Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Ewa, spróbuj powstrzymać trochę swoje emocje, bo nic nie można zrozumieć z tego, co napisałaś. Spróbuj jeszcze raz, w miarę spokojnie napisać co się dzieje i jakiej pomocy oczekujesz.
Spróbuj też bardziej opisać fakty, rozmowy, a mniej swoje przeczucia, bo to co czujesz nie zawsze musi mieć przełożenie w rzeczywistości.
Poza tym porozmawiaj z mężem, ale na spokojnie, bez emocji, bez płaczu i krzyków. Zapytaj o to, czego nie jesteś pewna, zweryfikuj swoje obawy.
Poza tym porozmawiaj z mężem, ale na spokojnie, bez emocji, bez płaczu i krzyków. Zapytaj o to, czego nie jesteś pewna, zweryfikuj swoje obawy.
Męzczyzna będzie wypierał się "w żywe oczy", po to by nie zranić parterki, by uniknąć kłótni, łez - wiem, że to dwulicowe i pokrętne. Niestety "koleżanka" bywa też łagodniejszą nazwą dla "kochanki". Ale równie dobrze mogłaś trafić na pierwsze "objawy choroby" i problem jest do naprawienia (choć nikt nie mówi, że z łatwością). Jest szansa, że jeżeli zapewnicie sobie warunki do spokojnej rozmowy, otworzy się i będziesz więcej wiedziała - ale to może nie być kwestia jednej czy dwóch rozmów.
Jeżeli pisze z inną, ma w niej "powierniczkę", to znak, że uciekło coś ze związku (albo przynajmniej on to tak widzi)... zaufanie, akceptacja...czegoś brakuje - i to nie jest dobry znak.
Za to, paradoksalnie, jego idea z rozwodem, który ma poprawić małżeństwo - to moim zdaniem dobry znak.Dla jasności - nie sam pomysł rozwodu! - ale szukanie (na męski sposó metody na poprawienie związku emocjonalnego. Może te kłótnie, może coś innego, go "zmęczyły". To jest długofalowy proces, więc same urodziny co najwyżej mogły być tylko kroplą...
A póki co, jak napisał Bob, otrzyj łzy, bo nie są zbyt pomocne, pomyśl spokojnie nad tym co jest faktem a co Twoją obawą... i napisz...
Napewno ulży, a i rozwiązanie łatwiej znaleźć.
Ewa, tylko spokojnie, i nie panikuj.
zacznijcie uczciwie , szczerze rozmawaic, co Was dręczy, męczy i jakie macie oczekiwania wobec siebie. Po co awantury, ja kiedys tez rozmawiała - awanturowałam się i to doprowadziło do romansu mojego męża. zaczełam pracowac nad sobą, i od dobrych 11 lat tworzylismy bez konfliktowy związek.
A jednak czegoś zabrakło... dzisiaj nie umie mi odpowiedzieć na to pytanie. Jedyną rzecz jaka powtarza ze, kocha tą kobietę, ale boi sie odejscia z domu i zacznania nowego związku. A co zrobi...... nie wiem
Dlatego Ewa zastanów się pomyśl, i jesli do niego nie dosżło między nimi, zacznij rozmowe bez łez , bez emocji, staraj sie rozmawaic z nim jak zprzyjacielem. Za którymś razem otworzył sie i powie Ci dlaczego problemy swoje powierzał innej a nie Tobie.
Witam.
