takie są realne.
Czyli lepiej przygotować na najgorsze, niż nawinie karmić kogoś nadzieją[/quote]
To przecież trwało trzy lata.
Odpowiedz mi szczerze.
Zaryzykowałbyś po czymś takim?
Ja? Raczej bym się wahał (z przewagą na NIE) ale to była decyzja usera. Czy zrobił bym to w sposób jak zrobił to KoB na 100% nie.
Jeżeli taką decyzję podejmują uszanujmy to (liczba mnoga bo mam na myśli innych którzy stoją przed podobnym dylematem). Radźmy jak ma to zrobić mądrze. Jak zabezpieczyć plecy. Czego się spodziewać. Obrazowanie jaką dziurkę jak kto obrsabiał jak dla mnie niczemu nie służy.
Cytat
Prawdą jest, że tylko on jej już został po rejteradzie kochanka.
I twierdzę, że KoB jest dla niej ostatnią deską ratunku.
No nie udawaj, że tego nie widzisz.
Ed w 99% mamy do czynienia z rejteradą kochanków. Ile znasz przypadków chociażby z forum że kochankowie walczyli o "oblubienice".
W moim przypadku było podobnie. Może nie typowa ucieczka ale pozostawienie z problemami. W stylu "skontaktuj się z adwokatem. będzie dobrze - a w sumie pogadamy jutro bo spać mi się chce"
Często jest to tak że nie koniecznie mamy sytuację gdy alfa okazuje się omegą i podwija ogonek. Często pokazuje najzwyczajniej w świecie że związek miał niewielką wagę. Po prostu zdradzacz dla omegi nic nie znaczył.
Przecież prawie zawsze jest sytuacja że zostają postawieni przed wyborem. Ile znacie historii gdy zdradzacz przychodzi do zdradzonego i mówi zdradzam cię ale wybieram ciebie .
Ja nie znam. Zawsze wygląda odkrywamy zdradę (nie domyślamy się jej ale ją odkrywamy) i tu różne modele zachowania:
- ucieczka do kochanka - łajza przyjmuje drugą łajzę z otwartymi rękoma
- ucieczka do łajzy i odtrącenie, powrót do deski ratunku.
- zerwanie kontaktów z łajzą.
Trzy różne modele 3 różne zachowania; niezmienny fakt zdrady. Motyw naszego postępowania - napiętnowany predyspozycjami charakteru, wcześniejszymi doświadczeniami. moralnością.
W spornym przypadku z ujawnieniem zdrady mamy do czynienia z 3. Wcześniejsze "odkrycie" zdrady było jedynie informacją - mąż się czegoś domyśla - nastąpiło klasyczne wyparcie.
Piszesz o trzech szansach. Wg mojej oceny jak napisałem szansa była jedna ta na końcu. Wcześniej to jedynie odsłonienie flanki. I liczenie że coś się uda.
Cytat
Ja tutaj jestem jako przykład, że istnieje życie po śmierci.
Daje nadzieję w to wątpiącym, bojących się nowego, że jednak można ułożyć na nowo sobie życie
Że można być szczęśliwym.
Niekoniecznie musząc znosić codzienny widok zdrajcy
Ed i bardzo dobrze że jesteś bo jak wiesz wielu z naszych userów ma do czynienia ze zdrajcami w żaden sposób nie wykazującymi skruchy (wiesz o kim mówię ) i jak najbardziej pokazujesz że jest życie PO baz zdrajcy. Powiem więcej w takich przypadkach Twoje komentarza szybko odzierają ze złudzeń. I to bywa pomocne aby się podnieść i walczyć. Aby nie walczyć o szansę bo o nią się nie walczy ją się daje. Bez warunków ze strony zdrajcy.
Jednakże w przypadkach tych którzy próbują bywają często destrukcyjne. Ile osób tyle poglądów jak napisałeś. Fakt tylko obrazowanie zdradzonemu który miał do czynienia z przypadkiem 3.
Cyt:
Cytat
Operowanie brutalną prawdą, z czym i z kim do czynienia, przysłowiowe wiadro lodowatej wody na głowę jest po prostu skuteczniejsze, niż dawanie w większości przypadków złudnej nadziei pod hasłem: Walcz, uda się, będzie dobrze.
Ok ale to wiadro już zostało wylane, zdradzony widzi z czym ma do czynienia. Utwierdzanie go że się pomylił ma go podbudować?
