Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
finko, natomiast nie ma to nic wspólnego z psychoanalizami, bo tu nic takiego nie robię. Mam własne przemyślenia, znam trochę mechanizmy z opowieści ludzi, z którymi w życiu się zetknąłem. Myślę analitycznie. A to, co tu robię, to odnoszę rzeczy do własnych przemyśleń i o tym piszę. Nie analizuję ludzi. Wskazuję na częste przyczyny.
To, z czym się spotykam na tym forum pozwala mi pełniej zrozumieć EMOCJONALNIE własne przeżycia, i to o tym piszę wyżej. Wracam wtedy do rzeczy w sobie zakopanych, ale nie dość głęboko jak tak o tym myślę. Empatia.
Twój wczorajszy post poczułem...
Korzystając z powracania do tematu, to ja się czuje dzisiaj właśnie fatalnie, bo gdzieś mi się zapodziała pewność, że już mam to za sobą, że nie wracam do tematu bo tak jest najlepiej dla naszego wspólnego szczęścia. Dzisiaj właśnie mam burze mózgu, bo co by było gdyby znów jakaś pojawiła się, i co teraz robię...?, nie czuje się dobrze bo siedzę i analizuje swoje ostatnie zachowania, siebie, nasz związek...czasem jestem nie w porządku, czasem gderam...źle mi z moimi wymysłami, wątpliwościami.... czemu są takie gorsze dni, kiedy już od wielu tygodni było i jest jak w bajce...nie szukam odpowiedzi na to pytanie...one po prostu chyba muszą być.... kiepski dzień dzisiaj mam .... serce spokojne i zakochane a jednak czasem ten dzień potrafi zrobić spustoszenie....człowiek to jednak dziwna istota....
Czuję się bardzo nieszczęsliwy, dzisiaj mam zajebiście ciężki dzień. Chciałby podobnie jak Kuczka mieś to już wszystko za sobą, boli mnie bardzo to co się dzieje, to w jaki sposób zostałem potraktowany, chwytam się dziwnych metod, czuję się strasznie jałowo... Chciałbym umieć "nie myśleć", chciałbym spokojnie zasnąć, przespać całą noc, bez snów... straciłem poczucie własnej wartości i staję się ponurakiem... Ludzie, którzy mnie znają pytają siedlaczego jestem smutny. Zawsze byłem wesoły, byłem optymistą... teraz nie potrafię...
No właśnie to smucenie sie jest najgorsze. Ja tez taka byłam, w ogóle sie nie śmiałam.......Ale wiesz od czego zaczęłam! Zaczęłam od prowdzenia samochodu z usmiechem wiem ze to moze zabrzmi głupio, ale po prostu jechałam i sztucznie sie usmiechałam, pomyślałam że w samochodzie nikt nie zobaczy jak Agniesia sie głupio usmiecha do siebie I tak każdego dnia! Aż nauczyłam sie śmiać od nowa i teraz już potrafię się usmiechać do zycia i do ludzi i zauważyłam że cieszą mnie teraz nawet małe rzeczy, które wcześniej uważałam że mi sie po prostu należą, a teraz się z nich cieszę! Jeszcze tylko chciałabym być spokojna i szczęśliwa..........