Uspokoiłam emocje, wytarłam łzy i wiem już co dręczy mego męża. Rozmawialiśmy wiele o naszych sprawach. Kobietę którą poznał łączyła znajomość koleżeńska. Mąż podał powód dlaczego chce odejść. Tym powodem jestem sama ja. Powiedział, że z mojej strony nie czuł się kochany. Dziś wiem, że choć bardzo go kochałam i kocham to faktem jest, że od jakiegoś czasu rzadko pokazywałam, że mi na nim zależy. Często się jego czepiałam, bywało tak, że przychodząc z pracy od wejścia zaczynałama robić awantury. o nie pos[center]przątane mieszkanie, o to że w zlewie pełno naczyń, a potem po jakimś czasie to oboje się kłóciliśmy. Z mojej strony zaczęły sie również wyrzuty o jego byłe kobiety o te jeszcze przed naszym związkiem.A w szczególności jak mu pomyliły się zdarzenia w opowiadaniu o swych poprzednich kobietach.. Wydawało mi sie , że skoro mi opowiada raz tak , a raz tak to pewnie i teraz w obecnym naszym życiu jest podobnie. Mąż mimo że ma 47 lat to jest atrakcyjnym facetem, a poza tym jego hobby( dodatkowo jest DJ ). Nie zawsze byłam o niego zazdrosna. To faktycznie zaczęło sie od jakiegoś czasu. Takie koleżanki miał już kilka. Tak i to mnie niczego nie nauczyło musiało dojść, aż do wystąpienia o rozwód, ale jednocześnie mnie to obudziło. Z tym że boję się, że za późno. Powodem jest jego koleżanka. Najbardziej zwaliło mnie z nóg jak zobaczyła jakie do niej wysyła smsy. Nie były to smsy erotyczne, ale też nie koleżeńskie. Witanie sie poranne i żegnanie wieczorne. A poza tym były jszcze takie bardzo czułe. Najbardziej zranił mnie sms w którym powiedział do niej Myszko. Płakałam szlochałam dlatego, że to on mnie tak nazywał, a teraz nazywa inną. Jak wstał to zapytałam patrząc mu prosto w oczy czy ma jakąś inną kobietę czy się z nią spotyka. Nie zarzuciłam mu zdrady, ale w serce mi to podpowiadało. Chodzi tu o zdradę moralną, duchową. Odpowiedział mi, że na tu i tera nie ma. Powiedziałam, że na tu i teraz to wiem, że nie bo jest w tej chwili ze mną. Powtórzył, że nie. Więc zapytałam powiedz mi kto to jest Marzena. Nie wyparł sie jej, powiedział, że to tylko koleżanka. Opowiedział mi jak sie poznali i że łączą ich tylko wspólne problemy. Ona 10 lat po rozwodzie, a on przed. Może i tak, ale jeździł do niej jak posrany i mówił, że do pracodawcy, że ma u niego dużo pracy. A ja czułam, że coś jest nie tak. Tym bardziej że zapewnił że z nią sie nie spotka i nie będzie pisał smsów, ani rozmawiał telefonicznie. Tym bardziej że rozmawiałam z tą kobietą i zapytałam czy ona chce zrobić to samo co zrobiła jej inna kobieta ( rozbiła jej osobisty związek). Powiedziałam, że ona robi to teraz w naszym małżeństwie. Powiedziała, ze tylko rozmawiali, ale dała słowo honoru, ze nie będzie z nim utrzymywać kontaktów. Malucieńkimi kroczkami zauważałam i on zauważał, że coś powoli w naszym związku drgnęło na lepsze, ale jest jeszcze jedna rzecz którą muszę poruszyć. Mąż od pewnego czasu ma kłopot w osiągnięciu orgazmu, czego wcześniej nie było. Tłumaczy to tym, ze mimo że ma na mnie wielką ochotę to nie może szczytować, ze siedzi w nim jakaś blokada psychiczna. Jednakże małymi kroczkami szło do przodu na lepsze. oficjalnie przy mnie wykasował numer telefonu. Najgorsze zaczęło sie dzisiaj. Mąż wyjeżdżając pozawozić faktury jakoś szybko cofnął swoja rękę z półki tak jakby coś chciał schować w ręce. Coś co z niej