Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
rozumiem, że to jest pisane z przymrużeniem oka?
Bo cały problem polega na tym "wydawaniu się".
Tak Bob, to jest pół żartem, bo to nie jest rozwiązanie, a i pół serio, bo niestety dużo decyzji podejmujemy na zasadzie "wydaje mi się, że będzie dobrze". Cóż, nasz subiektywizm jest nasz i nikt nam go nie zabierze...
PS.
Mam dzisiaj trochę głupawy dzień, więc i posty pozostawiają wiele do życzenia. I tym miłym akcentem udaję się na weekend, ma być miły więc i Wam drodzy forumowicze tego życzę.
bob-bob napisał:mój tok myślenia jest następujący, mam dwie osoby w związku, faceta i kobietę, któreś z nich ma jakieś niezaspokojone potrzeby. Ta osoba idzie do tej drugiej i podejmuje próbę komunikacji, przekazania problemu, który ją dotyka.
Mamy z tego dwa wyjścia:
1. problem zostaje przez nie rozwiązany, w dowolny sposób, ustępstwa, negocjacji - nieistotne, ważne że znika
2. stanowisko drugiej strony uniemożliwia rozwiązanie problemu, problem jest odbijany, że jest to indywidualny problem jednej osoby itp.
Jeśli teraz po jakimś czasie po wyjściu nr 2 dochodzi do zdrady, to ja widzę związek przyczynowo-skutkowy.
Natomiast jeśli jedna ze stron ma jakiś rodzaj problemu i nie podejmuje prób komunikacji, ale po prostu po jakimś czasie zdradza, bo jest okazja, są emocje, to nie widzę dlaczego miałbym przenieść część odpowiedzialności na drugą stronę.
Bob i tu się z Tobą jak najbardziej zgodzę!
Wcześniej miałam wrażenie,że każda zdradzona kobieta w/g Ciebie przyjmowała 2 wyjście a więc jej stanowisko uniemozliwiało rozwiązanie problemu.
Cytat
bob napisał:Jeśli teraz po jakimś czasie po wyjściu nr 2 dochodzi do zdrady, to ja widzę związek przyczynowo-skutkowy
tak najczęsciej oceniałeś stanowisko zdradzonych kobiet-ja to przynajmniej tak rozumiałam.
Cytat
bob napisał:
Uważam, że jest dużo więcej kobiet, którymi rządzą emocje, niż facetów.
No teraz tak piszesz-przedtem w Twoich wypowiedziach panował pogląd wszystkimi kobietami jednakowo rządzą emocje.
Chciałam jeszcze odpowiedzieć na Twoje pytanie z wcześniejszego postu
Cytat
bob napisał: Anice napisała:Może nie zajarzyłam ale co przez to rozumiesz?Czy to,że facet zdradza wyłącznie dla seksu,bez emocjii i uczuć,czy to,że bez seksu to nie jest w/g Ciebie zdrada?
Cytat
bob napisał:A co to są męskie emocje czy uczucia? Owszem, ja kojarzę emocje sportowe. A seks to też emocje i uczucia, szczególnie w trakcie.
Chodzi Ci o zdradę bez seksu jako czynności fizycznej? Ja nie bardzo rozumiem co napisałaś.
Tak-to miałam na mysli.
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 29.08.2008 17:58:38
Bob i tu się z Tobą jak najbardziej zgodzę!
Wcześniej miałam wrażenie,że każda zdradzona kobieta w/g Ciebie przyjmowała 2 wyjście a więc jej stanowisko uniemozliwiało rozwiązanie problemu.
Każda nie, ale mam wrażenie, że sporo.
Cytat
tak najczęsciej oceniałeś stanowisko zdrtadzonych kobiet-ja to przynajmniej tak rozumiałam.
Dobrze to rozumiałaś. Anice, wg mnie jeśli ktoś jest gotowy na akceptację własnej omylności i chęć zauważenia stanowiska innej osoby, to to nie tylko będzie przejawiać się w związku, ale w każdym aspekcie życia. Także np. w rozmowach na forum. Stąd także moje wnioski w drugą stronę, jeśli ktoś tu nie potrafi kompromisu, to małe szanse, żeby wybiórczo ten kompromis stosował w 4-ech ścianach.
Anice, żeby nie było, to się także tyczy do facetów.
Cytat
No teraz tak piszesz-przedtem w Twoich wypowiedziach panował pogląd wszystkimi kobietami jednakowo rządzą emocje.
Nie jest tak. Nie zauważasz różnic w dziewczynach tutaj na forum? Jedne twardo okopane na własnych pozycjach, a inne otwarte na poszukiwania. To się wprost tłumaczy na podejście emocjonalne albo bardziej rozumowe. W rozumowym się szuka wyjaśnień, pożywki dla rozumu, w emocjonalnym, wsparcia dla emocji, pożywki dla nich.