bob-bob napisał/a:
Szanowna Kuczko, oczywiście zastosuję się, ale czy to nie powinno być trochę tak, że potrzeby ludzi tu piszących powinny kształtować tematy poruszane na forum? Taki margines luzu byłby chyba dobrą rzeczą. O co potulnie i z wiarą proszę
No akurat luzu na forum nie powinno brakować nikomu gdyż jest go na prawdę dużo, jednak gdy temat zbyt daleko odbiega od faktycznego tematu masło maślane, ale każdy wie o co chodzi, robi się zwykły bałagan a tego nam potrzeba jak najmniej, zatem piszmy w temacie, na temat. Gdy mamy jakąś myśl, robimy nowe tematy będzie i na temat i porządnie
Tak Rise i Niesiunia, chcieć a mieć ...ja wcześniej też chciałam mieć to już za sobą, zaraz po tym jak się wydało, z każdym powrotem po pracy do domu czułam taki ból w brzuchu jak zbliżałam się do mojego bloku, taki strach i panikę, że on tam jest, znów będzie płacz, ból, gorycz, żal - ze miałam chęć uciec jak najdalej, ale zawsze wracała myśl: nie uciekniesz, pij piwo, które nawarzyłaś. Nie da się przyspieszyć czasu ani go cofnąć, wszystko musi potoczyć się swoim trybem i w swoim tempie, trzeba tylko zacisnąć zęby i to przetrzymać a w końcu doczekamy się momentu, do którego wcześniej chcieliśmy przeskoczyć. Taka logika pomaga mi opanować się, skupić się na tym co jest teraz i z tym walczyć a nie miotać się, że nie jest tak jak chciałabym by było teraz. I taka walka trwa ciągle. A Twój pomysł Niesiuniu - uważam, że bardzo dobry, ja też przeraziłam się jak zobaczyłam kiedyś swoje odbicie w wystawie sklepowej - twarz zastygła w grymasie cierpienia, dlatego ze zdziwieniem odkryłam, że potrafię uśmiechać się mimo bólu (a do tej pory wydawało mi sie to niemożliwe).
Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby,
kiedy będziesz siedział obok niej
i będziesz wiedział, że ona już nigdy może nie będzie twoja.
Finko, miałem coś napisać "ze środka", ale nie mogę, nie jestem w stanie. Siedzę od 15 minut i się zastanawiam, i jak bym to co chciałbym, nie napisał, to spowoduje zgrzytanie zębów a może i więcej. Problem polega na tym, że ja mam zupełnie inną ocenę sytuacji, inaczej widzę, czułem i nadal czuję. Ja mam na samym dnie zagrzebane partnerstwo, jako fundament. Między kobietą i mężczyzną. Nie wymagam niczego od drugiej połówki, czego sam nie robię, nie daję. Partnerstwo oznacza też dobrowolność. Do wszystkiego.
Nie umiem bez tego wytłumaczyć tego, co mam w środku, tych emocji do poprzedniej kobiety, które tam są, tej mieszaniny niespełnienia, zawodu, co przekłada się na to, że w aktualnych kłótniach trochę tęsknię za tamtym poprzednim, bo pewnie jakbym tam wrócił to teraz byłoby bosko, bo tamta poprzednia moja kobieta dojrzała i zmądrzała i pewnie doceni już to, czego wtedy nie mogła (i to nie jest moja konfabulacja, bo mamy jakiś rodzaj kontaktu, a ona do teraz w jakiejś części podnosi się z tego związku). Tylko dla mnie ważne też są pewne standardy w życiu, kodeks wartości, który jest moim przewodnikiem. I jeślibym tam wrócił, to tak jakbym wyrwał kawałek siebie. Bo ja bardziej jestem rozumem, niż emocjami. Bo emocje są, a po jakimś czasie ich nie ma. A rozum jest, jest stały.
Nie wiem czy Kobieta może zrozumieć to, co przedstawiłem. Mam wrażenie po tym, co tu czasem czytam, że to przeciwstawne bieguny. I nie dziwię się tym atakom na mnie (teraz już się nie dziwię). Bo to się może wydawać jakąś herezją. A ja mam wrażenie, że jestem w miarę normalnym facetem z logicznym tokiem myślenia.
Co mam robić, pisać?