wziął. Jak wrócił wzięłam kluczyki od samochodu, dokumenty pojechałam zrobić zakupy. Na parkingu zauważyłam, że mam w dokumentach od samochodu również jego prawo jazdy i dowód osobisty. I to przyszło samo. Pomiędzy jego dokumentami była karta pop od komórki nowiutka. Włożyłam ja do swojego telefonu, ale nic z niej nie udało mi sie odczytać pusta, tylko przyszła wiadomość o wykonanej z niej rozmowie lub smsie. kolejne moje przeczucie zadzwonić do niej. Zadzwoniłam i nic pierwsza nie powiedziałam przez telefon tylko czekałam kto się kto sie do mnie odezwie. I zgadniecie jakie słowa usłyszałam w słuchawce( temu co zgadnie stawiam dobre piwo lub drinka) Wiec głos kobiecy powiedział... CO KOCHANIE.... Świetni nieprawdaż to były zapewnienie że to tylko kolezanka. Naprawdę super są dzisiejsze koleżanki nie ma co. Więc powiedział jej, że podobno coś mi obiecała że dała słowo honoru, a potem nie wytrzymałam i pojechałam po niej jak po szarej kobyle i na dodatek nazwałam ja suką. wróciłam do domu zrobiłam mu śniadanie i zapytałam w prost czy z nią nadal utrzymuje kontakt, czy ie spotykają czy dzwonią do siebie. Powiedział że nie. Więc powiedziałam że mnie oszukuji położyłam mu jego dokumenty przed nos. Dodałam że poza tym koleżanka do której dzwoni kolega nie mówi co kochanie. powiedział że to tylko że kolejny raz naruszam jego prywatność, że mną kieruje nienawiść, że to ona niby do niego pierwsza zadzwoniła na jego numer telefony bo chciała załatwić wejście do klubu w którym gra mąż dyskotekę dla znajomych bo ona rzekomo wyjechała już do domu. Wiec on dzwonił z tej karty abym go znów nie podejrzewała, a poza tym to nie ma ochoty tracić kontakty z przyjaciółmi, że więcej mu wstydu nie przyniosę itd. Ja powiedziałam mu że dlaczego jak zapytałam to mi nie powiedziałeś o tej karcie o dalszych rozmowach i że koleżanka do kolegi nie mówi ...CO KOCHANIE... I zaczęło sie odnowa, ze go inwigiluje itd, więc zapytałam dlaczego mi dajesz pretekst. powiedział, że więcej nie będzie dawał, tylko sie jutro wyprowadza. Zadzwonił do matki i zna rozmawiał o przeprowadzce do niej. Wymuszał na mnie abym przeprosiła tą kobietę. Powiedział że zrywa definitywnie nasz związek na zawsze. W miedzy czasie przyszedł do nas kolega który już sie trochę temu rozwiódł i mąż zaczął co nieco opowiadać, choć już z nim wcześniej rozmawiał, ale do sedna sprawy. Jego kolega powiedział, ze nie rozumie dlaczego ludzie którzy chcą sie rozstać ni mówią prawdy jaki jest powód tego rozstania, tyko kręcą i oszukują. Nawet jeśli taka osoba miała by powiedzieć, że odchodzi do innego faceta, kobiety, to by bardziej zrozumiał i rozstał by sie w zgodzie, ale dlaczego nie chce powiedzieć prawdy. Mąż ani słowem sie nie odezwał. Za to ja powiedziałam do jego kolegi, że takie samo mam zdanie. Mąż dalej ani słowa, a potem przeszedł na inny temat. A najciekawsze będzie teraz. Posłuchajcie. powiedziałam wcześniej mężowi, ze dziś muszę jechać z synową na jakieś dwie godziny. Mniejsza jaki Podałam powód. I pojechałam na umówiona wizytę do Krzysztofa Jackowskiego- jasnowidza. Nie dziwcie się mi ja naprawdę pragnę ratować to małżeństwo. chciałam znać prawdziwy powód dlaczego mąż chce odejść. Wzięłam nasze zdjęcia, jego spocona koszulkę i czkałam 40 minut na jego odpowiedź. To były najdłuższe minuty mego życia. Czekając przed jego domem rozum mi