Rzecz jasna w każdym człowieku jest mieszanka obydwu, istotne jest, co w końcu dominuje.
Cytat
Chodzi Ci o zdradę bez seksu jako czynności fizycznej?
Jak najbardziej tak, to też jest zdrada. Przecież nazywa się "zdrada", a nie "pójście do łóżka". Ale tu już nie jest tak prosto, bo czym innym jest zdrada kobieca, zdrada męska. Czy korzystanie z różnych prostytutek to zdrada, wszak nie występuje tu element bliskości? Z drugiej strony romans kobiety bez seksu to bliskość, ale bez seksu, czy to też zdrada?
Wiesz Anice, wg mnie zdrada polega na złamaniu obszaru zarezerwowanego tylko dla partnera: bliskości, seksu, czułości itp. Więc jeśli ktoś jest blisko z kimś przez gg w tajemnicy przed partnerem to tak, to wydaje mi się też zdradą.
W sumie w tym świetle warto zastanowić się jak wygląda relacja z bliską przyjaciółką, przyjacielem. Mi w moim poprzednim związku trochę przeszkadzało, że moja ex miała bliską przyjaciółkę, z którą rozmawiała o rzeczach dla mnie niedostępnych. Wg mnie to powinno być jawne.
bob napisał:Jak najbardziej tak, to też jest zdrada. Przecież nazywa się "zdrada", a nie "pójście do łóżka". Ale tu już nie jest tak prosto, bo czym innym jest zdrada kobieca, zdrada męska. Czy korzystanie z różnych prostytutek to zdrada, wszak nie występuje tu element bliskości? Z drugiej strony romans kobiety bez seksu to bliskość, ale bez seksu, czy to też zdrada?
Wiesz Anice, wg mnie zdrada polega na złamaniu obszaru zarezerwowanego tylko dla partnera: bliskości, seksu, czułości itp. Więc jeśli ktoś jest blisko z kimś przez gg w tajemnicy przed partnerem to tak, to wydaje mi się też zdradą.
Tutaj się z Tobą zgodzę w zupełności.Też tak uważam!
Cytat
bob napisał:
W sumie w tym świetle warto zastanowić się jak wygląda relacja z bliską przyjaciółką, przyjacielem. Mi w moim poprzednim związku trochę przeszkadzało, że moja ex miała bliską przyjaciółkę, z którą rozmawiała o rzeczach dla mnie niedostępnych. Wg mnie to powinno być jawne
Tutaj jednak mam inne zdanie.Przecież każdy człowiek ma prawo do jakiejś niezależności,prywatności,swoich spraw,przyjaciół.Gdyby jawne dla Ciebie było to,o czym Twoja żona rozmawia z przyjaciółką wyglądałoby na to,że musiałaby sie Tobie tłumaczyć,zdawać relację z rozmów z nią.
Jestem pewna,że gdyby zażądała tego samego od Ciebie-żebyś zdawał jej relację z rozmów przy piwie z bliskim kumplem to byłbys oburzony..
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 29.08.2008 18:47:15
Każdy człowiek ma prawo do swojego pola prywatności.
Rozmowy przyjaciółek, rozmowy facetw.niech tak zostanie..
Co do emocji i zdrady..
Czy myslenie o czymś miłym, o kimś jest zdradą??
Czy kobiety mają emocje a faceci nie?
Mnie się wydaje,że my jesteśmy romantyczn ale i też bardziej racjonalnie myślace.Myślimy przyszłościowo , a faceci chwilą..
"W chwili obecnejj podoba mi się panienka więc ja bzyknę, a konsekwencję na późiej..ważna jest chwila."
U nas kobiet, owszem może być miło,ale co ja zrobię, jak spojrzę mężowi w oczy że flirtowałam z kolesiem? Lub mnostwo innych przykładów..
kiedyś pisałam swój przypadek.W szkole "podrywał" mnie kolega,po jakimś czasie stwierdził,że sie zakochał.Ja nie mogłam powiedziec tego samego.Kochałam męża i dzieci,
Ów kolega gotów był rozpieprzyć swoją rodzinę (i w danej chwili miał gdzieś kochającą go córkę) natomiast ja, mimo ,że ów kolega dał by mi więcej szczęścia niż wiecznie romansujący i kłamiący i nie szanujący mnie mąz, -powiedziałam koledze,że życie to szara rzeczywistośc.gdy dochodzą codzienne problemy ,tęsknota za córką, róznica charakterów, CODZIENNOŚC, to kochanie przechodzi.
Racjonalizm u mnie, emocje u niego....