Jeszcze żeby pełniej przedstawić to partnerstwo, opiszę extremum, moja aktualna Kobieta potrafi przyjść do mnie w pewnych fazach hormonalnych i powiedzieć, że ma emocjonalną potrzebę "pójść w miasto", bo potrzebuje potwierdzić swoją kobiecość. A ja jej na to mówię, że jeśli w efekcie tego ma stać się pełniejsza, to tak, to ja się zgadzam, ale to ma być epizod i ja mam się więcej o tym nie dowiedzieć. Rzecz jasna na tym się kończy, ale jest szczerość i zrozumienie. Podmiotem jest człowiek, nie związek. Kocham dla mnie znaczy zauważam i rozumiem potrzeby drugiego człowieka i cenię szczerość, niezależnie co tam jest. Bo to znaczy dla mnie, że ten drugi człowiek także mnie szanuje, kocha, jest uczciwy.
I wtedy słabość zamienia się w siłę, bo ja wiem o słabości zanim ewentualnie przerodzi się w czyn. A jak wiem, to mogę coś zrobić, albo w krańcowym przypadku po prostu zaakceptować. I to działa w obie strony, nie pomyl tego z jakimś nadzorcą, któremu trzeba wszystko zgłaszać
Moja aktualna Kobieta wie o tym, co napisałem wcześniej, wie o tym co czuję. Ale wie też, że ona zawsze będzie wiedzieć pierwsza, cokolwiek będzie się ze mną emocjonalnego działo.
Drodzy forumowicze.Obecnie zaczęlam czytanie ksiązki Pani Sherry Argov "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"-FENOMENALNA..Dużo odpowiedzi na nasze pytania.
Już dwa tygodnie odkąd się wyprowadziłam od męza.Bolało...cytat z ksiązki"Zołza,ponieważ kocha siebie,nie chce nikogo,kto nie chce jej"!!
następna mądrość"Kobieta poniża samą siebie,kiedy porównuje sie z inną kobietą"......Pewnie zacytuję jeszcze wiele mądrości,ale póki co czytam .Efekt??
Wczoraj pojechałam w paszczę lwa.czyli do domu z którego uciekłam,gdzie mnie krzywdzono..Do domu teściów..Ostatnie miesiące moja Harpia(czytaj teściowa)widziala kobietę obraz nędzy i rozpaczy,zapłakana,smutną,przygaszoną,-wczoraj po 2 tyg podjeżdża kobieta w nowej fryzurze,starannym makijażu,zmienionym image-co najważniejsze ,uśmiechnięta,pewna siebie,wesoła,atrakcyjna.Nie muszę opisywać reakcji teściów....Szok,zdumienie...Teśc powiedział,że obawia sie ,że kiedys sie dowie,że to przez nich nasze małżeństwo sie rozpadło(BARDZO DUŻO JEST ICH WINY,FAŁSZ,MĄCENIE,KNUCIE,INTRYGI).Na co ja"Kiedys wam przyjjdę z kawiatami za to podziękować".jestem spokojniejsza.A wczorajsza wizyta upewniła mnie,że nigdy więcej NIC z tą rodziną łącznie z mężem do czynienia.!!
Pozdrawiam i wracam do lektury;-))
bob-bob napisał/a:
Anice, mam problem z interpretacją sytuacji. Zrobiłaś z dorosłego człowieka prawie dziecko, którym można manipulować.
Bob-ja w żaden sposób nie bronię męża!
Cytat
bob-bob napisał[/b]Jak najbardziej nie w porządku. Czy wiadomo co on jej powiedział na początku tego romansu? Czym skusił do romansu z żonatym mężczyzną? (zamierza rozwieść z żoną, bo tam to już wszystko skończone?)
Jeśli powiedział jej,że chce się rozwieść-czemu nie poczekała z tym romansem przynajmniej aż wyniesie się z domu?
Wiedziała o wszystkim-przeczytałam na GG jej nieskasowany tekst-"Ale kasuj nasze rozmowy bo jak twoja żona to zobaczy to co by to było!Tak sie tego boję,że nie masz pojęcia!I żeby rachunek za telefon nie przyszedł do domu!"Co o tym myślisz?
A co ona mogłaby mi powiedziec o moim mężu?
Cytat
bob-bob napisał[/b]Może to, co jej powiedział, dlaczego zdradził. Nie wiem. Może coś o tym, czego on nie chce sam powiedzieć.