podpowiadał, że Pan Jackowski tylko mnie upewni w moich podejrzeniach, ale serce mówiło co innego, że on mnie mimo wszystko kocha, że nie zdradza mnie , że chce rozwodu dla poprawy relacji między nami, że ma to spowodować że zaczniemy od nowa od zera, że papier nie jest potrzebny ludziom do tego aby się kochali i chcieli ze sobą być. Weszłam z duszą na ramieniu a serce było tak ciężkie, ze aż mnie przytłaczało w piersiach. Wiecie co mi napisał i przeczytał? powiedział mi to co mówiło moje serce, ze jest człowiekiem z zasadami, że na czas obecny nie ma kochanki, że głównym powodem jego chcenia odejścia jestem ja sama, ze to ja powinnam sie zmienić, ze to ja muszę pracować nad tym związkiem, ze tylko jeśli się zmienię na lepsze to on będzie ze mną. Wróciłam do domu spokojna. posprzątałam wreszcie mieszkanie zmyłam naczynia, zrobiłam obiad, przygotowałam mu ubranie do pracy- pojechał prowadzić dyskotekę. powiedziałam, ze jak chce dzwonić do koleżanki to niech dzwoni ze swojego telefonu i jak ona chce to niech też dzwoni. No nie powiem zdziwił się. Pod wieczór powiedział, ze jednak do matki się nie wyprowadzi, że na spokojnie poszuka sobie mieszkania i wtedy się wyprowadzi. kochaliśmy się , ale on niestety nie osiągnął szczytowania.Wieczorkiem pojechał do pracy. Acha bo bym zapomniała powiedzieć. Zanim się kochaliśmy powiedział, że chciałby spędzić jeszcze raz taki dzień w którym byliśmy rodziną, a on czuł sie kochany i potrzebny(taki dzień spędziliśmy w zeszłą sobotę), po to aby miał co wspominać. Powiedziałam,że z chęcią to zrobię. Proszę o poradę bo już sama nie wiem co mam o tym myśleć.
Ewa, dla mężczyzny, stety/niestety wszystko sprowadza się do seksu. Jeśli Cię kocha, to wydaje mu się naturalne konsumowanie i potwierdzanie tej miłości przez seks.
I na odwrót. Jeśli go odpychasz w seksie, to on czuje dużą krzywdę w środku i po kilku podejściach zakończonych fiaskiem zacznie być nieszczęśliwy i zacznie to interpretować jako znak, że go nie kochasz.
Ewa, bardzo ważne. Mężczyzna nie jest w stanie zapanować nad popędem seksualnym. Nie na długo. I zawsze będzie to z kosztem dla jego psychiki. Seks jest jego nieodłączną częścią. Więc jeśli go kochasz, musisz go zaakceptować w całości. Jeśli masz problem z częstotliwością, powiedz mu o tym, doceni to i na pewno coś wymyślicie (półśrodki, jakiś system komunikacji taki, żebyś nie mówiła "nie" - bo to boli w psychice).
Ewa, seks dla faceta nie jest wyborem. Tak samo jak miesiączka dla Ciebie. Ty nie wybierasz, Ty ją masz. Facet ma tak samo z parciem na seks.
Bob, ale czuję ze jest już z późno, Piszę znów przez łzy. Wczoraj powiedział mi ze ta kobieta wyjechała, a dziś ja wrócił nie po trzeciej jak to zwykle bywało, ale po czwartej. Ja nie pytałam co się stało ze tak późno. sam zaczął, że sie przedłużyła impreza która prowadził, że jakieś do tego urodziny, ze odwoził znajomego i była jakiś taki pobudzony.Powiedział, że byli też znajomi z Tczewa i o dziwo wspomniał, że ta kobieta też była. tylko powiedziałam mu, ze co wróciła z Tczewa, a on ja tam nie wiem.A najgorsze to to, że jak wszedł to czułam zapach jej perfum w całym pokoju. Pierwszy raz w życiu na jego koszuli jest zapach kobiety. Już nie daję rady. Dlaczego faceci są takimi tchórzami i nie potrafiśą powiedzieć prawdy. Ja już chyba naprawdę chcę tego rozwodu. Już brak mi sił.