Ilonko, ja jako facet tego nie rozumiem. Dla mnie nie ma oddzielnej wartości w instytucji o nazwie "rodzina". Dla mnie rodzinę tworzy dwoje ludzi + dzieci. Jeśli coś między tym dwojgiem jest nie tak, to o ocelaniu czego Ty piszesz? Iluzji? Dlatego wg mnie podejście męskie jest w tym przypadku lepsze, bo nie konserwuje czegoś, czego nie ma. Jestem otawrty na dyskusję w tym zakresie, ale to jest moje stanowisko otwarcia.
To nie Ty odpowiadasz za to, że jakiś facet chciał zostawić rodzinę. Chciał zostawić bo tam nie miał więzi. Ty byłaś katalizatorem, nie przyczyną. Nie wiem dlaczego, to kolejna dyskusja, skąd Ty masz takie pojęcie o facecie, że to jest jakaś bezgłowa lalka ze smyczą seksualną.
Nawet jeśli taki facet miałby odejść, bo tam nie ma więzi, to przecież patrząc w przyszłość, znacznie lepiej jeśli to się stanie szybciej, bo wtedy i on i żona mają większe szanse na nowe, szczęśliwe związki, niż jak będą przy sobie coś udawać.
Cytat
Tutaj jednak mam inne zdanie.Przecież każdy człowiek ma prawo do jakiejś niezależności,prywatności,swoich spraw,przyjaciół.Gdyby jawne dla Ciebie było to,o czym Twoja żona rozmawia z przyjaciółką wyglądałoby na to,że musiałaby sie Tobie tłumaczyć,zdawać relację z rozmów z nią.
Jestem pewna,że gdyby zażądała tego samego od Ciebie-żebyś zdawał jej relację z rozmów przy piwie z bliskim kumplem to byłbys oburzony..
Anice, czy związek jest obowiązkowy? Czy to się robi za karę? Mi i wielu osobom nie odpowiada związek, w którym bliższe relacje są z przyjaciółką, niż z partnerem.
Dlaczego miałbym być oburzony mówieniem, o czym rozmawiałem z kumplem? Do tej pory zawsze mówię, może ja czegoś nie wiem, po czym powinienem czuć się oburzony? Co to jest?
Anice, dla mnie nie ma w tym logiki. Mam trzymać tajemnice przed człowiekiem, z którym chcę żyć do końca swojego życia, mieć z nim dzieci, a jednocześnie obgadywać go jako swoisty bufor z przyjacielem, tam się żalić? Veto. Odpada. To nie dla mnie. To już lepiej się rozejść.
bob napisał:Anice, czy związek jest obowiązkowy? Czy to się robi za karę? Mi i wielu osobom nie odpowiada związek, w którym bliższe relacje są z przyjaciółką, niż z partnerem...
Bliższe relacje z przyjaciółką niż z partnerem?O tym nie napisałeś-tylko,że żona miała przyjaciółkę z którą rozmawiały o rzeczach dla Ciebie niedostępnych.Dalej jednak twierdzisz
Cytat
bob napisał:
Mam trzymać tajemnice przed człowiekiem, z którym chcę żyć do końca swojego życia, mieć z nim dzieci, a jednocześnie obgadywać go jako swoisty bufor z przyjacielem, tam się żalić? Veto. Odpada. To nie dla mnie...
- to Twoje domysły?Bo skoro niedostępne było dla Ciebie o czym mówiły,to skąd o tym wiesz?Czy dla Ciebie zawsze mieć bliską przyjaciółkę oznacza-obgadywać z nią męża?Zapewniam Cię,że tak nie musi być!
A tak nawiasem mówiąc chyba nie zaprzeczysz,że wiele zamężnych kobiet ma przyjaciółki od serca.Czy zawsze to musi oznaczać,że w ich małżeństwie źle się układa?
Cytat
bob napisałDlaczego miałbym być oburzony mówieniem, o czym rozmawiałem z kumplem? Do tej pory zawsze mówię, może ja czegoś nie wiem, po czym powinienem czuć się oburzony? Co to jest?
Co to jest?Juz tłumaczę o co mi chodziło-o tzw."Męską solidarność"-nie raz o niej słyszłam-również od mężczyzn.Różne faceci mogą poruszać między soba tematy,tak myślę i jak kumplowi zalezy by się nikt nie dowiedział o jego problemach-to powtarzasz to żonie?
Tak samo moze być przecież w przypadku przyjaciółki.
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 29.08.2008 21:14:04
Anice, widzisz, dla mnie jest tylko jedna najbliższa osoba. Reszta to osoby bliskie. Z dwojga złego mieć/nie mieć przed tą najbliższą osobą tajemnic, wolę nie mieć. Wiesz, chodzi o to, żeby się nie zastanawiać, żeby nie robić precedensów. Mnie w sumie niewiele obchodzi, o czym moja kobieta rozmawia z przyjaciółkami. Chodzi bardziej o nie robienie tajemnic. Bo tajemnica psuje atmosferę. Ja nie będę wnikał, nie będę się zastanawiał wtedy o czym ona tam mówi, czy mnie obgaduje czy nie.