Nic by mi nie powiedziała-bo nie przyznaje się do romansu!Ja raz do niej napisałam,że o nich wiem-to mi odpisała,by nie obawiać się niczego z jej strony!Myślisz,że to coś zmieniło?Na drugi dzień rozmawiali trzy razy przez komórkę-raz 15 min.,raz 30 a raz 75minut!!!
Możesz powiedzieć,że on zadzwonił-pewnie tak-tego nie sprawdzę ale byłam raz świadkiem jak puściła mu sygnał-i potem on oddzwonił-bo miał darmowy numer!A zresztą rozmawiają dwie osoby-jak ktoś nie chce-to kończy..
Myślę,że bała się po prostu,żeby rodzina się o nich nie dowiedziała!Oboje się tego bali!
napisałam,że nie uważam,żeby wrócił na przeczekanie.Jego zachowanie i postępowanie temu przeczy.
Cytat
bob-bob napisał[b]No więc właściwie problemu nie ma. Może nie ma po co w takim razie tego roztrząsać.
Alice, napisz mi wprost, co jest zagadką, bo ja mam wrażenie, że wszystko jest dla Ciebie jasne. Tego pytania na końcu nie widzę, są stwierdzenia.
Zagadką jest dla mnie to,czemu on mi nic na ten temat nie chciał powiedzieć?Zaznaczam tu,ze mój mąż jest gadułą!A tu milczy...Sam napisałeś,że mógłby próbować się usprawiedliwiać...
Z drugiej strony robi wszystko,żeby to jakoś wynagrodzić ...Tak przynajmniej to odczuwam.
Piszesz,że właściwie problemu nie ma i nie ma czego rozstrząsać!
W tym momencie myslisz tak jak on-skończył z nią,więc jakby nic się nie stało!
Dziwisz się,że ja mam do niego żal i nie umiem zapomnieć?Ani w pełni zaufać?
Ilonesia-gratuluję Ci!Swietnie to rozegrałaś!
Rozumiem Cię-bo ja mam podobną teściową.Harpia-to idealne określenie! Usłyszałam od dwóch osób z rodziny męża,że go na mnie nastawiała...Moja mama zawsze twierdziła,że nawet woda jak ciągle kapie na kamień to zrobi dziurę!
Wszystkiego dobrego Ci życzę.
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 28.06.2008 01:53:33
Apropos poprawy nastrojów dla wszystkich, to taka historia. Jakieś 5-6 lat temu uruchamiałem pewien projekt i w związku z tym zaczęła u mnie pracować na okres próbny dziewczyna w wieku 23 lat (wspominam o tym, bo jest potrzebne do zrozumienia całej historii). Ja w tym okresie byłem jeszcze z moją ex. Zaraz na początku zaczęliśmy trochę rozmawiać, wyszło że w wieku 16-tu lat straciła w wypadku rodziców, ma starszego brata i wkrótce wychodzi za mąż. Ona sprzedaje akurat duże mieszkanie po rodzicach i kupuje 2 mniejsze, jedno dla siebie (i przyszłego męża), drugie dla brata. Jak widać osoba radząca sobie w życiu, zapewne przez konieczność szybkiej dorosłości po stracie rodziców. Pod koniec pierwszego miesiąca załatwiła te mieszkania, prawie wyznaczyła datę ślubu i wtedy się okazało, że jej przyszły mąż zdradza ją od jakiegoś czasu z jakąś ich dalszą, wspólną koleżanką, do tego żonatą (mąż marynarz akurat w rejsie) i rocznym dzieckiem. Mnie wtedy najbardziej wku...ło, że mógł facet jej powiedzieć przed tą machinacją mieszkaniami. W każdym razie widziałem wtedy jak ona się zachowuje (na tamten czas zdradę znałem tylko z opowieści) - 8h dziennie była w pracy. Był taki kolaż emocji, na początku że może jak ona z nim porozmawia, to on do niej wróci, że może mu to przejdzie. Może ta druga się opamięta ze względu na małe dziecko. A potem już tylko wku...ienie na niego i chęć zemsty. Po kilku tygodniach wrócił też marynarz, ale układ się nie zmienił. Projekt się w firmie zakończył fiaskiem, ale po jakimś czasie (kilka tygodni) spotkałem tą dziewczynę i byłem ciekawy co dalej. Otóż razem z tym marynarzem próbowali naradzać się co dalej robić, w efekcie zaczęli spędzać ze sobą sporo czasu, emocje cały czas silne i ... zostali parą. Mówiła mi, że jej nowy przyszły mąż akurat składa pozew rozwodowy.