Ewo, niestety na tym polu musisz sama dokonać wyboru. Albo chcesz się kierować logiką, albo emocjami. W logice nie ma "czuję, że jest za późno". W logice działasz, aż ktoś nie powie "jest już za późno".
Poza tym nawet jeśli jest, a Ty nie spróbujesz, to będzie dobrze?
Cytat
Dlaczego faceci są takimi tchórzami i nie potrafiśą powiedzieć prawdy.
Dlatego że w życiu przekonują się, że kobiety nie cenią prawdy. Więc przestają ją do nich mówić.
Ewa dzisiaj raz jeszcze przeczytalam twój post, tak w nocy nakręciłam sie tym jasnowidzem, ze zaczełam kombinować aby tez trafic do takiego gościa, i nagle przyszło opamietanie.. przecież facet moze zrobić mi nadzieje, powiedzieć pozytywne rzeczy a zarazem i negatywne. Będę biła sie z myślami... zrezygnowalam.
Dałam szanse wybaczyłam i poczekam co los przyniesie. Moje emocje opadły, serce cierpi, głowe zajełam innymi sprawami, myslę coraz mniej. NIe mam na to czasu.
Wiem,że Ci cięzko, i że myslami jesteś przy tej sprawie, decyzja czy roztajecie sie czy jestescie razem nalezy do Ciebie. Na spokojnie przemyśl to przeanalizuj, zanim podejmiesz pochopne decyzje.
A i tak jak Bob pisze porozmawiaj o sprawach intymnych z mężem.
Ewo przed Tobą wiele pracy .Przede wszystkim nad samą sobą, Nad panowaniem nad emocjami,nad kontrolą wybuchów histerii,
W końcu Twój mąz od wielu lat pracuje w miejscu pelnym pokus, półnagich dziewcząt, .Jakoś przez te lata nie bylas podejrzliwa,zazdrosna..Nagle kryzys wieku średniego? (też jestem po 40-tce hehe)
Czytającco piszesz,mam wrażenie że u Ciebie się zmienilo w psychice..Twoja nagła zazdrość,Wiesz, my gdy już coś sobie węcimy to będzie się to już potęgować.Każdy ruch,gest,partnera będziemy odczytywac jako atak n anas , zdradę, kombinacje z jego strony..
Ewo ,amoże wlaśnei ten problem ze wzwodem skłonił męza do rozmw z inną kobietą, taka próba czy jeszcze dziala na niego kobieta, czy też to sa oznaki "strzenia.."Znam facetów w wieku 48 lat, miewają problemy ze wzwodem, i jak sami mówią, im więcej się starają tym gorzej to wychodzi..Faceci mają też tak ,że nasze gderanie,
ich zniechęca.Następuje wzwód, skupienie, i nagle powraca widok gniewnej twarzy żony, od razu wzwód znika..
Dziewczyny my rzeczywiście podczas naszej zlości, rzucaniem jadu mamy wyraz twarzyokropny.,Jak ja siebei kiedyś zobaczyłam w gniewie to malo nie padlam<Potwor!!
Wczoraj mąż powiedział mi że dostał zaproszenie na kawę do znajomych z Tczewa którzy są tu na wczasach, oczywiście jest tam ta kobieta. Powiedział, ze chce pojechać. Zaproponowałam mu że może pojadę z tobą, powiedział nie, gdyż zbyt mocno obraziłam ta kobietę. Powiedziałam mu, że nie chciałabym aby tam jechał, ale zrób co uważasz. Pojechał. jadąc do nich zadzwonił do mnie tak na luzaka ja z nim też rozmawiałam spokojnie jakby nic sie nie stało. Po powrocie nic nie pytałam. Sam zaczął o nich opowiadać.