Jeśli w związku ze mną jest coś nie tak, to ja jestem pierwszą osobą do rozmowy, nie drugą. Doradców nie potrzebuję, mam własny rozum. Zresztą działanie doradców mojej ex już przerabiałem w poprzednim związku i jeśli moja kobieta zaczęłaby robić coś takiego, to od razu dostałaby prosty wybór do podjęcia.
I nie chodzi tu o jakieś działania ograniczające, bo tak jak pisałem, nikt z nikim nie musi być na siłę.
Wiesz Anice, jeśli zamiast z drugą połową o problemach rozmawiasz z przyjaciółką, to ja bym tutaj widział jakiś początek kryzysu. Co tak naprawdę daje Ci przyjaciółka, żeby robić z tego tajemnicę?
Bob-przeciez napisałam," Czy dla Ciebie zawsze mieć bliską przyjaciółkę oznacza-obgadywać z nią męża?Zapewniam Cię,że tak nie musi być!".
Cytat
bob napisał:Wiesz Anice, jeśli zamiast z drugą połową o problemach rozmawiasz z przyjaciółką, to ja bym tutaj widział jakiś początek kryzysu. Co tak naprawdę daje Ci przyjaciółka, żeby robić z tego tajemnicę?
A na jakiej podstawie uważasz,że ja zamiast z mężem rozmawiam z przyjaciółką?I przed nim robie tajemnicę?Ponieważ napisałam,że mieć przyjaciółkę to nic złego?
Wyobraź sobie,że ja rzadko się z moją widuję-bo mam taką,owszem.Ale nawet w najtrudniejszym dla mnie czasie,gdy mój mąż powiedział,że chce rozwodu i latał za panienką nie obgadałam go przed przyjaciólką!
Powiedziałam jej tyle,że mąż chce się ze mną rozwieść.Była zszokowana.I ani ja jej więcej nie powiedziałam-tym bardziej o kochance ani ona nie wypytywała.Zastanawiała sie tylko jak on to sobie wyobraża?Wszystko wspólne,zaczęty remont którym cieszylismy się oboje...
A powiedziałam jej,bo ona właśnie miała mieć wesele!(taki późny ślub-mam na myśli,w nieco starszym wieku) i zaczęła wspominać o zaproszeniu-a jak ja jej miałam powiedzieć,że sama przecież nie pójdę na ten ślub?
I nie musi to byc owiane tajemnicą o czym rozmawiam z przyjaciólką.
Kiedyś jak czasem sie spotkałysmy,mąż pytał co tam u niej-i ja mu opowiadałam co tam ciekawego.
Gdyby mi się jednak zwierzyła z jakiegos swojego osobistego problemu i prosiła mnie by nikomu o tym nie mówić,to bym nie powiedziała,mężowi też i wcale nie uważam,że byłoby to wobec niego nie w porządku!Nic by na tym nie stracił ani nasz związek.
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 29.08.2008 23:58:37
Czy dla Ciebie zawsze mieć bliską przyjaciółkę oznacza-obgadywać z nią męża?Zapewniam Cię,że tak nie musi być!
Nie, nie oznacza. Tylko chciałbym wiedzieć, jaką funkcję ma ona pełnić?
Cytat
A na jakiej podstawie uważasz,że ja zamiast z mężem rozmawiam z przyjaciółką?I przed nim robie tajemnicę?Ponieważ napisałam,że mieć przyjaciółkę to nic złego?
Anice, pisałem w trybie przypuszczającym, teoretycznie, chcąc się dowiedzieć o roli przyjaciółki i potrzebie tajemnicy.
I to raczej w kontekście tego, co napisałaś wcześniej, czyli
Cytat
każdy człowiek ma prawo do jakiejś niezależności,prywatności,swoich spraw,przyjaciół.
Bo jeśli zgodzę się z powyższym, to co zostaje dla związku? Wspólne posiłki, seks i dzieci? Nie za mało? I co tu tak naprawdę można zdradzić, jeśli każde ma swoją prywatność i niezależność? Moja życie intymne uważam za prywatną sprawę.
Cytat
Gdyby mi się jednak zwierzyła z jakiegos swojego osobistego problemu i prosiła mnie by nikomu o tym nie mówić,to bym nie powiedziała,mężowi też i wcale nie uważam,że byłoby to wobec niego nie w porządku!Nic by na tym nie stracił ani nasz związek.