Czyli czasem nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Więc głowa do góry.
Ej, to była młoda dziewczyna, z racji wieku z perspektywami. Ja mam dzisiaj też okropny dzień. Dobrze, że chociaż płakać przestałam. Nie chcę aby dzieci ciagle ogladały mnie smutną. Ale cóż bywają takie dni...
A może dla poprawy nastrojów taka historyjka?
Helena i Władysław Nowakowie z ostrowa świętowali wyjątkową rocznicę ,70lecie zawarcia związku małżeńskiego.
Siedemdziesiąt lat temu w dniu ślubu ,pani Helena miała 20 lat Władysław o 4 więcej.
-Czy pamiętam dzień ślubu
-ależ oczywiście,to była środa ja byłam zadowolona i zakochana-wspomina Helena Nowak
-Jaka może być recepta na długi udany związek?
Myślę że silna wiara ,wzajemny szacunek,cierpliwośc wyrozumiałośc tolerancja i ...postępowanie zgodnie z przykazaniami.
Małżonkoie zgodnie przyznają ,że w ich życiu nie zawsze wszystko układało się pomyślnie.
Zdażały sięi trudne momenty, gdy trzeba było zacisnąc zęby i nie poddaac się przeciwnością losu.
Bywało też że mieli do siebie żal,albo nie mogli się porozumiec w jakiejś sprawie .Ale starali się nie podejmowac ważnych decyzji pod wpływem emocji ,w nerwach
Zawsze woleli odczekac kilka dni,ochłonąc i wszystko spokojnie przemyślec.
-Wszystko się przebacza,bo przecież nie można lekceważyc przysięgi małżeńskiej .A każdy z nas popełnia błędy.
Trzeba umiec je naprawic-dodaje jubilatka
......................
Oboje przyznają,że przez lata trwania małżeństwa słowo "tolerancja"było dla nich życiowym przewodnikiem.
Pan Władysław dodaje z uśmiechem,że to żona zawsze trzymała jego i czterech synów w ryzach.
_ -Bogu chciałem podziękowac za wszystko,co przy żonie przeżyłem.