Cytat
Jeżeli daje się szansę, to jest to budowa dosłownie wszystkiego od od nowa, ale ze świadomością, że ma się do czynienia z mordercą, o którym wiemy, że może( oczywiście nie musi) wbić nam nóż w plecy.
I tyle.
Mądre stwierdzenie, niestety każdorazowe utwierdzanie że zrobi to znowu już nie.
Odnośnie talibów to się ciesz zawsze to lepsze niż zaliczenia do grona idiotów
Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać
Czasami wręcz należy wylac wiadra zimnej wody na głowę i właśnie złudne zapewnienie że będzie dobrze może unicestwić.
W związku z tym że ja wybaczalam rzeczy gorsze od zdrady, wiem e trzeba wiedzieć komu i kiedy wybaczac. Inaczej takie wybaczenie jest jak rzucanie pereł przed wieprza. Kiedy ktoś opisuje związek przemocy, z wielokrotnym zdradami ,przemocą psychiczną moja rada jest - ratuj siebie . Nie umiem komuś kto ginie w związku , powiedzieć on/ ona się zmieni Wolę powiedzieć. , odejdź, zmieñ się i zobacz czy ta druga strona się zmienia. Wtedy myśl powrotach o ile po przemyśleniu wielu spraw bedziesz chciał/chciała .Wiele razy radzę odejdź i nie wracaj kobietom ktore tkwią w toksycznych zwiazku. Często pobyt na tym portalu daje im siłę aby odejść ze związku.
Lisbet dokładnie takie osoby rozumiem i podpisuję się obiema rękoma pod tym co napisałaś. Ale nie za każdym razem gdy nie mamy do czynienia z niczym z tego o czym pisałaś.
Po prostu rozgnieć, zmiażdż przypnij szkarłatną literę na piersi. Dlaczego?
Bo nie ma znaczenia nic poza faktem że mnie zdradziłaś/es. Smutne ale prawdziwe.
Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać
Problem z dawaniem rad jest taki, że związki międzyludzkie to na tyle skomplikowane twory, że nie istnieje jeden "właściwy" sposób postępowania. To co w jednej relacji może pomóc, w innej może zaszkodzić. Nie istnieje idealna recepta. Osoby patrzące na związki przez pryzmat własnych doświadczeń i udzielające swoich "światłych" rad powinny zawsze o tym pamiętać i nie traktować swoich przemyśleń jak dogmatów obiektywnie istniejących. Zresztą z udzielaniem właściwych porad mają kłopoty specjaliści w tej dziedzinie, psychoterapeuci, psycholodzy, socjolodzy etc, mimo swojego wykształcenia i doświadczenia. Od wielu lat próbuje się stworzyć algorytm postepowania pt "co zrobić aby stworzyć szczęśliwy związek", napisano wiele całkiem zajmujących książek z tego typu poradami. Tyle, że niewiele z tego wynika, a autorzy takich publikacji sami mają problemy we własnych małżeństwach...
Witaj Binka
Milo Ciebie ponownie widzieć
Podobnie jak ze zdradą
Ile jest przecież takich przypadków
Myślisz, że dawanie zludnej nadziei pomaga i ochroni?
Bierzesz pod uwagę to, że jak się rypnie, to dopiero wtedy może zabić.
Że wtedy już człowiek może się nie podnieść?
A znam taki przypadek osobiście.
Cale szczęście, że go w ostatnim momencie udało się uratować!
Teraz jest w szpitalu psychiatrycznym i prawdopodobnie już nigdy nie będzie w stanie normalnie funkcjonować!
Bo jemu zamiast powiedzenia wprost, dano nadzieję w stylu : Wałcz o nią, małżeństwo da się uratować!
No i ?
Pozdrawiam.
Nie skończył się Twój świat nawet wtedy, gdy leżysz na samym dnie. Twój świat może się skończyć tylko wtedy, gdy stracisz nadzieję, że możesz się podnieść i zacząć żyć inaczej.
Betrayed40 ja patrzę na to w jeszcze inny sposób - jeżelli ktoś ma wewnętrzne przekonanie że zdrada to koniec związku , że nie ma wybaczenia, koniec to ja te poglądy rozumiem i szanuje, ponieważ granice tolerancji są różne i nie każdy ma obowiązek i chęć wybaczac. Tak jak napisano wyżej jest tu mieszanina poglądów i opinii. Końcowy wybór należy do autorów wątku.Co wybiorą zależy z kolei od konstrukcji psychicznej autorów wątku- jeden wybierze to co dla niego wygodne, inny przemysli i zacznie zmiany od siebie. Na te wybory nie mamy już wpływu i powinniśmy je uszanować choc często się nie zgadzamy, ponieważ konsekwencje tych wyborów poniosą autorzy wątków. Fajne jest to że są tu ludzie o różnych poglądach którzy poświęcają własny czas aby pomoc innym tak jak potrafią.