Jasne, a gdyby koleżanka męża zrobiła mu małą przyjemność fizyczną ręką i poprosiła, żeby nic Ci nie wspominał, to też będzie OK, w porządku wobec Ciebie? Wszak jeśli Ci nic nie powie, to też nic się nie stanie.
bob napisał:Jasne, a gdyby koleżanka męża zrobiła mu małą przyjemność fizyczną ręką i poprosiła, żeby nic Ci nie wspominał, to też będzie OK, w porządku wobec Ciebie? Wszak jeśli Ci nic nie powie, to też nic się nie stanie.
Oj Bob nie uwazasz,że przesadziłeś?Taki przykład??Czy naprawdę mozna porównywać takie sprawy?ja napisałam-gdyby się zwierzyła z osobistego problemu!!Może byłoby jej wstyd przed moim mężem,że np. własny mąż zaraził ją chorobą weneryczną!!Moja przyjaciółka nie miała takiego problemu ale słyszałam o takim przypadku!!To przykład.Dasz znak równosci między naszymi przykładami???
Jak wspomniałam-opowiadałam mężowi co u niej słychać,nawet o jej problemach.Ale dałam też przykład osobistej sprawy.
Na moje zdanie-każdy człowiek ma prawo do jakiejś niezależności,prywatności,swoich spraw,przyjaciół.-
Cytat
bob napisał:Bo jeśli zgodzę się z powyższym, to co zostaje dla związku? Wspólne posiłki, seks i dzieci?
Jak będę mieć przyjaciółkę z którą czasem pogadam,pójdę sama kupić ulubiony kosmetyk czy drobiazg do kolekcji figurek,albo na moim forum"porady ogrodnicze" napiszę posta to to już znaczy,że dla męża zostaje tylko -jak napisałeś wspólne posiłki i seks?
Dlaczego tak dzielisz-czarne/białe?Czy świat nie jest pełen barw?
Ja nie jestem i nigdy nie byłam zwolenniczka "wolnych związków"!,że każdy robi co chce,każdy ma swoją wolność i jeden mało wie co robi drugie!To mi nie odpowiada!
A mam wrażenie,ze mnie o to posądzasz!
I sam napisałeś,że opowiadasz swojej partnerce np.o czym rozmawiałeś z kumplem-a więc się z nim czasem spotykasz,czy tak?
I o to mi chodziło,że Ty czasem z kumplem -ona z przyjecióką się spotka-a nie,że to zabronione!to nie musi być zaraz zdrada partnera!
Np.jego interesują samochody-więć mogę z nim zajrzeć do salonu ale na dłuższą metę mnie to męczy;ja lubię malarstwo-on pójdzie ze mną na wystawę ale nie za często bo go to nie wciąga,więc jak kiedyś pójdziemy-ja oglądać obrazy a on auta- to już rozpad związku?Mam wrażenie,że taki jest Twój pogląd.
Edytowane przez AngelinaJolie dnia 30.08.2008 10:08:00
Oj Bob nie uwazasz,że przesadziłeś?Taki przykład??Czy naprawdę mozna porównywać takie sprawy?
Anice, przesadziłem celowo po to, żeby Ci pokazać dobre i złe strony. To nie musi być to, co napisałem, to może być trzymanie się za rękę, takie "niewinne", może być wspólne wyjście na kawę z inną kobietą, przypadkowo poznaną kobietą, co też nic nie musi oznaczać.
Jeśli wprowadzasz uznaniowość informacyjną, to to ma i dobre i złe strony, dla mnie złych jest więcej. Uważam, że ważną rolę w związku pełni szczerość, nie można być trochę w związku a trochę na zewnątrz, w zależności od potrzeby sytuacji.
Cytat
ja napisałam-gdyby się zwierzyła z osobistego problemu!!
Nie widzę problemu, w takiej sytuacji przecież na początku można jasno powiedzieć, że "my w związku nie mamy tajemnic i mówimy sobie o wszystkim". Tak aktualnie robię ja i robi moja kobieta, nie zauważyłem z tym problemów.
Anice, pierwszym krokiem do złego jest tajemnica. Nie chodzi o przypadki pozytywne, tylko negatywne. Do tego dodaję to, co napisałem, subiektywność oceny co powiedzieć, co zataić. Jeśli działa reguła "mówimy wszystko", to tego nie można zrozumieć na opak i potem ewentualnie się tłumaczyć "myślałem/łam że to nie jest istotne, bo wiesz, to tylko taki kolega/koleżanka z pracy ple ple ple".
Anice, to co piszesz dalej, być może jest to błędne określenie z Twojej strony i myślimy o tym samym.
Co do niezależności, zgodzę się z finansową. Jest niezależność decydująca o samym związku, jestem w nim bo chcę. Chodzi o jeszcze jakąś inną?