A życie miałem przyjemne i urozmaicone
Z całym szacunkiem dla was wszystkich życzę tych siedemdziesiątych jubileuszów by udało sie wszystkim
Pozdrawiam Grusza
ilonesia brawo.Najlepiej zmierzyć się z prblemem i wtedy okazuje się że nie taki diabeł straszny jak go malują.I właśnie taką cię powinni widzieć zadbaną uśmiechniętą bo najbardziej boli sukcse innych.U mnie teściwa przez 22 lata była dobra nie wtrącała się zresztą nie slchałabym jej rad bo sama opuściła dziecko jak miał 5 lat.Żaden dla mnie autorytet.Mam żal do niej że po tym co się stało nikt z jego najbliższej rodziny nie pomógł mi.Jeszcze mnie kopali bo chcieli zabrać synowi mieszkanie kazałi mi płacic za babcię bo przebywa w ośrodku i nie jest moją babcią a ich rodziną,Zostawili mi ją na głowie jakby dostała ją w spadku.Przeszłam gehennę ale jak teść zachorował to poszłam do szpitala z prezentami dzwoniłam oferowałam pomoc .Bo tak jestem wychowana nawet jesli dostaję kopniaki to jak trzeba pomóc zapominam.Teściowa zadzwoniła po kilku miesiącach i okazało się że jestem kochaną synową .Ale mi już nie zależy na ich pomocy na ich wsparciu.Wiem że jak będą starzy to ani ja ani moje dzieci im nie pomogą.Ja dla nich umarłam i choć z życzeniami będę dzwonić to nie będzie już miłości miedzy nami.To przykre za tyle lat poświęcenia się tej rodzinie.A robiłam dużo opiekowałam się wszystkimi pomagałam przyjmowałam w swoim domu.Ale trzeba mieć serce klasę żeby chociaż zachować pozory.Moje dzieci to ich jedyne wnuki a tak jakby ich nie było.I piękną szykują sobie starośc.Wszystkich w tej rodzinie oddaja do domu starców to i sami tam skończą i chyba im tego życzę za to co mi zrobili.Boli ich że mam dwa mieszkania że mam wszystko a ich syn a mój mąż poniewiera się.Ale ja mu nie kazałam zdradzać opuszczać rodziny.Dawłam szansę nie chciał skorzystać to ma tak jak sobie pościelił.Mogłaby dużo napisać o tej rodzince Adamsów ale nie ma sensu nawet nad nimi się zastanawiać.Pomaga mi jego dalsza rodzina jego ciotki tam mam duże wsparcie.Tak trzymaj i nie daj się.Każdy twój sukces będzie podnosił cię z kolan.Pozdrawiam
Berciu to my chyba mamy "mężów"z tej samej rodziny??
U mnie TO SAMO.Tyle lat "opieki"nad nim.Teściowa wyleciałado USA 18 lat temu,przyszedłdo mnie z dwoma reklamówkami.Przez 18 lat miał wszystko.Dom,ciepł,miłośc.Matka nie raz go zawiodła a moja rodzina zawsze mu pomogła.Teraz mamunia zjechała,kupila dom(ja od początku mówilam,że to będzie jedno wielkie nieporozumienie)Nikt mnie nie słuchał.Ja wytrzymałam z chłopcami niecałe 5 miesięcy.I wiesz co?Nie bolały mnie tak jego zdrady z kobietami.Ale boli to ,że jego matka z ojczymem wyzywali jego dzieci,krew z krwi od pojebańców,popierdoleńców,debili,Jak prosiłam by tupnął nogą,to on kulił ogon i uciekał do sypialni.ani razu nie pokazał teściom że jesteśmy dla niego ważni.Nie wstawił się za nami gdy nas upadlano..
Przeszliśmy gehennę..Na koniec jak sie okazalo ,mamunia wiedział,że znów pojawiła się nowa kobieta...brrrrr......
Ja odeszłam ratować psychikę chłopców,zaczynamy nowe życie bez tamtej rodziny.Mimo ran nam zadanych,teściowa miała iminieny.Jana.Dzwoni jeden z chłopców,sklada babci życzenia,a babcia -dziękuję i sie rozłączyła..Syn mówi,mamo nawet babcia nie spytala co u nas słychać jak sie czujemy>Dzwoni drugi wnuk,w połowie składania życzeń-babcia -dziękuję i sie rozlączyła..
Wnuki na to,żemają gdzieś taką babcię..
A wczoraj babcia wprost powiedziała do mojej cioci,że ich nie cierpiała i nie cierpi...mąz nadal podkulony ogon...TO BOLI JAK CHOLERA>!!
Bardziej niż kochanka,Dla matki mąż zdradza swoje dzieci...
Nie mogę nawet pisać bo szlag mnie trafia...
Tak dobiłam ich wczoraj..Harpia aż sie skręcała widząc moje łyszczące,uśmiechnięte oczy.Mój spokój i zadowolenie..
Ale i tak oby nigdy ich już nie widzieć....