Na wieczór mieliśmy zaplanowane wyjście na dyskotekę na którą poszliśmy. Siedzieliśmy, piliśmy drinka i rozmawialiśmy. Mąż powiedział mi że rozmawiał z kolegą o nas ( kolega jest "wtajemniczony" w nasze sprawy. Rozmawiali przez telefon. Mąż powiedział, ze kolega sie go zapytał co zrobisz jak Ewa w końcu sobie kogoś znajdzie, jak nie wytrzyma tej atmoswery ? zapytał czy go to nie załamie? Mąż zaczął mi mówić ze jak bym znalazła kogoś kto mnie i jakoś pokocham to faktycznie by to go zmartwiło, ale dodał że nie gryzłaby go wtedy sumienie.
Nie wiem co o tym mam myśleć.
Ewo ja tez tego nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem..Może nasi Panowie ;Bobik i Rise nam ciut rozjąsnią męski punkt widzenia.Mój mąz podobnie zawsze mi mówił,że chciał by bym znalazła sobie kogoś kto na mnie zasługuje,Że niby tak mnie kocha,że chiał by bym była szczęśliwa..(przeważnie tak mówil,gdy była jakas kobieta).Według mojej logiki, gdyby mnie kochał naprawdę to robil by wszystko bym była szczęsliwa,ale z nim.Wiedząc jak bardzo ja jego kocham..Po co utrudniać, po co ranić?Nie wiem , nie rozumiem .Kocham męza ale chę by znalazl sovbie kobietę z ktora był by szczęsliwy???Bzdura jakaś.Ja naprawdę nie rozumiem rozumowania mężczyzn..
Ewo fajnie,że poszliście razem na dyskotekę..To już coś...
Ilonka - po mojemu to on po prostu próbuje się oczyścić z tego całego bagna jakie narobił. To jest jeden z większych banałów - tym bardziej, że mówi to w momentach kiedy jest z inną. On raczej tymi słowami mów: "Daj mi teraz więcej swobody, bo mam nową laskę i nie chcę żebyś mi przeszkadzała, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, daj mi się zabawić". Tak to widzę w Twoim przypadku. Co on sobie myślał? Zabawi się, poimprezuje, a potem wróci do Ciebie, bo mu tak wygodnie. W szoku jestem, że mu wybaczałaś aż pięć razy. Trochę go tym rozpieściłaś, bo wychodzi mi, że nigdy nie dostał za to po dupie i myślał, że mu to będzie uchodzić płazem do końca życia... Wykorzystał do granic możliwości Twoją słabość. Powinien dostać teraz po dupie za wszystkie czasy. Ilonka - proszę, nie daj się.
Mi się wydaję że ma chęć pójść w druga stronę, lecz chce mieć odrobinę usprawiedliwienia. Ot tak rozeszliśmy się bo mamy kogoś. Coś na powstrzymanie wyrzutów sumienia i oczyszczenie się z zarzutu samodzielnego rozbicia związku.
Rise jaodbieram to tak samo..
Nie chce sie dać.
Dziś niedziela,a niedziele są najgorsze. Dziś znów plakalam,Ból ,niezrozumienie.Jak on może być tak bezduszny?Chłopcy pytali czemu tata ni edzwoni do nich?No wlaśnei czemu?
Człowiek lód..
Chłopcy dorosną, zrozumieją, nie będą już Ciebie pytać. I wtedy zadbają o Ciebie, a w jego skórze nie chciał bym być, bo mu nie wybaczą do końca życia. Jest ich ojcem, więc na swój sposób będą go gdzieś tam podświadomie kochać, ale zadra w ich sercu zostanie. Sam sobie wystawił cenzurkę za ojcostwo... i wychodzi mi, że nie zdał tego egzaminu. Można się rozstać, ale nie olewać własne dzieci. Już to pisałem, znam pary po rozwodach, ale o dzieci dbają dalej. Tu tego nie widzę... Trzymaj się Ilonka.
Dzieci już mu wystawiają cenzurkę.Najgorzej jak widzę znosi to ten jegopupil.Jego klon(podobni wizualnie jak dwie krople wody) To on powiedział mi dziś,że nei chce taty widzieć.
jest zraniony jak sarna.Jego bunt narasta.młody gniewny.Trudna droga przed nami i bardzo pracowita..