Ed nie przekonujesz mnie. Nie chodzi tutaj o to ,kto pokaże tragiczniejszy scenariusz,bo moglibyśmy tak sobie dawać przykłady w nieskończoność. Bardziej mi chodzi o wyczucie sytuacji , określenie w jakim miejscu jest osoba zdradzona i czy w danym momencie można jej psychikę zbombardować brutalnie. Ja uważam ,że są przypadki gdzie można ale także są przypadki gdzie należy stopniować.
Cytat
Myślisz, że dawanie zludnej nadziei pomaga i ochroni?
Bierzesz pod uwagę to, że jak się rypnie, to dopiero wtedy może zabić.
Że wtedy już człowiek może się nie podnieść?
Skąd pewność ,że złudna? Uważam ,że czasami za mało danych i subiektywna ocena. Bo u mnie tak było to i w tym przypadku tak samo.
Zauważ, to nie jest nagłe rypnięcie, bo zdradzony już wie i zdaje sobie sprawę. Jakoś nie chce m się wierzyć ,że osoba postronna ,zapewniła że będzie dobrze i z tego powodu ten ktoś ześwirował ale jak tak piszesz to ok.
Ja też nie mam pewności czy do końca już będzie dobrze, jednak nie o to w życiu chyba chodzi, że już do końca mam czekać, życie toczy się dalej.
Widzisz tę subtelną różnicę?
Nie spotkałam się tutaj na forum a już trochę tutaj siedzę, żeby osoba , która dała szansę,pisała radykalnie -daj szansę bo ci się uda. Odwrotnie czytam co krok.
Betrayed40 ja patrzę na to w jeszcze inny sposób - jeżelli ktoś ma wewnętrzne przekonanie że zdrada to koniec związku , że nie ma wybaczenia, koniec to ja te poglądy rozumiem i szanuje, ponieważ granice tolerancji są różne i nie każdy ma obowiązek i chęć wybaczac.
Tylko szanujmy też wybory w drugą stronę. Nie narzucając swoich jako jedynie słuszną prawdę. Niestety często nacechowaną własnym żalem, chęcią ukarania innych zdradzaczy. Nie naszych katów ale innych - BO?
Bo zdradzili jedyny powód. Ogromny, egzekucja na najliższej osobie, nieświadomej - ale zapominamy o jednym. To nie oni byli naszymi katami. Nasz kat zachował się jak się zachował. Mój żebrał o łaskę inni nie okazali skruchy. Co nie zmienia faktu - doradzajmy mądrze, podbudowujmy mądrze.
Wiecie gdy miałem sajdy nie raz dzwoniłem do Fenix rozmawialiśmy po kilka godzin czasami do 2, 3 w nocy. Nigdy NIGDY nie powiedziała mi wydrap oczy a tyle co przeszła i przechodzi ta dziewczyna nikomu nie życzę. Nawet naszym/waszym katom. Bo można być PO, można dostać po doopie i można mądrze doradzać. Po ludzku. Szanując cudze wybory.
Zacytuję Binkę;
Cytat
Nie spotkałam się tutaj na forum a już trochę tutaj siedzę, żeby osoba , która dała szansę,pisała radykalnie -daj szansę bo ci się uda. Odwrotnie czytam co krok.
Niestety ale widzę to bardzo podobnie. :niemoc
Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać
I broń Boże proszę nie traktować powyższych wpisów jako gorszy i lepszy ,bo nie o to chodzi także. Że tak wyprzedzę na wszelką ewentualność, bo takie stwierdzenia też padały.
Cytat
Betrayed40 ja patrzę na to w jeszcze inny sposób - jeżelli ktoś ma wewnętrzne przekonanie że zdrada to koniec związku , że nie ma wybaczenia, koniec to ja te poglądy rozumiem i szanuje, ponieważ granice tolerancji są różne i nie każdy ma obowiązek i chęć wybaczac.