Wiesz teraz że czym skorupka nasiąknie...Ja nie bronię ani twojego ani swojego męża ale mieć taki przykład w domu to potem ma sie zjechaną psychikę,jak byliśmy na terapii rodzinnej to po stwierdzeniu mojego męża że on sobie dała radę jak go mamusia zostawiła a tatuś zażywał życia to i nasze małe dziecko da sobie .Mało psycholog nie spadła z fotela .To znaczy że nasze dzieci mają mieć życie jak ich ojcowie?To szybki kurs dorastania.Pieprzyć ich wszystlkich.Zobacz jak daleko zaszłyśmy bez ich pomocy.Do czego oni nam są potrzebni?Odczują to jak będą starzy jak będą chcieli opieki wnuków bo starość bywa straszna jeśli jest się samotnym.A przypuszczam że twój mąz też nie będzie taki wspaniały żeby opiekować się rodzicami bo na miłość trzeba sobie zasłużyć.Mojego wychowywała babcia i zobacz jak jej się pięknie odwdzięczył.Władowali ją do domu starców i nawet odwiedzają z przypadku.A to fajna kobiet dużo mi pomogła i chociaż ma mnie i moje dzieci.Wiesz od 15 lat ani razu nie spędziła świąt u swojego syna bo jej synowa nie lubi.Boże co za okrucieństwo.Czy ten świat schodzi na psy?W mojej rodzinie do ostatnich dni wszyscy mieli zapewnioną opiekę nawet dalsze ciotki.Robiliśmy dyżury i kazdego dnia któs pomagał.Ale jęsli ten świat ma tak wyglądać to ja chyba nie chce w nim żyć.To przerażające że ludzie są tak okrutni dla siebie.Co ty im zawainiłaś że tak cię traktują?Co ja takiego zrobiłam?Wiesz gdyby mój syn tak potraktował swoją rodzinę to byłabym pierwszą osobą która strzaskałaby go po pysku a jeśli to nie pomogło w przebudzeniu to napewno swoich wnuków nie zostawiłabym w potrzebie.Kochana babcia z tej twojej teściowej.Tak potraktować dzieci.Niech nie dzwonią bo tylko będą cierpieć.Jak będzie chciała to sama się odezwie ale przypuszczam że wtedy kiedy będzie miała interes.Niech sobie mieszka w tym pięknym domu który zamieni się za jakiś czas w piękny grobowiec.Ty choć nie masz luksusów to masz dzieci rodzinę znajomych.A oni ?Piszesz żę twoja rodzina pomagała twojemu mężowi tak jak u mnie bo mojej mamy to był ukochany zięć.A tak ją potraktował że mnie zatrzęsło.Jak ją spotkał w święta to nawet się z nią nie przywitał nie złożył jej życzeń.MOja siostra zawsze broniła moje męża robiła specjalnie uroczystości pod gust mojego a on nawet do niej nie zadzwonił jakby nie żyła.To sie nazywa klasa.Dlatego powiem ci że miłość mi przechodzi że zaczynam myslęc że z ko\imś takim nie chce już być.Choć czasem jest smutno to chyba bardziej żal że okazał się takim bydlakiem.Niech im się wszystkim wiedzie tylko niech zapomną że istniejemy.Niech sobie o nas już nigdy nie przypominaja.Zaczynamy nowe życie.
Moja teściowa,po tym jak mąż powiedział mi,że chce rozwodu-nawet nie przysłała mi zwykłego smsa z życzeniami na urodziny!Po prostu mnie skreśliła!A wcześniej jeszcze zrobiła mi awanturę w drugie Święto B.N. o głupstwo i kazała się synkowi odwieźć do domu 100km.Tak,że drugie Święto spędziłam już ben niego..Jak wrócił na drugi dzień-powiedział,że chce rozwodu!Wiem,że to on podjął decyzję-ale co byście pomyślałY?Jestem pewna,że cieszyła się z takiego obrotu sprawy,bo nigdy za mną nie przepadała...