Co do prywatności, to słowo zdecydowanie mi się nie podoba. prywatny
1. «stanowiący czyjąś osobistą własność»
2. «niepodlegający państwu ani żadnym instytucjom publicznym»
3. «dotyczący czyichś spraw osobistych i rodzinnych»
Ja mam takie pojęcie związku, że osobista przestrzeń to to, co się zabierze z przestrzeni wspólnej w związku. Czyli im więcej mam rzeczy w osobistej przestrzeni tym mniej w przestrzeni wspólnej. A wg mnie to osłabia związek, im mniej rzeczy w przestrzeni wspólnej.
Anice, ponieważ związek stanowią dwie osoby chyba zawsze warto podjąć dialog, co w tej przestrzeni wspólnej powinno być. Dla mnie dziwny to byłby związek (przerabiałem taki jeden), kiedy każde do tej wspólnej przestrzeni wrzuca tyle, ile samo chce. A po jakimś czasie się okazuje, że jedno wrzuciło dwa razy więcej. Taki związek prędzej czy później padnie, właśnie przez brak równowagi.
I nie mam na myśli tego, co piszesz, bo opisujesz fizyczne zdarzenia, ale zaangażowanie siebie. Kwestią nie są rzeczy, które mówi Ci przyjaciółka. Kwestą jest dzielenie się własnymi emocjami z drugim człowiekiem. Tu nie chodzi o oglądanie samochodów, chodzi o dzielenie się radością z ich oglądania, czy z wystawy malarskiej. Tak samo w drugą stronę, dzielenie się smutkami.
Anice, te relacje między dwojgiem ludzi właśnie w ten sposób, od tego dzielenia się, robią się lepsze. Kiedy nie ma tego dzielenia się, bo jest to "obszar osobisty", to więź powoli zanika. Bo ta więź nie jest permanentna. Na nią trzeba cały czas pracować.
Taki jest mój pogląd.
bob napisał:To nie musi być to, co napisałem, to może być trzymanie się za rękę, takie "niewinne", może być wspólne wyjście na kawę z inną kobietą, przypadkowo poznaną kobietą, co też nic nie musi oznaczać.
A czy ja gdzieś zasugerowałam,że to dla mnie nic nie znaczy!
Wiesz-jak dla mnie jest pewna zasadnicza różnica czy mąż spotka się z kolegą czy z kolezanką-choćby to miała być naprawdę tylko koleżanka!
I na odwrót-jak ja spotkałabym się z pryjaciółką to ma dla mnie -i myslę,ze dla mojego męża również, inne znaczenie niż gdybym poszła na kawę z kolegą.
Dla Ciebie to żadna różnica?
Cytat
bob napisał: Anice, pierwszym krokiem do złego jest tajemnica
-widzisz ja przed mężem nie miałam tajemnic-to co pisałam o przyjaciółce to był przykład a jednak to zło między nami zaistniało..
Cytat
bob napisał:Kwestią jest dzielenie się własnymi emocjami z drugim człowiekiem. Tu nie chodzi o oglądanie samochodów, chodzi o dzielenie się radością z ich oglądania, czy z wystawy malarskiej. Tak samo w drugą stronę, dzielenie się smutkami.
Jak najbardziej się zgodzę-jak cos mężowi sprawiało radość-mówił-choć to ze mną zobaczyć,to chciaż mnie to nie interesowało-szłam,bo wiedziałam,że mu na tym zależy!Tak,że nie musisz mi tych kwestii tłumaczyć,bo ja to rozumiem.
Tylko ja uważam,że jeżeli raz zamiast znów oglądać np.ten sam samochód w salonie powiem-tu obok jest salon mody albo wystawa obrazów-to ja tam skoczę a Ty sobie pooglądaj auto-nie stracą na tym nasze relacje.
Cytat
Uważam, że ważną rolę w związku pełni szczerość...
-ja też tak uważam!I zawsze uważałam-i mój mąż najpierw to powiedział by mi wręcz śmiertelny grzech,mówił mi o przeróżnych sprawach i dla mnie był nie tylko mężem ale najbliższym człowiekiem.Jemu zwierzałam się i z moich radości i z trosk.On też a potem co mi zrobił?Opowiedział o naszych sprawach tamtej....
I to bolało i wciąż boli mnie najbardziej,tak samo jak to,że stała się wtedy dla niego ważniejsza niż ja...,że pociągałą go fizycznie.
I możesz mi wierzyć lub nie-ale dziś mąż znów dzieli się ze mną i radościami i smutkami-potrafi czasem dzwonić do mnie na komórkę nawet kilkanaście razy dziennie.Bo ktoś go wkurzył,bo cos udało mu się załatwić,bo ma nowego klienta,bo spotkał dawnego kolegę...