Lisbet dokładnie, z tym się nie dyskutuje. Jako przykład ,pojawiła się na forum Iwi78 konkretna dziewczyna, wie czego chce. I tutaj nie oponuję,ona jest silna, da radę. Jest także Urszulka68 , która postanowiła inaczej, może zyska , może straci na swojej decyzji. Zauważcie jednak ocenę. Iwi w sumie też może da szansę, jednak zyskała tutaj poklask. Urszulka też jakoś chce zawalczyć,ale inną metodą , cóż widzimy?
Cytat
Urszulka cieszy się z wycieczki jakby ją na sto koni posadził-
A może po prostu zamiast toczyć spory o to kto ma rację, należy w każdym wątku, w którym wydaje się, że jest coś do dodania w kwestii merytorycznej zająć swoje stanowisko, to ominie teoretyzowanie o słuszności bądź tez niesłuszności obserwacji i wyciąganych wniosków jako jednostronnych a autor wątku dostanie cały wachlarz odpowiedzi włączając wszelkie przeciw po jednej stronie oraz za po drugiej. Wymiana opinii między zwolennikami różnych rozwiązań w przypadku zdrady może dać opcje, którą przyjmie osoba pisząca o problemie.
Lepsze to niż dyskredytowanie oponentów.
Pytanie dlaczego Ci, którzy budują na nowo i nie przekonują innych tak zdecydowanie do naprawy i dania szansy miało już na łamach tego portalu wiele odpowiedzi.
Bodajże jedna najbardziej mnie przekonała. Autor tej odpowiedzi powiedział, że o tym, czy było warto, nie decyduje rok, dwa czy dziesięć, o tym czy było warto zdecyduje reszta życia.
Dla każdego to indywidualny wybór.
Z praktyki poza forum widzę, że tym co próbowali wybaczyć i zacząć jeszcze raz z niewiernym i się nie udało ciężko jest trudno wrócić do siebie. ( totalna utrata własnej wartości)
Myślę że zbyt długie siedzenie w "bagnie" bez decyzji powoduje nieodwracalne skutki w psychice zdradzonego.
Post doklejony:
P.S.
Tezeusz dobrze napisane "każdy jest kowalem swego losu"
Roznorodnosc opinii to podstawa.Im ich wiecej tym wieksza szansa ze padnie ta wlasciwa.
Szczegolnie cenne sa moim zdaniem osoby , ktore maja odwage glosic wlasne poglady ktore lomuja sie poza portalowym mainstreamem i z godnoscia okazujac szacunek adwersarzom bronic swojego punktu widzenia -jako przyklad binka.
Jest takie przyslowie pochodzace z angielskiego , ktore niestety zle przetlumaczone funkcjonuje do dzis."wyjatek potwierdza regule"-ktos przetlumaczyl slowo proof jako dowod zamiast jako sprawdzenie bo slowo proof ma te dwa znaczenia.Powiedzenie powinno brzmiec " wyjatek sprawdza regule".Chodzi o to ze gdy pojawia sie jakis wyjatek to znaczy ze regule trzeba sprawdzic - ponownie zweryfikowac.Tak samo jest z pogladami spoza glownego nurtu.
Zeby je obalic czesto koniecxne jest inne spojrzenie na obowiazujace dogmaty i ponowne ich sformulowanie.Dlatego dyskusja z kims majacym odmienny punkt widzenia pozwala albo na umocnienie gloszonych tez albo na ich modyfikacje.Najgorsze opcja to bezjrytyczna wiara w portalowe "prawdy" objawione.
Roznorodnosc opinii to podstawa.Im ich wiecej tym wieksza szansa ze padnie ta wlasciwa.
Szczegolnie cenne sa moim zdaniem osoby , ktore maja odwage glosic wlasne poglady ktore lomuja sie poza portalowym mainstreamem
Ale wartość portalu nie liczy się od tego czy ktoś przeforsuje swoje zdanie czy przeciwstawi się większości czy nie.
Naczelnym celem jest pomoc innym- i każdy pomaga tak jak umie- i to jest cenne, bo kazdy daje coś od siebie- czyli każdy kto dołoży swoja cegiełkę jest cenny
Niezależnie od poglądów to ta pomoc jest tutaj najcenniejsza, a nie licytacje kto sie przeciwstawił a kto nie, kto lepiej wybrał a kto nie.