Dziękuję Ci Rise..;-))
Witam nocą.
Muszę napisać parę słów może mi po prostu ulży. Trzymam sie z całych sił jak tylko potrafię najmocniej. Wyglądało,że dzisiejszy dzień będzie niezły. Nawet tak było, poza tym ,że mąż zapytał sie czy nie będę szła do sklepu coś kupić. Zapytałam czy może będzie chciał iść ze mną. Powiedział że nie. Nie poszłam on zapytał czy pójdę, Powiedziała, ze pójdzie syn bo nie mam ochoty dziś wychodzić. Wzięłam się za sprzątanie pokoju syna który niedługo wraca z wakacji. dzisiejszego dnia padło hasło z mojej strony, ze może sie wybiorę na basen, ale nie wiem czy się zmobilizuje i czy pójdę. Mąż nie lubi chodzić na basen więc mu nie proponowałam. Z wcześniejszych propozycji w dzisiejszym dniu nie skorzystał. Jedynie co to z seksu, nie powiem było super, ale jak zwykle tylko ja szczytowałam. Potem postarałam się aby mu sie to udało, co skwitował, że musiał sie zmuszać aby osiągnąć orgazm. Kochaliśmy się jeszcze po południu. On znów nic. Nie poszłam na basen.
Na ławie leżał jego telefon. Ja siedziałam na tapczanie. Podszedł do mnie, siadł i poprosił, abym mu podrapała plecy. Zrobiłam to z miłą ochotą. A on pocichutku, bezszelestnie wziął telefon ze stołu i wstając schował do kieszeni tak abym nie widziała. Powiedział, że idzie po piwo. Powiedziałam spokojnie do niego, że niech ukradkiem nie chowa telefonu do kieszeni bo to widziałam. Powiedział, ze go nie może zostawić bo będę go inwigilować znowu, a on nie kasuje smsów. Powiedziałam , że nie mam zamiaru tego więcej robić. poszedł. jak wrócił to powiedział, że znów zaczynam wojnę. Chyba mnie w tym momencie uratował spokój. Powiedziałam mu ...Marku to naprawdę śmiesznie wyglądało jak chowasz niby po kryjomu telefon, po prostu śmiesznie. Nie musisz się bać mnie możesz dzwonić przy mnie ,nie musisz się ukrywać. Bo tak dziś to wyglądało, kombinował jak by tu się z nią skontaktować.
Proszę was o radę bo tylko tu mogę sie podzielić obawami. Czy dobrze rozumuję, czy to tylko moje niczym nie poparte podejrzenia?
Ewuś,Ty znasz swojego męża, jesli wcześniej tak się nie zachowywał to podejrzane, ja mam wrażenie czytając wiele historii że zdradzający lubią ten dreszczyk emocji związany z tym że mają swoją tajemnicę, coś ukrytego, odkrycie się nie daje im juz takiej przyjemności,
z tego co opisujesz jestes dla niego dobra, czuła
sex, drapanie po pleckach..nie zrozum mnie źle bo ja sama starałam się jak mogłam z poczatku aby pokazać mężowi swoją anielskość ale może czasem warto zająć się sobą i nie podać mu wszystkiego "na tacy", wymóc poważną rozmowę zamiest sexu, może się mylę ale jestes w takiej małej próżni i chyba Cie to bardzo męczy?..
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Witajcie Kochani.