Nie przewidziała tylko jednego,że jej syn jednak ze mną zostanie!
Że znów będzie mu na mnie zależeć.
Dlatego ja nie pojechałam na jej urodziny,nie zadzwoniłam -tylko wysłałam kartkę z życzeniami.Pech,że akurat strajkowała poczta i pewnie doszła z opóźnieniem.
Na rodzinnym spotkaniu ja ogólnie powiedziałam-dzień dobry wszystkim!Więc ona wychodząc pierwsza-ostentacyjnie pożegnała się z wszystkimi oprócz mnie...
Na następnym rodzinnym spotkaniu przywitała się wylewnie ze stojącymi obok nas a z nami nie..Nawet mój mąz był zły!
Teściowe.....A we wszystkich kawałach nalatuje się na tęściową męża!Ja myślę,że teściowe żon są gorsze!
Berciu Ty mówisz tak samo jak ja.Niech sobie żyją spokojnie w swoim świecie i niech nam dadzą zyć..Żyj i pozwól żyć innym.
Moja teściowa widziałą,że jej synek nie daje mi pieniędzy(szukał pracy),że ja z mojej pensji utrzymywałąm dwa domy.Ten na wsi u teściów,i te mieszkanie gdzie został starszy (18-latek)syn..Papier toaletowy na wieś,papier do miasta,dwa masła,edliny na dwa domy,cukier,młodemu jakieśpieniądze..Synek ręki nie przyłożył do wydatkow od kwietnia..W końcu złożyłam pozew o alimenty...
Co zrobiła teściowa(oczywiście synek pokazał jej pozew),ona na toże natychmiast ma iść wymeldować wnuki z jej domu (wcześniej prosiłam by zostali tam zameldowani bo ja tu będęmiala wyższy czynsz,a ona w domu może mieć zameldowanych i sto osób i nie ma to wpływu)Jednakk od razu ,WYMELDOWAĆ!!Mówiędo męża czemu mi to robicie??wiesz,że nie najlepiej z kasą u mnie,na co mój mąz zacytował babcie(będziesz miala niebawem alimenty(500 zł)Ma żal że podałąm go alimenty.Tłumaczyłam,Ty dostaniesz u matki talerz zupy,ja muszę zadbać by cztery były pełne...Od razu siemszczą.Zniszczyć,zdeptać..
Berciu ja też mówię,że teraz jestem za wrażliwa na ten system i ten świat...
Ale musimy tu być na nim tyle ile nam zapisano u góry.
Musimy dźwigać swój krzyż...
Berciu nasi męzowie to dupki,to fakt,ale ja swojeu i tak podziękowałam.Dziękuję Ci za 3 wspaniałych synów..
Tak ich wychowalam,że wiem że gdy zachoruje(jużsprawdziłam) to dostanę ciepła herbatkę,kanapki,okryją mnie..OBY bez chorób!Tfu!
Moja mamam podobnie jak Twoja..Mojemu bratu odbiło(sms-y,internet ,dupy) mamam moja przyleciala specjanie z USA,by nim wstrząsnąć, natrzaskać po mordzie..Choc brat sie stawiał,że mama jest u niego w domu,ona na to NIE synu u synowej.I to Ty narobiłeś balaganu,nie chcesz takiej rodziny mimo,że masz wspaniała córkęi syna i do tego atrakcyjną i oddaną żonę to Ty opuścisz ten dom.To Tobie sie zachciało przygód..Tak reagują NORMALNE MATKI.
Czytając słowa twoje męża to tak jakbym słyszała swojego.Jego matka się puszczała,siedzial głodny co rusz ogladał innych wujków,a teraz sam mówi,do mnie nie zasłanija naszego małżeństw dziećmi..One za 4 lata pójdąw swoją stronę(mają po 14 bo to bliźniaki)
A one teraznajbardziej potrzebują ojców ale do EGOISTÓW TO NIE DOCIERA!!!
Niech sie wala na cyce..
Won z naszego życia...