Jak ktoś jest pewny swojego wyboru to nie musi się bez końca tłumaczyć ani przekonywać., bo nie ma takiej potrzeby.
lisbet napisał/a
Ale wartość portalu nie liczy się od tego czy ktoś przeforsuje swoje zdanie
Z definicji nie może być mowy tylko podczas dyskusji o przeforsowaniu swojego zdania.Brakuje koniecznego warunku : podejmowania decyzji : http://sjp.pl/przeforsowa%E6
Więc argument kompletnie nie trafiony.
Cytat
lisbet napisał/a Ale wartość portalu nie liczy się od tego(...) czy przeciwstawi się większości czy nie.
Może nie wytłumaczyłem należycie kontekstu, stad niezrozumienie.
Nie stawiałem tezy , o wyższości samego przeciwstawiania się dla przeciwstawiania się.Spróbuję napisać to bardziej precyzyjnie.
Chodzi o głoszenie tez nie mieszczących się w głównym nurcie portalowych aksjomatów.I tu jeden warunek : konkretne argumenty popierające.Taka postawa jest szczególnie cenna bo pozwala lepiej zrozumieć ograniczenia dogmatów uznanych za pewniki.
Jako przykład : STW.
Rozumowanie analizujące dwa układy inercjalne możliwe było do przeprowadzenia już w XXVII wieku.Tylko ,że był jeden problem bo nikomu nie przyszło do głowy kwestionować pojęć absolutnego czasu i przestrzeni przyjęto to a priori.A zbadanie konsekwencji prostych założeń : w każdym układzie inercjalnym obowiązują te same prawa i prędkość światła jest taka sama doprowadziło do przewrotu w postrzeganiu świata.
Czytałem kiedyś temat , w którym prawie wszyscy doradzali jedno i to samo.Aż jedna z userek napisała post , w którym starała się wytłumaczyć motywy postępowania zdrajczyni.Koś z mainstreamu zasiał cień podejrzenia czy to aby nie żona autora tematu-tak zabrzmiał jeden z postów.I tu zaczął się wyścig do chwały -reszta podchwyciła trop i po około 20 postach , każdy zawierał sugestie coraz dalej idące, autorka tego posta został uznaną ,za żonę zdrajczynię.
I w tym owczym pędzie nikt nie zauważył faktu ,że dziewczyna założyła konto zanim do zdrady doszło.
Rozumowanie analizujące dwa układy inercjalne możliwe było do przeprowadzenia już w XXVII wieku.
No to dla nas jeszcze długo to rozumowanie nie będzie możliwe.
Skoobi, dawno już podejrzewałem, że jesteś z przyszłosci
Post doklejony:
Lisbet,
Cytat
Naczelnym celem jest pomoc innym- i każdy pomaga tak jak umie- i to jest cenne, bo kazdy daje coś od siebie- czyli każdy kto dołoży swoja cegiełkę jest cenny
Czyżby ? Szczególnie jak ślepy pomaga niewidomemu przejść przez ulicę. Lepsze to niż nic, pod warunkiem, że się uda
Czyżby ? Szczególnie jak ślepy pomaga niewidomemu przejść przez ulicę. Lepsze to niż nic, pod warunkiem, że się uda
Dwójka niepełnosprawnych ludzi lepiej sobie poradzi w życiu i oczywiście w przejściu przez ulicę niż Ty.
Niewidomi widzą innymi zmysłami i radzą sobie z tym doskonale.
Post doklejony:
P.S.
Niewidomy więcej widzi niż Ty Yorik
Wracając do tematu dyskusji.Jedna uwaga.Dobrze byłoby wiedzieć , kto tak naprawdę rad udziela.Jedna z osób piszących na portalu , zwolennik odchodzenia bez dawania szansy, przedstawia się na portalu jako twardziel z jajami za kostki.A w realu tak naprawdę to żona go zostawiła ,bo psychicznie ją zajeździł niemalże.Oczywiście jego historii nie można tu znaleźć- bo mit twardziela rozsypał by się jak domek z kart.Granie kogoś kim się nie jest i przedstawianie się w korzystnym świetle jest możliwe bo nikt nie musi własnej historii zamieszczać.
Do niedawna miałem inne zdanie na ten temat- wymóg opisania własnej historii uważałem za zbędny.Po kilku postach przeczytanych na portalu , pisanych przez autorów z poczuciem wyższości w stosunku do nowo zdradzonych dotarło do mnie ,że jednak byłem w błędzie.
Wiem ,ze i tak ciężko będzie to zweryfikować tak do końca- każdy napisze co chce.
Z powodu braku czasu - odkąd zmieniłem zdanie nie opisałem własnego przypadku.Pora na to najwyższa.