Jestem już ponad tydzień bez niego. Nic nie dały moje próby rozwiązania tego problemu. Od zeszłego poniedziałku zaczął coraz bardziej wymykać się z domu, nawet na całą noc. Dowiedziałam się, że jeździł do niej do Tczewa. Nie było nic lepiej. On coraz bardziej beszczelnie kłamał i to cholernie nieudolnie. nawetjuż przy synach się nie wstydził, że z nia rozmawia- PALANT PIEPRZONY. Taka jestem wściejkła. Był coraz beszczelniejszy. To jeszcze nic. Nawet okazało się ze ma sporą sumkę pieniedzy. kupił uzywany samochód. A dupek przez całe życie nie potrafił zarobić dla rodziny, tylko stwarzał nam zawsze trudną sytuację finansową przez swoje niedbalstwo, opieszałość i głupotę. Dzieci pytały się mnie skąd ma taką kasę. Wiem, że przeprowadził się do niej, na dodatek skur...., wyprowadził się w dniu naszego ślubu kościelnego- 22.08. To trzeba być nieczułym typem. Na dodatek parę dni wczesniej rozmawiając ze swoim kolegą przez telefon nazwał mnie idiotką, głupem, kabotynem, a jak powiedział, ze jestem przybłędą to myślałam, że się we mnie zagotuje. To przelało szalę. Na drugi dzień powiedziałam żeby się chłoptać wyprowadził. jak najszybciej i może to zrobić nawet zaraz. Więc kochaś ( bo taką ma teraz ksywę) w piątek juz sporą część rzeczy pozabierał. Zadzwonił w sobotę po imprezie i zapytał czy moze przyjść. Powiedziałąm, że tak. Zabrał jeszcze co nieco. Powiedział, że resztę zabierze w następny piątek. Jak chciał wleźć do pokoju jak zawsze w buciorach zatrzymałam go i kazałam mu je ściągnąć. Nie pozwoliłam mu palić w pokoju muwiąc, ze w moim pokoju się nie pali. Zdębiał. Odszczekał się , że on ma prawa do tego lokalu więc z uśmiechem na ustach powiedziałam, że może i ma, ale juz tu nie mieszka. Pojechał i już go nie widziałam. Nie dzwonię do niego, nie wysyłam smsów. NIE BĘDĘ O NIEGO WALCZYĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po prostu nie był tego wart. Najlepiej zrzucać wine tylko na mnie, a samemu mówić, że owszem, że też sam w 50 % zawinił. A jak ma powiedzieć jakie błędy popełnił to za cholerę nie potrafi powiedzieć. A dziś, hm ciężko mi wyrzucić 21 lat do kosza jak on to zrobił, ale najpierw musze odzyskać sama do siebie szacunek. To jest najważniejsze. Nie boję się o finanse bo jestem osobą bardzo pracowitą, tym bardziej, że spełniam się przez pracę to moja pasja, nie pracoholizm. Dziś już wiem, że jak kocham i kochałam ludzi , umiem im pomagać( pracuję w poradni dla kobiet) jestem pocieszeniem dla kobiet w ich różnych trudnych intymmnych chwilach. Same się przedemną otwieraja i mówią o swych problemach w seksie. Szczególnie w okresioe przekwitania, i uwiezcie mi żaden facet nie potrafi zrozumieć co się w takich chwilach z kobietami dzieje. Na ogół wymyslają, ze ich kobiety zdradzają. A tak nie jest. Dziś już wiem, że to mąż zaszczepił mi nienawiść do ludzi w pewnych okresach mego życia. On juz tego nie zrobi. Powolutku odzyskuję wiarę w siebie i swoje możliwości. Nie chcę takiego faceta. Mam 170 cm wzrostu, ważę 58 kilo. Mam bląd włosy( farbowane bo już swoje siwe, ale to genetyka bo w wieku 30 lat już byłam siwa) umiem się znów uśmiechać, żartować. Wzięłam się za swoje sprawy materialne. Za swój sukces uważam załatwienie dokumentów zamiast w 2 tygodnie to w ciągu kilku dni. Chodz tu o przepisanie dzioałki na synów. A satyswakcję będę miała w 100 % jak zobaczę jego rozdziabioną gębę ze zdziwienia, ze sobie spokojnie radzę bez niego. I za cholerę nie zadzwonię pierwsza z prośbą o pomoc!!!!!!!!!!! Koniec z tym toksycznym związkiem.