I ja pomału się przekonuje,że znów jestem dla niego najważniejsza-tym bardziej nie rozumiem dlaczego mi to robił....
Cytat
bob napisał:Anice, te relacje między dwojgiem ludzi właśnie w ten sposób, od tego dzielenia się, robią się lepsze. Kiedy nie ma tego dzielenia się, bo jest to "obszar osobisty", to więź powoli zanika. Bo ta więź nie jest permanentna. Na nią trzeba cały czas pracować.
I z tym się zgodzę,że na więź trzeba cały czas pracować.Ale Bob-dla Ciebie zauważyłam jest tylko czarne/białe,północ /południe itd.A jest jeszcze czerwień i błękit,północny wschód,czy południowy zachód.
Wszystko zależy jak ten obszar osobisty wygląda!
Jeżeli-jak piszesz-to przyjaciółce mówiłabym wciąż o swych troskach a mężowi od czasu do czasu-to to nie prowadzi do dobra z związku.
Ale jak jej czasem o tym powiem,to cos złego?
Albo Bob-są takie tematy,które rzadko zajmuja faceta.Moze Ty jesteś tym wyjątkiem,który z równą uwagą wysłucha o kłopotach Twojej kobiety w pracy,jak i kolejny raz o tym,że nie może dobrać sobie odpowiedniego podkładu do swojej cery!Doradzasz jej jakie firmy ma przetestować,oglądasz w salonie kosmetycznym testery i patrzysz cierpliwie jak próbuje dziesiąty z kolei...
Jak mnie doradzi zaprzyjaźniona kobieta,to zatracę z mężem więź?
Wiesz,ja mam wrażenie,że Ty cały czas dobrze Wiesz o co mi chodzi ale się przekomarzasz..
Ciekawe co na ten temat myślą inni?
Anice jeśli Ci na kimś zależy to człowiek jest zdolny wytrzymać nawet trzy godzinne marudzenie na temat skaz na cerze, nawet jeśli słuchasz tego samego jakieś pięć razy w tygodni, tylko dlatego żeby powiedzieć " przecież i tak jesteś śliczna". Przeżyłem wiele zakupów z żoną, i tak naprawdę nie przeszkadzało mi za bardzo że w kolejnym sklepie przymierza kolejnych pięć sukienek a następnie odkłada twierdząc że źle się w nich czuje. Bardziej mi przeszkadzało że znudzone pół godzinnym siedzeniem w sklepie dzieciaki dokazywały coraz raźniej, a ekspedientki miały wyraźnie niezadowolone miny. Coś na potwierdzenie, rozmiar stopy malutkie 36 a jeszcze lepiej 35. Warunki dodatkowe: szczupła stopa, niezbyt wysoki słupek i niezbyt cienki, oczywiście kobiece nie dziecięce. Mówię Wam były jazdy. Bym zapomniał, butki musiały być oczywiście w Jej guście. Da się wytrzymać, czasem mnie to nawet bawiło.
Bob, przepraszam że nie wszedłem w polemikę. Zbyt rzadko zaglądam, a jeszcze rzadziej chce mi się pisać. Poczytam, to wystarczy.
Mnich-zazdroszczę Twojej żonie takiego męża!
Mój nie ma niestety takiej cierpliwości i mogłabym się załamać,że tylko mój ale od kilku dziewczyn z rodziny i od koleżanek słyszałam z opowiadania,że ich mężowie mają pod tym względem jeszcze mniej cierpliwosci niz mój
Doradzasz jej jakie firmy ma przetestować,oglądasz w salonie kosmetycznym testery i patrzysz cierpliwie jak próbuje dziesiąty z kolei...
Anice, stety, niestety, ale napiszę to samo co Mnich, ja jestem przy takich czynnościach z moją kobietą, kiedy chce. Kilka godzin przy dobieraniu makijażu, bo mam wyrazić swoje zdanie. Chodzenie po sklepach i wybieranie ciuchów - standard.
Tak jak Mnich napisał, miłość to nie jest tylko odczuwana emocja, to się przekłada na jakieś zachowania. Moja kobieta stwierdziła, że lepiej jej chodzić ze mną na zakupy niż z przyjaciółką, bo wtedy za dużo gada i nic nie może kupić, więc ... chodzi ze mną
Cytat
Wiesz,ja mam wrażenie,że Ty cały czas dobrze Wiesz o co mi chodzi ale się przekomarzasz
Anice, zaręczam, że nie wiem. Pewnie problem jest w przelewaniu myśli na papier.
Bob,Wiesz dlaczego nie możemy dojśc do porozumienia?Ponieważ ja jestem na z góry przegranej pozycji.
Ty jesteś aktualnie w związku,w którym od poczatku dobrze się układa.Ja jestem w związku,który przeszedł głęboki kryzys i mój mąż mnie zdradził.
Obojętnie więc co napiszę,jakie będzie moje zdanie,to wyjdzie na to,że to Ty masz rację,ponieważ to Twój związek jest wzorowy.
Cytat
bob napisał:Anice, zaręczam, że nie wiem. Pewnie problem jest w przelewaniu myśli na papier.
Może ja nie piszę po polsku?
Bob-dam Ci jeszcze jeden przykład,jak ten z podkładem,który odebrałeś dosłownie.
Jest niedzielne,deszczowe popołudnie.Oglądacie film w teewizji.
Jej,bardzo sie podoba ale Ciebie zaczyna nudzić(pewnie zaraz odpiszesz,że macie taki sam gust i zawsze podobają się Wam te same-ale pamiętaj,że to tylko przykład).
W naszym przypadku,sądzę,że mąż włączyłby komputer i pograł sobie w grę a po skończonym filmie poszukalibyśmy zajęcia,które wciąga nas oboje.Rozumiem to tak,że u Was od razu zmienilibyście program i zaczęlibyście szukać po kanałach filmu,który wciągnie Was oboje.
Ja-mimo iż w moim związku był kryzys,nie uważam by taka kolej źle wpływała na nasz związek.Mam wrażenie,że Ty zaraz powiesz,że wpływa bardzo żle!
Czy teraz mnie rozumiesz?Jeśli nie,to juz chyba nie ma sensu bym tłumaczyła...
Ty jesteś aktualnie w związku,w którym od poczatku dobrze się układa.
Nie Anice, to, że teraz dobrze się układa to efekt 2 lat walki, kilku prawie-rozejść się. Czyli od początku założenia, przynajmniej z mojej strony, że to nie musi wyjść. Że to nie jest coś cudownego na całe życie. Że jest to układ warunkowy, gdzie warunkiem jest to, że razem chcemy.
A ta warunkowość jest efektem moich przemyśleń po pierwszym związku, gdzie warunkowości nie było.
Wg mnie związek, poza warstwą emocjonalną, to normalne miejsce kształtowania zasad, relacji. I nic nie przychodzi samo. Mój błąd kiedyś polegał na tym, że siła mojej miłości w cudowny sposób przełoży się na to, że będzie wspaniale. W tej chwili mogę powiedzieć, że pod tym względem byłem wtedy naiwnym, głupim człowiekiem z bliską zeru znajomością spraw międzyludzkich.
Cytat
Oglądacie film w teewizji.
Jej,bardzo sie podoba ale Ciebie zaczyna nudzić
Są w moim związku takie sytuacje, jak najbardziej.
Cytat
W naszym przypadku,sądzę,że mąż włączyłby komputer i pograł sobie w grę a po skończonym filmie poszukalibyśmy zajęcia,które wciąga nas oboje.
I my podobnie robimy.
Anice, ale do oglądania filmu nie potrzebujesz tak naprawdę drugiej osoby. A do wybrania ciucha w sklepie, czy koloru kredki, Twój facet by się przydał, przecież w sporym stopniu robisz to dla niego, tak czy nie?
Witam po przerwie.
Anice, dopełniając wypowiedź Boba. Mamy w swoim związku całkowitą swobodę w spotykaniu się ze znajomymi, robieniu rzeczy, które nas interesują, jeżeli nie da się razem z jakiegoś względu to oddzielnie. Tak naprawdę to chodzi tylko o to, żeby nie przenieść swoich emocji poza związek, żeby nie realizować się emocjonalnie poza, bo w efekcie tego będzie słabła więź między osobami w związku. A w tworzeniu związku ważne jest, żeby tej drugiej osobie nie bronić (nie blokować) dostępu do rzeczy, których z nią fizycznie nie przeżywamy (z jakiejś przyczyny), bo wtedy blokujemy dostępność emocjonalną nas samych.
Przykład: załóżmy, że mam problem ze swoim partnerem, coś nie gra naszych relacjach, a ja zamiast rozmawiać o tym z nim, idę do przyjaciółki i z nią rozmawiam na ten temat, bo z nią jest łatwiej, to całe moje zaangażowanie i emocje idą w rozmowę z nią i tym samym tam tworzę więź i relacje, a nie z moim partnerem. Automatycznie wykluczam go z relacji i przestaje go traktować jak partnera, a zaczynam jak przeciwnika, na którego należy znaleźć sposób (razem z przyjaciółką).
Zaznaczam, że ja też mam przyjaciółkę, której zwierzam się z problemów, również związkowych, ale ona nigdy nie wie więcej niż Bob, ewentualnie mniej, a jeśli jest problem to Bob dowiaduje się o tym pierwszy.